Kto/co mnie wkurza na co dzień?

ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
08 listopada 2015 21:34
ElMadziarra, halo, serio nie macie sobie z czasów młodości niczego do zarzucenia? Nikt nie pomagał Wam wypić nawarzonego przez Was piwa?

Wszystko! Wszystko mam sobie do zarzucenia. Tylko, że jakoś człowiek zdawał sobie sprawę kiedy i co robi źle i wtedy baaardzo się starał wypić te piwo w ukryciu przed "starymi". I były dla mnie granice nieprzekraczalne. Choć nie ukrywam, że aniołem nie byłam.

Ja tam mam inny pogląd na sprawę , choć nie przeczę że zawsze są odstępstwa od reguły. Dziecko jak żołnierz , nigdy nie powinno się nudzić . Gdy dziecko lub żołnierz się nudzą , zaczyna być niebezpiecznie. Własna pasja ( nie rodziców ) + szkoła ma dawać = czas wolny , w okolicy 0. Na to niestety nie można skąpić własnego czasu ,środków czy zaangażowania . Jeżeli z wyniku 0 zaczyna się robić 1, 2, czy więcej , zaczyna rosnąć prawdopodobieństwo przyszłych kłopotów.  😉

Bzdura, bzdura i wymysł dzisiejszych czasów. Za moich czasów w szkole praktycznie nikt z moich znajomych nie miał czasu dnia  poukładanego od a do z, a problemów wychowawczych na taką skalę jak dziś nie było, choć większość poza szkołą czasu spędzaliśmy samopas na podwórku.

.Najczęściej słychać , nie przeszkadzaj bo tatuś czy mamusia pracuje , albo jest zmęczony/na albo zajęta i najlepiej zajmij się sam sobą . A potem lament.  🙄


Z no chyba, ze dziecko jest tak zawalone szkołą i "pasjami", że to ono jest po całym dniu zmęczone i nie ma nawet siły ze starymi pogadać.
Żeby komuś radzić trzeba to robić umiejętnie i odpowiednim tonem. I właśnie dlatego nikt nie słucha halo. Moja babcia też zaczyna przemówienia od "o Jezu Jezu Jezu" i choćby miała rację - zatykam uszy i wychodzę.
I tego nie rozumiem. Młoda, mądra, doświadczona kobieta nie potrafi wysłuchać steranej życiem kobiety. Babci która ją kocha, ma swoje lata i pewnie mózg już nie funkcjonuje jak dawniej . Smutne.
A halo wiele osób słucha i rozumie.
Strzyga, bo zdecydowanie nie wszyscy mają do mnie pretensje. Pretensje ma dość określone grono. Inni mają inne opinie, a ja mam prawo wybrać sobie z czyim zdaniem się liczyć  :emota2006092:

ElMadziarra, poruszyłaś dwie ważne sprawy. Jedna, że to może być tak, że im kto naprawdę niezależny (a nie, że tylko deklaruje), im kto naprawdę wolny, im więcej ma faktycznie władzy (a wszystkie klepki w porządku) tym bardziej skłonny jest doceniać rady i opinie innych. A przynajmniej je przyjąć i "przepuścić przez system", wyciągając coś czy z goła nic. Druga to nawyk nieszczerości, który znacząco utrudnia komunikację. Po każdej ze stron. Gdzie jest manipulacja nie ma komunikacji.

Smok10, wydajesz mi się coraz mniej warty rozmowy, coraz bardziej przeciętnym trollem. Nie wiem jak będzie z moimi dziećmi, są "młodziutkie", z pewnością jeszcze niejedno mnie zaskoczy. Myślę, że wszystkiemu wspólnie sprostamy, jak działo się to do tej pory. Na razie spokojnie sobie studiują "twoje ulubione" kierunki: medycynę, koreanistykę. Te, które sobie wymarzyli.

kenna, nikt nikomu nie odbiera prawa do głupoty. Co innego wynosić głupotę pod niebiosa. Pewnie, że rozrabiałam, i nadal rozrabiam.
Ale było jakoś inaczej. Gdy mi ktoś znaczący wytknął, że jestem kretynką, to się rumieniłam i próbowałam coś zmienić. Za znaczących uważałam ludzi sporego formatu i z doświadczeniem w danej dziedzinie. A w treningu obowiązywał tzw. "dwupunktowy regulamin", niezależnie co trenowałam.
Dava   kiss kiss bang bang
08 listopada 2015 21:43
Smok -> ale ja o tym pisałam wlasnie  🙂
Aurotytet i szacunek to jest coś na co się pracuje latami!
To nie spada jak okruchy ze stołu razem z pulą genetyczną  😎

Jak obserwuję i słucham obcych rodziców jako już całkiem dorosła osoba to mi przykro. Dziecko ma xxx dodatkowych zajęć, a własna matka mu nawet minuty dziennie nie poświęca. I ta sama płazę, że dziecko jej nie słucha 😉 najpierw ma je w d. przez wiele lat, a później ma pretensję co do wyborów albo, że się nie zaopiekuję na starość (to moje ulubione) choć sama mamusia swoją matkę (babcię) woli oddać do domu starców itd.

Majowa -> a ja rozumiem. Nie wszystko złoto co się świeci 😉




edit. czy ktoś może z tym zrobić? juz 2 raz piszę z tel i mi kasuje całą wiadomość umieszczając tylko 1zdanie!
Averis   Czarny charakter
08 listopada 2015 21:48
Majowa, już byś moga sobie darować to granie na poczuciu winy. Akurat w domu Gillian nie mieszkasz i nie masz pojecia jak to u niej wygląda.
Majowa,  Akurat w domu Gillian nie mieszkasz i nie masz pojecia jak to u niej wygląda.
ależ oczywiście masz rację. Nie ośmieliłam sie analizować, oceniać sytuacji życiowej Gillian. Odniosłam sie tylko do konkretnej wypowiedzi.
Moja babcia też zaczyna przemówienia od "o Jezu Jezu Jezu" i choćby miała rację - zatykam uszy i wychodzę.
Elmadziara- Nie wiem co to znaczy za twoich czasów , bo ja pewno jestem starszy i nie używam takich obsranych zwrotów. Czasy są takie jakie sobie ludzie sami stworzą . Poza tym kompletnie nie odnoszę się ścisle do twoich problemów , nawet nie wiem czy ty je masz czy opisujesz sytuację hipotetyczną . Ja opisuję swoje odczucia , swoje doświadczenie i wieloletnie obserwacje  nie narzucając nikomu swojego zdania . Ja po prostu tak uważam i w dupie mam czy ktoś to sobie weźmie do serca czy nie. To nawet nie jest żadna rada tylko własne obserwacje  . Każdy jest kowalem własnego losu i powinien postępować kierując się własnym rozumem  😉 😉 😉
Dlatego np: styl halo jest dla mnie ciężko przyswajalny. Słuchaj mnie bo ??? Bo co ??? A kto ty jesteś ??? Wynalazłaś , telefon ,dynamit czy koło. Masz tytuł profesora Harvardu ? To co wydaje się tobie że jest dobre może się okazać złe dla kogoś innego. I wcale nie chodzi o to że doradziłaś źle ,ale może np: za bardzo asekuracyjnie i ktoś dzięki temu że skorzystał z twojej rady nie zrobił czegoś nieracjonalnego ale takiego co uczyniło by go : Szczęśliwym czy bogatym czy cokolwiek innego .
Ilu właścicieli olbrzymich fortun mówiło że rodzice doradzali im stabilną pracę i spokojne życie . Bez ich własnego wyboru nie było by wybitnych jednostek które miały inne zdanie niż ich doradcy : np .rodzice.
Gillian   four letter word
09 listopada 2015 00:06
Majowa, wbrew pozorom słucham ludzi starszych i doświadczonych, pytam o rady, przyswajam je. Ale nie tonem wszechwiedzącym, narzucającym zdanie.
bo ja pewno jestem starszy i nie używam takich obsranych zwrotów.
no dżentelmen w każdym calu. Zapewne wszyscy cenią Cię za "zwroty" szczególnie kobiety . Ja po prostu tak uważam i w dupie mam czy ktoś to sobie weźmie do serca czy nie.
skoro tak, to może rady wykrzycz w poduszkę. Po co strzępić język skoro rozmówcę masz jak to poetycko ujmujesz - w dupie ?
Majowa, wbrew pozorom słucham ludzi starszych i doświadczonych, pytam o rady, przyswajam je. Ale nie tonem wszechwiedzącym, narzucającym zdanie.
Tak sąqdziłam. Bardziej mi chodziło o tą konkretną postawę ( sytuacje )charakterystyczną dla wielu osób.
Gillian ja kiedyś też uważałam, że ton, jakim moi bliscy wygłaszają swoje opinie i rady, powinien warunkować, czy ich słucham, czy nie. Ale potem się nauczyłam, że pod autorytarnym i nieznoszącym sprzeciwu tonem moich rodziców ("JA WIEM"😉 często kryje się coś mądrego. Na tyle często, by zacisnąć zęby, znieść ton i wyłuskać spod niego sens wypowiedzi. Naprawdę, warto czasami darować sobie skupianie się na formie wypowiedzi, a przeanalizować jej treść. Wiele starszych osób by się z tego ucieszyło.
Poza tym niby z jakiej racji ja mam dyktować mojej mamie/babci/ciotce klotce, jakim tonem wolno jej do mnie mówić, a jakim nie? Jeżeli przez -dziesiąt lat swojego życia ktoś był osobą autorytarną, to taki pozostanie i nie wynika to z braku szacunku czy lekceważenia mnie. Dajmy ludziom być sobą, ze swoimi wadami i przywarami.
Gillian   four letter word
09 listopada 2015 07:34
Nikt niczego nie narzuca, po prostu nie słucham i tyle. Wysłucham jeśli ktoś ze mną rozmawia jak z normalnym człowiekiem a nie zdanie zaczyna od tego, jaka będzie bieda i tragedia i w ogóle kataklizm. Ja się chwalę, że budujemy dom na wsi i słyszę lament pod niebiosa, że będę miała muchy w domu. Sorki, wychodzę.
W postach halo jest za dużo goryczy, złości/żalu o wszystko, plus nieśmiertelne smutne minki i wielokropki podkreślające dramatyzm wypowiedzi. Nie da się tego czytać. W tej chwili robi z siebie niewiadomo jaką ostoję wiedzy i sprawiedliwości w wątku o wrocławskich stajniach. Ręce opadają.
A mnie się ta cała rozmowa kojarzy z Królem Learem. Zatem zacytuję:

Mniej pokazuj, niż posiadasz,
Więcej wiedz, niż wypowiadasz,
Mniej pożyczaj, niż odkładasz,
Więcej gromadź, niż przejadasz,
Mniej konkluduj, niż zakładasz,
Więcej zyskaj, niż postradasz;
Żyj cnotliwie, dziecię moje,
Wyskokowe rzuć napoje,
Drogie stroje i dziewoje:
Najważniejsze – wyjść na swoje.


Król Lear kiepsko wyszedł na pouczaniu młodzieży.  😉
Z tym, że jeśli ktoś ogólnie jest pesymistą i wszędzie widzi katastrofę i koniec świata, to trudno, żeby akurat w rozmowie z nami nagle zaczął śpiewać jak skowronek i tryskać radością.
Serio, trochę więcej tolerancji dla ludzi.  🙂
Strasznie wkurzają mnie ludzie z ciągłym 'bólem dupy'. Mali, źli, zawistni, plujący jadem, niespełnieni i na siłę udowadniający, że oni mają zawsze gorzej. 15 minut z taką osobistością wysysa ze mnie całą energię do życia  😵  🤔wirek:
ed. i to nie chodzi o chwilowe załamanie, wszak, każdy czasem pojęczy, czy ponarzeka, ale to jest stan-constans.
A musisz z nimi spędzać czas? A jeśli to konieczne, to musisz ich słuchać?
Generalnie udaje mi się izolować, ale czasem taki 'wampir' mnie napadnie i siła rzeczy ciężko jest się uwolnić  🤔
Murat-Gazon, czasem tak bywa, że musisz
Też nie cierpię takich wampirów emocjonalnych, manipulujących naszymi uczuciami, wiecznie nieszczęśliwych, chorych, biednych (oczywiście przez nas, przez nich, przez ten zły świat), brrr.... a mam takiego całkiem blisko i chociaż mocno się izoluję bywa że muszę wysłuchać "gorzkich żali"  😵

Dodam, ze mój wrodzony optymizm jeszcze bardziej dołuje takich ludzi bo ja jestem szczęśliwa (a przecież nie powinnam) a oni nie  🤔wirek:
Wiem, że bywa, że się musi, staram się unikać jak mogę.
I rzeczywiście, nic ich tak nie nakręca jak spotkanie osoby z wrodzonym optymizmem - ileż energii potrafią poświęcić, żeby udowodnić optymiście, że się myli i na pewno nie jest szczęśliwy, bo przecież stan szczęścia nie może istnieć...  😜
Mieliśmy przez lata taką sąsiadkę (osiedle domków jednorodzinnych, ona akurat kilka domów dalej, ale ze względu chyba na "staż sąsiedzki" miała jakiś tam kontakt z moją mamą - mimo sporej różnicy wieku), z którą rozmowa wyglądała tak:
S - co u was słychać?
M - a dziękuję, wszystko dobrze
S (do męża) - słyszyyysz? a u nich dobrze, nie narzekają...
I to z autentycznym, wielkim zdziwieniem. U nich zawsze wszystko było źle. Zawsze nie tak ze zdrowiem, zawsze nie taka pogoda. Ciurkiem i na okrągło. Unikałam jak się dało.
_Gaga, wlasnie to mnie wkurza najbardziej, ta chora zazdrosc, ze komus sie uklada, albo ze po prostu jest fajnie  🤔wirek: a nie daj boze, jak Ci cos wyjdzie, czy to zawody, czy nawet dostaniesz glupia 5tke z egzaminu, patrzysz na takiego wampajera i widzisz, ze go krew zalewa. No najgorzej... Ja stosuje nowa taktyke i na pytanie 'a co u ciebie/ jak studia', odpowiadam 'ok' i nie kontynuuje tematu.
ententa, to nie zazdrość, to brak wiary w szczęście...
To jest prawda.. Czasem aż głupio powiedzieć, że u mnie nadal super jak ktoś pyta, a sam opowiada o tym jak mu jest tragicznie.. Nie mnie oceniać skalę problemów innych ludzi, ale też mam wokół siebie takich, którym wiecznie- WIECZNIE źle. Kiedyś pocieszałam, wysłuchiwałam godzinami, tłumaczyłam, od paru lat autentycznie mi się nie chce, co gorsza, chyba się z tym już nie kryję.
Serio znacie ludzi, którzy mówią wprost "jak może Ci może być tak dobrze?" ? Czy okazujących zazdrość?
Chyba mam szczęście w takim razie, bo nigdy z czymś takim się nie spotkałam.
Owszem, sama jestem typem mało optymistycznym. W dodatku tak mnie ukształtowano, że mówienie o pozytywach mnie krępuje. Więc może rzeczywiście rozmawiam głównie o sprawach, które są nieprzyjemne, z którymi sama sobie radzę, które mnie dołują. Ale nie rozumiem zazdrości czy zawiści o czyjeś powodzenie - każdy ma swoje życie. Co zmieni się u mnie jeśli komuś z moich znajomych się pogorszy sytuacja? Za to mam uczulenie na "zajeb...", a to współcześnie dość modny trend. Może ktoś będzie to interpretował jako zazdrość, ale tak nie jest. Dla mnie ktoś kto mówi tylko tonem euforycznym i kto nigdy nie przyznaje się do potknięć i słabości bez rozbudowanego "ale", jest nieprawdziwy. Wierzę w równowagę i złoty środek. 😉
Ja znam takie osoby 😉 I powiem więcej, takie osoby potrafią wbić przysłowiowy nóż w plecy, żeby tylko Ci się pogorszyło.
A ostatnio usłyszałam ,że to ,że sie cieszę jak koledze zaczęło sie powodzić i jeszcze z kilku pozytywnych spraw , to na pewno nie jest szczere i działa na moja niekorzyść. Bo przecież jak można się cieszyć ,ze komuś się wiedzie, bo ja jakaś nienormalna jestem  😀



Serio znacie ludzi, którzy mówią wprost "jak może Ci może być tak dobrze?" ? Czy okazujących zazdrość?


Taa, przykłądowy dialog:
"- jak koń?
  - byłam na fajnych konsultacjach, znalazłam patent na Rudego konia i ruszyliśmy do przodu
  -no widzisz, faaajnie ci, że w ogóle możesz jeździć, że rodzice kupili ci konika, nie tak jak ja, musze sama zpie*dalać na wszystko i wszystko i tak źle..."

no odechciewa się rozmawiać.  🤔wirek:
ententa, no wiesz... zasadniczo nie widzę w tym nic takiego strasznego. Oczywiście, oceniać taką wypowiedź można tylko znając konkretną osobę. Ale jeśli to powiedziała osoba, która np. pracuje na dwa etaty byle utrzymać konia, koń miał tydzień temu kolkę, a w dodatku rozstała się właśnie z chłopakiem... Szkoda, że nie porozmawiała najpierw o Twoich pozytywach. Niefajnie, że porównała się do Ciebie, nieprzyjemnie brzmi to "kupili ci konika" (jeśli tak dokładnie brzmiało), ale trudno też jej odmówić stwierdzenia faktów jak jest u niej, jeśli tak rzeczywiście wyglądają.
w przypadku tej osoby, każda rzecz, która jest dla mnie w jakikolwiek sposób przyjemna, jest komentowana w taki sposób, nieważne czy końska czy nie  😁 każdą rzecz ma jakąś kontre, ostatnio też miałam dobry dialog:
'-kupiłam lakier w kiosku, 7 zł, a trzyma się tydzień i fajnie kryje..
-no widzisz, a ja nawet nie mam czasu pomalować paznokci, fajnie, że chociaż jedna z nas ma czas na takie zabiegi'
na każdym kroku, podkreślanie, że ma 'najźlej' na świecie.
🤔wirek:

btw. ja też pracuje, studiuje, jeżdże, też mam mało czasu i też jestem kurde zmęczona, no. Ale nie kontruje wypowiedzi każdej osoby, żeby na każdym kroku udowadniać, że wszystkim wszystko spada z nieba, a mnie jest najgorzej na świecie  😜
Ascaia, moment... każdy, kto decyduje się na posiadanie konia (psa, kota rybek) musi liczyć się z finansowymi konsekwencjami. Sama straciłam rodzinną posiadłość i z dnia na dzień z koni za darmo (utrzymywane dzięki pensjonatowi) dostałam dwa darmozjady za 1500 - 1700 zł miesięcznie. W podobnym czasie straciłam (konkretnie wywaliłam z domu) chłopa, po którym pozostały mi koszmarne długi, pracy nie zmieniłam na lepiej płatną (nie od razu), pracowałam od poniedziałku do niedzieli na 2,5 etatu... do wszystkich zdarzeń - poczynając od zakupu, czy wyhodowania koni, poprzez "przysposobienie" sobie chłopa, na utracie majątku (spadek) kończąc - przyczyniłam się sama m.in. podejmując m.in. błędne decyzje. Nie oznacza to jednak, ze uważam że "ja jestem taka biedna a komuś się super powodzi" i świat przez to jest niesprawiedliwy. Moje życie jest konsekwencją rzeczy na które mam wpływ oraz tych na które wpływu nie mam (tu np. śmierć mamy) i użalanie się nad złymi decyzjami czy złym losem do niczego mnie nie doprowadzi... a narzekanie że inni mają lepiej - no mają - no i fajnie. Sorki za osobiste wywody, ale próbuję udowodnić, że to że człowiek upada i jeszcze go kopią nie robi z niego wampira emocjonalnego... Z takim wampiryzmem się człowiek rodzi. A optymizmu można się nauczyć. Jak się powtarza codziennie "jest dobrze" to siew końcu robi dobrze - nie tylko w to wierzę - ja jestem dobrym przykładem tego, ze można wstać z ziemi i pląsać sobie dalej po tęczy 😉

ententa uuuciekaj!!  😉
ententa, jeśli "zawsze i wszędzie" to rozumiem Twoje zirytowanie.

_Gaga, a Twojej wypowiedzi to jednak nie rozumiem w kontekście tego, co napisałam.
Użalanie... bardzo modne słowo "potępienia" ostatnio. Co właściwie oznacza? Ty teraz się poużalałaś czy po prostu napisałaś o faktach jakie Cię dotknęły w życiu? Zmarła Twoja mama - więc jesteś "biedna", straciłaś rodzinną posiadłość - jesteś "biedna". Czy się do tego przyczyniłaś czy nie, to spotkało Cię coś niepozytywnego. Inni mieli / mają fajniej to też fakt. I tu się tylko z Tobą zgadzam - no i co z tego? I dobrze im tak. 

Skoro jak sama napisałaś człowiek z wampiryzmem emocjonalnym się rodzi... (nie zgadzam się z tym akurat)... to jak można go za to winić?
Ale jeśli natura obdarzyła go naturą melancholika to jaka to jego wina? 
Nie wierzę, że można się nauczyć optymizmu, jeśli nie ma się do niego predyspozycji osobowościowych. Co nie jest równoznaczne też z tym, że pesymista nie jest w stanie działać i iść do przodu. Po prostu uczy się radzić sobie pomimo złych myśli.
Szkoda, że wychodzi na to, że obecnie nie wypada się dzielić z innymi swoimi troskami. Bo niestety do tego ostatnio często się sprowadza każdą wypowiedź, która odstaję od promowanego wizerunku "człowieka sukcesu". Ok, rozumiem złość kiedy ktoś rzeczywiście świadomie wymusza współczucie, kiedy ktoś jest rzeczywiście bezpodstawnie świadomie zawistny. Ale takich osób jest stosunkowo niewiele według mnie. Za to dużo jest osób pogubionych, które potrzebują z siebie wyrzucać złe myśli, potrzebują wsparcia.
Może w optymizmie warto mieć więcej wyrozumiałości dla innych uwarunkowań charakterologicznych?
Wg mnie istnieje różnica między pesymistą i osobą złą na cały świat, że innym wychodzi. Jeśli przykładowo puszczam kupon lotka razem z koleżanką, ona wygrywa 50 zł a ja nie dostaje nic, to nie skacze mi gul, że jej się udało. Pesymista wg mnie skwitowałby to czymś w rodzaju 'i tak wiedziałam, że mi sie nie uda', a zawistnik będzie się wściekł, że ta hipotetyczna koleżanka coś wygrała.
Dzielenie się troskami jest normalne, każdy miewa 'gorsze dni', ale nie uwierzę, że są one napędzane tym, że komuś się powodzi, a tej osobie nie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się