"Nie ogarniam jak..."
a że to gumki ? Może jaki konkurs to był :P
No tak, u tej po lewej wygladaja na zuzyte 🤣
Nie ogarniam świąt 😵
Najchętniej zaszyłabym się gdzieś daleko, aby tylko przetrwać ten okres.
W tym roku jestem grubo na anty.
Nie wiem czy to efekt braku czasu i narzuconego przez siebie tempa pracy ( by do końca roku ogarnąć kilka ważnych spraw).
Jednak jak widzę choinkę czy bałwana to mam dosłownie odruch wymiotny 😵
Mężowi kazałam nie kupować mi w tym roku żadnych prezentów - ani na Mikołaja, ani na Gwiazdkę.
Co prawda do rodziców na wigilię pojedziemy - jednak wkurza mnie to że tak rzadko spotykamy się uroczyście 🙁
Nie ogarniam grudnia, nie udziela mi się ani radość, ani uśmiech. I nie robię w tym kierunku kompletnie nic aby było inaczej.
Dobijcie mnie
Zabeczka, mam tak samo. Cały rok był beznadziejny i wszystko szło mi jak po grudzie. Święta myślę, że będą podsumowaniem tego wszystkiego - w sztucznej atmosferze i pierwszy raz nie w komplecie, bez bardzo ważnej dla mnie osoby.
Przykro mi 🙁 nikomu nie życzę aby nie cieszył się z tak fajnych dni 🙁
A ja będę sama w święta i też mnie denerwują w tym roku. Chciałabym by ich w ogóle nie było i żeby w mediach nie trąbili ciągle o nich. Pewnie sie poryczę w Wigilię, no ale kto by sie przejął.
A u mnie wręcz odwrotnie-pierwszy raz od kilku lat zawitają do nas na świeta starszy syn z żoną i dwójka dzieciaków 😅 i żeby było w temacie-nie ogarniam,jak mogłam wątpić,że wcześniej czy póżniej przyjadą....czekałam 3 lata
Ja nie ogarniam zachowania wielu ludzi odnośnie Świąt...
Nie mówię o osobach mających jakieś konkretne problemy, np moja znajoma straciła tatę tuż po świętach, chorował już długo przed i jak najbardziej rozumiem, że ktoś taki może nie lubić świąt.
Chodzi mi o dorosłe osoby mające względnie normalną sytuacją materialną i rodzinną, marudzące, że fałszywe uśmiechy, prezenty na siłę itp. Jeśli są fałszywe i na siłę to może czas coś zmienić? Są osoby spędzające Święta tylko z partnerem i zadowolone z tego faktu więc wiem, że da się. Znajoma nie obchodzi Świąt bo musi "odpocząć", rodzina ją zniechęciła i dziewczyna stwierdziła, że robi sobie przerwę a potem może wróci do tradycji z mężem. Ona nie marudzi, po prostu coś robi. Da się.
Marudząca rodzina? Wkurzająca bratowa/teściowa/siostra/rozdarte dzieciaki? Nie pojmuję kto kogo zmusza do spędzania Bożego Narodzenia z takimi ludźmi. Bo wypada? Bez przesady, dorośli ludzie mają prawo do tego, żeby układać sobie życie tak jak im pasuje i jak jest wygodnie.
Sama lubię kupować prezenty, zwykle nie mam z tym problemu (innego niż finanse ale przecież nie muszę grubych setek wydawać, ważne jest podejście), lubię ogarniać mieszkanie, gotować itp chociaż mam na głowie wiele innych rzeczy. W przygotowaniach denerwuje mnie tylko nerwowa atmosfera przy sprzątaniu itp ale od dwóch lat działam zapobiegawczo i np w zeszłym roku wyszło naprawdę dobrze.
Tak, jestem z tego frontu, który lubi Święta...
Smarcik, ja też generalnie lubię Boże Narodzenie, ale w tym roku już nie mam siły. Ja wiem, że jeszcze wszystko do Świąt może się zmienić i jakby moje nastawienie się z jakiegoś powodu zmieniło, to bym była bardzo szczęśliwa. Na razie okoliczności wskazują na kiepską gwiazdkę.
Chess często to działa na bardzo prostej zasadzie. "Mam serdecznie dość świąt w towarzystwie ciotki X, bo ciągle opowiada głupie dowcipy, i wujka Y, bo wiecznie narzeka - ale w sumie nigdy nie zrobili mi nic złego, a gdybym nie była na wigilii, to by im było bardzo przykro, bo to dla nich ważne spotkanie rodzinne, więc zacisnę zęby, uśmiechnę się i pójdę".
Ludzie dorośli i poważni potrafią znosić pewien dyskomfort w imię wyższej idei, jaką mogą być np. prawidłowe relacje rodzinne.
Ja nie ogarniam zachowania wielu ludzi odnośnie Świąt...
Nie mówię o osobach mających jakieś konkretne problemy, np moja znajoma straciła tatę tuż po świętach, chorował już długo przed i jak najbardziej rozumiem, że ktoś taki może nie lubić świąt.
Chodzi mi o dorosłe osoby mające względnie normalną sytuacją materialną i rodzinną, marudzące, że fałszywe uśmiechy, prezenty na siłę itp.
Nie ogarniasz bo nie czujesz empatii w stosunku do takich osób. Nie umiesz postawić się na ich miejscu więc stad masz takie zdanie. I tutaj warto się zastanowić na opiniowaniem.
Nie robię nic na siłę i nie zamierzam. Nie mam nastroju i nikt mi do twarzy sztucznego uśmiechu nie przyklei. Sama musze sobie poradzić z problemami. A że akurat wszystko nawarstwia się w tym okresie- stąd taka a nie inna aura.
Jestem wycieńczona tym rokiem i tego co mi przyniósł. Nie mam ochoty na Święta właśnie mi. po to aby oglądać uśmiechy innych ( nie uważam ich za fałszywe), bo sama w środku czuję się mega źle.
Najchętniej wyjechałabym daleko, zabrała rodzinę i przeczekała tą białą gorączkę.
Mnie w tym roku czekają pierwsze święta bez dziadka. I jak rok, dwa, trzy temu jęczałam, że bez sensu, fałszywo, sztucznie i mi się nie chcę, tak teraz patrze na to inaczej i ryczeć mi się chcę, bo go nie będzie. Co nie zmienia faktu, że spotykam się tylko z najbliższą rodziną, a potem lece do znajomych, jak robimy od kilku lat. Dla mnie najbliźsi nie oznaczają ciotki x, której nie lubię i którą oglądam raz do roku, a osoby mi najbliższe, czyli np. przyjaciół.
Ja mam spokój, wojna w rodzinie o podział majątku babci, która jeszcze żyje(!) więc w tym roku świąt nie będzie 🙂
U nas w tym roku miały być Święta w rozjazdach - każdy gdzieś, więc do kolacji miałam siadać z mężem i rodzicami. I to późnej kolacji, bo dopiero po dyżurze mojej mamy - więc pewnie koło 21.
Finalnie okazuje się, że rozjazdy się odwołały i siadamy w takim w miarę stałym składzie. A wcześniej odhaczymy wigilię u teściów 😁
Ja lubię. Jedyne czego nie lubię, to ganiania z opłatkiem.
U mnie sobie grupa wymyśliła szkolną wigilię 😵 zjazdy są dla mnie mega męczące, bo ludzie ciężko ogarniają, z kulturą u nich słabo - przekrzykiwanie się jeden przez drugiego, dopytywanie milion razy o te same rzeczy, o których była przed chwilą mowa, ciągła agresja słowna i pretensje do każdego o wszystko, mam ich już po prostu dość. A tu jeszcze ekstra po zajęciach mam siedzieć na jakiejś udawanej wigilii z ludźmi, których nawet nie lubię 😤 i nie bardzo mam wybór, bo jestem uzależniona od jednej z dziewczyn z autem, która jest jedną z pomysłodawczyń.
Żeby na studiach takie głupoty... Współczuję Ci. Będziesz musiała zacisnąć zęby.
Facella, - nie możesz się rozchorować na ten czas? 😁 Szczerze współczuję, ja wigilie szkolne w liceum już omijałam szerokim łukiem, w gimnazjum chodziłam, bo miałam super klase. Na studiach nikt mi czegoś takiego nie próbował wymyslić na szczęście. Dla mnie klasa, grupa, rok, to ludzie, na któych poniekąd jestem skazana i nie czuje silnej potrzeby socjalizacji. Na piwko zapoznawcze możemy wyskoczyć, a paroma osobami się dogaduje, ale nie mam ochoty robić "świąt" i składać ludzią mi obojętnym życzeń, bo to mego sztuczne. Połowie nawet nie wiem, czego życzyć, bo ich nie znam - wiem jak mają na imię i tyle.
Facella, masz wyjście takie, że albo tego dnia znajdziesz sobie inny transport, albo akurat może po zajęciach pozałatwiasz sobie jakieś sprawy na mieście w oczekiwaniu na powrót, bo domyślam się że szkoła w jakimś większym mieście. Możesz sobie na przedświąteczne zakupy wyskoczyć 🙂 chociaż podejrzewam że dla wielu osób chodzenie po sklepach tuż przed świętami w całym tym zgiełku to koszmar 😁 może jakaś biblioteka? 😉 na taką wigilię to na pewno bym nie poszła i szukałabym jakiejś alternatywy na ten czas 🙂
keirashara, szkoda mi zajęć. Dla mnie wigilie klasowe to zawsze była porażka, ale przynajmniej nie było lekcji 😁 a tak to mamy siedzieć po zajęciach. I to jeszcze nieoficjalnie.
To nie studia 😡 studium. Widujemy się tylko w weekendy, część się pojawia tak rzadko, że ja od września do dziś nie jestem w stanie się doliczyć, ile tak naprawdę jest nas w grupie. A co dopiero wymienić z imion 🙄 równie dobrze mogłabym łamać się opłatkiem z osobami spotkanymi na przystanku 😁
maiiaF, najprawdopodobniej się urwę i przesiedzę na Dworcu, bo nigdzie indziej nie umiem trafić 😂 i chyba tak zrobię, wezmę sobie jakąś książkę...
Z transportem jest o tyle ciężko, że dosyć rzadko jeżdżą, jadą długo, kosztują drogo, a i na przystanek muszę jakiś trafić 😉 więc jeśli chciałabym wracać busem, to prawdopodobnie będę w domu później niż dziewczyny zostające na wigilii...
Facella, - to bierz książke/lapka i poszukaj jakiejś kawiarenki w pobliżu, z pewnością się znajdzie 😉
A może zrobić taki wieczór koniarek,koniarzy
nie ogarniam i chyba nigdy nie ogarne durnych komentarzy laików, którym przyklaskują jeszcze więksi laicy na profilu fb p. Mickunasa.. 😵 Taki trener, a wypowiedzi 'fanów' i znajomych poniżej wszelakiego poziomu, w szczególności jeśli chodzi o tematykę typu zawody.. 😵 🤔wirek:
nie ogarniam i chyba nigdy nie ogarne durnych komentarzy laików, którym przyklaskują jeszcze więksi laicy na profilu fb p. Mickunasa.. 😵 Taki trener, a wypowiedzi 'fanów' i znajomych poniżej wszelakiego poziomu, w szczególności jeśli chodzi o tematykę typu zawody.. 😵 🤔wirek:
a mozesz przytoczyć jakieś konkretne wypowiedzi? Bo p.Mickunasa znam, nie przecze że jest dość dziwną i kontrowersyjną postacią, ale o szerzenie głupich poglądów go jakoś nie podejrzewam. No chyba, że na stare lata mu się cos odwidziało 😉
E. przecież desire mówi o komentarzach na fb, a nie o poglądach Mickunasa.
Nie ogarniam dlaczego dzisiaj jechała przede mną L-ka (dobre 20 minut) na światłach do jazdy dziennej, czyli przy obecnej pogodzie de facto bez świateł. Dlaczego instruktor nie tłumaczy kursantom takich podstaw? A potem ludzie dziwią się, że oblewają egzaminy na głupotach - skąd nowi kierowcy mają wiedzieć takie rzeczy? 🙁
smarcik, spoko, przede mną niedawno jechała L-ka, która zmieniała pas z prawego na lewy i później skręcała na lewo(przecinając dwupasmówkę) z włączonym... prawym kierunkowskazem 😁 Także mnie to kompletnie nie dziwi 😁
Ja współczuję takim kursantom. Sama nie mogłam zdać prawa jazdy. Ostatecznie po 4 nieudanym egzaminie zmieniłam nauczyciela i... okazało się, że nie jestem niepełnosprawna za kierownicą. I zdałam bez problemu (choć straszliwie zdenerwowana, w 6 miesiącu ciąży). Naprawdę wybierajcie sprawdzonych nauczycieli, bo szkoda czasu, nerwów i pieniędzy.
Atea zgadza się 😉 Chociaż powiem Ci szczerze, że o instruktorze z którym jeździła ta Pani krążyły różne opowieści(starszy Pan 😉 ), często bardzo śmieszne. Traf chciał, że ostatnią jazdę miałam właśnie z nim. Wtedy jechałam drugą L-ką za nimi, gdyż miałam jazdę z bossem( 😎 ) i tamten instruktor miał dla niego karty. Bardzo ciepły człowiek z niego i na prawdę zwracający uwagę na szczegóły 😉 I tak jak instruktorzy są różni, tak kursanci również. Każdy się uczy, każdy ma do tego prawo i L-ka dużo wybacza 😉 Ale nie każdy ma do tego dryg i ja to też rozumiem.
E. przecież desire mówi o komentarzach na fb, a nie o poglądach Mickunasa.
Domyslałam się że o te fanatyczki chodzi, ale chciałabym przeczytać i wiedzieć konkretnie, kto co mówił i co Desire ma na myśli :kwiatek:
E. przecież desire mówi o komentarzach na fb, a nie o poglądach Mickunasa.
Nie ogarniam dlaczego dzisiaj jechała przede mną L-ka (dobre 20 minut) na światłach do jazdy dziennej, czyli przy obecnej pogodzie de facto bez świateł. Dlaczego instruktor nie tłumaczy kursantom takich podstaw? A potem ludzie dziwią się, że oblewają egzaminy na głupotach - skąd nowi kierowcy mają wiedzieć takie rzeczy? 🙁
a może miał ledy włączone ? i nie widziałaś tego jadąc za nim ? Ja jeżdzę na ledach dopóki widno i co rusz ktoś mi macha (z reguły panie), że jadę bez świateł...
efeemeryda tak, to właśnie miał włączone, ledy czyli światła do jazdy dziennej. Nie są to światła do jazdy w grudniową szarugę i za coś takiego dostaje się mandat i uważam, że obowiązkiem instruktora jest poinformowanie o tym kursanta, bo biedak może oblać egzamin, zdziwić się jak taki mandat dostanie (bo pan instruktor pozwalał..) albo co gorsza spowodować zagrożenie w ruchu ze względu na kompletny brak widoczności takiego auta.