Kleszcze i babeszjoza u koni.

dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
23 kwietnia 2009 18:28
widzę że krzyku co nie miara a zakup 10l preparatu wystarczy dla wszystkich zainteresowanych ..... hahaha
przecież dobro konia w walce z kleszczami najważniejsze więc nie warto odsprzedawać tylko smarować i kąpać ....
jak ktoś napisał wyzej inwazja kleszczy dopiero nadchodzi .... róbmy zapsay i zdawajmy relację na żywo jak po takiej kapieli zachowują sie i konie i kleszce i jak dokładnie je wykręcać i czym przemywać ... ja znam sposób dwa ruchy w lewo , dwa podskoki i szybkim pociągnieciem pod kątem 12 stopni w górę ....

była tradycyjnie durna dyskusja której wynikiem w skali kraju był zakup jakiegoś płynu w ilości 10 l do podziału .....żenada znawców tematu ...


Mąciłeś na Volcie, teraz przylazłeś tu mącić? to jest dopiero żenada....  Quanta, Brawo za ta funkcję ignoruj

Rozmawiałam wczoraj z wetami. Otóż w warm-maz często spotkać można babeszjozę u koni i naprawdę sporo przypadków ledwo odratowano. Przyczyną były kleszcze. Pytałam o Frontline. Można z powodzeniem stosować u koni, z tym, że to drogo wyjdzie. Koń szybko się poci i z tego wynika, że nakładanie preparatu musi odbywać się częściej niż u psa czy kota. To zwiększa koszt zabezpieczenia zwierzaka. Pytałam również o szczepionki na kleszcze dla wszystkich zwierzat. Nawet te dla psów i kotów daja tylko 60% , chociaz na opakowaniach gwarancja mówi o wyższym procencie. Życie pokazało jak działaja i firmy farmaceutyczne cały czas pracują nad "srodkiem doskonałym" Taniu, wy weci macie dostęp do literatury weterynaryjnej, czasopism i biuletynów wydawanych dla lekarzy weterynarii. Czy mogłabyś w wolnej chwili poszukac nowinek na ten temat?
Guglowałam "tick repellent for horses" czy tam "equine tick repellent" - na świecie cała masa przeróżnych.
U nas troszkę z tym chyba gorzej. Problemy schorzeń odkleszczowych u bydła i koni są powszechne w USA.
Entomolg to bardzo cenne wykształcenie w tym kraju. Pracują etetowo wspólnie z inspekcją wet.
Widziałam kąpiele krów w takich specjalnych basenach -całymi stadami.
Chyba trzeba do jakiejś rodziny/znajomych zza oceanu się zwrócić?
Dostępne u nas preparaty już tu wymieniono.
http://www.horizont.com/rolos/TZrolos2007-129-134.pdf
Takie znalazłam.
Popytam,ale wiele się nie spodziewam.
miło by było gdyby ktoś zrozumiał że nie piszemy o przypadkach ataku kleszczy w stanach ani w kongo ...

nie mówimy tu też o psach ani kotach ....

mówimy tu o przypadkach chorób u koni w wyniku ukąszenia  kleszczy .... a o takich przypadkach zdiagnozowanych w polsce nic nikomu nie wiadomo ...
pisanie ze rozmawiałam z wetami z warmii i sporo koni odratowano jest po prostu mijaniem się faktami ...

ja też słyszałem że konie na mazurach mają dwie głowy bo gadałem z takim jednym wetem ...

byłem na volcie i jestem na różnych portalach tak jak i niektórzy inni ...i co to ma do rzeczy ?
tam inni też przynudzają i tu też przynudzają ... takie jest forum ...tym co się nie podoba  nie muszą czytać, dyskutować ,uczestniczyć ...
slojma   I was born with a silver spoon!
23 kwietnia 2009 21:08
mówimy tu o przypadkach chorób u koni w wyniku ukąszenia  kleszczy .... a o takich przypadkach zdiagnozowanych w polsce nic nikomu nie wiadomo ...

Nie ma to jak czytać ze zrozumieniem. Poczytaj sobie poprzednie strony pisałąm o koniu chorym po kleszczu.
Jesteś jedną z nielicznych osób, które nie potrafią czytać a jedyne co robią to tylko piszą swoje wywody po to by wkurzać ludzi i siać zamęt. Włączam ignora bo nie mam ochoty już więcej czytać Twoich wypocin.
sa podejrzenia, iż babeszjoza koni u nas występuje (jest na Ukrainie, to dlaczego nie u nas - odpowiednie kleszcze tez są), ale nikt jej nie potwierdził badaniami serologicznymi (z tego co mi wiadomo). niestety wykrycie pod mikroskopem nie zawsze daje 100% diagnozę (łatwo o pomyłkę), a zdjęc takowych preparatów zrobionych z krwi chorych koni z Polski chyba nigdzie nie opublikowano, a udostepnic nikt z Mazur nie chce. problem polega na tym, że objawy babeszjozy u koni są bardzo nieswoiste, może to byc tylko kilkudniowe posmutnienie i gorączka (czyli tak jak przy wszystkich innych chorobskach), więc wet leczy objawy, a jeśli nawet poda lek przeciwko babeszji, nie potwierdza zachorowania serologicznie. niestety koń może zostac nosicielem na całe życie. Są w Polsce 2 laboratoria, które wysyłają próbki krwi koni do Niemiec i badają serologicznie w kierunku obu babeszji (wynik tego badania pewniejszy niż rozmaz oglądany pod mikroskopem). więcej info na priv, jeśli ktoś zainteresowany.
Preparaty przeciwko kleszczom w Polsce są dostępne jedynie w formie odstraszajacych olejków, które działają do momentu, aż koń się spoci. problemem jest sprowadzenie preparatów dłużej działających, ponieważ zostają wchłonięte do skóry(dlatego działają dłużej i skuteczniej), a w Polsce nie ma podziału koni na konsumpcyjne i niekonsumpcyjne, więc nie da się kontrolowac użycia leku. z tego co pamiętam Absorbine ma takie preparaty, ale jak im sie to udało sprowadzic i nie rejestrowac jako lek, tego nie wiem. w USA rzeczywiscie jest duzo takich preparatow wchłaniających sie (tj. frontline u psow)ogolnodostepnych, ale oni tam maja duzo wiecej groznych chorob przenoszonych przez owady, a poza tym tam nawet wiele lekow dla ludzi, ktore u nas sa na recepte, mozna dostac w supermarkecie.
popieram swojego przedmówcę ...
nic dodać nic ująć .....

cała zbyteczna dyskusja została zawarta w kilku zdaniach .....
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
24 kwietnia 2009 09:44

byłem na volcie i jestem na różnych portalach tak jak i niektórzy inni ...i co to ma do rzeczy ?
tam inni też przynudzają i tu też przynudzają ... takie jest forum ...tym co się nie podoba  nie muszą czytać, dyskutować ,uczestniczyć ...


Przez Ciebie odeszłam z Volty, tutaj pozostanę czy Ci się to podoba czy nie. Jak narazie to ty przynudzasz. Mam dość twoich żenujacych wypocin. Dla mnie autorytetem sa weterynarze, bo to oni szkolą się w tych rzeczach, a nie TY. Włączam ignora, bo szlag mnie trafia jak czytam te twoje bzdury.
Kleszcze są wszędzie, i to cały rok. Łącznie z zimą...

Od czterech lat wyciągam kleszcze z koni z psów i czasem z siebie 😲, psa wywaliłam do stajni bo kleszcze łaziły mi po domu... Nie miałam przypadku posmutnienia, nawet ropiejącej ranki. Kleszcze wykręcamy ręką- nawet nie żadnym przyrządem. Niczym nie smaruję, ani nie przemywam.

Rozmawiałam z wetką- jeszcze dwa lata temu nikt nie słyszał o chorobach odkleszczowych u koni, ale juz w tym roku cos tam sie mówi na ten temat.
Czyli zagrozenie jakies tam jest- ale zabezpieczenie jest praktycznie żadne... niestety. Tak jak u moich psów- uzywam dla nich frontline- a i tak kleszcze na nich są.. moze mniej ale są.

A konie- cóż- nic tylko codziennie oglądac. Duzo kleszczy zanim sie wkreci to dosc długo łazi.. I najlepiej takie łażące się zdejmuje i przypala 😁

Ja myślę, że problem nie jest w tym, że pewnych chorób kiedyś tam nie było, a teraz są i wszyscy wpadamy w panikę. Po prostu więcej się o tym mówi, właściciele są bardziej świadomi zagrożeń i dlatego starają się zabezpieczać i się interesują czym.
Ja mam Leoweta na kleszcze, komary, gzy i muchy. Z psa wyciągałam już kleszcze pomimo Frontline combo, z koni jeszcze nie, a mam też wybiegi w krzakach, więc może ten działa.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
24 kwietnia 2009 12:28
Zgadza się Pokemon. Moje dwa psy przechodziły już babeszjozę, rottweiler Max dwa razy, a kundelek Dragon 3razy. Z Dragonem było naprawdę kiepsko. Choroba postępowała strasznie i biedak ledwo nam wrócił do zywych. O Darnicę drżę, bo widok chorych psów naprawdę przerażał. Wolę zabezpieczyć nawet Frontlinem niż potem żałować, że nic nie zrobiłam. Wiele osób opisało przypadki chorych koni po kleszczach, dlatego uważam, że temat jest ważny i należy szukać jakiegokolwiek zabezpieczenia koni. Może panikuję ale wolę dmuchać na zimne.
zgadzam się ... znaleziono już na tym forum i opryski i kapiele i kilka przypadków z mazur ...

to w czym problem ? ...zamiast dalej dmuchac na zimne trzeba tylko dac zamówienie i wpłacić pieniadze....
ale zaraz jest kolejny problem ...czy to działa ? czy nie za drogo ? czy napewno warto ?

no moi kochani ...jak już szanowne gremium wynalazło chorobe to niech szanowne gremium przetestuje i opisze wyniki osiągnięć ....
opolanka   psychologiem przez przeszkody
24 kwietnia 2009 13:14
Arkady bardzo proszę Cię o zmianę tonu wypowiedzi. Jeśli nie podoba Ci się ten wątek, to nie musisz w nim uczestniczyć. Wydaje mi się, że swoje zdanie już wyraziłeś, sądzę, że to wystarczy. Apeluję o to, abyś się nieco uspokoił.
http://medycynawet.edu.pl/pdf2008/listopad/20081113171319.pdf
To jest fajny artykuł.
Opolanka - nie chodzi tylko o ten wątek, on wszędzie mąci. Wejdź na towarzyskie do watku "kto wkurza..."
arkady66 nie uczestniczy w forum towarzyskim ....

arkady66 nie jest spod budki z piwem i nikogo nie obrażam takimi stwierdzeniami ....

forum jest ogólnodostepne i nie wydaje mi się abym naruszał regulamin ....
innym wolno wciąż zanudzac swoimi nietypowymi problemami ale arkady nie powinien w ogóle się odzywac lub przytakiwać ....

mam swoje poglądy i doświadczenie które jak widac mocno się różni od pozostałych co nie znaczy że moje są złe a wasze dobre .....

bez arkady66 niestety wpisy odbywają się bezkarnie a z arkadym coś się dzieje .....
można również założyć własne podwórkowe forum i mieć swoje kółko różańcowe ....

tutaj dostałem zaproszenie i skorzystałem z niego ....
ostrzeżeń nie posiadam ...
kartkę od spowiedzi mam od samego rydzyka ....

zatem żyjmy zgodnie z własnym ja i nie doprawiajmy tyłkowi uszu ....
ja nikogo za plecami nigdy nie obgaduję .... gdy mam coś do powiedzenia piszę ....
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
24 kwietnia 2009 13:56
Arkady, nikt Ci nie broni wyrażać własnego zdania. Ale rób to w sposób kulturalny. Do tej pory nie wypowiedziałeś się w normalnym i kulturalnym tonie ale takim, żeby komuś dopiec, popsuć humor i zaśmiecić przy okazji wątek. Podważyłeś nawet wypowiadających się tutaj weterynarzy. Mnie uraziłeś bardzo i nie życzę sobie czytać Takich wpisów skierowanych w moją osobę. Jak widzę inni użytkownicy forum mają podobne odczucia. Nazwiesz to zbiorowa halucynacją? A nazywaj, co nie zmienia faktu, że na dorosłego człowieka takie zachowanie jak Twoje nie przystoi. Twoje wypowiedzi w wątku o Rajdzie czy tutaj o chorobie, pokazują, że nie traktujesz tematu poważnie, a jedynie dogryzasz i prowokujesz. Nie dziw się zatem, że coraz więcej osób ignoruje Twoje wpisy lub też wysyła PW do Moderatorek z prośba o interwencję. Ja nie wypowiadam się na temat Twoich koni, Twoich metod hodowli czy leczenia i zapobiegania wszelkim chorobom. Także nie życzę sobie byś mi sugerował co ja mam robić, np. zakupić 10 litrów płynu czy wpłacać gdzieś pieniądze. Wybacz, ale moje pieniądze to moja sprawa. Teraz Ty czujesz się urażony odpowiadając na apel Opolanki. A ile osób zdążyłeś zmieszać z błotem zanim Opolanka zwróciła Tobie uwagę? Zastanów się nad tym. Po takich wpisach zamieszczasz ogłoszenie o pensjonacie. Czy uważasz, że jakiś forumowicz po takim traktowaniu wstawi do Ciebie konia? Otóż nie. Będzie wolał dopłacić przykładowo 100zł do pensjonatu czy postawić konia 10 km dalej. Sam sobie fundujesz anty reklamę. KONIEC OFF TOPA
Powróćmy zatem do temau.
tak, chodziło o Fiprex. z zagranicznych wyczailam dzisiaj jeszcze Advantix (firmy bayer) stosowany w ten sam sposob.
Czy naprawdę nikt nie zauwazył mojej wypowiedzi na tym forum?! Po co szukacie w psich czy kocich preparatach skoro jest koński! Zreszta wystarczy wpisac w google permetryna (chyba nie przekręciłąm nazwy) i poczytac o tej substancji czynnej. Ona działa na wszystkie bezkęgowce a jest bezpieczna dla ssaków. Działą do 14 dni. Po co wy dalej wypytujecie o Fiprexy, Frontlaye i inne? Jest dla koni preparat ale oparty na innej substancji czynnej.

Ja dodam tylko ze kolejny szczeniak zakończył zywot z powodu babeszjozy... braciszek mojej malutkiej suczki. 🙁
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
24 kwietnia 2009 20:01
Faktycznie, nie zauważyłam, bo arkady raczył nam tu mącić. Trzeba bedzie wypróbować. Dzięki za poradę.
[quote author=green-girl link=topic=5157.msg237826#msg237826 date=1240597835]
Czy naprawdę nikt nie zauwazył mojej wypowiedzi na tym forum?! Po co szukacie w psich czy kocich preparatach skoro jest koński! Zreszta wystarczy wpisac w google permetryna (chyba nie przekręciłąm nazwy) i poczytac o tej substancji czynnej. Ona działa na wszystkie bezkęgowce a jest bezpieczna dla ssaków. Działą do 14 dni. Po co wy dalej wypytujecie o Fiprexy, Frontlaye i inne? Jest dla koni preparat ale oparty na innej substancji czynnej.
[/quote]

Green-girl, czy chodzi Ci o linki do Tri-Teca i drugego produktu Farnam?  Tego drugiego nie znam, ale używałam Tri-tec. Niestety, nie tylko informację o działaniu przez 14 dni można między bajki włożyć.  Moze przez krótki czas owady były trochę mniej namolne, ale to wszystko.  Dodam, że ten krótki czas był krótszy niż jedna jazda.  A moje jazdy nie są ani długie, ani intensywne. Mimo to Tri-Tec nie działał.  A skoro nie działał na owady latające, wąpię, czy odstrasza kleszcze. Wyrzucony pieniądz.
A skoro nie działał na owady latające, wąpię, czy odstrasza kleszcze. Wyrzucony pieniądz.
A, nie zakładałabym takiego związku. Niektóre preparaty nie odstraszają, a zabijają je przez kontakt, porażając układ nerwowy. Czyli nawet jeśli wywietrzeje ten pierwszy, odstraszający zapach, nie wyciągałabym automatycznie wniosku, że specyfik przestał zupełnie działać.

Używałam Absorbine UltraShield (pyretryna, permetryna, butotlenek piperonylu) - muchy i komary to odganiało chwilę (jak każdy preparat... w sumie tylko do spocenia konia). Natomiast inwazję kleszczy powstrzymywało 10 dni - dwa tygodnie. Także ja się czarnej absorbiny trzymam jako środka przeciw kleszczom, a badziewie latające odstraszam na bieżąco innymi środkami.
Także ja się czarnej absorbiny trzymam jako środka przeciw kleszczom, a badziewie latające odstraszam na bieżąco innymi środkami.


Jakimi? Bo niestety nie udało mi się znaleźć skutecznego.

Moje wnioski na temat związku pomiędzy nieskutecznością działania na owady i kleszcze wyciagnęłam z instrukcji psich obróż. Nie wiem, czy tak jest we wszystkich, ale w tych, które stosowalam, była informacja, jaki czas działa na pchły i jaki na kleszcze. Na kleszcze była zawsze dużo krócej.  Więc wyciągnęłam wniosek, że na kleszcze muszą być środki silniejsze niz na owady, a co za tym idzie, jeśli nie działa na owady, tym bardziej nie działa na kleszcze.

Też używałam czarną Absorbinę.  Byłam bardzo rozczarowana, bo efektu nie widziałam. Faktycznie, kleszczy nie zaliczyliśmy, ale ja z kolei nie wiążę z tego z Absorbiną (może nieslusznie). Nie wiążę dlatego, gdyż jak przestałam ją używac, nadal kleszczy koń nie łapał, mimo ze spędziliśmy 3 tygodnie na Mazurach, gdzie kleszczy jest więcej niż w okolicach Warszawy. Oczywiście nie wykluczam, że to przypadek, ale zdecydowanie podwazyło to moją wiarę w środki sprzedawane na naszym rynku.

Powoli dojrzewam, żeby zamówić coś ze Stanów, skoro tamtejsze przepisy dopuszczają środki dla koni typu psi Frontline. Spróbuję coś wygooglować, ale może ktoś zna jakiś środek sprawwdzony?
[quote author=Teodora link=topic=5157.msg238961#msg238961 date=1240767448]
(...) a badziewie latające odstraszam na bieżąco innymi środkami.

Jakimi? Bo niestety nie udało mi się znaleźć skutecznego.[/quote]
Skutecznego...? A nie, nic całkiem skutecznego nie znam. Wszystko działa trochę - trochę mniej, lub trochę bardziej.
Bywały leovetowe środki, jakieś mieszanki własne (takie z czosnkiem, olejkami), rokale, off dla ludzi... Wszystko pomaga tylko na chwilę.

Co do kleszczy i Absorbiny - Teo stoi na "kleszczowych" łąkach. I łapie kleszcze. Trudno mówić o jakichś poważnych wnioskach, ale Teo bez Absorbiny kleszcze łapał, jakiś czas po opsiukaniu/otarciu chusteczkami nie. Więc stosujemy nadal, nie przejmując się, że latających paskud to nie odgania.
Stosowałam Tri-teca i powiem tak, obóz trwał 4 tyg, mieliśmy marne środki odstraszające, wcale a wcale nie działały, konie były POŻARTE przez muchy konskie, bąbel na bąblu (las i rzeka). Na ostatni dzien obozu wreszcie dotarł ten preparat! Spryskane konie, pojechałam w teren, bez poróbnania bo muchy pogryzły mnie ale nie tkneły koni! A teren nie był łagodny... Potem miałam ciągłą relacje i moje "zastępczynie" były zachwycone bo na owady działał super i faktycznie dosc długo. Moze to tez zalezy od owadów i od konia. Ale ten preparat wydał mi sie najlepszy ze wszystkich. Zreszta duzo czytałam o pyretroidach i są to naprawde skuteczne preparaty.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
24 listopada 2009 13:51
odkopuje  😉

co prawda można powiedzieć, że już po sezonie kleszczowym.. ale czy wśród Waszych koni lub waszych znajomych pojawiły sie może jakieś przypaki ( potwierdzone ) chorób od kleszczowych u koni ?

weci różnie o tym mówią, niektórzy, że konie są podatne a niektórzy , że nie.. ja już osobiście zgłupiałam.

pisze pracę mgr na temat chorób od kleszczowych - prowadzę statystyki zachorowań w woj. mazowieckim , mamy milion przypadków babeszi u psów, mniej boreliozy u ludzi .. a jak jest u koni ? może ktoś z voltowych Wetów zechciał by zabrać głos  :kwiatek: ?
Norquina   Life is too important to be taken seriously
24 listopada 2009 16:03
Moja kobyłka mogła złapać kleszcza i jest to najprawdopodobniejsza przyczyna jej smierci, wet ktory ja leczyl nie wzial pod uwage ze to moze byc kleszcz,bo jej zdaniem bylo na to za zimno. Klacz nie dostala odpowiednich leków w zwiazku z tym,ale nie moge na 100% powiedziec ze kleszcz byl przyczyna smierci,bo nie przeprowadzono sekcji kobyle.
Zduska,w razie czego chetnie jeszcze pomoge przy pracy, nie tylko odnosnie koni ale i psiakow.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
24 listopada 2009 19:52
Norquina oj, jak mi przykro  :przytul:

wiadomo, że kleszcze najbardziej aktywne sa w sezonie letnim, ale z obserwacji wynika,  że i w grudniu - lutym zdarzały się przypadki babeszi ( mówię o psach ).
a wracając do koni - przeglądając strony interenetowe natknełam się na dwa ciekawe artykuły http://medycynawet.edu.pl/pdf2008/listopad/20081113171319.pdf i http://www.heel.pl/files/kwartalnik/52_2.pdf
warto poczytać.

U nas nadal masa kleszczy!
Martwię się o jednego z koni: ma dziwne objawy: nadwrażliwość w okolicach łopatek, zaczął też machać głową...
Katharina   "Be patient and trust in the process"
25 maja 2011 19:21
Jak tam, łapią u Was konie to dziadostwo?

Powiedzcie mi czy jak głowa została przy wykręcaniu kleszcza to ogólnie tragedia? Co teraz zrobić?
U nas niestety są...
Jeśli została głowa to w sumie nic się już nie zrobi... możesz próbować wydłubać ile się da o ile zwierzak pozwoli na ten zabieg.
Jeśli nie to zostaje zdezynfekować i obserwować czy się nie wdaje jakiś stan zapalny - organizm powinien sam usunąć resztki "intruza".
Katharina   "Be patient and trust in the process"
25 maja 2011 20:18
Cobrinha   niestety nie dało rady nawet wydłubać  🙁 Kleszcz był bardzo mały.  Pocieszyłaś mnie trochę, bo zawsze słyszałam, że jak zostanie głowa to Łooo w ogóle masakra.  Ranka zdezynfekowana zobaczymy jutro jak to wygląda  😉  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się