"Nie ogarniam jak..."

Naboo myśle, ze każdy powinien mieć jakieś poczucie estetyki i dobierać ubrania odpowiednio do swojej figury.
To jakie BMI zezwala wg estetyki na zalozenie mini?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 czerwca 2015 10:15
To nie jest kwestia BMI tylko trzeźwego spojrzenia na własną figurę. Naprawdę można ładnie się ubrać będąc grubym. I można ubrać się okropnie będąc patykowato chudym (jak np jeansy biodrówki, w których widać tyłek albo wystające stringi  🤔wirek: to jest ohydne niezależnie od figury).

I obrazek, nie mogłam się powstrzymać (wykreśliłam przekleństwo  😉).
Bischa   TAFC Polska :)
03 czerwca 2015 10:31
[quote author=Bischa link=topic=95120.msg2369423#msg2369423 date=1433265510]
Taaa, a potem taka lalunia dostaje pracę, a ja nie, choć ma zerowe kwalifikacje, bo cycki wywaliła na wierzch...

Jaka lalunia, jaka lalunia, poważna Pani Prezes z dwoma fakultetami. Biznes i to w branży, gdzie praktycznie same chłopy, to ciężki kawałek chleba. No to se go ułatwiam jak mogę, skoro mogę, z zyskiem dla firmy i udziałowców. Gdzie trza ruszyć mózgiem, to ruszam, nie mam z tym problemu, ale są sytuację, gdy w użycie idą 2 ostateczne argumenty i z tym też nie mam problemu. To nie ja jestem niższy szczebel ewolucji.
[/quote]

To było rzucone tak ogólnie, a nie konkretnie do Ciebie. Poruszyłaś temat, więc się odniosłam, ogólnie. Lalunia to dla mnie plastik+pstro w głowie, tona makijażu i tynku, że się obsypuje, na pysku, dekolt do pępka, mini, że majtki widać.
Bluza, to była czarna, ładna, polarowa, zasunięta pod szyję, bo zimno. W porównaniu do reszty to i tak byłam elegancka.
No to mam na to inne spojrzenie, bo uwazam, ze to sprawa Niny.
Ja mam na nodze paskudna blizne i chodze w krotkich spodenkach czy spodnicach. Nikomu nie kaze sie przygladac.
Mnie obrzydzaja rozne rzeczy i np jak na chodniku lezy cos obrzydliwego, to sie w to nie wpatruje, tylko patrze na cos ladnego. Moj wybor, co ogladam. 😀
Mam BMI w środku normy, żadnych blizn itp... Nigdy nie ubiore mini, szorty tylko do stajni czy po domu. Bo mam okropne nogi niestety.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 czerwca 2015 12:49
O, w sumie w temacie- a jak się nie ma sił i chęci, żeby coś zmieniać, to jak zaakceptować własne ciało? Jeśli nie jest idealne?
czarownica, chętnie też sie dowiem czy istnieje jakiś magiczny sposób. Ja chyba próbowałam juz wszystkich złotych rad... nie umiem 🙄
Nie ogarniam i nigdy nie ogarnę jak kobiety potrafią stworzyć problem z niczego
Mi pomogło lenistwo. No kurde, nie mam zacięcia do ćwiczeń i zbyt lubię żreć. Poza tym rower, konie, nie będę mieć chudziutkich ud. To co mi zostało, jak nie jakaś tam akceptacja tego stanu 😁 Ale myślę, że tak do końca to chyba nie da się zaakceptować, że się tak wygląda, a nie inaczej. Każdy na coś narzeka, każdy myśli, że ma coś nie tak. Można się pocieszyć, że gusta są różne i to co nam nie pasuje, innym może się podobać. I ktoś może zazdrościć tego, co ty uważasz za wadę.
Trzeba sobie uświadomić, że pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Mi najbardziej wadzi niski wzrost, ale nic z tym nie zrobię, trzeba żyć. Nos bym sobie mogła zoperować, ale widziałam jak ludzie płakali z bólu i jednak podziękuję, wolę być taka nieidealna niż narobić w gacie ze strachu 🤣
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 czerwca 2015 13:30
Budyń gdy poznałam pierwszego chłopaka przytyłam- z ok. 54-55kg do 65-70kg. I czułam się ok, nawet tego nie zauważyłam, dalej chodziłam w obcisłych bluzeczkach i spodniach, nie miałam żadnego problemu z rozebraniem się przed kimś, patrzyłam na siebie z zadowoleniem.
Teraz ważę 60kg... i czuję się jak gruba świnia. Nie mogę przestać myśleć o tym, jak wyglądam- po prostu nie umiem. Ubieram się rano- myślę o swoim tłustym brzuchu i udach. Ktoś przychodzi- myślę o tym, co on sądzi o moim wyglądzie. Idę przez miasto- patrzę na absolutnie każdą kobietę i oceniam, ile mi jeszcze brakuje do zrzucenia. Wieczorem idę pobiegać- myślę o tym, że tłuszcz mi się trzęsie i modlę, żeby nikogo nie spotkać, bo na pewno w duchu będzie się ze mnie śmiał. Kąpię się- i znów myślę o swoim ciele. Nawet jak mnie mój chłop klepnie czy obejmie to myślę tylko o tym, że mi się tłuszcz trzęsie.
To już chyba jest paranoja.
A jednocześnie nie umiem zmusić się do walczenia o siebie. No.. nie umiem. Nie wiem jak to zrobić 🤔wirek:
Nie ogarniam tego. Jak można być tak niezadowolonym z siebie jak ja, a jednocześnie nie umieć się zmotywować. Nie ogarniam. To debilizm.
A propo dopasowania ubioru do sytuacji. Siedzę sobie wlasnie na uczelni, czekam na kolokwium razem z połową roku. Ponad 30 stopni, sama mam spódniczkę, bo w krótkich spodenkach jakos byłoby mi głupio przyjść, a ludzie stoją ubrani jak na plaże. Łącznie ze spodenkami odslaniajacymi polowe pośladków..  😵
czasy się zmieniły
"za moich czasów" profesor nie przyjąłby na egzamin takiej osoby  😉

To jest kolokwium zaliczeniowe z całego roku, jeszcze nie egzamin. Ludzie są ubrani normalnie no ale bez przesady. 😵 każdemu jest gorąco ale przyjście na uczelnie w spodenkach z gołymi pośladkami i topem z ramiaczkami jak od stajnika?  😵 mogli od razu bikini założyć...
Mnie zawstydza spotkanie z osobami, co pokazują przedziałek w tyłku przy schylaniu się.
Tania tam się wrzuca żetony  😁
btw. mam w towarzystwie dziewczynę która zawsze piętnuje "pęknięte plecy" i wrzuca tam papierki itd. Przez nią bardzo pilnuję żeby spodnie zawsze dobrze leżały 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 czerwca 2015 15:31
czasy się zmieniły
"za moich czasów" profesor nie przyjąłby na egzamin takiej osoby  😉




Na mojej uczelni nadal tak jest, i całe szczęście. Skoro wykładowcy nie przychodzą w krótkich spodenkach i koszulach w kwiatki to uważam, że mają prawo oczekiwać od studentów tego samego jako oznaki wzajemnego szacunku.

Za to nie ogarniam:
- a co ty się tak ładnie ubrałaś?
- nooo egzamin przecież jest
- e tam, nie przesadzaj

🤔wirek:

I o ile jestem osobą, która najchętniej spędziłaby całe życie w polarze i dresie to nie wyobrażam sobie nie ubierać się elegancko na uczelnię czy do pracy w biurze.
Nie ogarniam swojej uczelni. źle naliczyli stypendia socjalne i wypłacali je przez ileś miesięcy, teraz się zorientowali i każą studentom z biedniejszych rodzin oddać te pieniądze, kwota około 2000 zł. Studenci nie wiedzieli że uczelnia wypłaca im za dużo więc nawet nie mieli jak tego zgłosić. A to wszystko przez jakiegoś durnego pracownika który źle te stypednia naliczył.
chore...
casines, pogadajcie z prawnikiem jakimś. Jeśli dobrze myślę, to nie mogą kazać zwracać tych pieniędzy. Szczególnie, że sami nie wiedzieli, że wypłacają za dużo a pieniądze są już wydane.
jeśli jest tak jak z wynagrodzeniem za pracę, to jest to dobra wola, że oddacie.
Czarownica ja NIGDY nie akceptuję czegoś, co mi przeszkadza a na co mam wpływ. Jeśli realnie mogę coś zmienić, będę dłubała, dłubała aż wydłubię. Np nie lubię moich krótkich nóg, ale co zrobić - nie da rady ich wydłużyć, ale mogę je ćwiczyć żeby były jędrne i szczupłe. Jeszcze nie są, ale sam fakt że walczę mnie satysfakcjonuje.
W żadnej, absolutnie żadnej dziedzinie życia nie akceptuję stanu z którym nie czuję się komfortowo a który mogę zmienić. Niezależnie ile by mnie to kosztowało wysiłku. Nie znoszę marazmu. I jak się nastawię na osiągnięcie celu, to go realizuję, zwłaszcza jeśli widać efekty - teraz nie jedzenie słodyczy, żadnego cukru właściwie, 0 alkoholu nie jest dla mnie problemem. Chociaż oczywiście podlegam społecznej presji JAK TO NIE PIJESZ, NIC A NIC?! która też mnie doprowadza do białej gorączki czasami.


Co do uczelni, to na mojej byście chyba padły jak ludzie przychodzą  😉  W piżamach, klapkach. Co najlepsze - profesorzy też.  😁  Ze mnie mój facet się wciąż wyśmiewa, że ja chodzę do szkoły jak na występy, bo jestem przyzwyczajona ubierać się elegancko jak idę na uni.
epk, mnie to akurat nie dotyczy, sprawa toczy się na innym wydziale, ale faktycznie pojawiły się głosy że jest szansa aby uniknąć oddania tych pieniędzy  :kwiatek:
Czarownica ja NIGDY nie akceptuję czegoś, co mi przeszkadza a na co mam wpływ. Jeśli realnie mogę coś zmienić, będę dłubała, dłubała aż wydłubię. Np nie lubię moich krótkich nóg, ale co zrobić - nie da rady ich wydłużyć, ale mogę je ćwiczyć żeby były jędrne i szczupłe.


w Chinach robią operacje wydłużające nogi nawet o 12 cm polegające na łamaniu piszczeli, rozciąganiu i czekaniu aż się zrosną  🤣
Pozostając w temacie ubioru i estetyki - wypada na uczelnie iść w spódniczce ale bez rajstop (zakładając, że nogi nie rażą bladością)? Zawsze mnie to zastanawia  😡
U mnie niektórzy uważają, że tylko na egzamin ustny warto przyjść ładnie ubranym, a na pisemny już nie  🤔wirek:

Mgła, tak na normalne zajęcia bym poszła, na egzamin pewnie nie.
Ja też się własnie nad tym zastanawiałam, bo było mega gorąco. W końcu założyłam spódniczkę, bo w spodenkach jakoś bardziej goła bym się czuła. Na egzamin bym nie przyszła tak. Bo jednak do eleganckiej spódniczki rajstopy się zakłada.
Gillian   four letter word
05 czerwca 2015 12:45
feno, jestem mimowolnym świadkiem takiej sytuacji na żywo i nie ogarniam po stokroć.
dempsey   fiat voluntas Tua
05 czerwca 2015 12:53
feno, jestem mimowolnym świadkiem takiej sytuacji na żywo i nie ogarniam po stokroć.

yyy?  😲 na żywo...? mam nadzieję, że służbowo
mnie pierwsze pół minuty filmu podniosło tętno do 200/200 i mam łez pełne gardło
nie wyobrażam sobie przy tym być na żywo
albo... bywać

to dziecko -> pacjent psychologów i psychiatrów na wiele długich lat  🙁
Chce wierzyc, ze ci dzielni ojcowie byli tacy dzielni i zaangazowani przed rozwodem/rozstaniem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się