Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Agata- Kubus, mi mowiono, ze po 32.
Thaya, ja nie pilam bo mi to nie bylo potrzebne wiec nie wiem 😉
thaya, właśnie mi też położna zaleciła po "donoszeniu" zacząć pić, czyli po skończeniu 37tc. Do tej pory parzyłam świeże listki zerwane z malin koło domu i smak miało to baaardzo słaby - w sensie mało aromatyczny, ale do przeżycia. Właśnie kupiłam taki susz w aptece, żeby porównać, czy też będzie miał tak mało smaku, bo jeszcze nie wiem 🙂
Kurczak, mój niespełna dwumiesięczniak też ostatnio odmawia spania w dzień... a to już chyba zdecydowanie nie jest normalne (?? nie wiem kiedy dzieci skracają drzemki w dzień). upodobał sobie zasypianie... w foteliku samochodowym.  😵 ale poza tym oczekuje zabawiania, pokazywania mieszkania i nadskakiwania. 😉 czasem widzę, że ziewa na potęgę i jest zmęczony, ale zaśnie max na 30 minut i dawaj wojuje od nowa.
Kahlan jest sporo sposobów żeby taki naleśnik się wyciszył i odpadł, może musicie po prostu jeszcze znaleźć własny. Pamiętam, że u nas działało odcinanie bodzców, spowijanie i szumy. Ale absolutnie niezawodny był spacer w chuście albo jeszcze lepiej odkurzanie z dzieciem w chuście działało zawsze. Do tego jeszcze dawało radę wyplątać i odstawić żabę, albo dalej robić swoje 😍
Ja tam doskonale rozumiem ząbkujące dzieci, bo sama przechodzę obecnie ząbkowanie. Wyłażą mi dolne ósemki. 😁
Trwa to już drugi miesiąc, najpierw przebiła się prawa, teraz na dniach wyjdzie lewa. O różnych porach dnia i nocy nagle zaczyna mnie boleć hgw co... ni to głowa, ni to za uchem, prawą stroną nie mogę gryźć, bo rozwalone dziąsło, lewą też nie, bo napuchnięte... Jestem głodna, ale nie mogę jeść...
Z plusów - przez to chudnę, no ale małe dziecko takich dylematów nie ma. 😁

Co do spania, ja mam problem jak mi Gabriel zaśnie w dzień. Wolę nie.
Także nie martwcie się laski! To wszystko minie w mgnieniu oka, a w miejscu obecnych problemów pojawiają się inne. 😀
Gorsze.  😀iabeł:
Paniyk, u mas szumy sa i chustowanie tez. 😉 sprawdzajaa sie, ale szumow za czesto nie chce uzywac, zeby sie nie przyzwyczail (choc w sumie jak nie chce spac to i one niewiele pomoga). Ida w ruch w ostatecznosci. A chusta daje rade uspic malego, choc wiazania wciaz pozostawiaja wiele do zyczenia. 😉

I niestety nalesnikiem nie jest. To cholernie aktywne dziecko. I gadatliwe. :p
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
17 września 2015 06:21
Kahlan, przyzwyczajenia do szumów za bardzo bym się nie bała. Dziecko z tego po prostu wyrasta.
Zresztą w ogóle nie rozumiem tego strachu do przyzwyczajania dziecka do czegokolwiek (tak małego). Przecież to dzieci, jeśli coś im pomaga, to widocznie tego potrzebują, a na naukę przyjdzie jeszcze czas.
Julie, ostatnie zdania napawa mnie optymizmem 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 września 2015 06:48
Kurczak, ładnie napisałaś o tym przyzwyczajaniu, mądra babka jesteś 😉
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
17 września 2015 07:05
Bo jestem strasznie na to wyczulona. Kiedy Hania miała koszmarne kolki, to ciągle słyszałam, że źle robię, że ją noszę, że bujam, że wisi na cycku itd., bo "przyzwyczai się". A ona po prostu tego potrzebowała, to jej przynosiło ulgę, więc co miałam ją zostawiać płaczącą, żeby się nauczyła? Zawyłabym się razem z nią. Po prawie roku mam dziecko, którego nie muszę ciągle nosić (a nosiłam i do 2 w nocy jak trzeba było), nie muszę bujać (oj dłuuugo bujałam), nie szumię wcale i odcycowane bez większych problemów. A że upierdliwe okropnie? A no upierdliwe, bo to dziecko, takie mi się trafiło i reklamacji złożyć się nie da. Z tego też w końcu wyrośnie i to, że czasem sobie ponarzekam, to dlatego że bywają dni, że jestem wyczerpana, ale nikt nie obiecywał, że macierzyństwo to będzie bułka z masłem. Kiedy moja mama zaproponowała wczoraj, że zabierze małą na 2-3 dni, żebym mogła odpocząć, to odmówiłam, bo nie wyobrażam sobie tych dni bez niej, tym bardziej, że mama mieszka prawie 100 km od nas.
madrze napisane!
3 dni... ja wczoraj musialam pozalatwiac pare spraw, mala zostala z babcia. Jeszcze mam problem z chodzeniem po nacieciu krocza, plus nie moglam znalezc parkingu w kilku miejscach i nie bylo mnie 1,5h. Wrocilam prawie splakana, a jak mama powiedziala ze mala plakala to nie wytrzymalam 😀 Ach te dzieci.. i hormony 😉  🤣

no wlasnie, bo sie nie pochwalilam wam tutaj - urodzilam tydzien temu, w srode w nocy, dzien przed terminem 🙂  😍

dziolchy niewyklute - trzymam za was kciuki! Dzieci urodza sie, kiedy beda gotowe, czekajcie spokojnie, mimo ze na pewno jest nerwowka 🙂 Ja sie tez niecierpliwilam, a jak przyszly skurcze to tak mi wszystko odpuscilo ze hej 🙂
Chuda jestes bardzo dzielna!
Jak słyszę te bzdury w stylu "Nie noś, nie bujaj, nie szum... bo się przezwyczai" to mi się nóż w kieszeni otwiera. 😤
Bez obaw, nie ma takiej możliwości, bo już jest przyzwyczajone! Całe życie prenatalne to noszenie, bujanie i szum. Co w tym dziwnego i złego, że chce to mieć nadal?! Odłożone do łóżeczka/wózka, w ciszy,  czuje się jak porwanie przez kosmitów. 😁
Paulina nadal bardzo chetnie zasypia z szumem. W dzien wlasciwie bardzo dobrze spi dlatego, ze jej cichutko szumie. I co? I mam wyspane, pogodne i gotowe do zabawy dziecko. Kiedy byla chora 2 tyg. temu, to szumienie uratowalo nam d., a jej nerwy, bo tylko wtedy sie uspokajala. Oczywiscie wiem, ze z tego wyrosnie, a kiedy, to sama nam pokaze 🙂 Zreszta juz widze, jak powoli mozemy odstawiac rozne techniki uspokajajace w porownaniu z poczatkiem!
Na temat noszenia przeczytalam wlasnie to: http://www.tatento.pl/a/630/rodzice/wychowanie/niemowlak/nie-nos-bo-rozpiescisz-fizjologiczne-znaczenie-bliskosci
Krotki artykul, ale mysle, ze fajny
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
17 września 2015 09:44
Pandurska, moj poki co nie wyrosl...
Hehe, ale wpjne wywolalam. 😀 spokojnie, nie zostawiam mojego dziecka placzacego.  😀iabeł: jest to bardzo pogodne dziecko. Szumy mu puszczamy, na rekach bujamy, bo je kochamy. Jak sie nie przyzwyczaja to super. Wiecej luzu laski!
Kahlan, Ale przecież jest luz. 😀

Chuda, O! Dobre motto z tego artykułu:

Dziecko może oddalić się od rodziców i odkrywać świat zewnętrzny dopiero, gdy jego potrzeba bliskości zostanie zaspokojona.


szafirowa, Jeszcze się suszy Jasio? Suszarek jeden.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 września 2015 10:18
Kahlan, ale żadną wojnę. To raczej takie ogólne zbulwersowanie podejściem "nie noś", niż coś personalnie do Ciebie. 'Więcej luzu", laska! 😉
W jakim sklepie internetowym znajdę sukienki  , eleganckie , na wesele ? cocodrillo , smyk, 5-10-15 przejrzane.
Pokażę wam jak Gabryś dzielnie mył ze mną samochód ostatnio:





Naprawdę mył porządnie, nie była to tylko zabawa, odwalił dużą część roboty. 😀

I jeszcze takie, przy naszych ulubionych fontannach:

Julie - ale Gabik już duży!
Donia Aleksandra - na dziewczynkach i sukienkach się nie znam ale zerknij tu: http://pl.nextdirect.com/pl/?gclid=CJCK3oPw_ccCFSTjcgodH9oKnA
szafirowa pjona! Stach też nadal się suszy 😎. codziennie wieczorem przy zasypianiu okap w kuchni pracuje 😎. ale nie wiem na ile to jego przyzwyczajenie a na ile nasze  😉.
Kahlan, jak sie przyzywyczai to dobrze bo bedziesz miała zawsze cos co pomoże mu usnąć. Ale tak jak dziewczyny piszą, on sie urodził juz przyzwyczajony ponieważ głośny szum to jest to co słyszał non-stop w twoim brzuchu. Co do przyzwyczajeń, moja gwiazda pierworodna dawała tak w kość, ze miałam opracowane wszystkie techniki usypiania. Noszenie, bujanie, śpiewanie i cyc, wszystko naraz a i tak miała okresy kiedy usypianie trwało po 40 minut za każdym razem. Byłam chyba jedna z niewielu matek we wszechświecie 😉 które rezygnację z kolejnych drzemek dziennych witała z uczuciem ulgi. Moja drugorodna gwiazda usypia zwykle bez wiekszych problemow wiec nigdy jej nie bujalam, ani nie śpiewałam i teraz mam taki problem, ze jak gorszy dzien, obce miejsce, to nie mamczym wspomóc procesu, a taki wspomagacz naprawdę wiele daje, ustawia mózg w pozycji "sleep-mode". No i jeśli o nia chodzi, przestałam szumiec jej w okresie noworodkowym ale ciagle udaje mi sie niekiedy "wyłączyć jej systemy" szumami, które mam ściągnięte w telefonie. Niech żyją wszelakie wspomagacze zasypiania!
ash   Sukces jest koloru blond....
17 września 2015 17:54
My tez sie suszymy, do każdego usypiania. I sie nosimy i kołyszemy. I jeszcze  przykrywamy sie pieluszką  tetrową.
Cały arsenał 🙂 Inaczej nie ma spania no chyba ze padnie na spacerze.
Miś szumiś jest z nami 4 miesiące i uważam ze to najlepsze co kupiłam Tymkowi.
kurczak_wtw, Ja długo włączałam okap kuchenny na wieczorne usypianie i właśnie sobie uświadomiłam, że to było bardziej moje przyzwyczajenie niż Gabrysia, bo on w zasadzie nigdy żadnych problemów z usypianiem, czy płaczem z niewiadomych powodów nie miał. Nawet nie wiem kiedy przestałam włączać okap.

A z ciekawostek, a'propos szczepień powiem wam jaka miła niespodzianka mnie spotkała.
Zadzwonili do mnie kilka dni temu z nowej przychodni, że przyszła karta szczepień z poprzedniej... no i czy chcę się umówić z Gabrysiem na zaległe szczepienia (MMR, i ostatnia dawka dtp i wzwb chyba)
Ponieważ nie jestem w pełni przekonana do słuszności tych szczepień, zaczęłam coś kręcić, że jeszcze chwilę się wstrzymam, że się zgłoszę za kilka tygodni, bo wiem, że lepiej zrobić... a tak w ogóle to ja chcę płatny Priorix, więc muszę kupić...
A pani pielęgniara na to, że ona ma akurat jeszcze dwa Priorixy i może Gabikowi dać. Bezpłatnie. 😲
Z tego co pamiętam kosztował około 80-90 zł, więc stwierdziłam "no dooooobra..." i zrobiliśmy dziś.
Gabik jak zwykle twardziel, nic nie płakał, udało mi się odwrócić jego uwagę żelkiem, tylko jęknął.
Ciekawe jak prześpi noc, na razie wygląda ok.
Dziewczyny.... to zdjęcie zatytułowałabym "Kobieto nie daj sobie wmówić że masz za mało mleka".... to najbardziej drastyczne jakie widziałam kiedykolwiek, a zarazem piękne i poruszające zdjęcie...ryczę teraz.... mój Maciek usnął napojony moim mleczkiem  a ja siedzę i rozmyślam o oszukanych kobietach, którym lekarze i pielęgniarki wmówiły, że muszą dokarmiać mm bo "mają za mało mleka" lub że mleko z piersi nie smakuje dziecku.....

cóż, może faktycznie i ja się spiełam, ale jak przeczytałam, że "nóż się w kieszeni otwiera" i że "krew zalewa" no to nie odebrałam tego jako oznaki luzu. zwłaszcza, że pojawił się po moim wpisie, stąd odebranie personalne.

no nic, mój synek od 50 minut śpi przy suszarce puszczonej z telefonu. i tak zasypia codziennie. a od kilku dni codziennie rano zabieram go do nas do łóżka i pozwalam mu spać na mnie. dziś w ten sposób przespał dodatkowe 4 godziny. a w dzień najlepiej mu się śpi w foteliku samochodowym. no to mu pozwalam. gdyby mu było źle to by dał znać. a na wszystkich kontrolach lekarskich jest oceniany bdb. a zapłacze tylko gdy chce jeść lub gdy ja zjem coś niewłaściwego i jakieś mini kolki się pojawią.

kiedyś w szkole rodzenia położna powiedziała, że nie uda nam się skrzywdzić swojego dziecka. nie wiem na ile w tym prawdy, ale widzę po swoim, że robię raczej dobrze. zawsze wychodziłam z tego samego założenia co wy: skoro mu to pomaga, to najwyraźniej tego potrzebuje. może niefortunnie użyłam określenia "przyzwyczajać". chodziło mi o to, że pakując go do łóżeczka nie włączam suszarki i mam go w pupie. chodziło mi o to, że najpierw go pobujam, poprzytulam, a dopiero jak odłożę do łóżeczka i utulenie nie pomaga - wtedy dopiero idzie w ruch suszarka.

deksterowa, przerażające zdjęcie, a jednocześnie dające do myślenia. mnie strasznie ruszyło zdjęcie tego 3letniego emigranta, który się utopił uciekając z Syrii. 🙁
każdy ma swój sposób, ja np. ratowałam się w kryzysowych sytuacjach bujaniem Maćka w kocu... do dziś to lubi, ale już nie usypia tak, tylko się relaksuje... 😉

trzymanie go na rękach i kołysanie przy radiu (prz szumie radia) też zdawało egzamin, zwłaszcza w nocy...
deksterowa, a ja z bliskim otoczeniu obserwowałam rok temu odwrotną historię - znajoma miała z laktacją problem (nie wnikałam co tam nie grało, dla mnie to nieistotne) i w szpitalu upierano się i wmawiano jej, że wszystko jest OK i mleka wystarcza. Wyszła ze szpitala po 2 dniach. Po tygodniu dziecko było znowu w szpitalu - niedożywione, z zapaleniem płuc. Trafiło tam prosto od pediatry, do którego poszli zaniepokojeni tym, że dziecko w zasadzie ciągle płacze - obojętnie czy je, czy nie je. Położna środowiskowa? "Proszę się wyciszyć, uspokoić, dziecko da sobie radę, mleka wystarczy".
...a widzisz, to jest istotne co nie grało i co to był za problem. Możliwe, że dziecko było źle przystawiane, możliwe, że miało za krótkie wędzidełko, możliwych jest kilka innych opcji... w każdym razie dobrze, że problem został zauważony..

..i taka myśl... takie małe dziecko, które było wypuszczone ze szpitala jako zdrowe, nagle trafia do szpitala tydzień po z zapaleniem płuc i niedożywione- mi raczej przychodzi do głowy skutek poszczepienny- dziecko traci umiejętność ssania, lub nie ma siły, no i zapalenie płuc jest częstym niepożądanym objawem poszczepiennym.
Szafirowa, poproszę namiary na tego fotografa 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się