Koniec z jeździectwem?

ninevet, plan jest bardzo prosty: zdać prawko za pierwszym razem 😁 (też jestem w trakcie kursu), zmienić tryb studiów z dziennych na zaoczne, iść do porządnej, pełnoetatowej pracy. jakie to wszystko proste  🙄 wtedy żadne odległości mi nie straszne i można korzystać z takich okazji jak te o których mówimy. a jeśli nie, kiedy pracuje się tylko na siebie, a nie na rodzinę, pieniądze na konia (chociażby dzierżawę) zawsze łatwiej wygospodarować przy stałym źródle dochodu.
trzynastka   In love with the ordinary
30 marca 2009 22:24
ninevet- jesteś w trakcie kursu na prawo jazdy, czyli w niedalekiej przyszłości będziesz już mobilnie uniezależniona- wright?


od 2 lat próbuje zdać prawo jazdy. To moje 5 podejście, czeka się u mnie w mieście po 2 miesiące na teorie i po 3 na praktykę. Przed wczoraj zapisałam się znowu na teorie. Niedaleka przyszłość - pół roku ? Optymistycznie licząc.

Wendetta obiecałam sobie, że skończę choćby licencjat w trybie dziennym wiec jeszcze niestety 2 lata przede mną. Ale trzymam mocno kciuki 🙂 będę jeździć głaskać Twojego 🙂
Ale Wy paskudne jesteście  🤬 Norrrmalllnie  😀iabeł: zamiast - jak rzucić? to radzicie - jak nie rzucać! Nałóg okropny  😫 a Wy jak dilerzy!  🤣
caroline   siwek złotogrzywek :)
31 marca 2009 13:40
Figura- ale ten koń jest po pierwsze surowy, a po drugie BARDZO temperamentny. Czyli musiałaby to być osoba bardzo dobrze jeżdżąca i potrafiąca pracować i szkolić młode konie. A takie osoby już za darmo jeździć nie chcą 😉

Laguna, dać ogłoszenie niewiele kosztuje a może coś dobrego z tego się wykluć.
różnie się ludziom w zyciu układa, czasem okazuje się, że nawet taki układ może byc dla nich interesujący.
Poza tym nie zawsze tylko gotówka moze byc wynagrodzeniem za włozoną pracę 😉 więc daj sobie szansę - puść ogłoszenia i czekaj na rozwój sytuacji 🙂

(to tak jak w dowcipie, gdzie ktoś wypomina Bogu, ze i Kowalski i Nowak wygrali na loterii, a on nie i że to jest neisprawiedliwe. A na to Bóg: ty mi najpierw daj szanse i wreszcie kup sobie los na te loterie! 😉)



Ale Wy paskudne jesteście  🤬 Norrrmalllnie  😀iabeł: zamiast - jak rzucić? to radzicie - jak nie rzucać! Nałóg okropny  😫 a Wy jak dilerzy!  🤣

a ty czemu zdziwiona? bo mnie to dziwi, ze ty sie czegos dobrego po nas odwazyłas spodziewać :emota2006092:
takie rzeczy to nie tutaj, paniusiu  😁
asior   -nothing but eventing-
31 marca 2009 20:37
Za rok kryje Glucine, wiec bede miala przymusowy urlop od koni. A wcale mi sie to do konca nie podoba. Tyle, ze jak chce miec zrebaka od Gluta, to musze za rok ja pokryc, bo czas leci a mlodsza sie nie robi 😉  Chcialabym poszukac kogos, kto da mi konia w trening. A moze nawet nie w trening, ale zeby dokladal sie do utrzymania, kowala, zawodow, bo wizja "wypadniecia" z jezdzenia koni i na zawody mnie przeraza  🤔
busch   Mad god's blessing.
31 marca 2009 20:41
asior- myślę, że przy Twoich umiejętnościach na pewno znajdziesz konia do jazdy  😉
asior   -nothing but eventing-
31 marca 2009 20:52
Busch - zdziwilabys sie, ale jednak nie jest tak latwo. A warunki chyba niezle, skoro ja wcale nie chce zarabiac na jezdzeniu, tylko zeby bylo chociaz 50/50 kosztow zwiazanych z jezdzeniem. No nic, jeszcze mam ostatni sezon na babci i trzeba sie sprezyc  😉

Tak btw, tez mialam pare momentow, ze chcialam rzucic wszystko w cholere. Szczegolnie sezon 2008 dal mi sie we znaki, bo to byla jedna wielka porazka. Jednak strasznie by mi brakowalo treningow, wyjazdow, ludzi, zawodow. Teraz mam troche inne podejscie - zalezy mi, ale nie za wszelka cene.
Asior..
To ja zazrebie Czaroslawa.. DObrze ze on tego nie czyta :P

I bedziemy jezdzic po zawodach i kibicowac :P
hahaha..
Uhh, chyba i mi przyszło się podpisać w tym temacie, niestety.
Jakoś ostatnio mam trochę przemyśleń i tak wydumałam, że mi już z koni nic nie wyjdzie...
7 lat tłukłam tyłek w rekreacyjnej stajni, ale zaczęłam dorastać i widzieć, co się w koło dzieje - zrezygnowałam...
Potem jakiś rok przerwy, bo chorowanie bo cośtam... I tak jakoś od 2006roku się bujam.
Parę jazd tu - pokochałam konia, to go sprzedali... Parę jazd tam... fajnie, ale chciałabym, żeby ktoś mnie opieprzył za mój dosiad...
Jazda u Soliny, za którą jej dziękuję - starała się bardzo!
A mnie boli, że gdzie nie pójdę, tam w sumie mają mnie gdzieś.
No, ale czego mam się spodziewać, skoro na jedną jazdę mam zazwyczaj (o ile mam tzn. jak uda mi się uzbierać...) koło 25zł i szukaj tu kogoś, kto się Tobą zainteresuje za takie grosze.

Dlaczego jazda konna jest dla ludzi z kasą?

chcę pójść na jedną jazdę chociaż tam, gdzie to kochane konisko stoi - mam miesiąc na uzbieranie, więc może się uda... No, ale pójdę raz, a potem będę chciała znowu i znowu... Błędne koło

Wiecie, dziś w nocy nie mogłam spać - myślałam o tym koniku, którego tak pokochałam... I w sumie zdałam sobie sprawę, że mimo tego, że to kocham, nie  mam żadnych możliwości.

Jakoś nie mam szczęścia... Dzwonię o ogłoszenie pracy - nieaktualne... albo nie chcą, no bo kto chce do pracy dziewuchę zaraz po maturze?

Uhh, pozostaje mi czytać i re-voltę i w sumie żyć życiem Waszym...

😕 😕

Chlip, musiałam się wygadać.
galopada_   małoPolskie ;)
04 maja 2009 19:26
wistra nie ma co sie poddawac, jestem na to przykladem! w swoim krotkim zyciu mialam kilka wielkich konskich milosci, ale wszystkie zostaly sprzedane, bo moi rodzice nie chceli sie zgodzic na konia. Odkladalam kazdy grosz z kieszonkowego, pieniadze od dziadkow, wujkow i cioć. i po tylu latach mam juz dwa ukochane wymarzone ( no moze oprocz tego pierwszego 😁 ) konie! wiem ze nie mam kasy na wielkie i liczne starty ale co z tego? nie odbiore sobie tego za nic na swiecie. Bedzie dobrze!  :kwiatek:
Sportowa,z tym się zgodzę,ale rekreacyjnie?Jest masa osób,które
osobiście znam i które chętnie konia oddadzą komuś do jazdy.
Trzeba szukać,popytać znajomych,powysyłać maile,a nie siedzieć z założonymi rękami.

"albo nie chcą, no bo kto chce do pracy dziewuchę zaraz po maturze?"
Do pracy biurowej,fakt cięzko się dostać,ale nie jest to niemożliwe.
Poszłam do pracy w ośrodku zaraz po maturze a o wykształcenie mnie nikt nie pytał a o to ,co przy koniach umiem robić.

Istnieje możliwość zrobienia kursu instruktorskiego za pieniądze z PUP,trzeba spełnić podstawowe wymogi,znaleźć osobe,która wystawi zaświadczenie,ze potem przyjmie daną osobe do pracy(do tej pory,jeśli pracodawca odmówił zatrudnienia po ukończeniu kursu musiał zwrócic pieniądze,teraz tak nie jest.)
Na kurs musiałabym się duuużo  nauczyć, jeżdżę na prawdę kiepsko.
Galopada, tylko, że ja raczej żadnej kasy nie dostaję... Dostawałam do szkoły na soczek i to było na tyle, a teraz? Matura, po maturze nie ma szkoły, więc nie będzie na sok, więc nie będzie z czego ciułać  😵


Pozostaje mi mieć nadzieję, że mooooże coś po studiach...
Dekster - w Krakowie o to na prawdę ciężko, tym bardziej, że nie mam tej kasy i nie wezmę jej z nieba a i umiejętności też nie mam. Mało jest osób, które oddałyby konia pod takiego szczypiora, jak ja.

No i już.
Nie da się skonczyc - ja dupoklep który nie chciał wrócić do jazd z powodu braku stajni, w której warunki nie sprzyjałyby rozwojowi wszelakich grzybów i bakterii wróciłam do tego bagna po pół roku , ciekawe za ile znów zacznę sie wkurzać  🙄
Ale puki co jest super mimo wielu -  😉
Ah, sorry.
Wyklikałam sobie 250zł czytając reklamy. To jest już minimum do wypłaty, ale tylko na konto e-gold. Co się okazało? Konta e-gold są zablokowane i nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie można je założyć...
Następny próg wypłaty to 2500zł na paypal, ale to będę klikać i klikać....

eh, wszystko nie tak  🙄
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 maja 2009 19:39
wistra, ale nie trzeba od razu pracować jako manager albo księgowy. Sklepy odzieżowe, Bomi, księgarnie, obuwnicze nie gryzą. masz ładne 4 miechy wolnego. Poszukaj pracy, i zaraz będzie Ci łatwiej.

Ale jeśli będziesz cały czas na nie, to na pewno nie znajdziesz NIC.
No jasne, ja chcę i to jest właśnie też problem, bo tak jak mówiłam - moja rodzina anty końska i na hasło koń dostają furii.

Yhh....
No nic, cały maj szukania pracy przede mną, będę szukać, bo mi zależy. A co wyjdzie - nikt nie wie.
Gillian   four letter word
04 maja 2009 19:43
wistra, mówic że w Krakowie nie ma pracy to już pod grzech podchodzi 😉
Na kurs musiałabym się duuużo  nauczyć, jeżdżę na prawdę kiepsko.
Dekster - w Krakowie o to na prawdę ciężko, tym bardziej, że nie mam tej kasy i nie wezmę jej z nieba a i umiejętności też nie mam. Mało jest osób, które oddałyby konia pod takiego szczypiora, jak ja.


Uwierz,że dla chcącego nic trudnego.Ja jeździłam tragicznie i od obcej osoby dostałam konia na własność,jeżdzę tylko trochę mniej tragicznie i dostałam cudownego konia do jazdy.
Jak mówiłam,szans jest wiele.Trzeba tylko dobrze poszukać.
ja się dołączę.
miałam przerwę, długą bolesną przerwę.
niby coś umiałam, były piękne perspektywy, ale upadło.
wzięłam się za siebie w zeszłym roku, trafiłam w taśmową rekreację, czasem bywało tak że instr wiedział że coś umiem i reszta jeździła jak chciała a ja jakieś skoki, wygibasy. ale się skończyło. miałam dość taśmówy.
kolejna przerwa,spędzona na szukaniu nie wiadomo czego.
mój pracodawca wręcz namawia do uprawiania sportu,zwraca jakąs kasę.
więc kolejny powrót, tym razem do mniejszej, mniej taśmowej stajni i co. i straciłam wszelka motywację jak dwie jazdy pod rząd nic mi nie wychodzi.
konkretniej wyżalałam się już w kąciku dla zdołowanych.
niby dwie jazdy ale po tylu latach taki stan rzeczy po prostu wbioja w poziom ziemi.
myślałam, analizowałam i chyba wykorzystam karnet do końca i zostanę tak jak jestem, mega teoretykiem a zerowym praktykiem.
albo znów nastanie okres ściskania w dołku, tęsknoty za zapachem, za wiatrem we włosach, za zmęczeniem i na powrót będę szukać, coraz starsza , coraz mniej potrafiąca.
i znów będę szukać czegoś blisko, bo auta nie mam (prawko i owszem) i nie jeżdżę. i będę znów się bać żeby nie rozczarować się sobą jak teraz.
mimo że milion razy mówiłam koniec, wyznaczyłam sobie chyba milion pierwszy termin na zakonczenie praktycznej przygody z jeździectwem.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
04 maja 2009 20:06
Ja się wczoraj rozkleiłam. Jak jakiś gówniarz. Chciałabym znaleźć szufladkę w moim mózgu odpowiedzialną za konie, otworzyć, opróżnić, zamknąć, klucz wyrzucić.
Próbuję tyle lat i się nie da...
😕
Pisałam już - tego się chyba nie da (wyrzucić) w przypadku "odchyłki genetycznej"  😫
Ale można solidnie przytłumić: dzieci (najlepiej kilkoro, praca niekońska, budowa domu etc.)
to zalezy co mamy na mysli mowiac 'jezdziectwo'.

ja jestem zmuszona do przerwy. chcac nie chcac. ale jakos nie wale z rozpaczy glowa w mur. i chyba gdyby nigdy nie dane mi bylo powrocic do treningow profesjonalnych- to nie wylabym rozpaczy do ksiezyca. starczy mi sam kontakt z konmi.

w ogole nie rozumiem tej rozpaczy- zapomniec, zamknac etc. jak mi cos nie sprawia przyjemnosci to to generalnie pier*ole i sie tym nie zajmuje. a jak mam pasje, to staram sie jak tylko moge zeby choc chwile jej poswiecic. tyle, ze mi naprawde wystarczy sam kontakt z konmi, nie musze miec trenejro, konia salinero i miliardow pod poduszka.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
04 maja 2009 20:16
Tez ,chyba jak kazdy ,miałam chwile załamki,ale ja mysle,ze chyba sie nie da...Napara mego to chyba z 5 razy juz sprzedac chciałam tyle,ze ja naprawde kocham tego konia i uwazam,ze chyba nigdy nie bede w stanie zrobic czegos takiego jak sprzedanie go...teraz jak nie moge jezdzic,to czyszcze go,chodze na spacery z nim,bawie sie,pracuje na lonzy i wyobrazcie sobie,ze mi to starcza,bo ja nie kocham jazdy konnej,ja kocham konie,a wtedy najwazniejsze jest to zeby miec z nimi kontakt, tym bardziej jesli ma sie własnego konia,w takiej sytuacji jazda jest na drugim planie bynajmniej u mnie 😉
ja znów nie jeżdżę, kiedy zacznę ciężko określić:/

czasami jest mi z tym ciężko, ale wynagradzam sobie to siedzeniem w stajni i wyjazdami na zawody.

co dalej będzie nie wiem, i chyba nie chcę wiedzieć, bo jeśli ma się okazać że nie będę już w ogóle jeździć to wolę pożyć jeszcze trochę nadzieją/marzeniami...
asior   -nothing but eventing-
04 maja 2009 20:21
Moj wczesniejszy post z tego watku jest juz nieaktualny. Troche sie pozmienialo, ulozylo i poki co przyszlosc wyglada rozowo. Nie poddawajcie sie  :kwiatek:
Eh... u mnie to odkąd nie ma w stajni konia, który był miłością jedną wielką i prawdziwą, to jakoś mam coraz mniej ochoty do jazdy. Owszem po drodze tam były jakieś inne konie, ale z żadnym jakoś tak nie czułam się dobrze i mu nie ufałam jak tamtemu  🙁  Teraz to w sumie miałam pół roku przerwy z powodu kontuzji, ale niezbyt tęskniłam za treningami. Tak jeżdżę chyba tylko ze względu na to, że przywiązałam się do ludzi ze stajni i ogólnie z tym miejscem  🙄  Niby jakaś cząstka mnie chce nadal przebywać wśród koni, a druga jakaś taka obojętna jest na to wszystko 🤔
Może jeździectwo nie jest dla mnie ?  😕
Może jeździectwo nie jest dla mnie ?  😕


teraz juz tez tak o tym mysle, w stosunku do siebie
w ogole nie rozumiem tej rozpaczy- zapomniec, zamknac etc. jak mi cos nie sprawia przyjemnosci to to generalnie pier*ole i sie tym nie zajmuje. a jak mam pasje, to staram sie jak tylko moge zeby choc chwile jej poswiecic.

zen,  👍 ujęłaś zgrabnie to, o co od dawna mi chodziło, a jakoś wyartykułować nie potrafiłam.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
04 maja 2009 23:07
zen, w moim przypadku bardziej chodzi o jakieś głupie wrodzone ambicje i chęć rozwoju. Konie sprawiają mi bardzo dużo radości i nie potrafię tego tak po prostu "pier***ić", chociaż nieraz bym chciała. W tym właśnie rzecz, każde inne "hobby" czy zainteresowanie potrafię przetrawić i odpuścić, ale ogony siedzą we mnie od 17 lat i nie chcą dać spokoju...
I ciężko pracować z końmi przez kilka miesięcy a później patrzeć, jak w weekend wsiada na nie zawodnik i skacze parkury. Niby wiem, że to moja praca, niby głowa rozumie że taka jest kolej rzeczy. Ale cholerne serce wciąż palpitacji dostaje  :emot4:
busch   Mad god's blessing.
04 maja 2009 23:12
Lotnaa- masz dwa wyjścia z tej sytuacji (z resztą chyba z każdej są właśnie takie wyjścia):
1.Pogodzić się z nią
2.Zawalczyć
Nikt cię nie  przywiązał do tego miejsca, być może jeśli nie odpowiada ci taki styl życia, to czas poszukać jakiegoś innego rozwiązania? Brzmi to jak truizm, ale czasem niepotrzebnie się przywiązujemy do chorych sytuacji- a przecież zdrowiej jest się z nich wyplątać  😉

zen- po prostu brak ci romantycznej głębi i nigdy nie zrozumiesz tych, którzy gotowi są pociąć się różowym nożykiem w walce o idee  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się