PSY

Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
13 lipca 2015 21:18
Wojenka, dziękuję 🙂 Paszcza to jedyny uroczy element tego wariata.

cervus, sierpień również pasuje, tylko daj mi wcześniej znać na PW dokładniejszy termin, bo w tym pięknym miesiącu żłobek robi sobie wolne i mogę być wyjątkowo uziemiona opieką nad młodszym dzieckiem.

Pochwalę się naszymi nowymi (ekhm, model Web Master sprzed paru lat) szelkami ruffwear po tuningu dla potrzeb wysokopiennych jamników:

Przód dalej leży fatalnie, ale szelki na potrzeby podpięcia luźnej linki z biothanu są wystarczające.
No i jak widać ćwiczymy statykę do wystawy 😉
Jakiś czas temu wybadałam Nesce guzka po prawej stronie na zakończeniu żeber, wet powiedziała że to pourazowe po kopnięciu że czasem może się pojawić takie zgrubienie i schodzi nawet kilka miesięcy ale dziś po drugiej stronie dokładnie w tym samym miejscu takie samo... Może ktoś ma jakieś pomysły? Nie chcę czytać na necie żeby się jeszcze bardziej zeschizować. Jedyne co mogę powiedzieć to jeden jest jakby lekko pod skórą bo odchodzi jakby z fałdem, ale drugi jakby głębiej nie da się już go tak złapać. Pewnie i tak w tym tygodniu skończy się na biopsji ale chciałabym być zorientowana a przynajmniej usłyszeć jakieś inne diagnozy poza tą gorszą...
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
14 lipca 2015 07:36
Z kroplówkami, to bardzo indywidualna sprawa. Ja musiałam podawać suce bardzo wolno. Przyspieszenie skutkowało wymiotami.

heroinx, a może to zwykłe kaszaki?
Mam problem z naszą sunią ON-ką. Młoda jest niezwykle szczupła mimo wilczego apetytu-waży 27 kg, wiem, że waga nie przeraża, ale na prawdę mam wrażenie że ona nie wygląda dobrze. Jest długowłosa więc nie widać na co dzień jej chudości, ale np po kąpieli wygląda jak pies z akcji-uratuj zagłodzonego czworonoga. Generalnie jest wesoła, aktywna, na spacerach szaleje, w zabawach z innymi psami jest ogień, zjada 1,5 zalecanej dla niej dawki pokarmowej a mimo to nie przybiera na wadze. Dla porównania nasz drugi ON-samiec przy podobnej aktywności i normalnej dawce żywieniowej wygląda jak pączek w maśle i waży 44kg wiem że to pies i absolutnie nie wymagam by suka tyle ważyła ale rozbieżność jest tu ogromna. Zrobiłam kontrolne badanie krwi-wszystko idealnie poza jednym lekko przekroczonym współczynnikiem sugerującym alergię lub pasożyty (suńka się drapała więc zmieniliśmy karmę, obecnie przestała a badanie mamy powtórzyć za 2 tygodnie żeby zobaczyć czy wszystko już ok, pasożyty wykluczyliśmy badaniem kału) dodatkowo poza podstawowymi badaniami zrobiliśmy jakieś extra badania jelitowo-trzustkowe i wątrobowe. Wszystko nadal idealnie a pies jak nie przybierał tak nie przybiera.  Coś jeszcze mogę zbadać, gdzieś jeszcze szukać?? Jedynym niepokojącym objawem poza wagą jest sierść słabej kondycji, żywiona identycznie jak samiec a jej sierść wygląda gorzej i wypada w większej ilości niż u drugiego psa. Mam jeszcze pytanie odnośnie ewentualnej alergii. Jeżeli współczynnik po zmianie karmy się nie zmieni to czy psom przeprowadza się jakieś testy alergiczne??
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
14 lipca 2015 08:12
Dożylnie, 2 razy dziennie 500ml. Dzisiaj zapobiegawczo 60min, jutro rano podjadę do weta i zapytam 🙂


Bu miała podawaną podskórnie kroplówkę, także chyba od tego też zależało tempo 😉


Karma niskobiałkowa dla psa... jakieś sugestie ?

Są specjalne karmy dla nerkowców, z niskobiałkowych Wolfsblut ma linię, ale ceny są wysokie, bo prawie 300zł za 15kg.


Bulana zmień karmę.
Bulana, a robiłaś przy krwi badanie hormonów tarczycy? U mojego kota wyszła koszmarna nadczynność. Ja wiem, że kot to nie pies, ale jednak może warto sprawdzić?
Jedna użytkowniczka rv też mi poleciła tę karmę (Wolfsblut), póki co wrzuciłam jej mokre żarcie, zobaczymy jak w sobotę wypadnie kontrola. Jeśli wyjdą nerki tfu tfu tfu, to będę robić rekonesas, widziałam że Rentale wypadają trochę lepiej cenowo.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
14 lipca 2015 08:41
U nas też niedawno wyszedł podwyższony mocznik i przez tydzień pies dostawał Royala dla nerkowców, ale wróciłyśmy znów do barfa. Karmy sa może i niskobiałkowe, ale są z lipnym składem, a do tego wszystkie na kurczaku, czego mój pies jeść nie może. 😉
Jara, a zmodyfikowaliscie jakos barfa w zwiazku z tymi wynikami?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
14 lipca 2015 09:08
Nie, dieta pozostała taka jaka była.
Jara zmieniłam już karmę.
Kurczak, gratki, życzę wam udanego wspólnego życia 😉

A ja tymczasem wprowadzam od miesiąca klatkę, z tym, że największe wzięcie ma u Kudłatej 😉 Silnym konkurentem jest fotel, który w rankingu Peru jest na pierwszym miejscu i zastanawiam się, czy jednak go na jakiś czas nie usunąć.
maluda a co to za rasa w ogóle, bo gdzies mi umknęło? Jakaś mega rzadka, że taki casting jest? No i od czego ma zależeć werdykt - od widzimisię hodowcy, w sensie, kto mu bardziej przypadnie do gustu? Trochę kiepsko w takiej niepewności być trzymanym, o kant dupy rozbić taką rezerwację, jeśli ktoś Ci może psa jeszcze podebrać... w każdym razie powodzenia i oby sunia trafila do Ciebie!
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
14 lipca 2015 13:14
Hiacynta, owczarek australijski.

Akurat dla mnie te kastingi to nie jest do końca taki głupi pomysł. Każdy by chciał, aby psy jego hodowli poszły w dobre i konkretne ręcę. Lepiej do kogoś kto tego psa zajmie pracą, dobrą zabawą niż z psa rasy pracującej zrobi kanapowca, bo kupował go na ładne futro 😉

Znam np hodowcę, który prędzej sprzeda psa do mieszkania, niż do domu z ogrodem, pomimo, że to pies rasy pracującej 😉
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
14 lipca 2015 13:29
honey, dziękuję :kwiatek: Mam nadzieję, że tym razem naprawdę będzie długie. Póki co mam korbę i już kilka razy oglądałam łapy Gucia, bo wydawało mi się, że mają guzy jak przy nowotworze...
JARA, mam takie samo zdanie. Hodowlę, z której psa chce kupić maluda można nazwać hodowlą prze duże H.
No jasne - wiadomo, że to dobrze świadczy o hodowcy, że nie daje psa byle komu, ale też bez przesady. Z tego, co maluda tu opisywała, zdaje się być jak najbardziej odpowiednią kandydatką do posiadania psa takiej rasy, a mimo wszystko hodowca nadal zostawia sobie furtkę szukając - no właśnie, kogo i czego? Wiadomo, hodowca nie ma obowiązku sprzedaży psa komukolwiek, ale takie podejście trochę by mnie zdeprymowało - szczególnie, jeśli miałabym naprawdę szczere i ambitne plany co do pracy z psem.
Hiacynta rasa nie musi być wcale rzadka do takiego ''wybrzydzania'', no i casting jak casting przy tym wyborze szczeniaka, ale w przypadku na przykład sportowych linii border collie większość osób, które chcą bardzo dobrego psa rezerwuje szczeniaki rok- półtorej roku przed urodzeniem danego miotu. To jest dopiero super!  😁
Kurczak fajnie, że Wam się tak pies udał! Tym bardziej, że tyle się naszukaliście.  🙂

A ja w końcu dorwałam nowy kaganiec- generalnie i tak używamy kagańca tylko przy natrętnych konduktorach, ale jak czasem się taki trafi w upał, to pies musi mieć jak dyszeć- a mojemu psu ostatnio urosła kufa i przestał się mieścić w swój skórzany. (To w ogóle jest możliwe, że mu mogła kufa urosnąć? Przytyć nie przytył, schudł...)
I dzisiaj dostał nówkę fizjologa- znajoma kupiła, ale nie trafiła rozmiarowo i dała nam. Dobrze leży?
Hiacynta, owczarek australijski.


Dokładnie.

Na niedzielnym spotkaniu zostałam poinformowana, że odpowiedzi nie mam się spodziewać od razu, chociaż ja byłam przekonana, iż to będzie nieco inaczej wyglądać. Jednakże moje odczucia zostawmy na potem. Właścicielka nie chce sprzedać psa komuś, kogo nie widziała i nie miała okazji poznać. Zapewne zaraz stwierdzicie, że nie da się nikogo rozszyfrować w przeciągu godzinnej rozmowy (przykładowo) i macie rację. Mniemam, że tu chodzi o pierwsze wrażenie i obserwacje zainteresowanej czy mamy gotowy plan w głowie, co do przyszłości naszej i czworonoga itd.
Myślę, że osoby sprzedające konie mają podobne. Próbują rozgryźć potencjalnego kupującego czy np. ten nie jest handlarzem.

Należy też dodać, że sama właścicielka odwiedza podopiecznych czyli można już stwierdzić, że wybiera kupujących, którzy są otwarci. Rzecz jasna nie jest to najazd na chatę z zaskoczenia, ale uzgodnione w terminie spotkanie.

Jaka są moje odczucia?
Mi się nie podoba okres oczekiwania na odpowiedź. No szlag mnie trafia, bo przecież przy adopcji miałam sytuację identyczną, a wiadomo jak się ona skończyła. I właściwie tylko to mnie irytuje, nic poza tym.

Jeżeli wyjdzie z tym psem to być może poznam kogoś z Was, ponieważ będę jeździć na wystawy jak i sama czworonoga prezentować. Jeżeli połknę bakcyla to może zawojujemy gdzieś dalej.


JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
14 lipca 2015 16:13
No jasne - wiadomo, że to dobrze świadczy o hodowcy, że nie daje psa byle komu, ale też bez przesady. Z tego, co maluda tu opisywała, zdaje się być jak najbardziej odpowiednią kandydatką do posiadania psa takiej rasy, a mimo wszystko hodowca nadal zostawia sobie furtkę szukając - no właśnie, kogo i czego? Wiadomo, hodowca nie ma obowiązku sprzedaży psa komukolwiek, ale takie podejście trochę by mnie zdeprymowało - szczególnie, jeśli miałabym naprawdę szczere i ambitne plany co do pracy z psem.


Jeśli ma wybór kochający dom, a kochający dom + pies do sportu/pracy to wybierze ten drugi. Zwłaszcza, że nie jest to bulterier, mops czy jamnik, a pies rasy, którą można wykorzystać do niemal wszystkiego 😉
Daje to m.in. reklamę hodowcy.
To tak jak ktoś kto hoduje psy myśliwskie, wybierze ten dom, który będzie robił np pracę tropową, a nie taki, który będzie rzucał piłeczkę w parku 😉
nekti   Pająk stajenny..
14 lipca 2015 18:03
Z Waszych opowieści wynika, że dzisiaj łatwiej kupić źrebaka/konia niż szczeniaka z rodowodem  🤔wirek:
Mnie perspektywa takiego castingu i najazdów skutecznie zniechęciłaby do zakupu psa.
Teraz to standard w przypadku każdej rasy?
Jakich najazdów?
W przypadku tej konkretnej jest to spotkanie raz na rok, koleżeńskie. Proszę nie nad interpretować.
nekti nie  😉
Zależy jaka rasa i jaki hodowca.
Równie dobrze możesz z marszu pójść i dostać szczeniaka w ręce, jeśli trafi się hodowca mający w dupie to, do jakiego domu pójdzie szczeniak  🙂
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
14 lipca 2015 18:51
Na szczeniaki z miotu mojego szparaga co po niektórzy zapaleńcy już od 2 lat czekali, a maluchy 'rozeszły się' - o ile mnie pamięć nie myli - w kilka dni po porodzie. Ale to był wyjątkowy miot, o strategicznym (hahaha) znaczeniu hodowlanym.
nekti   Pająk stajenny..
14 lipca 2015 18:53
Jakich najazdów?
W przypadku tej konkretnej jest to spotkanie raz na rok, koleżeńskie. Proszę nie nad interpretować.

maluda Spokojnie  😉 Nie piszę o Twoim konkretnym przypadku. Po prostu już któryś raz słyszę o odwiedzaniu przez hodowcę i nieco mnie to dziwi.  🙄 

Po wzięciu psa ze schroniska, przez 11 lat nie miałam żadnej wizyty kontrolnej.
Cały czas żyłam w przeświadczeniu, że po prostu "biorę/kupuję" psa i jest mój.
Niedawno zastanawiałam się nad wzięciem psa z fundacji, okazało się że też są jakieś castingi, wizyty przed i po "adopcyjne".
Mnie to zniechęciło, nie lubię takich kontroli. Trochę się teraz boję, że po zakupie psa z dobrej hodowli czeka mnie to samo i spotkania na wystawach/psich zawodach nie wystarczą.  😉

Zora90 Dzięki za odpowiedź 🙂
Czyli muszę cierpliwie szukać "nienatrętnego", a jednocześnie dobrego hodowcy  🙄
Wybacz, po prostu nie chcę nikogo wprowadzić w błąd, że akurat w tej hodowli są jakieś niezapowiedziane kontrole.  😉
Właśnie ze względu na liczne wizyty, nie angażuje się zbytnio w żadne adopcje. Jest to trochę problematyczne, zwłaszcza jak mieszka się z kimś, a nie w pojedynkę.

Na szczeniaki z miotu mojego szparaga co po niektórzy zapaleńcy już od 2 lat czekali, a maluchy 'rozeszły się' - o ile mnie pamięć nie myli - w kilka dni po porodzie. Ale to był wyjątkowy miot, o strategicznym (hahaha) znaczeniu hodowlanym.


A ja widziałam dużo takich przypadków, kiedy szperałam w internecie w poszukiwaniu hodowli. Zazwyczaj w dziale szczenięta większość była już zarezerwowana, a kulki miały zaledwie 2/3 dni.
Mniemam jednak, że to kwestia dobrego skojarzenie i brania psa przez pryzmat genów.

nekti nie  😉
Zależy jaka rasa i jaki hodowca.
Równie dobrze możesz z marszu pójść i dostać szczeniaka w ręce, jeśli trafi się hodowca mający w dupie to, do jakiego domu pójdzie szczeniak  🙂

Hodowczyni mi opowiadała jak to pojechała do Bydgoszczy, gdzie mieszkała para dość znanych treserów. Rozmowa przez internet fajna, wyszli na bardzo ogarniętych i odpowiedzialnych, ale na miejscu bańka nadziei pękła.
Zupełnie negatywne wrażenie.
Taka sytuacja - przyjeżdża weterynarz, z domu wypada kot, a za nim pies z krwią lejącą się z łapy... Roksanka wyrwała wenflon, bo kot  🤔wirek:

Po konsultacji z wetem kroplówkujemy się podskórnie.
[quote author=Hiacynta link=topic=32.msg2391593#msg2391593 date=1436879933]
No jasne - wiadomo, że to dobrze świadczy o hodowcy, że nie daje psa byle komu, ale też bez przesady. Z tego, co maluda tu opisywała, zdaje się być jak najbardziej odpowiednią kandydatką do posiadania psa takiej rasy, a mimo wszystko hodowca nadal zostawia sobie furtkę szukając - no właśnie, kogo i czego? Wiadomo, hodowca nie ma obowiązku sprzedaży psa komukolwiek, ale takie podejście trochę by mnie zdeprymowało - szczególnie, jeśli miałabym naprawdę szczere i ambitne plany co do pracy z psem.


Jeśli ma wybór kochający dom, a kochający dom + pies do sportu/pracy to wybierze ten drugi. Zwłaszcza, że nie jest to bulterier, mops czy jamnik, a pies rasy, którą można wykorzystać do niemal wszystkiego 😉
Daje to m.in. reklamę hodowcy.
To tak jak ktoś kto hoduje psy myśliwskie, wybierze ten dom, który będzie robił np pracę tropową, a nie taki, który będzie rzucał piłeczkę w parku 😉
[/quote]

Nie no JARA, aż tak mi nie musisz tłumaczyć 😉 mam na myśli, że zapewne nawet jakby się trafił idealny kandydat, to hodowca i tak psa definitywnie nie zarezerwuje, bo a nuż trafi się ktoś jeszcze bardziej idealny...
Wojenka   on the desert you can't remember your name
14 lipca 2015 21:52
Bez przesady 😉. Nikt nie chce zostać z kilkoma kilkumiesięcznymi szczeniakami 😉
A hodowca chce je w miarę szybko wydać, aby nie przyzwyczajały się do miejsca urodzenia. Im późniejsza sprzedaż tym gorzej dla szczeniaka.
Dobrze myślę?
No właśnie - bez przesady!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się