PSY

cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
24 listopada 2015 19:16
Jara, niezła wesoła gromadka.

tak przy okazji.  Byłam z Gułą u weta na kontroli. Mala znów nie wytrzymała z siusianiem do mojego powrotu, wczoraj tak. Wyniki moczu ogólnie ok tylko podwyższone leukocyty.  Norma  plus 1 norma 25wbc/ul . Nie wiem jak to czytać , czy 25 to wynik czy plus 1. W każdym razie doktorka mówiła, ze podwyższone. Dostała zastrzyk antybiotyk i przeciwzapalny niesterydowy. I tak do piątku. I wiecie co, ja to już nie wiem co o tym myśleć, ale doczytałam sie, ze podwyższone leukocyty mogą byc oznaką dojrzewania hormonalnego. I to by potwierdzilo zainteresowanie G. napotkanego pieska, który mała obwąchiwał i próbował naskakiwac. No i teraz kurka nie wiem, czy te leukocycty to pęcherz (i tu problemy z sikaniem) czy dojrzewanie. Jeśli to drugie to po co faszerowac ja lekami 🤔 Jutro znow wizyta u weta wiec dopytam...
Magdzior mi worek wystarcza na miesiąc i też trzymam w zamkniętym pojemniku i nie zauważyłam,żeby psu mniej smakowała czy było po nim widać,że coś nie tak.Ale też chętnie się dowiem  🙂

I dzięki za uświadomienie o wtorkowych promocjach w Zooplusie.Zamawiam raz w mieś.od ponad roku i nie wiedziałam  😡 ale cieszę się,że dziś załapaliśmy się na Lukullusa taniej  😅 za to pies dostanie też zabawkę -ciekawa jestem jak długo przetrwa bo cena raczej nie pozwala mieć żadnej nadzieji

Jara zróbcie zrzutkę na vana 😉
cariotka super to się poznamy w sobotę  😉 jak cośja to ta z nnajmniejszym czarnym predatorem
Cariotka   płomienna pasja
24 listopada 2015 19:33
dumkowa mówiłam Basi że ja mogę mieć dalej indywidualne, bo nie wiem czy się odnajdę na grupie (chodziło mi o to że ja zupełnie zielona jestem iii dziecko specjalnej troski jeżeli chodzi o psy) a Basia ,, spoko! wszyscy ludzie są mili!'' 😁
Ja w tą sobotę idę na 10 ponieważ będę jeździć z kuzynką bo my z Bieżanowa albo z pod Bochni (zależy gdzie stacjonujemy).
cranberrya wet zaufany? może skonsultuj to z innym?
Magdzior jasne! obfoce Ci dokładnie! No zamówiłam przepinaną. I zamówiłam takie kolory żeby obroża i smycz jutro była wysłana.
na pewno się odnajdziesz, więc spokojnie  😉 ja będe o 9 ale będe się kręcić w okolicach bo nasz plac treningowy to moje włości  😁 kurcze z bieżanowa czy bochni to trochę daleko masz.

wstawie wam moje ulubione zdjęcie trójki:
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
24 listopada 2015 20:17
Cariotka u mnie z zaufaniem do wetow i lekarzy bardzo ciezko. Zwlaszcza po rozczarowaniu co do leczenia mojego poprzedniego pieska. Wtedy trafilam do jednego z najlepszych wetow w Pile i co? A no to, ze wg mnie pies zostal blednie zakwalifikowany na zabieg pod narkoza. Mial wtedy 13 lat i robione prp.  Po miesiacu musielismy go uspic bo wysiadlo mu serce i krazenie...przed zabiegiem lekarz twierdzil , ze serce mocne...
Z wczesniejsza infekcja bylam u innego weta . Teraz z polecenia trafilam do innego. To mloda lekarka. Tez ma bulka wiec problemy tej rasy nie sa jej obce. Dam jej szanse choc wiadomo boje sie , czy jej nie przecenie. Zobaczymy co powie na moje rozwazania. Jak cos uderze gdzie indziej. Nie cierpie tego kiedy mam watpliwosci.
A tak w ogóle to mam pytanie bo mnie niemalże zlinczowali w sznaucerowej grupie na fb... czy faktycznie karma przechowywana 2-3 miesiące po otwarciu ale w pojemniku zamkniętym traci na wartości? Pytam bo zawsze zamawiałam duże opakowania i właśnie ok 3 miesiące zajmuje psu zjedzenie takiej ilości. trzymam w zamknię†ym pojemniki i nie zauważyłam by wietrzała bądź traciła smak, no ale może jednak?

Musi byc bardzo dokładnie szczelny pojemnik,. to wtedy nie dzieje się nic.
ale jak jest nieszczelny, tylko tak luźno przykryty, to może stracić aromaty.
zależy jaka karma, jaki pojemnik, gdzie go trzymasz, ale nie wydaje mi się, żeby po dwóch miesiącach traciło na wartośći  😉
Hej dziewczyny! Wpadam z pytankiem. Moja klasa robi zbiórkę na szlachetną paczkę, w tym roku przypadło nam kupić worek karmy dla psiaka. Jako typowa kociara nijak się na tym nie znam. Jaką poleciłybyście karmę dla psa w typie owczarka niemieckiego? Taką normalną cenowo, ale przyzwoitą  :kwiatek:
Zalezy jak duży worek, ale widziałam ostatnio fajne promocje na dog-chow z puriny, za 14kg coś niecałą stówkę. Może być, czy coś niżej cenowo? Brit robił swego czasu też dobra karmę, a w miarę tanią, tylko nie pamiętam jak to cenowo wychodziło
dunkowa Piękna trójca, a każdy inny🙂

Mam szczelny pojemnik do tego stopnia, ze jak się pokrywka zatrzaśnie to ciężko ją otworzyć, dlatego też nie kombinuję i zamawiam lukullusa na promocji🙂 Ucieszy się maluch bo mimo, że na TOTWie nie wybrzydza to jednak jak miał na próbę L. to było szaleństwo na punkcie tej karmy.



JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
25 listopada 2015 07:02
Magdzior, każda otwarte żarcie się utlenia i traci na wartości. Dokładnie witaminy tracą na wartości, a ponadto dwa tygodnie po otwarciu worka lęgną się na karmie roztocza mączne 😉
No, ale nie traci aż tak żeby nie była dla psa jadalna lub bezwartościowa.

cranberry, złap do butelki poranny mocz i zanieś do badania do laboratorium (może być ludzkie). Badanie kosztuje ok 10zł, a będzie robione laboratoryjnie, a nie paskowo.
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
25 listopada 2015 09:22
Jara, drugie badanie było laboratoryjne i wyszły te leukocyty.
Ja tylko chciałam zaspamować

Prośba do  Was wszystkich, jeśli macie zbędne kocyki, pościele, prześcieradła, jakąś karmę dla seniorów to bardzo proszę pamiętajcie o paluchowej geriatrii- to jest mój "wybrany" oddział w schronie, który jest często pomijany przy zbiórkach itp. Ja mam jobla na starsze psiaki i już pół mieszkania tam wyniosłam😀
w Wawie chętnie odbiorę sama, jeśli ktoś chciałby przesłać do schronu i mieć gwarancję, że wszystko trafi do moich staruszków podam namiary na mojego lubego, który jest tam wetem i przechwyci paczkę🙂 dziękuję🙂 na fb już sporo rv zaoferowało pomoc🙂😉)
Zaglądam z takim (nie)typowym pytaniem.
Mój szanowny Rodziciel zapragnął psa. Zwierzak miałby naprawdę fajne warunki mieszkaniowo-ruchowe, natomiast trochę mnie martwi jedno - Rodzice nie mieli nigdy psa, nie licząc dzieciństwa na wsi, ale to było zupełnie co innego. Postaram się podzielić z nimi swoją skromną wiedzą, podsunąć jakieś książki itp.
Myślą o owczarku niemieckim, może dlatego, że ja miałam. Ja chyba chciałabym ich namówić na adopcję ze schroniska, niekoniecznie takiego dużego psa. Co im doradzić? Zachęcać, czy w ogóle odradzić pomysł?
ja bym do adoptowania ze schroniska namawiała. Wiadomo różne psie historie tam są przez co na różnego rodzaju problemowe psy można trafić co pewnie dla właściciela który nie ma doświadczenia może być dużym wyzwaniem. Ale są też psy które np. dopiero co trafiły do schroniska, właściciele wyjechali/zmarli więc psiaki żyły w normalnym świecie wcześniej. Jednak jeśli chce się celować żeby pies nie miał jakiś większych problemów behawioralnych to bym bardziej szła w kierunku fundacji i psów z domów tymczasowych - tam opiekunowie zapewnią więcej informacji odnośnie psa i jest o wiele większa szansa, że nie wyjdzie coś potem nieoczekiwanego.
Poza tym jest możliwość odwiedzenia psa, zobaczenia jak się zachowuje w mieszkaniu i na spacerze - w bardziej normalnych warunkach niż schroniskowe klatki.

to tak ode mnie  :kwiatek:
Lena Ja bym namawiała do adopcji sprawdzonego i nieco starszego psa. Wcześniej podchodziłam do tego tematu sceptycznie, jakoś tak wydawało mi się, że kilkuletni czy nawet starszy pies ciężko się przyzwyczai do nowego opiekuna, będzie się długo akimatyzował itd. Teraz obserwuję na przykładzie właścicieli 'mojej' stajni, którzy adoptowali dalmatyczyka. 10 letniego! I naprawdę początkowo się dziwiłam. A pies jest bezproblemowy!
Nie dość, że jest dopiero 2 tygodnie a już chodzi za swoi nowym panem krok w krok, do tego stopnia, że musi pracować nad zostawaniem bo nawet psiak marudzi gdy musi czekać przy ławce z boku hali a nie będąc na środku ze swoim Panem. Ma cudowny charakter, jest łagodny do wszystkiego co się rusza i naprawdę bezproblemowy.

Oczywiście nie namawiam nikogo do adopcji 10leniego psa, ale myśle, ze już takie powyżej roku z ukształtowanym charakterem też możnaby znaleźć. Widzę po sobie, że dla laika jednak będę doradzała już zawsze jeśli adopcję to psa starszego bo przynajmniej wie się co się bierze, na to z jakimi problemami trzeba się zmierzyc. W przypadku młodego nawet pozornie 'niezniszczonego' psa może wyjść wszystko i w tym wypadku doradzałabym hodowlę.
Trochę odetchnęłam, więc wrócę do tematu Werny.

To nie tak, że na siłę chcę opracować jakąś "swoją" metodę. Tylko zrozumcie, że mam inne "cele". Moje cele to właściwie... brak celów. Ja tak po prostu mam teraz psa. I tyle, koniec filozofii. Nigdy nie miałam ambicji mieć wyszkolonego "psa Cywlia", startować w sportach czy rywalizacji typu obedience. Nie mam potrzeby "profesjonalizacji".
Mam swoje doświadczenie - owszem mieszkałam z "tylko" kundelkiem i jamnikiem. Ale to też psy. 😉 Dodatkowo w najbliższej rodzinie też były duże rasy (ON, collie, golden retriver, bokser). 20 lat przy koniach też robi swoje pod względem poznania behawioru zwierząt stadnych. Itp, itd. 
Kolejna sprawa - nie zgadzam się z poglądem, że pies nie potrzebuje zabawy z innymi psami i z tym, że nie bawią się patykami. 😉 Wystarczy popatrzeć na dzikie psowate - wilki, kojoty, itd. A pies jest jeszcze bardziej "miękki" jeśli chodzi o potrzebę kontaktu z istotami żywymi (stąd psie przyjaźnie nie tylko z człowiekiem, ale z wieloma innymi gatunkami)
Następnie - nie czuję potrzeby by był układ "100% skoncentrowania na przewodniku". Pies ma być posłuszny, ale ma też właśnie prawo do kontaktu ze swoich gatunkiem. I oczywiście to nie będzie bezpośrednio jego stado, ale znajome psy są... znajome i na tą godzinę dziennie są swoistym stadem. Właśnie ta godzina to jest czas by Werna miała trochę luzu ode mnie (a poniekąd ja od niej).

Oczywiście, jak wiadomo, nie umiem dość dobrze przekazywać myśli, więc pewnie wyłapiecie w tym, co napisałam jakieś niuanse. 😉 Ok, ewentualnie spróbuję doprecyzować.
Each rozpisałam się, ale stwierdziłam, że też nie umiem przekazywać myśli bo jakiś nierzozumiały bełkot mi wyszedł... 🤔wirek:
W sumie to Cię rozumiem bo pewnie jesteś w wiekszość właścicieli, którzy po prostu maja psa. Tylko jedna jest różnica, zwykle tracy ludzie, którzy nie mają jakichś wielkich, ambici itd mają po prostu pieska czy to kundelka czy jakąś rasę do towarzystwa a ty masz prawie belga🙂 To daje ogrom możliwości ale i właśąnie może powodować takie 'zgrzyty' bo ty niemające wielkich oczekiwań i pies hodowany od lat głównie po to by spełniać oczekiwania. Nie chcę sie wtrącać, oceniać itd tak po prostu sobie rozważam skąd się mogą brać niektóre z Waszych problemów czy Twoich wątpliwości. Czasem łatwiej mieć chociażby łatwe, prozaiczne cele niż ich nie mieć i nie mówie tu o zawodach itd ale właśnie pracując więcej z psem chociażby nad głupotkami potem może być dużo łatwiej w życiu codziennym.

Mówię tu chociażby o samokontroli, która moim zdaniem jest cudowna i bez niej mój pies byłby jeszcze bardziej znerwicowanym psychopsem niż jest. Ludzie, którzy szkolą psy do sportu często stąpają po bardzi cienkiej granicy, keidy to pies jest max pobudzony a jednocześnie myślący i efektywny i na przykład takie ćwiczenia potem mają super przełożenie na emocje przy innych psach. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nie namawiam Cię do niczego ale moim nie ma co się zamykać z hasłem, że Ciebie sport nie interesuje bo duuużo ciekawego można wyciągnąć właśnie z filmików czy artykułów na temat przygotowania psa do sportu. Bo moim zdanim każdy funkcjonujący w społeczeństwie pies powinien być w podstawowym stopniu wychowany i jakoś tam wyszkolony.
Dobra.. znowu się rozpisalam pewnie mało 'czytelnie'.. ale to przez to, że mam milion myśli chciałabym wiele powiedzieć, a w sumie to  niepotrzebnie się wtrącam, więc przepraszam ale ja po prostu jestem kompletnym przeciwieństwem Ciebie bo ja zaś niewyobrażam sobie nie mieć celów. Uwielbiam cele we wszystkim co robię, uwielbiam mmożliwość porównywania wyników, uwielbiam możliwość sprawdzania postępów, wyciągania wniosków z porażek, celebrowania sukcesów itd i chyba po prostu brakuje mi psa, z którym mogłabym się szkoleniowo wyżyć.

Szukam psa w typie Berneńczyka do adopcji, najlepiej szczeniaczek 😉 gdybyście cos słyszeli, to proszę o wiadomość :kwiatek:
i z tym, że nie bawią się patykami. 😉

tego osobiście nie rozumiem, czy w kontekście tego że nie pozwalamy bo wydaje nam się groźne czy że nie bawią się między sobą?
Ja zgadzam się z Magdzior i sądzę, że podstawy muszą być. Po to żeby pies nie wchodził na głowę i nie był utrudnieniem, a przyjemnością. I to się tyczy też kundelków, a tymbardziej Twojego belgo-mixa zresztą kochającego (z tego co mówisz) jakąkolwiek interakcję z człowiekiem. To tak jakby osoba ambitna i chętna podbijać świat zawodowy siedziała całe życie w domu na zasiłku 😉
Co do "100% skoncentrowania na przewodniku" nigdy nie będzie 100%, bo to jest zwierze, ważniejsze dla niego są popędy jednak w momencie kiedy psy biegają luzem na jakiejś otwartej przestrzeni musi to być procent bliski 100. A przynajmniej musi być taki, że wydaje nam się wystarczający. A z sytuacji, którą opisałaś na samym początku wynika, że Werna ma przede wszystkim problem z opanowaniem i "uspokojeniem się". Wszyscy chyba wiemy do czego zdolny jest pies pobudzony. I nie są to przeważnie pożądane zachowania. Jeśli zamiast posłuchu jest popiskiwanie i bunt to zabawka jest o wiele wyżej niż Ty. I ja bym tu wyeliminowała taką formę zabawy przynajmniej na jakiś czas. Zresztą w wielu poradnikach odnośnie pierwszej socjalizacji piszą, że nie powinno się psu zostawiać zabawki ot tak jeśli jesteśmy w domu. Jeśli jest zabawa to z nami. No chyba, że jest problem z separacją.
Ascaia, magdzior dobrze to ujęła, ja wiem, że jest prościej po prostu mieć psa, sama miałam po prostu psa przez 7 lat, a potem trafiłam na moją drugą sukę, która oczekuje ode mnie często więcej niż jestem w stanie dać. Ja nie szkolę się dlatego, że mam ambicje na sport, nigdy nie miałam, ale moją ambicją stało się ułatwienie mojemu psu życia w społeczeństwie, a wraz z dorastaniem okazało się to niezbędne.
Nie dlatego, bo wolę, dlatego bo muszę, bo jestem odpowiedzialna za zwierzę, które oczekuje ode mnie tak wiele. Mam o tyle gorzej, że moja suka dorastając przestała traktować zabawę jako zabawę, zaczęła na psy polować, co ułatwiło niekontrolowane bieganie w grupie psów w towarzystwie zabawki, potem bez, ale skoro nie było zabawki, to można było się lać o patyk, szyszkę, cokolwiek co jest zasobem. Ale ja chciałam myśleć, że robię dobrze.
I pewnie, że psy chętnie się bawią patykami, ale uczenie tego nie tylko powoduje brak bezpieczeństwa (nadzianie się na patyk jest nie fajne, wiadomo), przede wszystkim odejmuje człowiekowi przewagę tzw. piłeczkowej władzy. Bo są psy, które w imię piłki oleją patyki i będą skoncentrowane na tobie, oczekując top zdobyczy (ta koncentracja nie ma być po to, żeby fajnie wyglądało, tylko po to, żeby mieć pewność, że zawsze pies wybierze ciebie, a nie coś bardziej interesującego, właśnie po to ćwiczy się kontakt psa z przewodnikiem), a są takie, które wrócą do patyka, bo tak jest prościej i wygodniej. Ale to nie jest odgórne przykazanie, czyt. nie jesteś gorszym właścicielem, jeżeli pozwalasz się bawić psu patykami, wspominam o tym dlatego, bo wydaje mi się, że nie zrozumiałaś kontekstu zabraniania zabawy patykiem.
Niestety celem psa, też jest po prostu byciem psem ale we własnym rozumieniu, nie ludzkim. W zależności od temperamentu i popędów jakie się w owym psie wykształciły, będzie wymagał od człowieka mniej, bądź więcej wysiłku włożonego w codzienną psią egzystencję. Bo pies nie chce dla samego chcenia być wyszkolonym psem cywilem, chce coś robić, a jak ty nie znajdziesz mu zajęcia, to znajdzie sobie sam, a jak w jego mniemaniu przyniesie to korzyść, to będzie wybierał częściej przyjemną opcję.
I im dłużej obserwuję psi świat, tym mocniej przekonuję się, że jest mało psów, którym wystarcza bycie towarzyszem, nawet jak właścicielom wydaje się, że wszystko okej, ale wychodzi to w różnych sytuacjach i nie chodzi o maksi problemy behawioralne, tylko różne okołopsie i ludzkie stresy, które zakodowały się w ludzkich głowach jako coś normalnego (szczeka, bo taki jest, podnieca się z byle powodu, bo taki jest, ale w zasadzie wraca na zawołanie, to przecież jest oki).
Dobra, jest już późno, też nie jestem mistrzem słowa pisanego, więc kończę.
Czytelnie i zrozumiale 🙂
Tylko... Magdzior, przecież wiesz, że ja pracuję szkoleniowo z Werną. Przecież nie raz pisałam o tym, że ćwiczymy i dobrze nam wychodzą wszelkie zostań, zmiany pozycji w odelgłości, itd. Pisałam to tutaj przecież. Ja może za mało piszę o "sukcesach", no ale nawet mi się zdarzyło pochwalić.
Skoro Werna zostaje przy mnie na polecenie, nietrzymana w żaden sposób, kiedy rzucam jej ukochaną piłeczkę i to rzucam energicznie na znaczą odległość, to chyba coś znaczy, nie? 😉 O zostawaniu bez piłeczki to przy tym nawet nie warto wspominać. 😉
Też nie zamykam się na szukanie informacji - gdyby tak, to bym tutaj przecież nie pisała.
A co do sportu to już Ci odpowiedziałam w innym temacie - nie jest to dla mnie wykonalne pod względem organizacyjnym i finansowym na razie.

A tak w ogóle to pojedynczy incydent z nieoddaniem piłki to jest nie jest chyba aż taki wielki wyznacznik naszych "porażek"? 😉
Tak naprawdę to aportowanie, psy, itd to żaden problem przy tym psie. Problem to są lęki, problem to ciągnięcie na spacerach "po cywilizacji" bo Wer chce "nawiewać" do wąwozu. Problem to kolejna fala strachu przed windą. Ten lęk raz zanika, raz wraca.
A to już nie tyle posłuszeństwo, co psychika i przeszłość suki, której nie znamy.

Co do celów życiowo - przecież czytasz mnie w innych wątkach, przyznałaś to sama. To skąd to, że jesteś kompletnie inna bo masz cele we wszystkim? To raczej kompletnie podoba... Ale ja właśnie przez tą zadaniowość gdzieś muszę odpuszczać, zanim się sama "zabiję". Ale to nie temat psychologiczny.

heroinx, mam na myśli, że psy się "z natury" bawią patykami, a któraś z Was napisała, że tak nie jest.
Ja też bardzo uważam na patyki.
1/ Gdzie ja napisałam, że nie pracujemy nad podstawami. Nosz kurde, tyle czasu tu piszę, opisuję co robimy...
2/ Gdzie napisałam, że jej zostawiam piłki w domu kiedy wychodzę? 
3/ Ile razy już napisałam, że ona oddaje zabawki? Tu była konkretna sytuacja konkretnego psa typu szczekaczka, który nakręcił sytuację. Jednorazowa. Jedna na tysiąc sto bezproblemowych oddań. Wasze psy są takie od razu 100% poprawne we wszystkich nowych sytuacjach?
4/ Nie widzę możliwości i sensu zabierania jej zabawy jaką jest aportowanie. Co nam zostanie dla ruchu, dla zmęczenie, dla pracy? Trzy spacery dziennie z komendami? To ten pies się zniechęci do wszystkiego. Poza tym ona potrzebuje ruchu. Nie tylko zmęczenia psychicznego, ale prostego zmęczenia fizycznego.

honey,
też powtórzę
1/ od tylu tygodni piszę co ćwiczymy, jakie komendy, jak nasze umiejętności oceniła szkoleniowec...
2/ u nas jest piłka zawsze ważniejsza niż patyk
3/ zrozumiałam kontekst "patykowy"
4/ codzienne zabawy i szkolenie, stałe wymagania to nie jest nic, to nie jest nuda



Nie idzie mi pisanie o pozytywach. Ale to, że Werna nic nie niszczy. To, że nauczyła się tulić i teraz sama przychodzi po pieszczoty. To, że nauczyła się mruczeć, "gadać". To, że od dawna (tfu, tfu) nie było siku w domu. To, że znalazła sobie nowe miejsce na moich stopach pod biurkiem kiedy pracuję na komputerze. To, że nie ucieka już przed sąsiadami z piętra. To, że dogadały się z moją Mamą. To jak się odnosi do jamNiki. To, że mogę jej zabrać jedzenie zawsze i wszędzie. To, że staje przed każdą ulicą. ITD
To wszystko to są bardzo pozytywne sprawy, pokazujące, że nie jest między nami źle.


PS. Z| innej beczki - dochodzę do wniosku, że Werna jednak zna łańcuch.
Ascaia ale to nie jest tak, że ktoś Ci na siłę chce poprawić aport czy posłuszeństwo. Jednak mam wrażenie po Twoich wpisach, że masz hmmmm.... sprzeczność interesów. 😉
Z jednej strony sama piszesz, że pracujesz z psem i o rozwiązanie problemów w pracy pytasz. To na te swoje wątpliwości i pytania dostajesz odpowiedź co możesz zmienić, żeby zadziałało to, co nie działa.. A jeżeli masz jakieś wymagania i ćwiczysz z psem, to chcesz trochę więcej niż "mieć psa i z nim żyć". Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka - szczególnie przy wymagającym psie jakim jest Werna.

Żeby mieć posłusznego psa wykonującego polecenia trzeba go szkolić. Jeżeli przepracowanie jakiegoś problemu wymaga konkretnych rozwiązań - wprowadzasz je w życie. Chyba, że Ci nie przeszkadza to jak w tej chwili pies się zachowuje. 😉  Z tego co piszesz jednak chcesz przepracować kilka problemów. I wracamy do punktu wyjścia. 😉

Więc...

To nie tak, że na siłę chcę opracować jakąś "swoją" metodę. Tylko zrozumcie, że mam inne "cele". Moje cele to właściwie... brak celów. Ja tak po prostu mam teraz psa. I tyle, koniec filozofii. Nigdy nie miałam ambicji mieć wyszkolonego "psa Cywlia", startować w sportach czy rywalizacji typu obedience. Nie mam potrzeby "profesjonalizacji".



czy jednak...

Czytelnie i zrozumiale 🙂
Tylko... Magdzior, przecież wiesz, że ja pracuję szkoleniowo z Werną. Przecież nie raz pisałam o tym, że ćwiczymy i dobrze nam wychodzą wszelkie zostań, zmiany pozycji w odelgłości, itd. Pisałam to tutaj przecież. Ja może za mało piszę o "sukcesach", no ale nawet mi się zdarzyło pochwalić. (...)
A tak w ogóle to pojedynczy incydent z nieoddaniem piłki to jest nie jest chyba aż taki wielki wyznacznik naszych "porażek"? 😉
Tak naprawdę to aportowanie, psy, itd to żaden problem przy tym psie.


Jeżeli nie masz celu i Werna wykonuje zadawalająco wszystkie Twoje polecenia - skąd dylemat jak poprawić to aportowanie przy psach? Szczerze mówiąc to teraz trochę się pogubiłam.. czy opisujesz pojawiający się problem, bo szukasz porady i doświadczeń innych( jednak trenujesz z psem, nie ważne na zawody czy dla przyjemności), czy to tylko forma dzielenia się "jak minął dzień"?
Nikt nie podważa sukcesów z Werną. Masz kawał roboty zrobionej z psem. Ale moim zdaniem musisz sama przemyśleć, czy faktycznie nic od psa nie chcesz i masz powody do burzenia się, że ktoś coś radzi. Ja cały czas odczytywałam Twoje posty, że szukasz rozwiązań na poprawę posłuszeństwa - tu akurat sprawa dotyczyła  aportowania przy psach. Jeżeli to tylko dzielenie sie przeżyciami - ok. Będę o tym pamietała i nie będę sugerowała żadnych rozwiązań.
efeemeryda   no fate but what we make.
26 listopada 2015 09:35
Lena
ja bym odradzała adopcje osobom bez wcześniejszego doświadczenia, raczej celowałabym w szczeniaki z dobrej hodowli, sprawdzonej rowniez pod względem charakteru. Takiego psa dużo łatwiej wychować niż takiego ze schroniska, często po niewiadomych przejściach, ale ja w ogóle jestem przeciwnikiem takiej adopcji na "hurra".
:kwiatek:
Tak właściwie to o tej sprawie z nieoddawaniem kółka to napisałam w kontekście "jak minął dzień". Zauważ, że tam nie ma ani jednego znaku zapytania. 😉

Naprawdę się nie burzę. Już dodaję buźki z przymrużonym oczkiem wszędzie gdzie się da. Ale też nie chcę byście miały w głowie błędny obraz. Chętnie rozmawiam, słucham, czytam, ale kiedy zaczynacie pisać kompletnie w poprzek rzeczywistości gdy ja tutaj od czterech miesięcy piszę co i jak, to jest mi przykro i rzeczywiście nieco się irytuję. I zaczynam się tłumaczyć, tłumaczyć i tłumaczyć... 😉
Bee.   przewodnicząca chaos serce ma przebite strzałą.
26 listopada 2015 10:54
mamy tu fanów psiego frisbee?  👀 byłabym wdzięczna za poradę od kogoś, kto zna się na temacie. 🙂
Cariotka   płomienna pasja
26 listopada 2015 11:16
Ascaia wiesz trochę Cię rozumiem bo bardzooo się napracowałaś z suką i chwała Ci za to i super że ją masz i fajnie do siebie pasujecie. Ale dziewczyny dają Ci dobre rady a Ty trochę to olewasz bo wiesz lepiej. Ja osobiście nie uważam że psu jest mega potrzebna zabawa z innymi psami, chyba że ma się psa zupełnie ,,na wodzy''. A porównywanie doświadczenia przy koniach do psów jest trochę błędne...inne są konie...inne są psy 🙂
Żeby pomóc Wernie musisz być jej przewodnikiem...ona nie potrzebuje przyjaciela czy matki polki 😉
Wojenka   on the desert you can't remember your name
26 listopada 2015 11:29
Bee, o co chodzi?  🙂
Cariotka, proszę...
Nie olewam to raz. Dwa, że jeśli się nie zgadza,. to nie dlatego, że "wiem lepiej", tylko dlatego, że to ja mam sukę pod nosem i widzę jej reakcje, jej potrzeby, itd.
Doświadczenie konie-psy w kontekście ogólnego behawioru zwierząt stadny jest porównywalne. Nie twierdzę, że to ten sam system zachowań. Mam na myśli zmysł obserwacji, tok przetwarzania informacji, itd.
Nie wiem czy mega czy nie-mega, ale psy lubią się bawić z innymi psami. Szczególnie psy mające rok... I uważam, że jest to ich naturalna potrzeba. Owszem są pojedyncze sztuki "antyspołeczne", ale pies z natury jest zwierzęciem dążącym do kontaktów. Jeeeej... no chyba to jest tak oczywista oczywistość, że nie muszę dalej tłumaczyć, że zwierzę stadne to zwierzę stadne...
Ok, kto to w takim razie przewodnik, skoro według Ciebie ja nie jestem dla Werny przewodnikiem... Izolatorem jestem, czy jak? 😉 Ma nie odklejać przez 24 h/d ode mnie nosa czy jak? Nie może spojrzeć w inną stronę? Czy może nie powinnam jej głaskać i przytulać, bo to za "przyjacielskie"? Przepraszam, jestem ironiczna, ale ja już naprawdę nie rozumiem o czym piszesz.

k_cian, wiesz już o co mi chodzi? I dlaczego się czasem jednak zirytuję?
Szukam psa w typie Berneńczyka do adopcji, najlepiej szczeniaczek 😉 gdybyście cos słyszeli, to proszę o wiadomość :kwiatek:

Na FB była suczka w typie tylko nie pamiętam na jakiej stronie ogłaszana.
Może ją znajdę, ale nie obiecuje.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się