"Nie ogarniam jak..."

Safie, dla trofeum też nie uznaję, po prostu zwracam waszą uwagę na to, że zwierzęta hodowlane i gorzej żyją, i gorzej umierają. Zasada,jak mówiłam: Ne muszę, nie zabijam.
safie - Luna_s20 porównywała ofiarę myśliwego do ofiary rzeźnika. Nic nie pisała o kłusownictwie. O dentyście ciężko powiedzieć, żeby był myśliwym - to zwykły kłusownik, do tego zwyrol. Zresztą w Stanach już miał jakieś kary z tytułu uprawiania tego procederu. Co nie zmienia faktu, że nie można go wrzucać do jednego worka ze wszystkimi myśliwymi, bo to środowisko potępia takie zachowania.
Ale trzeba przyznać że mało kto zaufa dentyście rozmiłowanym w powolnym zadawaniu śmierci... Ja tam wolę u dentysty znieczulenie. Nie dziwię się ludziom, że nie zostawili na nim suchej nitki.
Naprawdę mi się w głowie nie mieści jakim cudem zabijanie może być czyimś hobby? 🤔
Mi tak samo. Dla mnie to jest jakieś psychiczne spaczenie  😤
Artykuł od czapy. Ta pani poluje legalnie i nie grozi jej żadna kara. Sfotografowana żyrafa była stara i niestety przeznaczona do odstrzału za dużą kasę (większą niż kara ok. 40 tysięcy zł wymyślona przez onetowych pismaków). Większość myśliwych robi sobie zdjęcia z trofeum tak jak wędkarz ze złowioną rybą. Pisanie, że spotkało ją największe szczęście bo zabiła żyrafę... no cóż - nadal jednak nie zrobiła nic nielegalnego.
A tego ja nie ogarniam - no nie i już.  🤔
Z żadnej strony tej sprawy.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
04 sierpnia 2015 12:24
Artykuł od czapy. Ta pani poluje legalnie i nie grozi jej żadna kara. Sfotografowana żyrafa była stara i niestety przeznaczona do odstrzału za dużą kasę (większą niż kara ok. 40 tysięcy zł wymyślona przez onetowych pismaków). Większość myśliwych robi sobie zdjęcia z trofeum tak jak wędkarz ze złowioną rybą. Pisanie, że spotkało ją największe szczęście bo zabiła żyrafę... no cóż - nadal jednak nie zrobiła nic nielegalnego.


Nadal robi coś dla większości normalnych ludzi jest dewiacją, bez względu na stan prawny. Może argumencik o koniecznym odstrzale? O rownowadze w przyrodzie? A myśliwi w Afryce tez dokarmiają glodujące zimą zwierzeta? I sypią kukurydze, żeby ochronić marne plony biednych ludzi?
Zabijanie dla przyjemności jest nienormalne, myśliwi są nienormalni. I legalni. Zabijanie ludzi w czasie wojny też było "legalne", zależało to tylko gdzie, kto i do kogo strzelał. Nawet ordery za to dostać można było. Pytanie tylko czy to jest normalne.
tet,  a tak logicznie, czym różni się hodowanie zwierząt dla zabicia ich na mięso / skóry itp od hodowania zwierząt dla zabicia ich podczas polowania? Serio pytam. Nad "pasją zabijania" się nie rozwodzę, nie rozumiem ale nie będę nad tym dywagować. Interesuje mnie czym różni sie to "hodowanie produkcyjne mięsa" od hodowania zwierząt po to aby ktoś je odstrzelił. I które zwierzęta cierpią mniej.

Zabijanie ludzi w czasie wojny dalej jest legalne. Pytanie czy wojna jest normalna. I czyja jest bardziej? Żyjemy w innych czasach - wojny są teraz inne i ludzie giną inaczej. Pytanie czy teraz, jak nie widzisz wojny i ci się pod blokiem nie zabijają to oznacza, że ona nie istnieje i ludzie nie giną?
Tania, w jednym z komentarzy, ktoś pisze, że aktorzy to najlepiej zarabiająca grupa zawodowa... Ależ ludzie nie mają pojęcia o rzeczywistości. Pojedyncze osoby, aktorzy telewizyjno-filmowi owszem, ale teatralni czyli zasadnicza część osób "z zawodu"... Kultura jest najgorzej opłacaną strefą.
http://www.praca.egospodarka.pl/122036,Kultura-i-sztuka-najgorzej-oplacana-branza-2014,1,55,1.html
http://tvn24bis.pl/wiadomosci-gospodarcze,71/najgorzej-zarabia-sie-w-kulturze-a-w-ktorej-branzy-najlepiej,446981.html

W temacie lwa Cecila, polowań w Afryce, itd zastanawia mnie jak to jest, że więcej jest osobników gatunków zagrożonych w hodowlach jak w parkach. No jak to działa? Bo hodowla na polowanie ma większe zaplecze finansowe? I "tylko" o to chodzi? Skoro gatunki zagrożone to dlaczego mają pozwolenia? Czy nie powinno być tak, że powinni płacić "podatek" np. w postaci wypuszczania na wolność rocznie konkretnego procentu zwierząt?


Zabijanie dla przyjemności jest nienormalne??? I piszecie to gdy wspominamy np. Powstanie Warszawskie? Gdy codziennie ludzie mordują ludzi "ot, tak", bo Mogą? Obawiam się, że zabijanie przy znikomym powodzie jest podstawą ludzkiej natury 🙁
Nienormalny (poza normą) jest raczej ten, kto od zabijania stroni, wbrew okolicznościom.
Gotowa też jestem założyć się, że duża część osób płaczących nad Cecilem zaczytywała się "Zmierzchem", zachwycona ofiarnością wampirów pijących byczą krew. Itd.
Strzelanie do wszystkiego co się rusza na ekranie też nie jest szkoleniem przyszłych żołnierzy?
A kryminały czytamy z przyjemnością, bo? Bo zagadka intelektualna?
Instynkt zabójcy tkwi w każdym z nas 🙁 Są tylko "ładniejsze" i "mniej ładne" sposoby jego realizowania.

W temacie lwa Cecila, polowań w Afryce, itd zastanawia mnie jak to jest, że więcej jest osobników gatunków zagrożonych w hodowlach jak w parkach. No jak to działa? Bo hodowla na polowanie ma większe zaplecze finansowe? I "tylko" o to chodzi? Skoro gatunki zagrożone to dlaczego mają pozwolenia? Czy nie powinno być tak, że powinni płacić "podatek" np. w postaci wypuszczania na wolność rocznie konkretnego procentu zwierząt?



Hodowle biorą kasę za polowanie, stąd pieniądze na utrzymanie, pensje dla pracowników i ochronę. Państwa też biorą kasę za polowania na zwierzęta dziko żyjące, tylko te trudniej chronić - znajdują się na otwartym terenie. Trudno też chronić zwierzęta w rezerwatach - tam kłusownictwo kwitnie.
Podatek? To czarny ląd...
Gatunki zagrożone wyginięciem są zagrożone nie dlatego, że się na nie poluje, tylko dlatego, że się na nie kłusuje. Odstrzał przez myśliwych to promil tego, co zabiera żniwo kłusowników.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
04 sierpnia 2015 13:24
W przyrodzie rzadkie są przypadki zabijamia dla zabijania. Dotycza zazywczaj zwierzat udomowionych, lub zyjacych bardzo blisko czlowieka, takich, ktore glodne nie chodza, lub maja duzo i latwo dostepnego pozywienia/ofiar.
Cala reszta rozwaza czy wydatek energetyczny zostanie pokryty, czy oplaca sie ruszyc. Zwierzeta maja wrodzone mechanizmy hamowania agresji. U drapieznikow inne rejony mozgu sa aktywne w czasie agresywnych zachowan ( zwykle w stosunku do zwierzat tego samego gatunku) niz w czasie polowania. Agresja nie jest ( z punktu widzenia neurologii) tym samym co polowanie.
Pani jest piiiiiip, bo nie musi a zabija, a co zabija nie zjada. I tym sie rozni hodowanie i uboj opasa, od strzelania do starej zyrafy.

Polowanie to trofea, klusownictwo to sprzedaz trofeow. Ja widze scisly zwiazek. Kto sam nie potrafi lub go nie stac na odstrzal zyrafy, to sobie moze skore kupic zamiast wyprawiac.
Powiedz to waderze, która prowadzi cały miot na nauki. Młode uczą się polować. Polują tylko dla przyjemności zabicia i opanowania tej sztuki. Po takich naukach w lesie lub w czyjejś zagrodzie jak w rzeźni. Nic nie jest zjadane.
Tak samo lis jak wejdzie do kurnika. Wydusi wszystko, wyniesie jedną kurę.
A to co ta pani upoluje to ludność afrykańska zjada i zagospodaruje. I jeszcze ma z tego pieniądze.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
04 sierpnia 2015 13:31
Wadera uczy tego co konieczne dla przetrwania, i nie to zadnego zwiazku z przyjemnoscia. To koniecznosc. A ze potem wilk zabija wszystkie owce? Wytlumaczylam wczesniej dlaczego: bo ma tego duzo, stale i nie potrzebuje oszczedzac energii. W przyrodzie rowniez masowa hodowla zwierzat i utrzymywanie duzych ilosci zwierzta lownych w na malych przestrzeniach tez nie jest normalne. Wiec i wilk racjonalny nie jest.

Po tej pani zjadaja hieny co najwyzej, sepy i muchy a nie ludnosc. Ta pani jest dewiantem, bo jej jedynym celem jest zabicie i powieszenie na scianie. Nie uczy nikogo przetrwac, nie karmi, nie broni. Celem wyjazdu do Afryki jest zabicie czegos po nic. Po jedno wielkie nic. Bo to cos bylo duze, mialo rogi albo ladna siersc.

Mysliwy zawsze bedzie bronil mysliwego, u nas mysliwi chronia przyrode i dbaja o rownowage, a zaraz sie okaze ze w Afryce sa ostaja gospodarki i misja humanitarna.
Pani jest pierdolnieta, bo nie musi a zabija, a co zabija nie zjada.

Zaraz pewnie będzie najazd na mnie, ale trudno...
Bez względu na to o czym mowa i czy się zgadzam z ogólnym sensem czy też nie... to do takiej formy wypowiedzi się nie nigdy nie przyzwyczaję.
Jak widać jesteś specjalistką od polowań w Afryce. Pani kupuje polowanie, strzela do pokazanej przez podprowadzacza sztuki i robi sobie fotkę. Reszta jej nie obchodzi. Firma sprzedająca polowanie preparuje trofeum i zabezpiecza mięso. Mięso jest wykorzystywane dla lokalnej ludności, nic się nie marnuje (jak w przypadku kłusownictwa). Pani po powrocie z wakacji czeka sobie w domu aż kurier przywiezie jej pięknie spreparowany medalion na ścianę.
Jak widać jesteś specjalistką od polowań w Afryce. Pani kupuje polowanie, strzela do pokazanej przez podprowadzacza sztuki i robi sobie fotkę. Reszta jej nie obchodzi. Firma sprzedająca polowanie preparuje trofeum i zabezpiecza mięso. Mięso jest wykorzystywane dla lokalnej ludności, nic się nie marnuje (jak w przypadku kłusownictwa). Pani po powrocie z wakacji czeka sobie w domu aż kurier przywiezie jej pięknie spreparowany medalion na ścianę.



Mysliwy zawsze bedzie bronil mysliwego, u nas mysliwi chronia przyrode i dbaja o rownowage, a zaraz sie okaze ze w Afryce sa ostaja gospodarki i misja humanitarna.


Czytasz tylko to co chcesz. Ja nikogo nie bronię. Wypowiedziałam się parę postów wcześniej co sądzę o strzelaniu do gatunków zagrożonych, czy w ogóle do afrykańskich ssaków.

edytuj posty
To może ja pokieruję na YT gdzie myśliwym z okolic Gryfic udało się parę razy uratować okazałego jelenia, przy okazji ryzykując - bo dziki jeleń podczas rykowiska to wybitnie niebezpieczne zwierzę. Mogę też sama późną jesienią i zimą nagrać dokarmianie przez leśnych, i pomoc gospodarzom w grodzeniu gospodarstw sąsiadujących z siedliskami dzikiej zwierzyny. Widziałam też jak wygląda zwierzę zastrzelone przez myśliwego. Jeden celny strzał. Ale... Kto z przeciwników odstrzału nadepnął kiedyś na warchlaka pędzącego przez podwórze, patrząc w oczy wściekłej lochy? Albo poszedł po marchew do ogródka by stwierdzić, że nie ma ani marchwi, ani ogródka, ani ogrodzenia? Albo kto uciekał przed atakującym jeleniem, który postanowił odbyć swoje gody blisko ludzkich siedzib? Albo kto poszedł po jajka do kurnika, by zobaczyć pogryzione jajka, poduszone kury, i zagryzionego kota?
tet, złudzenia chcących tak myśleć. Zwierzęta zabijają dla frajdy. I nie tylko ucząc młode, i nie tylko to, co mogą zjeść.
Np. słonie nosorożce, delfiny to już w ogóle dżez "moralny"... Zabijanie może wzięło się z konieczności przetrwania, kto to ustali? Ale jest frajdą samą w sobie także w zwierzęcym świecie.

Zwierzęta racjonalne... dobre!

A ja dzisiaj tłukłam muchy, i choć zajęcie obrzydliwe, to miałam dziką frajdę. Tak. Że zabijam te upierdliwce.
Jusznic utłuczonych na koniu też nie zjadam, podła ja.
busch   Mad god's blessing.
04 sierpnia 2015 18:12
Wadera uczy tego co konieczne dla przetrwania, i nie to zadnego zwiazku z przyjemnoscia. To koniecznosc. A ze potem wilk zabija wszystkie owce? Wytlumaczylam wczesniej dlaczego: bo ma tego duzo, stale i nie potrzebuje oszczedzac energii. W przyrodzie rowniez masowa hodowla zwierzat i utrzymywanie duzych ilosci zwierzta lownych w na malych przestrzeniach tez nie jest normalne. Wiec i wilk racjonalny nie jest.


Gdyby było jak piszesz, tzn. że wilki nie są okrutne, to nie byłyby okrutne i żadna okazja by tego z nich nie wydobyła - jak widać jednak są 😉

W ogóle nawet nie trzeba udowadniać że jakieś inne zwierzęta poza ludźmi zabijają dla przyjemności - bo co, to już człowiek nie należy do świata, tylko jest jakimś półbogiem którego nic nie obowiązuje? Ja wiem, że jak gatunek jesteśmy dość pokraczni i nasze podbicie świata może wprowadzać w zdumienie, bo to trochę tak jakby leniwce objęły władzę nad światem (podobne kurioza, które nie wiadomo jak się uchowały w twardym świecie natury). Ale nasze wielkie mózgi to po prostu jeszcze jeden los na wielkiej loterii życia i akurat tak się trafiło, że udało nam się uzyskać chwilową przewagę. Pięć minut sławy i już sodówa uderzyła do głowy 😁 (a raczej 5 sekund byłoby bardziej adekwatne z punktu widzenia życia naszej planety). Mamy po prostu dwie ciekawe metody na przetrwanie, to znaczy zamiłowanie do idei, według której organizujemy się w duże grupy i do tego wyprostowaną postawę dającą nam możliwość manipulowania obiektami. Obie opłaciliśmy rozmaitymi kłopotami, na przykład katastrofalnie dużą śmiertelnością przy naturalnych porodach, zupełnie nieekonomicznym rozmnażaniem, różnymi problemami układu ruchu związanymi z wyprostowaną postawą, czy wreszcie gotowością do wybijania się w ramach niezgodności w ideach, którym się podporządkowujemy. Wciąż jednak jesteśmy po prostu kolejnym rodzajem życia na naszej planecie i to, że coś my robimy, już oznacza, że TO NATURALNIE WYSTĘPUJE W PRZYRODZIE. Jeśli ktoś uważa, że jesteśmy poza przyrodą, to zachęcam do przestudiowania jakiegoś dowolnego podręcznika do medycyny, gdzie znajdzie setki różnych bakterii, wirusów, pasożytów i innych uroczości, które są całkowicie biologiczne i świetnie im idzie zabijanie nas. Już nie wspomnę o rozmaitych powodziach, suszach, czy wreszcie pladze otyłości, bo ludzie selekcjonowani tak, żeby potrafili wyszukać i dobrze wykorzystać kalorie, nagle mają tych kalorii aż za dużo i część z nich tak świetnie była przystosowana do wcześniejszych warunków, że teraz prędzej przedwcześnie umrze, niż się opamięta.

Nie dziwi mnie, że istoty tak rozmiłowane w ideach potrzebują zastanawiać się, czy zabicie żyrafy, czy lwa jest moralnie dozwolone. Z perspektywy racjonalnej zabicie lwa jest faktycznie zbrodnią, bo to zagrożony gatunek i wytępienie go jeszcze bardziej zachwieje równowagę w przyrodzie. Zabicie żyrafy to w sumie jak zabicie świni na kiełbasę czy jelenia podczas sezonu polowań na poroże. Tym niemniej ocena zabicia tej żyrafy musi być całkiem arbitralna, ponieważ coś takiego jak "okrucieństwo" to tylko nasz ludzki wynalazek - to znaczy tylko my czujemy potrzebę, by wymyślić takie słowo i jakoś je zdefiniować. W dodatku używamy tego słowa tylko w zakresie dostępnym naszym ciasnym rozumkom, bo na przykład wybuch supernowej chyba dla nikogo nie jest aktem okrucieństwa, a przecież gdyby Słońce miało ochotę sobie tak wybuchnąć, to wykończyłoby całkowicie życie na naszej planecie.

Tak to już niestety jest, że samym swoim istnieniem uruchamiamy spiralę śmierci i cierpienia, zboże hodowane na nasze pożywienie zabiera zwierzętom środowiska, spaliny produkowane przez nasze samochody podgrzewają klimat, kremy którym się smarujemy, są testowane na zwierzętach, materiały z których robimy ubrania są albo odzwierzęce, albo bardzo szkodliwe dla środowiska, w dodatku produkowane na jakimś zapomnianym przez Boga zadupiu przez dzieci pracujące po 14+ godzin na dobę... Można tak kontynuować w nieskończoność. Żeby tego było mało, to powyżej wymieniłam tylko najbardziej konwencjonalne sposoby zadawania cierpienia innym. A co z roślinami, których cierpienie nikogo, nawet wegetarian, nie obchodzi? Jest to eksperymentalnie udowodnione, że rośliny mają ekwiwalenty naszego zmysłu czucia, rozpoznają nie tylko światło, ale też jakiego koloru jest to światło, w ramach swoich ograniczonych możliwości nawet ze sobą współpracują... Ale rośliny to tacy kosmici z naszej własnej planety, którzy są tak obcy, że nikt normalny nie martwi się, że zjadł marchewkę, która mogła sobie trochę jeszcze pożyć. Trochę wyżej na drabinie są insekty, których cierpienia są kwitowane pogardliwym prychnięciem przez jakieś 99,9% ludzi, zdjęcia złowionych ryb można zdaje się bez obaw wrzucać na fejsika... Ssaki są nam jakoś najbliższe, to i emocje największe, a naczelne to już w ogóle - ja mam dreszcze jak je widzę w ZOO, bo patrzą jakoś tak prawie rozumnie 😉. Tylko że to wszystko jest po prostu efektem naszych emocji, a nie jakichś wyższych zasad moralnych. I w tym wszystkim znajdują się ludzie, którzy płaczą po osobożyrafie, pewnie większość z nich dlatego, że to tak sympatycznie ubarwione zwierzątko i znają je głównie z kreskówek 😉

Naprawdę nie ogarniam 🙂

ps. Myśliwym nie jestem i nigdy raczej nie będę. Chociaż strzelać na strzelnicy do tarczy lubię  😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
04 sierpnia 2015 20:33
Jeszcze nie spotkałam się z tym, żeby ktoś się chwalił, że praca w rzeźni to jego hobby i ma z tego wielką przyjemność, a głowy zarżniętych zwierząt wieszał sobie nad kominkiem  🤔wirek:
safie a ilu znasz pracowników rzeźni?
busch ciekawie napisane, nie patrzyłam na to od tej strony.  👍
Nawiązując do Cecila to Air Canada, Delta, United i American Airlines właśnie zakazały transportu trofeów z Afryki za pośrednictwem swoich linii.

edit: powtarzam się
Polecą FedExem
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
04 sierpnia 2015 20:55
espana, przez kilka miesięcy stażu w PIW kilku poznałam  🙄 I raczej jest to dla nich zawód, bo w ich okolicy to była jedyna praca, a nie przyjemność żeby wydawać pieniądze  😲
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
05 sierpnia 2015 09:50
[quote author=tet link=topic=95120.msg2401091#msg2401091 date=1438691512]
Wadera uczy tego co konieczne dla przetrwania, i nie to zadnego zwiazku z przyjemnoscia. To koniecznosc. A ze potem wilk zabija wszystkie owce? Wytlumaczylam wczesniej dlaczego: bo ma tego duzo, stale i nie potrzebuje oszczedzac energii. W przyrodzie rowniez masowa hodowla zwierzat i utrzymywanie duzych ilosci zwierzta lownych w na malych przestrzeniach tez nie jest normalne. Wiec i wilk racjonalny nie jest.


Gdyby było jak piszesz, tzn. że wilki nie są okrutne, to nie byłyby okrutne i żadna okazja by tego z nich nie wydobyła - jak widać jednak są 😉

W ogóle nawet nie trzeba udowadniać że jakieś inne zwierzęta poza ludźmi zabijają dla przyjemności - bo co, to już człowiek nie należy do świata, tylko jest jakimś półbogiem którego nic nie obowiązuje? Ja wiem, że jak gatunek jesteśmy dość pokraczni i nasze podbicie świata może wprowadzać w zdumienie, bo to trochę tak jakby leniwce objęły władzę nad światem (podobne kurioza, które nie wiadomo jak się uchowały w twardym świecie natury). Ale nasze wielkie mózgi to po prostu jeszcze jeden los na wielkiej loterii życia i akurat tak się trafiło, że udało nam się uzyskać chwilową przewagę. Pięć minut sławy i już sodówa uderzyła do głowy 😁 (a raczej 5 sekund byłoby bardziej adekwatne z punktu widzenia życia naszej planety). Mamy po prostu dwie ciekawe metody na przetrwanie, to znaczy zamiłowanie do idei, według której organizujemy się w duże grupy i do tego wyprostowaną postawę dającą nam możliwość manipulowania obiektami. Obie opłaciliśmy rozmaitymi kłopotami, na przykład katastrofalnie dużą śmiertelnością przy naturalnych porodach, zupełnie nieekonomicznym rozmnażaniem, różnymi problemami układu ruchu związanymi z wyprostowaną postawą, czy wreszcie gotowością do wybijania się w ramach niezgodności w ideach, którym się podporządkowujemy. Wciąż jednak jesteśmy po prostu kolejnym rodzajem życia na naszej planecie i to, że coś my robimy, już oznacza, że TO NATURALNIE WYSTĘPUJE W PRZYRODZIE. Jeśli ktoś uważa, że jesteśmy poza przyrodą, to zachęcam do przestudiowania jakiegoś dowolnego podręcznika do medycyny, gdzie znajdzie setki różnych bakterii, wirusów, pasożytów i innych uroczości, które są całkowicie biologiczne i świetnie im idzie zabijanie nas. Już nie wspomnę o rozmaitych powodziach, suszach, czy wreszcie pladze otyłości, bo ludzie selekcjonowani tak, żeby potrafili wyszukać i dobrze wykorzystać kalorie, nagle mają tych kalorii aż za dużo i część z nich tak świetnie była przystosowana do wcześniejszych warunków, że teraz prędzej przedwcześnie umrze, niż się opamięta.

Nie dziwi mnie, że istoty tak rozmiłowane w ideach potrzebują zastanawiać się, czy zabicie żyrafy, czy lwa jest moralnie dozwolone. Z perspektywy racjonalnej zabicie lwa jest faktycznie zbrodnią, bo to zagrożony gatunek i wytępienie go jeszcze bardziej zachwieje równowagę w przyrodzie. Zabicie żyrafy to w sumie jak zabicie świni na kiełbasę czy jelenia podczas sezonu polowań na poroże. Tym niemniej ocena zabicia tej żyrafy musi być całkiem arbitralna, ponieważ coś takiego jak "okrucieństwo" to tylko nasz ludzki wynalazek - to znaczy tylko my czujemy potrzebę, by wymyślić takie słowo i jakoś je zdefiniować. W dodatku używamy tego słowa tylko w zakresie dostępnym naszym ciasnym rozumkom, bo na przykład wybuch supernowej chyba dla nikogo nie jest aktem okrucieństwa, a przecież gdyby Słońce miało ochotę sobie tak wybuchnąć, to wykończyłoby całkowicie życie na naszej planecie.

Tak to już niestety jest, że samym swoim istnieniem uruchamiamy spiralę śmierci i cierpienia, zboże hodowane na nasze pożywienie zabiera zwierzętom środowiska, spaliny produkowane przez nasze samochody podgrzewają klimat, kremy którym się smarujemy, są testowane na zwierzętach, materiały z których robimy ubrania są albo odzwierzęce, albo bardzo szkodliwe dla środowiska, w dodatku produkowane na jakimś zapomnianym przez Boga zadupiu przez dzieci pracujące po 14+ godzin na dobę... Można tak kontynuować w nieskończoność. Żeby tego było mało, to powyżej wymieniłam tylko najbardziej konwencjonalne sposoby zadawania cierpienia innym. A co z roślinami, których cierpienie nikogo, nawet wegetarian, nie obchodzi? Jest to eksperymentalnie udowodnione, że rośliny mają ekwiwalenty naszego zmysłu czucia, rozpoznają nie tylko światło, ale też jakiego koloru jest to światło, w ramach swoich ograniczonych możliwości nawet ze sobą współpracują... Ale rośliny to tacy kosmici z naszej własnej planety, którzy są tak obcy, że nikt normalny nie martwi się, że zjadł marchewkę, która mogła sobie trochę jeszcze pożyć. Trochę wyżej na drabinie są insekty, których cierpienia są kwitowane pogardliwym prychnięciem przez jakieś 99,9% ludzi, zdjęcia złowionych ryb można zdaje się bez obaw wrzucać na fejsika... Ssaki są nam jakoś najbliższe, to i emocje największe, a naczelne to już w ogóle - ja mam dreszcze jak je widzę w ZOO, bo patrzą jakoś tak prawie rozumnie 😉. Tylko że to wszystko jest po prostu efektem naszych emocji, a nie jakichś wyższych zasad moralnych. I w tym wszystkim znajdują się ludzie, którzy płaczą po osobożyrafie, pewnie większość z nich dlatego, że to tak sympatycznie ubarwione zwierzątko i znają je głównie z kreskówek 😉

Naprawdę nie ogarniam 🙂

ps. Myśliwym nie jestem i nigdy raczej nie będę. Chociaż strzelać na strzelnicy do tarczy lubię  😉
[/quote]

Taki pogląd na zwierzęta prezentowali behawioryści za czasów Skinnera. Baaaardzo dużo się zmieniło, behawioryści odkryli rolę emocji u zwierząt, nieco nowych mechanizmów uczenia się, a neurologia w ogóle wystrzelila w kosmos. Pogarda dla etologów, dla obserwacji w terenie musiała ugiąć się pod faktami, ale większość ludzi woli tego nie wiedzieć i nie zauważać. Zwlaszcza myśliwi. Pani dewiant z foty nie jest częścią ekosystemu, nie jest mieszkańcem tej części świata, nie zaspokaja żadnych podstawowych potrzeb, nie tworzy sztuki. Pani zabija, bo tak jak i inne zwierzęta drapieżne czlowiek czuje przyjemność w czasie tej czynności. Polowanie uruchamia podobne reakcje jak u innej pani wyprzedaż szpilek Jimmy Choo.
Ponieważ człowiek jest tu stawiany jako istota wyższa nie widzę innego wyjścia jak zachowania niższe określić jako dewiacje. Pani myśliwej mózg i duchowość daje możliwości innej formy pobudzania i zaspokajania "układu szukania i polowania".

No i jest opcja druga:
Pani zbawia świat, reguluje populację zwierząt, usuwa niepotrzebne osobniki, dba o rozwój afrykańskiej gospodarki, dzięki niej za chleb zarobi sporo ludzi: od linii lotniczych i jej pracowników, po hotele, kierowcow, ludzi wystawiających jej na strzał te szkodliwe stare sztuki, preparatorzy, kurierzy, ewentualnie przemytnicy jakby nawet fedex paczki nie przewiozl.
Zyskała natura, zyskała Afryka i jej ludność. Nikt nic nie stracił.
Nie ogarniam jak mozna przyjsc do fryzjera w mokrej od potu koszuli 🤔
Rosek, może jak wychodził to nie była mokra?

Są tak dzikie upały, że dla mnie przejście od metra do biura (ok 5 minut) to dramat. I wyszłam z domu ubrana jak typowa biurwa, a na miejsce doszłam jakbym była po solidnym treningu
Wracal z pracy, moj salon jest kolo jego bramy.... Ja bym poszla sie wpierw odswiezyc i przebrac a dopiero potem do fryzjera. Koszule mial z przodu i z tylu mokra jakby sie czyms oblal. No ja nie ogarniam
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się