Ścięgna - urazy, leczenie, pielęgnacja

Dobrze by było zamówić wecika, żeby obejrzał kobyłki nóżkę nad kopytkiem. Obrzęczek może być problemiczkiem, a może być żadnym kłopocikiem również. Do przyjazdu weta kobyłkę najlepiej postawić w boksiku i prowadzać na spacerki.
...
No i właśnie w tym problem, ze stać w boksie nie moze. Nawet jezeli jeden koń wyjdzie ze stajni juz jest problem, kobyła rzuca się po ścianach, wręcz zachowuje się jak masochistka. Stojac tak cały dzien chyba poobijałaby się na amen. Wszystkie konie u nas w stajni chodzą na padoki badź pastwisko od godziny 8 rano do 19, wszystkich w stajni nie namówię, by trzymali koniki w boksach, a jeden czy dwa nie wystarcza, jak widzi, ze inne konie wychodza i nie wracaja przez resztę dnia jest jeden wielki koszmar nie do opanowania. Na padoczku kobyłka sobie tylko spaceruje, nie szaleje, więc większa krzywdę zdecydowanie zrobi sobie w stajni...
no to może trzeba by kobyle zacząć coś serowwać na uspokojenie  😉
asds   Life goes on...
21 maja 2015 15:18
Prawdę mówiąc, to konie stan zaboksowania znoszą całkiem dobrze. Jeśli mają jakieś zajęcie (żarcie), ktoś do nich wpada i je poczyści, to bynajmniej nie popadają w depresję i nie ocierają łez rękawem. W takiej sytuacji, kiedy konia trzeba "zamknąć" najbardziej przykro jest właścicielowi. U koni największy problem dotyczy potem rozładowania skumulowanej energii, ale to na szczęście też nie wszystkich.


Podpisuje się obiema rękami. Moja dość żywiołowa kobyła bardzo dobrze zniosła 3 tygodnie aresztu boksowego. Siana do woli, lizawka, zabawki i towarzystwo w boksie obok wystarczało aby była spokojna i zadowolona. Bardziej to ja na początku przeżywałam że taka bidna bo stać musi i dopiero po nocy możemy na stępa wyjść (uraz oka).

A weta słuchać, ewentualnie skonsultować jeszcze z innymi jakby coś nie tak się działo. Własna kreatywność może więcej krzywdy zrobić jak dobrego.
Ja moje kobyly uczylam ze maja zostawac w boksach jak byly zdrowe. Np obie staly i grzecznis czekaly az przyjade np godzine po wypuszczeniu stada na lake. Potem bralam jedna pod siodlo a druga miala czekac . Pomocne przy pozniejszych kontuzjach.
Rozumiem, to nie jest mój pierwszy konik, wiele razy stawałam w takiej sytuacji, ze musiałam postawić konika w boksie, jednego nawet na pół roku. Jednak w tym problem, że obecna moja kobyłka nabawiła się obrzęku o którym piszę właśnie w boksie stając dęba i tłukąc z całej siły nogami o ściany, drzwi boksu, żłób, obija się o ściany, dosłownie doprowadza się do zachowań masochistycznych, zamontujemy z tego powodu gumy na ścianach w boksie, ale one niewiele pomogą, bo kobył wpada w taki szał, ze nawet w gumę jak uderzy może zrobić sobie krzywdę. Przyzwyczajanie do stania samotnego w boksie jest w toku, ale jeszcze trochę potrwa, ponieważ naszym obecnym sukcesem jest spędzenie godziny w boksie przy czym stałam cały czas przy niej, a ona przez pierwsze pół godziny próbowała zawiesić się na drzwiach boksu, po zamknięciu drzwiczek szczelnie obijała się o ściany, gdy weszłam do środka i trzymałam ja na uwiazie by ja kontrolować przez następne pół godziny zlała się potem, stawała dęba, trzęsła się jak galareta, a w stajni był jeden koń. Zabawki jej nie interesują, jedzenie wtedy tez nie ma dla niej znaczenia, nawet jakbym cały dzień spędziła z nią w boksie ona i tak będzie spocona i tak czy siak będzie w wielkim stresie próbując z boksu zwiać. Nawet jeżeli by moja obecność pomagała to i tak spędzam u niej góra 5-7 godzin w między czasie zajmując się tez innymi końmi, bo nie mieszka u mnie tylko w pensjonacie. Klacz jest moja dopiero od miesiąca, więc dopiero od miesiąca ja tego oduczam. Nie jest tu problemem to, ze jest bardzo do przodu, ze jest żywa, tylko to, ze wpada w panikę, jest cała w stresie. Nie chcę jej faszerować niczym na uspokejenie, bo w takiej sytuacji to musiałabym jej podawać środki codziennie i to raczej zdrowe by nie było dla niej, a bananki, meliski, pasze uspokajajace nie sprawia, ze jej napady paniki w boksie znikna 🙁
xaurora, a bacikiem przylać konikowi w zadek nie mogłaś? Może koniś skupiłby się na twojej osobeczce? I przestał rozwalać boksik nóżkami i swoje nóżeńki?
quantanamera, błąd! "Do przyjazdu wecika (...)".
Czy miał ktos z was do czynienia ze zwyrodnieniem mięśnia miedzykostnego w zadniej nodze? Na usg brak uszkodzenia jedynie zmieniona struktura sciegna, wyglada to jak nakostniak tyle ze na sciegnie, kon nie kuleje... Ma 18 lat. Ciekawa jestem waszych doswiadczen
dea   primum non nocere
21 maja 2015 21:57
xaurora - końska dawka magnezu nie zaszkodzi, a może wiele zmienić. Przy takim zachowaniu koń (czy ona ma 90cm w kłębie, że mówisz konik?) na bank ma niedobory.

halo - w dupę w stanie takiej paniki? jeśli właścicielka nie przesadza, to raczej nie dotrze. Zwierz jest kompletnie w swoim świecie. Ja bym go nie prała, bo niczego nie winien (poza tym naprawdę nie sądzę, że coś to poprawi), tylko bym pomogła (magnez) i zaczęła od mniejszych wyzwań. Takich, przy których nie chodzi po ścianach, zlewając się potem.

Swoją drogą czemu stłuczenie koronki w wątku ścięgnowym wylądowało, to nie mam pojęcia....
dea, najpierw to "ktoś" pozwala, żeby konik wpadł w "taką panikę". Pewnie dlatego, że to "paniczka koniczka". A to takie słodkie!
Zauważ, że w stanie wysokiego pobudzenia układu nerwowego mało co dociera do osobnika. Jeśli nie działa wygaszanie - trzeba jakoś uruchomić korę mózgową, ściągnąć konia na ziemię.
Ech, kolejny przypadek, gdy trzeba zacząć do tego, co w głowie właściciela, a to bywają przypadki beznadziejne 🙁
Nigdy nie pojmę, jak można do czegoś takiego dopuszczać. Konie, choćby najtrudniejsze - TAK się nie zachowują! Jeśli się zachowują to są dwie opcje: albo opieka jest/była bez pojęcia, albo... koń się nie nadaje do użytkowania (bo coś z nim mocno nie tak).

Właśnie znalazłam na fejsie:
Co zrobić gdy nas koń jest zestresowany?
Najłatwiejsza metodą jest puśćcie z takim koniem na spacer w ręku.
Zgodzę się z halo, że taki bacik na otrzeźwienie czasami lepiej pomaga delikwenta sprowadzić na ziemię ze swojego świata niż "głask-głask-biedny konik".
dea   primum non nocere
22 maja 2015 19:39
Głask na pewno nic nie da. Po prostu unikać trzeba takich sytuacji, bo ten koń, sam z siebie albo z tym człowiekiem, nie jest na nie gotowy. Bacik naprawdę niewiele może zmienić, jeśli to naprawdę krańcowa panika (tak wygląda z opisu, ale może jest przesadzony).
A koń niedobory magnezu ma na bank 😉
Piękny  🚫
Nie przesadzajmy z osadami na temat tego kto pozwolił i w jaki sposób, na to, ze kobyłka wpada w taka panikę oraz z postanowieniem bicia konia batem, który już i tak robi sobie krzywdę. Klacz jest bardzo delikatna na wszystkie bodźce zarówno pod siodlem jak i z ziemi, więc jakby dostała batem w boksie to podejrzewam ze by z niego wyskoczyła, to żadne rozwiązanie, ona powinna czuć się dobrze i bezpiecznie w swoim boksie, wtedy będzie spokojna, jak poczuje, ze moja obecność w boksie niesie jej jeszcze bicie batem to chyba żadna siła jej do stajni nie zaprosi. Ona nie jest nieposłuszna tylko spanikowana i wystraszona, od czterech lat chowana z trzema innymi końmi w przydomowej stajni, zawsze z nimi, zawsze obok, to dla niej coś zupełnie nowego; normalna stajnia, sytuacja gdy musi czasem sama stanąć w boksie. Nie potrzebuje i nie prosiłam o rady związane z nauka spokojnego stania w stajni w pojedynkę, bo tego nie da się zrobić w pięć minut, jednego dnia i bicie na pewno nic tu nie pomoże. Klacz jest spokojna, gdy w pobliżu są inne konie można z nią zrobić wszystko, wpada w panikę tylko gdy zostaje sama bez innych koni, wszędzie gdzie akurat się znajduje czy to w boksie czy na pastwisku, padoku, nawet jak przejdziemy z nią za stajnie gdzie koni nie widzi już zaczyna się stresować, żadne uspokajacze nie pomagają tak czy siak w obliczu pozostania samotnie gdziekolwiek strach się pojawia. Kontuzja nie jest na koronce tylko pęcinie z przodu. Paniczka koniczka nie jest dla mnie słodka, ponieważ w tej paniczce koniczek o wzroście 165cm. wstępnie zajeżdżony przeze mnie sama wskakuje mi prawie na plecy w boksie jest w stanie zrobić mi krzywdę, w zasadzie nie tylko w boksie, bo akurat stawanie dęba to jej następny problem, który jest jej rozwiązaniem na wszystko i przed latającymi kopytami bronić muszę się dość często i uwierzcie nie uciekam wtedy gdzie pieprz rośnie, nie jest to pierwszy wariat, z którym przyszło mi żyć, chciałam tylko zapytać o opuchliznę, rady apropos wychowania konia są mi zbędne na tym etapie, bo każdego dnia jest coraz lepiej i po tygodniu pracy jestem w stanie umyć jej kopyta w stajni gdzie nie ma koni, a to na prawdę wielki sukces w tym przypadku, mimo tego, ze klacz podczas tej czynności jeszcze nie stoi w miejscu i nie jest całkowicie rozluźniona, ale takich sukcesów jest coraz więcej i nie skreślę konia tylko dlatego, ze denerwuje się będąc sama w boksie, dla mnie to coś wielkiego ze każdego dnia w tym boksie spędzi ze mną coraz więcej czasu i coraz mniej krytycznych momentów się wtedy zdarza. Nie, nie pocieszam jej, nie głaszczę, bo jest to prawie niemożliwe, tak zestresowanego konia ciężko pogłaskać gdy chodzi w kółko waląc nogami w ściany boksu albo lewituje w powietrzu na dwóch nogach próbując z boksu wyskoczyć, nie martwcie się nie jestem przerażoną koniarka, która boi się i panikuje na widok swojego konia, jestem w stosunku do niej bardzo stanowcza w takich momentach, ale nie zamierzam jej prać batem w boksie, wystarczy zareagować stanowczo gdy przednie nóżki wędrują do góry lub pojawiają się inne pomysły na wyrządzenie sobie krzywdy. Jesteśmy właśnie na etapie gdzie pozostało już tylko pocenie się ze stresu, wędrowanie po boksie w kółko i czasem walenie kopytami w drzwiczki i ściany, więc jest to już na prawdę olbrzymi progres w stosunku do tego co było wcześniej, najwyraźniej moja stanowczość jednak ja powoli przekonuje do odpuszczenia jeżeli chodzi o zachowania masochistyczne w boksie, więc poradzimy sobie. Chciałam tylko zapytać o ten obrzęk żeby dowiedzieć się co to może być przed wizyta weta, a nie o osady czy poprzedni właściciel dobrze wychował mi konia i jak ja powinna robić to teraz. Gdy będę miała problem z tym na pewno zapytam, a tymczasem tylko opisałam sytuację, jak widać zupełnie niepotrzebnie, bo tylko wzburzyłam na ten temat niepotrzebna dyskusję. Opis niestety nie był przesadzony, chciałabym żeby był, bo nie miałybyśmy teraz obitej nogi.
xaurora, Twoja reakcja po raz kolejny "zachęca" forumowiczów do jakiejkolwiek pomocy  😵
I nie - nikt Ci nie powie dlaczego noga spuchła i co jest w środku. Nie, żadne z nas nie ma wirtualnego rentgena ani USG , w dodatku działajacego na odległość przez Internet. Noga mogła spuchnąć zwyczajnie przez obicie, przez tworzenie nakostniaka (wylew okostnej), pęknięcie kości, uszkodzenia stawu lub ścięgna, skaleczenie, infekcję, naciągnięcie, itd itp... Co mają forumowicze odpowiedzieć na Twoje pytanie? Postępowanie w takich przypadkach jest tak proste, że boję się je opisać abyś znów nie wyskoczyła z taką "wiazanką" jak powyżej...

Swoją ścieżką: szczerze gratuluję. Niezbyt często czytuje się zdania zawierające po niespełna 200 wyrazów  👍. Co prawda taki styl jest średnio zrozumiały i kompletnie nieczytelny. Nie stosowanie polskich zasad interpunkcji, gramatyki i ortografii mocno zaburza przekaz, ale co tam - przynajmniej się człowiek w duchu pośmieje wszak "nie o osady chodzi"  😁
Ale nikt nie pisał o biciu czy praniu konia batem 🤣 Twoja interpretacja jest co najmniej histeryczna. Puknięcie batem na otrzeźwienie to żadne bicie.

Na postawione pytania można odpowiedzieć tak:

Moze ktoś miał podobna sytuacje?
Tak.

Co to moze być?
Wszystko.

Czy jest szansa, ze po tych dwóch dniach wolnego zniknie sam?
Czekaj, wyciągnę kryształową kulę 😉
ashtray, prosz:
Proponuję jeszcze http://www.ask8ball.net/ 🙂
Ale jestem pod wrażeniem bo bardzo dlugo w bardzo kulturalny sposób próbowaliście dziewczynie odpowiedzieć. Revolcie wzrosła cierpliwość
Szczerze mówiąc widziałam tu wiele takich pytań jak moje i nikt nie odpowiadał w tak niemiły sposób jak wy. Przepraszam, więc, ze odważyłam się do was napisać mając zepsuta klawiaturę gdzie niektóre funkcje po prostu ie działają i nie mam prawie żadnego polskiego znaku + niektóre klawisze po prostu nie działają wcale i muszę słowa poprawiać za pomocą kliknięcia na podkreślenie, bo oczywiście do tego tez musieliście dołożyć swoje pięć groszy i rozpocząć beznadziejna dyskusję. Jeżeli wypowiedź zachęca do pomocy, lecz jest w niej zawarta informacja o tym, ze jej autor jej nie potrzebuje; nic nie stoi na drodze, by sobie oszczędzić komentarzy.
Gillian   four letter word
26 maja 2015 13:01
xaurora, nikt nie użył tylu zdrobnień, co Ty. Wygrałaś internety.
xaurora, dokładnie, naprawdę nie złapałaś, jak bardzo infantylnie opisujesz problem i jak lekką ironią chociażby ja i halo próbowałyśmy Ci dać znać, jak irytująca jest opowiastka jak kobyłeczka puknęła sobie nóżkę o drzwiczki boksiku. Z wetem też tak rozmawiasz? Albo lekarzem: panie doktorze (doktorku), rączka mnie ostatnio pobolewa, paluszek mam krzywiutki, bo go uderzyłam młoteczkiem jak wbijałam gwoździk w ściankę, żeby powiesić obrazek?
Jak różowa ośmiolatka?

I tak było w wątku miło i grzecznie, daleko od czasów, kiedy szczypiora by obsiadły voltopiry i pożarły go do ostatniej kosteczki. 😉
Ircia   Olsztyn Różnowo
26 maja 2015 19:59
xaurora ale serio dziwisz się że dziewczyny tak "niemiło " napisały, myślę że jesteś osobą dorosłą i klawiatura raczej nie ma nic do słów typu...nóżki, boksik i inne tego typu? Bo moim zdaniem i tak miały sporo cierpliwości  😉
xaurora, przeczytałam cały twój elaborat - brawo ja!
Pewnie już wiesz co jest klaczy, oby nic poważnego.
Wytłumaczenie ci, co jest w całym układzie nie tak przerasta moje siły. A z doświadczenia wynika, że jest bez sensu.

Re-volta chyba sformułowała prawo: Gdy ktoś nadużywa zdrobnień - szkoda każdego słowa. Bo na pewno wszystko jest w porządku, w jak najlepszym porządeczku.
interesuje mnie Wasze doswiadczenie. po zastrzyku domiesniowym wystapila "gula"  stosowalam heparyne okolo 5 dni wchlonela sie spora ilosc, ale jeszcze zostala "gula". rozmasowywuje to-widze ze go boli jeszcze.
pytanie grzac to czy stosowac nadal heparyne?
myslac na chlopski rozum na siniaki stosujemy heparyne lagodzaco.
pytam poniewaz mam opinie dwie rozne, dwoch weterynarzy.
po zastrzyku domiesniowym wystapila "gula" 

ale co tam wstrzyknięto w ten mięsień? bo nie piszesz co to było,
mnie mój wet zawsze uprzedza po czym może wystąpić odczyn, i ewentualnieco dalej z tym robimy
wiec ja myślę zadzwoń i posłuchaj się tego weta, który wstrzykiwał, bo on wie co dawał i jak temu zaradzć
przeciwzapalny jakis.
natomiast wet nr 2 powiedzial ze takich rzeczy nie wolno podawac domiesniowo tylko i wylacznie dozylnie..
i badz tu czlowieku madry
przeciwzapalny jakis.

ale dalej nie mówisz konkretnieco, wiesz ile jest przeciwzapalnych?  😉

p.s. fajny obrazek pod Nickiem  🤣
powtarzam zapytanie:
Czy miał ktos z was do czynienia ze zwyrodnieniem mięśnia miedzykostnego w zadniej nodze? Na usg brak uszkodzenia jedynie zmieniona struktura sciegna, wyglada to jak nakostniak tyle ze na sciegnie, kon nie kuleje... Ma 18 lat. Ciekawa jestem waszych doswiadczen
kpik   kpik bo kpi?
23 czerwca 2015 09:51
prib, nakostniak na ścięgnie ❓  znaczy się znaczny/widoczny bliznozrost tkanki po urazie?
Wyglada jak nakostniak ale nie moze byc nakostniakiem gdyż tam nie ma kości. Idealnie jest na odnodze miedzykostnego- wlasnie cos na wygląd blizny po urazie tylko kon urazu nie miał- na jednym tyle wyskoczyło ok 2 lata temu a ostatnio na drugiej jakby lustrzane odbicie, mozna powiedzieć ze z dnia na dzien- brak kulawizny na wizycie weta dzien po zauważeniu i obraz usg dokładnie taki sam jak na drugiej nodze- niehomgenna struktura sciegna ale bez urazu... Wet powiedziała ze to prawdopobnie zwyrodnienie ale pierwszy raz widzi to klinicznie w takiej formie uwypuklenia...
Zalecenia były zeby tydzien dać mu luzu i zakładać glinkę a potem jezdzic normalnie i grzać.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się