Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)

Czy tabletki po szalonej nocy bez hamulcow juznsa dostepne bez recepty?
rosek0,  tak
Graba.   je ne sais pas
19 sierpnia 2015 19:44
macie jakieś patenty na przewiezienie wina w bagazu rejestrowanym, żeby się nie stłukło?
slojma   I was born with a silver spoon!
19 sierpnia 2015 20:17
Folia babelkowa
Graba., obłożyć tak, żeby w sam środek ciuchów, w samym środku bagażu było. ale- ryzykujesz, że dobrze rzucona przez bagażowych walizka i tak przecieknie i poplami wszystkie ciuchy. w folii bąbelkowej też 😉
a tak serio to trzeba bagaż okleić uwaga szkło, ale nie wiem czy za to nie ma dopłaty.
busch   Mad god's blessing.
19 sierpnia 2015 23:58
Solidna warstwa folii bąbelkowej i oklejenie korka taśmą powinny zabezpieczyć butlę na większość możliwych wydarzeń. Przez "solidna", mam na myśli taką, że przedmiot powoli zaczyna przypominać piłkę 😉.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
20 sierpnia 2015 07:11
Alkohole zawsze woziłam włożone między ciuchy i nigdy nic nie pękło. Sprawdzone na niemal 40 lotach 😉
Ja też między ciuchami i to w plecaku i nigdy mi się nic nie rozwaliło 😀
Przypadkiem kopnęłam w coś i pękł mi paznokieć. I nie zrasta tylko pęka dalej. Czy to się idzie do pedikiurzystki zwykłej czy do podologa?
Ile godzin śpicie? Ucinacie sobie drzemki w ciągu dnia?

Z luźnych rozmów wynika, że wszyscy wkoło śpią ledwo 5 godzin, nie podsypiają w ciągu dnia, a radośni jak skowronki, pełni energii i z błyskotliwym umysłem.
Od miesiąca śpię po 5-6 godzin. Zasypiam około północy lub godziny 1, budzik dzwoni o 6 rano, chwilę leżę, wstaję ok. 6.20-6.30 i idę na godzinny spacer z psem. Mogłam pozwolić sobie na drzemkę przez ten miesiąc dwa lub trzy razy, na ok. 1-2 godziny. I przyznaję, że jestem naprawdę niewyspana i zmęczona. 

Już sama nie wiem czy to ludzie tak mijają się z prawdą, bo chcę uchodzić za bohaterskie cyborgi? A tak naprawdę śpią dłużej, a krótsze noce zdarzają im się od czasu do czasu. Albo regularnie ucinają sobie popołudniowe drzemki.
Czy to ze mną jest coś nie tak? Może powinnam mocniej przyjrzeć się znowu mojej tarczycy?
Różni są ludzie. Ja jak mam uczelnie to staram się nie schodzić poniżej 5h, przeciętnie śpię 4,5-6 i czuję się ok. Najwyżej w sobotę pośpię trochę dłużej i to mi wystarczy. Ale mam znajomych, którzy sobie nie wyobrażają spać mniej niż 7h. Mi np. ciężko się wstaje jak spałam ponad 7-8h. Czuję się o wiele gorzej niż po 5
Wydaje mi się, że to bardzo indywidualna kwestia
Facella   Dawna re-volto wróć!
23 sierpnia 2015 12:38
Zasypiam ok. 24-1, budzik nam na 8.30. Zazwyczaj budzę się sama, wyspana, na kilkanaście minut przed nim. Czyli śpię mniej więcej 8 godzin. Nie ucinam drzemek w trakcie dnia, nie mam na to czasu, choć niekiedy bym chciała (źle reaguje na gwałtowne zmiany ciśnienia).
Kastorkowa   Szałas na hałas
23 sierpnia 2015 13:42
Ja w roku szkolnym kładę się koło 23-24 budzik mam na 5 więc sypiam po te 5-6 godzin ale zawsze budzę się chwilę przed budzikiem np o 4.40 wstaje od razu z łóżka i czuję się wyspana, rześka i wypoczęta. Najgorsze co można robić jak dla mnie to nie wstać od razu jak się człowiek obudzi nawet jeśli to jeszcze 30 minut do budzika a takie leżenie i 'jeszcze 5 minut' wtedy to ciężko wstać i właśnie chodzi się jak takie zombi rano  😀
Ja przy 5h spania to dałabym radę może z 2-3 dni. Śpię koło 7h, nie robię drzemek w ciągu dnia i czuję się dobrze.
Ja tak jak Kastorkowa, im dłużej odwlekam wstanie tym gorzej się później czuję. U mnie optimum to 6.5, maksimum 7.5h spania, bez drzemek w dzień, potem najwyżej w weekend jeden dzień w tygodniu śpię ok. 8-9h, jak śpię dłużej na co dzień to jestem coraz mniej wyspana.
Lubię mić 7-8 h. Jeśli nie ciągiem, to na raty z dosypianiem za dnia.
Jeśli dzień, dwa mam 5-6 h dam radę, ale nie dłużej, bo zmęczona jestem.
busch   Mad god's blessing.
23 sierpnia 2015 17:16
Ascaia, niedawno uczestniczyłam w takim kursie o śnie, bezsenności na coursera.org i tam tłumaczyli, że:

-zdecydowana większość ludzi potrzebuje 8-8,5h i właściwie w skali społeczeństwa osoby o innych potrzebach są tak rzadkie, że niemal pomijalne,
-nie da się przyzwyczaić do mniejszej ilości snu, podobnie jak nie da się przyzwyczaić organizmu do tego, żeby wchłaniał 5000 kalorii dziennie - to znaczy da się, ale taki stan nazywa się otyłością  😉
-chroniczny brak snu w naszym obecnym społeczeństwie może być główną przyczyną tego, że tak wiele ludzi cierpi na tzw. choroby cywilizacyjne, prawdopodobnie jest to nawet poważniejszy problem, niż syfne jedzenie? Dlaczego? Niedostateczna ilość snu już w pierwszych dniach powoduje, że ludzie sięgają po więcej jedzenia i możliwie najbardziej kalorycznego. Ponadto, równowaga hormonalna jest zaburzona, uaktywniają się zapalne czynniki naszego organizmu, promujące choroby ze spektrum autoimmunologicznego. Niedostateczna ilość snu powoduje też znaczące podwyższenie ryzyka chorób kardiologicznych, rozwinięcia cukrzycy (zaledwie kilka dni silnej deprywacji snu już na poziomie metabolicznym doprowadza do poważnych zaburzeń przedcukrzycowych),
-bardzo mała ilość snu, poniżej 5 godzin, powoduje że nasze reakcje np. przy prowadzeniu samochodu są spowolnione równie mocno, jakbyśmy byli pijani. Mamy gorsze zdolności zapamiętywania, wolniej reagujemy itd.

Co gorsza, ludzie chronicznie niedospani mają tendencje do ignorowania objawów braku snu. To akurat testowali u osób z bezdechem sennym, czyli takich, które mają bardzo słabą jakość snu i pomimo, że chodzą spać ile powinni, to tak naprawdę są wiecznie niewyspani, bo w głębokich fazach snu problem bezdechu nasila się najbardziej i mózg budzi takie osoby na pół sekundy, a potem znowu wracają do lekkiego snu. I takie osoby kompletnie nie są w stanie oszacować, jak bardzo są zmęczeni. To znaczy np. przychodzą do poradni leczenia snu ponieważ żona się skarży, że chrapią - część z nich nawet nie ogarnia, że w ogóle jest coś nie tak. A potem badają ich zdolności reakcji i wychodzi, że w ogóle nie powinni prowadzić samochodu, bo mogą w każdej chwili zasnąć za kierownicą.

Ogólnie więc ludzie mają duże tendencje do ignorowania objawów niedospania i np. jak zasną na wykładzie, to są skłonni powiedzieć, że po prostu wykład był nudny. Albo jak tylko czują, że odpływają, to sobie kawę serwują. Dlatego ja bym się nie przejmowała opiniami innych ludzi, bo bardzo często jest tak, że sami nie dostrzegają tego, jak bardzo brakuje im tych dodatkowych kilku godzin snu. I jakby zostali przebadani na szybkość reakcji, czy zdolność uczenia, to by wyszło szydło z worka  😉

Sama jestem w stanie podpisać się wszystkimi odnóżami pod treścią przekazywaną przez ten kurs. Pamiętam jak w czasach liceum i przez większość studiów szczyciłam się tym, że dobrze funkcjonuję śpiąc 4-5 godzin dziennie. Jednocześnie ignorowałam jasne sygnały, że coś jest nie tak i wystarczy nudniejszy wykład, żebym zasnęła na ławce (wyspany człowiek nigdy nie zaśnie w takiej sytuacji, tylko po prostu wyciągnie sobie książkę albo zacznie grać w grę na komórce). I w weekendy spałam po 14 godzin bo potrzebowałam złapać brakujące godziny snu. Itp. itd. I teraz wreszcie dotarło do mnie, że nie jestem cyborgiem i że potrzebuję 8-8,5 godziny, żeby być naprawdę wyspana. I wtedy nie potrzebuję ani kawy, ani nie przysypiam w pociągu, mogę czytać książkę w łóżku i nie zasnę po 3 stronach itd.... Ludzie śpiący za mało niby też mają takie symptomy, ale po prostu nie przywiązują do nich wagi, bo przecież picie kawy nie jest zabronione  😉.

W dodatku dowiedziałam się też z tego kursu, że ogólnie nastolatki mają problem ze snem dlatego, że im się zegar biologiczny przestawia i na podstawie badań na całym świecie (nie tylko na Zachodzie gdzie są gry komputerowe  😉) naukowcy stwierdzili, że zdecydowana większość nastolatków czułaby się najlepiej, gdyby mogła zasypiać dopiero około 1-2 w nocy i budzić się w związku z tym wcale nie o 7 do szkoły  😉. Jak masz wśród tych znajomych nastolatków, to pewnie faktycznie nie czują zmęczenia do tej 2 w nocy, bo tak im się wtedy zegar biologiczny przestawia - a że rano ciężko tyłek zwlec z łóżka, no cóż, takie życie Bożenko  😉. No i młody organizm ma większą tolerancję na głupie pomysły, więcej znosi - potem człowiek się starzeje i tak różowo nie jest  😁

PS. Jakby ktoś chciał obczaić ten kurs, to mogę udostępnić link, tylko niestety jak to na courserze kurs działa tylko określony czas, a potem jest zamykany - w tej chwili jest zamknięty, ale może potem go wznową? Naprawdę bardzo ciekawe informacje tam były  🙂
busch, sporo prawdy w tym co piszesz, szkoda, że muszę się sama ze sobą męczyć. Gdybym chciała spać te 8.5-9h regularnie, codziennie, to psychicznie bym nie wyrobiła, już to przerabiałam. Będąc porządnie wyspaną, jeśli pójdę spać o takiej godzinie, żeby przespać te 8.5 (22.30 np., bo codziennie wstaję najpóźniej o 7), to obudzę się o północy i leżę do 4 i się męczę. Widać jestem tym pomijalnym przypadkiem 🤣 a jak pośpię te 7 godzin to wystarcza mi akurat do następnego wieczora i poziom energii spada na tyle, że jestem w stanie przespać całą noc i faktycznie się wyspać, nie budząc się przy tym na 4 godziny albo co pół godziny na 5 minut (jeszcze gorsze, nie życzę nikomu 😵 ). Po takim ustawieniu sobie trybu dnia, żeby mieć na spanie 8.5-9h i tak ich nie przesypiam, a wręcz męczy mnie to jeszcze bardziej... a serio, próbowałam się przyzwyczaić do większej ilości snu, też się nie da 😁
busch   Mad god's blessing.
23 sierpnia 2015 18:27
maiiaF, myślę, że widełki w granicach 7-8,5 godziny mieszczą się w granicach normy, natomiast nie wierzę, że ktoś śpi 4-6 godzin i jest wyspany. Poza tym sam fakt, że budzisz się w nocy, może po prostu świadczyć o tym, że masz tendencje do rozwinięcia bezsenności. Ważne jest, żeby jeszcze do tego w środku dnia nie przysypiać, nie potrzebować się reanimować kawą co 3 godziny itd.

Ja piszę tutaj o badaniach przeprowadzanych przez naukowców na dużej grupie ludzi, w środowisku gdzie mogli faktycznie sprawdzić badanych, to znaczy nie polegać tylko na ich słowach, ale też testować jak jest naprawdę. Badani mogli sobie pozwolić na tyle snu, ile potrzebują. I z tych badań wynika, że przytłaczająca większość ludzi się stabilizuje na 8-8,5 godziny - w założeniach że nie mają dostępu do zegarków, nie muszą nic robić, są odcięci od świata itd. W prawdziwym świecie to może się różnić chociażby dlatego, że 22:30 to dosyć wcześnie - nie wiem, ile masz lat, ale jeśli poniżej 23, to są duże szanse na efekt opisany przeze mnie - że osoby w wieku dojrzewania mają przesunięty zegar biologiczny i żeby być z nim w zgodzie, powinny chodzić spać najlepiej po północy. Tylko nasze społeczeństwo zdaje się to ignorować i do szkoły trzeba wstawać o 7 😉

Albo możesz mieć problem ze spaniem bo po prostu żeby 8 godzin każdego dnia przespać, to trzeba z pewnych rzeczy rezygnować - ja wciąż walczę o to, żeby jednak nie spać mniej niż 7 godzin i czasem przegrywam, bo tyyyle chce się zrobić, a czasu tak mało 😉. Ludzie z tendencjami do rozwinięcia bezsenności są bardzo podatni na różne tego typu wpływy i jak mają stres bo z czymś nie zdążyli czy coś w tym guście, to mogą mieć problem ze spaniem. Ja np. mam dość "wrażliwy" sen i nawet w ciągu dnia rzadko decyduję się na drzemkę, bo mam duże szanse, że nie będę potem w stanie zasnąć o normalnej porze. Tak samo jak mam dużo stresów i nauki, to zaraz nie zasypiam kiedy powinnam.

Ogólnie nie chcę Ci wmawiać, że wiem lepiej od Ciebie, ile snu potrzebujesz - natomiast po tym, co obejrzałam na tym kursie, jest mi bardzo trudno uwierzyć w ludzi, którzy naprawdę potrzebują mniej snu. Bo te 8 godzin snu to jest dosyć skomplikowana 'struktura', podczas pierwszych godzin snu np. mamy mało fazy REM, a dużo slow wave sleep (to jest chyba w języku polskim głęboki sen?), potem w drugiej połowie te tendencje się odwracają i zaczyna być dużo REM-u, a coraz mniej SWS. Naukowcy dopiero zaczynają poznawać w pełni znaczenie REM-u, ale już teraz wiadomo, że jest to kluczowa pora do usunięcia toksyn z mózgu, konsolidacji pamięci itd. Więc to nie jest tak, że ktoś po prostu może potrzebować mniej snu bo szybciej 'odpoczywa' - tylko musiałby mieć znacznie większe zmiany w strukturze snu, efektywności poszczególnych faz, we właściwie całym bardzo skomplikowanym systemie regeneracji mózgu. I można sobie wyobrazić kogoś, kto potrafi to zrobić szybciej o pół godziny, ale 1-1,5 godziny to już ciężko to objąć rozumem 😉.
U mnie absolutne minimum żeby być wyspaną to 7 godz.
Wtedy nie musze miec drzemki w dzień.
Jeżeli śpię mniej to nie ma rady, w ciagu dnia musze się zdrzemnąć.
Inaczej jestem nie do życia.
Natomiast , gdy śpię dłużej np. 10 godz to jest koszmar.
Wstaje rozbita, często z bólem głowy. I najchętniej dalej bym spała
Poza długością snu, która jest odpowiednia dla danej osoby, jest jeszcze własny zegar biologiczny - nie do końca zależny od okoliczności zewnętrznych. Jak u tych nastolatków w permanentnym jet-lagu... Sowy i skowronki to nie jest tylko ludowa mądrość (inna rzecz, że te preferencje zmieniają się u danego ludzia w ciągu życia.)
busch, a mówili ja te nastolatki mają sobie radzić?
Ja już 19 zdublowałem i też kuszę do 1-2 a potem chodzę nieprzytomny, jak się czasem położę 22-23 to podobnie do maiiaF mam nad ranem przerwę
busch   Mad god's blessing.
23 sierpnia 2015 19:49
ogurek, najlepiej jest dostosować życie do swojego zegara biologicznego i nie mieć problemu 😁. Jeśli problem nie jest duży, to można jakoś sobie z nim radzić, pewnie np. jak maiiaF - utrzymując się w stanie lekkiego niedospania, a za to nie budzić się w nocy. Jeśli problem jest duży i wpływa bardzo na jakość życia, to pozostaje udać się do lekarza, leki na bezsenność są udoskonalane w bardzo szybkim tempie, chociaż wiadomo - nadal mają swoje skutki uboczne i limity.

Poza tym wiadomo, tzw. "higiena snu" - mieć stałe pory wstawania i chodzenia spać, niezależnie czy to weekend czy dzień pracujący. Nie pić kawy po południu. Ćwiczyć, ale nie przed snem. Nie robić sobie drzemek - no, te drzemki to takie lekko kontrowersyjne są. U ludzi z tendencjami do bezsenności raczej nie pomagają, ale wiele jest ludzi, którzy drzemią w ciągu dnia i na dobre im to wychodzi.
W wakacje moje minimum snu wynosi 11 godzin. Najczęsciej jednak śpię 15 godzin. W roku szkolnym śpię 8 godzin, wtedy to jest tragedia  😉
Freska   Trakeńska Szczęśliwa Miłość
23 sierpnia 2015 20:06
bush a tłumaczą w tym kursie dlaczego ludzie lunatykują albo gadają przez sen? Z kilku pierwszych "gadających" nocy mogłam się pośmiać ale po 2 tygodniach codziennego lunatykowania i gadania przestaje mi być do śmiechu  🤔wirek:
busch   Mad god's blessing.
23 sierpnia 2015 20:12
Freska, coś było ale już nie pamiętam dokładnie bo akurat ta część kursu mnie jakoś bardzo nie interesowała. Wiem, że opisywali przypadek kiedy pacjent przez noc walił głową w ścianę tak metodycznie, że udało mu się tą ścianę uszkodzić  🤔wirek:. I syndrom niespokojnych nóg podobno też jest jednostką medyczną, a zawsze toczyłam szyderę z tej reklamy w radiu  🤬. Na pewno nie zaszkodzi przejść się do poradni leczenia snu i zapytać - zwłaszcza jeśli poza lunatykowaniem masz też wrażenie, że sama jakość snu uległa pogorszeniu.
Kastorkowa   Szałas na hałas
23 sierpnia 2015 20:16
Ja nawet jakbym chciała to dłużej spać nie potrafię. Codziennie budzę się o 4.40 - 5.00 nawet bez budzika i nie zasnę już, więc automatycznie wstaje i zaczynam dzień wcześnie zamiast leżeć bezczynnie w łóżku z otwartymi oczami. Jestem typem skowronka wole wschody niż zachody  😀
ogurek, pomaga też zarządzanie jasnością dookoła. Sowy: rano dużo światła (wyjść na dwór albo - jak pora roku niesprzyjająca - pozapalać lampy), wieczorem - przyciemnić otoczenie, nie oglądać telewizji, nie patrzeć w monitor (a jak mus, to są apki odcinające chłodne światło - to, które najbardziej bruździ).
Może trochę pomóc...

Dla mnie opcja z drzemką w środku dnia (no, tak sjestowo) byłaby optymalna. Budzę się po niej rześka, doenergetyzowana, wieczorem zasypiam bezproblemowo. Tylko co zrobić, jak świat nie współpracuje?
Ja też muszę spać min.8h, wtedy czuję się dobrze. Ale też jest ważne, kiedy przypada te 8h snu 😀 najoptymalniej jest jak zasypiam ok.północy i budzę się po 8, koło 9. Jak zasypiam później, typu 2-3, to wtedy tak czy siak budze się po 9 i jestem niewyspana :/ ewentualnie śpię do 12 i czuję się nieżywa...
Hmmm... Czyli nie jestem jakoś odstająca od większości?
Mogę się rozgrzeszyć i uznać, że rzeczywiście mam prawo czuć się niewyspana?
I zdjąć z siebie łatkę słabeusza... przynajmniej w temacie zmęczenia?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się