Kącik instruktora

Witam dziewczyny, może macie jakieś pomysły na poprowadzenie jazdy dla grupy
-kłusującej
-galopującej
?
Myślałam o przejazdach przez drągi w kłusie, jakieś cwiczenia rozciagajace dla jezdzca na rozgrzewkę, wolty, cwiczenie polsiadu i klusa cwiczebnego, co jeszcze?  :kwiatek:

Ty tak poważnie pytasz?
Bo dla mnie to naprawdę głupie pytania. No jak to co można robić z jeźdźcem kłusującym czy galopującym?!
UCZYĆ. Kłusujących przygotowywać do zagalopowania, galopującym udoskonalać zagalopowania, przygotowywać do skoków...
😵
No właśnie wczoraj też zaczęłam odpowiadać na to pytanie i zrezygnowałam...

Dla mnie jest to pytanie bardzo nieświadomego instruktora, choć szczerze mam nadzieję, że się mylę.

Rozumiem pytanie: moja uczennica ma cały czas usztywnione barki, znacie jakieś ćwiczenia, które mogą jej pomóc?
Albo: mój uczeń zakleszcza się w kolanach to i to nie pomaga, macie inne pomysły?

Ale co ma robić grupa kłusująca? Wariantów ćwiczeń jest od groma, a które wybierzesz zależy od największych problemów Twoich uczniów i stopnia wyszkolenia koni, z którymi pracują.

Proponuję "Jak nauczać jeździectwa", "Cavaletti", "1000 ćwiczeń z dresażu" (czy jakoś tak) dla inspiracji. I przede wszystkim rozszerzanie własnej świadomości na temat prawidłowego dosiadu i szkolenia konia, spostrzeżenia i pomysły przychodzą wtedy na jazdach właściwie same.
A ja proponuję doszkolić się na konsultacjach u trenera , forum re-volty to nie jest najlepsze miejsce na wirtualne szkolenie . Dlatego wszędzie piszę że żeby być Instruktorem /Trenerem trzeba mieć , wiedzę , umiejętności i doświadczenie a nie świadectwo ukończenia tygodniowego kursu. 😲
Dla mnie rozszerzanie własnej świadomości jeździeckiej to właśnie praca z trenerem, nawet w formie konsultacji.
Smok10, wskaż proszę trenera, u którego dziś można nauczyć się prowadzenia jazd grupie jeźdźców - tak od 5.
Nie to, żeby na tygodniowym kursie się dało 🙂 I nie to, żeby ich nie było (trenerów) tylko nieprosto znaleźć.

Pytanie koleżanki brzmi dziwnie dla jakiegokolwiek instruktora-praktyka. Natomiast spokojnie jestem w stanie sobie wyobrazić, że zadaje je początkujący instruktor, ulubiony przez Smoka10 "doświadczony i kompetentny zawodnik", bo dziś "taka sytuacja", że wielu jeźdźców, od początku kariery zorientowanych na sport - newa ewa nie miało okazji nawet jeździć w grupie, co dopiero śledzić jak to się robi. Owszem, takie doświadczenia ma część dawnych jeźdźców kucowych, o ile jako dzieci interesowało ich "jak to się robi" i o ile cokolwiek pamiętają. W lepszej sytuacji są kadrowicze, którzy mieli okazję podpatrzyć pracę z grupą na zgrupowaniach - ale już ogarniętych jeźdźców i trudniejsze ćwiczenia.

Ale zasadniczo zonk jest straszliwy. Bo jak to? Cały czas szkolenie typu 1:1, 1:2 - a tu nagle trzeba ogarnąć grupę i zaproponować coś odpowiedniego dla całej grupy (różnych) jeźdźców i koni.

Chyba jedynym wyjściem jest praktykowanie. Oprócz "swojego jeździectwa" praktyka instruktorska. Pod okiem kogoś, kto JUŻ umie to robić. Najpierw bierna obserwacja - po prostu praktycznej metodyki szkolenia, i to niejednego trenera/instruktora, potem praktyka pod nadzorem. W przeciwnym razie narybek instruktorski będzie się uczył na własnych błędach, które niestety - nie będą obojętne dla podopiecznych. I tak nie da się tego uniknąć (nauki na błędach) ale warto minimalizować.

Tymczasem jest tak, że "praca z zastępem jeźdźców"  to koszmar każdego początkującego adepta instruktażu, wszystko co dotyczy zagadnienia, począwszy od szyków jazdy, nauki wydawania poleceń grupie, błyskawicznej orientacji kto jest kto i z czym sobie poradzi itd. "Jakie ćwiczenia" to jest już najmniejszy problem. Jak to robić, żeby nie było totalnego chaosu - znacznie większy.
Ludzie myślą, że to ćwiczenia ogarniają chaos. Niezupełnie. Najpierw trzeba nauczyć się panować nad chaosem - dopiero wtedy ćwiczenia dadzą pożytek.

Owszem, wszelkie ćwiczenia na drążkach, wszelkie oznaczanie na placu: pachołki,  slalomy, kółka, narożniki są pouczające i dla jeźdźców i dla instruktora. Instruktor może się przekonać jak trudnymi w praktyce pojęciami są "w prawo - w lewo" 🙂, czy "stałe tempo". Itd.
Instruktor może się przekonać jak trudnymi w praktyce pojęciami są "w prawo - w lewo" uśmiech
Hahaha. halo przypomniałaś mi jedną sytuację lata temu.
Jechaliśmy dwójkami na spooorym maneżu w dodatku nieogrodzonym, instruktor zapodał wolta w lewo i wszystkie dziewczyny dokładnie odwrotnie. 🤣 Biedak zrobił oczy jak pięć złotych i chyba zwątpił. 🤣
Halo - Niech się zgłosi do Basi. Ona ich nauczy prowadzić 10 osobową  grupę i to we wszystkich dyscyplinach. 😁
co do prowadzenia jazdy grupom to ja bym do tego co napisała halo, dot. panowania nad chaosem dodała jeszcze jedną ważną cechę a mianowicie planowanie i przewidywanie toru jazdy. Bo gdy przy liczniejszej grupie instruktor zarządzi jeżdżenie drągów po przekątnych to wyobraźcie sobie co się dzieje, a widywałam takie akcje. Momentalnie robi się chaos każdy każdemu drogę zajeżdża i generalnie nikt nie skorzysta z ćwiczenia, więc przy większej grupie moim zdaniem najważniejsze to sobie w głowie poukładać, które ćwiczenia i w jakiej formie a się zrobić ze wszystkimi jednocześnie, a które trzeba indywidualnie bądź w mniejszych grupach.

Magdzior, właśnie dowiodłaś jakim problemem jest brak operowania szykami jazdy. Przy dobrze dobranym szyku wszystkie ćwiczenia można robić jednocześnie lub szybko-po kolei.

Smok10, tak, to jedna z nielicznych osób, od których można się uczyć.
Ale uczyć się trzeba. Nikt się nie rodzi z umiejętnością "obsługi grupy", choćby 160 jeździł regularnie, nawet gdy sam często ćwiczył w grupie.
Trochę już osób widziałam, które niby potrafią (i na zdrowy rozum - powinny potrafić) a następuje jakaś dziwna blokada, jakiś "opad szczenny" i bezradność = chaos.

Do chętnych na dokształt: Smok ma na myśli panią B. Piasecką. Jan Ratajczak też tego może nauczyć. I wielu trenerów. Warto poszukać takiej osoby. Tego po prostu trzeba się nauczyć. I faktycznie - na żadnym, żeby najlepszym kursie nie ma dość czasu, żeby poczuć się z tematem swobodnie. Ja miałam takie szczęście, że uczyłam się zjazdy w zastępach (nie mylić z wyłączną jazdą na ogonie) u wielu instruktorów, miałam okazję porównywać (i zapamiętywać) różne style prowadzenia nawet bardzo licznych grup, i grup o różnym poziomie zaawansowania. Potem mogłam sobie "ściągać" do woli. Kiedyś na sopockiej hali naliczyliśmy... w sumie 54 konie. Jednocześnie i bez bałaganu.

A teren? Poprowadzenie terenu tak do 6 osób to w zasadzie pikuś. Powyżej 10 robi się solidny problem, jeśli wszystko ma grać i śpiewać. Przejeżdżają się na tym nawet najlepsi. A prowadzenie licznego terenu przez osobę jedynie przekonaną o swoich umiejętnościach - to koszmar wcielony.

Proszę, zapamiętajcie drodzy koledzy instruktorzy: najpierw ogarniać, później zdawać dobrane ćwiczenia, nie odwrotnie.

Jeszcze przypomnę nazwy szyków jazdy: na ogonach, na stałych odległościach (różnych), w podzieleniu, luzem, dowolnie. A jeszcze można w parach, trójkami itd. U dobrego instruktora jazda liczniejszej grupy może wyglądać jak... kadryl. A jego podopieczni niemal z marszu pojadą kadryl. I efektowny. Włącznie ze skokami. Uważam, że dziś tego  Bardzo brakuje, a efekty tego braku można "podziwiać" m.in. na rozprężalniach.
Basia nie używa nazwiska Piasecka tylko Niemczewska. A co do Janka Ratajczaka , to też wspaniały pomysł , zwłaszcza że przeniósł się do swojej stajni. Osobiście myślę że z 10 takich trenerów na szkolenie znalazło by się bez problemu. Skoro jest rynek , to może warto się zgłaszać do takich ludzi na praktyki. Myślę że z przyjęciem nie było by problemu. Tzn , jeden , żeby się do nich zgłosić to trzeba już coś umieć .
Do tego do Plamkikochanie - poza świętymi słowami halo i Magdzior, tj. umiejętnością panowania nad chaosem i stopniem zaawansowania grupy trzeba wziąć jeszcze poprawkę na wiek kursantów.
Dlatego właśnie ja nie prowadzę zajęć w grupach większych niż... 2 osoby. Choć coraz częściej zauważam pozytywne aspekty takiej pracy. Wprowadzenie "równego tempa" nawet dla dwóch osób, gdy jedna siedzi na "mule", a druga na koniu "do przodu" - rewelacja. Na jazdach indywidualnych dziewczyny nie radziły sobie z tym tak świetnie, jak wtedy kiedy musiały jechać serpentynę o dwóch łukach i mijać się zawsze dokładnie na środku.

Myślę, że jazda z dwoma osobami to dobry wstęp do większych grup. Osobiście chciałabym się bardzo tego nauczyć! W mojej stajni pewnie nie będzie mi to potrzebne, ale takiej wiedzy nigdy dosyć, a przyznam, że nigdy nie widziałam PORZĄDNIE prowadzonego zastępu. Może dlatego się do nich tak zraziłam.

Natomiast uważam, że żeby takie jazdy miały jakikolwiek sens to jeźdźcy muszą mieć już dość ugruntowany poprawny dosiad co najmniej w stępie i kłusie.
Do tego do Plamkikochanie - poza świętymi słowami halo i Magdzior, tj. umiejętnością panowania nad chaosem i stopniem zaawansowania grupy trzeba wziąć jeszcze poprawkę na wiek kursantów.


No widzisz ,w przypadku rzeczonych trenerów to nie ma najmniejszego znaczenia , za to tak jak Atea napisała , trzeba mieć już mocne podstawy u kursantów.  😉
Smok10,  😡, facepalm w związku z nazwiskiem  😡 Jednak jestem niedzisiejsza  🙁, tzn. wiem o tym, ale przyzwyczajenie jest drugą naturą.
Natomiast uważam, że żeby takie jazdy miały jakikolwiek sens to jeźdźcy muszą mieć już dość ugruntowany poprawny dosiad co najmniej w stępie i kłusie.

Dosiad i panowanie nad koniem. 😉
A jak już się ma taką grupę, najlepiej 4, 6... osób, to może wyjść z tego bardzo fajna jazda, z której robi się kadryla.
Parami na linię środkową, rozjeżdżają się w przeciwnych kierunkach, wolta w prawo marsz, półwolta w lewo marsz, zmiana kierunku przez środek... itd.
Smok10,  😡, facepalm w związku z nazwiskiem  😡 Jednak jestem niedzisiejsza  🙁, tzn. wiem o tym, ale przyzwyczajenie jest drugą naturą.


Cóż  😁  😉
Julie, mylisz się. Dosiad tak - ale przecież nie spuszcza się z lonży nikogo, kto nie da rady podróżować stępem i kłusem?
Mylisz jajko z kurą. To jazdy w szyku uczą panowania nad koniem (tylko robota dla instruktora wymagająca).
Jasne, że złożoność zbiorowych ćwiczeń trzeba dobrać do poziomu uczestników.
Niektóre ćwiczenia są cudne - np. takie półwolty na zwiększonych odległościach, gdy stawka musi zjechać na drugi ślad a zjeżdżający z półwolty na ścianę przejeżdżają w przerwie pomiędzy kolejnymi końmi.
halo Oczywiście, że można ale własnie cała sztuka żeby instruktor sobie to najpierw w głowie poukładał i wiedział o co poprosić zastęp bo inaczej, a nie na odwrót bo skutki mogą być opłakane.

Elbus Co do wieku to nie zgodzę się, da się również z małymi dziećmi. Z grupą +-8-10 lat bez problemu i bardzo przyjemnie mi się pracowało, plusem było to, że była to zawsze mniej więcej ta sama grupa, ten sam skład. Myślę, że to nawet jest pomocne jazda w sensownie poprowadzonej grupie dobranej poziomie, niektóre rzeczy robi się w grupie łatwiej inne trudniej i fajnie można tym operowac w zależności od potrzeby. Np. ja tych moich dostałam kłusujących, jedna osoba galopowała i dużo łatwiej pracowało się z nimi nad galopem za czołowym stopniowo zwiększając liczbę osób galopujących jednocześnie.
Ja szczerze mówiąc nie lubię jazd indywidualnych na samym początku, nie licząc lonży bo jednak jeżdżac w grupie uczą się panować nad koniem tak jak halo napisała. Ile to nieraz jest problemu gdy woltę ma zrobic np co druga osoba a reszta jedzie po ścianie, lubię własnie takie sprawdzające ćwiczenia robić gdy już mają (albo wydaje im się, że mają) opanowane panowanie nad koniem.

Gdy mamy kilka osób w podobnym wieku zaczynających od zera i kilku instruktów to całkiem dobrze sprawdza się zrobienie z nich od razu grupy. Początkowo byłam sceptyczna do takiego pomysłu, ale w praktyce bardzo dobrze się sprawdził. Oczywiście warunkiem są spokojne konie, które pójdą w stępie jeden za drugim bez problemu. W zależności od tego ile mamy osób 1-2 pilnuje zastępu na ścianie wykorzystując ten czas do nauki panowania nad koniem i ćwiczeń w stępie a trzecia osoba bierze kolejno na lonżę w kłusie.  W grupie od razu niejako przy okazji uczą się uważać na siebie, na inne konie i potem dużo łatwiej idzie nauka samodzielna bo od razu są do tego przyzwyczajeni.
halo, Niczego nie mylę, tylko co innego niż Ty miałam na myśli pod pojęciem panowania nad koniem.
Niestety, spuszcza się z lonży osoby nie gotowe na to i takie się w wielu stajniach zastaje. W tym tkwi sęk.
Oczywiście ćwiczenia w szyku uczą, ale po prostu przyjemniej dla wszystkich się do nich podchodzi gdy jeźdźcy umieją trochę więcej niż ledwo-anglezowanie na powiewającej wodzy. 😉
Julie, cóż, gdy "taka sytuacja" to chyba jedynie sposób Magdzior wchodzi w rachubę. Nie licząc wiecznego "tramwaju" za ogonem.
Nawet tramwaj można prowadzić różnie. Np. taka serpentyna na ogonach, wyrzucanie i łapanie strzemion, od lewej do prawej kłus anglezowany, od prawej do lewej ćwiczebny czy półsiad... Tramwaj umożliwia ćwiczenia rozluźniające i poprawiające dosiad.
W stępie można wprowadzać inne rodzaje szyków, np. co drugi jeździec przecina ujeżdżalnię i nowy zastęp łączy do poprzedniego w szyku w odległościach... Ćwiczenie nijak nie powinno przerosnąć jakiegokolwiek absolwenta lonży (jasne, po wyjaśnieniu jak prawidłowo kieruje się koniem, i zakładając, że konie nie chodzą wyłącznie na ogonach w kółko, w ściśle ustalonej kolejności).

Magdzior, prawda, prawda. Bez poukładania w głowie instruktora to wychodzi żal.pl.
Mnie nadal niepokoi, że ludzie jeżdżą x lat, a nie mają pojęcia jak wygląda półwolty, jak się wyjeżdża narożnik, jak wygląda serpentyna, co to znaczy "każdy dla siebie" a "za czołowym" (np. W punkcie B za czołowym wolta, marsz!). A już taki "cymes" jak zwrot na przodzie to świat i ludzie! Wybitne ćwiczenie z zaawansowanego ujeżdżenia, no. Albo proste: zatrzymać - i manewr wykonywany przez 10 m. Ze stępa. Bez pouczającej roli szyku ludzie potrafią  n lat jeździć i nadal robić przejścia na dłuuugich odcinkach, a potem przychodzi choćby do odznaki i jest wielki popłoch: Że jaaak? Że w punkcie? Że prosta ma być prostą a nie wijącą się dżdżownicą?
A też tak miewacie, że ludzie, kurcze, po studiach, bywa, że inżynierskich - nie mają pojęcia ile to jest metr??? I co to jest kąt prosty?
A "trygonometria" przy półwolty to już absolutnie wszystkich przerasta? 🙂
Jak to się dzieje, że inteligentnym i ogarniętym ludziom na koniu zupełnie siada percepcja? (dzieci rzecz inna, trzeba inaczej tłumaczyć, ale dzieci łapią szybko).
Ja zaczęłam dobitnie tłumaczyć gdzie jest łydka, nadgarstek i łopatki 😁 Zorientowałam się, że nawet mocno dorośli czasem tych części ciała nie rozpoznają po tym, jak wyprawiali cuda np. na hasło "ściągnij łopatki" albo "cofnij lewą łydkę"  😂

Najlepsze jest to, że najpierw człowiek przez pół godziny jakieś zagadnienie tłumaczy z jednoczesnym "macaniem" danych części ciała, ale delikwent się nijak nie przyzna, że nie wie o którą część ciałą chodzi.

O, i jeszcze lubię "dowolne zmiany kierunku" bez zmiany kierunku  😁
Atea, to też jest piękne - te poczwórne S, a delikwent wraca w tym samym kierunku 🙂
Ech, trzeba naprawdę kochać ludzi (i ich słabości), żeby być dobrym instruktorem 😀
Mi jest łatwo, bo sama jestem ciapa  😁 Ja nauczyłam się nie wstydzić niewiedzy. I staram się to wpoić uczniom.
Atea, a! Chyba jest coś na rzeczy 🙂 Też jestem roztargniona ciapa, z porąbaną percepcją 🤣
ojejku nie spodziewałam się, że rozpocznę swoją wypowiedzią taką dyskusję  😡
Fakt, w prowadzeniu jazd w grupie mam niewielkie doświadczenie, zwykle były to "grupy" dwuosobowe ale najczęsciej osoby pojedyncze .
Chodziło mi właśnie o ćwiczenia typu slalom między beczkami, może praktykujecie berka w kłusie? Mam dużo pomysłow ale ciekawa jestem jak jest z tym w praktyce dlatego pytam doswiadczonych w tym temacie osób, proszę nie bić ani nie krzyczeć 🙂
edit: zaomniałabym! dziękuję osobom, których wypowiedzi bardzo mi pomogły, konstruktywna krytyka zawsze mile widziana  :kwiatek:
Plamkakochanie, Czyli rozumiem, że na tych jazdach będą same małe dzieci, tak?
Julie
nie, a napiałam gdzieś coś takiego? jeśli tak to przepraszam ale przypadkiem  😉
Nie napisałaś, tylko ja taki wniosek wyciągnęłam z tego, że przychodzą Ci do głowy jakieś slalomy między beczkami i berek w kłusie. 🙂
To mają być gry i zabawy na koniach czy nauka jazdy?
Ja bym takie rzeczy wymyślała na pony games dla 5-ciolatków, a na lekcjach jazdy konnej zajęłabym się uczeniem jazdy konnej.

Nie napisałaś, tylko ja taki wniosek wyciągnęłam z tego, że przychodzą Ci do głowy jakieś slalomy między beczkami i berek w kłusie. 🙂
To mają być gry i zabawy na koniach czy nauka jazdy?
Ja bym takie rzeczy wymyślała na pony games dla 5-ciolatków, a na lekcjach jazdy konnej zajęłabym się uczeniem jazdy konnej.



Bo to połączenie jeździectwa klasycznego - Nauka jazdy
z westem . Barrel racing 
Czyli KLA-WE  jeździectwo  😁
Ciekawe co mowisz ale z tego co pamietam to berka w klusie cwiczyly na obozie konnym nawet nastolatki w ramach rozgrzewki..
Slalom między beczkami = wyginanie konia a i jezdziec musi sie skupic zeby wykonac cwiczenie prawidlowo.
To czyli ze doswiadczeni wieloletni instruktorzy którzy to stosują jako urozmaicenie jazdy to robią źle?  😵
Nie szukam pomysłow na CAŁY trening to chyba ma się rozumieć, tylko pomysłow uniwersalnych właśnie na rozstępowanie, rozgrzewkę dla jezdzca, jakies proste cwiczenia zanim zacznie sie konkretna prace nad czym akurat na danym treningu chce sie pracowac albo po prostu na urozmaicenie w trakcie pracy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się