PSY

maluda A ja zaś zauwazylam, że często hodowcy jak jakiś szczeniak zostaje im to oddają go zaufanej osobie na socjalizację i początkoww wychowanie dzięki czemu potem właściciel ma mniej roboty. To fajne rozwiązanie gdy nie ma rezerwacji na wszystkie szczeniaki, a hodowca nie jest w stanie zapewnić maluchowi, który zostanie odpowiedniej ilosci zajęć i 'nowosci'.

Myślę, ze z tymi rezerwacajami w sportowych miotach to też jest tak dlatego, że wiele miotów jest podyktowanych chęcią szczeniaka z danego skojarzenia - tzn najpierw zbiera się grupka ludzi, któ®zy chcą szczeniaka po konkretnym psie, a dopiero potem planowany jest miot. I to jest calkiem dobra strategia rozmnażania tylko jesli jest przynajmniej kilku chetnych na psa z takiego skojarzenia.

A u nas dzisiaj dosc dobrze, choc kazdy dzien bywa inny. Nadal mam problem jednocznacznie okreslic charakter i usposobienie Dextera. Na pewno jest psem bardzo lękliwym i przez to bierze się większosc jego problemow (takie jest moje zdanie po codziennej obserwacji). Gy jest spokojny, brak bodxców straszacych - pies ideał. Skupiony, grzeczny. Z drugiej zaś strony nieraz wpada w stany gdy zachowuje się jak pewny siebie wręcz dominujący (nie lubię tego slowa ale najlepiej mi tu pasuje) pies. Mamy zatem wesoło i na pewno nie jest nudno.
Szkota tylko, że z jakimkolwiek szkoleniem posuwamy się do tyłu bo z dnia na dzien niemalże spacery zaczełī byc dla niego stresująćew do tego stopnia, że nie chce w niektorych miejscach jeść, nie mamy wiec za bardzo jak pracować. W domu zaś wolę by odpoczywał i nieco się ode mnie odkleił więc też za dużo z nim robic nie chcę i tak się nam kolo zamyka. Ale jutro chyba coś sprobojemy podziałac+.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 lipca 2015 08:27
Zora90, to było ostatnie podejście do adopcji. Mieliśmy już dość i gdyby się nie udało, to mieliśmy już upatrzone hodowle. Na szczęście się udało i znowu mogliśmy pomóc 🙂
nekti, ale te wizyty, to żadne naloty, ani kontrolowanie 😉 Zazwyczaj są to bardzo fajne spotkania. I jeśli ktoś nie ma złych intencji, to naprawdę nie ma się czego obawiać. Tu mam na myśli adopcje, ale jeśli byłabym hodowcą, to tak sobie myślę, że też cieszyłabym się mając dobry kontakt z właścicielami moich szczeniaków i miło byłoby spotykać się z nimi zachowując koleżeńskie relacje.

Gucio w końcu zaczął jeść i to jak jeść! 😀 Wczoraj się odblokował i dosłownie szalał z głodu. Zjadł i suchą karmę i mięso. Może po prostu zmiana otoczenia tak na niego wpłynęła. Albo po prostu porządnie zgłodniał i przestał wybrzydzać. W każdym razie etap podtuczania rozpoczęty.
nekti   Pająk stajenny..
15 lipca 2015 09:19
nekti, ale te wizyty, to żadne naloty, ani kontrolowanie 😉 Zazwyczaj są to bardzo fajne spotkania. I jeśli ktoś nie ma złych intencji, to naprawdę nie ma się czego obawiać. Tu mam na myśli adopcje, ale jeśli byłabym hodowcą, to tak sobie myślę, że też cieszyłabym się mając dobry kontakt z właścicielami moich szczeniaków i miło byłoby spotykać się z nimi zachowując koleżeńskie relacje.

Ja po prostu nie lubię kiedy obce osoby na dzień dobry oznajmiają, że będą mnie "odwiedzać kontrolnie" - nawet jeśli są super miłe i sympatyczne (przejechałam się kilka razy na takim pierwszym wrażeniu).  🙄
Pewnie dla osoby bardziej towarzyskiej, która lubi spotkania "dla samych spotkań" to coś miłego. Dla mnie niestety nie.
Nie mam nic przeciwko spotkaniom przy okazji (na wystawie, zawodach, jakiejś psiej/końskiej imprezie) czy utrzymywaniu korespondencji mailowej, ale wizyty domowe to dla mnie za duże wkraczanie z butami w moją prywatność  😉 No tak już mam.. co poradzić  😉

Piękny ten Twój Gucio  😀
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
15 lipca 2015 09:21
nekti, ale z tych dobrych hodowli to te szczeniaki najczęściej są częścią rodziny, wychuchanymi dzieciaczkami i nie dziwi, że hodowca chce wiedzieć co się z nimi dzieje. Z mojej perspektywy to nawet na plus 🙂
No dobra safie, ale to nie jest takie czarno-biale: hodowczynie moich psow tez sie interesuja - chca wiedziec co u nas, sledza nasze relacje z wyjazdow i zycia codziennego, zapraszaja zarowno do siebie jak i na psie eventy w okolicy (wlasnie - jak dostane urlop to byc moze wybiore sie we wrzesniu na chodski dogtrekking 🙂 )
Wiem, ze tak samo podchodza do wlascicieli z Czech, nawet tych mieszkajacych niedaleko, ale nie bedacymi ich przyjaciolmi - nikomu sie nie narzucaja. Co innego zaprosic do siebie i podtrzymywac kontakt, a co innego zapowiedziec, ze sie bedzie kontrolnie wpadac, takze zgadzam sie tu z nekti.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 lipca 2015 09:29
nekti, ale gdybyś usłyszała, że hodowca chciałby w przyszłości utrzymywać dobre relacje z Tobą i mieć możliwość co jakiś czas odwiedzenia i wygłaskania szczeniaka, to nie brzmiałoby to lepiej? "Odwiedzać kontrolnie" nie brzmi najlepiej, ale wydaje mi się, że wystarczy zmienić kilka słów i już jest inaczej. Oczywiście rozumiem, że nie każdy musi mieć ochotę na jakiekolwiek spotkania, ale chcę tylko wyjaśnić, że te wizyty naprawdę nie są takie straszne 😉
Też uważam, że fajnie utrzymywać kontakt z hodowcą, taka osoba z powołania dużo może pomóc. Ja osobiście nawet z właścicielami szynszyli, które oddawałam utrzymuje kontakt i spotykamy się obserwując maluchy. Z obopólną przyjemnością, tak mi się przynajmniej wydaje :P
A ja jestem załamana. Chciałam zrobić coś dobrego i zgłosić gościa, który opycha szczeniaki chore za grubą kase bez papierów i zostałam tak zgnojona na Policji, że czuje się jak gówno. Sprawy nie zakładałam osobiście tylko za pośrednictwem lokalnego schroniska, podali mnie na świadka i nie wiem czy to nie była ostatnia moja taka akcja. Zostałam zasypana pytaniami/oskarżeniami. Np pani pytała mnie co ma zrobić w takim razie jak jej się urodzą szczaniaki i nie może ich sprzedać i skoro jestem miłośniczką psów to czy moim zdaniem bardziej humanitarne jest uśpienie niż "nielegalna" sprzedaż  🙄..... Serio jedno z gorszych przeżyć, męczyła mnie 1.5h a na końcu i tak powiedziała, że się tym nie zajmie, bo ma zablokowanego facebooka w pracy a ogłoszenie właśnie tam było wystawiane  😵
edit: złe słowo
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 lipca 2015 09:46
heroinx, trzeba było jej odpowiedzieć, żeby nie rozmnażała skoro później stoi przed takimi dylematami. Ojjj jak ja bym chciała trafić na takie przesłuchanie.
Alvika jak tylko będę wiedzieć kiedy wyruszać będziemy na południe, dam Ci znać. Najprawdopodobniej będzie to jakiś weekend.
Jak już mówiłam, wspaniała przeróbka. Nie daje rady z nich uciec?  😀iabeł: I jakoś się przebudował chyba ten jamnik trochę 😉 Ile on teraz ma w kłębie, (albo zadzie może lepiej?)

kontynuując jeszcze temat wydawania szczeniaka, rozumiem, że hodowca chce najlepszy dom wybrać i nie sprzedaje psa pierwszemu lepszemu chętnemu. Ale czas jakiejkolwiek decyzji wydłużony do tygodnia, gdzie chyba żadne wizyty zainteresowanego nie są przewidywane (maluda?), jest już dla mnie zdumiewający. Co taki hodowca robi, lustruje człowieka, kartoteki mu sprawdza, czy w nadziei na lepszy sort przyszłego właściciela czeka?

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 lipca 2015 09:52
Jeśli komuś nie odpowiadają warunki stawiane przez schronisko/fundacje/hodowle to sobie szuka tam gdzie będa mieć na niego i na psa wywalone.


Przy adopcji Dźwiedzia również przeszłam przez wizytę przedadopcyjną pomimo, że sama je u innych przeprowadzałam! I nigdy nikt nie przyszedł na wizytę poadopcyjną, nie dzwonił, nie pisał.

edit:
Co taki hodowca robi, lustruje człowieka, kartoteki mu sprawdza, czy w nadziei na lepszy sort przyszłego właściciela czeka?


A może zwyczajnie hodowca robi ją w ..balona?
Hodowca przez duze H nie zapomnijmy dodac 😉
Oby jednak tak sie nie okazalo, oraz lustracja przebiegla pomyslnie 😉
suka rok w rok kryta ale casting na właściciela robią, hipokryzja przez duże H 😉 W każdym razie mojego castingu na hodowle by nie przeszła.
nekti   Pająk stajenny..
15 lipca 2015 11:38
nekti, ale gdybyś usłyszała, że hodowca chciałby w przyszłości utrzymywać dobre relacje z Tobą i mieć możliwość co jakiś czas odwiedzenia i wygłaskania szczeniaka, to nie brzmiałoby to lepiej? "Odwiedzać kontrolnie" nie brzmi najlepiej, ale wydaje mi się, że wystarczy zmienić kilka słów i już jest inaczej. Oczywiście rozumiem, że nie każdy musi mieć ochotę na jakiekolwiek spotkania, ale chcę tylko wyjaśnić, że te wizyty naprawdę nie są takie straszne 😉


To chyba jasne, że "utrzymywanie dobrych relacji w przyszłości" brzmi o wiele bardziej przyjaźnie niż jakieś "kontrolne odwiedziny" (które u mnie powodują na dzień dobry "zjeżenie wewnętrzne"😉 😉
Nie mam nic przeciwko utrzymywaniu dobrych relacji, ale niekoniecznie mam ochotę na spotkania u mnie w domu z ludźmi, których przecież na początku w ogóle nie znam  😉
Zakładam, że hodowcy bywają na wystawach czy jakichś psich imprezach/seminariach itd. i jak najbardziej można się tam na neutralnym gruncie spotkać i psiaka głaskać do woli.
Widać przy takich okazjach w jakim stanie jest psiak i jakie ma relacje z opiekunem, można pogadać itd.  🙄

Np. z dobrych relacji z poprzednim właścicielem mojego konia jestem bardzo zadowolona  😀
Pewnie dlatego, że nie wpadał do mnie z kontrolnymi wizytami przed sprzedażą, nie robił castingów, mieszka daleko i tylko od czasu do czasu pyta co u nas słychać 😎 
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 lipca 2015 11:54
suka rok w rok kryta ale casting na właściciela robią, hipokryzja przez duże H 😉 W każdym razie mojego castingu na hodowle by nie przeszła.



High five!
Ja tak z innej beczki. Ma ktoś plecak dla psa? Jak wrażenia? Moja psica ma pełno energii, mam ochotę z nią chodzić na dłuższe wycieczki, fajnie by było, gdyby sobie sama poniosła wodę i na przykład linkę. Nie mam absolutnie zamiaru robić z niej zwierzęcia jucznego, ale jakieś drobiazgi mogłaby ponieść 🙂 Chyba kupię ten tańszy z trixie i sobie go trochę przerobię, bo nie podoba mi się ten pasek na szyi, wolałabym jakiś z łączeniem do paska na klatce piersiowej.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
15 lipca 2015 15:43
Alten, polecam sakwy z manmata. Miałam przy owczarze - były nie do zdarcia, świetna funkcjonalność i dopasowanie. Dla szparaga też kupiłam nówkę sztukę, ale... nie ta konstrukcja grzbietu, chyba nie jest mu pisane bieganie z lekkim bagażem.
Żeście mi tak humor poprawiły, że właśnie odechciało mi się w ogóle psa.  😉
dla mnie to normalne, że hodowca chce się zapoznać z właścicielem, chociaż zaklepywanie jeszcze nie urodzonych psów jest już nieco absurdalne😉.
Dziwię się, że w schroniskach nikt nie sprawdza np czy przyszli własciciele mają dom z ogródkiem jak zapewniają... Ale z drugiej strony należy się cieszyć, że wogóle ktoś chce zaadoptować psa.
My również utrzymujemy stały kontakt ze schroniskiem, skąd wzięłam Fida. Poprzedni właściciele Willego też do nas piszą i obserwują stronę na facebooku. Nie widzę w tym nic złego, zapraszałam nawet któregoś razu osoby ze schroniska Fida na spotkanie w czasie zawodów, które miałam mieć w pobliżu. A czy jest jakakolwiek różnica, czy nazwie się to ''wizyta kontrolna'' ''wizyta poadopcyjna'' czy ''utrzymywanie kontaktu''? Chodzi przecież o to samo.
Nic do ukrycia nie mamy, żeby jakoś specjalnie nie lubić takich wizyt- ale może to ja jestem jakaś inna  🤣

Dzisiaj wzięłam Willego na pierwszy klubowy trening. Dzielnie zniósł 2 godziny podróży pociągiem, spał przytulony do Fida albo na nim  🙂
Na samym treningu też fajnie- za trzecim podejściem już kumał i biegał w najdłuższych 6 i 7 metrowych tunelach, ładnie ogarnia no i jest szybki, także jestem z niego dumna  😀
Nawet w klatce ładnie siedzi, pod warunkiem, że jest z nim w środku Fido- wtedy jest cisza i spokój, kiedy Fido wychodzi, a on zostaje sam, wtedy trochę się wścieka i piszczy. Ale jak na pierwszy  raz to było bardzo dobrze i jestem zadowolona.
Za to Fido ma jakiś kryzys, totalna porażka ten dzisiejszy trening- po drugim wejściu daliśmy spokój, bo taki trening mijał się z celem.
Mam nadzieje, że to jednorazowo, bo już popłacone 2 zawody do przodu, a trenować przecież trzeba...

No i mam fotki!  😉
Dziewczyny, wiecie co ja przeżyłam w ciągu ostatnich 2 dni? To jest aż abstrakcyjne.

Pojechałam z Asterką wczoraj koło 10 do lecznicy do zaufanego fundacyjnego lekarza żeby sprawdzić stan suczy - czy się nadaje do starylki (bo była tak wychudzona i z anemią, że wcześniej nie można było ciąć). No i mówię po raz n-ty, że mnie ten jej wielki brzuch niepokoi, ale w sumie miała miesiąc temu USG i nic tam nie wyszło. Pani dr na to, że nie ma USG, ale wsadźmy ją na RTG.
No i tadaaam - na zdjęciu ukazało się piękne 6 małych szkielecików szczeniaczków w brzuchu. Zawał  nr 1 przeżyty. Dr mówi, że na dniach się będzie szczenić.
Ok, wracam do domu, w samochodzie sucz się dziwnie zachowuje. Dojeżdżam do domu i... zaczynam się poród 😵 Żeby było fajniej, szukała sobie miejsca w całym mieszkaniu, aż znalazła - nasze łoże małżeńskie ;P Nie dała się ściągnąć, a potem już nie miałam serca. No więc dwa maluchy urodziły się w naszym łóżku, jeden martwy, fundacja wysłała mi support i resztę dzieła Astra dokonała w szpitaliku.
Odebrałam ją dzisiaj, bez dzieciaków 🙁 Jeden został w lecznicy i będą próbowali go odchować, nie mieli serca uśpić.

Nie polecam takich przeżyć... Asterek już w domu, trochę popiskuje, ale wykąpana i wykochana odpoczywa z nosem na moich kolanach. Bidula... I my bidule. I nasz materac na łóżku bidul - cały fioletowo-zielono-krwawy :]
Wojenka   on the desert you can't remember your name
15 lipca 2015 17:49
Dzionka, niezła akcja! Współczuję! Spokoju życzę.
Dzionka o fak! Ja pierniczę! Co za hardkor...

Czyli szczeniaki, które urodziły się w lecznicy, zostały uśpione, oprócz jednego? 🙁 biedny Asterek 🙁
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
15 lipca 2015 18:08
No a
E czemu nie dali suce odchowac tego jednego szczeniaka? Dziwne, malo zdrowe dla suki i dla mlodego.
no właśnie też nie rozumiem. ten jeden tylko przeżył, czy resztę uśpili? i dlaczego nie przy matce? z takiego odchowu to prawie pewne problemy behawioralne w przyszłości u psa.
Uśpili chyba 3, 2 zdechły, 1 zostawili. Fundacja nie ma warunków na odchód szczeniąt i kazała w klinice uśpić wszystkie. Kogoś tam ruszył los malucha i zostawili sobie. Nie mogły zostać przy suce, bo suka jest u mnie na tymczasie i nie ma warunków - a i fundacja ma sporo psów szukających domu, kilka kolejnych nie chcieli. Zresztą nie moja sprawa, i tak przeżyłam niezłą traumę i teraz staram się dbać jak najbardziej o "naszą" sucz i dopilnować żeby ona to w dobrym zdrowiu przetrwała...
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
15 lipca 2015 20:51
Rozumiem
Dzionka, masakra, trzymam kciuki żeby suczka szybko się teraz zregenerowała i fizycznie i psychicznie...

Słuchajcie, mam pytanie. Gdzie można się zapisać, do kogo uderzać jakbym chciała spróbować z suką swoich sił w agility, sprawdzić czy się w ogóle do tego nadajemy? Jak takie treningi wyglądają? Mieszkam w Gdyni.
Dzionka opadła mi szczena, dosłownie! Szybkiej regeneracji życzymy! A ona była u nich w fundacji od kiedy? Jak w ogóle to się stało, że nie zauważyli ciąży a dwa: nie daj boże jakby jeszcze zaciążyła u nich
Dzionka współczuję przeżyć. przykre, że w klinice nie zastosowali się do polecenia fundacji.
w zeszłym tygodniu moja suka o mały włos by się zawinęła z tego świata... wiem jedno, więcej do "wiejskiego" weta nie pójdę, nawet jak będę na zadupiu to lepiej od razu lecieć do kliniki w większym mieście.
Kleik to zapraszam do nas do klubu!
Świetna atmosfera i chyba tylko my wracamy z każdych zawodów wszyscy z medalami  😀
Trening zwykle trwa około 2 godzin na 3/4 psy- czasem są inne proporcje psów do czasu. W dużych klubach, gdzie panuje mniej domowa atmosfera niż u nas i gdzie liczą się najbardziej pieniądze zdarza się, że jest i po 8 psów na godzinę trenigu...
Na treningu każdy pies ma swoje kilkuminutowe wejście, potem odpoczynek i czeka na swoje kolejne wejście.
Na początek możesz też umówić się indywidualnie 🙂
Jeśli masz jeszcze jakieś pytania to śmiało uderzaj na PW  🙂

Dzionka zbieram szczękę z podłogi... nie zazdroszczę sytuacji! Dawaj znać jak się suka czuje.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się