Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Dziewczyny! Czy mogłaby któraś polecić jakieś ćwiczenia na nieszczęsne boczki?
deska boczna (oops, nie robię tego celowo, no tak wychodzi ze ta deska dobra na wszystko)
w różnych wariantach: z ręką na boku, u góry, nogami razem, unoszenie nogi, zginanie nogi, skręty ręki w podporze bokiem... itd. miliony wersji są na YT 🙂
Dziękuję! Wprowadzam zaraz w życie 🙂
Mogę dołączyć się do sprawozdań? Byłoby to dla mnie dodatkową motywacją  :kwiatek:

madmaddie   Życie to jednak strata jest
11 lipca 2015 19:37
jasne że możesz 🙂

buyaka, lidlowe buty są nie do zajechania! ciuram od dwóch lat (mam sporo wad postawy, więc musiałam zainwestować w lepsze do biegania, ale w lidlowych nadal chodzę) i w sumie wyszła im nitka, poza tym wyglądają dobrze 😉

a ja idę ćwiczyć. pierwszy raz od maja
🏇

Opowiem ogólnie o moich wagowych przebojach 😉. Jestem idealnym przykładem, co rozregulowane hormony są w stanie zrobić z człowiekiem 😉. Miałam taki okres, że mama pytała, czy przypadkiem w ciąży nie jestem  😁. Po zmianie dawki leku waga zaczęła wracać do normy. Skoki wagi jednak poskutkowały pięknymi rozstępami na udach (jakieś sposoby na to badziewie?).
Do tego wszystkiego trzeba dodać zaniedbanie się. Studencki tryb życia, więc śmieciowe żarcie, dużo piwa, mocniejszych trunków, paliłam też jak smok. Jednak ostatnie, niezbyt przyjemne wydarzenia z mojego życia, pozwoliły mi znaleźć motywację do tego, by coś zmienić. Mija właśnie 4 dzień bez papierosa, zaczęłam ćwiczyć, wprowadziłam zmiany w diecie (to już jakiś czas temu), jutrzejszy dzień planuję zacząć od biegania, wróciłam do jeździectwa (niestety to akurat tylko wakacyjnie). Dodatkowo planuję przesiąść się na rower w drodze do stajni i do zakładu, w którym od poniedziałku będę odbywać praktyki.
Dorzucam zdjęcia - pierwsze z marca br, drugie dzisiejsze. Różnica 3-4kg (na pierwszym ok. 58kg, drugie - dokładnie 54,6kg). W najgorszym okresie rozregulowanych hormonów byłam jeszcze większa, ale zdjęć nie mam (w granicach 60kg). Aktualnie moim celem jest -2,5kg, chcę dobić do 52kg i popracować nad sylwetką. Czas zrobić coś tylko dla siebie!



Różnica widoczna gołym okiem!!!! Trzymam kciuki! Brawoooo! 🏇
Dziękuję bardzo  :kwiatek:. Choć w zasadzie ta różnica wynika głównie ze zmiany dawki leku i może trochę zmiany diety. Dopiero teraz zmotywowałam się do wypracowania czegoś z tego, co już się zrobiło, w zasadzie nawet nie wiem kiedy  👀
Różnica super. Brawo
Na boczki dieta
Dzięki 😉. A poza dietą coś da się z tym zrobić? Bo zawsze te boczki miałam, nawet jak byłam szczupła - taka figura, mam wysokie biodra i zawsze coś tam z tych spodni wyskakuje  🙄
Nie ma ćwiczeń spadających tylko jedna część ciała.  Są ćwiczenia na mięśnie.  Tłuszcz spala deficyt kaloryczny.

Polecam wam książkę 2me ze strony na fejsie No Cardio
W wolnej chwili poszukam i poczytam  :kwiatek:
Mialam przedwczoraj pierwszy trening z vitalii. W trakcie w ogole nie czulam, ze cos robie, a teraz mam mega zakwasy  🥂
Waga nie spada zgodnie z zalozeniem 1kg/tyg, mniej, ale spada i to jest wazne.


A należysz do tych, którzy lubią zakwasy czy nie? :P
Jak 1 kg tygodniowo to sporo. A jaką masz kaloryczność?
1100kcal teraz.
Ale podjadam, no cóż. Tu ta ma urodziny w pracy "no jak to, jednego oreo nie zjesz?" tu ten odchodzi "no jak to, z nami kolegi nie pożegnasz"

W ten weekend zaszalałam bardzo, wypiłam dużo alko, jadłam makaron z sosem (nie razowy makaron i nie z lekkim sosem). Jadłam też chipsy, keczup (eh, domowa impreza 😉 ). Piłam słodzone napoje i 0 wody.  😵 Ale impreza była boska  😁

Ale od dziś wracam grzecznie do "kartki" 😉
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
13 lipca 2015 08:53
wistra ostro dałas czadu 🤬 🤬 🤬
Sama muszę się ostro kontrolować, ale nie ma zmiłuj! Albo dieta albo nie.
Można (chyba) raz na jakiś czas pozwolić sobie na małe odstępstwo ale wychodze z załozenia, ze szkoda marnowac to, nad czym tyle pracowałam.
Podjadanie jest najgorsze, tez mam z tym problem, ale trza spiac poslady.
U mnie waga powoli, ale w dół. 72.0.
Musze wreszcie kupic centymetr.
wpadam do Was z jednym pytaniem 😉 mianowicie mam problem z "boczkami na dole pleców" nie wiem jak to nazwać więc zaznaczyłam na zdjęciu 😉 ogólnie jestem (już 😉) szczupła, zdrowo jem, ćwiczę wszystkie partie (w domu) oraz biegam. No i jak z reszty ciała jestem w miarę zadowolona tak z tego miejsca w ogóle 🙁 tzn. nie chodzi mi o to, że mam tak jakiś mega tłuszcz tylko tylko wszędzię jako tako czuję mięśnie a tam dalej miękko, no i wspomniana parę postów wyżej deska też jakoś nie bardzo sobie z tym radzi. Znacie jakieś skuteczne ćwiczenia?  :kwiatek:
wistra ostro dałas czadu 🤬 🤬 🤬
Sama muszę się ostro kontrolować, ale nie ma zmiłuj! Albo dieta albo nie.
Można (chyba) raz na jakiś czas pozwolić sobie na małe odstępstwo ale wychodze z załozenia, ze szkoda marnowac to, nad czym tyle pracowałam.
Podjadanie jest najgorsze, tez mam z tym problem, ale trza spiac poslady.
U mnie waga powoli, ale w dół. 72.0.
Musze wreszcie kupic centymetr.


No to od dziś spinamy się razem! W "kupie" raźniej  😉
Miałam przerwę w ćwiczeniach, bo zobowiązałam się do wyprowadzania piesełów znajomej przez półtora tygodnia, potem szłam do pracy i nie miałam kiedy. Ale już wszystko wraca do normy. 🙂 Od razu mam większą motywację do pilnowania jedzenia.

Najgorsze jest to, że chyba sobie naderwałam mięsień i nie mogę wszystkiego robić. 🙁
A u mnie dalej bardzo dobrze 🙂 W sobotę zrobiłam małe odstępstwo (zjadłam duży kawałek ciasta zamiast jednego posiłku), ale było to od początku diety zaplanowane 😉 Ogólnie już 2 kg zgubiłam (2 tygodnie), czuje się rewelacyjnie i nawet za bardzo mnie nie kusi do podjadania i "grzeszków".
hanexxx, nie ma ćwiczeń na zgubienie tłuszczu tylko z tej partii 🙂 Może pomyśl o masażach, skoro reszta ciała jest szczupła, a tylko tam coś zostało? A jesteś pewna, że to tłuszcz?

Dostałam rozpiskę z treningiem kardio od mojego przyjaciela, którą robię dzielnie i powiem, że jest mega super i w ogóle widzę gigantyczną różnicę po sobie jak robię zmiennym tempem (interwały) niż jak sobie plumkam biegiem. Biegać lubię i nadal robię swoje wybiegania, ale to jednak zmienny wysiłek kardio daje mi sporego kopa. Ciekawa jestem czy jakiś procent tłuszczu mi zleciał 😁 Mam nadzieję, że nie przybrałam tutaj nic a nic, bo poza ćwiczeniami z rozpiski jadam ostatnio tak jak przyjaciel, więc na śniadania często zamiast owsianki leci buła z rabarbarem ( 🤣 ), morze owoców (maliny, jeżyny), później już się pilnuję i nie wciągam węgli, no chyba że idziemy na lody, ale ogólnie przestałam przywiązywać aż taką wagę do jedzenia- pilnuję żeby mieć teraz więcej białka, jem sporo warzyw i styka. Ale już bym wróciła do domu i do treningów, na tajski już mi się mega chce iść.

I w ogóle jakoś jak tak posiedzę kilka dni z kimś, kto robi treningi 2 razy dziennie 6 razy w tygodniu i startuje w zawodach (sporty walki) i widzę JAK bardzo ma wywalone na to, co je i popatrzę JAKIE ma ciało, to powoli wątpię w to, że większość sukcesu odbywa się w kuchni 🤔wirek: Dla mnie jest totalnym zaprzeczeniem tej teorii.
Pytanie jaki ma wpływ długofalowy na zdrowie.

Ja np. od dłuższego czasu uważam, że dietą to nic się zrobi. Zawsze chudnę i mam fajne ciało jak ćwiczę. Jak wpieprzam jak osioł to muszę potem ćwiczyć więcej. Jak nie ćwiczę to tyję - cała filozofia 😉 Jak Twój kolega napierdziela na poziomie zawodowym to pewnie może sobie pozwolić na więcej 🙂
Inna sprawa, że mam też teorię, że np. moja choroba nie wzięła się znikąd, tylko sama sobie ją zafundowałam - nie dostarczając odpowiednich mikroelementów itp. Więc uważałabym na to "bylejakie" jedzenie
Dziewczyny, mam pytanie. Rozmyślam nad zakupem obciążników na kostki i nadgarstki do ćwiczenia w domu. Warto? Jeśli tak to może polecacie jakieś konkretne? I jaki ciężar byłby dobry? Głównie bym chciała ćwiczyć w nich programy Chodakowskiej, ale nie te z cardio, tylko "statyczne" - typu Skalpel, Skalpel wyzwanie itp. plus inne tego typu ćwiczenia. Jest sens?
Nie mówiłam, że je byle jak, tylko że nie przykłada do tego wagi 🙂 Po treningu zjadł właśnie chyba z 6-7 wafli ryżowych i sałatkę z toną grillowanej piersi kurczaka i szpinakiem i pomidorami 😉 I zupełnie nie patrzy czy mięsa było 200 czy 300 czy 150g. To miałam na myśli mówiąc, że nie dba. Przed treningiem zjadł wielkiego loda z automatu. A jego kolacje mnie totalnie rozwalają, bo często wciąga kaszkę mannę i popija kakao (ale naturalnym). I pewnie, że może sobie pozwolić na dużo, sporo osób go pyta co bierze, że jest taki wycięty. I chyba pilnującego się go widzę tylko przed zawodami. Gdyby jadł syf, śmieci, fastfoody, to by daleko nie zajechał 🙂 ale nie biega po kuchni z wagą i nie siedzi z zegarkiem w ręku pilnując pór posiłku. Ostatnio siedzieliśmy 7 godzin na plaży i tylko zjedliśmy banana i wypiliśmy sporo wody. Przyznam, że obawiałam się, że taka rewolucja spowoduje, że utyję od razu, a jednak nie widzę po ciuchach, żebym tyła.

Kleik, jest sens. Ja mam kilka rodzajów, ale najczęściej dowalam sobie po 1-2kg na nogę.
zen, jak pilnowałam pór posiłków to był koszmar. Miałam wtedy jakąś obsesję na punkcie jedzenia, non stop stres, że za 3h TRZEBA zjeść i to nie za dużą porcję - w związku z tym cały dzień myślałam o jedzeniu i cały dzień byłam głodna :P A ogólnie nie mam problemu z przejadaniem się itp. Jak zaczęłam znów jeść jak zawsze - z 4 posiłki w ciągu dnia, wtedy kiedy jest mi wygodnie, bez mierzenia, bez ważenia i zbędnego analizowania to i moja głowa odpoczęła i ja się lepiej czuję, jestem najedzona i nie wpływa to na wzrost wagi.

Dzięki za radę, w takim razie zaczynam polować na obciążniki 🙂
zen, to sorrki nie zrozumiałam :kwiatek:
amnestria, nie ma sprawy, ja się po prostu nieprecyzyjnie wyraziłam :kwiatek:
Od takie do zastanowienia  😉
Cierp1enie ja do utrzymania wagi potrzebuję teoretycznie ok. 2100-2200 kcal, żeby schudnąć 0,5kg tygodniowo - ok. 1600 kcal. Ze względu na to że studiuję Technologię żywności i w tym semestrze miałam styczność z dietetyką, układaniem diet itp, postanowiłam pospisywać przez jakiś czas co dokładnie zjadam i ile to kalorii. Wydawało mi się że jem dużo, a zazwyczaj nie dobijałam nawet do 1000kcal   🤔wirek:. Więc teoretycznie to powinnam chudnąć w oczach. Generalnie nie wyobrażam sobie nawet zjadania 2 razy tyle, co jem normalnie, żeby dobić do tego dziennego zapotrzebowania. No nie miałabym kiedy tego przejeść i podejrzewam, że nie miałabym gdzie tego wcisnąć  😁

edit: Jeszcze takie spostrzeżenie odnośnie zapotrzebowania energetycznego dzieci. To porównanie może nieco przekłamywać rzeczywistość - bo jak to, takie małe dziecko potrzebuje 1000kcal, to człowiek dorosły powinien potrzebować dużo dużo więcej - i tu błąd. Niemowlęta, dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym mają zwiększone zapotrzebowanie energetyczne, bo są to małe ludziki w fazie wzrostu i intensywnego rozwoju. W pewnym momencie to zapotrzebowanie wzrasta, a później zaczyna maleć. Tak teraz można by zadać pytanie: to skoro dziecko potrzebuje aż tylu kalorii, to ile kalorii potrzebuje kobieta w ciąży? Wydawałoby się że zdecydowanie więcej, a tu klops - zapotrzebowanie ciężarnej wzrasta raptem o ok. 300kcal 😉.
Można by tak dyskutować i porównywać w nieskończoność, a prawda jest taka, że zapotrzebowanie energetyczne to kwestia mocno indywidualna, zależna od masy czynników osobniczych 😉.
Ja kiedyś jadłam 500 kcal i chudłam w takim samym tempie co teraz jedząc 2000.

Każdy nie je jak uwaza, ja już swoje musiałam przejść by zrozumieć jaka szkodę wyrządzam dla organizmu.
Jasne że tak, to kwestia indywidualnego podejścia. Błędy są widoczne dopiero po czasie, niestety  🤔
Ja zwyczajnie, na ten moment przynajmniej, nie wyobrażam sobie zjadać tych 2000kcal. Może za miesiąc, dwa powiem inaczej, ale no na dzisiejszy dzień to praktycznie 2 razy tyle ile jem. W żadnym wypadku się nie głodzę, wręcz przeciwnie - nie żałuję sobie, jem wszystko na co mam ochotę (no może nie do przesady - nie zapycham się słodyczami, fast foodami, bo na to zwyczajnie nie mam ochoty, ale jak najdzie mnie ochota na czekoladę, to ją kupuję i zjadam kilka kawałków 😉 ).
Zamówiłam właśnie obciążniki na kostki 1,5kg i dorzuciłam jeszcze dwa 1kg kastety, oraz parę hantelek 3kg - tak na dobry początek  😅 Już się nie mogę doczekać aż przyjdą 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się