naturalna pielęgnacja kopyt

Ale dowcip! W zimie strugam co 4 tygodnie. Teraz powinnam chyba co dwa bo tak szybko rośnie. Do tego całe kopyto, ze strzałką włącznie, twarde jak skała. Klacz 24 godziny na dobę na dworze, na zróżnicowanym podłożu i wcale się tak szybko kopyto nie ściera bo ,,ma na czym" 🙂
U mnie też jakieś super tempo w tym roku- po kilkunastu dniach jest co zbierać tarnikiem, nie wyobrażam sobie czekać 2 miesiące, co jest standardem w wielu stajniach. 😉 A dodam że koń też 24h na dworze.
U mnie różnie - w większości wzmożony wzrost, ale nie wszędzie. Swoja dzis robiłam - po 3 tyg od strugania miała pletwy. Swoja droga bardzo jej się kopyta poszerzyly odkąd na lake poszla - więcej siw tam rusza 😅
to zależy ile koń pracuje i na czym. U nas raczej u większości koni latem jest za mało kopyta, szybciej wycierają rpacując niż rośnie
Magda Pawlowicz to bardzo dziwne co piszesz. A może jest tak, że kopyta się betonują i sprawiają wrażenie startych podczas gdy w rzeczywistości podeszwa się betonuje a klin rogowy "niweluje" różnicę poziomu między podeszwą a ścianą? Miałam taki efekt po jednym z rajdów (3tygodnie, ok 800km)
Bardzo przepraszam, że wracam jak maniak, ale okrutnie lubię logikę.

Murat-Gazon, skąd wiesz, czy konia boli, czy nie? Może boli, a ból dociera do mózgu z opóźnieniem (jak w przypadku konia ze złamaną nogą na wyścigach). A może nie boli, a pewna ostrożność jest wskazana? Jak to odróżniasz?
Ja mam zwyczaj patrzeć czy występują inne oznaki bólu niż zwolnienie, np. strach, irytacja - oznaki dyskomfortu.
To też nie załatwia sprawy, bo próg dyskomfortu może nie pokrywać się ze zdrowym ruchem 🙁. Będą konie, które będą robiły sobie kuku w ferworze emocji, lekceważąc ból. Będą takie, które będą broniły się przed tym co zdrowe i dla zdrowia konieczne. Sprawdzić czy boli to chyba można tak: nafaszerować p. bólowymi i sprawdzić czy zwalnia. Jak nie zwalnia, tzn. - bolało. I też niepewne, bo p.bóle ograniczają czucie. Przecież to nie jest tak, że jest ból i raj. Jest czucie, dość analogowo, z różnym progiem dyskomfortu i różnymi reakcjami na dyskomfort.

kasik, odczuwania podłoża nie da się oddzielić od wrażliwości. Odczuwanie to wrażliwość. Chyba, że masz na myśli nadwrażliwość, a wtedy trzeba definicji, co będzie nad-wrażliwością. To co nie po myśli człowieka?
Druga sprawa: koń, który zwalnia w bagnie - zwalnia, bo czuje dyskomfort. I obawy. Nie dlatego, że "wie". "Wie" tyle, o ile wcześniej miał niemile doświadczenia, odrobina to instynkt. Każde z opisanych przez ciebie pożądanych zachowań będzie się wiązało ze zwolnieniem. Czucie to wrażliwość. Nie chce być inaczej. Czułe konie będą omijać kamienie, korzenie, "lekko się skrzywią" przed drogą zasłaną szyszkami. Nieczułe są czasami... głupawe. Chyba, że całe to gadanie o czułych bosych kopytach to pic. Uważam, że to nie jest pic. Że bose kopyta czują o wiele więcej i lepiej niż okute. Że bosy koń będzie "mądrzejszy" ruchowo. Każdy musi sobie rozważyć, czy i na ile potrzebuje tej mądrości.

U mojego konia było tak, że dobrze czułam gdy był duży dyskomfort. Mamy np. taki (konieczny) odcinek utwardzonej drogi gruntowej. Po przejeździe równiarki usiany ostrym tłuczniem. Tam żaden koń nie czuje się dobrze, i bardzo ostrożnie, nic nie forsując tamtędy jeździmy (stępem w tempie konia). Zsiadanie tam nie bardzo wchodzi w rachubę, bo już spacery z końmi udowodniły, że nie w siodle może tam być niebezpiecznie. Pozostałe zwalnianie mojego konia nigdy nie było większe, niż wydawało się rozsądne. Nigdy. Nawet gdy te kopyta miał kiepskawe. Nie było takiego "O rety, parzy!" - poza wspomnianym parkurem. Jednym takim parkurem. Niestety, nadal uważam, że to rozsądne zwalnianie nie jest bez znaczenia dla niektórych "zastosowań" i dla niektórych koni.

kotbury, masz rację o tyle, że "mieszane podejście" wyszło mi dlatego, że koń był przeznaczony do "mieszanego" użycia. To był taki "Projekt - koń", dość złożony projekt, częściowo spełnił założenia. Natomiast ogólne fiasko tego projektu, najważniejszego punktu bardzo odbiło się na mojej rodzinie. Bo my jednak żyjemy przeważnie z koni. Tylko nie jesteśmy pragmatykami. Nie kułam, bo chciałam mieć konia bardzo dobrego. Mam tylko dobrego. Wypadł z dyscypliny, do której nadawał się najbardziej. Nie przypuszczałam, że można zmarnować sportowy potencjał konia "chcąc dobrze". Można. Ostrzegam. I nie ja jedna to (już) wiem.
halo podejrzewam, że każdy koń pokaże to trochę inaczej, zależnie od charakteru. U mojej wygląda to tak, że jeśli zwalnia, ale nadal w wybranym przez siebie tempie idzie luźno i spokojnie (zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie) - to znaczy, że dostosowała sposób przemieszczania się do podłoża, ale podłoże nie sprawia bólu. Jeśli nawet nie zwalnia, ale jednocześnie się spina, a czasem nawet wręcz przeciwnie idzie szybciej, ale "koślawo" i jak maszyna do szycia - wtedy wiem, że już jest jej nieprzyjemnie. Dosłownie ze dwa razy zdarzyło mi się, że odmówiła wejścia na szczególnie trudne podłoże pod siodłem - wtedy wiedziałam, że nie ma dyskusji, muszę zejść i pójść w ręku.
To, o czym napisałaś (strach, irytacja itp.) - też jest bardzo ważne i oczywiście trzeba na to patrzeć, ale tu już wiele zależy od charakteru konkretnego konia. Bo jeden wejdzie na podłoże sprawiające ból i będzie jakoś tam szedł "wściekły i zły", inny nie wejdzie w ogóle, a jeszcze inny na początku się zawaha i pokaże, że najchętniej by tego nie robił, ale ponaglony pójdzie i nie będzie dalej pokazywał, co o tym myśli. Także to już jest kwestia indywidualna, jakie emocje i w jakim momencie świadczą o tym, że koń faktycznie czuje dyskomfort na danym podłożu.
hallo tak sobie myślę, że my na innym poziomie jesteśmy z końmi 😉 Moje konie szyszek nie zarejestrują, jak korzenie wystają, takie grube, wysoko wysadzone ponad ziemię to je jak drągi potraktuję, będą z długością wykroku kombinować (to chyba dobrze, co?)  jak korzonki, to też nie zauważą. Był taki okres, że w naszym lesie zaczęło przybywać przepustów na ulubionych ścieżkach galopowych. Lecisz sobie, max na blacie a tu nagle 4m kamienia takiego jak na nasypach kolejowych. Ja wkurzona, bo jeszcze dnia poprzedniego tego nie było, koń rozkręcony, bo tu się zawsze "leci". Bałam się, że biedaki będą sobie krzywdę na tym robić. Nie robiły. Moja mała, najbardziej delikatna z mojej gniotsaniełamiotsa 4 (araba nie liczę, bo to koń specjalnej troki, z rozpierniczonym stawem skokowym, więc z nim ogólnie jak z jajkiem się obchodzę, bo jeden błąd może go w kosiarkę zmienić) jeszcze 2lata temu dostawała sporadycznie buty w tereny. Obecnie.....nie musi, tnie równo. To jest różnica, Kopyta nie są "tkliwe" (może to określenie Ci przypasuje) szyszek nie zauważy, twarda, zbita ziemia i sucha trawa to miód dla jej kopyt, po szutrach galopujemy i dzięki temu nie muszę tarnika często używać ale nóg w górach nie da sobie połamać, ścięgien pozrywać też nie, jak się wpakujemy po pęciny w bagno. To jest różnica między używaniem mózgu a tkliwością (nadwrażliwością) kopyt :kwiatek:
takie obrazki jeszcze, żeby pokazać co mam na myśli pisząc o równicy między nadwrażliwością a mądrym czuciem: galop, galop bez ograniczenie prędkości, (kłus ze zmianą długości wykroku na ominięcie kamienia), (stęp),
http://re-volta.pl/galeria/foto/82967 nawet z konia na stępa zejdę 😉
edit: wiem, że zdjęcia nie są robione w opisywanym tempie, next time zrobię w opisywanym (jak sobie odpowiedni aparat kupię) 😁
Na takiej drodze, jak ostatnia, jak dam luzna wodze, to kon mi będzie szukal miejsca  bez kamieni, zejdzie na bok. Ale na kontakcie zwolni i bedzie szedl.
Moja podobnie - jeśli dam wybór, zejdzie na bok i będzie szukała lepszej nawierzchni, jeśli poproszę o przejście środkiem, przejdzie, uważając na każdy krok.
Z tym, że ja na takich drogach nie zmuszam do chodzenia środkiem, jeśli widzę, że ewidentnie koń mi sugeruje, że bokiem byłoby lepiej. Na czystą logikę - sama bym pewnie poszła bokiem, bo chodzenie po czymś takim komfortowe po prostu nie jest. Jeszcze na krótszym kawałku prędzej, ale jak widzę, że mi się coś takiego ciągnie po horyzont, to wtedy niech sobie sama wybiera optymalny sposób pokonania tego.
Już w grudniu ktoś pytał o te cęgi.  http://www.fermo.pl/produkt-1503-specjalistyczne-cegi-do-kopyt-i-racic.html   :kwiatek: :kwiatek:
Ale w sumie konkretnej odpowiedzi nie było.
Czy na jednego konia będą wystarczająco ostre i "pożyją" troszke? Szukam jakiś nie za drogich i tak się  długo nad nimi zastanawiam.  🙄

edit: doczytałam teraz post ze stycznia lukaszpodkuwacz, że się nie nadają. Polecicie jakieś do 150zł?  :kwiatek: :kwiatek:   Może te: http://arcus-konie.pl/cegi-knipex-16182-p-6165.html   ??
Magda Pawlowicz to bardzo dziwne co piszesz. A może jest tak, że kopyta się betonują i sprawiają wrażenie startych podczas gdy w rzeczywistości podeszwa się betonuje a klin rogowy "niweluje" różnicę poziomu między podeszwą a ścianą? Miałam taki efekt po jednym z rajdów (3tygodnie, ok 800km)

hmmmm
dla mnie głównym wyznacznikiem zniszczonego kopyta będzie jego mała wysokość. Nie tyle głębokość podeszwy czy brak miski, bo czasami konie z płaskimi kopytami działaja całkiem dobrze, co własnie takie ogólne "za mało" kopyta. Całego. Tak jakby koniowi sie zrobiły kopyta o dwa numery mniejsze niz normalnie
a co sądzicie o takim czymś? zdjęcia z dziś, zawody skokowe z za stodoły, kobieta pojechała na koniu okutym na przody, przy czym jednej z podków nie miała (nie wiem czy zerwana czy co się stało), ale jeździła tak z 1,5 h po rozprężalni plus mini przejazd
m.indira   508... kucyków
21 czerwca 2015 21:06
Dzięki wielkie  😉
anyann, sądzę, że amazonka "strzeliła sobie w stopę". Na przyszłość. Mocno strzeliła.

Bardzo dziękuję za te rozmowy tutaj. Pomogły mi rozjaśnić sobie temat.

Murat-Gazon, słusznie przywołałaś usztywnienie jako oznakę nadmiernego dyskomfortu. U nas usztywnień nie było, jedynie rozsądne zwalnianie - w terenach. Usztywnienia wystąpiły na obu "pechowych" krosie i parkurze. Ale sprawa jest... nieaktualna. Dla mnie. I pewnie dla innych. O czym napiszę za chwilę.

kasik, no jasne, że inna sytuacja. Konie w treningu wszechstronnym nie chodzą codziennie w teren, raz - dwa w tygodniu, i nie na całe godziny. Resztę pracują na dobrych podłożach. Hartowanie kopyt nie jest priorytetem.
Ktoś w takiej sytuacji nie powinien przedkładać hartowania kopyt ponad wszystko, bo wszystko ma swoją cenę. Uzyskujemy super kopyta, ale... płynie czas. Bardzo często nieoceniony dla sportu czas entuzjazmu młodego konia.
Ale "mój problem" jest już nieaktualny, bo...

Wróciłam właśnie z zawodów (jako trener). Na których po prostu... GT uwzględnił, że podłoże może sprawiać kłopoty - i dostosował do tego projekt krosu. Parkur na kwarcu był wymiarowy, kros taki, że "rozsądne zwalnianie" w ogóle nie przeszkadzało parom, nieco odbijało się na czasie (ale można było nadrobić na dobrych odcinkach, i wszyscy byli w podobnej sytuacji). Nie było tak, żeby takie zwolnienie Uniemożliwiło pokonanie przeszkody. Nie było wymogów wobec koni, żeby były nieczułymi cyborgami. "Łatwy" kros: bezpieczny, zachęcający, uwzględniający podłoże, np. przewidujący czas na nabranie tempa po jego utracie zanim pojawi się przeszkoda, zgrabnie manewrujący gabarytami przeszkód itd. jednak jakoś sprawił, że odpadły pary wyraźnie nieprzygotowane, ew. ktoś się pomylił, czy miał jakiś duuuży niefart. Wygrali wyraźnie najlepsi, odpadli "nadmiernie optymistyczni". Nie było tak, że ktoś jest po przodach po ujeżdżeniu i skokach, a kros go "wycina". Doszłam do wniosku, że nam się zdarzyło jak zdarzyło, bo GT "miał wizje". Kompletnie nie dostosował zadań do stanu podłoża. Taki kros jak teraz widziałam G. poszedłby z pacem w zadzie, bez problemów, mógłby sobie spokojnie nieco zwalniać, nawet przystawać - i zdążyć nabrać prędkości. To nie jazda bosym zniszczyła mi ochoczość konia, tylko "zajawki" 2 GT. Którzy aktualnie nie są GT (z różnych powodów). No. To nie jazda bosym to "zuo" tylko pomysły stawiających zdania, że koń ma być cyborgiem. Informuję uprzejmie, że nie ja jedna na wspomnianych krosach/parkurze zaliczyłam WTF??? Takich osób było duuużo. My mieliśmy jeszcze jedną wpadkę - i tu nie wiem, czy to był bezpośredni rezultat poprzedniego WTF? - gdy kros LL był totalnym nieporozumieniem (np. druga przeszkoda na lustro wody) czy też tam z parkurem też jest coś nie tak, zważywszy, że w tym roku bardzo dobrzy jeźdźcy na młodych mieli tam duuuże kłopoty, z eliminacją włącznie. W każdym razie mówię zdecydowane nie krosom i parkurom w łatwych klasach - czyli dla niedoświadczonych, debiutujących koni - stawianym kompletnie bez wyobraźni, na "wykoszenie", krosom na których często jeździ karetka.
Na takim krosie nie poradzi sobie normalny młody koń, często także ten kuty. A bosy - jest bez szans. Ale nie powinno tak być. Kros/parkur klasy L powinien móc przejść każdy!) zdrowy, bosy koń, jak pisała kotbury. Może nie każdy bezbłędnie. Krosy i parkury, o których pisałam takie nie były. Bałam się, że taka zmiana nastąpiła trwale. Okazuje się, że nie. Na szczęście nie. Konie muszą mieć gdzieś szansę , żeby spodobała im się ta zabawa. Bo w normalnym układzie, zabawa jest przednia także dla konia. Także bosego (odliczając ślisko - i brak haceli).
m.indira   508... kucyków
24 czerwca 2015 08:27
halo może ja czegos nie rozumiem, może i się nie znam, ale jako trener ze swoimi podopiecznymi zawsze chodzę po trasie i przede wszystkim badam podłoże potem ustawienie przeszkód tylko parkurowe i ścieżkowe skoki, i decyduje czy i kto pojedzie, mimo ze są to zawody dla hucułów kutych bądź nie i zwykle towarzyskie gdzie mi tam do wkkw...
Ale... Byłam w Strzegomiu i widziałam cross na który bym nie puściła nikogo, w tym dniu była masakra i tyle, 1/3 konie przejechała gubiąc podkowy a bagno sięgało miejscami polowy pęcin, organizator przewał po pierwszym konkursie...
Chodząc i oglądając trasę to Ty nie koń decydujesz czy dasz radę i czy odpowiadają warunki do tempa, przeszkody do skoczności konia i jego możliwości, to ty nikt inny zna tego konia najlepiej bo na nim jeździsz i startujesz, wiesz gdzie i czego możesz się obawiać, teraz to przyznałaś... Gdzie byłaś wtedy gdy decydowałaś się na start? Myślałaś jakoś to będzie? Dam radę? Udowodnię sobie i światu że można? Kosztem czego?
We wszystkim trzeba mię zdrowy rozsadek, a w jeździectwie trzeba myśleć za dwoje bo potem będzie za późno na refleksje
Apropos odpuszczania startów, to ja pamiętam jak kiedyś na Mistrzostwach Irlandii (bądź finale Pucharu, już nie pamiętam) Cian O'Connor zrezygnował ze startu jednym koniem, właśnie ze względu na podłoże - a zawody przecież dużej rangi, wiadomo kasa, oni z tego żyją, koń świetnie przygotowany itd. Niby był kwarc, ale zalany po 3 dniach deszczu, mój zawodnik też odpuścił start dwóm młodym koniom w ich klasach. Innym razem jak byliśmy na zawodach z moim zawodnikiem, który miał w treningu 2  konie Ciana była powtórka z rozrywki - jednym prosił, żeby odpuścić i nie jechać, pomimo że to była dość 'niska' klasa (odpowiednik naszego C). Koń był świetny, ale faktycznie wysoce wrażliwy  - np nie chodził z metalowym wędzidłem, a tylko skórzanym, bądź hacku bo jedynie je akceptował - i twierdzili, że kiepski kopytowo (to był okres kiedy się jeszcze nie zainteresowałam mocniej kopytami - bo zaczęłam dopiero po powrocie z Irlandii, więc nie pamiętam na czym ten problem kopytowy polegał) - rok później ten koń wygrał prestiżowe Derby, gdzie wiadomo jak Derby wygląda i jak pewnie koń musi tam galopować. Czyli nawet najlepsi odpuszczają, jak wiedzą że może to zaszkodzić - niemniej nie wiem akurat co tu przeważa, czy ocena ryzyka kontuzji czy czynników psychologicznych czy co.
Mój zawodnik w każdym razie w ogóle był specyficzny, potrafił przytargać konia na zawody tylko po to żeby pokręcić się po rozprężalni i stwierdzić, że jednak nie jedzie bo coś tam, albo np rezygnował ze startu jak widział, że koń jest na skraju wybuchu ze stresu i wolał, żeby go pooprowadzać i popaść  😎 Nigdy też nie jechał na parkur jeśli czuł, że koń nie był wystarczająco rozprężony (w Irlandii można jechać 3 przejazdy i jak przywoził 7-9 koni to czasem nie starczało na każdego czasu - wolał wtedy dany przejazd odpuścić - jak luzakowałam w Polsce to się to zawodnikom rzadko zdarzało..). Ale dzięki temu potem 6-7 latki były złotymi końmi,  z którymi można było wszystko.
Mam pytanie, moja klacz ma krzywe kopyta, z podwijającą się zewnętrzną ścianą. Zauważyłam, że jest dość niestabilna na mokrym, wczoraj mi się wyglebiła na lonżowniku, zastanawiam się co mogę jeszcze zrobić, żeby jednak tyły jej były bardziej stabilniejsze, zostawiam jej lekko kąty wsporowe wyższe, robię tarnikiem delikatny rowek na przedkątnych przed samym kątem wsporowym ale to nie wiele pomaga. Myślę jeszcze o pozostawianiu jej więcej ścian ale chcąc jej wyprowadzić te ściany to nie najlepszy pomysł. Staniemy w miejscu. Dodam jeszcze, że klacz jest młoda i dopiero się uczy, ma problem z równowagą na kole, może jak nabierze większej równowagi będzie bardziej stabilna  🙄 Jeździmy od roku głównie w tereny bez szaleństw, nie pracuję jeszcze z nią ujeżdżeniowo w siodle, chcę jeszcze poczekać, ale chciałabym mocniej popracować z ziemi a tu taki zonk  🤔 Nie mam idealnego podłoża na pracę na lonży, piasek z ubitą ziemią pod spodem.
Hmm, nie wiem jaki masz patent na rowki przy przedkątnych ale ja bym raczej noża użyła , tarnikiem nie wyobrażam sobie ich zrobić 😉 (chyba, że mamy inną wizję tych rowków). Dwie kwestie: jedna kopytowa-jak wygląda miska, kąty wsporowe i jaka jest długość pazura, druga ruchowa- czy klacz stawia nogi do wewnątrz? Jeśli ściana się podwija, do tego koń stawia nogi do wewnątrz w taki sposób, że najbardziej obciążony jest staw skokowy, to ja bym w ogóle uważała z kołami, znajoma załatwiła sobie w ten sposób konia, ma 12letnią kosiarkę, bo jej się ujeżdżenia zachciało.
Muszę zrobić zdjęcia i przyjrzeć się jak stawia te szłapy, na prostej też czasem jej te tyły ujeżdżają. Dzisiaj spoglądałam w przelocie na te kopyta i w tyłach nie ma takiej tragedii jak w przodach.
Tarnikiem lecę po przedkątnej tworząc lekki łuczek zostawiając bardziej wystający kąt, czasem poprawię ząbkami z rantu tarnika.
Ja miałam podobny problem z jedną młodą, pisałam o tym chyba tu i w wątku młodych koni - ale ona ma dobre kopyta, o ile sie im nie da przerosnąć, po prostu równowaga była tragiczna (wiadomo, że każdy młody koń musi ją wypracować, ale ta była dość mocno nieogarnięta). Strugam ją troszkę inaczej jeśli chodzi o same kąty (zostawiam ciut wyższe, "na ostro" i ciut wyższe ściany wsporowe - ale to naprawdę ciut, nie tak żeby się potem wyłożyły), to już pisałam - i duużo pracowałyśmy na lonży i teraz pod siodłem. Rytm, równe tempo i bardzo duże łuki na początku - pierwsze galopy na lonży musiałam robić na ogromnym kole (rozwijałam podwójną lonżę  tak żeby mieć półtorej długości normalnej lonży i jeszcze sama chodziłam po dużym kole) - inaczej było rozjeżdżanie się, potykanie, lub prawie gleba. I teraz mogę spokojnie ją lonżować na zwykłym kole, w wygięciu do środka i sylwetce, która ją pomału wzmacnia. Pod siodłem mogę robić łuki 15m i koła 20m w galopie na obie nogi na trawiastej ujeżdżalni, w kłusach koła, serpentyny, duże ósemki - i koń się porusza po śladzie i trzyma równe tempo (są jeszcze gorsze momenty, ale jest względnie równo i coraz równiej 😉 ). Ale odpuszczałam galopy jeśli podłoże było niepewne i miałam wątpliwości czy koń się np nie rozjedzie/nie zagubi niepotrzebnie. Wiadomo, nie chodzi o to by zrobić koniowi kuku na początku pracy, tylko mu rozwój ułatwiać. Teraz jest coraz przyjemniej - ale trwało to długo. Także nic innego jak praca, ale na początek na tyle dużych łukach by koń się nie zabił i nie zraził.
Zresztą to samo mi kiedyś halo napisała - równowagę po prostu trzeba wyrobić i nie wyrobi się jej inaczej niż pracując. Ja zaczynałam z tą młodą z pracą w ręku - i z jednej strony mi się to przydało i przydaje, z drugiej nic nie zastąpi jazdy czy lonży równym tempem, po wyznaczonej trasie. Bo żeby w reku np pracować w kłusach to trzeba najpierw konia wzmocnić fizycznie i zrównoważyć na większym kole.
A tereny swoją drogą są fajne dla młodego konia, ja teraz też zaczęłam uskuteczniać. Ile ta Twoja w ogóle ma lat? Tak jak kasik zwróciłabym uwagę na sposób stawiania kończyny - i jeśli nie jest równy to tym bardziej bym zaczynała od bardzo dużych łuków.
m.indira, układ był taki, że mogłam nie startować... w ogóle. Nigdzie. Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci...
Oba kluczowe starty to były starty, gdy jeszcze nie znałam cech konia. Parkur. To było L. Wcześniej nigdy koń nie odmówił skoku (nie licząc samego naskakiwania, samych początków, kiedy jeszcze nie jarzył co to). Wcześniej startował i na piasku i na trawie i było ok. Na rozprężalni było świetnie (ale była polana). Sory, ja widocznie pod podeszwami nie mam takiego czucia, jak mój koń pod bosymi kopytami. Wyjechałam na parkur - a tu nie ma konia. Jest sztywny i niechętny. "Nie ma w co jechać". Dziś wiem, że powinnam natychmiast zrezygnować. Łatwo się mówi, rzadko się coś takiego widuje - żeby jeździec zrezygnował ze startu przed startem, po wjeździe na parkur czy maks po jednej przeszkodzie. Koszta poniesione. Następna okazja do startu - wiosną. Dziś bym zrezygnowała. Wtedy - chyba liczyłam na to, że to emocje, że się rozkręci. Nie rozkręcił się. Mimo to nie zrobił żadnej zrzutki.
Kros? To był drugi kros konia. LL. Pierwszy, dwa lata wcześniej, poszedł ok, chociaż bosy, tylko mało pewnie. Wtedy nie przyszło mi do głowy, że to mogą być kopyta, koń w debiucie ma prawo być niepewny, zresztą w trakcie krosu fajnie się rozkręcił. Tamten kros był fair. Przed "reaktywacją" zadzwoniliśmy do GT z pytaniem, jaki kros. Czy się nadaje dla debiutanta. Usłyszeliśmy: Jasne, niziutko, taki do przegalopowania, podłoże to nie to co było - jest w porządku. To pojechaliśmy. Powtórka z rozrywki. Ujeżdżenie, skoki (na trawie) ok (jak sobie przypominam, to do jednej przeszkody szedł dziwnie niechętnie). Rozprężalnia - cudo, gęba się śmieje. Startuję, koń wchodzi w miększe (dramatu nie było, ale nagle taka czarna ziemia) - i zwalnia, traci pewność siebie. Pierwsza przeszkoda jest zaraz po tym miękkim, nie da się nabrać tempa. Druga jest po zakręcie 90 st., na lustro wody - dość zrozumiały foch. Trzecia jest ciemnoszara, w cieniu, do skoku przez wiszące, nie przycięta gałęzie brzozy. Dojechaliśmy tylko do trzeciej. Skąd miałam wiedzieć, że koń aż tak zareaguje??? Nie jestem jasnowidzem. Wszyscy obserwatorzy przeżyli rodzaj szoku: jest fajny koń - nie ma konia. WTF?Później, to już myślałam, że teraz wszystkie krosy tak wyglądają (tak się składało, że przeważnie GT był ten sam, ale nie tylko, po prostu  krosy nie były zachęcające dla młodych/niedoświadczonych koni). Owszem, jeden był przyjazny, ale nie wystartowaliśmy, bo... koń odmówił na skokach. Na trawiastym parkurze. Skutecznie. Myśleliśmy, że to fochy ogiera, zapadła decyzja o kastracji. Dziś wygląda na to, że koń "się przyciął". Na zawodach. Wtedy gdy miał sobie iść, galopować i radośnie, ufnie i pewnie skakać. Gdy miało być nisko i łatwo - bo po to chyba są łatwe klasy? Na pewno są konie, które pójdą wszystko od razu bez wahań. Wiedziałam, że mój do takich nie należy. Bardzo mi zależało, żeby poczuł radość tej zabawy. Nie udało się.
Może się nie nadawał? Na takie krosy/parkury nie nadawał się na pewno. Dość filozoficzna kwestia: Czemu mają służyć krosy i parkury LL i L? Wyławianiu wybitnych końskich jednostek? Idących jak burza, mocarnych, odpornych na wszystko? Czy też zręcznemu wciągnięciu wszystkich koni w fajną zabawę? Myślałam, że temu drugiemu. Pomyliłam się. Uznałam, że tak ma być. Mój koń opisaną jednostką nie jest na pewno. Jest drobny, szybki, nie bardzo mocny, wrażliwy, świetny technicznie, bardzo elastyczny. Uznałam, że dziś nie ma miejsca dla takich koni. W ten weekend zobaczyłam, że może być inaczej, że da się stawiać zachęcająco i nie wyłącznie dla cyborgów, a jednak sprawdzić co trzeba.

Proszę, nie wracajmy już do tematu. Odpowiedziałam sobie: rozsądne zwalnianie w terenie nie było przyczyną kłopotów, przyczyną był cały splot okoliczności. Bose konie mogą nisko startować - ale na rozsądnych torach.
Praca nad równowagą (lonża ) jest ogromnie ważna ale.... znam 2przypadki, w których nie jest zalecana. Pierwszy to klacz znajomej: ruch absolutnie niepasujący do postawy (klacz szpotawa z ruchem na zewnątrz). Praca ujeżdżeniowa, której założeniem jest właśnie wzmocnienie konia, tego konia dobiła. Nie kopytowo czy mięśniowo a stawowo (czipy w stawie pęcinowym). Drugi to nasz arab z totalnie rozwalonym stawem skokowym. Chodzi w tereny- tylko- bo boję się pracować na maneżu (mam zbyt mały) lonże w ogóle sobie darowaliśmy.
No to prawda ze bywa niewskazana. Dorzucilabym do tego szpat i konie z problemami z więzadłami - w zasadzie dowolnymi - okregi i chody boczne mogą dobic, chyba ze jest to bardzo bardzo rozwaznie dozowane. Ale wystarczy raz zrobic cos za mocno z takim koniem by wróciło kuku w nodze. I niestety tez znam przypadki które sie psuly zdrowotnie pomimo fajnej pracy. Z drugiej strony znam konia ze szpatem, który nie powinien moim zdaniem pracować intensywnie po okregach bo ma nawet problem ze staniem przy werkowaniu, a chodzi do karuzeli i na robotę ujezdzeniowa i jego ogólny stan i ruchomość kończyn się systematycznie poprawiają. Ale chodzi po dobrym podlozu, to na pewno dużo daje i walczymy i kopytowo i fizjoterapeutka nad całym ciałem konia. No i mysle ze dobrze jest póki kon chodzi, bo wiadomo jak to ze szpatem jak się odstawi to sie zaczyna kon sypac.
Dzięki dziewczyny, tak właśnie myślałam, brak równowagi na kole - brak ogólnej równowagi - za mało ćwiczeń, dziewczyna ma za miesiąc skończy 4 lata, nie ćwiczyłam dużo na kole, a w tereny wiadomo, luz i tylko na prostych, galopowała kiedy chciała, do niczego jej nie zmuszałam jedynie muszę ją przytrzymywać w kłusie bo leci bez ładu i składu. Właśnie wróciłam od niej, pogoniłam ją luzem po lonzowniku, tak więc: w stępie kładzie kopyta równo od piętki, nie jakoś mocno ale w ostatniej fazie lądowania, nie zauważyłam żeby kładła z tendencją na jakąś stronę. Na ciaśniejszym kole obraca piętkę na zewnątrz (ale to chyba normalne, żeby skręcić musi obrócić kopyto tak mi się zdaje  :icon_rolleyes🙂 w kłusie kładzie kopyta bardziej płasko i również nie zauważyłam żeby którąś stronę kładła wcześniej/mocniej. Zrobiłam zdjęcia, widać mocno asymetrię, wewnętrzne ściany - podwinięte i wyższe niestety, nie umiem wyrównać/obniżyć do zewnętrznych, podeszwa mocno zbita, staram się robić na płasko. Tyły mniej asymetryczne ale czubkami zwrócone na zewnątrz.
Proszę o konkretne komentarze  :kwiatek:
Przody
[img]https://lh3.googleusercontent.com/swaxV-GZo8UatkfVbWJ9YT3j1nskAFA9k949vN6a6sk=w900-h675-no[/img]
LP
[img]https://lh3.googleusercontent.com/XAGd-13DbmfYkiFMnC6ynqE8vonbd8UXa-VxJImCLyA=w900-h675-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/RrdrhZzu_4W59m4fSIOOYY0B8EqfjRxl8CMQm6yRWnI=w900-h675-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/mQUs9H8wNpSqzW04lNLDWoPbZ4RI14lSUm6ssUk6c2Q=w507-h675-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/MN9Q6Zyiz4nRH4BemOClcQvdSKFn48NSFE8lGYLWxq0=w900-h675-no[/img]
PP
[img]https://lh3.googleusercontent.com/CQLZYjdVNyzM06eBg8kJv8JNoVRwxepff2__SEW91Ec=w507-h675-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/CwiHKdEXEfP4eFy5dxIDdZQ2iIVnWWiqWWPZo1cMT08=w900-h675-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/0FqFpG2OdB-Wgbxx6EXHPdkL8B04EexeM_kobLHRtQg=w900-h675-no[/img]
PT
[img]https://lh3.googleusercontent.com/IG0J4PF7VUct3QgJYCuSnTchQD3L-GzdKfN5xC_Iqjo=w900-h675-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/vAc4Of8UQRzEoGZxzRG6wPNW-AtI-AEdSH4bWP_rykw=w507-h675-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/nnV9ldoc4J2e5OP33GxSq58qNUsgwySoj_pT6_dM1Xg=w900-h675-no[/img]
LT
[img]https://lh3.googleusercontent.com/-yzaIj27H-jwVnZPXZ2UlP8f79pDZJmKVvXz1HWKz5Y=w507-h675-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/bqlBGrapNhvzBEwVdbP5lgtl87Zop53kPG5bB8GyDe0=w900-h675-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/5vYELkTC-yacxm-m07tdugddhY8ZEwoTvCjRpWdFYbs=w900-h675-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/5lXilJsvOVe0tP-d0-rLD0OdtA3M__ja4ZB4ulrvOio=w900-h675-no[/img]
Wstawiam kopytka maluszka 2 miesiące, nie podobają mi sie nic a nic  😉
[img]https://lh3.googleusercontent.com/uKhaxAPurrxV4kz_7ftudjqpkXdGb-2-rJ9txyoPg-c=w900-h675-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/ZKV5HVEVj3qODuM7_27F9HanV5M8YikCA8PZFJi23zA=w900-h675-no[/img]
to kopytko lekko przeleciałam tarnikiem
[img]https://lh3.googleusercontent.com/XAkxbZT5BoR3OLTYgi8z0K-CU9JIG-daUp2pO63mS1g=w900-h675-no[/img]
a to nie
[img]https://lh3.googleusercontent.com/FEUIgCsnzqNnX_qY7hnza0pYCGcBErwxFLAbzdfjiFc=w900-h675-no[/img]
ansc - jeżeli maluch nie ma jakiś widocznych problemów to zostaw kopyta w spokoju , oczywiście pod warunkiem ze ma odpowiednią ilość ruchu , 2 miesiące to za szybko na tarnikową interwencje , a co tak konkretnie ci sie w nich nie podoba ? dla mnie to normalne kopyta 2mies. żrebola
a do zdjęć tego pierwszego konia , czy ,,obmacał,, go jakiś fizjo. , masażysta ? ja bym od tego zaczęła w jego przypadku .
Maluchowi przyjechałamlekko tarnikiem pazurek i ściany przy okazji szukania odgniotu po terenowaniu za matką po lesie zaczął utykac więcej nic nie grzebalam. Kształt mi się nie podoba widzę że staje przednimi nozkami jak matką. Dlaczego uważasz że klacz powinien obadac masazysta? Co to da w przypadku niesymetrycznych kopyt?
Ja tam musiałam ostatnio coś podstrugać 3 miesięcznemu źrebakowi - fakt 5 ruchów na krzyż, ale urodził się z problemem, więc od początku działamy zanim wszystko pokostnieje. U innego 4 miesięcznego też było parę ruchów na ścianach do zrobienia - łupały się jak cholera, ale po tej jednorazowej interwencji teraz spokój. Tam akurat wychodzi ruch tylko po miękkim i w ogóle mało ruchu (długie padokowanie, ale brak innej młodzieży). natomiast strzałek, kątów, podeszwy - nigdy nie tykam u zdrowych malców.
branka - szczególnie w przypadku gdy maluchy nie biegają za duzo bo nie ma towarzystwa i podłoże jest miękkie nie ruszaj pazura , nawet jak jest połamany , wyjątek to miękkie pęciny , bo w póżniejszych latach może by problem  typu sztorce ( przykurcze scięgien zginacza głębokiego )
ansc -  kopyta wskazują sposób w jaki koń stawia nogi ( o ile są naturalnie prowadzone ) prawidłowy ruch = prawidłowe kopyta , szczególnie u młodego konia u którego nie ma dodatkowego czynnika, przebytych kontuzji , z tak ustawionymi tyłami nie dziwi mnie brak równowagi , tak jak napisałam ja bym zaczęła od sprawdzenia ,góry,, konia .
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się