"Zielone" bez granic?

A ja nie rozumiem, jak można uważać, że lepiej, żeby zwierzę zginęło z głodu czy pragnienia czy powoli konało potrącone przez samochód niż żeby zostało odstrzelone.

Niedawno widziałam ciężko ranne łosie. Nie życzę takiego losu żadnemu zwierzęciu, a takiego widoku żadnemu człowiekowi.
espana dokładnie tak! Było by świetnie gdyby więcej osób o tym wiedziało  🙄
Wcale mi jenotów nie jest szkoda i lisów też nie, żeby była jasność. Szkoda mi kotnych łań na przykład ale słuszna uwaga - kłusownicy niestety i to jest problem a nie zaplanowane polowania.


A mi szkoda. I jednych, i drugich, i trzecich. Jestem w stanie zrozumieć, że trzeba /powinno się regulować populację, ale i tak mi ich szkoda. To tak jak z uśpieniem chorego kota... no trzeba, żeby się nie męczył, ale żal człowiekowi. Oczywiście nie każdemu,  ale takiemu zdolnemu do uczuć i wswspółczucia. Nie rozumiem takiego gadania że to zwierzątko jest ok, a to nie zasługuje na to żeby żyć.
Dava   kiss kiss bang bang
12 sierpnia 2015 17:52
Gillian -> nie jesz miesa? masz syntetyczne siodlo, oglowie i buty?
Tak z ciekawosci pytam...


Ta dyskusja troche mi przypomina ciagle nawracajace o tym jak mozna jesc cielaczki, miec futro z lisa itd. a stara krowa albo schabowy na obiad jest zawsze spoko  😉
Taka wybiorcza wrazliwosc, w swiecie gdzie zlapasc i zjesc rybe jest spoko, a sarne juz nie. Bo ta pierwsza jest zimna i okropna, a druga ma piekne oczka i slodki pyszczek  😉 🙄
Wszystkim moim kolegom (czyli ludziom, których znam, z którymi wychodzę w łowisko, od których się uczę - autopsja, w przeciwieństwie od Waszych gdzieś słyszałem, ktoś napisał...) jest po prostu szkoda ledwo dyszącej z pragnienia kozy, która jeszcze karmi koźlaka. Ja kocham zwierzęta i dlatego zawiozę wodę, pozbieram wnyki i sadzę topinambur. A Wy wielcy miłośnicy - niech zdycha z pragnienia, w końcu nie wchodzę do lasu, to tego nie widzę...


Tylko mała uwaga, topinambur jest gatunkiem inwazyjnym, jak już tak chcemy zachowywać równowagę.
Jabberwocky - nie jest inwazyjny tam, gdzie go sadzimy. Nie robimy konkurencji ziemniakom. Sadzimy go w lesie na pasach zaporowych, czyli tam, gdzie nie ma szans się rozprzestrzenić i gdzie dziki sobie go wykopią - po to jest. Nie jest to uprawa sama w sobie, a jedynie "kawiarnia" dla zwierzyny 🙂. Po sezonie na następny rok prawie nic nie zostaje, więc musimy go wsadzać minimum raz na dwa lata.A ja nie rozumiem, jak można uważać, że lepiej, żeby zwierzę zginęło z głodu czy pragnienia czy powoli konało potrącone przez samochód niż żeby zostało odstrzelone.

Niedawno widziałam ciężko ranne łosie. Nie życzę takiego losu żadnemu zwierzęciu, a takiego widoku żadnemu człowiekowi.


Ostatnio byłam świadkiem potrącenia odyńca 80 kg przez samochód osobowy. Ponieważ kierowca nie zatrzymał się od razu, a było ciemno, w jeszcze żyjącego dzika wjechała kobieta również uszkadzając sobie auto. Oboje zatrzymali się kilkadziesiąt metrów od miejsca wypadku i czekali na policję. Zatrzymałam auto na awaryjnych i latarką dawałam znać kierowcom, aby zwalniali i omijali ranne zwierzę. Dzik miał przetrącone tylne biegi (nogi), a na przednich próbował się przemieszczać, żeby wrócić w krzaki. Wracałam akurat z polowania, ale w bagażniku tylko śrut (polowałam na bażanta). Na szczęście mam kolegę, który jest gospodarzem tego obwodu. Zadzwoniłam, żeby wziął sztucer i dostrzelił dzika. Oczywiście niektórzy żądni sensacji zatrzymywali się i robili sobie z dzikiem fotki. Nikt nie interesował się losem zwierzęcia. Mój kolega na tyle był ostrożny i bał się nalotu szalonych ekoświrów, że zanim skrócił dzikowi cierpienia dopełnił wszelkich formalności związanych z wyjściem na polowanie indywidualne! A więc zgłosił godzinę i miejsce wykonywania polowania i wpisał się do książki ewidencji polowań. Oczywiście posiadał odstrzał na dzika (druk ścisłego zarachowania), który po dobiciu wypełnił. Z egzekucją czekał na zgodę policjantów, którzy dojechali w międzyczasie. Gapiów z komórkami trzeba było przegonić 🙁. Dzik pojechał do skupu. Żadna osoba postronna nie zgłosiła potrąconego zwierzęcia choćby na policję oprócz osób zgłaszających kolizję z autem.
W moim kole natomiast często jesteśmy wzywani do potrąceń (głównie saren), do martwym zwierząt lub takich, które trzeba dobić. Niektóre ulegają wypadkom wbiegając w mało widoczne ogrodzenia. Wszystkie taki powypadkowe sztuki są wpisywane do naszego planu, czyli o tyle mniej koło musi pozyskać.
Na terenie naszego obwodu ludzie wiedzą, gdzie dzwonić - dzwonią do prezesa. Żaden miłośnik zwierząt truchła nie posprząta 🙁
[quote author=Euphorycznie link=topic=97374.msg2404919#msg2404919 date=1439390442]
espana dokładnie tak! Było by świetnie gdyby więcej osób o tym wiedziało  🙄
Wcale mi jenotów nie jest szkoda i lisów też nie, żeby była jasność. Szkoda mi kotnych łań na przykład ale słuszna uwaga - kłusownicy niestety i to jest problem a nie zaplanowane polowania.


A mi szkoda. I jednych, i drugich, i trzecich. Jestem w stanie zrozumieć, że trzeba /powinno się regulować populację, ale i tak mi ich szkoda. To tak jak z uśpieniem chorego kota... no trzeba, żeby się nie męczył, ale żal człowiekowi. Oczywiście nie każdemu,  ale takiemu zdolnemu do uczuć i wswspółczucia. Nie rozumiem takiego gadania że to zwierzątko jest ok, a to nie zasługuje na to żeby żyć.
[/quote]
Sivens mi też jest szkoda. Szczególnie zwierzyny płowej (saren, jeleni, danieli). Nie chcę się zarzekać, ale sarenki ja sobie tylko oglądam i dokarmiam zimą. Łowczego mojego koła zawsze proszę, żeby nie wpisywał mi saren do odstrzału, bo i tak go nie wykonam.
espana Mnie najbardziej boli taki brak szacunku do zwierzęcia. Znam osobę która pracowała w ubojni. I kiedy opowiada o tym to ze łzami w oczach. On ma więcej szacunku do zwierząt niż nie jeden koniarz - teoretycznie miłośnik zwierząt. Jak czytałam wątek o fundacjach to gębę szeroko otworzyłam czytając to co ludzie antyfundacyjni tam pisali. Nie wiem jak można tak przedmiotowo podchodzić do zwierząt posiadając zwierzęta. Ja rozumiem, jeść mięso, rozumiem, że zwierzęta są i będą zabijane i w lesie, i w ubojniach, i na drogach, ale kurde nie trzeba być weganem i nawiedzonym działaczem, żeby wiedzieć, że te zwierzęta cierpią i powinno to wywołać chociaż minimalne emocje. Jak można robić to/mówić o tym z radością czy dumą?
espana, z topinamburem wierzę na słowo. Chociaż tak jak tet kompletnie nie rozumiem po co karmić dziki. Nie są gatunkiem zagrożonym czy ginącym. Idąc tropem argumentacji o odciąganiu od upraw, to powinno się również dokarmiać lisy, żeby odciągnąć od kurników. Dlaczego nie dokarmia się lisów?

Trusia, to też uproszczenie. Z jednej strony tyle lamentów jak to ewolucja i dobór nie działa, a z drugiej wolimy żeby zwierzę czysto odstrzelić. Oczywiście, emocje zrozumiałe. Tylko potem trzeba się pogodzić z tym, co na bliska nam skale można sobie poobserwować przy okazji miejskich gołębi, ile ptaków jest chorych, na własne życzenie populacje kalekich zwierząt możemy sobie uhodować. A dlaczego, to milion razy było pisane. Myśliwy działający w sposób w jaki dzisiaj działa mocno przesuwa presję selekcyjną.
espana, z topinamburem wierzę na słowo. Chociaż tak jak tet kompletnie nie rozumiem po co karmić dziki. Nie są gatunkiem zagrożonym czy ginącym. Idąc tropem argumentacji o odciąganiu od upraw, to powinno się również dokarmiać lisy, żeby odciągnąć od kurników. Dlaczego nie dokarmia się lisów?


Po raz kolejny piszę: dzików się nie dokarmia - robi to rolnik siejąc kukurydzę. Dziki zatrzymuje się w lesie, żeby nie szły w uprawy. Wataha dzików robi duże szkody. Nie można tego porównywać z polującym samotnie lisem. Kurnik można ogrodzić, wielohektarowych zasiewów nie da rady. I lisy (wszystkie drapieżniki) i dziki nęci się na nęciskach, czyli miejscach w pobliżu których się poluje. Nęci się jedzeniem lub zapachem.
Po wypatroszeniu strzelonej zwierzyny patrochy i narogi (jak ktoś nie lubi) pozostawia się w lesie - właśnie dla lisów. Nie ma to na celu dokarmiania sensu stricte, ale najedzony lis odpuści sobie koźlaka czy zająca.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
13 sierpnia 2015 09:03
A ja nie rozumiem, jak można uważać, że lepiej, żeby zwierzę zginęło z głodu czy pragnienia czy powoli konało potrącone przez samochód niż żeby zostało odstrzelone.

Niedawno widziałam ciężko ranne łosie. Nie życzę takiego losu żadnemu zwierzęciu, a takiego widoku żadnemu człowiekowi.


Nie pisałam nic o potrąceniu przez samochód jako o naturalnej selekcji.
Dlaczego lepiej zeby padło z głodu? Bo padaja najsłabsze, te naprawdę najsłabsze a nie te, które weszły po lufę. Jak będę glodne to juz na etapie rozrodu będzie selekcja, urodzi się mniej młodych, mniej ich przezyje pierwsze tygodnie.  I przyroda nie płaci potem kar za uwalenie najlepszego byka, a myśliwy może i zapłaci za "pomyłkę", tylko co to zmieni dla stada np jeleni? Dobre geny będa sobie wisieć na ścianie.

Espana, odpowiesz mi na pytanie, czemu wg ciebie dokarmiane sa dziki w Krakowie, na śródmiejskich łąkach?  A dlaczego nie sa dokarmiane te w górach? Zazwyczaj odpowiadasz "to nie u nas, nie wiem , kto to, i dlaczego, nie wrzucaj wszytskich do jednego wora".
tet jestem z Wrocławia. Nie wiem, kto dokarmia dziki na krakowskich śródmiejskich łąkach. Jeśli łąki należą do miasta są wyłączone z obwodu łowieckiego. Po co myśliwy ma tam rzucać karmę? Widziałaś myśliwych karmiących dziki w mieście? Bo u mnie w mieście robią to tylko mieszkańcy. Myśliwi muszą potem odławiać dziki z cmentarzy lub strzeżonych osiedli.
W górach nie ma dzików, to nie jest ich naturalne środowisko. Poluję w Beskidzie Wyspowym - prawie nie ma dzików, jeżdżę w Bieszczady - dziki mamy tam tylko w zagrodzie i je karmimy 😉 Dziko żyjących brak.
W górach nie ma też upraw, więc nie ma sensu wykładać dzikom karmy, bo, jak pisałam wcześniej, dokarmianie nie jest celem a jedynie ochrona roli. Czyli nie tuczenie a odciągnięcie od pola, żeby zmniejszyć szkody.
tet, może ktoś wpadł na pomysł, że jak będą je tam dokarmiać to nie pójdą między zabudowania buszować wśród śmieci ludzkich

I proszę cię, nie opowiadaj, że jak nie będą dokarmiane to się populacja sama zmniejszy. No zmniejszy się - za 10 lat. Przy obecnych warunkach pogodowych, bardzo łagodnych zimach i dostępie do żywności praktycznie wszędzie - nic się nie przetrzebi a przynajmniej nie szybko. Przetrwają nawet chore osobniki, a w miedzyczasie strach będzie wyjść z domu bo po prostu przyjdą sobie szukać żarcia u nas. W wiosce, w której trzymałam konia dziki rozmnożyły się koszmarnie - wioska blisko lasu, praktycznie wszędzie dookoła uprawa kukurydzy. Dziki nie dość, że niszczyły pola (u nas zmasakrowały padoki i ogrodzenia, nawet te z siatki) to po prostu były niebezpieczne - wchodziły na podwórka rozwalajac ogrodzenia, wieczorami ludzie nie wychodzili z domów. Ludzie mieli tak dość, że z kim by się nie rozmawiało, to chcieli sami już broń załatwiać i je przetrzebić - koło łowieckie nie miało tyle odstrzałów, żeby zrobić porządek (takie głosy słyszałam od mieszkanców - to możliwe?). Może warto postawić się w sytuacji innych ludzi. Z jednej strony to była ich wina - sami dali niekończące się połacie wyżywienia tym dzikom. Z drugiej mieli przestać uprawiać rolę? I co, poczekać z 10 lat, może sie przetrzebi?


Swoją szosą - espana - co w takiej sytuacji? Kiedy właśnie dzika zwierzyna rozmnoży się tak, że nie bardzo wiadomo co z tym zrobić? Ja się potem stamtąd wyprowadziłam i nie wiem co się dokładnie dalej działo. Wiem, że w roku następnym też jeszcze dziki szalały. W tym już chyba nie było tak źle, choć widać poniszczone ogrodzenia i ja sama dzika "trafiłam" autem pod stajnią.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
13 sierpnia 2015 09:40
Na tym drzwie jest konstrukcja z ambona. Kolo drzewa widac placyk, na ktorym walaja sie tony zarcia dla dzikow. Jest tez drozka, ktora sie to zarcie dowozi. Po co? jak widac na mapce pol uprawnych po horyzont....
Pinezka
w pobliżu Dębniki, Kraków
http://goo.gl/maps/QhKFZ
Nie zmniejszy się. Przeprowadzono badania, które pokazały, że gdyby zatrzymać gospodarkę łowiecką na 1 rok powstałyby nieodwracalne zmiany w ekosystemie. Wyginęłyby gatunki, o utrzymanie których teraz walczą myśliwi, tj. głuszec, cietrzew, mniejsze ptactwo, zające. Gatunki obce ekspansywne wyparłyby gatunki rodzime.

edit.
Na tym drzwie jest konstrukcja z ambona. Kolo drzewa widac placyk, na ktorym walaja sie tony zarcia dla dzikow. Jest tez drozka, ktora sie to zarcie dowozi. Po co? jak widac na mapce pol uprawnych po horyzont....
Pinezka
w pobliżu Dębniki, Kraków
http://goo.gl/maps/QhKFZ

Czyli teren nie należy do miasta. Pisałam też kilkakrotnie o nęciskach. Nie służą one karmieniu. Skoro stoi ambona a pod nią leży żarcie, to jest jasne, że nie po to żeby dziki miały tam stołówkę. Z ambon można strzelać do dzików i drapieżników. Zwierzyna płowa korzystająca z nęcisk jest bezpieczna.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
13 sierpnia 2015 09:58
Teren nalezy do miejskiego zespolu parkow, wlasnoscia jest ogrodu zoologicznego. Jest terenem spacerowym, stzrelanie do czegokolwiek jest szalenstwem. Choc pewnie szalencow nie brak.

Espana, podaj zrodla tych badan i symulacji, prosze.
Zaraz zaraz, co ma zabicie sarny do życia ptaków? Jeszcze lis to rozumiem, bo się nimi żywi, ale sarny raczej im nie zagrażają, więc dlaczego miałyby wyginąć przy braku ich odstrzału?
No to co robi tam ambona? Może jest stara, może kiedyś tam się polowało? A może to domek na drzewie i ktoś siada, żeby sobie zwierzątka pooglądać? Sama widzisz - nie mogą to być myśliwi, skoro teren jest wyłączony z obwodu łowieckiego.
Właśnie szukam źródła, jak znajdę to wrzucę. Nie wiem, czy wyczytałam to w necie czy w gazecie.
Link . Dzików w mieście Kraków jest dużo. I są odstrzały. Miasto zatrudnia i firmę do tego i zleca to myśliwym. Kto wieczorem ostro hamował, żeby uniknąć zderzenia z dzikiem w obrębie miasta, ten to rozumie. Jest plan odstrzału dzików w mieście. Przy okazji się dowiem jaki. Wiem, że trudno go wykonać, tyle jest zwierząt do odstrzału.
p.s
o tę ambonę też się dowiem
p.p.s
http://www.pzl.waw.pl/pdf/Roczny_plan_lowiecki_2013.pdf
Może ten wzór dokumentu pokaże jak to wszystko wygląda?
Prawo Łowieckie Art. 45.

1. W przypadku nadmiernego zagęszczenia zwierzyny, zagrażającego trwałości
lasów, nadleśniczy działający z upoważnienia dyrektora regionalnej dyrekcji
Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe po zasięgnięciu opinii
Polskiego Związku Łowieckiego wydaje decyzję administracyjną, nakazującą
dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego wykonanie odłowu lub odstrzału
redukcyjnego zwierzyny.
2. Jeżeli dzierżawca obwodu łowieckiego nie realizuje rocznego planu łowieckiego
w zakresie pozyskania zwierzyny, nadleśniczy działający z upoważnienia
dyrektora regionalnej dyrekcji Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Pań-
stwowe wydaje postanowienie o zastosowaniu odstrzału zastępczego zwierzyny,
według zasad określonych w umowie dzierżawy obwodu łowieckiego.
3. W przypadku szczególnego zagrożenia w prawidłowym funkcjonowaniu obiektów
produkcyjnych i użyteczności publicznej przez zwierzynę, starosta, w porozumieniu
z Polskim Związkiem Łowieckim, może wydać decyzję o odłowie
lub odstrzale redukcyjnym zwierzyny.
4. Odstrzały redukcyjne i zastępcze zwierzyny mogą przeprowadzać wyłącznie
osoby uprawnione do wykonywania polowania.

edit.
Tania plan roczny musi być zgodny z planem wieloletnim - gospodarkę planuje się na 10 lat do przodu. Tutaj dokładnie jak to widzi minister i jak to robimy w kołach: http://www.lowiecki.pl/prawo/prawo_13a.php
[quote author=trusia link=topic=97374.msg2404959#msg2404959 date=1439393088]
A ja nie rozumiem, jak można uważać, że lepiej, żeby zwierzę zginęło z głodu czy pragnienia czy powoli konało potrącone przez samochód niż żeby zostało odstrzelone.

Niedawno widziałam ciężko ranne łosie. Nie życzę takiego losu żadnemu zwierzęciu, a takiego widoku żadnemu człowiekowi.


Nie pisałam nic o potrąceniu przez samochód jako o naturalnej selekcji.
Dlaczego lepiej zeby padło z głodu? Bo padaja najsłabsze, te naprawdę najsłabsze a nie te, które weszły po lufę. Jak będę glodne to juz na etapie rozrodu będzie selekcja, urodzi się mniej młodych, mniej ich przezyje pierwsze tygodnie.  I przyroda nie płaci potem kar za uwalenie najlepszego byka, a myśliwy może i zapłaci za "pomyłkę", tylko co to zmieni dla stada np jeleni? Dobre geny będa sobie wisieć na ścianie.

[/quote]

Potrącenie przez samochód było w kontekście ilości zwierząt, które szukają nowych żerowisk (nie wiem, czy to prawidłowy temin) i wychodzą na szosy.

W naturalną selekcję nie wierzę. Od iluś lat obowiązuje moratorium na odstrzał łosi. Nie wiem, jakie geny mają te, które wychodzą z lasu i szukają jedzenia w okolicy, ale z roku na rok jest ich coraz więcej. Atrakcja turystyczna - ludzie cieszą się, pstrykają fotki i sobie jadą. A o tym, co je do miasta przygnało nie myślą.

Widziałam łosia z rozpłatanym brzuchem, rozmawiałam ze strażą gminną, którzy mają mnóstwo wezwań do łosi spacerujących ulicami. I wolę, żeby ktoś sobie te dobre geny powiesił na ścianie niż żeby musiały szukać jedzenia nie tam, gdzie nie są narażone na pułapki cywilizacji.




Zimą sarny wychodzą na szosy żeby lizać sól bo nie mają jej w naturze. Stąd rozkładanie w lesie lizawek. Żeby je od szos odciągać. Targanie wielkich kawałów soli przez las nie jest lekkim zajęciem.
OT dodam, że za radą myśliwych resztki lizawek ze stajni wywożę dwukółką do lasu i wieszam na uschniętych drzewach. Potem jadąc w teren mam na co popatrzeć.
ps.
Espana - tak, wkleiłam link o planie, żeby pokazać jak to jest poukładane.
epk nie zauważyłam Twojego pytania. Zwiększa się odstrzał, zachęca się do polowań. U nas w kole nagradza się np. paczką naboi. Są konkursy na większą skalę, np. dla lisiarzy, za największą ilość strzelonych drapieżników można wygrać sztucer.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
13 sierpnia 2015 12:57
Link . Dzików w mieście Kraków jest dużo. I są odstrzały. Miasto zatrudnia i firmę do tego i zleca to myśliwym. Kto wieczorem ostro hamował, żeby uniknąć zderzenia z dzikiem w obrębie miasta, ten to rozumie. Jest plan odstrzału dzików w mieście. Przy okazji się dowiem jaki. Wiem, że trudno go wykonać, tyle jest zwierząt do odstrzału.
p.s
o tę ambonę też się dowiem
p.p.s
http://www.pzl.waw.pl/pdf/Roczny_plan_lowiecki_2013.pdf
Może ten wzór dokumentu pokaże jak to wszystko wygląda?


Moj mąż prawie sie rozmazał o samochód, który tuż przed nim zderzył się z dzikiem. Bylo to jakiś kilometr w linii prostej od tego punktu, na ul. Tynieckiej. Moze jakby dzików nie dokarmiali to by się po Tynieckiej nie snuły? Może ten dzik właśnie maszerował na zer do stołówki?
tet, ale gdzie indziej by sie snuły. Przecież się nie zdematerializują. A jedzenie sobie znajdą - na tyle dużo, żeby przetrwać nawet w środowisku niesprzyjającym. Czytałaś w ogóle co pisałam? W tamtej wiosce nikt dzików nie dokarmiał - same się dokarmiały tym co ludzie na polach mieli. To przepraszam, mają nie uprawiać roli i oczekiwać jak po xxx latach dziki się przetrzebią?
Czytam i wyszło mi takie podsumowanie:
Dzika zwierzyna jest własnością państwa, teoretycznie nas wszystkich.
Państwo uwielbia delegować swoje obowiązki a przyswajać zyski, taki to możnowładca.
Dzika zwierzyna tak naprawdę nie jest dzika, tylko... hodowana z dzikich gatunków, rozmnaża się w lasach, żywi - niekoniecznie w lasach.
Dzika (a hodowana) zwierzyna jest w dzierżawie kół łowieckich, które ponoszą koszta i trudzą się, żeby tę hodowlę i chów (dość rozpaczliwie) regulować. Członkowie kół robią to, bo mają taką "zboczoną pasję" (nie ma przymusu parać się myślistwem, jednak ktoś musi "to" robić).

Wychodzi mi, że najazdy na myśliwych są z powodów sentymentalnych. Albo rezultatem uwiedzenia "zielonymi" ideami.

A może (żartem, albo nie) to jest spisek firm od GMO? Żeby tych dzików było więcej, żeby więcej żarły na polach, żeby kukurydza musiała być coraz bardziej wydajna, żeby trzeba było jej coraz więcej kupować do siewu?

A jedno mnie zafascynowało. Ktoś napisał, że myśliwi są be, "bo to lubią", i jak to tak, żeby broń dostawał (zdobywał) ten co lubi strzelać. A kto ma mieć broń i strzelać? Ten co NIE LUBI? Będziemy losować, zrobimy taką brankę, i np. w danym roku padnie na Wunię, i ona będzie musiała albo płacząc strzelać do lisków, albo wykupić sobie zastępstwo w straszliwym obowiązku?

Drugie nie od dziś mnie zastanawia, we wszystkich tematach. Taka opinia, że gdy ktoś nie pozwala, żeby rządziły nim emocje, to niby tych emocji nie odczuwa, jest "zimny", jest "cyborgiem".

No i to cudne: Jak można kochać zwierzęta i je zabijać??? Można popytać weterynarzy jak to jest.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
13 sierpnia 2015 13:50
A jedno mnie zafascynowało. Ktoś napisał, że myśliwi są be, "bo to lubią", i jak to tak, żeby broń dostawał (zdobywał) ten co lubi strzelać. A kto ma mieć broń i strzelać? Ten co NIE LUBI? Będziemy losować, zrobimy taką brankę, i np. w danym roku padnie na Wunię, i ona będzie musiała albo płacząc strzelać do lisków, albo wykupić sobie zastępstwo w straszliwym obowiązku?

Interesujace spostrzezenie - ALE czy to znaczy, ze np. policjantami, ktorzy maja chronic mnie, Ciebie i kazdego innego maja zostawac tylko ludzie, ktorzy lubia strzelac do innych homo sapiens? Policjant tez musi w sytuacjach podbramkowych naciskac spust, bron ma ze soba na sluzbie caly czas. No i ta sama analogia: ale ze jak, policjantem na zostac ktos kto NIE LUBI strzelac do czlowiekow? o_O Zeby plakal nad ta bronia wymierzona w kogos albo nie ochronil ofiary przed oprawca bo on nie lubi?

A jednak nie chcialabym, zeby do policji dostawali sie ludzie, ktorzy to LUBIA.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
13 sierpnia 2015 14:16
tet, ale gdzie indziej by sie snuły. Przecież się nie zdematerializują. A jedzenie sobie znajdą - na tyle dużo, żeby przetrwać nawet w środowisku niesprzyjającym. Czytałaś w ogóle co pisałam? W tamtej wiosce nikt dzików nie dokarmiał - same się dokarmiały tym co ludzie na polach mieli. To przepraszam, mają nie uprawiać roli i oczekiwać jak po xxx latach dziki się przetrzebią?


Jezeli srodowisko jest niesprzyjąjące to po co u diabła utrzymywać w nim dziki sztucznie?? Pól nie ma, nikomu w szkodę nie wchodzą, o ile nie wlezą na jezdnie. I po to się je tam karmi, żeby mogły przetrwać w tym niesprzyjającym środowisku?
Becia23 ale wiadomo, że od małego chłopcy marzą o pracy policjanta czy żołnierza, grają w strzelanki, bo właśnie strzelanie jest takim elementem pociągającym. Lubić strzelać nie jest jednoznaczne z lubieniem zabijać. Ten, kto się broni brzydzi czy boi raczej do policji nie idzie. A Ci, których to pociąga, są dokładnie przebadani, czy ten pociąg jest u nich w granicach normy. I tak jak u myśliwych tak i wśród policjantów znajdzie się taki jeden, co to zabarykaduje się w mieszkaniu i żonę zabije.
[quote author=epk link=topic=97374.msg2405308#msg2405308 date=1439467955]
tet, ale gdzie indziej by sie snuły. Przecież się nie zdematerializują. A jedzenie sobie znajdą - na tyle dużo, żeby przetrwać nawet w środowisku niesprzyjającym. Czytałaś w ogóle co pisałam? W tamtej wiosce nikt dzików nie dokarmiał - same się dokarmiały tym co ludzie na polach mieli. To przepraszam, mają nie uprawiać roli i oczekiwać jak po xxx latach dziki się przetrzebią?


Jezeli srodowisko jest niesprzyjąjące to po co u diabła utrzymywać w nim dziki sztucznie?? Pól nie ma, nikomu w szkodę nie wchodzą, o ile nie wlezą na jezdnie. I po to się je tam karmi, żeby mogły przetrwać w tym niesprzyjającym środowisku?

[/quote]

tet ILE RAZY MOŻNA JESZCZE NAPISAĆ W TYM WĄTKU, ŻE DZIKÓW SIĘ NIE KARMI? CHODZI TOTO W KUKURYDZY GMO DO ZIMY I MA SŁONINY NA 2 PALCE!
Myśliwy wysypuje karmę dzikom lub tworzy zasiewy w dwóch przypadkach: zanęcić, żeby ułatwić sobie strzał i zapobiec szkodom. JAK KTOŚ PODKARMIA DLA SAMEGO PODKARMIANIA TO NIE MYŚLIWY!!!
(...)
Jezeli srodowisko jest niesprzyjąjące to po co u diabła utrzymywać w nim dziki sztucznie?? Pól nie ma, nikomu w szkodę nie wchodzą, o ile nie wlezą na jezdnie. I po to się je tam karmi, żeby mogły przetrwać w tym niesprzyjającym środowisku?

Ciekawa jestem jakich jeszcze słów ma użyć espana, żeby dotarło, że się NIE KARMI? Jeśli już to "karmią" rolnicy uprawiając rośliny jadalne.
Kończę swój udział w tej części rozmowy, bo trudno dorosłym osobom tłumaczyć w kółko sprawy oczywiste. Zmęczyło mnie to już . 🤔
ps
hihihi,Espana pisałyśmy w tym samym czasie. Nie dotrze, idę o zakład.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
13 sierpnia 2015 14:23
To pewnie też nie mysliwi zbudowali pobliskie ambony 🙂 moze ksieza? Oni tez na ambone czasem wchodza
Edit. Mozecie mi tlumaczyc ze nie karmia, szkoda tylko ze ja widze jak dowalaja zarcie, niestety nie zdarzylo sie nigdy spotkac tego kogos kto to zarcie tam wozi, bo bym spytala dlaczego.

Tak, nie dotrze, bo rozdzwiek miedzy i formacja z neta (od was) a tym co widze na wlasne oczy jest nieco za duzy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się