Sprawy sercowe...

Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 czerwca 2015 00:41
E., Nie płaczę. Ja jestem po prostu załamana. Początkowo było świetnie, wręcz za świetnie. Potem się oddaliliśmy z pewnych przyczyn od siebie, następnie wróciło wszystko do normy. I teraz znowu jakiś regres jest. A tak się fajnie zapowiadało...

Ja sama już nie wiem co o tym myśleć, co z tym zrobić. I CZY cokolwiek coś robić.... :/
Notarialna, próbuj. Nic już nie stracisz a można zyskać. Czasem warto postawić wszystko na jedną kartę, może w tym przypadku się uda. A jak nie to przynajmniej nie będziesz mieć do siebie pretensji, że nie próbowałaś 🙂 Powodzenia!
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 czerwca 2015 00:56
vanille, Łatwo powiedzieć - próbuj. Sytuacja jest mega skomplikowana, nie chcę publicznie wszystkiego wyłuszczać. 😉 Chciałabym coś zrobić, ale w tym przypadku musi to być cicha, ale wyraźna sugestia w jego stronę. Poważniejszy ruch musi wyjść z jego strony. Wiem, że to wydaje się kuriozalne i może czekam na coś co nigdy nie nadejdzie, ale niestety.

Dzięki zazdrosnym szmatom mam tak pięknie zrąbaną sytuację, że szkoda gadać. A, że to erasmus to ploty się roznoszą trybem ekspresowym.
Notarialna, to prawda, że łatwo powiedzieć, jeśli samemu się nie jest w tej sytuacji. Co nie zmienia faktu, że często sami sobie wiele rzeczy komplikujemy bojąc się szczerej rozmowy. Czasem (chociaż to zwykle stresujące) warto wyłożyć kawę na ławę - i wtedy wóz albo przewóz. Przynajmniej człowiek wie na czym stoi i w ostatecznym rozrachunku ten krótki stres jest lepszy niż ciągnące się niejasności.
Mimo wszystko mam nadzieję, że uda Ci się jakoś wyjść z tej sytuacji z pozytywnym efektem. Trzymam za Ciebie kciuki :kwiatek:
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 czerwca 2015 01:07
vanille, Nie dziękuje. 🙂

Sama nie wiem czemu mi tak odwaliło na jego punkcie, ale podświadomie czuję, że łączy nas od początku jakaś więź (z żadnym innym kumplem stąd nie czuję takiej) i mam po prostu wrażenie, że on sam nie wie co myśleć o tej sytuacji, bo głupki nagadali mu trochę głupot i w nie uwierzył. Nie wiem, może nie wie czego chce, albo boi się pójść dalej? Dostałam już tyle sprzecznych sygnałów od niego, że boję się zrobić jakikolwiek ruch żeby nie rozwalić tego co już jest. A jak na mnie to jest naprawdę inny poziom relacji od tych dotychczasowych, typowo kumpelskich.
Notarialna, ciężko Cię jakoś wesprzeć nie znając sytuacji, ale spróbuję. Nie wiem co Twoje 'koleżanki' mu o Tobie nagadały, ale sprostowanie tych informacji nie jest równoznaczne z tym, że masz ujawniać swoje uczucia wobec niego (jeśli tego tymczasowo nie chcesz). Gdyby ktoś oczernił mnie w oczach kumpla to też bym chciała tą sprawę wyjaśnić, bez żadnych podtekstów.
Mówisz, że boisz się wykonać jakiś ruch bo nie jesteś pewna co on czuje i nie chcesz rozwalić tego co jest między wami. Pytanie czy taka relacja Ci wystarczy? Czy będziesz potrafiła być tylko jego kumpelą, bez nadziei na więcej? Bo jeśli nie to może warto jednak zaryzykować? Nie mówię, że masz mu się od razu rzucać na szyję, ale może warto wykonać jakiś bardziej zdecydowany ruch? Zwłaszcza, że z tego co zrozumiałam to znajomy z erasmusa, więc niedługo wszyscy rozjadą się do domu i okazja przepadnie.
Nie wiem jak jest w Twoim przypadku ale mi tak rzadko ktoś się podoba, że chyba jednak bym zaryzykowała.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 czerwca 2015 01:39
vanille, Sprawa już dawno wyjaśniona, powiedziałam mu, że w byle gie plotki ma nie wierzyć, bo pochodzą od takich i takich osób. Kontakt z tymi "koleżankami" zerwałam skutecznie, nie chcę z nimi mieć już nic wspólnego. Z jedną na pieńku mam tak szeroko, że doszłoby do bójki w pewnym momencie. A serio, ciężko mnie wściec tak, żebym po twarzy chciała lać. Więc to na pewno jest wyjaśnione.

Niemniej parę razy na nasz temat chodziły niewybredne żarty i plotki, co mnie po prostu wkurzało. Bo wydało się dziecinne, a ja etap plotkowania i strojenia żartów z par mam już dawno za sobą. Niestety nasi wspólni znajomi tego nie ułatwiają, bo ja szczerze mówiąc nie przepadam za ciągłymi spędami typu imprezy (obecnie 1 impreza na tydzień to dla mnie za dużo) w klubach.

Ostatnia posiadówa w towarzystwie na molo (jakieś 5-6osób) skończyło się na siedzeniu obok siebie i wspólnym milczeniu, w czasie gdy reszta gadała jak katarynki. I weź go tu zrozum.

Na szczęście to Polak, więc odległość nie gra roli. 😉
Notarialna, chlodno patrzac, to co to za facet, co wierzy plotkom..? Probowal jakos wyjasnic to z toba? Trzymaj sie i nie daj sie. I pamietaj, ze odpowiedzialnosc za jakosc relacji miedzy dwojka ludzi oboje odpowiadaja w takim samym stopniu, to nie tylko po twojej stronie jest w tej chwili 'naprawianie'.

A u mnie jest naprawde cudownie, w zyciu nie spodziewalam sie ze w jednej z najgorszych chwil mojego zycia poznam takiego czlowieka 😉
Notarialna, trzymam kciuki - myślę, że grunt to jednak porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Wprost, bez ogródek. Kawa na ławę.
My teraz też niedawno przechodziliśmy kryzys i rozmowa nas "uratowała".

Zen, o to mnie zaskoczyłaś.. Myślałam, że u Ciebie jest malinowo, nie sądziłam, że przechodzisz jakiś ultra ciężki okres



A jak już mowa o ciężkich chwilach (nie wdając się w szczegóły - problemy zdrowotne) - jak sobie z tym radzić w związku? Jestem kiepską partnerką, staram się nie roztkliwiać zbytnio i nie użalać nad sobą, ale nie zawsze daję radę. I najbardziej mi żal chłopaka, że musi to znosić. Wydaje mi się, że nikt nie zasługuje na to by męczyć się z drugą osobą. A to jest męczarnia, jak facet płacze przy mnie, że chciałby mi pomóc a nie ma jak... Wiem, że jest dorosły, może przecież odejść. Ale kurczaki - w zdrowiu i chorobie, ok - ale żeby tak od razu na początku związku? Macie tego typu doświadczenia? Z jednej lub drugiej strony?
zenuś trzymam kciuki! I Ty trzymaj za mnie 😍 :kwiatek:
amnestria ale właściwie co chcesz zrobić? Postanowić że od tej pory nie chorujesz - czy zostawić chłopa, żeby Cię nie widział chorej..? Pierwsze, obawiam się, nie leży w granicach Twoich możliwości. Drugie jest po ludzku głupie. Jak nie wytrzyma sam sobie pójdzie. Jeśli to przyspieszysz, to się nie przekonasz, czy aby przypadkiem nie trafiłaś na takiego, który się właśnie w tej opresji sprawdzi... Jedyne co możesz zrobić, to - lecz się. Dalia nie chciała. Właśnie dlatego, żeby "nie robić kłopotu". I jak ja w efekcie wyglądam, co..? A teraz żona sąsiada, matka piątki dzieci, chora na cukrzycę, o czym doskonale wie - od wielu tygodni nie daje się zawieźć do lekarza, bo "nie ma czasu". Za chwilę sąsiad będzie w takiej samej sytuacji jak ja... Dziwne jesteście, baby..!
jkobus, no dziwne, bo to dziwne i trudne sytuacje są.
Leczyć się leczę, na ile leczenie (zachowawcze) pozwala cokolwiek zmienić.
Tylko, że czuję się trochę tak jakbym była mega obciążeniem, przykre uczucie. Nawet jeśli on nie daje tego po sobie poznać. Ale ile sił może mieć drugi człowiek, by znosić coś takiego. Bo on musi być silniejszy niż ja, ale czuję się źle z tym, że to ja właśnie generuję u niego takie stany. I może byłoby mi "łatwiej" gdybyśmy byli małżeństwem z wieloletnim stażem, a nie parą co to w sumie niedawno się poznała (troszkę ponad rok). A może by nie było? trochę takie gdybanie 🙁
amnestria, jeśli Twoja choroba ma swoją grupę wsparcia, stowarzyszenie albo coś w tym rodzaju - korzystaj. Dla mnie to była duża pomoc, sama możliwość porozmawiania z kimś spoza bliskiego otoczenia o chorobie, niepewnościach, smutkach. Mogłam mówić bez strachu, że kogoś obciążam. Bo to tak jest, bliscy by od razu chcieli pomóc - a często nie mogą. I to dla nich cierpienie. Osoby z zewnątrz nie musisz "oszczędzać", więc jest łatwiej. Osoba bliska też może zazwyczaj w takie miejsce pójść, pogadać, dać się wzmocnić. Przynajmniej stowarzyszenie od "mojej" choroby tak ma.

Nie da się ukryć, że choroba to duży test dla związku. Nie zaszkodzi rozmawiać, o tej bezradności, o tym, że nie oczekuje się od siebie nawzajem cudów i zwalczenia całego zła świata. Mówić sobie jakoś, co się da, czego się nie da. Może opracować komunikację typu: "uwaga, teraz przez najbliższy kwadrans będę się żalić i marudzić, nie oczekuję żadnej akcji poza wysłuchaniem i przytuleniem". A kiedy jest o co prosić, prosić.

A niezasługiwanie i takie tam - to bzdura! Nie jesteś swoją chorobą. Jesteś nadal tą samą Amnestrią, którą byłaś - tylko z nowymi, nieproszonymi doświadczeniami. I nie Ty generujesz problemy, tylko choroba.

Jeśli chcesz, odzywaj się na PW.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
22 czerwca 2015 11:12
amnestria, to powinna być dla Ciebie podpowiedź, że nie uciekł w popłochu 😉
Teo :kwiatek: dziękuję Ci za ten post 🙂 (I chyba skrobnę do Ciebie, żeby nie dominować wątku przykrymi wiadomościami 🙂 )

I Averis, która teraz cały czas pisze do mnie na fejsbuku 😉 :kwiatek:
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 czerwca 2015 11:19
amnestria, a gdyby sytuacja byla odwrotna, czy "męczyła bys sie" z nim? Ide o zaklad, ze odpowiedz brzmi: nie 🙂
amnestria, jak chcesz, to mozesz do mnie napisac. Rozstalam sie z facetem w duzej mierze przez chorobe, a wlasciwie jego podejscie, dlugo by pisac. Zrobilismy sobie pieklo emocjonlne, naprawde pieklo. W kazdym razie to sa trudne chwile, trzymam za was kciuki! :kwiatek:

ashtray, trzymam mocno i dziekuje za twoje!!!!
kujka   new better life mode: on
22 czerwca 2015 11:43
amnestria, po pierwsze to sorry, ale gadasz glupoty. To Ty jestes silniejsza niz on a nie odwrotnie. Bo go Ty codziennie znosisz najgorsza chorobe ever. On moze cierpiec z powodu bezradnosci ale nie uwierze ze cierpi bardziej niz Ty. Po drugie, nie wiem jaki facet pozwala swojej lasce zeby myslala w twn sposob:
jestem kiepską partnerką
Nie wiem jak mozna doprowadzic swoja kobiete do tego zeby tak o sobie myslala. A na to - w przeciwienstwie do choroby - ma akurat ogromny wplyw!
Scottie   Cicha obserwatorka
22 czerwca 2015 11:46
amnestria, mamy 😉 Co prawda mojego Bartka znałam już od długiego czasu, ale dopiero od kilku miesięcy byliśmy razem na poważnie, kiedy się okazało, że jestem chora. To, co otrzymałam od tego człowieka- zaraz po postawieniu diagnozy... do końca życia (hihihi, głupio to brzmi 😀 ) nie uda mi się odpłacić, nawet nie jestem w stanie tego opisać słowami. Dzięki niemu wiem, co oznacza słowo miłość 🙂 I cały czas nie mogę się nadziwić, jak dużo mam szczęścia w tym nieszczęściu.

Teraz jest super, ale bardzo mnie dołuje myślenie o przyszłości.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 czerwca 2015 12:02
Dzięki dziewczyny za kciuki, mam nadzieję, że pomogą bo re-voltowe kciuki działały już cuda. 😁

zen, To jest naprawdę skomplikowana sytuacja, że aż czasami się śmieje z tych głupot, które się wydarzyły i roztrząsam, że pewnie jakby się zrobiło inaczej to dzisiaj byłaby ta relacja na zupełnie innym poziomie. Ciężko nie analzować.
Jeśli chodzi o wyjaśnienia to tak. Pytał o co chodzi - na początku, zaraz po rozsianiu plot. Wszystko sobie wyjaśniliśmy, ale pewnie się wystraszył, że mogę coś poważniejszego do niego czuć. 😵

Dopiero po jakimś czasie zauważyłam zmianę w jego podejściu do całej sprawy (na trochę lepiej) i teraz znowu regres.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
22 czerwca 2015 12:09
Notarialna, ale skoro wystraszył się, że możesz coś poważnego do niego czuć to chyba nie ma wobec Ciebie innych uczuć niż koleżeńskie. Przecież gdyby odwzajemniał poważne uczucia to olałby plotki, a na pewno się nie wystraszył.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 czerwca 2015 12:15
safie, Zobaczymy. Ja w każdym bądź razie nie zamierzam na ten moment ingerować. Wiem, głupio mieć taką nadzieję, że sie samo wszystko potoczy i wyjaśni, ale no cóż. Aż taka otwarta na takie rozmowy to ja nie jestem niestety.
Lov   all my life is changin' every day.
22 czerwca 2015 22:16
branka, u mnie to samo co u solusiek, stuknął nam w sobotę rok, i dalej jest taaak dobrze 😁

vanille, powiedz co Ci na sercu leży i odpuść. Ale nie używaj sformułowań typu "uważam, że nie powinnaś tego robić", bo to nastawia trochę negatywnie. A i tak zrobi co będzie chciała 😉 Wiem trochę z autopsji. No i to jest jak z dzieckiem - powiesz mu, że ogień gorący, ale jak nie wsadzi łapy i się nie sparzy, to nie uwierzy.

amnestria, poszło pw 🙂
ekuss   Töltem przez życie
23 czerwca 2015 01:33
Mam problem dziewczyny ... a raczej straszne ,,szczescie'' do nieodpowiednich facetow.
Problem nr.1 : Jakos w pazdzierniku zwiazalam sie z panem R. Problem w tym,ze lubi wypic i imprezowac. Do tego w ogole nie mysli sie ustatkowac, zachowywac jak facet (nie jest to juz gowniaz- ma 30l). Dopiero jak zrobilam wojne, przestal imprezowac. W sumie to chodzic do klubow, do barow nadal go ktos zawsze wyciagnie. Nie umiem mu zaufac kompletnie...
Z drugiej stronny jest czuli i opiekunczy i widac,ze mu na mnie zalezy.

Problem nr.2: Nadal czuje cos do mojego bylego faceta. Rozstalismy sie ze wzgledu na to,ze nie mieszkamy w tym samym kraju,a nie byl to na tyle powazny zwiazek by kontynuowac na odleglosc. Mimo to przez te 2 lata nadal ze soba rozmawiamy, zwierzamy sie sobie. Spotkalismy sie nawet rok temu- przyjechal w odwiedziny. Z zadnym facetem nigdy takiego kontaktu nie zalapalam. Zreszta ze wzajemnoscia- on przez 2 lata od rozstania sie z nikim na powazniej nie zwiazal.

Problem nr.3: Moj byly po wakacjach przyjezdza (mozliwe na stale) tutaj.

I co tu robic??  🤔
ekuss, przede wszystkim na Twoim miejscu odpowiedziałabym sobie szczerze co czuje do faceta nr 1. Jesteś młodziutka i nie ma co na siłę pakować się w związek, który od początku przynosi problemy. Jeśli ktoś ma duszę imprezowicza to raczej tego nie zmienisz - może uda Ci się to zredukować w jakimś zakresie ale nie do końca wyplewić. Zresztą moim zdaniem poniekąd już odpowiedziałaś sobie na to pytanie pisząc w ten sposób o facecie nr 2, czyli o swoim byłym. Jeśli będąc w związku o tak krótkim stażu (gdzie powinny być ciągle fajerwerki i zachwyt tą drugą osobą - zwłaszcza w tak młodym wieku) już myślisz o jakimś innym chłopaku to chyba czas poważnie zastanowić się nad tym czego chcesz.
Życzę powodzenia i ściskam!
ekuss to co przecztałam, to:
pan nr 1 zmądrzeje i ustatkuje się, no bo oni tak zawsze, poza nielicznymi wyjątkami  😉  tylko, że faceci na to potrzebują czasem dość dużo, w mysl zasady "pierwsze 40 lat dzieciństwa jest najgorzse, potem jakoś leci"
sama w końcu piszesz, że nie jest taki zły, bo czuły i opiekuńczy, po prostu na niegi jeszcze nie czas  😉
Ale skoro masz takie dobre relacje ze swoim eks, czuć z twojego pisanie, że jakoś bardziej cię do niego ciągnie, to czemu by nie spróbować z eks? Zwłaszcza, że przez te 2 lata mieliście dobre kontakty, więc wam widać zależało, jakby nie zależało to byście się rozstali i koniec kontaktów.
ekuss 30 lat to gówniarz, trust me 😁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 czerwca 2015 09:33
ekuss 30 lat to gówniarz, trust me 😁


Zgadzam się w pełni... 😵 😁
Hehehehe, po 40 tez bywaja jeszcze jak dzieci we mgle, wiec w sumie 😁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 czerwca 2015 10:03
Po 40 to jest zazwyczaj "kryzys wieku średniego" z którego mężczyzna po kilku latach przechodzi elegancko w "starego zboczeńca" 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się