Konie czystej krwi arabskiej

A my się obijamy ze względu na moje kolano 😉 dzisiaj oglądałam rudą głównie z tej perspektywy siedząc na trawie 😂

Przez chwilę też ruda robiła za moje nogi, bez siodła, które w tej chwili ustawia mi nogę w niewygodnej pozycji, zwiedzałyśmy ścierniska ... stępem 😵 takie urki bycia kaleką 🤔
Wiecie czy gdzieś bym mogła zobaczyć film "Dzieci morza i wiatru "?
Vesna fragmenty są na YouTube, mi udało się obejrzeć w TVP Olsztyn leciało jakoś godzinach porannych, bardzo fajny film 😉
Właśnie był też jakoś ok 14tej jak byłam na wakacjach, ale to był środek plażowania i zapomniałam :P
Czy bedzie ktos jutro kolo Plonska na pokazie w stadninie Al Khalediah???
za kazdym razem jak jestem u niego zazwyczaj ide na padok do niego i jestem z nim bez siodła sam na sam...jak widać,sfrustrowany jest bardzo i nie zadowolony ze mnie widzieć raczy,dobrze,ze nie mówi bo pewnie nic miłego bym nie usłyszała...
generalnie gdy zaczoł wychodzić na padok zachowuje się gorzej 🤔wirek:,w stosunku do ludzi...aczkolwiek w sumie nigdy miły nie był,obce konie w pracy szybciej nawiązują więź niż on ,on jest nietykalski a teraz to juz nawet patrzec nie mozna  😵
iwona9208   Konie to choroba, z której nie da się wyleczyć.
21 sierpnia 2015 21:08
Vesna KLIK
Alicja nie martw się, myślę, że kiedyś mu przejdzie, moja jeszcze jakiś czas temu potrafiła mi zaświecić "uśmiechem" przed oczami 🤔 podobno gorzej jest jak mnie nie ma, wtedy potrafi wyładować frustrację na kimś postronnym 😵 w poprzedniej stajni, gdzie była też rekreacja i więcej ludzi była bardziej nerwowa, w nowej stajni tylko prywata, prawie nikt się nie kręci i koń dużo spokojniejszy 😉 dziwi mnie tylko, że wychodzenie na pastwisko z końmi Twojemu nie służy 🤔wirek:
on nie chodzi z końmi....nie moze,atakuje nam klacze,dominator pełną gęba a włascciele nie beda ryzykowac zdrowia klaczy podchodzacyhc pod 30 rok zycia (jedna ma 32) wiec wychodzi sam .i wcale mu sie nie podoba towarzystwo ludzi i zakłucanie jego samotni ,nie wspominajac o tym,że praca pod siodłem to kara absolutna..jemu ostatnio to nawet w terenie galopować si nie chce  🤔wirek:  🤔wirek:
Nadinterpretowałam Twojego posta o wychodzeniu na padok i myślałam, że zaczął z końmi chodzić 🤬 może potrzebuje zaklinacza, końskiego psychologa albo egzorcysty 😜 a tak na serio, może w takiej sytuacji pomógłby behawiorysta?
Bronze   "Born to chase and flee.."
21 sierpnia 2015 22:56
może potrzebuje zaklinacza, końskiego psychologa albo egzorcysty

Albo raczej innego konia o równie silnej pozycji, który pokaże mu miejsce w szeregu.
Co do "chcenia" pracy z człowiekiem to nie samą pracą się żyje. Można wybrać sie na spacer w ręku, na trawę, bez parcia i zobowiązań żeby cokolwiek robić.
Alicja, masz wyzwanie,żeby pokazać mu,że z człowiekiem tez może byc fajnie. I zastanowiła bym się nad plecami. Sprawdzasz czy nie ma dyskomfortu, z którym koń moze ciebie kojarzyć ?
Nie wiem czy Ci sie przyda taka sugestia, bo suma summarum jesteś "starym" wyjadaczem, ale te konie są jedna wielką nabuzowaną emocją. I ja sama widzę ile czynników zewnętrznych muszę uwzględnić,żeby koń miał fun z wspólnej pracy.
Grzech pierwszy - za duzo wymagac. Arab się stara, ale jak wezmę arabiszona 2 razy pod rzad i postawię dzień w dzień wyżej poprzeczke to mam pewne,że koń się zwiesi i będzie zero komunikacji. Mówię z doświadczenia, na drugi dzień mogę pojechac w teren, iśc na spacer w góry, whatever, ale nie daj Boże nie cisnąć. Nic nie ucisnę, mam pewne,że jazda nie będzie miała pozytywnego efektu.
Grzech drugi - nie daj Boże, nie nagradzac. Dlatego zawsze po jeżdzie jest czas na cos przyjemnego. Najczęściej zabieram ze sobą uwiąz i kantar i po terenie popas, obowiązkowo. Po jeżdzie na placu chwila na popas, na jabłuszko. Tez cokolwiek, co koń lubi. Mój to akurat łasy na jedzenie, ale jestem pewna,że znajdziesz ten idealnie pasujący "klucz" do twojego konia. Dla ludzi z zewnatrz to pewnie brzmi jak niezłe "oszołomstwo"  🙄, ale te konie tak rzeczywiście mają. Wymagaja wiekszej uwagi i poszanowania dla ich "osoby"...jakkolwiek to brzmi.
Mój baaardzo dobry znajomy, czynny wkkw-ista więc dość kumaty facet, tak podsumował mój pomysł zakupu araba. Po pierwsze arab to nie koń, a po drugie jak ci zaufa to pójdzie za tobą w ogień. Dalej idzie w zaparte,że ja nie mam konia tylko jakiś dziwny twór, który z koniem ma wspólne tylko 4 kopyta.
Podstawa to oswoić emocje - i trzymam kciuki za powodzenie w misji.
P.S. I plecy sprawdzić koniecznie.
Bronze bardzo mądry post, aż miło się czyta :kwiatek:

A jeśli chodzi o araby- tak są wyjątkowe i za to je kochamy 😍 chociaż czasem nie jest łatwo 😉
Dokładnie, może piszemy tutaj truizmy i mam nadzieję, Alicja, że się nie obrazisz, ale tak jak piszą dziewczyny, sprawdziłabym nie tylko plecy, ale też zęby, kopyta, może wezwać mu masażystkę i niech go sprawdzi, czy gdzieś nie jest pospinany? Moja po niedopasowanym siodle miała spięte mięśnie za łopatkami i trzymało ją to półtora roku! a do dziś muszę zapinać popręg powooooli, bo pamięta i jak tylko zrobię cokolwiek za szybko, to się odwraca i patrzy morderczym wzrokiem pt. "Uważaj sobie, bo...".
I zdecydowanie poświęciłabym duuużo czasu na wspólne przebywanie razem bez większych wymagań. Naprawdę długie spacery w ręce działają cuda 🙂
I zgadzam się z Bronze co do nieprzesadzania z wymaganiami zbyt szybko  🙂 Moja pracuje najlepiej w dwóch trybach - mogą być jazdy "pracujące" pod rząd, ale pod warunkiem, że robimy na nich mniej więcej to samo, doskonalimy sobie jakieś rzeczy itp., natomiast jeżeli ma być coś nowego, to przed wprowadzeniem tego idealnie się sprawdza danie luźniejszego dnia - spacer w ręku albo wyjazd w długi, luźny teren. "Piłowanie" i wymaganie ciągle więcej nie sprawdza się absolutnie.
I tak jak piszą dziewczyny, dużo chwalenia za każdą dobrze zrobioną rzecz. Znowu z kategorii rzeczy nawiedzonych, ale on musi wiedzieć i widzieć, że go lubisz i doceniasz 🙂 Inaczej nie będzie doceniał Ciebie.
Dokładnie jak to było napisane wcześniej - podstawą są emocje. Najpierw arab musi człowieka lubić i ufać, potem dopiero czas na całą resztę.
Mam podobne przemyślenia co do życia z arabem.

Kiedyś mój maluch czasem podchodził się przywitać, czasem nie, nie pozwalał się dotykać i był absolutnie oburzony i zniesmaczony, gdy chciałam mu dotknąć głowy. O daniu buziaka nie było mowy... Z czasem to się zaczęło powoli zmieniać, choć buziak jeszcze do niedawna był w sferze marzeń. Podobnie jak pogłaskanie po pysku czy inne rzeczy, które normalne konie pozwalają robić i nawet lubią. On wiecznie - pełne zniesmaczenie takimi pomysłami. W stajni to na niego mówią Księciunio przez to jego poczucie wyższości i spoglądanie z góry na ludzi 😉

Od końca maja koń stoi w boksie, zero padoku, jestem jego jedynym stadem, to ze mną idzie się tarzać, jeść trawę, spacerować i zwiedzać cały ośrodek. I zmienił się nie do poznania. Mam teraz wrażenie, że jest "cały mój". Jest posłuszny, spokojny, jak się podjara, a ja go ograniczam, to trzyma się tych granic (np. zamiast kłusować przechodzi w piaff za moją ręką, która mu zagradza drogę). Do tego daje się głaskać po twarzy, sam szuka powoli kontaktu, a buziaki? Czemu nie, może być i 5 z rzędu, nawet nie drgnie. Zastanawiam się co będzie, gdy wróci do stada. On jest bardzo, bardzo stadny. Utrzyma mu się ta więź ze mną czy się wszystko rozmyje?

A co do pracy. Ja zaobserwowałam, że on czeka na nagrodę nie tyle po jeździe, co w trakcie. Nawet nie tyle na nagrodę, co na wsparcie psychiczne i pokazanie mu, że ja jestem zadowolona. Np. leci, jara się, spina, denerwuje, ja próbuję go zwolnić, poustawiać itp i daje to niewiele, tzn. reakcja jest, ale jest natychmiastowy powrót do świrowania w trochę mniejszym zakresie, ale jednak. No i napięcie psychiczne się utrzymuje. I kiedyś tak od czapy jak tak leciał, to przeszłam w półsiad i pogłaskałam go po szyi mówiąc ciepłym głosem coś w stylu "nie denerwuj się Maluchu, dobrze Ci idzie". I on.... ja pierdzielę, zawsze mnie to wzrusza, nawet jak tylko o tym piszę, on wtedy MOMENTALNIE odpuścił, zwolnił drastycznie, zrobił jednocześnie głęboki wydech i rozluźnił całe ciało... Jakby mu kamień z serca spadł. Szok.
Ta dziwna metoda sprawdza się u nas od dawna. Foszki drugiego konia zawsze przejeżdżam pracą, tu pomaga... pogłaskanie i miłe słowo. Zresztą, jest to coś, na co on czeka nie tylko, gdy jest nerwowo, ale także świetnie na to reaguje, gdy dobrze pracuje, więc staram się jak najczęściej pamiętać o tym, żeby za drobiazgi nawet dawać mu tę odrobinę ciepła z siebie. Często tak jest, że jak koń dobrze pracuje to traktujemy to jako rzecz oczywistą i milczymy, Maluch pokazał mi, że jego normalne zachowanie pod siodłem warto doceniać i mu okazywać zadowolenie, wtedy stara się jeszcze bardziej i bardziej i sam jest zadowolony, rozluźniony, do tego stopnia, że po skończonej jeździe jest ... ziewanie i erekcja  😁

Co do wymagań- u nas świetnie sprawdza się krótka jazda, np. 40-minutowa. Niewielka ilość powtórzeń, bez piłowania i zanudzania konia. Za to np. nowe rzeczy dobrze wykonane są nagradzane MEGA nagrodą. Np. po ładnym, rozluźnionym i okrągłym galopem, który jest swego rodzaju osiągnięciem- przejście do stój, rzucona wodza, głaskanie, 30 sekund stania, a za pierwszym razem to wręcz zsiadłam z niego i go wygłaskałam (potem wsiadłam już tylko na stępa). Kolejne zagalopowania, następnego dnia, były duuuużo lepsze i nie było po nich ciągnięcia szalonym kłusem, tylko zwalnianie, bo przecież zaraz będzie - stój. Co za tym idzie, ładnie się równoważył... Ten pomysł ze stój po galopie był takim krokiem milowym w naszej pracy nad spokojnym galopem.

Podsumowując - technika, wiedza, praca - jak najbardziej, ale bez serca, intuicji i niekonwencjonalnych pomysłów to bym niewiele zdziałała.
Masazystka byla w czerwcu,plecy ok,siodlo dopasowane na tyle na ile sie da po przymiarce 15 sztuk,zeby robione kopyta regularnie oglada kowal co 8 tyg ;-) mysle ze to jego glowa ...on byl wolny,nic nie robil przwz 6 lat ,nic nie musial,lazil po lace...i sadze ze teskni za tym a te zmiany ktore nastapily gdy go kupilismy sa dka niego ciezkie do zaakceptowania....ale mamy czas i licze ze w koncu mi kiedys zaufa. 😕
Alicja to tym bardziej, skoro przez taki czas był sobie "wolnym koniem", to musisz mu pokazać, że życie z człowiekiem może być ciekawe. Czyli wszystko to, co już napisałyśmy - wspólne spędzanie czasu, robienie rzeczy, które on lubi, stopniowanie wymagań... Przede wszystkim wspólne spędzanie czasu, nie tylko jazda. Naprawdę polecam spacery w ręku i wspólne zwiedzanie okolic. To działa cuda. Jeżeli on się czuje "wszystko mogłem, nic nie musiałem, a teraz nic nie mogę, wszystko muszę", to nic dziwnego, że ma permanentnego focha na świat.
Będzie dobrze!  :kwiatek:

Edit. My dzisiaj gimnastycznie z ziemi 🙂
Murat uwielbiam to zdjęcie z tarzania- zachwycałam się już na fb 💘

Ja wczoraj ponad 2 godziny łaziłam z koniem 😀 precyzując koń mnje nosił 😎, bo mam problemy z chodzeniem 🤔 zakładam pas do lonżowania, czaprak i zwiedzamy  😉 szczerze mówiąc jestem mega bezbronna z takim obolałym kolanem, bo ciężko mi porządnie usiąść, równie dobrze mogłabym konia puszczać na spacery z workiem ziemniaków na plecach 😂

Arabiarze mieliście może do czynienia z ogłowiami Premiera? Jestem zakochana od dłuższego czasu w modelu Monaco a moje cierpienia skłaniają mnie do wydania gotówki i zrobienia sobie przyjemności 😀iabeł:, niestety nie wiem w jaki rozmiar celować? Ogłowie jest szyte na okrągło, więc w razie nie trafienia z rozmiarem będzie problem z dorobieniem dziurek  🤔
iwona9208, bardzo dziękuję 😀
To jeszcze wrzucę trzech chłopaków 🙂
Vitorio


Kap... znaczy... Kabsztad 😉


i Ekstern 🙂

szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
24 sierpnia 2015 07:24
Mnie udalo sie wczoraj przezyc pierwsza jazde na hacku. Mimo stada, ktore krecilo sie tuz obok, chlopak skupial sie na moich sygnalach. Spisal sie wzorowo  😍
Musimy popoprawiac jeszcze paski i poszerzyc, bo ciut za mocno zapielam i bede starac sie jezdzic tylko na hacku.
Ogromna odmiana kiedy kon nie ma sie na czym oprzec i sam lapie rownowage na luznych wodzach, a ze on szedl rowno i bez zadnych zawachan to i mnie milo sie klusowalo. Myslalam, ze bedzie problem z zatrzymaniami, ale chlopak calkowicie pracowal na dosiad wiec zatrzymania nawet z klusa bez problemu.


iwona9208   Konie to choroba, z której nie da się wyleczyć.
24 sierpnia 2015 11:22
Vesna dzięki za fotki, jeśli masz więcej to wrzuć  :kwiatek:

Wydaje mi się jako laikowi, że Vitorio to taki jakiś słaby górą jest - słabe przejście kłąb, kłoda, łękowaty grzbiet. Mógłby ktoś mądrzejszy wypowiedzieć się?  🙂
Szamanka obys sie nie zdziwila bo na hacku mozna sie zaprzec bardzo rzetelnie, tylko kon musi skumac jak. poza tym - kon powinien byc oparty na wodzy, tyle ze miekko 😉 ja wrecz jak zaczyna mi sie robic w ktoryms momencie roboty pusto na reku - zakladam na 1-2 jazdy hacka korekcyjnie i wraca mi kon oparty 😉
iwona9208 dla mnie Vitorio tak się świeci, że w głębokim poważaniu mam jego budowę (myślę, że może zauważyłabym brak jednej kończyny :wysmiewa🙂, w takich momentach odzywa się we mnie instynkt sroki- wszystko piękne co się świeci 😍

A tutaj moja arabska "dama" przyłapana na gorącym uczynku, kiedy dorwała się do centrali z sianem 😂





faith nie strasz szamanki 😉 Chociaż też miałam napisać, że hack nie wymaga jazdy na luźnej wodzy, tylko jest do normalnej roboty na kontakcie.

marlin wygląda na to, że kolega(koleżanka?) z tyłu zazdrości, tyyyyle żarcia  😉

My wczoraj w terenie prawie-że-zaliczyłyśmy zderzenie z jeleniem. Jechałyśmy takim dość energicznym kłusem miedzą między dwoma polami kukurydzy, towarzyszące psy oczywiście biegły między łodygami i wypłoszyły jelenia, który wypadł na ścieżkę może dziesięć metrów przed nami i na moment totalnie wrósł w ziemię. Chyba się nie spodziewał nikogo  🙂 Potem chwilę biegł przed nami bokiem miedzy, zanim znowu zwiał w kukurydzę. Piękne zwierzę  💘
Dobrze, że ruda się nie boi i że nie jechałyśmy szybciej, bo mimo wszystko mogło być nieciekawie. Ale tak tylko się sobie poprzyglądaliśmy. Pierwszy raz widziałam jelenia z tak bliska  🙂
On chyba nie zrozumiał, że widzi człowieka, a nie jakieś dziwne zwierzę, bo nie sprawiał wrażenia, żeby się przestraszył.

Murat ruda wzbudziła zazdrość całej stajni, zostawiłam ją na chwilę na trawie i pokuśtykałam coś odnieść do siodlarni, wracam i słyszę jakieś kwiki, konia nie ma na dworze, już myślałam, że poszła pozaczepiać konie w boksach, wchodzę do stajni, patrzę, a ona jakby nigdy nic stoi sobie przy sianie i się posila 😂 a kwiki były spowodowane frustracją innych koni, ostatnio tak się wyszkoliły, że choćby miały w boksie tonę żarcia, a przechodzi ktoś korytarzem i niczym ich nie poczęstuje to głośno protestują, chyba mają za dużo energii, bo przez pogodę wcześniej wracają do boksów 😵

Mi udało się jakiś czas temu zaobserwować szczeniaka lisa, był tak blisko, że miałam ochotę go pogłaskać  😍 raz też prawie zderzyłyśmy się z młodym łosiem ale wszyscy byli tak przestraszeni, że nie udało mi się za wiele zaobserwować, poza tym, że zwierz był ogromny 😉
Szczeniaki lisa widziałam w poprzedniej stajni, lisica przyprowadziła na podwórko trójkę 😉 zapewne chodziło jej o naukę polowania na bażanty, które były tam częstymi bywalcami.
Śliczne maluchy  💘 Jak mnie zobaczyła, to zaczęła uciekać, dwa szczeniaki za nią, a trzeci chyba się bardzo zaciekawił, bo zaczął biec do mnie, ale go odwołała. Szkoda  😀
Ja miałam właśnie okazję podziwiać taką sierotkę, która została sama, myślę, że mama z resztą rodzeństwa chowała się gdzieś w krzakach  😉 a najbardziej zdziwiło mnie to, że szczeniak nie był rudy, tylko szary 🤔wirek:
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
24 sierpnia 2015 17:19
marlin piękne Rude  😍
Murat tarzanie- ulubione zajęcie;d Moja to już ma obsesje nawet z siodłem na chwile spuszczę z oka i leży🙂
Szamanka jak pracujesz z nim na tym hacku?


Kilka zdjęć z dziś, niestety ostatnio miałam mały brak czasu więc koń brany od święta, ale trzeba ją rozruszać
szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
24 sierpnia 2015 17:59
derby to byl nasz pierwszy raz, wiec podstawowe skrecanie, zatrzymywanie sie , wolty,  klus, step - nic wielkiego. Dopiero dopasuje paski i moze pojedziemy w teren, zeby tam zobaczyc jak kon przyjmie hack. Ale nigdzie mi sie nie spieszy wiec jak nie bedziemy gotowi to bedziemy stepowac po padoku 😉

marlin1990,ja tak na szybko bo do pracy muszę gonić.Jeżeli przegięłaś nogę to poszły pewnie więzadła.jeżeli POBOCZNE to za 3-4 miesiące w stabilizatorze elastycznym z dziurką na rzepkę (mobilizacja rzepki) się zrosną i będzie ok.Jak zaniedbasz to zerwiesz ACL i do widzenia.
Jeżeli od razu zerwałaś ACL to przeszczep  i rehabilitacja.
Żadne zdjęcia RTG nic nie pokażą,tylko dobry spec od USG stawów.
Nie zaniedbaj bo później będzie gorzej.
Nie daj się spławić żadnemu chirurgowi-to sprawa dla dobrego ortopedy od kolan.
Mnie na początku leczyli okładami i w gips chcieli włożyć,wyprosiłam stabilizator.Po pół roku trafiłam do kolanowca.W tym czasie już doszło do mikro uszkodzeń chrząstki,wkurzał się że szkoda było tych pół roku bo co?Miało się więzadło odrodzić?
Nie czekaj.Zrób USG i nie ufaj tylko jednemu lekarzowi,konsultuj.
szamanka Ale piękny ten Twój siwulek!! Cudny pyszczek ma  😍
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się