Co mnie wkurza w jeździectwie?

xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
18 listopada 2015 05:51
Oj tam  😉 często też zdarza sie, ze zawodnicy jada konkurs niżej dla rozprężenia konia i zapoznania z nowym czworobokiem. Ale fakt, szanse koni przygotowanych tylko na ten dany poziom wtedy są marne 😉
No tak, tylko jak np. taki jeździec jedzie niższa klasę i ma jakieś wyższe miejsce, to zwyczajnie powinien je oddać moim zdaniem 🙂 dla mnie to serio słabe, ze zabiera się początkującym szanse
Podobne spostrzeżenia miała koleżanka, która kiedyś wystartowała sobie w towarzyskim rajdzie na 30 km, razem z innymi znajomymi, ot tak, dla zabawy i sprawdzenia siebie i konia, i ze zdziwieniem przekonała się, że startowało też kilku "regularnych" zawodników rajdowych z końmi przygotowanymi do 80 km, którzy rzecz jasna wygrali w cuglach, bez żadnego wysiłku. Ponoć takie rajdy towarzyskie traktują jak płatny trening.
To również wydaje mi się niesprawiedliwe. Jakie szanse ma koń, którego przygotowanie do takiego rajdu polega na tym, że jeździ sobie trzy-cztery razy w tygodniu w teren, z rajdowym arabem w regularnym treningu? Żadne. Cała zabawa zepsuta.
Murat-Gazon, a jak jechać pierwsze starty po roztrenowaniu?
Gdzie - poza domem - jeździć treningowo?
Często konie zapisuje się niżej po to aby ukończyć jakieś zawody w celach czysto treningowych. Nie jest winą zawodników, że nie ma dla nich osobnej klasyfikacji. Podobnie jak nisko jeździ się młode konie, czy konie WKKW które w pozostałych konkurencjach startują czysto treningowo dla "obycia" i nie ma sensu ciągnąć ich wysoko. Taki jest sport niestety... Nie zawsze fair. Dlatego warto traktować swoje starty jako sprawdzian umiejętności własnych i konia, nie sposób na wygrywanie kolejnych plastikowych pucharków 😉
Z drugiej strony czy ktoś początkujący jedzie Lki po to, żeby wygrać i zgarnąć nagrodę, którą jest zwykle jakiś tani gadżet? Chyba raczej żeby nabrać doświadczenia, zrobić dobry wynik i przymierzyć się do klasy sportowej czy też po prostu przeżyć przygodę i dobrze się bawić. Mi nie przeszkadza dobry jeździec/super koń (np. młody) w niskiej klasie, bo przynajmniej mogę zobaczyć jak może i  powinien wyglądać czworobok ' z mojej półki' pojechany na te 65 i więcej procent.
Gaga, DiB, ja to rozumiem, tylko wydaje mi się, że na sprawę można po prostu spojrzeć z dwóch punktów widzenia.
Sądzę, że w zależności od podejścia osoby początkującej można zareagować tak, jak opisała DiB - "fajnie, że mogę zobaczyć, jak to powinno prawidłowo wyglądać". Ale jeżeli ktoś, mimo że jest początkujący, należy do osób ambitnych i chce nie tylko zobaczyć, jak to jest i jak zachowa się koń, ale odnieść jakiś sukces, choćby na miarę początkujących, to jeżeli rywalizuje z doświadczoną parą, nie ma na to żadnych szans i zawsze wypadnie blado. Myślę, że to może demotywować, zwłaszcza jeśli starał się przygotować najlepiej jak mógł.
W takim razie trzeba by wymyślić jakiś konkurs debiutantów, inaczej nie ma szans żeby nie znalazł się ktoś bardziej doświadczony i to nie tylko w koniach - w życiu tak jest. A przecież ocena sędziów jest niezależna od najlepszego wyniku,jeśli wypadniesz blado to nie dlatego, ze inny pojechał tak dobrze, tylko w odniesieniu do ogólnych norm dla danej klasy. Czy dla ambitnych zrobienie wyniku dającego możliwość startowania wyższej klasy nie jest sukcesem?
jeśli wypadniesz blado to nie dlatego, ze inny pojechał tak dobrze, tylko w odniesieniu do ogólnych norm dla danej klasy

Na pewno tak, ale podejrzewam, że są osoby, dla których liczy się zajęte miejsce. Jeżeli ktoś jest ambitny, to chciałby być najlepszy (albo przynajmniej jeden z najlepszych), a nie może, jeżeli dostaje za rywala kogoś o dużo większych umiejętnościach. To raczej jest zasada ogólna, dotycząca nie tylko jeździectwa. Być może faktycznie konkursy dla debiutantów miałyby jakąś rację bytu?
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
18 listopada 2015 09:15
DiB jak najbardziej jest 😉 Aczkolwiek rozumiem podejście Murat i pozostałych. Są zawodnicy, którzy jadą np. L-kę N-kowym koniem. Ja nie widzę w tym nic złego. ALE! Inaczej jedzie się treningowo, łagodnie, obszernie i jak Bozia przykazał. A inaczej jak ktoś jedzie jakby się ścigał o "złote gacie" i WIDAĆ że gość jedzie po to, żeby wygrać. A ja się pytam po co? Brak ambicji? Wyżej nie idzie to wyżej pójdzie? Chęć dowartościowania? Nie kumam takiego podejścia 😉
Poza tym wydaje mi się, że jeżeli ktoś ocenia swoje i konia umiejętności na tle grupy, w jakiej się zaprezentował, to inaczej wypadnie ta ocena na tle grupy o zbliżonych umiejętnościach, a inaczej, jeśli w grupie będzie choć jedna para umiejąca znacząco więcej. Niby uzyskany wynik taki sam, ale subiektywna ocena samego siebie inna. A nie od dziś wiadomo, że postrzeganie samego siebie ma ogromne znaczenie, w sporcie także.
Murat-Gazon, w kokach tło grupy się nie liczy. Niskie konkursy są albo z losowanymi miejscami, czyli wszyscy "zerowi" zajmują pierwsze miejsce a losuje się pucharki, albo z trafieniem w normę czasu. I tutaj zarówno doświadczony jeździec na młodym koniu, jak i młody (stażem) jeździec mają takie same szanse. W ujeżdżeniu rozsądne biuro zawodów ustawia profesjonalistów na młodzikach na końcu list startowych aby nie podnosić od początku poziomu sędziowania. W takim przypadku jeśli trener debiutanta zakłada wynik zawodnika na poziomie 55% to taki powinien osiągnąć bez względu na starty pozostałych zawodników. I do tego powinno się generalnie dążyć - do wyniku nie do miejsca. Do miejsca dąży się tam, gdzie można coś z tego mieć poza plastikowym pucharkiem...
No ok. Tylko chodzi mi o to, że "przyjemniej" jest osiągnąć te przykładowe 55%, jeżeli cała grupa startujących osiąga podobne wyniki, a nie nagle ktoś wyskakuje z kapelusza z wynikiem dużo lepszym. Rozumiem, że realnie liczy się ten wynik i tyle, ale cały czas chodzi mi o to, co dzieje się w głowie takiego początkującego zawodnika - jednych taka lepsza konkurencja zmotywuje, a innych bez sensu zniechęci.
BTW pytanie totalnego laika - jaka jest górna granica w procentach, istnieje choćby czysto teoretyczne 100%? Wiem, że debilne pytanie  😡
Czysto teoretycznie 100%, przy czym rekord Świata to 93.975%
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
18 listopada 2015 11:06
Powiem tak- początkujący zawodnik, który ma świadomość, że jeszcze się uczy, nie oburzy się, że wygrał z nim lepszy zawodnik 😉 Wśród swojej grupy jest najlepszy na przykład, ale ma świadomość, że jest na etapie początkowym, a lepszy zawodnik jeździ lepiej i powinien być obrazkiem i poziomem do którego ten słabszy dąży. Słabszy zawodnik, który ma Bóg wie jakie aspiracje będzie szukał przyczyn swojej porażki(bo lepszy dostał np. 65, a słabszy 55, co dla mnie jest i tak super wynikiem dla kogoś kto się uczy), w lepszym zawodniku, sędziach, itd. Jeśli startuje się z zawodnikiem, który jedzie po złote gacie na super koniu dwie klasy niżej, to jest to trochę demotywujące, ale mądry zobaczy, że tamtemu bije sodówa i dalej będzie pracował swoje 😉
desire   Druhu nieoceniony...
18 listopada 2015 11:34
mnie za to wkurzają nieraz  na zawodach docinki tych właśnie osobników co to od 10 lat [sic!] jeżdżą same LL i L, twierdzący jacy to super nie są, bo zawsze flot's i nagrody zgarną  😵 😂 😁, a licencyjnego to już nawet nie jadą, bo po iluśtam razach dobrze wiedzą jak się to skończy, publiczności (zwykle znajomi) i fotografów, gdy zawodnik doświadczony, skaczący N-C i więcej jedzie LL na młodym koniu: "Boże, niech on zostawi innym te parkury!" "Nosz taki stary byk i LL jeździ?!" "No proszę, z C do mini L"...  🤔  Sorry, gdzie ten koń ma się naumieć i nabrać doświadczenia?  🙄 🤔 
także to działa w dwie strony.. 😉
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
18 listopada 2015 11:43
desire, właśnie o tym pisałam 😉 Wielu młodym stażem/umiejętnościami/wiekiem jeźdźcom brakuje podstawowej rzeczy- pokory 😉 A wtedy są problemy dlaczego ten mocny jedzie, a po co jedzie, a zabiera nam miejsca itd 😉
desire albo, że z dzieciakami się ściga, że dziecku zabiera nagrody itp 😉
Mając konia do zagrania w niższych konkursach i trochę przyzwoitości, startuje się po za konkursem i nie zabiera nagród dzieciom .
desire   Druhu nieoceniony...
18 listopada 2015 12:06
Neila taaak, że się ściga (to moje ulubione z tym !:hihi🙂 a na parkurze widać, że chce konia przepchać, który skacze przeszkody wywinięty w S i wszędzie widzi straszaki  😅  😍

niesobia, często nie ma możliwości wystartowania poza konkursem.. np. właściciel konia opłacający start chce żeby nie było poza konkursem.. 🙄
poza tym, myślisz że w LL i L tylko dzieci startują?  🤣  😂  zapraszam na zawody..

a najlepsze jest to, że właśnie te dzieciaczki tego nie komentują tylko osoby które same są 'starymi bykami' i to wcale nie początkującymi, a królującymi w niższych klasach.. i to razi po oczach, bo poziomem jazdy te osoby i od dzieciaczków odbiegają..  😵
niesobia, wg aktualnych przepisów PZJ nie istnieje aktualnie opcja startów poza konkursem...
Co więcej wielu zawodników ma młode konie handlowe, nie będą zatem startować na nich poza konkursem...
W Niemczech są osobne klasy dla młodych koni. Naszych organizatorów na to nie stać (poza zagraniami do championatów).
Więc może warto zastanowić się nad zmianą przepisów  ❓ i organizacją wiekszej ilości championatów, bo w końcu po to one są żeby zagrywać młode przyszłościowe konie jeżdżone przez profesjonalnych zawodników, a niższe klasy konkursów zostawić początkującym zawodnikom . Panowie startujący od lat w konkursach dla dzieci i to na kilku koniach są żenujący  i mają szeroki rozkrok bo muszą stać na wszystkich stopniach podium .  😉
niesobia, ok, zapłać a będziemy organizować zagrania do championatów 2 razy w tygodniu przez cały sezon...
Koszty blokują możliwości takich organizacji a nikt nie będzie do zawodów dokładać...
Czyli jednak biznes nie sport  ❓ Nazywajmy rzeczy po imieniu ,będzie mniej nieporozumień i frustracji  i nikt nie będzie miał pretensji  😀iabeł:
niesobia, ale jaki biznes? Do zorganizowania zawodów potrzebne jest:
- zatrudnienie sędziów (tu jest określona stawka dzienna + zwrot kosztów dojazdu)
- karetka (kwota za godzinę od 80-100zł) - przy czym przy zawodach skokowych koszt karetki za 10 godzin to 1000zł i rozkłada się to na ok. 140-160 przejazdów (startów), na ujeżdżeniowych na ok. 60-70 startów. Przy czym istnieją stawki min. - min 600zł
- zatrudnienie parkurmajstra
- zatrudnienie obsługi parkuru, biura zawodów itp.
- zakup flot's (o nagrodach rzeczowych to już nawet nie piszę, to często jest zresztą od sponsorów)
- wydruk arkuszów - a więc zakup papieru, tuszu itp
- wyżywienie dla sędziów - choćby kawa, herbata, jakieś ciastka (nie mówiąc o obiedzie)

To wszystko przekłada się na konkretne pieniądze. I nie, nie da się zorganizować zawodów przykładowo ujeżdżeniowych dla 20 zawodników - bo trzeba do tego dopłacić kuuuupę kasy.
Więc jak ktoś zapłaci to i będą organizować - jak chętnych nie ma i płacić nie ma komu to i nikt nie będzie z własnej kieszeni wydawać pieniędzy. Akurat przy organizacji zawodów pracowałam (a nawet przy ich rozliczaniu) i wiem jaki jest FAKTYCZNY koszt ich realizacji. A nie to co się wszystkim wydaje.
niesobia, zorganizuj zawody, to pogadamy 😉
Nie zorganizuje bo niema kasy ,  a Wasze wpisy Gaga i Epk tylko utwierdzają w tym , że dzisiaj każdy sport to biznes i jak do biznesu trzeba do niego podchodzić . Takie życie .  Mimo wszytko czasami warto się zastanowić ile w tym biznesie zostawić sportu, żeby nadal był atrakcyjny dla zawodników , publiczności i nie zniechęcał na początku młodych potencjalnie utalentowanych zawodników za którymi nie stoi kasa rodziców .
niesobia, to nie chodzi o to czy to jest biznes. Zawody wymagają - zgodnie z przepisami - zapewnienia pewnych rzeczy, o których napisałam wcześniej. Na to są potrzebne pieniądze, chyba, że masz znajomą karetkę co ci stanie, sędziowie będą pracować za dziękuję a na resztę złożą się darczyńcy.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
18 listopada 2015 14:02
Zawsze mnie to śmieszy, jak ludziom się wydaje, że organizatorzy zawodów zarabiają na tym taaaakie kokosy  😁
niesobia ale za kazdym sportem stoi kasa. Za jezdziectwem juz w ogole, niewazne, czy jezdzisz w domu, czy jestes zawodnikiem, posiadanie zaplecza finansowego jest niezbedne.
No oczywiście, że za sportem stoi kasa. Ja tego nie neguje wręcz to potwierdzam . Zastanawiam się tylko ile w tym wszystkim sportu , a ile biznesu. No i czy biznes w czystej postaci sportu nie zabija .
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się