Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia

o zakazie sprzedaży z hodowli bez licencji? z pięc lat około
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
10 maja 2015 20:19
W schroniskach masz ceny wyższe za rasowe, za kundle niższa, ale musisz im zapłacić, bo takie oni maja przepisy.


Moja ciocia prowadzi schronisko dla psów, nikt jej za psa nie płaci, można dać datek ale opłata nie jest obowiązkowa, podpisuje się umowę i dostaje psa, jak ktoś chce dać jakiś pieniądz na schronisko to jego wybór.
U mnie w mieście w schronisku za rasowego płaci się 60zł, a za kundla 30.
Dziwne te opłaty, o których piszecie, ciekawe ile musiałabym zapłacić za psa w połowie ''berneńskiego'', a wyglądającego jak border. Liczy się jak rasowy czy jak kundel?
Jak go brałam trzeba było (a raczej można było) zapłacić datek na schronisko, ile się chce.
Zresztą, powinni pisać raczej o opłatach za psa w typie rasy, a nie rasowego, bo raczej psów z rodowodem nie wydają, więc praktycznie wszystkie te psy to kundle...
Fokusowa, strasznie dużo tych kropek. I naucz się czytać, przeczytaj uważnie moje posty, zapoznaj sie także z definicją rasy. Ja nie probuje nikogo przekonac do hodowli i sprzedazy, wrecz przeciwnie, oburza mnie to
Smarcik potrafiła zrozumieć.
Sprzedaz jest zakazana, ale nikt nie zabrania sprzedać smyczy/obroży a psa dorzucić gratis a tak jest to praktykowane.
U nas koszt psa ze schroniska to okolo 100-200 złotych, doliczają sobie szczepienia, kastracje, odrobaczania, przy czym kiedys "wzielismy" do stajni dwa psiaki i zadne wykastrowane nie bylo, choć w umowie było to zawarte. Po zgłoszeniu się do schroniska, tłumaczyli się, ze psiaki były za młode, choc jak były brane, to miały ze 4 mce.
A.   master of sarcasm :]
10 maja 2015 20:51
Olga96, co w tym dziwnego? Mogą być danej rasy, ale nie rodowodowe, jeśli ktoś nie chce biegać po wystawach i nie chce mieć psów do rozmnażania, to sobie takiego kupuje. Hodowca sprzedaje szczenięta zamiast za dwa tysiące,  za 200.


Mam ukochaną mini jack russelkę, pardon - suczkę w typie jack russell terrier  😁 Kupiona ponad 4 lata temu jako szczeniak w Anglii za 250 GBP (tyle mniej więcej kosztują psy mini JRT bez rodowodu), oczywiście na wyspie pies bez papierów to też pies rasowy - dla Angoli przynajmniej. Za zwykłego kota dachowca płaci się przynajmniej 20-25 GBP, bo nikt nie odda za darmo mając na względzie dobro zwierzęcia, jak to tłumaczą. Handel psami i kotami bez rodowodu jest jak najbardziej legalny i dla nikogo nie stanowi problemu. Przynajmniej schroniska nie są przepełnione, a zwierzęta zadbane, kastrowane, szczepione... Te ze schronisk też za darmo nie są, a potencjalny dom adopcyjny jest przed oddaniem zwierzęcia sprawdzany (np bez ogródka - zwierzaka nie oddadzą).
Ja za swojego małego kundelka którego brałam 10 lat temu ze schroniska, zapłaciłam 28 zł. Ale to jak widać, zależy od schroniska, no i przez te 10 lat, coś tam się pozmieniało.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
10 maja 2015 21:15
A ja nie rozumiem jak w schronisku można psa nazwać rasowym, przecież nie znamy przodków tego psa, może przypominać jakąś rasę a jego rodzice nawet nie stali obok psa takiej rasy. W typie rasy ok ale rasowy?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 maja 2015 21:35
Dziewczyny, ale Megane mówi o dwóch różnych sprawach i sama zaznaczyła, że jest za kastracją nierodowodowych. Napisała tylko, że pies danej rasy jest danej rasy bez względu, czy ma poświadczenie w postaci papierka czy nie.


A koń? Jak ma NN w paszporcie to jest danej rasy czy nie?
Z końmi to jest zdajsie tak, że jest nazywany "typ szlachetny" albo "typ pogrubiony". Oczywiście przy całkowitym NN.
A ja nie rozumiem jak w schronisku można psa nazwać rasowym, przecież nie znamy przodków tego psa, może przypominać jakąś rasę a jego rodzice nawet nie stali obok psa takiej rasy. W typie rasy ok ale rasowy?

jak brałam psa ze schroniska 13 lat temu, to był tam pies rasowy (doberman z rodowodem) ale trafił tam,  gdyż był agresywny.
Za swojego kundelka ze schroniska też płaciliśmy (chyba 30-50zł to było dawno nie pamiętam). Mam psa w typie cocker spaniel. Kupowana przed wejściem ustawy o zakazie sprzedaży psów bez papierów.  Wtedy było to legalne, więc się nie dziwiliśmy, że trzeba zapłacić.
Strzyga, jak jest np. folblutem to jest, w paszporcie może stać NN.
Częsta sytuacja przy prywatnym imporcie koni użytkowych. W dokumentacji kraju pochodzenia jest rasa, w dokumencie PL - NN.
I co? Od wpisu NN koń przestaje być np. folblutem?
Ew. źrebię dwóch takich nadal będzie folblutem.
Gdyby ktoś wpadł na pomysł inseminacji folblutki folblutem - przecież źrebię będzie folblutem - nigdy nie uznanym "w rasie" - czyli księdze.
Litości! Rasa to geny - pochodzenie. Księgi hodowlane, organizacje hodowlane to administracja(!) rasy.

Bo już zgłupiałam całkiem. Twierdzicie, że tylko zwierzęta hodowlane są rasowe. Czyli wałachy to kundle? Przecież nie. "W typie rasy"? Przecież nie.

I jeszcze:"nie nadaje się do hodowli". Do hodowli to nie nadaje się zwierzę bezpłodne/wykastrowane. Każde płodne się nadaje.
Cały problem to los potomstwa. Czy to potomstwo dostanie cenzurkę, czy nie. Czy ktoś chętnie dopłaci x za cenzurkę. I związaną z cenzurką wiedzę, i możliwości/potencjał.

Osobiście wolałabym świat bez ŻADNYCH Związków Rasowych. Żeby każde, każdziutkie zwierzę było "kundlem".
Jak kundlami są wszystkie nasze konie - tylko część opisana papierkami takimi lub innymi. Folbluty też są kundlami. Tyle że od XVII wieku krzyżowanymi między sobą.

Myślę, że w ogóle nie powinno się mówić "zwierzę rasowe", jedynie - zwierzę ze świadectwem rasy wg organizacji x.
Strzyga dokładnie, brak wpisu nie zmienia przynależności do danej rasy. Choćby w wątku arabskim jest kilka takich koni - od klaczy z wpisem do księgi, po ogierze z wpisem do księgi, ale właściciel nie dopilnował zgłoszenia krycia i/lub źrebaka, sprawę zawalił i potomek wpisu do księgi nie ma. Rodziców można potwierdzić badaniami genetycznymi, co stanowi niepodważalny dowód, że to arab, ale ponieważ nie ma wpisu, to "nie liczy się" jako arab.
Z innymi zwierzętami moim zdaniem jest tak samo - jak ktoś mający np. hodowlę rasowych kotów, ze wszystkimi papierami, zaliczonymi wystawami itp. nie wyrobi rodowodu kociakowi, to nadal jest to kociak danej rasy. Jeżeli kupię takiego kociaka, to dla wszystkich będzie jasne, że mam np. persa bez rodowodu, a nie dachowca.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
11 maja 2015 08:46
jak brałam psa ze schroniska 13 lat temu, to był tam pies rasowy (doberman z rodowodem) ale trafił tam,  gdyż był agresywny.


Tyle że psy, które trafiają do schroniska, rzadko mają tatuaż czy jakiekolwiek inne oznaki posiadania rodowodu i bycia rasowym poza ewentualnym wyglądem, zwykle są zgarnięte z jakiejś drogi/miasta/wsi/zakładu gdzie latają luzem a nie są oddane do schroniska przez właściciela bo za to trzeba zapłacić.
Ten był oddany z papierami całymi, gdyż jak pisałam był agresywny i właściciel sam go oddał, gdyż nie radził sobie z nim.
http://olx.pl/oferta/klacz-kuca-CID103-ID9J3Bt.html#d8f288074d
Nie widziałam grubszego kuca...
Liściu, no przecież jest "prawdopodobnie źrebna"  🤔
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
11 maja 2015 09:10
Dlatego też w mojej wypowiedzi użyłam słowa zwykle, podobnie jak w jeszcze wcześniejszej napisałam że nie można nazwać psa rasowym skoro nie znamy jego przodków. Psy z rodowodem w schronisku to wyjątki nie norma.
To akurat prawda, przepraszam nie doczytałam  :kwiatek:
chociaż w typie ras zdążają się nawet często.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=190.msg2354820#msg2354820 date=1431322878]
Jeżeli kupię takiego kociaka, to dla wszystkich będzie jasne, że mam np. persa bez rodowodu, a nie dachowca.
[/quote]
No ale w tym sęk - legalnie takiego kociaka kupić nie możesz 😉
Nie od dziś wiemy - Polska krajem absurdów 😉
Fokusowa ale mogę kupić miseczkę na kocie chrupki z kociakiem gratis 😉
A tak z ciekawości - gdzie to jest napisane czarno na białym, w ustawie, że nie wolno takich zwierząt sprzedawać?

edit. A takiego konia, jak opisałam na przykładzie araba po papierowych rodzicach, ale bez papieru, też legalnie i zgodnie z prawem właścicielowi klaczy nie wolno sprzedać?
Co do koni to nie ma chyba takiego przepisu..
Chociaż do mojej znajomej dzwonili, jak jej NN ogierek skończył dwa lata i kazali wykastrować, a potem przyjechali sprawdzić czy na pewno wykastrowany  🤣
Chociaż do mojej znajomej dzwonili, jak jej NN ogierek skończył dwa lata i kazali wykastrować, a potem przyjechali sprawdzić czy na pewno wykastrowany  🤣

Z jednej strony zrozumiałe, ale z drugiej też dziwne. Nie ma przepisu, że kastracja musi być w określonym wieku. A co, jakby znajoma chciała sobie go potrzymać ogierem np. jeszcze rok albo dwa, żeby miał budowę bardziej ogierzą - zabronić by jej nie mogli.
Murat, przejrzyj sobie ustawe o chronię zwierząt, to gdzieś tam jest, a przynajmniej powinno być
a z tym nakazem kasrracji, jeśli się bierze ze schroniska i oni to wpisza w umowę adopcyjną, to nie masz wyjścia, podpisałaś zgodę to kastruj
E. no tak, jeśli mówimy o zwierzęciu ze schroniska, to jasne. Ale jeśli chodzi o ogierka, którego np. sama sobie wyhodowałam i sama sobie nie dopilnowałam papierów albo jest "z wpadki", przez co mam NN-kę, to nigdzie nie ma przepisu, według którego muszę go wykastrować, kiedy skończy X lat - chyba nie ma przepisu, że w ogóle muszę go wykastrować...
no takich zapisów nie ma
tzn. mogę poszukać, ale ja sbie nie przypominam, żeby jakoś to było uregulowane, że trzeba kastrować, zwłaszcza jeśli o konie ochdzi
E. przejrzałam właśnie ustawę, fakt bardzo pobieżnie. Jest zakaz wprowadzania do obrotu i nabywania zwierząt domowych na targach, targowiskach, giełdach oraz poza miejscami ich chowu i hodowli. Jest też zakaz rozmnażania zwierząt domowych w celach handlowych za wyjątkiem rozmnażania prowadzonego przez zarejestrowane hodowle, ale wydaje mi się, że nie jest to tak jednoznaczne w interpretacji.
Jeżeli mój wymyślony na potrzeby rozmowy pers bez rodowodu urodził się w zarejestrowanej hodowli, to wynikałoby, że można go sprzedać. Natomiast pani Henia mająca Kicię-dachowca nie może sprzedać jej kociąt z Mruczkiem-dachowcem.
Przydałby się prawnik do interpretacji, czy dobrze myślę.
Murat dlatego wszyscy byli w szoku, że dzwonili. Ale mały i tak miał być kastrowany 😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=190.msg2354986#msg2354986 date=1431339492]
E. przejrzałam właśnie ustawę, fakt bardzo pobieżnie. Jest zakaz wprowadzania do obrotu i nabywania zwierząt domowych na targach, targowiskach, giełdach oraz poza miejscami ich chowu i hodowli. Jest też zakaz rozmnażania zwierząt domowych w celach handlowych za wyjątkiem rozmnażania prowadzonego przez zarejestrowane hodowle, ale wydaje mi się, że nie jest to tak jednoznaczne w interpretacji.
Jeżeli mój wymyślony na potrzeby rozmowy pers bez rodowodu urodził się w zarejestrowanej hodowli, to wynikałoby, że można go sprzedać. Natomiast pani Henia mająca Kicię-dachowca nie może sprzedać jej kociąt z Mruczkiem-dachowcem.
Przydałby się prawnik do interpretacji, czy dobrze myślę.
[/quote]
dlatego pni Henia z Murczkiem dachowcem sprzeda ci obrożę za 600zł. a Mruczka dorzuci gratis i obejrdzie prawo  😉
E. no nie, bez przesady. Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie płacił w setkach złotych za dachowca/kundla. Za zwierzę rasowe bez rodowodu = z hodowli, po rodowodowych rodzicach owszem.
Miałam znajomą, która hoduje koty, dwóch ras nawet. I ona postępowała tak, że jeśli w danym miocie były kocięta gorsze, nierokujące hodowlanie, to nie wyrabiała im rodowodów, za to kastrowała i sprzedawała za mniejszą kwotę, z wyraźnym zaznaczeniem, że kotek jest bez rodowodu i wykastrowany, jako "kotek na kolanka". Nigdy nie narzekała na brak chętnych na rasowego kociaka za mniejsze pieniądze wśród osób, które chcą mieć rasowego kota ze względu na jego wygląd i charakter, ale nie planują rozmnażania i udziału w wystawach.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się