Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

amnestria, myślę, że Cię rozumiem. 🙂
Mnie to też "kosztuje" - czas, myślenie, pieniądze, wybory, itd...
Na razie zrobiłam krok w stronę poprawy metabolizmu. Trwało to trochę, bo musiałam sukę nauczyć dłuższego czasu bez spaceru. Dzisiaj pierwszy raz od lipca zjadłam śniadanie zgodnie z prawidłami sztuki czyli przed spacerem. Bo ostatnie miesiące często jadłam pierwszy posiłek dobrze ponad dwie godziny od wstania z łóżka. A to zdecydowanie mi nie służyło. Zobaczymy jak powrót do normalnych reguł wpłynie na mój organizm.
Ja się trzymam. Walczę bez wpadek. W styczniu mam wyjazd do Gambii, więc wiecie, jak zwykle dodatkowo motywator. I mam zamiar tym razem założyć bikini 🙂

W sobotę tak dostałam w dupę na siłowni, że ważyłam na drugi dzień 1,5 kilo więcej. Ale dzisiaj już ładnie spadło. Chodzę 3 razy w tygodniu chciałabym więcej, ale nie daję technicznie rady.

amnestria jak masz kasę, idź do dietetyczki, ułoży Ci dietę i nie będziesz miała problemu. Potem Ci to wejdzie w krew i będziesz działała z automatu.
Pokemon, no właśnie nie mam kasy 😉

Ascaia, o jeny! Dokładnie to samo mam! Ze śniadaniami też! Dla mnie to bardzo ciężkie jest, takie zmiany... Jeśli jadłabym cokolwiek to byłoby easy - wchodzisz do sklepu, a tam żółte serki, jogurty, słodkości, bułeczki i cholera wie co. Chcesz kupić coś w miarę zdrowego i NIC. To też mnie dołuje 🙁
U mnie dochodzi (jak zwykle) przejmowanie się wszystkimi wkoło. Mój rytm (więc i dietę) determinuje chęć dobrych relacji z mamą, opieka nad psem, praca, itp, itd. Zawartość portfela też ma znaczenie, nie oszukujmy się.
I wbrew temu, co można tutaj usłyszeć, to nie jest na zasadzie "wymówek".

Wczoraj się pomierzyłam. Wyznaczyłam sobie konkretne cele. Drogę do nich chyba znam, tylko muszę się jej trzymać.

Tak z ciekawostek (może już o tym pisałam, ale dawno temu).
Zanim zaczęłam odchudzanie metodą  dr Dukana w 2010 roku uzupełniałam test przez niego stworzony. Wyniki testu określały czas trwania fazy, itd, ale między innymi wskazywały na wagę, którą najbardziej "lubi" Twój organizm. Teraz z perspektywy czasu widzę, że o dziwo to się sprawdza. 😉
ja też mam aktualnie wyznaczone konkretne cele😉 Na razie jestem ciut bliżej celu niż miesiąc temu, ale bez szału😉

zen - no właśnie niczym się nie wspieram, ja nie lubię brać leków i ograniczam je do minimum. A jeśli chodzi o suple to nie ogarniam tematu😉 Głównie w ramach wsparcia orgaizmu jem cytrusy, bo witamina C ma dobroczynne działanie😉
Ale spoko, dzisiaj już oprócz bólu pleców w zasadzie nic mi nie dolega. W środę chcę iść na siłownię🙂 A dziś już zaczęłam dobrze jeść (no niestety mam tak, że przy przeziębieniu to albo jakieś świństwa, albo nic mi się nie chce jeść😉 więc jak już jem to średnio zdrowo:P)
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
07 grudnia 2015 14:05
amnestria tak sobie jeszcze pomyślałam.. może napisz na fb do Marty Okuniewskiej? Ona lubi takie "wyzwania" typu choroby, niestandardowy tryb życia itp, więc pewnie chętnie pomogłaby Ci ułożyć dietę  🙂


Tak czułam, że na pewno odnajdę jakąś motywację na siłce - dzisiaj po otwarciu szafki przywitał mnie taki tekst:  😁
zenka brzuch i talia marzenie!  😜

Wyobrazcie sobie, ze wywalilo mi brzuch - jakos niedawno, ponad 2 miechy po porodzie 🤔 Trzeba mi zaczac cwiczyc, chodze na joge, i jesli nie brzuszki jako takie to co?


Dziękuję :kwiatek: A w jakim sensie wywaliło? Tłuszcz? Skóra..? Luźne mięśnie..? Robiłaś badania, hormony..? Ja bym robiła klasyczną deskę w różnych wariantach plus trochę podniesienia tętna może krokodylkami, skakanką, pajacami..? Jak coś, to pisz na PW, mogę pomóc coś tobie ułożyć 🙂

smarcik, miło 🙂

Anaa, ja się teraz dobijam tranem i omegami, odpukać, nic mnie nie dorwało po anginie..

Ascaia, możliwe, że można tutaj usłyszeć, że się szuka wymówek. Ale skoro ciągle masz jakieś kłody pod nogami, to...to ciężko coś doradzić. Bo jak nie chlebak, to pies, nie było psa, też nie szło, jest pies, też nie idzie 😉

Może ja jestem jakaś po prostu dziwna, ale serio nie widzę problemu w ugotowaniu worka ryżu, obrobienia piersi z kurczaka, kupienia mrożonki warzyw i fileta ryby, kupienia ulubionego owocu i warzywa i przygotowanie tego w pudełka 😉

Nic się samo za nas nie zrobi i albo się spinacie i działacie w ramach możliwości, albo sobie gadacie o tym jak to się nie da ogarnąć. W każdym razie wy tu dywagujcie a ja lecę robić formę 😍

Ja narzekam, bo dla mnie ogarnianie żarcia to naprawdę wyczyn 😜 Bo ja potrafię nie jeść cały dzień i trenować na oparach. Siła przyzwyczajeń 🙁
Ale je zmieniam i uważam, że jestem osobą naaaaprawdę daleką od szukania sobie wymówek. Gdyby tak było to już rok temu bym się poddała. A ja zaciskam zęby i walczę sama ze sobą. I czuję, że jestem zajebi*a, bo nie każdego stać na coś takiego. 😉


Bez diety się nie da na dłuższą metę nic. Zacznie się tycie, nabieranie wody, spowolnienie metabolizmu. Brak siły na efektywne treningi i powolne wyniszczanie organizmu. Ja w ciebie wierzę, bo wiem właśnie, że jesteś super silna i dasz radę zwalczyć też posiłki :kwiatek:
Taaa... i moje choróbsko to też może od tego się wzięło - od lekceważenia diety 😵
Ale nauczę się i tego, o!

Dziś za to koniarstwo znów, ale intensywnie, bo konsultacje z Panią Galiną Zotovą 😍
Ps. zenka - Duszek super, kto by pomyślał, że tak to się ułoży 🙂

A jutro sekcja wspinaczkowa! Mój pierwszy raz! Spodziewam się odpadających ramion i nóg w środę 😁
amnestria-masz w Wawie sztukę żywienia, tylko strzelam, że konsultacje z nimi są drogie. Na razie polecam Ci artykuły: http://www.sztukazywienia.com/p/wiedza.html . Jakiś czas temu pisali też do magazynu Góry 😉
robakt   Liczy się jutro.
07 grudnia 2015 16:34
Ja dzisiaj kiepsko się czułam, chyba wczorajsza kolacja mi zaszkodziła, bo dzisiaj czułam ją w brzuchu...
W sobotę jeździłam, wczoraj nic, jeśli chodzi o aktywność fizyczną, a dzisiaj biorę się za brzuch i pośladki i rozciąganie na domowej macie. Może nie będzie to dawało efektu "pracy" jak na zumbie czy podczas jazdy, ale to chyba lepsze niż kolejne 30 minut przesiedzianem 😎
Dziewczyny o co może chodzić z takim "pustym głodem" ?
Kurde, jem normalnie cały czas. Staram się bardzo zdrowo, ale od jakiś dwóch tygodni to mogłabym jeść i jeść cały czas. Nawet po obiedzie czy większym posiłku za chwilę znów czuje taki niedosyt i pustkę, której czuć nie powinnam po tym, co jem. Jedynie rano, po musli z jogurtem trzymam się więcej niż 3 godziny.
Przez to uczucie znów zaczęłam podjadać, a już udało mi się to wyeliminować. Wpadły oczywiście niezdrowe rzeczy, co denerwuje mnie jeszcze bardziej!
Ciąża i okres odpadają, przy okresie nigdy nie miałam ochoty podjadać. Nawet można powiedzieć, że jadłam mniej.
Azali wżdy, napisałam do amnestrii, bo wychodzi, że mamy podobne problemy, podobny styl, itd.
Były tutaj dziewczyny dla których "fit style" to sens życia i dziewczyny, które po prostu chcą pogadać o dietach, ćwiczeniach, itd, bo to jedne z wielu elementów ich codzienności. Jedne pytają, inne piszą sprawozdania.
Ale żeby tutaj szukać wielkich rad i jedynych słusznych prawd... 😉

Na marginesie - właśnie dzisiaj rano myślałam o tym, że kiedyś dużo pisane tu było o programach do ćwiczenia w domu. Teraz chyba nikt już nie ćwiczy? Nie przyznaje się? Oficjalnie pisze się tu tylko o zmaganiach na siłowni?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
07 grudnia 2015 19:35
Ja w domu nie ćwiczę wcale, dla mnie to strata czasu zwłaszcza, że na siłownię mam zaledwie 1,5km, a w domu dysponuję tylko paroma podstawowymi ciężarami i ewentualnie kettlem 20kg do przysiadów. Ale oczywiście jeśli ktoś nie ma innej możliwości (pamiętam, że dziewczyny ćwiczyły tu np zajmując się maluszkami) to z pewnością można znaleźć ciekawe programy na youtubie  😉 Ma to natomiast jedną wadę - nikt na nas nie patrzy, nikt nie zwraca uwagi i można sobie zrobić krzywdę jeśli nie jest się na 100% pewnym poprawności wykonania ćwiczenia.


Zakończyłam jedzenie na dzisiaj, jeszcze tylko herbatka, za to zrobiłam zapas bananów (2,99 w biedronce!!) i już mi ślinka cieknie na myśl o jutrzejszym śniadaniu  😁
madmaddie   Życie to jednak strata jest
07 grudnia 2015 19:46
Plackowata, mi to wygląda na niedobór tłuszczu.

ja ćwiczę w pokoju chociaż mam siłownię pod akademikiem. nie lubię ćwiczyć w takich miejscach i wolę sobie zasuwać samej. jedynie ten boks sprawił, że pojawiła się we mnie ochota wyjścia z domu, ale nie mam czasu 🙁
Plackowata, jesteś na redukcji?

Edit. Mała zagadka 🙂 ile jest różnicy w czasie między tymi zdjęciami 🙂



zen, no właśnie może jakiś tran też powinnam jeść 🙂 Uf, wracam do formy. Co prawda zeżarłam 2 kostki czekolady, ale w porównaniu z prawie całym poprzednim tygodniem to luzzz😉 Znowu mam ochotę na zdrowe żarcie - czyli - zdrowieję! 😉
I prawdę powiedziawszy chyba dobrze mi na głowę zrobiło to przeziębienie, odsapnęłam od stresów pracowych nieco. Fajnie🙂
busch   Mad god's blessing.
07 grudnia 2015 22:28
Ascaia, ja ćwiczę od dawna w domu i nigdy się z tym nie kryłam - co kilka stron wprost o tym piszę, a nawet czasem wrzucam jakieś filmiki (chociaż niezbyt często, bo po braku odzewu jakoś przyjęłam, że chyba nikt nie potrzebuje).

amnestria, ja myślę, że źle podchodzisz mentalnie do tego nowego stylu odżywiania. Moim zdaniem warto jest przede wszystkim wyznaczyć sobie jakieś cele najważniejsze osobiście dla nas, bo wszystkie 'zasady' zdrowego odżywiania są chyba niemożliwe do zastosowania dla normalnego człowieka  🤣. Tak ze swojej strony kilka podpowiedzi:

-oceń, co jest dla Ciebie najważniejsze w tym całym dietowaniu. Bardzo wiele rzeczy można potraktować wedle własnego uznania i naprawdę nie warto przejmować się absolutnie wszystkim  :kwiatek:. Kilka rzeczy jest absolutnie obowiązujących - na przykład przy odchudzaniu bilans kaloryczny musi być ujemny, ale nawet na to jest tysiąc i jeden sposób - można mieć dużo na minusie, można trochę mniej, można większość robić ucinaniem jedzenia, a można więcej palić i też więcej jeść

-w związku z powyższym pięć posiłków dziennie to NIE jest dogmat. Może ze względu na Twój stan zdrowia warto się zmusić do jedzenia regularnie i jedzenia śniadań - nie wiem, kompletnie się na tym nie znam  :kwiatek:. Wiem natomiast, że jest wiele osób które preferują 2-3 posiłki dziennie zamiast 5 - ja osobiście mam czas tylko na 4 posiłki, plus na tym się najlepiej czuję.

-wiele produktów "zakazanych" jest tylko dla określonej grupy ludzi na nie wrażliwych. Ja na przykład jem pieczywo prawie codziennie  :emota2006097: Dobrze się czuję, jedząc pieczywo, więc nie widzę powodu żeby wyrzucać je z diety bo komuś innemu szkodzi. W ramach zdrowego odżywiania za to jem pieczywo razowe i tak się do niego przyzwyczaiłam, że już w ogóle białe mnie nie kusi. Pilnuję również, by zawsze mieć na chlebie/bułkach górę zieleniny plus dodatkowo warzywa typu rzodkiew, pomidor, papryka itd., no i na to jakieś zdrowe białko. I o to chodzi - znaleźć coś dla siebie i spróbować najbardziej zdrowej wersji  😉. Na tej samej zasadzie jem nabiał i dolewam sobie mleka do kawy (o obniżonej zawartości tłuszczu  😀iabeł🙂 - bo jakoś mi nie szkodzi, a wygodnie jest mi czasem zjeść sobie ser czy inne takie rzeczy.

-zamiast zastanawiać się, co by tu zjeść - wyjdź od tego, co Tobie smakuje. Jeśli potrzebujesz, wypisz wszystkie smaczne produkty, jakie masz w zasięgu możliwości. Potem oceń, które z nich są zdrowe. Jak nie masz pewności, zawsze możesz zapytać nas  🤣. I w swoim nowym, zdrowym życiu jedz nadal tylko to, co Ci smakuje. Ja np. nie jem w ogóle kaszy jaglanej, mimo że jest super zdrowa, bo mi w ogóle nie smakuje. Nie jem kalafiora nigdy, bo mi się nie chce tachać go ze sklepu i zawsze jest za wielki jak na jedną osobę. Nie jem awokado, bo mi się nie chce kupować i nie umiem się przemóc. I co z tego? Nic, nadal uważam, że zdrowo jem, bo kasza gryczana też jest zdrowa, a mi akurat smakuje, brokuł dobrze mi zastępuje kalafior, lubię bardzo dużo warzyw itd.

-jak nie wiesz, jak jakiś smakowity produkt przyrządzić, poszukaj przepisów w Internecie i zobacz, z czym ludzie go łączą - jak już się 'otrzaskasz', to bez zastanowienia sobie będziesz miksować same smakowitości

-nie zapomnij uwzględnić różne dodatkowe cele, które gdzieś wpasowujesz w swoją dietę - ja np. mam psychozę omegi 3 i przez to piję tran, regularnie jem łososia, jem nasiona chia itd. Nic z tego nie jest obowiązkowe, ale ja akurat potrzebuję omegi 3, to upewniam się by zawsze mieć jej pod dostatkiem  😎

-pomyśl przede wszystkim o sobie i swoim życiu. Jeśli wiesz, że Twój chłopak Ci lubi prezentować ciastka i czekoladę, a Ty nie chcesz się opierać pokusie, to zaplanuj sobie dzień gdzie jesz mało i możesz dobić kaloryczność ciastkami. Nawet najzdrowsza dieta świata nic nie jest warta, jeśli regularnie będziesz od niej uciekać - zatem pierwszym i najważniejszym celem jest, by sporządzić sobie taki plan, którego wykonanie nie będzie mordęgą i kiedy będziesz jeść rzeczy smaczne przez większość czasu, więc nie będzie kusić.

-w razie problemów z wyliczaniem kalorii, pamiętaj, że jest masa serwisów, które mogą zrobić to za Ciebie, wystarczy wpisać zjadane produkty i reszta się sama zrobi. Po pewnym czasie już bez kalkulatora będziesz wiedzieć na oko, ile możesz zjeść. Jest też serwis ilewazy.pl dla ludzi takich jak ja, którym nie chce się kupować wagi kuchennej  😁

busch, bardzo fajny post. Serio.
:kwiatek:
busch   Mad god's blessing.
07 grudnia 2015 22:52
Ascaia, ooo, byłabym zapomniała, bo to Ty napisałaś że "trzeba też uwzględnić aspekt ekonomiczny" czy coś takiego.

wg mnie zdrowie żywienie NIE JEST droższe od niezdrowego jedzenia. Ja nie wydaję tygodniowo więcej na jedzenie niż 100zł i myślę, że spokojnie bym się nawet w 70-80 zł wyrabiała, gdyby nie moja psychoza omegowa i związane z tym kupowanie drogich rzeczy z omegą 3 i innymi zdrowymi kwasami tłuszczowymi (łosoś na obiad, łosoś na kanapki, nasionka chia, orzechy wszelkiego typu itd.).

Tak na zdrowy rozum - ile super zdrowych rzeczy jest tanich jak barszcz? MASA! Kasze, płatki owsiane, soczewica, zdecydowana większość warzyw, jaja (bardzo zdrowe i super tanie źródło białka!) itp. itd. Według mnie dużo więcej można wydawać na jedzenie jak ktoś koniecznie potrzebuje przetworzoną żywność, zwłaszcza jak to duża część diety. Pomaga bardzo na portfel "racjonalne spożywanie mięsa", bo mięso jest często największym dobijaczem rachunku. Ja dosyć rzadko jem mięso i uważam, że to bardzo reperuje budżet, a naprawdę nie potrzeba dla zdrowia codziennie wcinać całą pierś kurczaka (co innego na masę :hihi🙂.

A najlepsze jest to, że można się przyzwyczaić z czasem do takiego stylu jedzenia i potem to już z górki - ja np. teraz nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jakim cudem jadłam na śniadanie jogurt z płatkami śniadaniowymi - przecież to słodkie jest jak ulepek i w ogóle ble.
Koniec dnia. Postanowienie dotrzymane, zero słodyczy, wycisk też był. Teraz już z górki, gorzej jak zacznie się przedświąteczne pieczenie 😁

Jasne, że zdrowe jedzenie nie jest drogie. Trzeba tylko dobrze wybierać. Jakiś czas temu miałam "dietę" rozpisaną niby na studencką kieszeń - prawie sam ryż, makaron, kilka warzyw i twaróg, oczywiście kurczak 🙄 i nie wiem jak to się działo, ale wydawałam wtedy więcej na jedzenie niż teraz, gdy jem naprawdę to co lubię - ryby, warzywa, owoce... kurczaka warto kupować w sklepach typowo mięsnych zamiast w lidlach czy biedronkach - przynajmniej tu gdzie mieszkam jest tańsze (nawet 3-4 zł na kg) i dobrej jakości.
Mi po dwóch miesiącach wyzdrowial żołądek. Efekt? Plus 6kg w dwa tygodnie! Teraz nawet nie wiem jak się zabrać za to bo w życiu tak szybko nie przytyłam aż tyle:/ na liczniku łącznie plus 10 od najniższej wagi 🙁 a z taką sobą żyć nie umiem...
busch, fajne posumowanie :kwiatek: Ja lubię gotować coś jednogarnkowego, można zrobić jakąś zupę sycącą i też jest pomysł. Rozwiązań jest całkiem sporo, ale faktycznie trzeba wskoczyć  🙂 U mnie muszą być dwa obiady, bo młody nie je zupełnie tego co ja, a ja nie będę go zmuszać do jedzenia czegoś, czego nie lubi 😉

Też nie uważam, że bycie na zdrowym jedzeniu jest super drogie, no chyba, że masujemy, wtedy owszem, schodzi się nieco więcej. Ale jak słyszę argument finansowy, że dieta to droga sprawa, to nawet nie chce mi się już podejmować dyskusji.. właściwie to coraz mniej chce mi się zaczynać wyjaśnianie, bo ileeeee można 😉

escada, powoli rób swoje. Dasz radę :kwiatek:
Nie paliłam 7 dni, przytyłam bo ostro podjadałam. Wczoraj wieczorem spaliłam 2 papierosy, dziś rano jednego i tak strasznie mi się ich chce, że nawet nie macie pojęcia.
Siedzę i myślę tylko o tym, żeby zajarać.
Trzeba było nie wygłupiać się z rzucaniem i nie podjadać. Na cholerę schudłam, skoro znów przybrałam. I znów chce mi się palić
Jestem beznadziejna. I nie musicie mi nic mówić, bo nikt mi i tak nic mądrego nie powie.
Ku***** ku***** mać
busch, akurat nie jedzenie miałam na myśli pisząc o pieniądzach, a siłownie, baseny, dietetyczki, trenerów personalnych, etc.
Nie wiem jaki styl jedzenia jest droższy, a jaki tańszy. Mam "swój styl" i pewnie w zależności od radykalizmu dla jednego będzie bardzo zdrowy, dla innego już niekoniecznie. Ot, na przykład teraz mam sporo produktów zdrowych (bez chemii), ale dość kalorycznych - po pracy podczas festiwalu domowych produktów. To zdrowo czy nie? 😉

Przy czym na pewno kupienie tuńczyka i łososia to nie to samo, co kupienie wędliny czy mielonej wieprzowiny 😉  Kupienie produktów domowych to nie samo co kupienie z masowej produkcji. To tak w skrócie myślowym.

PS. Wydaję na jedzenie mało. Ale to też ma swoje czynniki. Jak o nich uczciwie napiszę,(nie po to by mi radzić i naprawiać drogi żywota, lecz by dokładnie przedstawić fakty), to będzie że marudzę, przynudzam, "nie da mi się pomóc", itd... Więc też już mi się chyba nie chce...


Tuńczyk nie pal i nie zajadaj, do cholery! Możesz!
tunrida, ja mam pojęcie....łączę się z Tobą w bólu.
Zdrowo nie oznacza dietetycznie redukcyjnie 😉 Fajnie jest osiągnąć taką równowagę z jedzeniem zdrowym, wartościowym i mieścić się w wyznaczonych celach kalorycznych.

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
08 grudnia 2015 07:49
Ascaia moje "siłownie, trenerzy itd" to koszt 69zł miesięcznie  😉 Więc wydaje mi się, że nie zabije to nawet dość szczupłego portfela  🙂


Jak napisała zen stwierdzenie, że dieta, to droga sprawa, jest argumentem chybionym - to zrozumiałe, że większości ludzi może nie być stać na zamawianie pudełek, ale już chociażby ugotowanie mięsa w pomidorach zamiast usmażenia go w panierce TO JEST DIETA.  🙂

Mi na mięso schodzi dużo, to prawda. Ale nie wyobrażam sobie wymienić mięso na makaron czy warzywa, potrzebuję białka. Dużo, dużo, duuużo białka.

tunrida a jak tam Desmoxan, nie pomógł?
Ja też muszę mieć białko... 😡 a że nie jem nabiału, staram się unikać soi, to cóż, indyk i kurczak  😁 raz w tygodniu wołowina i w sumie podoba mi się taka moja dieta.

Czego słuchacie na treningach? Odświeżam moją listę  🙂 u mnie króluje ostatnio Pokój z widokiem na wojnę, ale to chyba też personalne uwielbienie do trenera 😁

Aaaaa, ja też ćwiczę czasem w domu. Ale moje treningi są z użyciem ciężarów, nie chcę robić w domu składu żelastwa, lubię też wyciąg, więc...wolę siłownię. Najczęściej udaje mi się wyłowić karnet w jakiej promocji i ok. 70 zł mi się schodzi. Na personalnego mnie nie stać, na basen jadę od wielkiego dzwonu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się