Psycholog terapia psychoterapia - lek na wszystko?

dempsey   fiat voluntas Tua
09 maja 2014 16:33
dzięki Dzionka

faktycznie co do drugiego, to tak działa.
właśnie przeczytałam wpis w którym delikwent opisał ww procedurę ze sobą w roli głównej. przyjechali, zabrali i "ledwo się wywinął od psychiatryka"
pomijam kontekst i ciąg dalszy, ale istotnie ta procedura jest realna (wpis => admin => IP => Policja => drzwi delikwenta)
dempsey z tego co mi wiadomo, z prawnego punktu widzenia, na policję możesz dzwonić w przypadku, gdy wiesz, że ktoś zagraża innym bądź sobie, niezależnie od tego czy masz tę osobę tuż pod nosem, czy jest 400 km od Ciebie. Podobnie z pogotowiem.
Miałam okazję brać udział w akcji, gdzie dziewczyna przyjęła 10-krotnie większą niż zalecana dawkę xanaxu i kiedy zadzwoniłam na pogotowie, panowie powiedzieli, że owszem, przyjadą, ale pod warunkiem, że laska wyraża zgodę na badanie.
Na tamten moment trudno było mi oszacować co de facto może jej się stać- czy zaraz mi "odjedzie", czy wyjdzie z tego bez szwanku... Wydaje mi się, że zawsze warto zadzwonić- najwyżej odeślą Cię z kwitkiem 😉
mam pytanie trochę odbiegające od głównego tematu, ale spróbuję.
mam w rodzinie osobę po urazie mózgu, osoba która przed wypadkiem miała bardzo specyficzne problemy natury uzależnieniowej i tym podobne.
poszukuję psychologa, neuropsychologa w warszawie, może ktoś coś wie? będę wdzięczna za każdą wiadomość, może być prywatna, dziękuję  :kwiatek:
opolanka   psychologiem przez przeszkody
13 listopada 2014 10:30
Pytałam w innym wątku, ale zapytam i tu - czy jest tu psycholog kliniczny/ terapeuta lub psychiatra?
Ja jestem psychoterapeutą. Współpracuję z psychiatrą, może się do czegoś przydam 🙂
opolanka   psychologiem przez przeszkody
13 listopada 2014 20:53
Dzionka, idzie PW :kwiatek:
Czy zna ktoś psychoterapie dla par w bielsku. Tychach. Katowicach którą warto polecić?
Kto był na tych weekendowych warszawskich warsztatach z coachingu?  😁 Ja wpadłam wczoraj z kumplem na zajęcia ze..śpiewu, bo brzmiały sensownie. Ależ jaka to byłą pułapka... Wyszłam po chwili, bo umarłam ze śmiechu. Pani kołcz nam wmawiała, że mamy śpiewać patrząc na naszą dłoń wzniesioną nad głowę i mamy widzieć kolory 😍 🤔wirek: 🥂 Nie, nie było na biforku żadnych ciasteczek specjalnych ani żadnego zielska nie paliliśmy. Ja pierd*, że też nie pomyślałam, żeby iść jednak na psycho i wmawiać później ludziom takie pierdoły i zbijać gruby hajs. Za godzinę pracy tej pani ludzie płacą 250zł 😁 I mało tego, jakieś laski pokręcone mówiły, że one te kolory zaczynają widzieć 😁 😜 Co się stało ze światem...
zen, takie wizualizacje to nie tylko w coachingu są używane - przecież w naszej końskiej działce cały nurt RWYM tego używa - i to z sukcesami u poważnych zawodników. Mój trener też proponuje mi różne metafory i wyobrażenia żebym dobrze siedziała w skoku. Byłam na zajęciach z emisji głosu w czasie studiów na filologii angielksiej i też miałam sobie wyobrażać kulki powietrza i takie tam - co okazało się bardzo pomocne.
Nie wiem jaki jest sens wyśmiewać coś, co dla niektórych działa (jak sama piszesz), szczególnie z perspektywy: wpadłam na chwilę, wyszłam i obśmiałam. To że czegoś nie rozumiesz, nie znaczy że nie ma wartości.
Hahahaha, no proszę cię, wizualizacja siebie mi też pomaga, ale żebym podczas śpiewu miała widzieć kolory, a nie je sobie wyobrażać, to jednak jest różnica, nie uważasz? 😉 Z kolorami uwielbiam technikę oddychania, wdychanie danego koloru i wydychanie innego i to mi NAPRAWDĘ pomaga, a wygląda zabawnie. Ale nie zgadzam się z myślą, że mam śpiewać i mam nagle doznać wizji kolorów. No bez jaj 😎
zen z pozycji muzyka klasycznego, na prawdę takie wizualizacje pomagają. Zwłaszcza początkującym w zabawie barwienia dźwięku. Dzieciom każe się wyobrażać to co dana fraza w utworze przedstawia - słoneczka, chmurki, deszczyk i też mają to zobaczyć - na ścianie w sali koncertowej, w lustrze, w nutach. Później mózg to zapamiętuje i już nie potrzeba takich technik - słyszysz i czujesz różnice, potrafisz nią operować. Niestety większość ludzi nie jest wrażliwa na zmiany w barwie i kolorze dźwiękowej i bardziej łopatologicznie należy do tego podchodzić. Większość i tak nie zrozumie - dla mnie na szczęście bo dzięki temu  ja mam za co żyć bez zbędnej konkurencji  😁

Pewnie kobita była zdesperowana poziomem wrażliwości słuchowej uczestników i sięgnęła po łopatologiczny arsenał. Ja muszę przyznać, że przy wyjątkowo opornych studentach też sięgam do takich technik  😵
No nie wiem, ja tam różnych rzeczy doznawałam i różne rzeczy widziałam na treningach, w których brałam udział. I były to dla mnie fajne, coś wnoszące doświadczenia.
Co innego czegoś nie uznawać za wartościowe i temu nie ufać, a  co innego wyśmiać i podważać, pisząc że to wmawianie ludziom pierdół za gruby hajs. Wydaje mi się, że bardzo szybko oceniłaś coś, czego nie zrozumiałaś - bo nie miałaś szansy zrozumieć w tak krótkim czasie. Jeśli ktoś płaci za godzinę 250 zł to znaczy że widzi w tym sens - i terapeuta zadowolony i klient, co w tym złego?
Nic w tym zlego, w sumie kazdy zarabia jak chce i jak mu sumienie pozwala.
A czy możecie polecić jakiegoś dobrego psychologa/ terapeutę w Warszawie? Dla dość zamkniętej osoby. Info noże być na pw. Dzięki 😉
dempsey   fiat voluntas Tua
17 maja 2015 21:10
Też myślałam o LSD ale trochę się boję eksperyentów 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 maja 2015 09:13
Czy ktos ma doswiadczenia z psychologiem z NFZ?  :kwiatek:
Czarownica, od strony pacjenta z opowieści, od strony NFZ'tu osobiście.
Czego ci trzeba?
kajpo szczerze nie polecam, zwlaszcza dla osoby ktora nie ma zadnych doswiadczen z psychodelikami ruszac od razu z ciezkim kalibrem. Dla mnie to byla trauma zycia.  👀 😁
Sliczne obrazy maluje ta kobieta z linku dempsey. Mam kolege, ktory ma tak samo.
feno coś ty! Jak ćpać to odpowiedzialnie!  😁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
28 maja 2015 11:02
Aprilla wysłałam pw, dotarło do Ciebie? :kwiatek:
Czarownica - moja przyjaciółka chodzila na nfz i byla bardzo niezadowolona. Ale moze tak się jej trafilo. I tez nie wiem jak bylo z jej gotowością na terapie, podjela ja ponownie po 2 latach prywatnie i też cos narzekala.

Czasem jest tak ze dany terapeuta bedzie świetny dla jednej osoby a niefajny dla innej.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
28 maja 2015 11:12
Branka no ja spróbuję, jak się nie uda to pomyślę o innych krokach.
Czy ktos ma doswiadczenia z psychologiem z NFZ?  :kwiatek:

Z NFZ nie, ale wiem, że działa kilka fundacji - na pewno dla młodzieży, nie wiem jak z tymi dla dorosłych - które oferują psychoterapię grupową i indywidualną za free. Gdybyś chciała więcej info, to pisz PW  :kwiatek:
mieszkam w nieduzym miescie i tez sa darmowe indywidualne konsultacje, a grupowych jest ogolnie sporo darmowych. Tylko nie kazdy chce chodzic na grupy choc to ponoc bardzo skuteczne.
kujka   new better life mode: on
16 sierpnia 2015 18:23
Forumowe psycholozki, kojarzycie tego faceta i jego publikacje?
www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1541325,1,ciemna-strona-rozmaitych-psychoterapii.read

Chetnie poczytam komentarze 🙂 W miedzyczasie sama ide pogadac z moim domowym psychologiem, bo zaciekawilo mnie kilka watkow poruszonych w tym wywiadzie (akurat NIE delfiny i to ze ktos wierzy w to ze da sie wyleczyc zespol downa heh)...
kujka, znam pana, znam 🙂 Wyczuł dobry biznes i temat na czasie i powraca właśnie z drugą książką. I tak "gada" już sporo łagodniej niż jakiś czas temu.

Trochę się z nim zgadzam, a trochę nie.

Zgadzam się, że jest wolna amerykanka w Polsce, jeśli o terapię chodzi. Panuje ogólna dezinformacja i metody "eksperymentalne" z dobrym marketingiem wypierają te porządne, sprawdzone - ale kiepsko sprzedające się, bo wymagające czasu. Szczególnie w pracy z dziećmi, bo to duży rynek z dobrymi pieniędzmi. Zespół, w którym pracuję, opierał swoją pracę z dziećmi na relacji. Zajmowało to więcej czasu, było mało ustrukturyzowane, ciężko było rodzicowi powiedzieć prostymi słowami co dziecku jest i jak to będziemy leczyć. Nie stosowaliśmy testów psychologicznych, gdy nie widzieliśmy potrzeby. Unikaliśmy też diagnoz. Taki styl, choć ja w niego bardzo wierzę, bo widzę efekty, jest wypierany przez np. integrację sensoryczną, którą zajmują się totalni laicy, bo jest modna, efektowna (ach te wszystkie przyrządy!), rodzic dostaje piękną diagnozę i plan działania na 5 stron A4. Nie przynosi często za to żadnych efektów i rodzice w zasadzie nie wiedzą najczęściej dlaczego dziecko na takie zajęcia chodzi. Rodzice lubią tez testy, całe baterie testów. Poza tym, wiele metod stosowanych i na dzieciach i na dorosłych jest zwyczajnie niebezpiecznych, a nijak nie obwarowanych prawem- np. znany jest przypadek śmierci 10-letniej dziewczynki, którą matka adopcyjna zabrała na sesję re-birthingu:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1174742/

Nie zgadzam się natomiast zupełnie, że jedyna słuszna psychoterapia odbywa się w nurcie poznawczo-behawioralnym. O tyle dobra jest ta szkoła, że rzeczywiście raz na jakiś czas przychodzą pacjenci niezainteresowani niczym innym jak np. tym, jak poradzić sobie ze strachem przed jeżdżeniem windami, czy lataniem albo niekontrolowanymi wybuchami złości. Chcą pozbyć się dolegliwości i tyle, wtedy terapia poznawczo-behawioralna jest super. Określamy cel, liczbę sesji, plan pracy itd. Sęk w tym, że to jest mniejszość pacjentów. Większości z nich najczęściej po prostu źle w życiu z różnych powodów, powielają jakieś schematy, nie mają żadnej dobrej relacji w życiu. Oni nie chcą uzupełniać tabelek i robić prac domowych między sesjami. Wtedy o wiele lepiej sprawdzi się terapeuta humanistyczny, psychodynamiczny, systemowy czy np. gestaltysta. Ta skuteczność terapii poznawczo-behawioralnej została udowodniona głównie dlatego, że jest to terapia najlepiej zbadana - żadna inna szkoła nie włożyła tyle wysiłków i pieniędzy w zbadanie skuteczności swoich metod. Czytałam niedawno, że tym, co naprawdę leczy w terapii, jest relacja - a jej jakość nie zależy od metod i narzędzi, tylko od warsztatu psychoterapeuty i sojuszu, jaki uda mu się zbudować z pacjentem.
Na dowód tej tezy przemawiają moja doświadczenia, gdzie czasem miałam wrażenie "ale zajebistą interwencję przeprowadziłam na tej sesji, no książkowo mi wyszło!" po czym pacjent mówił na koniec pracy: najbardziej zapamiętałem... i padało coś, czego miałam wrażenie że nigdy nie powiedziałam, a  na pewno nie pamiętam 😉 I czasem pacjent czuł się lepiej po sesjach, gdzie byłam warsztatowo nieudolna, ale bardzo zaangażowana niż coś mi pięknie wyszło technicznie, ale nie czułam tego flow z nim.

Reasumując, pan Witkowski mocno się promuje od dłuższego czasu i tylko mam nadzieję, że jego ataki przyniosą realne korzyści na polu psychologii i psychoterapii w Polsce a nie tylko ściągną mu klientów i dadzą zarobić na chwytliwym tytule książki. Gdyby faktycznie był zainteresowany zmianą sytuacji pacjentów psychologicznych w naszym kraju podjąłby realne działania - czy to przez sensowne publikacje czy przez wpływ na odpowiednie organy, a nie pisał o terapii z delfinami, która jest tylko jakimś promilem w całym obszarze pomocy psychologicznej, za to bardzo medialnym i szumnym.

A co Boy mówi 🙂?
busch   Mad god's blessing.
16 sierpnia 2015 21:59
Dzionka - nie zgodzę sie z tym, ze metoda poznawczo-behawioralna jest tylko dla pacjentów z konkretnym problemem jak ten pan opisuje, czyli np. Lęk przed autobusami. Wydaje mi się po prostu ze przede wszystkim to jest inne podejście do całego procesu terapii, gdzie przeżycia z przeszłości nie są na pierwszym miejscu i chociaz nie są ignorowane czy umniejszane, to tez przede wszystkim nastawienie terapii jest na teraz i przyszłość. Pewnie każdemu wedle potrzeb ale widziałam świetne rezultaty tej terapii u tej samej osoby, ktora wczesniej probowala gestaltu i uciekla z terapii 😉. I to nie byl prosty lek przed autobusami gdzie mozna bylo określić jeden cel terapii.

No ale ja nie wypowiadam sie z perspektywy psychologa, wiec moze czegos ważnego nie dostrzegam - tym niemniej obaj paychoterapeuci z przykladu powyżej byli z polecenia znajomych 'pacjenta' wiec wydaje mi się, ze akurat w tym przypadku zadzialala zmiana metody na poznawczo-behawioralną. Do której mówiąc szczerze mam najwięcej szacunku, bo co rusz natykam sie na różne dowody jej skutecznosci 😉
Różnym osobom pasują rożne podejścia terapeutyczne. Dotyczy to zarówno pacjentów, jak i terapeutów. Terapia poznawczo-behawioralna skupia się głownie na tym, co można w świadomy sposób obserwować, a wiec na zachowaniach, myślach itp. Dlatego też łatwiej jest obserwować jej skuteczność i często szybciej zaczyna działać. Z moich obserwacji z takich terapii korzystają osoby, które są zainteresowane rozwiązaniem konkretnego problemu i te, które potrzebują kontrolować to, co się z nimi dzieje. Zarówno terapia humanistyczna, jak i psychoanalityczna/psychodynamiczna oparte są w znacznie większym stopniu na pracy nad relacją, choć odbywa się to w inny sposób. Nie każdy jest w stanie zaangażować się w tego typu pracę, jest ona dość specyficzna. Taki proces znacznie trudniej jest też opisać w ścisły sposób. W znacznie większym stopniu zależy to od tego, co dzieje się poza słowami, często poza świadomością. Stad też bardzo duży udział tego, jaką relację uda się zbudować. Trzeba też po prostu z terapeutą na siebie trafić, dogadać się. Czasem komuś nie pasuje dane podejście, czasem musi do czegoś dojrzeć.

W związku z tym, że w trakcie terapii relacja jest tak ważną rzeczą, bardzo istotna jest osobowość terapeuty. Niestety w związku z tym wolna amerykanka, która panuje na polskim rynku, może być bardzo niebezpieczna. W tym zawodzie zdarza się pracować ludziom, którzy maja problemy osobowościowe, nie potrafią budować zdrowych relacji i dlatego mogą szkodzić lub nadużywać pacjentów. Zdarza sie też pracować tym niedouczonym, bez porządnych szkoleń lub superwizji (możliwości omawiania swojej pracy). Może być to niebezpieczne dla osób, które korzystają z z terapii, ale szkodzi też samym terapeutom, ponieważ psuje to opinię o tym zawodzie. Zgodzę sie z tym, że ważne jest, żeby o tym mowić, żeby ludzie zaczęli mieć tego większą świadomość.
Dzionka, co ma terapia psychologiczna do integracji sensorycznej? A raczej - co ma przeciw? Przecież to są zupełnie różne obszary, no jak trener a koński masażysta.
Integracja sensoryczna to wspomaganie wytwarzania/uruchomiania mikro połączeń w korze mózgowej, żeby poprawić różnego rodzaju sprawność psychomotoryczną, percepcję i koordynację. Rzecz dość techniczna, w sumie proste tylko żmudne ćwiczenia. Zawsze była domeną pedagogów (no i najbliższego środowiska dziecka). I ma sens gdzieś do 8 roku życia, najdalej, zdecydowanie większy w przedszkolu.
Terapię psychologiczną rozumiałam zawsze jako dotyczącą "bólu istnienia" i funkcjonowania w grupie ludzkiej.
Zaskoczyłaś mnie na maksa. Chcesz powiedzieć, że pracując nad relacjami możesz mi wyrównać braki wynikające z krzywej lateralizacji? Nie - ułatwić funkcjonowanie z nieco walniętą percepcją tylko je wyrównać?
Choć, o ile pamiętam, coś takiego sugerował Piaget (opinię o Piagecie zostawię dla siebie 🙂😉.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się