kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

po przymiarce i tak się okazało ze nie będzie spełniał swojej funkcji chyba bede musiala szyć coś wymyślnego na zamówienie, a żel pójdzie dalej.
Dziewczyny w stajni zmacały i stwierdziły że klei się bardziej niż normalnie, al eze moze to byc tylko efekt prania w pralce i że 'właściwości' nie traci.
Zawsze można wrzucić w pokrowiec w razie czego 😉
No tak tylko mialam nadzieję że będzie grubsza 🙂
chciałabym zmienić siodło kuca na gapę, tak nie ukrywając nie ważę dużo ale moja pupa jest trochę duża, chciałabym kupić gapę, i czy ona jest tylko dla dzieci? Czy można wybrać rozmiar siedziska? i jak ze strzemionami? są duże czy małe?
Dziś zmieniłam wędzidło z podwójnie łamanego na pojedyńcze gumowe ze sztywnym ścięgierzem.
Koń podczas jazdy ciągle stukał zębami - i moje pytanie dlaczego tak robił ?  😡
Jaka może być przyczyna tego, że koń podnosi nogi przy zakładaniu ochraniaczy? Podczas czyszczenia i dotykania tego nie robi więc nie "myśli" że ma podać nogę. Robi to tylko przy zakładaniu. Później nie chodzi "na czaplę" jak konie nieprzyzwyczajone do ochraniaczy. Nie kuleje, nie potyka się, nogi są gładkie, chodzi czysto, pracuje bardzo lekko, ogólnie wszystko okej. Wiem, że kiedyś miał z nimi jakieś problemy ale zostały wyleczone, nie znam szczegółów.
Agness-magness Co to znaczy pupa duża? Zwróć uwagę, żeby duże siedzisko nie było za duże na kuca i nie leżało na nerkach. Krótkie grzbiety mają to do siebie, że jest mało miejsca na siodło.
chodzi o to,że mam problem z dobraniem siodła, a może najlepszym wyjściem będzie taki pad czy coś do jazdy na oklep? One mają strzemiona?
Jaka może być przyczyna tego, że koń podnosi nogi przy zakładaniu ochraniaczy? Podczas czyszczenia i dotykania tego nie robi więc nie "myśli" że ma podać nogę. Robi to tylko przy zakładaniu. Później nie chodzi "na czaplę" jak konie nieprzyzwyczajone do ochraniaczy. Nie kuleje, nie potyka się, nogi są gładkie, chodzi czysto, pracuje bardzo lekko, ogólnie wszystko okej. Wiem, że kiedyś miał z nimi jakieś problemy ale zostały wyleczone, nie znam szczegółów.


to raczej chyba normalne wśród koni. Moja czasem podnosi, innym razem nie.
smartini   fb & insta: dokłaczone
05 grudnia 2015 01:33
ciekawostka apropos ścisku na hali :P
noc przed pierwszym dniem NRHA Futurity w Oklahomie
[img]https://z-1-scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xfp1/v/t1.0-9/12308349_1030153803673560_2567183059769903095_n.jpg?oh=1ffa2ccb33fd8bf361a2ea806ff5d9ff&oe=56DF0E48[/img]
w samej klasie Open 3years old futurity - ok.450 koni na liście startowej, ćwierćfinały trwały 4 dni od rana do nocy tylko dla tej klasy  😀
Dawał ktoś lub wie ktoś, czy konie mogą dostawać brązową sól (nie mam etykiety a dostałam taką - znajomy daje taką żubroniom). Zawsze mój koń miał zwykłą białą stąd pytanie..
Witajcie  🙂

Jestem nowa na forum i od razu uderzam tu z grubej rury. Mam na imię Dorota, mam 30 lat i w październiku zaczęłam przygodę z jeździectwem (tak tak, trochę późno  😉). Jako 12latka jeździłam w szkółce, jednak nie doszłam nawet do galopu na lonży - tzn w sumie doszłam, bo konik się spłoszył, zagalopował nagle a ja poleciałam przez jego zad i złamałam rękę. Rodzice zabronili mi jeździć, czego bardzo żałuję. Przełamałam się jakieś 3 lata temu i wsiadłam na zimnokrwistą kobyłkę koleżanki i kilkukrotnie jeździłam na niej tereny, ale to było raczej klepanie tyłkiem po siodle niż jazda konna, bo brakowało mi wieeeeeeele umiejętności. Potem byłam w drugiej ciąży i teraz jak młodsza córa poszła do klubu malucha zapisałam się do szkółki. Jeżdżę 3 x w tygodniu, stęp, kłus, zmiany kierunków i przejścia, pomimo braku współpracy ze strony mojej kobyłki  😉 idą mi dość dobrze, równowagę mam. Problem pojawił się przy zagalopowaniu. Próbujemy na lonży (co ze względu na siłę odśrodkową nie ułatwia mi sprawy) i tak jak sam galop jest ok, nie trzymam się siodła, pilnuję pięty i przyłożenia nóg, tak problem sprawia mi sam moment zagalopowania i to nie ma znaczenia czy ze stępa czy kłusa  😕 Gdzieś głęboko w głowie mam, że w momencie gdy koń wykonuje pierwszą foulę ja lecę przez zad i nie chcąc szarpać za wodze chwytam za futerko od siodła  🤔 ale jak koń już idzie galopem to puszczam i już się nie boję. Sam galop nie wydaje mi się dużo szybszy niż kłus i to nie jego się boję a tego momentu "zrywu". Trenerka nie puści mnie z lonży póki tego nie opanuję a sama nie wiem jak mam to zrobić. Może jakieś wskazówki??? Będę bardzo wdzięczna za pomoc  🙇
bonusowa, trenerka powinna jednak znaleźć spokojnego konia, spuścić cię z lonży i zająć się ustawieniem ci równowagi przy pomocy drążków i cavaletti.
arlyn - a to nie jest czasem lizawka z selenem? Jeśli tak, to jak najbardziej. One są barwione chyba tlenkiem żelaza na ten brąz.
bonusowa, trenerka powinna jednak znaleźć spokojnego konia, spuścić cię z lonży i zająć się ustawieniem ci równowagi przy pomocy drążków i cavaletti.


Dziękuję za odpowiedź 🙂 No właśnie Siwka jest najspokojniejszym konikiem, nie płoszy się, nie ponosi. Jest wręcz tak leniwa, że jak nie daję łydki co krok przy kłusie to zwalnia  😀iabeł: Ja nie boję się samej prędkości, ani że ona ze mną gdzieś wyjedzie (bo jeżdżę na zamkniętej hali) tylko w momencie zagalopowania mam wrażenie, że lecę do tyłu i ręce same łapią to futerko  🤔 Żeby nie było - ja jestem zainteresowana wyłącznie jazdą rekreacyjną, a moja kobyłka (sp) jest po skokach, miała wypadek i boi się nawet przez drążki przejść.  Ale tak myślałam, że może pomógłby uwiąz na szyi konika żeby ustabilizować rękę abym nie chwytała siodła? A potem stopniowo puszczać trzymając już same wodze?
bonusowa, - a moze pasek panikarza? Takie cos, co sie wpina do tych koleczek z przodu siodla, mozna uzyc paska krzyzowego i wlasnie sie lapac, zeby jednak unikac lapania "za konia".
Przepraszam za brak polskich znakow, pisze z telefonu.
bonusowa, jeśli masz taki kłopot z równowagą (bo to jest kłopot z równowagą) to naprawdę wymaga pracy w warunkach zmiennego równoważenia. W teren na górki nie pojedziesz, zostają drążki.
Jeśli się nie da, to w miarę można tak, ale to będzie jedynie leczenie objawów: na szyję puślisko, zamiast "twojego" uwiązu, i do znudzenia ćwiczyć zmiany rodzaju siadu. Anglezowanie, ćwiczebny, półsiad (i inne, takie gimnastyczne) - w kółko, co np. pół kółka, częste zmiany na lewo/na prawo.
bonusowa, Różne rzeczy pomocnicze można sobie wymyślać, różne paski na szyi konia, czy dopięte do siodła,  różne ćwiczenia. Ale trudno Twojej instruktorce narzucać co i jak ma z Tobą robić.
I trudno też na podstawie Twojego opisu stwierdzić, czy Twoja instruktorka uczy Cię dobrze, czy źle.
Bardzo prawdopodobne, że wszystko jest ok, bo to jest zupełnie normalny problem osób początkujących, tylko to wszystko wymaga czasu. Tak zwanych dupogodzin. 😉
Jest też możliwe, że instruktorka robi coś z Tobą nie tak i można by lepiej.
Ale żeby to stwierdzić i coś Ci podpowiedzieć konkretnie (a nie tylko gdybać), to trzeba by to zobaczyć.
Może ktoś Ci nagrać jak ta Twoja lonża z nauką galopu wygląda?
Mamy tu wątek "interpretacja filmów". To by bardzo rozjaśniło sytuację.
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
05 grudnia 2015 20:16
A ja ze swojej strony dodam, ze jak sie zaczyna po 30 to wcale łatwo nie jest i tych dupogodzin trzeba czasem wyklepać dwa razy tyle co młodsi. Można poetycko powiedzieć ze liczba dupogodzin wzrasta proporcjonalnie do wieku nowicjusza.
Julie, nie zgadzam się. To nie jest "normalny" problem początkujących.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
05 grudnia 2015 20:54
Niektórym osobom mającym problem z galopem w pełnym siadxie pomaga galop w półsiadzie. Tyle, że trzeba najpierw nauczyć kursanta jazdy w półsiadzie i dobrze, jak pojeździ trochę na cavaletti, bo człowiek przyzwyczaja się do zmiany w ruchu konia.

Albo trochę jazdy na lonży na pasie z uchwytami.
Dementek, - niby tak, ale potem są często problemy z wsadzeniem kogoś w pełen siad...
halo, - normalny może nie, ale zdarza się po kontuzjach 😉 Ja to przerabiałam i dalej w dużo mniejszym stopniu, ale przerabiam ze swoją mamuśką.
Dementek, fakt, pas woltyżerski to też super pomysł.

kierashara to już gdzieś przerabialiśmy. Że patologia to nie norma (a słowo patologia jest całkiem miłe).
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
05 grudnia 2015 21:02
keirashara- Powoli się uda. Co z tego, że osoba siedzi w pełnym siadzie, skoro na początku galopu zjeżdża za siodło? Albo pozostaje spróbować na pasie, albo półsiad, albo próba z innym koniem/ głębszym siodłem.
Dementek, - z tego co ja czytam, to widze "mam wrażenie, że polece", nie "lece za siodło" 😉 Wrażenie, że sie poleci do tyłu, jak kiedyś przy upadku. Ja tak miałam, jak koń mi się wrąbał w środek oksera (odbił się i stwierdził, że jednak nie skacze..), przez kolejny miesiac co jechałam na okser, to miałam wrażenie, że w niego zanurkuje i zostawałam lekko poza ruchem, cały czas asekurując się przed nurkowaniem. Jedne strachy sie pokonuje szybko, inne latami.
Choć ok, może spróbować półsiadu. Po prostu takie moje małe spostrzeżenie, że często, ktoś, kto się nauczył galopować w półsiadzie ma potem ogromy problem wsiąść w pełen, nie całkowita negacja, że to nie zadziała. Lepszy samodzielny galop w półsiadze, niż żaden, szczególnie, jeśli się jeździ rekreacyjnie 🙂
halo, - pytanie, czy kontuzje, wypadki to aż taka patologia... no teoretycznie tak, bo sie spadać nie powinno w cywilizowanych warunkach, ale szansa zawsze jest, a jak praktyka pokazuje nie zdarza się to wcale rzadko i nie ma co robić tragedii z tego, że ktoś ma z czymś problem, wkręca sobie "fimy", bo to zjawisko jest dość częste.
halo, Niepewność i spinanie się w momencie zagalopowania? Dla mnie normalne. Nie mówię, że tak powinno być, bo dobrze prowadzona nauka bardzo szybko to eliminuje. Da się i powinno być tak, że spięcie następuje tylko przy pierwszych kilku zagalopowaniach... I szybko mija.
Tu jeszcze należy wziąć pod uwagę, że koleżanka ma nadal w głowie wizję sprzed nastu lat. Wtedy to było zrobione źle, tamta sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca, dlatego teraz jest trudniej.
Ja mam takich przypadków dużo, może dlatego dla mnie "normalne".
Ja tylko dodam od siebie, że zaczynanie nauki galopu od półsiadu to niedobry pomysł. Mnie tak uczono w szkółce jeździeckiej i miałam potem spory problem, żeby ogarnąć pełny siad i prawidłowe zagalopowanie od dosiadu. Pomogły mi dopiero jazdy na oklep, na początku z pasem do lonżowania (do woltyżerki niestety nie miałam ale też się dobrze sprawdził), potem z puśliskiem na szyi konia a na koniec już bez żadnych dodatkowych pomocy. Fajnie też pojeździć czasem w siodle, ale bez strzemion. Teren z górkami też bardzo fajna sprawa. Ale zaczynać od niezbyt stromych i powoli zwiększać "poziom trudności" - bo nie chodzi o to żeby się uwiesić na za wodze co niestety często widzę (u mnie teren poprzemysłowy i żeby gdziekolwiek pojechać, trzeba pokonywać stare nasypy kolejowe, które są bardzo strome), tylko złapać balans w siodle. Ogólnie wszystko co wyrabia równowagę powinno pomóc. Bo mi się wydaje, że problem bonusowej jest głównie w psychice (wspomnienie wypadku), a na wszystkie strachy najlepiej pomaga poprawa równowagi, jak czujesz, że siedzisz pewnie i nie zlecisz przy byle pierdole to od razu jakoś wszystko się lepiej układa.
Już rozjaśniam 🙂

Samodzielnie poruszam się bezproblemowo w stępie, kłusie anglezowanym, ćwiczebnym (tu do sporeeeego doszlifowania 😉) i półsiadzie. Wiadomo, że czasem coś tam mi nie wyjdzie (ot, wolta wokół drążka w kłusie, bo kobyłka mi gaśnie, tzn ja się "zawieszam" i zwalniam tempo anglezowania) ale tak na poważnie jeżdżę krótko, dopiero drugi miesiąc, więc to przyjdzie razem z tymi dupogodzinami.

Co do galopu - uczę się w pełnym siadzie, bo moja instruktorka uważa, że nie raz potem jest problem z wysiedzeniem. I tak jak zauważyła keirashara ja nigdzie nie lecę, tylko jak konik podstawia zadnie nogi pod kłodę w momencie zagalopowania, to mam wrażenie, że polecę do tyłu. Instruktorka mówi, że nigdzie nie lecę, że mam dobrą postawę  się trzymam w siodle ale mam mimo wszystko problem z puszczeniem się przed zagalopowaniem, bo już jak jadę galopem to puszczam. Ja wiem, że to jest w mojej głowie i muszę się przełamać, ale tak zastanawiam się jak tu się z tej lonży uwolnić i małymi kroczkami, robiąc częste przejścia galop- kłus- galop całkowicie odpuścić sobie trzymanie. A póki trzymam się siodła i nie jestem w stanie używać w tym samym czasie wodzy to powiedziała, że mnie samodzielnie w galopie nie puści.

Na ostatniej lekcji dostałam konia sportowego, o bardzo wybijającym kłusie, ale galopie jak huśtawka dla dzieci (w przeciwieństwie do Siwki, która kłus ma dość miękki za to galop wybijający) i w trakcie galopu koń przeszedł do kłusa na kilka kroków, dałam łydkę i zagalopowaliśmy bez trzymanki. Więc widzę, że jak się rozbujam to już ok ale ten początek... Na każdej lekcji to samo  🤔

Tak btw psychiki... Jak przełamałam się do jazdy te 3 lata temu, to przez całą jazdę małym palcem prawej dłoni trzymałam się źdźbła końskiej grzywy... Czułam się bezpiecznie. Tak, jakby ten mały kawałek mógł mnie uchronić przed upadkiem  😡
...kobyłka mi gaśnie, tzn ja się "zawieszam" i zwalniam tempo anglezowania


Coś mi tu nie pasuje...przecież anglezowanie jest skutkiem ruchu konia, a nie ruch konia skutkiem anglezowania. Jeżeli dobrze rozumiem co napisałaś, to wynika z tego, że gdybyś podczas tej wolty chciała przejść do kłusa ćwiczebnego, to klacz przeszłaby do stępa, bo przestałaś anglezować? Nadajesz koniowi tempo poprzez anglezowanie?

Nie pytam się złośliwie, chciałabym zrozumieć o co chodzi w tym wszystkim, bo coś mi tu "nie gra". Może również bardziej doświadczone osoby się wypowiedzą? Bo szczerze mówiąc moja wiedza i jakieś tam pożal-się-Boże umiejętności są jedynie praktyczne, wynikające z setek godzin w siodle od dzieciaka i nie poparte jakimiś teoretycznymi prawidłami.

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 grudnia 2015 23:06
Mirinda94, abstrahując od konkretnego przypadku, zrób sobie ćwiczenie, jadąc normalnym/mocniejszym tempem w kłusie, zacznij bardzo wolno anglezować. Zobacz czy koń idzie dalej takim samym tempem, czy jednak zaczyna zwalniać...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się