Problemy z koniem podczas prowadzenia w ręku

Witam,
już od 2 lat jeżdżę w pewnej prywatnej stajni, lecz ostatnio zaczęłam jeździć na innym koniu aby zwiększyć i sprawdzić moje umiejętności. Jest to 5 letni wałach, który chodził już pod siodłem lecz miał 1,5 roczną przerwę. Zaczęłam na nim jeździć w jesieni lecz w zimie nie miałam wystarczająco dużo czasu aby jeździć i na nim. 1,5 tygodnia temu zaczęłam ponownie z nim pracować. Lonżowanie szło ładnie, 2 pierwsze jazdy również, jednak za trzecim razem wrócił do swoich wcześniejszych (jesiennych) nawyków (czyli stawanie w miejscu, olewanie wszelkich pomocy, reaguje jedynie na bat użyty przez kogoś z ziemi).

Gdy przyszłam na 4 jazdę, poszłam na łąkę i zaczęłam go prowadzić w stronę stajni stał się agresywny. Dlatego chwyciłam za kantar aby mieć nad nim większą kontrolę. Nie pomogło to jednak zbytnio. Dalej próbował mnie atakować i ugryźć. Nie wiedziałam jak zareagować, gdyż to był pierwszy raz gdy coś takiego się stało. Nie byłam pewna czy lepiej go ukarać (uderzeniem ręką w łopatkę bądź szyję) czy zignorować. Wtedy zorientowałam się, że trzymając go za kantar jedną ręką gdybym spróbowała mu przyłożyć miałby idealną okazję żeby go ugryźć. Tak więc postanowiłam to ignorować i przytrzymywać go przed kolejnymi atakami (w końcu i tak mnie dziabnął). Reszta już przebiegała spokojnie, choć na jeździe znów potrzebował zachęty w postaci osoby z batem. (Tak więc skończyło się na lonżowaniu konia ze mną na grzbiecie).

Dziś jednak przyszłam ponownie i sprawa się pogorszyła. Koń stał przypięty na lonży na łące i się pasł. Gdy próbowałam do niego podejść zaatakował mnie. Tak więc poczekałam aż podejdzie do granicy swego kółka tak by nie mógł już na mnie naskoczyć i wtedy przypięłam mu uwiąz. Niestety podczas prowadzenia go znów mnie atakował i próbował ugryźć (co ponownie mu się udało).

Dodam tylko, że wcześniej również okazjonalnie go sprowadzałam do stajni i nigdy się tak nie zachowywał.

Jakie jest najlepsze zachowanie w takiej sytuacji?
ewa99950, Na jakiej zasadzie jeździsz w tej stajni? Płacisz za jazdę, czy jeździsz bezpłatnie? Kto poza Tobą jeździ, czy jest tam instruktor?
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
05 maja 2015 19:13
Nie jestem pewna czy wątek nie jest dublem i czy nie lepiej podpiąć go tutaj: KLIK? 🙂

Koń ma obecnie 5 lat. Zajeżdżony w wieku 3,5 roku i od tamtej pory przerwa. Nie wiesz ile wtedy pod siodłem pracował? Jak na moje to on jest tylko podjeżdżony, a na pewno nie ujeżdżony i w pełni wychowany. Najlepiej było by go zostawić trenerowi w celu dalszego szkolenia lub jeździć na nim wyłącznie pod okiem instruktora/trenera z nastawieniem na prace z młodym koniem. A to trudna sprawa i bardzo łatwo można popsuć - wiem z doświadczenia, że to grząski grunt dla kogoś "bez takiego doświadczenia" i ile potrafi zdziałać dobry trener.

Tak czy siak jeśli chodzi o prowadzenie w ręku, podstawowy błąd - nie zareagowałaś na złe zachowanie. Biernie próbowałaś je powstrzymać, a koń i tak dopiął swego (ugryzienia, większa agresja) - ustawia Cię po prostu. Konsekwentnie karać (zakładam, że wiesz jak karać, chociaż w sumie.. skoro nie wiedziałaś jak się zachować to dobrze by było, gdybyś na razie zostawiła tego konia komuś doświadczonemu lub robiła cokolwiek przy nim tylko pod okiem osoby doświadczonej - ale o tym pisałam już wyżej) go za takie zachowanie zanim nie przerodzi się w narów (w sumie to już nim jest skoro zachowanie się powtarza i nasila wręcz).

Co do zachowania pod siodłem - odmowa ruchu u konia to swoisty bunt (o ile wykluczymy kwestie zdrowotne i mamy dobrze dopasowany sprzęt). "Poganiacz" z ziemi to dobra sprawa, ale musi wiedzieć kiedy i jak zadziałać. I trzeba umieć takiego konia poprowadzić dalej, "otworzyć" i zachęcić do ruchu. Koń wstrzymujący się od ruchu jest potencjalnie groźny - wszelakie kombinacje w stylu wspięć, przedziwnych baranków itd. Koń idący do przodu jednak jest "lepszy" pod tym względem - bardziej przewidywalny. Tutaj nie pomogę - dobry instruktor/trener był by najlepszym rozwiązaniem i dla konia, i dla Ciebie.
Nie mogę, po prostu nie mogę. Sk*ów, którzy świadomie (lub z ignorancji, wszystko jedno) narażają młodych ludzi - przecież po to, żeby chronić własne skóry, d*y, kości i po to, żeby nie tracić kasy - skazałabym na wieczne tratowanie kopytami.
Alfonsi/burdelmamy i pijawki - taki poziom moralności i odpowiedzialności.
Mnie tu zalatuje jakimś wrednym wnętrem.
Trochę za szybko jak na aż takie osądy.
Prawdopodobnie jest tak jak myślisz halo, ja też tak podejrzewam... ale pewności nie mamy. Ja bym poczekała na odpowiedź założycielki wątku.
Nie mogę, po prostu nie mogę. Sk*ów, którzy świadomie (lub z ignorancji, wszystko jedno) narażają młodych ludzi - przecież po to, żeby chronić własne skóry, d*y, kości i po to, żeby nie tracić kasy - skazałabym na wieczne tratowanie kopytami.
Alfonsi/burdelmamy i pijawki - taki poziom moralności i odpowiedzialności.


Popieram całym sercem! Jeszcze pewnie za to płaci 🙄 Ewentualnie naopowiadali jej jak to się więcej nauczy na trudnym koniu. Ciekawe jak będą śpiewali jak jej się coś stanie (tfu, tfu odpukać w niemalowane).
Jedyna rada jak może być dla założycielki wątku to zwijaj się z tej stajni jak najszybciej dziewczyno. Konia sama nie naprawisz, a i pod okiem kogoś doświadczonego  może stać ci się krzywda. A taki skurkowańcom co twoim kosztem chcą konia pod rekreację zrobić kieszeni lepiej nie napychać.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
05 maja 2015 23:51
Ten koń wymaga odpowiedniego wychowania. I to nie ty powinnaś się za to brać tylko osoby które mają odpowiednią wiedzę i doświadczenie. Tobie ten koń może krzywdę zrobić.
Jasne, nie wiem jak jest. Opieram się na tekście.
od 2 lat jeżdżę (...) ostatnio zaczęłam jeździć na innym koniu aby zwiększyć i sprawdzić moje umiejętności. Jest to 5 letni wałach, który chodził już pod siodłem lecz miał 1,5 roczną przerwę (...) stał się agresywny. Dlatego chwyciłam za kantar (...)


Słowo wyjaśnienia. Zawsze tak było i będzie, że do młodych, kuców, waryjatów "bierze się"... ochotników, powiedzmy. Czasem jest taki układ, że innego nie ma.
ALE - nigdy nie spotkałam się, oprócz Piekielnych miejsc, z tym, żeby taki kamikadze był pozbawiony:
a) solidnego, uczciwego poinformowania o sytuacji
b) wszelkiego możliwego wsparcia (nie do pomyślenia, żeby musiał pytać kogoś "z zewnątrz".

5 - 1,5 = 3,5. Wniosek - koń nie został nawet znośnie zajeżdżony. Prawdopodobnie przerwano proces z racji... trudności. Takiego konia dać do samodzielnego(!) użerania się osobie, które jeździ 2 lata???

Jeśli się mylę, i "pytająca" wdała się w "przygodę" z własnej inicjatywy - to cóż  😕 powinny zadziałać brutalne prawa ewolucji  😤
Ja też podejrzewam, że jest tak jak być nie powinno...
Ale zauważcie, że pisze coś o pomocy z ziemi osoby z batem i o lonżowaniu z nią na grzbiecie konia.
Więc ktoś tam z nią jest. Pytanie czy tylko została wysłana po konia na pastwisko, czy też jeździ sama i kim jest ta osoba na ziemi.
Pamiętam taką sytuację z dawnych czasów:
- był w ośrodku agresywny koń, którego sprowadzał tylko doświadczony pracownik.
No i mój syn chciał pomóc w sprowadzaniu i niczego nie świadomy poszedł i pomylił konie.
Były podobne, stały na sąsiednich padokach. I zamiast miśka wziął tego złego. Patrzę: idą sobie spokojnie. Ścierpłam ale doczekałam aż wpuści do boksu.
I pytam: były problemy?
Syn: Nie, a co?
Ja: no nie ugryzł cię?
Syn: No próbował.
Ja: a ty?
Syn: ja go ugryzłem i się uspokoił, a co?
😉
Taka sytuacja.

Pamiętam  jak moja koleżanka czyściła konia, który gryzł. Ugryzła go w ucho i koń był chyba w głębokim szoku, bo bo końca stał nieruchomo i grzecznie  😁
Ten koń nie jest agresywny z natury, jest bardzo mądry .
Jeżeli ktoś go jeździł i koń się buntował to powinien to przepracować na jesień.  Teraz historia się powtarza więc on znowu sobie próbuje i pewnie wyląduje na łące.
Konie są bardzo mądre i jak się bierze za młodego konia to się bierze ostro.

Ja bym zaczęła od sprowadzania wszystkich koni, pozamykać do boksów i dopiero się brać za robotę. Każdy koń na początku będzie się buntował, że musi iść a reszta zostaje na łące.

monia, ciekawa teoria , że do młodego trzeba ostro
Systematycznie - zgodzę się , konsekwentnie - zgodzę sie, ale dlaczego ostro?
Co da sprowadzanie całęgo stada? Tyle, że koń nie będzie chciał sam zostać na ujeżdżalni... konie od początku należy w miarę możliwości oduczać instynktu stadnego podczas pracy.
Muszę dodać:
- opowiastka o gryzieniu to rodzaj żartobliwego wkładu w dyskusję. Tak było i tyle, ale nie jest to porada!!
Syn, kawał chłopa, oswojony z końmi i zwierzętami. I tak mu wyszło przypadkiem. Tyle!
Tak jak piszą dziewczyny na wstępie: niech się koniem zajmie fachowiec. A ty na siebie uważaj!
Julie, no właśnie jasno wynika, że tam ktoś jest. A dziewczyna pyta tutaj (!) "co robić".
Przecież nawet w biurowej pracy ma się szkolenie BHP 🙂 Praca z młodym dzikunem to zajęcie dość kaskaderskie - bez BHP to zgroza.
Raz, drugi uda się na zasadzie (cudownej) anegdoty Tani, na zasadzie obronnej siły ignorancji. Ale nie stale.

Chwytanie za kantar w celu kontroli???
Nie będę rozwijać, to nie jest moje (ani nasze) zadanie - zapewnić bezpieczeństwo. Choćby na drodze instruktażu i procedur.
[quote author=_Gaga link=topic=97541.msg2351395#msg2351395 date=1430902608]
monia, ciekawa teoria , że do młodego trzeba ostro
Systematycznie - zgodzę się , konsekwentnie - zgodzę sie, ale dlaczego ostro?
Co da sprowadzanie całęgo stada? Tyle, że koń nie będzie chciał sam zostać na ujeżdżalni... konie od początku należy w miarę możliwości oduczać instynktu stadnego podczas pracy.
[/quote]

Odpisuję teraz bo trochę mnie nie było. Ostro miałam na myśli, podejście osoby do pracy z konie.  Absolutnie nie do konia  😉  konie lepiej się uczą jak wszystko jest systematycznie .
Lepiej sprowadzić stado i pracować z koniem na stajni. Po co narażać życie, że koń nie chce iść i gryzie .
Lepiej sprowadzić stado i pracować z koniem na stajni. Po co narażać życie, że koń nie chce iść i gryzie .


Pracować W stajni? Bo na (dachu) stajni sobie nie specjalnie wzobrażam...
tylko jak pracować w stajni? Jeździć po korytarzu? bo nie rozumiem?
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w miejscu , w którym stoję - sprowadzić ponad 40 koni, bo jeden jest niewychowany? Bzdura...
Gaga Ale o czym ty ogólnie piszesz, piszemy tu o stajniach prywatnych a nie pensjonatowych .  W pensjonatach jest inaczej a w stajniach prywatnych konie są bardziej zżyte .
Nie mam pojęcia po co jeździć po korytarzu ? jaki to ma cel jak koń gryzie. Chyba mamy pracować z koniem aby nie traktował człowieka jak wroga . Koń ma być zrelaksowany i jak są inne konie to koń czuje się bezpiecznie .
Nie mam zamiaru już wchodzić z tobą w dziwne rozmowy i kpiny.

monia, pensjonat w którym stoję jest całkiem prywatny 😉
ewa99950, pisze o problemie przy sprowadzaniu konia. Sprowadza konia aby na nim jeździć - stąd moje pytanie po co ściągać całe stado? Do końca końskiego życia tak postępować, bo się koniś denerwuje? Miałam kilkanaście lat własną przydomową stajnię na 3 konie - zwierzaki miały odchodzić od stada w ręku czy pod siodłem jesli miałam takie widzimisię i kropka. Nie wyobrażam sobie sytuacji w której w domu miałabym ściągać do stajni wszystkie konie tylko po to aby wyczyścić i osiodłać jednego. Co potem - wypuścić stadko na ujeżdżalnię aby móc pojeździć, bo konisiowi smutno? No bez jaj...

Tak, czy siak szkoleniem koni powinna zająć się osoba doświadczona, która w momencie gdy koń próbuje gryźć nie złapie zwierzaka za kantar...

A kpić z powiedzenia "na stajni" będę zawsze bo jest niepoprawne i nielogiczne.
Jeżeli jest taka potrzeba to sprowadzam konie, co to za problem ? ( ja mam 14 ) Koń ma się czuć bezpiecznie, wtedy szybko się uczy. Konisie są stadne i najpierw trzeba wypracować, że człowiek jest ok .
Ja swoje mogę sprowadzać kiedy chce i każdego z osobna . Ostatnio pracowałam nad jednym młodym, też się bronił, bił przodem i gryzł (nowy koń) . Raz wrócił ze stadem, później wrócił z klaczą a teraz mogę iść po niego i on wie, że jest ok.
Więc moje zdanie jest takie i go nie zmienię. Lepiej nie raz się poświęcić aby wypracować dobre podstawy które będą owocować w przyszłości.
Dziewczyny 🙂 autorka wątku już nie pisze, wiec i Wasz sparing nie jest konieczny. Widać nie jest zainteresowana pomocą, bo poza jednym postem nie pojawiła się. Od razu widać, że się lubicie 😉
jagoda1966, a co ma piernik? Osobiście kompletnie nie mam nic do monia, a wymiana poglądów - nawet skrajnie różnych - jest bardzo często sposobem na poznanie innych metod / sposobów pracy chociażby. Fakt, że mamy rózne i czegos innego wymagamy od koni nie świadczy o wzajemnej sympatii lub jej braku. 😉


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się