Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Nie jest to tylko moja opinia, SERIO jest koszmarnie duszno :P To jest na serio baardzo małe pomieszczenie, druga współlokatorka też jest za otwartym oknem, z tym, że ona nie ma problemów oddechowych i jakoś to znosi. Tu nie chodzi o otwarte okno na oścież, tu serio chodzi o minimalną chociaż szparkę. No a owszem, frustruję się, bo choruję, nie śpię i psychicznie nie daję rady. Poza tym odkąd skapitulowałam, ta laska (już abstrahując od całej jej osoby), ma jakiś wieczny wąt do mnie, drze się po mnie za to, że istnieję.

A odnośnie kręgosłupa, próbowałam duużej ilości rzeczy, tylko ketonal dawał spać, naproxen nijak nie pomagał, o biofenacu nie słyszałam, poczytam, dzięki!

madmaddie   Życie to jednak strata jest
04 grudnia 2015 21:30
wilczyk, mi ostatnio kręgosłup wysiadł na amen, zrobiłam sobie pół godziny samo-hipoterapii i śmigam 😉 plus ćwiczenia do tego.
Wkurza mnie jedna wielka niewiadoma i bezradność. Moja babcia od 11 listopada jest pod respiratorem, wiele razy była już reanimowana, chcę jakoś pomóc, a nic nie mogę zrobić. Już byliśmy się pożegnać, ale lekarze mówią, że nie wiadomo kiedy nastąpi koniec. Mamy po prostu siedzieć i czekać na jeden telefon... nie lubię czegoś takiego. Martwię się, nie potrafię sobie z tym sama poradzić, zawsze miałaś na coś jakiś plan co zrobić, a teraz nic kompletnie. Wiem, że jest taka kolej rzeczy, ale liczyłam, że będzie to inaczej :/
Behemotowa wiem co czujesz, ale niestety niewiele można poradzić 🙁 . Moja Mama leżała pod respiratorem, także kilka razy ją reanimowano. Lekarze nie wiedzieli, jak długo to może potrwać, ale mówili, żeby do niej mówić, posiedzieć przy niej. Bo nie wiadomo tak naprawdę na ile jest wtedy człowiek świadomy. Robiliśmy przerwy - wiadomo trzeba było chwilę odpocząć, zjeść coś. Mama zmarła w momencie, kiedy byliśmy przy niej wszyscy. Chwilę przed śmiercią zaczęła się ruszać. Nie wiem czy słusznie, ale mam wrażenie ,że czekała na nas, tak jakby chciała nam powiedzieć "do widzenia"....
Normalnie tylko podczytuję wątek ale mój poziom irytacji sięga zenitu. Od jakiegoś czasu szukam pracy dorywczej, przy studiach tak żeby sobie dorobić. Pomijam fakt głuchego wysyłania CV których nawet nikt nie wyświetla mimo ponawiania ogłoszenia (rozumiem, może się zagubić w tłumie, albo zwyczajnie stwierdza,że nie pasuje) ale spotkała mnie ostatnio bardzo niefajna sytuacja. W pracy nr. 1 byłam umówiona na rozmowę za 4 dni,Pani zadzwoniła po 1 dniu prosząc abym przyszła szybciej- zgodziłam się i umówiłam na następny dzień po telefonie. Wieczorem dostałam sms,że rozmowę odwołują i pracę też,bez podania żadnego powodu. Praca nr 2. znowu wysłałam CV,ogłoszenie na drugi dzień nieaktualne ale po kilku dniach dostaję telefon czy jestem dalej zainteresowana. Zgodziłam się,praca miała być od razu bez rozmowy, jutro. Człowiek się nastawił, poprzestawiał zajęcia,bo to środek tygodnia (nawet zupkę chińską kupiłam bo miało mnie czekać 10 h pracy) a tu to samo sms że odwołują.  😵 Odechciewa się wszystkiego przy takim totalnym braku szacunku do pracownika, jeszcze żeby chociaż poinformowali telefonicznie a nie, tak to potrafią dzwonić po 3 razy mimo wyraźnego sygnalizowania że jest się zajętym i nie można odebrać telefonu a jak przychodzi co do czego to sms i po sprawie.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
09 grudnia 2015 10:00
Wkurza mnie sposob dzialania Poczty w mojej okolicy. Drugi raz w tym tygodniu (!) dostaje... smsa, ze mam sobie odebrac przesylke z poczty. Nadana pocztex 48, wiec pasowaloby zeby kurier sie do mnie pofatygowal- a on nawet awiza nie zostawil, tylko kurde smsik- ja chyba za stara jestem i nie nadazam, bo dla mnie to nieporozumienie.

edit: caly dzien bylam wczoraj w domu. i co? Dwa awiza i (a jakze!) smsik, zebym sobie po tym razem 4(!) paczki podyrdala na poczte.
szafirowa, ja bym zadzwoniła na pocztę z awanturą i poprosiła o przyniesienie paczek. Oni sami mogą nie wiedzieć, że kurier się opier**la i będą wdzięczni za taką informację. Ja tak raz zrobiłam z DHLem chyba, dostałam smsa "proszę przyjechać do bazy po paczkę" i odpisałam "proszę przywieźć mi paczkę na adres.." i przynieśli.
Wkuurza mnie pogoda - mam zaplanowany urlop w styczniu i chciałam pojeździć na nartach (w Szklarskiej lub Zieleńcu). A na razie śniegu brak i prognozy mało optymistyczne. Mam nadzieję, że chociaż cokolwiek będzie czynne - sztucznie dośnieżane czy coś.
branka mam podobnie. Z tym, że chciałabym już po świętach jechać i zostać do 3 stycznia. Mój ulubiony Szczyrk raczej nie podola ze śnieżeniem, dlatego myślę nawet o Białce za którą nie przepadam 😉 Pobobno za tydzień ma być w górach już bardziej zimowo. Czekam z rezerwacją do świat, jakąś dwójkę zawsze znajdę 🙂
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
10 grudnia 2015 05:33
branka w Zieleńcu chyba jest śnieg. Na 100% jest w Pecu pod Śnieżką, a na większości stoków masz kamerki internetowe, możesz łatwo sprawdzić gdzie naśnieżone, a gdzie nie
Wkurza mnie sposob dzialania Poczty w mojej okolicy. Drugi raz w tym tygodniu (!) dostaje... smsa, ze mam sobie odebrac przesylke z poczty. Nadana pocztex 48, wiec pasowaloby zeby kurier sie do mnie pofatygowal- a on nawet awiza nie zostawil, tylko kurde smsik- ja chyba za stara jestem i nie nadazam, bo dla mnie to nieporozumienie.

edit: caly dzien bylam wczoraj w domu. i co? Dwa awiza i (a jakze!) smsik, zebym sobie po tym razem 4(!) paczki podyrdala na poczte.


piątka! u mnie to samo!
U mnie było to samo, poszedłem na pocztę, poprosiłem naczelnika i zrobiłem mu jazdę o leniwego listonosza. Problem zniknął. Listonosz osobiście wszystkie paczki pod drzwi przynosi :-)
branka w Zieleńcu chyba jest śnieg. Na 100% jest w Pecu pod Śnieżką, a na większości stoków masz kamerki internetowe, możesz łatwo sprawdzić gdzie naśnieżone, a gdzie nie


No właśnie jak próbowałam sprawdzić to wychodzi ze owszem troche śniegu jest ale stoki jeszcze nie czynne. Mam nadzieje ze sie to zmieni 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
10 grudnia 2015 14:48
Ja miałam dzisiaj ciekawą sytuację z przesyłkami - dzwoni do mnie kurier, że są 2 paczki dla mojego brata i nikogo nie ma w domu. Akurat byłam na siłowni, no to mówię ok, będę za 2 godziny, a on mi podaje cenę pobrania taką, że mnie dosłownie z butów wywaliło. Mówię mu, że tylu pieniędzy to ja nawet w ogóle nie mam a on "to niech pani postara się załatwić"  🤔  Okazało się, że jedna z tych paczek była dla mnie (zwykła, nie pobraniowa, miał ją tylko dostarczyć) a druga, pobraniowa, do mojego brata, w dodatku zaadresowana do pracy a nie do domu, tylko sklep podał domowy adres dodatkowo. W efekcie jak już byłam w domu to przyniósł mi moją paczkę a za bratem będzie się bujał, trudno, musiałabym chyba bank obrabować żeby to zapłacić.

I nie, nie wkurza mnie to, po prostu pasowało do kontekstu  🙂
Wrrr. Wkurzają mnie osoby, które w ich mniemaniu są takie lepsze, wspanialsze, mądrzejsze od innych. Takie, co non stop patrzą na innych z góry i tylko oceniają na niekorzyść. A jak przychodzi co do czego, to wychodzi z nich przysłowiowy "Janusz"
Wzięłam się za sprzątnięcie balkonu.
Z kąta wygarnęłam z dziesięć petów.
Cholerni sąsiedzi.
szemrana, zaniosłabym je sąsiadom osobiście 😉
Brak poczucia odpowiedzialności za własne zwierzęta mnie denerwuje 😤
Idę z koniem po ulicy przez wieś, brak chodnika, więc tuptamy pobiczem, nagle z podwórka zrywa się duży owczarek, szczeka zajadle i leci w naszą stronę, na podwórku stoi facet i co i nic... Nawet nie zawołał tego psa, ja mało zawału nie dostałam, bo boję się psów, na szczęście mój koń uważa, że większy ma zawsze rację, więc nie przejęła się tym, że psiak ujadając podczepił się jej do ogona i tak szedł za nami po ulicy aż mu się znudziło 😵 nie chcę sobie wyobrażać, co stałoby się gdyby koń bał się psów, a do tego akurat przejeżdżałby samochód...
Już pomijam fakt, że pies lata sobie luzem, jak mu się podoba, bo płot tej posesji jest tylko z przodu- chyba dla ozdoby 👿
Wkurzam się sama na siebie...  😤
Chcemy zmienić stajnie. W końcu chciałabym  weekendy spędzone na uczelni, nie myśleć czy z koniem wszystko jest ok ... Pomimo tego, zastanawiam się czy to na pewno dobry krok.. nosz...

muszę chyba sobą po telepać  😵
siwaaa, to dobry krok 🙂
ushia   It's a kind o'magic
31 grudnia 2015 10:35
siwaa - nad czym sie w ogole zastanawiasz!
uwierz, nie ma nic fajniejszego niz jazda do stajni na luzie, bez zastanawiania sie czy kon dozyl, bez frustracji, bez spiny - jedziesz, jestes i jest milo - polecam! 😉
Dzięki dziewczyny  :kwiatek:
Od dzisiaj już konisko stoi  w nowej stajni.
W końcu odczułam ulgę 🙂
Przez te wątpliwości całą noc nie spałam.  Czy aby na pewno to dobry krok. Teraz już wiem, że TAK .
Kochane Szczęśliwego Nowego Roku  :winko:
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
01 stycznia 2016 21:50
Siwaaa miałam tak samo.  Zwlekałam z ta decyzją aż cos pękło we mnie i zrobiłam to z dnia na dzień. Teraz nie żałuję 🙂 a nie spałam przez to kilka nocy.
Gillian   four letter word
03 stycznia 2016 13:09
Nie wyszły mi placki ziemniaczane. Zepsułam blender. Umarła mi chłodnica w aucie. Nie wiem czy mam się jutro stawić do nowej pracy bo nikt nie zadzwonił potwierdzić. No żesz...
Gillian, nie można zepsuć placków ziemniaczanych po prostu dałaś je do zjedzenia ludziom o nastawieniu negatywnym. Praca jak praca trzeba iść chyba że to ona Cię szukała , wtedy przyślą po Ciebie limuzynę z szoferem i tego Ci życzę w nowym roku.

Proszę o nieco ładniejsze słownictwo
Gillian, jak to mówią - złe dobrego początki, oby ten rok był dla ciebie szczęśliwy!
Gillian   four letter word
03 stycznia 2016 15:18
ikarina, dzięks!
nogal, można! spaliły się z zewnątrz a w środku surowe 🙂 niejadalne!
Ja też się dzisiaj wkurzyłam, bo nie dojechałam do stajni, niczyja wina. Koleżance zepsuł się samochód, po prostu nie zapalił. Na szynobus już było za późno, a następny za kilka godzin, w lecie nie byłoby problemu, widno do późna, a w zimie klops. W dni  powszednie nie daję rady, bo zanim bym dojechała, to już jest ciemno, a ja nie zmotoryzowana. I tutaj nasuwa się refleksja, że chciałabym mieć stajnię blisko domu, albo z dobrym dojazdem, dobrą dla konia i na moją kieszeń, ale to tylko w Erze.
Gillian, przecie takie są najlepsze, jak jeszcze raz Ci takie wyjdą to mi podeślij ,toć to ewenement.
nogal, gillian wszystko tak wychodzi. Moze niech zostanie Twoją kucharką!  😀


Ja juz chyba jestem za długo w domu i zaczynam przeszkadzać. Wkurza mnie, że i tak jeżdzę tu raz na ruski rok a zawsze jest tak samo. Od czterech dni mecze się z grypą żołądkową. Przez dwa dni nic nie jadłam. Wczoraj zjadłam obiad, po ktorym umierałam do końca dnia. Dzisiaj jak poszłam do kuchni po herbatę, czekał na mnie obiad. Idealny na moj stan. Smażona ryba w panierce, ziemniaki ociekające tłuszczem z ryby i sałatka oczywiście aż cieknącą od oliwy. I cały dzien gównoburza, ze kuzwa nie doceniam i na złość nie chce jeść tak zajebistego obiadu. Bo przecież wydziwiam i mogłam przeboleć i zjeść. No faktycznie. Aż żałuje. Mogłam zjeść i porzygac im sie na stół.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się