praca

nerechta, jasne, dla mnie też 😀 szczerze? mam gdzieś wspinanie się po szczebelkach dla samego wspinania się, prestiżu i mglistej wizji sukcesu w przyszłości. papierka. wyścig szczurów? dziękuję, postoję. na słowo "kariera" aż mną trzepie. dla mnie "wildly ambitious" oznacza stawianie sobie coraz wyzej poprzeczki w samorozwoju i szukaniu czegoś, czego wykonywanie daje frajdę i satysfakcję, czyni cie lepszym człowiekiem i przy okazji pozwala luzować finansowy nóż na gardle.
chociaz fakt, że wypalić się można równie szybko i mocno, a największym swoim wrogiem stajesz się ty sam.
chodziło mi o to, że ciężko będzie mi znaleźć punkt w punkt to samo co miałam w pierwszej firmie. no bo tak jak pisałam wszystko dzieje się tylko raz i odbiory sytuacji zależą od bardzo wielu czynników. a może ja już nie jestem tą samą osobą? a co jeśli, nawet gdybym znalazła coś takiego, okazałoby się, że to juz nie dla mnie albo szybko by mi sie znudziło? jeszcze większa frustracja.
za to bardzo podoba mi się twoja rada o szukaniu, próbowaniu i prawie do szczęścia.

Sankaritarina, a wiesz co, paradoksalnie... ja nie cierpię narzekania 😂 i nigdy tego nie robię. uważam, że to do niczego nie prowadzi. niecierpię przeświadczenia, że życie jest ciężkie i nigdy nie będzie lekko. że trzeba zaharowywać się na smierc, a i tak do czegoś dojdą tylko Ci co kradną. albo mają farta w życiu. ja wiem, że każdy może miec farta w zyciu i że wszystko mamy tak samo pod górkę albo... tak samo z górki 😀 po prostu solidnie mnie przypiliło tak dla równowagi, dlatego zdecydowałam się tu uzewnętrznić.
nie, koszmarną szefową i tamte stresy już przerobiłam. nie jestem zmęczona fizycznie, wręcz przeciwnie ostatnio. Szefa aktualnie mam anioła, bardzo ludzkiego, rzeczowego, znającego się na swojej pracy, z klasą. no po prost szef- ideał. edit. i zrozum tu człowieka. czemu czuję się jak niepasujący do układanki puzzel albo jak plastelinowy ludzik w kreskówce?
wendetta, Ja też nie cierpię. Nic mnie bardziej nie irytuje niż narzekanie. Mam nadzieję, że nie odebrałaś końcówki mojego postu jako przytyku albo jakiejś zawoalowanej sugestii, że jesteś narzekaczem czy coś 😡 Teraz tak sobie pomyślałam czy to tak czasem nie zabrzmiało - ale naprawdę nie to miałam na myśli.

[quote="wendetta"]i zrozum tu człowieka. czemu czuję się jak niepasujący do układanki puzzel albo jak plastelinowy ludzik w kreskówce?[/quote]
Uczucia i rozsądek chyba rzadko chodzą parami 😁 ale powiem Ci, że nigdy nie wyszłam źle na kierowaniu się sercem w mniejszych lub większych pracowych rozstajach :kwiatek:
Ok, kariery świetlanej to ja nie robię (jeszcze  😉 😉 ), ale przynajmniej wiem, że parę wcześniej podjętych decyzji było słusznych.
Ech mam dzisiaj rozmowę i totalnie nie czuję się na siłach odpowiadać na typowe pytania rekrutacyjne  😵


i jak poszło?


Ja jestem niezła w pracy biurowej, radzę sobie dobrze, ale zdycham patrząc za okno. Ja chcę, żeby coś w mojej pracy się działo, żeby coś się w niej zmieniało, a nie to, że dziś czwartek, więc 120. czwartek z rzędu wysyłam to samo zaktualizowane zestawienie. I będę je wysyłała dopóki będę w tym miejscu pracować, no może czasem pokoloruję inaczej tabelkę. Jak sobie o tym myślę, że mam ochotę skoczyć z okna.

Różni są ludzie i różne rzeczy lubią robić, moja mama uwielbiała życie w kadrach i robienie zestawień 😀



o właśnie, mnie by bardzo pasowała taka praca (chyba w przeciwieństwie do większości tutaj 😉). dłubanie w cyferkach, robienie zestawień itd. tylko nawet nie wiem, za jakimi stanowiskami i w jakich firmach się rozglądać.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
06 maja 2015 11:03
calore, dziękuję za pamięć 😉 chyba poszło nieźle, dość na luzie było. Mam dostać informację do kilku tygodni, ale tak słyszę na wszystkich rozmowach  🙄
Sankaritarina, nie, spoko luz, nie odebrałam tak tego 😀 napisałam tylko tak trochę na swoją obronę z góry 😉

Ale wiecie co... fakt, że mogłam sie tutaj "wypisać", wyrzucić co mi na wątrobie leży, przeczytać to co pisałyście Wy, naprawdę bardzo mi pomógł. Przemyślałam sobie dogłębnie cała sytuację i troche zluzowałam. Stwierdziłam, że aktualny "spokój" który mam przekuję w coś pozytywnego i zajmę się np.ciągnącym za mną od kilku lat, niezamkniętym tematem studiów. Zrobię kursy, które mnie interesują. Podszkolę niemiecki. Zajmę sie koniem. Odłoże trochę pieniędzy. Pojadę na wakacje. Podzieliłam sobie najbliższe miesiące na etapy od- do i w każdym z tych okresów mam coś do zrobienia: ważną delegację, urlop, terminy uruchamiania poszczególnych projektów itd. Tak mi będzie łatwiej iść. Pozwolę czasowi działać na swoją korzyść bez frustracji. Z czasem robi mi się też fajna pozycja w CV. Nie będę niczego szukac na siłę, rzucać się jak ryba bez wody i frustrować. Wiem, że prędzej czy później przyjdzie moment, że powiem: tak, teraz jest czas na to, to czy tamto. W przy okazji fajne, przydatne rzeczy się po drodze zadzieją.
Dziękuję, jesteście lepsze od psychoterapii :kwiatek:

o właśnie, mnie by bardzo pasowała taka praca (chyba w przeciwieństwie do większości tutaj 😉). dłubanie w cyferkach, robienie zestawień itd. tylko nawet nie wiem, za jakimi stanowiskami i w jakich firmach się rozglądać.


Cóż, księgowość, kadry, controlling...

Mnie cyferki relaksują, tak samo jak wyrywanie chwastów  🤣
Na nudę nie narzekam dzięki współpracownikom bo jest śmiesznie, wesoło i na luzie ( a i wyjść mogę z biura kiedy chcę - służbowo ale super jest wyjść w ciągu dnia na piękne słońce, spędzić tak trochę czasu i przewietrzyć mózg szczególnie, że u nas bardzo zielono i drzewiasto ( często biegają sarny i zające  🙂  ) a spożytkować swoją energię mogę po pracy, właściwie w pracy to ja odpoczywam  😎
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 maja 2015 13:03
calore, tak jak mówiłam, każdemu co innego 😀
Wojenka   on the desert you can't remember your name
06 maja 2015 14:03
A ja mam takie pytanie: jak oznajmiacie pracodawcy, że odchodzicie?
poszłam z rana do gabinetu szefa i powiedziałam jak sprawa wygląda- że musze złożyć wypowiedzenie. i ze to nic osobistego, praca uwielbiam i normalnie bym z niej nie rezygnowała, ale chce wyjechac z kraju i nic nie jestem w stanie wpłynąć na zmiane mojej decyzji. oczywiscie cała rozmowa była dużo dłuzsza i bardziej szczegółowa, tym bardziej ze szef był odrobinę w szoku, ale to tylko tak, żeby miec ogląd. Ustaliliśmy jak będzie wyglądac okres wypowiedzenia, że pracuje do końca (wtedy to było 2,5 miesiąca) i szkolę następcę, nawet mu owego następce sama podsunęłam 😉 dopiero potem poinformowałam mojego bezpośredniego kierownika.
za drugim razem po prostu uzgodnilismy, że nie przedłuzamy wygasającej umowy. sprawa papierkowa i do widzenia. tutaj nie było zadnych sentymentów.
Ja poszlam do kadr i zapytalm czy jest mozliwosc natychmiastowego rozwiazania uumowy za porozumieniem stron.
udorka, o, dzięki. już coś się rozglądałam za takimi ogłoszeniami, ale obawiam się że z moim lic. z logistyki i 10msc pracy w spedycji mogę liczyć tylko na jakiś staż (żeby chociaż płatny...)

Strzyga, tylko żeby jeszcze trafić tam, gdzie się chce jak się człowiekowi zmieni koncepcja 😉
calore, nie bój nic, jeszcze sobie pogadamy na PW 😉
edit. dobij do roku i zmień nastawienie 😁
Kika   introwertyczny burak i aspołeczna psychopatka
06 maja 2015 14:38
wendetta natchnęłaś mnie do wypowiedzi bo w swoim życiu pracę zmieniałam sześć razy 😉 prawie zawsze powód ten sam.
Gdy już dochodziłam do etapu, że wszystko wiem i mogę tylko powielać schemat, lub piąć się po szczeblach co mnie nigdy nie interesowało... Zaczynałam się nudzić. Tylko raz pracowałam w miejscu, które dawało tę satysfakcję, że żaden dzień nie był taki sam ale musiałam wyjechać niestety. Gdy zaczyna się monotonia przychodzi taka refleksja "no wszystko ok i co teraz tak do emerytury? No f...ing way! "
Myślę, że to mocno wypływa z charakteru. Nie znoszę stabilizacji, spokój, rutyny, tabela w excelu do wypełnienia to dla mnie koszmar psychicznie nie do zniesienia. Jestem dorosłym adhdowcem a to bardzo wpływa na sposób postrzegania życia.
Dlatego gdy już nic w pracy nowej mnie nie zaskakiwało, gdy już nie mogłam się więcej nauczyć pojawiało się zniechęcenie a wtedy przestajesz się starać. Jeśli więc chcesz być uczciwym wobec pracodawcy to idziesz i mówisz jak jest. Tu jest Wojenka odpowiedź dla Ciebie - wg mnie trzeba szczerze i uczciwie, bo warto być fair zawsze, poza tym "co w morze wrzucisz to z falą powróci". Zawsze takie otwarte rozmowy dawały pozytywny rezultat.
Teraz, rok przed czterdziestką stoję w miejscu, w którym wiem że nic czego się nauczyłam w życiu zawodowym robić nie chcę a nie umiem tego co bym chciała🙂
Dlatego Wendetta jeśli chcesz posłuchać starszej koleżanki - szkoda życia na bycie nieuczciwym w stosunku do siebie. Pomyśl co Ci naprawdę sprawia przyjemność, jakie masz umiejętności miękkie, co z Twoim charakterem możesz przekuć w zawodową i życiową satysfakcję i zacznij to robić. Do tego potrzebna jest jednak ekstremalna uczciwość wobec siebie.... A to cholernie trudne.
Wojenka, poszłam do dyrektorki, spytałam czy możemy porozmawiać i pokrótce powiedziałam co i jak, spytałam jak jej będzie najwygodniej żebym odeszła - czy mogę za dwa tygodnie (bo taki miałam okres wypowiedzenia) czy woli mnie zostawić do po feriach (wolała) no i obiecałam, że znajdę kogoś fajnego na moje miejsce - znalazłam 🙂 Zależy w jakich okolicznościach i z jakiego powodu się odchodzi, ja to robiłam z bólem serca 🙂
Wojenka   on the desert you can't remember your name
06 maja 2015 19:40
Zawsze towarzyszy mi przy odchodzeniu z pracy jakieś uczucie poczucia winy. Pracuję z końmi, więc to nie są żadne duże zobowiązania wobec "firm". Ale staram się być fair, zazwyczaj mówię dwa tygodnie wcześniej. Pracowałam w dużej stajni ponad rok, ale potrzebowałam zmiany. Powiedziałam szefowi, że wracam do Warszawy, bo mam inne propozycje. W Warszawie byłam dwa miesiące i pojawiła się nagła propozycja wyjazdu za granicę. Powiedziałam szefowi i nie było problemu. A teraz jestem za granicą i nie jest tak jak to sobie wyobrażałam, znowu potrzebuję zmian. I zastanawiam się jak to oznajmić....
pytanie szczególnie do korpo-ludków: czy to jakieś nowe standardy unijne, że zmusza się ludzi do pracy w nadgodzinach podczas gdy owe nadgodziny są niepłatne, ani nie ma możliwości ich odbioru?
pytanie szczególnie do korpo-ludków: czy to jakieś nowe standardy unijne, że zmusza się ludzi do pracy w nadgodzinach podczas gdy owe nadgodziny są niepłatne, ani nie ma możliwości ich odbioru?


witaj w Polsce
ha! sęk w tym, że tłumaczone to jest tym, że naszych oddziałach w innych krajach praca po 10-11 godz to standard i ze oddział w polsce jest pośmiewiskiem, że ludzie punkt 16 wychodza.
to dłuzsza historia, aczkolwiek gwarantuję, że nie w tym leży przyczyna, że to Polska 😉
po prostu pomyślałam z własnego doświadczenia - kiedy pracowałam - nie pamiętam by wychodziło się o czasie, to było hmmm, źle odbierane, presja ogólna taka - NIKT nie wychodził przed szefem, siedziało się do 19-20 często
kasa za nadgodziny = jaka kasa? urlop = jaki urlop?
na jedno stanowisko czyhało 10 chętnych
kurtyna
generalnie ja też zawsze pracowałam w nadgodzinach, ale nie codziennie i nie było do tego jawnego przymusu. a tu jest powiedziane wprost. i trzeba prosić o zgodę jak się chce wyjśc po 8. i to mnie odrobine... no nieważne.
Wendetta, nie wiem, czy to Cie pocieszy, ale w Irlandii jest podobnie, cala ksiegowosc siedzi po godzinach i jest to oczywiscte. Podobnie na wszystkich - ktore znam - stanowiskach managerskich - tam sie godzin pracy nie liczy..
edit managerski.. jakis slowny potworek mi wyszedl.  Na stanowiskach menedzerskich, chyba lepiej,
eh, na stanowisku managerskim to ja też bym mogła robić nadgodziny bez zająknięcia 😀iabeł:
ps. marudzę może dlatego, że jak wiecie nie lubie tego co robie... jakbym lubiła to bym ani pomyslala jeczec, tak jak juz kiedys bylo 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
07 maja 2015 15:32
wendetta nad czym Ty się jeszcze zastanawiasz? Zmieniaj pracę  😉 Nic Cię tam przecież nie trzyma, dzieci na utrzymaniu nie masz, praca Ci nie odpowiada i pisałaś, że rzeczy typu nowa praca przychodzą Ci łatwo  🙂 Na Twoim miejscu porozglądałabym się za ciekawszymi ofertami póki nie wsiąkłaś na dobre  😉
Smarcik, máte naprostou pravdu, já už na tom pracujeme 😁 😁 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
07 maja 2015 15:39
Výborně 😀 Tak w temacie to idę do wątku emigracyjnego opisać moją dzisiejszą wtopę językową..
Ja mam płatne nadgodziny 150%, pól mojego działu wychodzi wcześniej niż mój szef. (bo po macierzyńskim, albo nie na pełny etat pracują).
Więc wszystko zależy od działu/stanowiska/firmy - nie ma co uogólniać. A jestem w takim korpo, ze już bardziej korpo chyba się nie da.

Wendetta
jeśli czujesz ze się nie rozwijasz, to nie ma co tracić życia na siedzenie tyle godzin w robocie. Powodzenia :O))
busch, bardzo trafione! Tez ciągle próbuje dołączyć do kółka szczęśliwych nieszczęśliwych .  😵
szam, gratulacje podwyżki  i nowego stanowiska :kwiatek:

Mówiąc o wtopach, ja na rozmowie zaliczyłam ostatnio mega wtopę - powiedziałam ze jestem emocjonalna hyh.  🤬  😵
Jak mi złoża ofertę to będzie cud, co gorsze naprawdę pasuje do tego stanowiska i bym się super odnalazła, bo marketing, języki i zarządzanie projektami, ych.
ovca   Per aspera donikąd
07 maja 2015 16:14
U mnie nie ma mowy o nadgodzinach, nie istnieje nawet takie pojęcie. Serio. Pracuję w międzynarodowej korporacji w sprzedaży na stanowisku managerskim i nigdy nie zdarzyło mi się wyjść po 16...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 maja 2015 16:54
wendetta, w polskiej literaturze przedmiotu stosuje się menedżer. Ewentualnie menadżer, ale to nie jest zbyt dobrze widziane. Manager się nie używa 😀 Tyle na temat terminu w zarządzaniu 😀
A od kiedy na stanowiskach kierowniczych obowiazuje normowany czas pracy ?

wendetta
A w jaki sposob opisywali "godziny pracy" na rozmowie kw. ? Na rozmowach zazwyczaj sonduja na rozne sposoby czy kandydat ma "potencjal" do nadgodzin (wylaczam kwestie dzieci).
Wendeta - w umowie odprawę musisz miec zapisy zakres godzin i zasady pracy. Sprawdź.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się