PSY

czarteros to o czym Ty mówisz, to właśnie pseudohodowla. Prawdziwy hodowca, który należy do ZK nie ma interesu w kryciu "na pałę", jak to odpisujesz, bo potem taki pies nie dostanie odpowiedniej noty na wystawie i nie zostanie dopuszczony do rozrodu. I nie wiem jak można sugerować, że ktoś (hodowca) który płaci składki, za przyjazdy, opisy miotu, karty krycia i wyjazdy na wystawy miałby nie mieć wiedzy. Musi ją mieć, żeby uzyskać psy otrzymujące dobre noty.
Dobry hodowca ma kontrole z ZKwP, szczenięta mają robione badania również pos kątem psychicznym, a do rozrodu są dopuszczone tylko poprawne psy. I zwraca się uwagę również na psychikę- najbanalniejszy przykład, jak sędzia miałby zajrzeć agresywnemu psu w zęby i pomacać po jajkach?


Chciałbym się mylić. Niestety, to Ty się mylisz.

Jeśli chodzi o testy psychiczne, to na własne oczy widziałem (biorąc udział w takich testach) sukę rasy obronnej, która przeszła testy a była tak wystraszona (strach często przeradza się w agresję), że nie przeszła przez szpaler, tylko uciekła z podkulonym ogonem. Sędzia zaliczył. Nie pytaj mnie, jak to było możliwe.

Jeśli chodzi o sprawdzanie zębów, to często odbywa się to tak, że zęby prezentuje wystawca, sędzia sprawdza tylko jajka i czasami nie jest to łatwe. Poza tym, niejednokrotnie widziałem na wystawie psa, który dziabnął wystawcę a miał uprawnienia hodowlane (po prostu nie na każdej wystawie dziabnął).

Jeśli chodzi o dopuszczanie do rozrodu tylko poprawnych psów, to zwracam uwagę, że poprawność danej cechy zawiera się w pewnych granicach. I tak np. (w dużym uproszczeniu) suka rasy, która powinna być zrównoważona psychicznie, jest na tyle pobudliwa, że mieści się jeszcze w przedziałach poprawności, ale blisko granicy tolerancji, pokryta psem o podobnym temperamencie może dać część potomstwa już poza tą granicą. Oczywiście "śpiąca" suka pokryta "śpiącym" psem da analogiczny problem.

Żeby być dobrym hodowcą, trzeba być nie tylko uczciwym, ale również spędzić sporo lat, głęboko interesując się tematem, znając cechy (fizyczne i psychiczne) psów danej rasy i ich rodowody. To jest kawał wiedzy. Daleko większy, niż tylko spełnienie formalnych warunków, wymaganych przez ZKwP.


A co do psa ze schroniska- jeśli ktoś się obawia tego, o czym pieszesz, może wziąć szczeniaka. Sama mam takiego psa i wygląda na bardziej rasowego niż niektóre z rodowodem, więc skoro komuś zależy na psie "rasowym"  za małą kasę bez rodowodu, to mniejszą krzywdę zrobi biorąc szczeniaka w typie- będzie równie bardzo rasowy jak pies z pseudo.


Zgadza się. Jest jednak ryzyko niewiadomej. Nie znając pochodzenia psa uprawiamy ruletkę.
Nie będę miała psa do rozrodu, wystaw, itd. Ostatnim razem kiedy kupowałam psa to jeszcze było zanim weszły przepisy na temat pseudohodowli. Wiadomo, że jest zakaz sprzedawania bez rodowodów, itd., ale nie za bardzo chcę kupować konia za ponad tysiąc kiedy pies tak na prawdę ma być na podwórku i pilnować domu. ze schroniska jest ten problem, że jak jeździłam szukając szczeniaków, to nikt nie był mi w stanie powiedzieć na 100%, że wyrośnie z tego duży pies.
Oczywiście nie popieram pseudohodowców i cieszę się, że wszedł taki przepis, bo swojego poprzedniego psa kupiłam z giełdy tylko dlatego, że był umieszczony w ciasnej klatce na upale. Tak jak czarteros napisała, nie mam pojęcia jak teraz oprócz schronisk i hodowli gdzie można znaleźć psy za bardzo wysoką (jak dla mnie) cenę, można kupić/nabyć szczeniaka.
czarteros na szybko, bo akurat nie mam czasu- mówisz, że branie psa/szczeniaka ze schroniska to ruletka- branie psa "rasowego" bez rodowodu to taka sama ruletka, bo to zwyczajnie kundel bez znanego pochodzenia 😉
Behemotowa to weź psa młodego, ale już dorosłego ze schroniska 🙂 1-2 lata -> wtedy będziesz miała pewność, jakiego jest wzrostu i jaki ma charakter.
Pseudohodowle to maszynka do zarabiania pieniędzy i wyzysku zwierzaków, nie finansuj tego przemysłu. Są fundacje pomagajace strikte danym rasom typu SOS Husky, kojarzę też dla owczarków collie, ONków czy labków, wybór masz bardzo duży.

W środę mamy operacje, o 20:20 -  resekcja głowy kości udowej. Denerwuję się już jak diabli 🙁 będzie mi mega żal Roksany, bo to oznacza koniec z kąpielami w jeziorkach w tym roku (chyba że jesień będzie ciepła).
Zora90 nie broniąc pseudohodowli, ale tam widzisz rodziców, w schronisku no niekoniecznie 🙂
W takim razie będę coś dalej szukać, dziękuję.
nekti   Pająk stajenny..
27 lipca 2015 10:40
czarteros to o czym Ty mówisz, to właśnie pseudohodowla. Prawdziwy hodowca, który należy do ZK nie ma interesu w kryciu "na pałę", jak to odpisujesz, bo potem taki pies nie dostanie odpowiedniej noty na wystawie i nie zostanie dopuszczony do rozrodu. I nie wiem jak można sugerować, że ktoś (hodowca) który płaci składki, za przyjazdy, opisy miotu, karty krycia i wyjazdy na wystawy miałby nie mieć wiedzy. Musi ją mieć, żeby uzyskać psy otrzymujące dobre noty.
Dobry hodowca ma kontrole z ZKwP, szczenięta mają robione badania również pos kątem psychicznym, a do rozrodu są dopuszczone tylko poprawne psy. I zwraca się uwagę również na psychikę- najbanalniejszy przykład, jak sędzia miałby zajrzeć agresywnemu psu w zęby i pomacać po jajkach?


Zakładasz oczywiście, że żyjemy w idealnym świecie.  🙄

Odnośnie stanu hodowli psów, mam podobne zdanie do czarteros.
Szansa na to, że trafi się na hodowcę pasjonata (dotyczy to głównie psów ras popularnych), który sprzeda nam odpowiedniego szczeniaka z przemyślanego skojarzenia, to jak wygrana w totolotka.
Zwłaszcza dla kogoś "spoza środowiska", kto po prostu chce mieć psa.
Masa jest psów nijakich i słąbych, ale z rodowodem "tego właściwego związku", które poza ceną i papierkiem niczym nie różnią się od psów z pseudohodowli.

"Hodowlankę" można sobie dzisiaj po prostu wychodzić.

Behemotowa możesz jeszcze poszukać po fundacjach, które umieszczają swoje psy w DT. Zawsze to mniejsza niewiadoma niż schronisko i dowiesz się czegoś więcej o charakterze takiego psa. Często trafiają się młode dorosłe już psy  🙂 Nie wiem tylko czy fundacja da ci psa "na podwórko".
oj nie zgodziłabym się, że biorąc psa 1-2 letniego ze schroniska ma się pewność co to za pies. Moim zdaniem biorąc jakiegokolwiek psa ze schroniska to ruletka, no chyba że jest to pies z fundacji, który żyje sobie w jakimś DT, ma swoich opiekunów itp.

kolebka będzie dobrze 🙂 trzymam kciuki za operacje i szybki powrót do sprawności 🙂

macie tu Robiego ze swoim jedynym kolegą którego uwielbia. Wytarzał się (łącznie z kagańcem) w kupie także zdrowieje  😉


Behemotowa ja rozumiem, że nie zależy Ci na psie do rozrodu, na wystawach itp itd ale kupując szczeniaka za 500 zł wspierasz pseudo hodowle  bo dopóki będą chętni na takie psy to tego typu miejsca będą istnieć a taki pies poza byciem w typie rasy z rasą samą w sobie nie ma nic wspólnego. Masz wiele innych możliwości- adoptować ze schroniska, poszukać w necie-często ludzie z powodów osobistych chcą oddać psa, możesz odwiedzić fora danych ras i tam jest masę psów szukających domów które spełnią Twoje oczekiwania. Sama mam dwa ON-ki jeden z rodowodem, drugi z pseudo rodowodem jakiegoś stowarzyszenia które mimo iż zrzesza jedynie posiadaczy jednej rasy a nie jak niektóre "Kluby miłośników psów i kotów" zrzeszające wszystko co się rusza, to mimo wszystko widać różnicę, nie wizualną absolutnie, charakter suka też ma fajny ale zdrowie- eh...temat rzeka. Tak jak wspomniała Dzionka, siedzę troszkę w ON-kach, mogę pomóc w znalezieniu jakiegoś fajnego psa. Na prawdę opcji jest sporo a Ty z tego co widzę chcesz wybrać opcje najgorszą bo wspierającą bezsensowny rozród niewartościowych psów.
nekti okej, czyli śmiało postawmy znak równości między pseudohodowlami a hodowlami.  🥂
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
27 lipca 2015 11:02
czarteros to o czym Ty mówisz, to właśnie pseudohodowla. Prawdziwy hodowca, który należy do ZK nie ma interesu w kryciu "na pałę", jak to odpisujesz, bo potem taki pies nie dostanie odpowiedniej noty na wystawie i nie zostanie dopuszczony do rozrodu. I nie wiem jak można sugerować, że ktoś (hodowca) który płaci składki, za przyjazdy, opisy miotu, karty krycia i wyjazdy na wystawy miałby nie mieć wiedzy. Musi ją mieć, żeby uzyskać psy otrzymujące dobre noty.
Dobry hodowca ma kontrole z ZKwP, szczenięta mają robione badania również pos kątem psychicznym, a do rozrodu są dopuszczone tylko poprawne psy. I zwraca się uwagę również na psychikę- najbanalniejszy przykład, jak sędzia miałby zajrzeć agresywnemu psu w zęby i pomacać po jajkach?
A co do psa ze schroniska- jeśli ktoś się obawia tego, o czym pieszesz, może wziąć szczeniaka. Sama mam takiego psa i wygląda na bardziej rasowego niż niektóre z rodowodem, więc skoro komuś zależy na psie "rasowym"  za małą kasę bez rodowodu, to mniejszą krzywdę zrobi biorąc szczeniaka w typie- będzie równie bardzo rasowy jak pies z pseudo.


Zora, jestes neofitą, pełnym wiary w nowe wyznanie i kościół i jego funkcjonariuszy. Niestety prawda jest taka, że dobryhc hodowcow trzeba szukać, nie ma znaczenia czy są w ZKwP, oczywiste jest, ze ZKwP nie potrafi zadbać o jakość "produktu", co mniejsze afery zamiata pod dywan, co większe usiłuje pomniejszać twierdząc, że to sprawa marginalna.
FCI doprowadziło rzetelna i wytężoną pracą hodowlana wiele ras na skraj fizycznej degeneracji i psychicznej zapaści. Chore odniesienia do wyimaginowanego ideału nie majace nic wspólnego ze wzorcem dały nam np obecnego owczarka niemieckiego kicającego niezbornymi tyłami na śródstopiu, buldożki co to im oczka wypadaja, pekińczyki bez kufy, ktore powinny być sprzedawane z instrukcją prowadzenia reanimacji, jamniki ciągnące coraz dłuższym tułowiem na coraz krotszych lapkach. Gdzie labrador ktory nie aportuje wydaje sie byc grzechem lekkim, wobec tego co stalo sie z psychika rasowych psow.
Hodowla psow rasowych to jak handel używanymi samochodami. Okazji nie ma, tanio oznacza problemy, a fałszowanie pochodzenia jest na porzadku dziennym. Tudzież produkcja nastawiona na kasę a nie dobro rasy. Hodowla kundli zazwyczaj wynika z bezmyslnej glupoty i niewiedzy, i paradoksalnie mniej mnie boli, niz hodowla z rozmyslem kalek z papierem.

Ps. Dumkowa, wygląda jakby Robi własnie stał nad swoją ofiarą 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 lipca 2015 11:18
Behemotowa, czyli wolisz kupić kundla za 500zł niż wziąć kundla ze schroniska za darmo? 🙂😉
I w jednym i w drugim przypadku nie wiesz kim byli rodzice i co z psa wyrośnie.
JARA czy ja powiedziałam, że chcę z pseudohodowli?  🤔 Napisałam, że się nie orientuję, jak to teraz wygląda, bo dawno kupowałam ostatniego psa i nie wiem jak teraz to wszystko wygląda po zmianie przepisów i nie tylko. Co do nieznajomości rodziców nie broniąc pseudohodowli to się mylisz, w pseudohodowli możesz zobaczyć rodziców, w schronisku nie.
Kastorkowa   Szałas na hałas
27 lipca 2015 11:45
A skąd masz pewność, że to co Ci pokażą to są rodzice? Będziesz wierzyć na słowo, że  ten tam daleko w kojcu to ojciec jest, taki spokojny itp, ale nie wyciągnie bo się boi.

FCI doprowadziło rzetelna i wytężoną pracą hodowlana wiele ras na skraj fizycznej degeneracji i psychicznej zapaści.


Z przykrością się z tym zgadzam. Wychodząc z tego założenia, gdy w ubiegłym roku szukałem psa, starałem się szukać wśród ras młodych, których jeszcze nie zdołano zepsuć. Potem starałem się znaleźć hodowlę o bardzo dobrej opinii. Przypadkiem się okazało, że taka hodowla znajduje się w sąsiedniej wsi.

Trochę wysiłku to kosztowało, ale z rezultatu jestem super zadowolony.
Behemotowa, naprawdę zagłębij się w temat fundacji zajmujących się danymi rasami. Można z znaleźć genialne psy, często z papierem. Ta moja fundacja ratująca goldeny ma do adopcji super psy, wyleczone przez nich i po socjalizacji w domach tymczasowych - nie są to żadne stare bidy, bo rozumiem, że takiej nie chcesz. Nie ma co wspierać pseudohodowli, a jeśli nie chcesz psa z prawdziwej hodowli ani ze schroniska, to tylko to ci zostaje - dawanie kasy takim rozmnażalniom jak ta z której mam moją sukę.
Dzionka właśnie przeszukuje fundacje 🙂 Dziękuję  :kwiatek:
nekti   Pająk stajenny..
27 lipca 2015 12:08
nekti okej, czyli śmiało postawmy znak równości między pseudohodowlami a hodowlami.  🥂


Przykro mi, ale w dzisiejszych czasach rodowód nie jest żadną gwarancją uczciwości hodowcy.
Uważam że dopóki ZKwP nie usunie ze swoich szeregów ludzi którzy "kryją dla krycia" i prowadzą hodowlę w skandalicznych warunkach, mogę sobie postawić taki znak równości.
Swoje już widziałam, niestety..  🙄

Jako potencjalny nabywca nie mam żadnego narzędzia (poza zaufaną pocztą pantoflową), żeby zweryfikować chociażby warunki w jakich odchowywane są szczeniaki.
Akcje typu rasowy=rodowodowy oparte są na błędnym (nad czym strasznie ubolewam) założeniu, że żyjemy w idealnym świecie, a każdy hodowca z ZKwP to "honorowy rycerz w srebrnej zbroi".
To że zapłacisz za psa z rodowodem 3k wcale nie oznacza, że będzie odpowiednio odchowany, a jego rodzice zostali przebadani pod kątem chorób genetycznych występujących wśród przedstawicieli danej rasy. W skrajnych przypadkach nie masz nawet pewności, że to rodzice Twojego szczeniaka.

Patrząc na to, w jakim kierunku zmierza hodowla np. owczarków niemieckich, zasadność istnienia organizacji kynologicznych skupiających "prawdziwych hodowców" jest wątpliwa.
Pomijam już kwestię podziału w obrębie rasy na linie "użytkowe" i "wystawowe".
Wystawowe, czyli k.... jakie? Takie które po wypraniu, wykrochmaleniu i wypchaniu będą się ładnie prezentowały na kominku (albo w gablotce)?

kastorkowa czekam na obowiązkowe badania genetyczne w hodowlach ZKwP  🙄
Jako potencjalny nabywca nie mam żadnego narzędzia (poza zaufaną pocztą pantoflową), żeby zweryfikować chociażby warunki w jakich odchowywane są szczeniaki.



Chciałbym zwrócić uwagę, że poczyta pantoflowa to całkiem dobre źródło informacji. Wobec kilkunastu lat z nowym psem, wysiłek dotarcia do informacji metodą poczty pantoflowej jest warty podjęcia.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
27 lipca 2015 12:27
Tylko poczta pantoflowa, pofatygowanie sie na miejsce, staranne ogladanie matki, miotu, ich zachowania. hodowla sprzedajaca szczenieta kilku ras, lub kilka miotow rocznie raczej nie jest przutulnym rodzinnym gronem, gdzie szczenieta towarzysza ludziom na codzien.
Pysiek na "urlopie"  😉 Ja to jestem genialna :emot4: zapomniałam zabrać aparat na wyjazd, dlatego zdjęcia komórką. Musiałam się nieźle namęczyć żeby Pysiek stał w miarę w miejscu, bo jak robię komórką w ruchu, to mam zamazane.
Nie wiem czy to odpowiedni wątek, ale jak dla mnie to dość poważna sprawa. Dzisiaj, już po raz drugi odkąd mieszkam w nowym mieszkaniu pod bramą wejściową wałęsa się, wyje i szczeka beagle. Ostatnim razem wyszli mieszkańcy budynku razem z ochroniarzem, ale pies nie dał się złapać. Po ok 5 godzinach biegania pieska, czyli ok 2 w nocy właściciele się pojawili i zabrali pupila do mieszkania. Dzisiaj pies biega od ok 20.30 i z tego co słyszę dalej znajduje się na zewnątrz. I teraz pytanie, jako że osobiście nie udało mi się nigdy poznać właścicieli i nie znam ich danych, co można zrobić, czy można to jakoś zgłosić (konsultacja z zarządem budynku w hałasujących dzieci nic nie dała, więc i tym razem na nic nie liczę), czy tylko porozmawiać z właścicielami. MŻ mi dziś powiedział, że jak się wprowadzał rok temu to pies był wypuszczany na tylko podwórze, też samowolka bez właściciela. Ogółem sprawa dość dziwna, bo nie zdarza się codziennie, ale jak można nie zauważyć braku psa w swoim mieszkaniu, zresztą naprawdę go ciężko nie usłyszeć. Szkoda mi zwierzaka.
Behemotowa, jeśli masz znajomych weterynarzy to chyba jedyna droga uzyskania Dużego szczeniaka jeśli nie chcesz kupować rasowego. Bo chętnych na duże kundle (ok, psy "w typie"😉 jest od groma, znacznie więcej niż tychże na rynku (za pieniądze jak za kundla - czyli "za obrożę", czy np. do adopcji). Duże szczeniaki znikają jak świeże bułki. Niemożliwe, żeby w schronisku nie potrafili powiedzieć "czy wyrośnie duży". Raczej chodziło o to, że NIE wyrośnie duży.
A weci, cóż, mają info kto ma jakie, średnio chciane 😉, psy w okolicy. Tak dostaliśmy swojego, gdy po miesiącach poszukiwania: schroniska/fundacje/ogłoszenia dostawałam już zajoba. Bo psy, które niby są - to ich nie ma 🙁 Starszego psa można adoptować fajnego, ale zdrowego szczeniaka w typie dużej rasy, czy w ogóle dużego mieszańca - uuu 🙁 A na pewno nie załatwisz tego w kilka dni. To nie te czasy, kiedy po prostu weszłam do schroniska i wyszłam z cudowną Sonią na rękach. Układ taki, że masa ludzi chce do ogrodu dużego, sympatycznego kundla - szczeniaka, żeby jak najłatwiej zżył się z domownikami. Ale nie ma chętnych na rozmnażanie (odchów) takich, chyba, że "pseudo" za niekoniecznie adekwatne pieniądze.
Wróciłam do 'żywych', chociaż internet nie współpracuje jak dawniej.

U nas w domu ponura atmosfera. Pies rodziców wrócił od weterynarza - tasiemiec albo rak. Na dniach dostaniemy odpowiedź na te nieprzyjemne dywagacje. Niestety, ale ta druga opcja zmusi nas do ostateczności...
Na dodatek wet kazał, aby nabrał masy lecz ta obecna pozwala mu w miarę normalnie chodzić. Boimy się, że jeżeli przytyje to przestanie chodzić.

To jest ostatni owczarek z dupą ściętą. Nigdy w życiu następnego.
Hmm a ja po tych dyskusjach zastanawiam się czy może być "dobra" pseudohodowla? Która raz na jakiś czas ma szczeniaki, pobadane, zaszczepione w dobrych warunkach? Ale np. nie czuję potrzeby wstępowania do Związku? Nie wiem chociażby z powodu biurokracji czy czegokolwiek? Tak pytam z ciekawości, nie spotkałam się z dobrą pseudo ale może ktoś gdzieś słyszał o takiej
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
28 lipca 2015 10:44
Otóż moze byc. Dla mnie to nie pseudo tylko hodowla. Pseudo są tez te w ramach FCI, ktore produkuja a nie hoduja, ktore maja system klatkowy.
Sa typy psow (rasy) nieuznawane przez FCI. Np greystery. Hoduje sie je poza zwiazkami.
heroinx moja sunia jest z takiej hodowli. Ma byle jaki papier więc nie nazwałabym tego rodowodem, właściciele jej matki nie przywiązują wagi do takich spraw ale o szczeniaki dbają. Suki, kryją co drugą a czasem co trzecią cieczkę. Szczeniaki szaleją po ogrodzie, bawią się z dziećmi, są dobrze karmione, zaszczepione stosownie do wieku, odrobaczone i zaczipowane, nigdy nie maja dwóch miotów jednoczenie. Psy od nich mają fajne charaktery, rodzice zbadani pod kontem dysplazji więc może nie powinnam pisać że to pseudo hodowla patrząc na warunki jakie stwarzają psom. To hodowla psów z jakimś stowarzyszeniowym rodowodem więc w moich oczach trochę pseudo jednak. U nich psy kosztują 1200 zł więc też nie jakoś bardzo tanio.

maluda ile lat ma pies, jakie objawy, ile waży?? Mam dwa ON-ki i też się trzęsę o ich zdrowie, zwłaszcza suka jest bardzo delikatna, suka mojej koleżanki też ON-ka zmaga się właśnie z zapaleniem jelit i tasiemcem właśnie ale też gdzieś pojawiła się wizja nowotworu. Jak troszkę się pozbiera, czeka ją gastroskopia.
Znajomi zdecydowali się pokryć fajną ONkę tylko ze świadectwem urodzenia równie fajnym ONkiem, mało wystawowym. Wyniuniane szczeniaki rozeszły się w trymiga, tylko wśród znajomych, faktycznie za zwrot kosztów odchowu, mimo, że urodziło się więcej niż był zamówionych. Masa ludzi chce mieć np. ONka bez specyficznego przerasowania. Mają gdzieś, że pies jest "tylko w typie" - to nie mają być psy hodowlane.
Taka sytuacja, że znaleźć dużego "nierasowego" szczeniaka można tylko pocztą pantoflową. Z pewnością jest to po myśli producentów psów rasowych (świadomie nie piszę Hodowców, bo nie wierzę, żeby Hodowcy potrzebowali walczyć z "nieuczciwą konkurencją", na świetnego szczeniaka zawsze będą chętni a dla wielu osób wysoka cena jest tylko pozytywem).
dzisiaj przeczytane, myślę że tu pasuje
Jakiś koleś, wyglądający jak komiks, zamknął psa w swojej betce pod Tesco. Niedużego, ot, mały koń. Z tym ryjem takim jak świnka. Długim takim. Dogoniłem go, zanim zniknął w odmętach marketu.
– Koleżko, zwariowałeś, lampa taka, weź tego psa wyjmij z puszki, jest plus pięćdziesiąt – zagaiłem przyjaźnie.
Odwrócił się i spojrzał na mnie. Groźnie tak niby. Popkowato wyglądał, oczy jakieś takie nie tego, przekrwione czy coś, tych tatuaży milion, no ale jakoś nie potrafię poważnie się przestraszyć kogoś, kto mierzy metrsześćdziesiąt w kapeluszu.
– I co mam z nim, tiiiiiiiit, zrobić? – głos za to miał, jakby ktoś piłował beton. Same basy. – Wolno tu puścić? Do wózka przywiązać? Przecież z nim nie wejdę – pokazał ręką na zakaz wprowadzania czworonogów.
Spojrzałem na blachy. Lublin. No to faktycznie, do domu na szybko nie odwiezie.
– Dobra, pierdol ten zakaz – podjąłem decyzję – Dawaj po tego swojego Pimpka, poczekam z nim tutaj na ciebie.
– Co?! Gdzie?! – Komiks rozdziawił buzię i upuścił szczękę.
– No tu, o. – pokazałem ręką wejście do sklepu. – W środku jest klima, a przecież na zewnątrz jest taka żarówa, że się można, tiiiiiiiit, roztopić.
Bieguny odwróciły się momentalnie. W Komiksie zabulgotał płytki afekt i egzaltacja w stylu: „japierdolęziomek, serio?, myślałem, że warszawiaki to wszystkie takie pedały nieużyte, na koncert jadę, w gary nakurwiam, a ten jeść coś musi, jakbyś potrzebował to ci potrzymam dziecko do chrztu albo jakiegoś ludka z krepiny wydrę, znam takiego gościa w Leżajsku, jego matka takie obrusy robi, takie obrusy robi, żebyś się zesrał”
Przeczekałem tę erupcję wdzięczności i po chwili siedzieliśmy sobie obaj z Disko, bo tak świnkowaty bulterier miał na imię, w pasażu galerii. Na podłodze sobie klapnęliśmy, bo tam chłodniej.
Po dwóch minutach przykopytkował Agent z Em Aj Siks. W firmowej marynarce i ze słuchawką w uchu. Ekstraklasa.
– Z psami nie wolno. – obwieścił z mocą i stanął w rozkroku. Ze słuchawki dochodziły rozkazy z Centrali. W Langley, Wirginia.
Spojrzeliśmy z Disko na niego. Potem na siebie. Potem jeszcze raz na niego. Nie będzie lekko, pomyślałem, wczuł się jebany.
– Czyli że co? – poprosiłem o szczegółowe instrukcje. Disko w tym czasie wyciągnął tylne łapy za siebie i począł chłodzić jajka.
– No z psami nie wolno. – powtórzył strażnik Teksasu. Nie miał dostępu do informacji o wyższym priorytecie.
– No i? – kontynuowałem naszą niezwykle rozwijającą dyskusję o wolności.
– Musicie opuścić obiekt.
Obiekt. Cholera, zatrudniają profesjonalistów.
– Nie ma mowy – odparłem, gramoląc się z podłogi. – Za gorąco jest.
Otrzepałem tyłek i spojrzałem na Serpico. Z góry tak jakoś spojrzałem, bo skurczybyk sięgał mi do pasa. Co wyście się dziś umówili, krasnale, czy co?!
– Nie możecie tutaj zostać – Brudny Harry jednak twardo postanowił egzekwować Prawo.
– Człowieku, na zewnątrz jest taki kocioł, że asfalt parzy – próbowałem jakoś do niego dotrzeć – Przecież nie będę na krawężniku siedział z psem, który źle znosi upały.
Disko potwierdził, w sensie, że sapnął rozdzierająco. Jajka ciągle mu się żarzyły.
– To nie jest miejsce dla psów – agent Mulder był jak oblężona twierdza i ani myślał, żeby… Po prostu ani myślał.
– Ale… – zacząłem.
– Proszę opuścić obiekt! – przerwał mi stanowczo i rozpoczął procedury eksmisji czyli posunął się pół kroku naprzód. Potem jeden krok w bok, odcinając mi jedną z dróg ewentualnego abordażu na obiekt, a następnie pół do tyłu. I znowu w bok. I tak ze trzy razy. I znowu. No ja pierdolę, nie dość, że mam na głowie cudzego psa z gorącymi jajami, to jeszcze tańczy przede mną krasnal w za dużej marynarce ze słuchawką w uchu!
Skoczyło mi ciśnienie.
– Posłuchaj zerozerosiedem – spojrzałem kolesiowi w oczy – Nigdzie. Stąd. Nie wyjdę. Rozumiesz? Wezwij posiłki, nie wiem, skontaktuj się z jakąś swoją bazą, dzwoń na policję, dla mnie to mozesz nawet przekazać tę sprawę federalnym. Mam to w dupie. Ja i Disko zostajemy. Dotarło? A spróbuj mnie chociaż, tiiiiiiiit, dotknąć, to zanim zdążę zareagować, to ci ten pies przegryzie gardło. On jest pojebany na punkcie mojego bezpieczeństwa, nawet nie próbuj, mówię ci.
Jakbym go podpiął pod 220V. Zaczęły mu świecić oczy i włosy, a twarz prawie eksplodowała. Zaczął perrorować do słuchawki, okraszając swój raport dramatycznymi określeniami w stylu „Kod czerwony, powtarzam, kod czerwony” czy coś w tym stylu. Oznaczało to chyba uruchomienie procedur specjalnych, aktywowanych tylko w ekstremalnych sytuacjach.
Ponieważ miałem go i jego procedury w dupie, to siadłem sobie obok zmaltretowanego posiadacza jajek z lawy i poklepałem go po plecach. Disko machnął tym swoim kikutkowatym ogonkiem i obaj gapiliśmy się na szalejącego Bonda.
Po chwili w polu widzenia pojawiła się pyzata blondyna w mundurze. Podeszła do oficerajejkrólewskiejmości, chwilę go posłuchała i razem podeszli do mnie. Spojrzała na Disko i w mig oceniła sytuację.
– Oj, Mariusz, Mariusz, dałbyś już spokój. – zwróciła się do swojego pracownika – Przynieś miskę dla pieska, z wodą, jest w dyżurce, tam obok skrzynek.
– Ale… – Mariusza aż zatkało.
– Zrób co mówię! – podniosła lekko głos.
Wystarczyło. Ochroniarz stracił turgor i go lekko wygło. Chyba nie dźwignął tematu. Polazł po miskę.
– Proszę wybaczyć, on tu nowy jest, tydzień pracuje. – mundurowa uśmiechnęła się do mnie przepraszająco i popatrzyła czule na Disko. – Mam takie dwie ślicznoty w domu. Też wietrzy jajka?
– Chłodzi. O podłogę – wyjaśniłem rzeczowo.
Parsknęła śmiechem, pogłaskała psa i pokołysała się wgłąb obiektu, by gasić kolejny pożar przez swoją krótkofalówkę
Kupując psa, byłam nieświadomą, naiwną studentką, z bardzo ograniczonym budżetem. O tym, że miejsce, które wybrałam było pseudohodowlą, dowiedziałam się około pół roku po kupieniu Omegi.
Koszty związane z moim czworonożnym przyjacielem z miesiąca na miesiąc były coraz większe, a dolegliwości które miała nieraz spędzały mi sen z powiek. Mimo wszelkich starań jej stan zdrowia nadal się pogarsza,a każda z chorób, z którą obecnie się zmagamy ma podłoże genetyczne.
Muszę przyznać, że mimo wszystko wybór, którego dokonałam był zarazem najlepszą i najgorszą decyzją w moim życiu. Omega odmieniła moje życie na zawsze i zawdzięczam jej wiele.
Jednak wiem, że po raz kolejny nie podjęłabym takiej decyzji. Nie chcę wspierać procederu jakim są pseudohodowle i wszystkiego, co się z nimi wiąże.
Dodaję parę zdjęć mojego psiego szczęścia:
[img]https://lh3.googleusercontent.com/XPOB7Qfk0gvtzzV9TdII2CGby4bYhlZv2uN3DEO6ng=w459-h611-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/iVOTI1sTcTTytPntfyrNtdFavs2yHb4hLwETOqD6pg=w800-h600-no[/img]
[img]https://lh3.googleusercontent.com/QYe5xQd9gi0VsyerrAxButQ5KQIHRGgn2IVNnzrXlw=w367-h611-no[/img]
Jezeli jestes w stanie,  dra Wrzoska nie bedzie, to mozna jechac do Pragi czy Brna do neurochirurgow. Moge Ci podrzucic namiary. Z takimi sprawami niestety nie powinno sie zwlekac.


dziekuje za checi, jakims cudem udalo mi sie umowic na dzis 8 rano na rezonans, takze juz po  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się