Jak ogarnąć finanse?

Moja teściowa robi torebki na prezenty w ilościach niemalże hurtowych, na umowę o pracę nakładczą ( tak się "ładnie" nazywa chałupnictwo )
próbuje dorobić sobie szyjąc artykuły dla dzieci kocyki, poduszki, zabawki ale tego jest za dużo na rynku.
Może dało by radę nawiązać współpracę w tym zakresie z jakimś sklepem?
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
09 lutego 2015 17:51
moze DaWanda?
Ooo, a orientuje się ktoś jak rozliczane są takie prace zdalne? Tzn, jak się za to płaci? 👀 Powiedzmy dla takiego redaktora, pisarza krótkich artykułów etc. Za artykuł z konkretną ilością znaków? 🤔
dempsey   fiat voluntas Tua
12 lutego 2015 10:49
przychodzi mailem umowa o dzielo z przeniesieniem praw, podpisujesz i odsyłasz najczęściej oryginał pocztą
i czekasz na przelew... czekasz... czekasz...    😉
Ahaaa..... 😉 Rozumiem.
Sankaritarina, gdybyś miała pytania, to zapraszam na PW, bo właśnie zaczęłam działać samodzielnie w copywritingu 😉

dempsey, no nie do końca, że czeka się w nieskończoność na przelew. W umowie o dzieło zwykle jest zapis, kiedy ma być wystawiony rachunek i w jakim czasie po jego wystawieniu wynagrodzenie ma zostać przelane. Ja na swoje przelewy czekam i czekam i czekam, bo przeszłam na wystawianie faktur. Na umowach o dzieło było to bardziej terminowe, niż teraz 🙄
U mojego męża w przypadku umów o dzieło to wszystkie są z przeniesieniem praw autorskich, ale jest zapis w umowie, że faktycznie dochodzi do tego w momencie zapłaty. U niego to akurat branża filmowa i reklamowa, więc dopóki nie zapłacą to nie mogą danego efektu wykorzystać. Zwykle to działa, ale jak to w życiu bywa, zdarzają się bardziej oporni w płaceniu. Jedna z  umów juz pół roku czeka na zapłatę, a reklama już dawno hula w tv. Dziadostwo 🙁
jagoda1966, skądś to znam 🙁 O ile mój facet, z którym działamy, może kontrolować to, kiedy jego praca zostanie upubliczniona (bo sam wrzuca grafiki na strony, strony do sieci, itd.), o ile ja przesyłając tekst do klienta do akceptacji często zamiast maila zwrotnego znajduję tekst w sieci. A kasa, no cóż... Gdzieś tam jest i może do mnie wkrótce doleci 🙄
mundialowa no to masz podobnie 🙂 Najbardziej wkurzające jest to, że jak juz długo czeka na kasę to proponuje mu, że napisze wezwanie do zapłaty, ew. pozew do sądu gospodarczego to słyszę: wykluczone, no wtedyy juz nie wezmą mnie nigdy ... nosa kurde, nóż się w kieszeni otwiera. Na szczęście zwykle ma rację, zdarzyło się przez ten czas jak jesteśmy razem, czyli już coś prawie 16 lat 🙂 to chyba raz, ze finalnie kqdy nie ma i nie będzie. Produkcja rozwiązana i kogo niby ścigać ? Taka praca ma plusy i minusy. Na szczęście ja pracuję na etacie i póki tą pracę mam to pensja jest pewna i na przeżycie wystarczy. Ja zarabiam na chleb, a on na masło i szynkę 😉
Powodzenia 🙂
jagoda1966, argument "nie mogę wysłać wezwania do zapłaty bo stracę klientów" słyszę też od swojego 😀 I też działa to na mnie jak płachta na byka, choć im dłużej z nim w tym siedzę, tym bardziej to rozumiem. Branża lokalna jest bardzo mała, nie można sobie pozwolić na negatywne opinie. Tylko żeby klienci przejmowali się naszą opinią na temat ich wypłacalności... 😵
Zawsze powinna być umowa jak sie pisze do gazety? Ja pisałam parę artykułów, a żadnej umowy nie podpisywałam  🙄 za to przelew przyszedł szybko.


Wątek dla mnie, podliczyłam 4 ostatnie miesiące(zaczęłam robić zestawienia w excelu w nadziei, że dzięki temu będe wiedzieć ile na co wydaje  i uda mi się coś oszczędzić) i wychodzi mi, że każdego tracę ok tysiąc zł(!) na nie wiem co  😵 tzn na pewno w tym są fajki, może wydaje więcej na benzynę niż liczę, ale w dalszym ciągu nie wiem co robie z częścią pieniędzy. Gubię, koty mi kradną...?  😵 A zatrzymuje wszystkie rachunki, bo dzielimy się na pół ze współlokatorką, znam dokładne kwoty które wydaje... masakra jakaś. Nie umiem tego ogarnąć tak, żeby lepiej to kontrolować i przede wszystkim, żeby więcej oszczędzać. Coś tam owszem co miesiąc oszczędzam, ale zdecydowanie mniej niż powinnam patrząc po zestawieniu zarobki-wydatki. Może znajdę w tym wątku jakieś dobre rady..

A na konia dużo nie wydaję, stoi w taniej stajni (jak na Wrocław), nie kupuję sprzętu bo na swoim nie jeżdżę, a konie klientów mają własny sprzęt, ewentualnie czasem kupie jakis ciuch jeździecki, ale to używane albo w decathlonie. Na weta czasem sporo kasy idzie, ale w tym do tej pory pomagali rodzice jak byłam pod kreską. Za kowala nie płace, bo sama robie... a i tak co miesiąc stres skąd wziąć pieniądze na pensjonat :/
branka, a na jakiej podstawie zrobili przelew? Pisałaś coś od siebie, czy na zasadzie - oni szukali redaktora, a Ty się zgłosiłaś? I zależy też, ile takich przelewów było i na jaką sumę. Przy dużych ilościach mogłyby być problemy ze skarbówką.
Pisałam na tej zasadzie ze koleżanka pracuje w danej gazecie i spytała czy nie chce napisać kilku artykułów na dany temat (nie wzięty z kosmosu tylko z moich końskich zainteresowań). Przelewy byly dwa, artykuly chyba 3 lub 4  jeden z przelewow obejowal zaplate za więcej niż jeden. Wiadomo żadne wielkie kwoty,w sumie kilkaset zl( mniej niż więcej hehe). W ogóle wtedy o tym nie myślałam czy to na legalu. Ale ze sama zawsze robiłam na czarno to w ogóle często zapominam ze można inaczej... Teraz zakladam dzialanosc i... W glowie mi huczy od tych wszystkich zusow, vatow i podatków. Zylam w sporej nieświadomości - i teraz dopiero doceniam jaki to byl komfort 😉

Tak sobie pomyślałam ze wiem na co mi kasa najbardziej ucieka - na szybkie żarcie w drodze do pracy. Pracuje jezdzac od stajni do stajni, w tygodniu jest ok, bo ranki mam wolne i znajduje czas na gotowanie,  ale w weekendy często jestem poza domem 12-14h i rzadko robię sobie jedzenie które zabieram...w.zasadzie nigdy..  Zwykle staje  w jakims sklepie po drodze, wydaje drobne to na bulke to na banana, to na picie... Na dodatkowa paczke fajek... Takich drobnych rachunków z dni pracy nie zbieram a podejrzewam, ze to moje największe wydatki :/ musze się nauczyć zabierać kanapki czy cos które przygotuje w domu.
branka zapisuj dosławnie każdą wydana złotówkę to wtedy zobaczysz gdzie Ci kasa ucieka. My w domu kiedyś zrobiliśmy taki eksperyment i wyniki były zadzwiające. Ile to człowiek potrafi wydać podczas dnia na bzdety itp. Teraz staram się do pracy brać jedzenie z domu, bo kupowanie rano żle się kończy. Zwykle kupowałam za dużo, potem to jadłam z musu i łakomstwa, no bo jest to woła 😉 Mówię Co, notuj wsztystko.
jagoda1966, to prawda. Ja swego czasu mnóstwo kasy przepuszczałam na poranną kawę i drożdżówki. W skali dnia nic, w skali miesiąca zadziwiająco dużo jak na zbędną zachciankę.
Ja sobie kiedyś policzyłam pracową kawę - i to taką zwykłą, z automatu, nie z kawiarenki z bajerami. Niby dwa złote, ale pomnożone przez dni pracujące (i nawet po odjęciu kawy, z której sama zaparzam) dają choćby jakąś książkę. Wolę sobie sama zalać kawę wrzątkiem, a potem pójść do kina.
Przekonałyście mnie, od dzisiaj zaczynam zapisywać codzienne wydatki.  I już widzę, że tylko dzisiaj wydałam dyche na rzeczy bez których mogłabym się spokojnie obyć - kupiłam bułke, jak w domu był chleb i to smaczny, picie do pracy, którego nawet nie otworzyłam, zresztą mogłam po prostu nalać sobie wody do butelki i byłoby tak samo oraz... frytki w macu  😡 a nawet mi nie smakowały, bo za słone.
Muszę po prostu zrobić sobie postanowienie, że biorę z domu herbatę w termosie/wodę w butelce i robię kanapki do pracy bo inaczej będzie jak jest. Bo tak sobie pomyślałam, że co stanę na stacji zatankować czy co wejdę do sklepu po coś potrzebnego, to zawsze przy okazji kupuję coś niepotrzebnego..


Ale w sumie przez ostatni rok coś tam oszczędzać się nauczyłam.
-za każdym razem, gdy mam duży przypływ gotówki jednego dnia (nie mam stałej pensji, jednego dnia zarobię 50zł, innego 500), to 20% wrzucam na konto oszczędnościowe.
-nocą i w dzień w godzinach gdy nikogo nie ma ogrzewanie skręcam na minimum
-wietrzę mieszkanie tylko w godzinach, w których ogrzewanie jest ustawione na niższą temperaturę
-kupuję piasek i jedzenie kotom na allegro albo na promocjach, wcześniej kupowałam w stacjonarnym sklepie i widzę dużą różnicę cenową
-rzadko kupuje ciuchy i tylko jak wiem, że coś mi potrzebne - np nowa kurtka czy buty, bo żadne nie nadają się do noszenia i kupuje w lumpach lub na promocjach
-nie włączam niepotrzebnych świateł, nie zostawiam ładowarek w kontaktach, włączonego monitora od komputera, itp
-staram się robić zakupy w biedronce czy lidlu (niestety nie zawsze mi to wychodzi i wiem, że jak zrobię zakupy w sklepie osiedlowym, to niestety wydaję sporo więcej - a już najwięcej w sklepie eko jak mnie najdzie na dobre warzywa czy ser)
-tankuję tylko w weekendy bo jest taniej, albo w Jelczu gdzie też jest taniej niż w mieście (mam w tamtej okolicy dużo stajni więc to po drodze)
-bierzemy ze współlokatorką jajka od jej ciotki - fajnie bo od wiejskich, szczęśliwych kur i do tego za darmo 🙂
-nie kupuję nowych książek - tylko używane, lub chodze do biblioteki
-jeśli sie gdzieś da dojechać komunikacją miejską to staram się tak dotrzeć, zamiast odpalać auto

Niestety te sposoby nie wystarczają by kontrolować domowy budżet 🙁
branka, Popieram pomysły dziewczyn! 🙂 To się tak wydaje, ale kupując jednego dnia np. jakąś gotową bułkę za 4 zł, picie za 2 zł, coś na przekąskę za 4 zł, kawę  na stacji za 6 zł = 16 zł jednego dnia. To 16 x choćby 25 dni = 400 zł/miesiąc (tak +/- i optymistycznym akcentem). Plus, niestety.... fajeczki. Nie wiem ile palisz, ale liczmy, że paczka kosztuje 15 zł i masz ją na dwa dni = 225 zł w skali miesiąca.... Razem - 625. I to tak optymistycznym akcentem, bo pewnie raz jednego dnia wydasz 10 zł, a raz 20, raz 5...
Najlepiej i najzdrowiej byłoby przestać palić 🙂 ale jeśli nie chcesz/nie jesteś w stanie, to może e-papieros? Podobno wychodzi taniej.
No i koniecznie polecam oduczyć się kupowania czegokolwiek na stacjach benzynowych. Ceny są wyższe niż w sklepach, a przy kasie, oczywiście, ustawione same "specjały" do przegryzienia.  😎 Też tak miałam, że za każdym razem jak jechałam zatankować (a swego czasu miałam wrażenie, że non stop siedzę na stacji benzynowej 😵 ), to wzięłam a to wodę, a to żelki....

mundialowa, To się odezwę :kwiatek: 🙂 🙂
Jak na pierwszy zjazd w październiku jeździłam to wydałam za 3 dni 50 zł na jedzenie w bufecie ( a to i tak szukając czegoś tańszego w asortymencie). Teraz robię sobie kanapki, do pojemnika sałatkę, albo np pomidory z serkiem typu włoskiego, upiekę ciastka owsiane, kawę do bidonu i wydam kase jedynie na dwie herbaty.

Palenie e-papierosa jest oszczędniejsze, my wspólnie z mężem wydajemy ok 50 zł miesiecznie na olejki+grzałki.

Rachunki w porównaniu z innymi mamy ponoć nie duże -  rachunek za prąd to 200 zł ( kuchenka indukcyjna, ogrzewanie napędzane prądem) , opał góra 2000 rocznie, wody zużywamy 6 metrów miesięcznie, śmieci 45 zł kwartał, telefony+polsat+internet -200 zł miesięcznie - tu juz nic nie oszczędzę.

Benzyna - ja jakieś 300 zł miesięcznie, mąż 400-500 -  no kurde nie mamy jak busami jeździć...Mąż jeździ na 6 , lub kończy o 22, brak połączenia, pomijając fakt przesiadki. A mi rozkład w ogóle nie pasuje, poza tym jeszcze w  miejski bym musiała wsiadać i żadna oszczędność, nie mówiąc już o czasie.

Rata kredytu - 425 miesięcznie, dzięki spadkowi stóp procentowych i tak mniej o 140 zł.

Koń 500+ jakieś dodatkowe akcje typu kowal, szczepienie.

Pies żarcie 150 miesięcznie+ koty 130 raz na dwa miesiące.

no i na czym tu zaoszczędzić? Raczej zarobić by sie przydało.
Nie mogłam znaleźć bardziej odpowiedniego wątku, stąd moje pytanie tutaj.
Czy mamy kogoś na forum ogarniającego rynek inwestycji giełdowych? Potrzebuję kilku informacji do pracy licencjackiej.
Będę wdzięczna za każdą pomoc :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się