Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

halo, dalej wymyslasz... nie wiem skad ci sie to bierze, naprawde 🙂
Nie chodzi o szukanie winnego. Ale moze masz racje, znowu, zamiast zmierzyc sie ze soba, lepiej uciec do mechanizmow obronnych 😉 Co ja proponuje? Proste przyznanie i przyzwolenie sobie na wszystkie uczucia, ktore sie pojawiaja, przezycie ich i puszczenie, bez szukania winnych. Ale, robta co chceta, ja sie poddaje 🙂

Tyle, ze pozniej, jak ktos pisze, ze matka obwinia go/ja za niespelnione marzenia/zyciowe ambicje, to wszyscy na to: co to za matka? (byl taki watek na forum i tak, wszyscy byli poruszeni postawa matki i wspolczuli dziecku).
nerechta, przyzwolenie na nienawiść do dziecka też?
Teoretycznie masz rację (nareszcie wyjaśniłaś),  podejrzewam tylko , że w praktyce mechanizm przeniesienia zmieniłby się w mechanizm wyparcia.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=35211.msg2370714#msg2370714 date=1433445861]
bera7, ja akurat nie uwierzę żadnej matce, która próbowałaby twierdzić, że nie jest/nie bywa zmęczona swoim dzieckiem 😉 Bo ja jestem zmęczona niemowlęciem po dwudziestu minutach przebywania z nim, no chyba że akurat śpi, więc łatwo mogę sobie wyobrazić, jak zmęczona musi być matka tego niemowlęcia. I uważam, że dobrze się stało, że odczarowano macierzyństwo i kobiety nie muszą już udawać wiecznie uśmiechniętych matek-Polek jak z reklamy, tylko mogą powiedzieć, że są zmęczone, niewyspane i mają dość.
[/quote]Murat-Gazon ja nie jestem zmęczona moim dzieckiem (prawie 8 miesięczny maluch), jeszcze mi się nie zdarzyło żebym mogła tak stwierdzić. Dlaczego? pewnie dlatego że napracowałam się już w życiu pod korek i dziecko w porównaniu do tej pracy (etat i absurdalne nadgodziny przez x lat) to jedne wielkie wakacje.
adriena, pracowałam po kilkanaście h w korpo, pracowałam w mniejszej firmie kończąc projekty nocami, bo w dzień ogarniałam klientów. Prowadziłam stajnię na 24 konie i w okresach bez stajennego sama ogarniałam sprzątanie, karmienia, wyprowadzanie na pastwiska. To wszystko pikuś, przy tym co serwuje mi dziecko.
Pracę w kopro mogłam odespać w niedzielę, w skrajnym wypadku L4 i 3 dni doszłam do siebie. Był urlop raz do roku. A tu? Przez rok miałam DWA dni, kiedy cały dzień spędziłam bez dziecka.

Dzieci są różne. Jest u mnie koleżanka z 3-latkiem i obserwując moją małą stwierdza, że ona by wysiadła a jej mama, która się młodym  zajmuje nad takim diabełkiem nie zapanowałaby. Jej dziecko od początku potrafi siedzieć tam gdzie posadzą conajmniej kilka minut, ostrożnie podchodzi do nowości, idzie padm gdzie go zawoła. Moja to odwrotność. Ostatnio w ciągu 30 sekund wdrapała się na plastikowe krzesło ogrodowe i na nim stanęła, wczoraj niewiele brakowało a wpadła by do pieca CO. Nie można jej spuścić z oka na chwilę, jest marudna i nie przesypia nocy pomimo ponad roku.
Inaczej jest gdy ta opieka rozkłada się na dwoje rodziców, 1-2 razy w tygodniu po kilka godzin jakaś babcia. Zupełnie inaczej gdy matka jest większość czasu sama z dzieckiem.

I żeby nie było, że to tylko dziecko, bo mam jeszcze konie do obrobienia albo kiedy dziecko śpi o świcie/wieczorem albo z dzieckiem "pomagającym".

Bera a twój mąż ciągle w pracy? W ogóle dziecka nie tyka?
bera7 nie wiem co Ci mam odpisać. Ja też pracuję w korpo i po prostu czułam się wykończona pracą. Pracowałam przez praktycznie 10 lat po średnio 11-12 godzin, do tego studia uzupełniające i obecnie stwierdzam że przy dziecku odpoczywam. Zależy też co się robi, ja mam takie stanowisko że z głowy to mi czasem "paruje" i muszę być praktycznie non stop na obrotach, plus mega odpowiedzialność. Już mnie skręca jak sobie pomyślę że muszę wrócić w te klimaty i znowu będę tyle pracować. O koniach nie piszę bo konie zawsze traktuję w formie wypoczynku, takie zmęczenie to forma odreagowania na pracę w korpo. Ja nie miałam możliwości chodzenia na urlop dwutygodniowy, jak już to tylko tydzień i nie byłam w stanie przez tydzień odreagować całego zmęczenia i stresu, za bardzo byłam już przemęczona i przepracowana.
Może to też kwestia nastawienia bo ja akurat byłam nastawiona na hardkor z dzieckiem, wszystkie aspekty dziecięce w najgorszym wydaniu a jestem w wielu kwestiach pozytywnie zaskoczona. Jak przyjmie się do głowy wariant pesymistyczny to cokolwiek potem się dzieje in plus powoduje tylko uśmiech na twarzy. No i nie mam do pomocy nikogo oprócz Tz'a, większość czasu jestem z dzieckiem, ale Tz dość dużo zajmuje się dzieckiem jak już wraca do domu.

Dzieci są różne.



Dokładnie.

Moje dzieciaki przez pierwsze lata swojego życia były cholernie absorbujące i chwilami myślałam sobie - na co mi to było - Z zazdrością słuchałam opowieści gdzie to znajome spędzają czas ze swoimi pociechami. Każde moje wyjście do sklepu, do rodziny, znajomych czy gdziekolwiek kończyło się rykiem dziecka i moimi zszarganymi nerwami. Na sam koniec serwowały nieprzespaną noc z dodatkowymi atrakcjami.

Najmłodsza ma 5 lat i nadal czasami ma "odpały". Ale jest już dużo dużo lżej. Możemy nawet wychodzić do ludzi 😁

Z 10 letnią dzielimy wspólną pasję  🏇 i dopiero teraz świetnie się bawimy choć nie zawsze zgadzamy.
bera7 Choć nie bardzo rozumiem kierunku i praprzyczyny tego wątku to rozumiem do pewnego stopnia berę. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu zastanawiałam się czy nie czując instynktu macierzyńskiego "porywać" się na dziecko. Miałam jakieś tam pojęcie jak może być, gdy będziemy już we trójkę. Życie jednak zweryfikowało plany... szok, niedowierzanie - ur. wcześniaka. Później walka o kp, stres spowodowany wieloma czynnikami, m.in. "kochaną" teściową, która na tyle "umiliła" nam życie, że kilka tyg. temu postanowiliśmy wziąć kredyt, ja wyprowadziłam się do mieszkania rodziców w innym mieście, a mąż niemal dniem i nocą wykańcza dom i pracuje. Mieszkamy więc osobno już prawie 2 miesiące, sama ogarniam dziecko, wizyty lekarskie, rehabilitację itp.

Czasami przyjeżdża moja mama i zostanie z wnukiem na max.2-2,5 godziny.

Czy planowałam wychowywać dziecko sama? Nie. Czy brakuje mi wyjść ze znajomymi, imprez itp? Oczywiście 🙂 Bywam zmęczona, niewyspana mimo, że moje dziecko jest idealne, przesypia noce i zupełnie nie płacze. Kocham mojego szkraba najbardziej na świecie i cieszę się, że zostałam mamą.

Popieram w pełni wpis slojmy. Mamy wolną wolę więc to od nas zależy czy w 1 czy w 2 grupie chcemy być. Można być szczęśliwą z dziećmi i bez.
escada, ostatnio coraz mniej z dzieckiem, a coraz więcej go nie ma. A jak jest to ma do zrobienia to czego ja nie zrobię. Wpada na 5 min do domu coś złapać w locie. Nawet jak są dni, że więcej jest w domu to zaraz bierze się za prace remontowe czy w ogrodzie.

Od poniedziałku przychodzi niania na 2-3h.
bera7, strasznie smutno mi to czytac 🙁 Wiem jak to jest byc samemu ze wszystkim, bedzie lzej jak mloda pojdzie do przedszkola, zobaczysz :kwiatek: Ja pamietam jak dzisiaj moje pierwsze dni kiedy Tycjana odwozilam do opiekunki, wiecie co robilam? Spalam. Spalam. Spalam. A mialam takie plany, ze sie bede uczyc, zrobie cos dla siebie, a przez pierwsze dni nie robilam nic poza spaniem 😵 Mialam mlodego, teoretycznie jego ojca, ktory jednak pracowal i nie mialam prawa miec pretensji, bo nas utrzymywal, wiec dusilam wszystko w sobie, konczylam studia i naprawde czulam sie wrobiona w macierzynstwo. Ale tylko przez jakis czas, pozniej to wszystko sobie poukladalam w glowie i jak tylko mlody ruszyl do przedszkola, ja ruszylam do pracy 🙂

Dzisiaj nawet z trenerem rozmawialam o dzieciach i on sam mowi, ze kobiety podziwia, bo to one maja najbardziej przerabane. Pomaga jak moze, ale wie, ze to jest tak naprawde nic w porownaniu z tym, co robi jego zona.

Uwazam po prostu, ze nikt tutaj nie mowi, ze macierzynstwo to kraina mlekiem i miodem plynaca, ale przychodzi czas, ze czlowiek odzyskuje siebie.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 czerwca 2015 14:19
Gru   nic nie dzieje się bez powodu
08 czerwca 2015 14:21
o matko jakie to żenujące, czyli co albo masz Paryż i nowy dom, albo masz dziecko.... smutne i jakoś mało zachęcające do macierzyństwa  🤔
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/nie-odkladaj-macierzynstwa-na-potem-w-kampanii-fundacji-mamy-i-taty-wideo#
spoko, zero presji.
edit: polecam szczególnie filmik. tyle żalu.


Ja zawsze czytam sobie komentarze. Pośmiać się można nieźle. Tu cytat jednego " Tokio i Paryż zdecydowanie bardziej kuszące niż dzieci!"  🤣 🤣
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
08 czerwca 2015 14:49
"Powodem podjęcia inicjatywy są statystyki, zgodnie z którymi obecnie przeciętna Polka rodzi pierwsze dziecko w wieku przeszło 27 lat, a 10 lat temu robiła to w wieku 23 lat."

Taa i co w związku z tym? Będą mi mówić kiedy mam rodzic dziecko, bo 10 lat temu tak było? W wieku 23lat to młoda dziewczyna jeszcze na studach jest... Żenująca kampania i mnie jeszcze bardziej zniechęca, bo wręcz ma wydźwięk rozkazu "rzuć wszystko inne - jesteś od rodzenia dzieci" 
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 czerwca 2015 15:01
Wróćmy do czasów, kiedy dziewczynki wychodziły za mąż w wieku 12 lat i jako szalone 23 latki miały już gromadkę dzieci! 💃

Ja tylko z jednego powodu jestem za wczesnym macierzyństwem- daje to dziecku zdecydowanie więcej czasu na życie z rodzicem. Ale moim zdaniem to wszystko zależy od psychiki człowieka- jedna kobieta będzie się doskonale czuć w roli matki w wieku 18, a druga dopiero w wieku 35 lat. I to jest indywidualna decyzja, nie powinna być narzucana z góry bo coś.
Jedynie niezbyt "podobają" mi się usilne próby zajścia w ciążę w wieku lat ok. 40, kiedy ryzyko chorób genetycznych jest naprawdę wysokie. Ale to też kwestia indywidualna.
CzarownicaSa czasem się tak życie układa, że wychodzi koło 40 🙂 a wtedy to już usilne tylko pozostają czasem, bo i wiek i płodność  nie te 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 czerwca 2015 15:09
No oczywiście, bywa i tak.
zen, dokładnie tak się czuję. Mąż, który deklarował zajmować się dzieckiem zajmuje się nim przelotnie po kilkanaście minut, bo nie ma czasu. Wielkie święto jak zabierze dziecko na spacer w niedzielę (nie każdą) na 2h. Moja mama miała bywać częściej, ale kilka spraw się nałożyło i jak na razie mimo chęci nie ma możliwości.
Przy mniejszym dziecku żadna sąsiadka nie chciała się podjąć opieki. Teraz na 2-3h jestem w stanie kogoś uprosić, ale ... sianokosy, zbiory truskawek, pielenie warzyw... nie będzie różowo. Miałam nadzieję, że uda się codziennie na te 2h, ale już widzę, że kolorowo nie będzie.

Czekam aż urośnie, może do tego czasu nie osiwieję.

Kampanie niczego nie zmienią, chyba że młode małżeństwa z dziećmi będą dostawać mieszkania socjalne itp. Kto dziś w wieku 23 lat ma własne M i stabilną posadę? Nie ma rozwiązań systemowych pomocy dla rodzin (becikowe to chyba tylko przynęta dla patologii), nie ma bezpłatnej opieki nad dziećmi, nie ma wsparcia dla przedsiębiorcy gdy trzyma etat dla młodej mamy. Większość kobiet jednak chce mieć stabilną sytuację zanim zacznie się rozmnażać a nie zdawać się na "jakoś to będzie".
ja korzystam z przywileju połowy etatu ....tfu! w pracy uważają, że leżę i pachnę w pozostałym czasie, że to jakiś super bonus, że "uciekam" z pracy w południe. NIKT nie widzi, że zarabiam na pół etatu, w pozostałym nie leżę. Gdybym była nianią zarabiałabym wtedy 10zł i to byłaby moja praca, a tak to jestem leniem, który nic nie robi.
Bera7 jak ja Ciebie rozumiem....
Jedynie niezbyt "podobają" mi się usilne próby zajścia w ciążę w wieku lat ok. 40, kiedy ryzyko chorób genetycznych jest naprawdę wysokie. Ale to też kwestia indywidualna.
CzarownicaSa ale co rozumiesz przez usilne zajście w ciąże w wieku lat 40?

Poza tym statystyki, statystykami ale wiesz w jakiej grupie najwięcej jest dzieci z chorobami genetycznymi? No niestety w tych młodszych, a czemu, a temu że od 35 lat darmowe są badania prenatalne co oczywiście jest też postawione na głowie.
o matko jakie to żenujące, czyli co albo masz Paryż i nowy dom, albo masz dziecko.... smutne i jakoś mało zachęcające do macierzyństwa  🤔

Ja zawsze czytam sobie komentarze. Pośmiać się można nieźle. Tu cytat jednego " Tokio i Paryż zdecydowanie bardziej kuszące niż dzieci!"  🤣 🤣


Żenujące? To nie jest żenujące. Jest Rzeczywiste. Są 4 opcje wyboru: 1. dzieci 2. satysfakcjonująca praca, także materialnie 3. dzieci i praca - a obciążeni są dziadkowie i/lub nianie. 4. dzieci, praca i... pigułki/terapie.
Po prostu doba ma 24 h, praca przy dzieciach jest więcej niż pełnoetatowa.
Jeszcze daje radę opcja pośrednia - 1 dziecko, i wszystko co możliwe do wsparcia.

Znowu będzie, że narzekam i patrzę za mało pozytywnie.

Tak naprawdę, to bardzo nie podoba mi się, że w oczach znika opcja, która jeszcze niedawno była całkiem możliwa: że trochę się pracuje, np. w domu (ale to trochę starcza na podstawowy byt) a resztę energii poświęca dzieciom. Znika, bo jest zbyt duża "konkurencyjność".

Paryż i Tokio z pewnością są bardziej pociągające dla przeciętnej dwudziestoparolatki niż dzieci 🙂. Problem taki, że dla 45 latki mogą już w ogóle nie być pociągające, a dzieci - tak. Do obłędu. O ile można sobie zwiedzać na emeryturze (hihi, naszej :lol🙂 to dzieci mieć na emeryturze... nie bardzo.

O to cały czas apeluję: żeby nie twierdzić, że znamy przyszłość, bo nie znamy. Nawet nie da się powiedzieć, czy za x lat nie będzie można mieć dzieci po 50 i żyć do 100.
Gru   nic nie dzieje się bez powodu
08 czerwca 2015 19:38
A dla mnie żenujące jest takie pokazanie tej kwestii na tym filmiku. Czarno białe to strasznie i mało zachęca do macierzyństwa, a taka chyba była idea tej kampanii.  Bo wiele osób woli Paryż niż ryczacego niemowlaka, nawet jeśli kiedyś będą żałować. Oczywiście autorzy tej kampanii juz wiedzą na pewno jak będzie. Ze będzie żal I smutek. A co jeśli zostaniesz z dzieckiem którego nie chciałaś, bo tak naprawdę chciałaś podróżować ? Kto ci to zwróci ? A są osoby które łączą jedno i drugie, a są tacy co nie mają ani Paryża, ani dziecka i nic nikomu do tego. To jest indywidualna sprawa każdego z nas. Zaraz będzie ze musisz wyjść za mąż bo później będziesz żałować, nie masz pieska ? Ale jak to, kiedyś będziesz tego żałować. A konia nie kupiłaś, przecież każdy musi choć raz mieć konia. Każdy musi... a no nie musi, może kiedyś będzie żałował, a może nie, sam wybierze bo może, nie musi. Strasznie nie lubię jak ktoś z góry zakłada jak będzie i próbuje ustawić innym życie wg. jedynie słusznych zasad.
Gru, z perspektywy lat - chodziłoby o to, żeby nie żałować. Kiedyś, w przyszłości. Tylko, jak odgadnąć tę przyszłość? No nie da się. Nie da się 20 lat wcześniej przewidzieć, czego będzie się żałować po 20 latach. I tu dzieci (dla kobiety) są "very special", bo wszystko inne da się "nadrobić", a dzieci, jak na razie, nie.
Gru   nic nie dzieje się bez powodu
08 czerwca 2015 20:23
Zgadzam się z Tobą. Dlatego właśnie ta kampania i filmik jest do d..y  😉 oczywiście ze czasu się nie cofnie, ale chyba każda kobieta która podejmuje świadomie decyzję o byciu matka, bądź nie, ma tego świadomość. Zawsze jest coś za coś, nie da się mieć wszystkiego, grunt to żyć tak żeby niczego nie żałować. Ale nikt nie da nam gwarancji jak będzie, wiec po co bez sensu wciskać ludziom kit.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
08 czerwca 2015 21:31
Gru, niestety nie prawda (choc nie ogladalam spotu). Mam w rodzinie chociazby kobiete, ktora 'miala czas', tuz po 40 postranowili wreszcie miec dziecko. Najpierw sie nie udawalo, potem nagle i bez konkretnego powodu puls dziecka ustal po 3 miesiacu ciazy. Wiecej nie probowali, ze strachu. Teraz maja 2 koty i niezdrowe podejscie do nich i ona chciqalaby  miec pierdylion innych puchatych zwierzatek. A tak naprawde najbardziej na swiecie marzyla o dziecku. Nie udalo sie i na rodzinnych impezach pokazuje foty z cyklu 'a tu moj kotek...' I to jest naprawde przykre, tak ryli-ryli i czlowiekowi az glupio wlasne dziecko przyprowadzac, zeby przykrosci nie robic. Bo czasem czlowiek mysli, ze jest tyle czasu.

Ja nikogo nie namawiam. Mam dziecko, ktore jest cale jedna wielka 'anegdotka' o trudnym niemowlectwie i HNB, ktore dalo mi juz tak 'popalic', ze ciesze sie, ze nie przyszlo mi do glowy, ze moze byc 'az tak' bo W ZYCIU swiadomie nie zdecydowalabym sie na dziecko. Ale juz jest i pomalu wychodzimy na prosta i mam nadzieje, ze bedzie tylko lepiej. Choc cialo mam zmasakrowane (a bylo fajne), meza, ktory bardzo chcial dziecka chyba dla samego 'mania' i mase znajomych, ktorzy odeszli 'w niebyt' jak tylko zaciazylam, bo 'nie beda przeciez gadac o kupach'. A ja chcialam o koniach, o znajomych, o czymkolwiek... ale wiekszosc bezdzietnych znajomych widziala we mnie tylko i wylacznie MATKE, ktora na bank chce rozmawiac wylacznie o dziecku, najlepiej o tym, jak sie slodko slini i ile razy wyproznia.
busch   Mad god's blessing.
08 czerwca 2015 21:38
szafirowa, wiem, że to nie Ty, a Twoja znajoma, ale zawsze mnie zastanawiało, dlaczego takie osoby nie rozważają adopcji - skoro tak bardzo pragną dziecka, a nie mogą mieć swojego? Wiem, że co swoje, to swoje, ale jednak chyba można pokochać i cudze dziecko?
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
08 czerwca 2015 21:43
busch, nie znajoma, a szwagierka- taka bliska. Ja mysle, ze to blokada psychiczna i niegotowosc do przejscia przez cala procedure (ktora jest koszmarem i wiele osob pragnacych dziecka sie poddaje) i finalnie pokochania jak swojego dziecka innej osoby. Jesli nie ma takiej gotowosci, to po prostu sie nie uda. Plus chyba udawanie przed calym swiatem, ze koty wystarcza...
Widziałam ostatnio w sklepię parę po 40-stce z wózkiem. W wózku chichuachua ubrany w błękitny kubraczek, skarpetki i czapeczkę, a na zewnątrz ponad 20*C
Najpierw śmiech pod nosem, potem ogarnął mnie straszny smutek. Sama nie sądzę żebym kiedykolwiek poczuła aż taką potrzebę troski o coś lub kogoś, więc jeśli w życiu wyjdzie tak, że nie będziemy mieć dzieci to myślę że ja sobie z tym poradzę... Mam nadzieję. Chyba że to hormony robią kobietom galaretę z mózgu.
Filmik jest slaby bo nieprecyzyjy. Powinny byc pokazane liczby, takie i takie sa statystyki, tyle i tyle masz czasu. Planujesz dzieci, to wiedz, ze nie masz czasu do samej emerytury. Sam pomysl jest w porzadku bo ile 25-latek wie, ze zdolnosci rozrodcze nie spadaja liniowo ale, konkretnie po 35 roku zycia, leca na leb na szyje? Ze droga do stwierdzenia faktu "mamy problem", potem diagnostyka, leczenie nieplodnosci i kolejne proby, trwaja po kilka lat, a potem to moze byc za pozno nawet na adopcje?

[quote author=CzarownicaSa link=topic=35211.msg2372297#msg2372297 date=1433772070]
No niestety w tych młodszych, a czemu, a temu że od 35 lat darmowe są badania prenatalne co oczywiście jest też postawione na głowie.

Nie widzialam nigdy takich statystk, tylko te, ktore wskazuja, ze najwiecej wad jest w grupie 35+. Badania prenatalne wykrywaja tylko niektore wady, a nieinwazyjne moga jedynie okreslic prawdopodobienstwo, ze wada wystapi.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się