Co mnie wkurza w jeździectwie?

Oczywiście, że czuć i to bardzo 😉
Dla mnie to było bardzo fajne doświadczenie, które pokazało ile jeszcze brakuje mi do jakiegokolwiek poziomu jeździeckiego 😉
  Ja jestem rekreancikiem (czytaj - skaczę sobie coraz przyzwoiciej L-P) i nie uważam, że potrzebuję konia robiącego lotne co dwa tempa czy ciągi. Tak samo moja trenerka - nie jeździ wysokich konkursów, teraz już raczej pracuje  z młodziakami.
  Pamiętam jak kiedyś załatwiłam sobie jazdy w zamian za opiekę. Koń był tak zajeżdżony, że właściwie to ja go zajeżdżałam 😉, nic nie robił zanim ja wsiadałam (koleżanka w tej samej stajni też miała taką umowę). Gleb było dużo, piła w pysku i jedziemy z tym całym "zebraniem". Po jakimś czasie poznałam moją trenerkę i zaczęłam jeździć na jej profesorze. Niesamowity koń, w miesiąc nauczyłam się więcej niż przez kilka lat na rekreantach. Nauczyłam się przede wszystkim poprawnie używać pomocy. Po jakimś czasie trenerka wpuściła mnie na swojego młodego (Siwy z interpretacji filmików 😉), poprzeczka byłą wyżej - musiałam pilnować i siebie i konia. Dopiero po dłuższym czasie jazdy na prywatnych koniach trenerki, dostałam pierwszą świeżynkę do jazdy. Gniada była dopiero zajeżdżona i czasami zapominała, że się w ścianę nie wjeżdża 😀. Na początku cały czas trenerka czuwała, z czasem coraz rzadziej, bo mnie bankrucja powoli dopadała (nie przez konie :hihi🙂. I tak się coraz lepiej dogadywałam z gniadą, była coraz elastyczniejsza, coraz lepiej odpowiadała na pomoce.
  Aż pewnego razu koleżanka zaprosiła mnie "żebym podjeździła" jej konia (ten którego miałam najpierw pod opieką) i to było nie za przyjemne. Wcześniej nie zauważałam tej sztywności, braku zgięcia i jakiegokolwiek ustawienia na pomoce.
  Teraz odwołam się do pierwszego akapitu. Osobom jeżdżącym rekreacyjnie/ambitną rekreację nie jest potrzebny koń robiący jakieś trudne elementy, ale koń elastyczny, przepuszczalny, dobrze odpowiadający na subtelne pomoce!

Wiem, że odkryłam Amerykę. 😁
halo z tego co wiem, mój koń skończył w tym roku 7 lat, miesiąc temu... jak mówiłam - nie jeździmy wyczynowo, nie jeżdżę zawodów, kobyłka urodziła klaczkę, która aktualnie za tydzień z haczykiem kończy 5 miesięcy, więc teraz nie ma co mówić o jakiejś pracy... ale tak to sobie tuptałyśmy różne rzeczy, bawiłyśmy się balansem ciała, różne ustępowania, jakieś pseudopółpiruety, nic poważnego, parkury do 120 czasami, ale nie była mocno eksploatowana. Nie była na chama rolowana i nie wmawiałam wszystkim, że mam pozbieranego konia, bo nie na tym to polega... Tak jak pisałam, jest to mój koń-przyjaciel, a ze względu na moje zdrowie cieszę się, że zrobiłam z nią to w takim przedziale czasowym, bo nie macie pojęcia w jakim trybie ten koń pracował, jak często, proszę nic nie insynuować zaraz...
facella ekhem, poprawka. Nie napisałam, że jako 11-sto latka. Przez 2 lata mieszkałam w Niemczech (od 1-ego r.ż. do 3.) wyobraź sobie, że z RODZICAMI, a nie sama (nie wiem skąd od razu ta prokuratura, ludziee 🙄 ) a potem co roku na wakacje, na 2-3 tygodnie przyjeżdżaliśmy do dziadków... kolejne insynuacje i dopowiadanie czegoś, czego nie napisałam, ale to już chyba norma na re-volcie.
keirashara, Libeerte ale to właśnie o to chodzi. Jazda na takim koniu najwięcej uczy. Ja też wsiadłam na konia dobrze zrobionego i na pierwszej jeździe koń mnie woził, a ja nie mogłam zwolnić. Zamiast łopatki, ustępowanie. Następnym razem miałam problem z poprawnym zagalopowaniem. Dopiero za trzecim razem jeździło mi się naprawdę fajnie. Tylko po zejściu z takiego konia od razu mój zaczął inaczej chodzić, bo ten pierwszy pokazał mi jakie błędy popełniam. Oczywiście, nie każdy musi mieć konia na poziomie GP, czy nawet MR, ale taka osoba też nie powinna zajeżdżać koni. Właśnie przez takie coś roi się od "trupów". Wiadomo inaczej też jest zajeżdżać konia dla siebie, nie mając żadnych ambicji na więcej, ale też trzeba mieć chociaż wiedzę teoretyczną i liczyć się z tym, że się w międzyczasie popsuje. To co się teraz ogląda na ujeżdżalniach to jest masakra. Nawet u mnie w stajni dziewczyna zajeżdża 4 letnią kobyłe, a na siłę próbuje ganaszować zamiast po prostu jechać do przodu i to jest jej celem w pracy z młodym koniem - zganaszować... do tego to wyjątkowo niepokorne "ciele", więc nawet nie warto zwracać uwagi. Ręce opadają. Dlatego jak się potem słyszy, że 11 latka bierze się za zajazdke to człowiekowi się włosy jeżą na głowie. Poza tym to, że ktoś jeździ rekreacyjnie nie znaczy, że ma się nie rozwijać... a w momencie kiedy ani koń nie umie, ani człowiek to skąd wiadomo, że to jest ten "guzik"? Potem właśnie tak jest, że się przesiadasz na konia "dobrego" a ten robi inne figury niż chcesz. A na Twoim koniu jak się da poprawne sygnały to nic nie zrobi, bo jest źle nauczony. 
Sivens, ja się akurat w pełni z Tobą zgadzam 😉 Tylko ja ogólnie jestem zdania, że to co robi koń to zawsze jest "wina" człowieka. Jak sztywny, to znaczy, że człowiek sztywny, jak nie reaguje, to znaczy, że człowiek daje zły sygnał. Oczywiście są od tego różne wyjątki (np. jak coś jest nie tak ze zdrowiem i koń daje to do zrozumienia, czy inne). Tylko znam bardzo dużo ludzi, którzy jeżdżą jak... a myślą że są mistrzami świata i "głupi koń". (o! to mnie wkurza chyba najbardziej w jeździectwie) Oni gdyby nie potrafili zrobić czegoś na koniu wysokiej klasy powiedzieliby, że to koń jest źle nauczony.
Moim zdaniem jazda w każdym wieku i po x latach treningów zawsze wymaga odpowiedniego trenera (po pewnym czasie może nie na każdej jeździe, ale regularnie) i to on ma powiedzieć że to ten guzik 😉

Mika99, mówiłaś, że kupiłaś 3-latkę i że minęło 5 lat. Wg. mnie 3+5 = 8.
Czyli tak - masz konika, z którego jesteś zadowolona, i trudno, żeby było inaczej, skoro to twój jedyny koń 🙂
Jednak ten koń nic nie umie - stawiam taką tezę, a jeśli chcesz jej zaprzeczyć, to udowodnij, że jest inaczej. Parkur 120 to chyba sama skakałaś (ze stacjonat się da, z okserami gorzej).
Mnie to byłoby rybka, gdyby nie to, że swoim postem polecasz coś, co uważam za ZŁO. Niebagatelne.

Dramuta12, dobre 🙂 - do potrzeb rekreacji koń przepuszczalny 😀 Ale wiesz, że na przepuszczalnym koniu to ty nigdy nie siedziałaś? Nie no, fajnie by było na takim jeździć do lasu. Ale nie ma opcji, żeby z surowego konia + zielony jeździec wyszedł koń przepuszczalny.

Powiem wam, że zawsze to była moja motywacja, żeby nauczyć się jeździć. Żeby przyjemnie i bezpiecznie jeździć w terenie. W ogóle mam przyjemnościowe i rekreacyjna podejście do jeździectwa (co dzikim trafem sprawia, że "krew, pot i łzy" :lol🙂 - uwielbiam jeździć relaksowo, ze swobodą, poczuciem pewności, uśmiechem na gębie.

I tu dwie opowiastki. Przyjechała podopieczna (realny poziom srebro albo ciut więcej), jeździ na dość narwanym z natury 5-latku i pławi się w szczęściu: Ale wspaniały koń!  😜 Pytam, czemu tak sądzi. A ona: Bo czuję się na nim bezpiecznie, on tak jakoś robi o co proszę.  🤔 To na czym ona jeździ zazwyczaj, skoro dzikawego 5-latka (tylko 1/2 roku treningu) uważa za super konia??? Bo wg mnie on nie jest super, ani bezpieczny. Dopiero Będzie. Będzie na pewno, i już niedługo, ale jeszcze nie teraz.

Druga: tnę galopem po dobrej drodze w lesie, kierunek do stajni, uśmiech od ucha do ucha, prędkość... folblucia. I nagle z trawiastej przecinki w środku lasu, dokładnie prostopadle, dokładnie przed nami - wyjeżdża... Harley. Motor taki. Chromy i metaliczny szafir, dłuuugi. Żaden koszmarny sen - tak było. Nie wiem co by było, gdybym nie mogła zaordynować parady z wyciągniętego galopu, gdybym nie wiedziała, że koń odpowie i stanie. A że czasem nie da się stanąć, to jeszcze koń i jeździec muszą umieć skakać, przynajmniej metr.

Wtedy można sobie z prawdziwą przyjemnością jeździć w terenie: gdy koń zawsze stanie, zawsze zagalopuje (nie rozpędzany), zawsze da się łopatką do wewnątrz, gdy jedzie dokładnie takim tempem jak prosimy, gdy reaguje na pomoce niezależnie od innych koni i "okoliczności", gdy wiemy, że skoczymy co wyrośnie gdy trzeba, gdy koń poproszony pójdzie wszędzie, koło wszystkiego, gdy nagle wystraszony fuknie, ale ani się nie zaryje, ani nie odpali wrotek, ani nie zrobi świderka... Żeby koń się tak zachowywał, kulturalnie, to musi być Ujeżdżony. A tego W ŻYCIU nie zrobi zielony jeździec z surowym koniem. Nie ujeździ poprawnie. Nie chcę nawet myśleć, ilu miłośników "spacerów w terenie" tak naprawdę jeździ z duszą na ramieniu, jak nie całą trasę to odcinki.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 sierpnia 2015 01:07
Powiem wam, że zawsze to była moja motywacja, żeby nauczyć się jeździć. Żeby przyjemnie i bezpiecznie jeździć w terenie. W ogóle mam przyjemnościowe i rekreacyjna podejście do jeździectwa (co dzikim trafem sprawia, że "krew, pot i łzy" lol) - uwielbiam jeździć relaksowo, ze swobodą, poczuciem pewności, uśmiechem na gębie.

Dokładnie taka była od zawsze moja motywacja do pracy z koniem. Żeby w terenie można było sobie galopować przez nóżkę podziwiając krajobrazy wokół czyli zupełnie bezstresowo i bez tzw walki o życie.
Halo koń kupiony w kwietniu, moja matematyka mówi,że konia mam 4 lata z haczykiem. Więc leci już piątka. Tak,mój koń nic nie umie, mam tylko jednego konika na którym woże dupe i jak wsiąde na innego konia, nieważne czy dobrze zrobionego czy nie - nic na nim nie wykonam, oczywiście, że nie. Bo to wcale nie jest tak,że z kucyka, który nie nadawał się do jazdy, bo brak 5 klepki w głowie, zrobiłam fajnego kucyka,który chodził 1,5 sezonu skoki a potem został sprzedany dla dziecka jako profesorek. I to nie byli ludzie 'zza stodoły', którzy mieli kaprys kupić dziecku kucyka. Właściciele stajni, dwóch trenerów sportu, a mama dziewczynki rekreacji. To wcale nie jest tak, że mam 3 konie pod domem, w tym jeden Dzierżawiony 10- cio latek (no popatrz, nie stawiam argumentów typu starszy koń - długo nie pociągnie). Ale co ja tam wiem, przecież mam swój świat, swojego konika i jest wspaniale  😅
Mnie wkurza, bardzo, mentalność niektórych jeźdźców...
Sprzętowa, żeby była jasność czyli co Twoje to pożyczę a co moje to nie rusz, nie waż się wziąć bez pytania.  🙄
Chyba za dobra jestem, bo jak wzięto mój pas bez pytania to w sumie miałam to gdzieś bo przecież mi go nie zjedzą...
Ale jak ja pożyczyłam na jedną jazdę puśliska to foch jak stąd do Tokio. Bo nie zapytałam wcześniej!
Zapytałam, na fejsie, nie mając numeru telefonu wydało mi się to najrozsądniejsze a nie wpadłam na to, że ktoś
tego w ogóle nie sprawdzi.... Teraz nie wiem - schować pas? LOL
Ale przecież od razu młoda osoba + młody koń = katastrofa, krzywda konia, etc. Otóż nie...


Starsza wypowiedź, ale dopowiem coś. Otóż nie katastrofa, ale ze swojego doświadczenia wiem, że lepiej dla pary jest, jeśli jedno jest doświadczone.
Wiem, uwaga, po sobie. W wieku 13 lat zaczęłam dzierżawić 6-letniego konia późno zajeżdżanego, z małym doświadczeniem. Wszystkie jazdy pod okiem instruktorki (!). I co? Na początku koń mnie przejrzał, woził, spadałam co jazdę, nie wiedziałam jak sobie w każdej sytuacji poradzić... Fakt faktem jest, że się ciężką pracą dogadaliśmy i po 2 latach zaczęliśmy jeździć w skokach N, ale nie w tym rzecz... chodzi o to, że jakby to był doświadczony koń już coś umiejący, to nie byłabym poobijana przez pierwsze dwa miesiące i mogłabym się skupić na sobie, żeby to jakoś wyglądało, a nie walczyć o życie... Mnie akurat instruktorka bardzo dobrze przeprowadziła przez początki, wsiadała na tego konia, żeby mi pomóc, ale nie każdy ma to szczęście.
Tak więc nie mówię, że to NIEMOŻLIWE, żeby osoba niedoświadczona miała niedoświadczonego konia... po prostu LEPIEJ jest, kiedy koń już coś umie i jest po prostu bezpieczny.
Najlepiej stosować zasadę: nie rób drugiemu co Tobie niemiłe. Nie lubię jak biorą moje to cudzego też nie ruszam, choćbym miała nie jeżdzić, proste. Teraz nie mam tego problemu bo jestem u siebie, ale w innej sytuacji zawsze miałam swoje rzeczy zamknięte.
Ja się jeszcze odniosę do kwestii młodych koni w rękach młodych/niedoświadczonych osób. Sama dostałam konia w wieku 15 lat, jeżdżąc od jakiegoś pół roku. Koń miał wtedy 11 miesięcy... Oczywiście, zgadzam się z tym, że to skrajna nieodpowiedzialność ze strony moich rodziców, gdybym miała wybór to nigdy bym się na takiego dzieciaka nie zgodziła, wolałabym jakiegoś profesora, który wprowadzi mnie w jeździectwo. Ale nie udało się, koń był już mój. Obecnie klacz ma prawie 7 lat, nie jest może jakimś super zrobionym koniem, który robi lotne co jedno tempo, śmiga ciągi i skacze GP, ale na moje potrzeby jest idealna. Parkur do C klasy skoczy, jakieś elementy ujeżdżenia zrobi, na pewno nie mogę powiedzieć, że jest zepsuta. I to mnie właśnie wkurza w jeździectwie. Generalizowanie. Jak już widziało się X zepsutych przez młode osoby koników to każdy taki będzie.

Mika99, nie przejmuj się, ważne żeby koń odpowiadał TOBIE, bo to TWÓJ koń 🙂

Mika99, nie przejmuj się, ważne żeby koń odpowiadał TOBIE, bo to TWÓJ koń 🙂


I takie nastawienie mnie wkurza w jeździectwie. Bo to MÓJ koń i JA wiem, co dla niego najlepsze. Nie ważne, że sporo osób dookoła krzyczy, że dzieją się alarmujące rzeczy z tym koniem, nie ważne, że koń po raz n-ty kuleje, że z puchatego misia-pysia zamienił się w diabła-mordercę. Bo JA wiem lepiej, bo to MÓJ koń.

Koń to nie jest rower, lalka, skakanka. To jest zwierz z kościami, mięśniami, stawami i przede wszystkim mózgiem. Jeżeli coś go boli, jeżeli coś mu się stanie, to on z tym będzie musiał żyć. Szkoda, że tak wiele osób dla własnego ego i  dla własnego poczucia dumy utrudniają im to życie
jagoda No właśnie - mnie to nie przeszkadza, szczególnie, jeśli wiem, że ten ktoś nie ma tego sprzętu który mam ja.
Jeśli nie jest to siodło czy ogłowie - nie ma problemu. Ja też wtedy przyjechałam na 'wzięłam Twój pas - nie masz nic przeciwko?'.
No nie mam - bo po to jest, żeby go używać. Szkoda tylko, że to nie działa w dwie strony - no cóż.
No nie działa i dlatego lepiej nie brać cudzego. Ceniąc swój spokój ducha olewam czyjeś rzeczy 😉
[quote author=warta2009 link=topic=885.msg2406940#msg2406940 date=1439793768]

Mika99, nie przejmuj się, ważne żeby koń odpowiadał TOBIE, bo to TWÓJ koń 🙂


I takie nastawienie mnie wkurza w jeździectwie. Bo to MÓJ koń i JA wiem, co dla niego najlepsze. Nie ważne, że sporo osób dookoła krzyczy, że dzieją się alarmujące rzeczy z tym koniem, nie ważne, że koń po raz n-ty kuleje, że z puchatego misia-pysia zamienił się w diabła-mordercę. Bo JA wiem lepiej, bo to MÓJ koń.

Koń to nie jest rower, lalka, skakanka. To jest zwierz z kościami, mięśniami, stawami i przede wszystkim mózgiem. Jeżeli coś go boli, jeżeli coś mu się stanie, to on z tym będzie musiał żyć. Szkoda, że tak wiele osób dla własnego ego i  dla własnego poczucia dumy utrudniają im to życie
[/quote]

Chyba się nie zrozumiałyśmy 🙂 Nie chodziło mi o złe traktowanie, nie zauważyłam nawet, żeby ktoś pisał coś w tym kontekście do Mika99. Chodziło mi o stopień wyszkolenia konia. Jeśli komuś odpowiada, że jego koń chodzi w 3 chodach i tyle, a poza tą straszną krzywdą nie dzieje mu się nic innego to jaki jest problem? I tak na marginesie, nie uważam, żebym utrudniała mojemu koniowi życie... 😉
Wiecie, co jest złe w rv?  Szufladkowanie. Masz mniej niż 18lat i masz młodego konia? Na pewno jest zepsuty, umiera, ma obolałe plecy i jest wariatem. Znam 3 konie robione przez osoby wtedy jeżdżące słabo i jakoś jeden chodzi w domu parkury do C, jest fajny do jazdy, drugi startuje w małym sporcie, a jego wlascicielka jeździ na dobrym poziomie , a trzeci próbuje coś w ujezdzeniu. Spisywanie młodych ludzi na straty to bezsens.
kujka   new better life mode: on
17 sierpnia 2015 09:09
Windziakowa, eee i Tobie sie wydaje ze takie generalizowanie to domena ludzi  tylko na r-v? 😀
Pobudka!!
kujka, może nie tylko na r-v, ale tutaj bardzo to widać, aż razi 🙂
Kujka - właśnie na rv widać to najbardziej niestety. Tak samo jak olewanie dużej części użytkowników w niektorych watkach, bo nie są znane i nie piszą 200 osobom jakie są fajne 🙂
halo,ale jak fajnie by było mieć do rekreacji (nie klepodupstwa, tylko "niestartowanie" na przyzwoitym poziomie) takiego konia? To, że takich rekreantów prawie nie ma to inna sprawa... 😉


edit. a mi się jeszcze nigdy nie dostało za jazdę na młodej, przynajmniej publicznie 😁. Może dlatego, że dbam o nią jak mogę, ma dobry, dopasowany i komfortowy sprzęt, a ja się ciągle doszkalam albo u trenerki, albo na RV 😉.
Windziakowa - popieram 😉 Ja już kilka stron wcześniej opisywałam siebie jako przykład - i serdecznie zapraszam na jazde na którymś z moich koni, robionych przeze mnie w wieku 13/14. GP może nie pójdą - ale nigdy nie słyszałam, żeby ktoś określił je jako popsute.
Imho znam też wiele osób, które ukończyły magiczną 18, a nie powierzyłabym im opieki nad rybką akwariową 😉 I wiele starszych osób, których postępowanie z koniem sprawia, że włosy stają dęba. Myślę, że nie wiek tu powinien być kryterium, a rozsądek i indywidualne warunki.
Wkurza mnie też takie robienie z osób młodszych półinteligentów co nic nie potrafią i wszystko z pewnością popsują.
Dziewczyny to Wy nie wiedziałyście, że społeczność tego forum w znakomitej większości to osobniki zainteresowane przeważnie sobą i jeszcze kilkoma podobnymi sobie osobami ? 🙂 Przecież w stajniach, pensjonatach jest podobnie, zawsze trafi się jakaś grupka mądrali z zadartym noskiem. Ciekawa, że im nos bardziej zadarty tym strach w tyłku większy.
Dziewczyny trochę pokory, bo to takie odbijanie piłeczki. Oczywiście że są osoby dorosłe które są partaczami, ale to kiepska linia obrony. Czasami trzeba przeboleć krytykę i jakieś wnioski wyciągnąć.

Mi też się zdarzyło kilka młodziaków zjeździć i całkiem fajnie chodzą, ale chyba nie podejmę się zajazdki swojego. Chciałabym żeby był naprawdę fajnym, jezdnym koniem i żeby w przyszłości, na wyższym poziomie nie wyszły jakieś niedociągnięcia. Ale prawda jest taka, że mi nie wystarczy jeśli koń będzie tylko poruszał się w trzech chodach. Zależy mi na jakości tych chodów, na przepuszczalności, poprawnym zebraniu itp. (Oczywiście nie u 3 latka).
a wy dziewczyny serio nie widzicie różnicy w "Szufladkowaniu" revoltowym w zależności od tego W JAKI SPOSÓB dana osoba się wypowiada? Toć po przeczytaniu 2 postów i można sobie zdanie na czyjś temat wyrobić. Wybaczcie ale młody koń + osoba która słabo jeździ, czy ma lat 50 czy 14 to jest złe połączenie. Pewnie z czasem jest szansa, ze pod okiem jakiś trenerów, instruktorów wyjdzie z tego przyzwoity obrazek, ale zajmie to po pierwsze 2, 3 razy tyle co powinno, po drodze może się sporo nieszczęść wydarzyć. Ja jeżdżę ponad 10 lat, zajeździć konia też bym i zajeździła, ale 3 razy bym się zastanowiła nad pracą OD PODSTAW z młodym koniem. Zwłaszcza, jak miałby to być koń dla mnie.
mers Ja nie jeździłam pół roku wtedy, tylko już parę lat, nie była to jazda raz na tydzień, tylko tak ja mówiłam, zasuwałam dzień w dzień, czasami więcej niż jednego konia dziennie jeździłam. Mnie konie nie woziły, miałam jakieś tam wyczucie z ręką i moją równowagą, że potrafiłam utrzymać się na koniu nie ciągnąć go za pysk, tylko właśnie poprzez równowagę. Nie wiem skąd miałam takie umiejętności, ale cieszę się, że je posiadam.  😉
warta2009 no właśnie to mnie boli, że wszyscy młodzi jeźdźcy to przecież tylko psują konie. Wrzucanie wszystkich do jednego worka. Właśnie chodzi o to, że to jest mój koń, chodzi na każdy mój delikatny sygnał, a nie jest to koń rekreacyjny, który ma przechodzić x godzin dziennie ciągnąc się w zastępie za paroma innymi końmi.
ikarina ale my to nie mówiliśmy o tym, że kopytnemu dzieje się krzywda, tylko, że jest ułożony pode mnie, a nie, że wyprawiam z nim niewiadomo co i robie mu krzywde. Wszystko w granicach rozsądku  🤔

Windziakowa, eee i Tobie sie wydaje ze takie generalizowanie to domena ludzi  tylko na r-v? 😀
Pobudka!!

Pobudka z czego? Chyba żyjemy w innych światach, bo w życiu nie spotkałam się jeszcze z takim szufladkowaniem. Trener odwiedził mnie rok po tym jak wyjechał do Niemiec i powiedział, że zrobiłam kawał dobrej roboty, powiedział nad czym musimy pracować, co udoskonalić. Ludzie ze światka jeździeckiego jakimi się otaczam też nie mają teo nastawienia jak re-voltowicze, więc wpółczuję Ci, że masz wokół siebie takich generalizujących ludzi  🙁
Ej, dziewczyny, sory, ale jak wam się szufladkowanie nie podoba, to nie dorastajcie, nie znajdujcie pracy... w ogóle do ludzi nie wychodźcie. 😁 Prawda jest taka, że WSZYSCY oceniają ludzi dokoła, nawet wy. Zawsze na was ktoś spojrzy przez jakiś pryzmat. Teraz macie z górki, bo jesteście oceniane JEDYNIE z powodu wieku, ale zobaczycie, jak już będziecie mieli tą super-hiper osiemnachę, jak wtedy się dopiero zacznie.  😀iabeł:

A ja wylałam tutaj żale nie po to, by pisać o Mice tylko dlatego, że to zjawisko naprawdę wkurza - mam w swojej stajni dwie dziewczyny (które jakimś dziwnym trafem są nastolatkami, ale nie powinnam tego mówić, bo przecież młodzież jest szufladkowana), które wręcz się znęcają nad swymi końmi - ich konie są sztywne, kuleją, mają obolałe pyski, a nie przeszkadza im to w skakaniu całych parkurów, jeżdżeniu krosów. Tyyyyle osób próbowało im tłumaczyć, czasem delikatnie, czasem dyplomatycznie, a czasami bardzo dobitnie - i nie trafia. Bo przecież to ich koń i one wiedzą lepiej. I nie daj Boże zwróć im uwagę, bo przecież patrzysz na nie z góry, bo są tylko nastolatkami.

Ja jako RODZIC nie dałabym swojemu dziecku młodego konia do zajazdki. Nawet, gdyby pełnoletniość była tuż-tuż. Powiem wam z własnego doświadczenia - jak byłam szaloną nastką, to miałam ten dziki okres w życiu, że jeździłam za stodołą dzikusy, młodziaki. Owszem, one chodzą dzisiaj w rekreacji, jeżdżą na nich początkujący i krzywdy im wielkiej nie zrobiłam.

ALE

Byłam u fizjoterapeuty pierwszy raz w życiu dwa lata temu. Babeczka powiedziała mi, że moje plecy są jej najgorszym przypadkiem od wielu lat. Kręgosłup mam wręcz zrotowany. Kilka lat nieprawidłowej jazdy, nieprawidłowej pracy i wasz organizm naprawdę później za to "beknie". I to nie tak, że jakoś masakrycznie spadałam, miałam ciężkie wypadki - nie, nie, po prostu lata jazdy w złej pozycji, na niepasującym siodle, itp, itd.

Druga sprawa - jak patrzę w przeszłość, to tym koniom dzisiaj w życiu nie zrobiłabym  tego, co robiłam w przeszłości. Dzisiaj wiem, że robiłam wszystko nie tak, wszystko na opak. Poza tym - te parę lat zamiast się edukować na doświadczonym koniu, zamiast szlifować własne umiejętności - psułam samą siebie i psułam konie. Jeździecko byłabym o wiele poziomów wyżej, gdybym rzuciła wtedy tą stajnę za stodołą i poszłabym w bardziej profesjonalne miejsce.
Zrozumiałam to dopiero wtedy, kiedy po tych paru latach pierwszy raz w życiu wsiadłam na konia ujeżdżonego i szkolonego przez profesjonalistę. Pamiętam, jak wtedy żałowałam i płakałam, że tyle czasu zmarnowałam na totalnych bzdurach, które wpoiły mi złe nawyki, a których musiałam się pozbywać długiiimi latami.

I proszę, nie myślcie, że jechałam po WSZYSTKICH nastolatkach. Nie - mnie wkurzają tylko te, które zabierają się za młodziaki, nie mając w tym doświadczenia i którym nie da się nic wytłumaczyć.
Problem jest taki, że mało jest osób, którym oddałabym konia, takiego swojego... chyba wolałabym coś robić 3x wolniej, ale mieć głowę spokojną o niego 😉 W mojej okolicy są 2 osoby, którym oddałabym konia do zajazdki. Takie, która na prawdę dobrze jeżdżą i którym bym zaufała. Na wożenie go do kogoś "super" x kilometrów mnie po prostu nie stać, no i nie zaufałabym raczej. W sumie nie wiem, czy na zapłacenie którejś z tych w okolicy byłoby mnie stać.
Wszystko zależy kto co chcę od konia i na co kogo stać. Ja nigdy nie wyjdę poza ambitną rekreację - więc kolejnego konia swojego podejmę się sama, oczywiście z pomocą z dołu.
Nie uważam się za super jeźdźca, ale nie uważam też, żebym nie dała sobie rady z takim przeciętnym koniem i coś w nim popsuła strasznie, a na jakiegoś super sport horsa mnie nie stać. Tak po prostu i po ludzku. Nie czuje, że wyrządze swojemu kolejnemu koniu krzywdę. Długo byłam tym najgorszym jeźdźcem na stajni i długo uważałam, że bardzo mało umiem, nie dorastam innym do pięt, ale obecnie patrząc tak obiektywnie, to w sumie jest ze mną całkiem nieźle. Mam dwa spokojne, wychowane, całkiem jezdne konie, które samodzielnie ogarnełam. Uważam jest to niezły wynik - i zamiast ładować kase w zajazdkę przez kogoś, wolałabym władować ją w swoje treningi z koniem. Mam stabilny dosiad, delikatną rękę i dużo cierpliwości - jak do zrobienia dreptusia dla siebie całkiem wystarczająco. Bardziej niż obecnego konia na pewno tego kolejnego nie zepsuje, a z tym jest mi całkiem ok. No mógłby nie być taki uparty jak osioł, ale to nie do końca moja wina  😁
Ja pisze to z punktu widzenia takiego bardziej ambitnego rekreanta, z jakimiś nadziejami na malutki sporcik, tak for fun. Rozumiem, że wy, patrząc na to może z nieco wyższej półki, z większymi ambicjami lub środkami patrzycie inaczej. Tylko, chciałabym pokazać też swój punkt widzenia.
Inną szosą to niestety, w mojej okolicy za dużo się napatrzyłam na "super" jeźdźców jeżdżacych konie po 20 minut, swoje i cudze. W dodatku jeżdżacych je cżęsto siłowo, bezmyślnie, z wieloma błędami, ale oni jeżdżą sport i są profi. Może dlatego mam też taki dość negatywny stosunek do powierzania komuś zwierzaka.
kujka   new better life mode: on
17 sierpnia 2015 13:27
Mika99, to juz Ci ikarina odpisala. Sorry, taki jest swiat doroslych.

Ja rowniez jak mialam 15-18 lat to myslalam ze duzo umiem, ze niezle jezdze (bo mi dawali "trudniejsze konie", bo sobie z kazdym radzilam...).
Smiac mi sie chce dzis z siebie 🙂 teraz, to przynajmniej wiem ze nic nie wiem, a wtedy bylam jeszcze etap nizej: nie wiem, ze nie wiem.
A ja zauważyłam, że gdy pingwin (przyjmijmy jeżdżący C-CC) powiedzmy 16 lat, który wcześniej jeździł na profesorze weźmie młodziaka i się z nim rozwija to są zachwyty jak to razem super współpracują, a jeśli jest ta sama sytuacja ze skoczkiem to już jest źle. Nie ogarniam tego zupełnie.
Nie mówię, że młodziaki dla młodzieży są fajne, sama wolałabym jeździć cały czas na profesorze niż na gniadej (co nie zmienia faktu,  że dobrze mi się z nią współpracuje), ale nie stać mnie żeby 5 razy w tygodniu być u trenerki (paliwo + dzierżawa profesora + trener 5 razy w tygodniu = bankrucja totalna). Za to jazda na młodej i trener raz/dwa razy w tygodniu to całkowicie inne koszty (do trenerki paliwo, do gniadej rower).
Nie oszukujmy się, większość rekreantów to nie bogacze i wybierają tańszą opcję.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się