Sprawy sercowe...

robakt   Liczy się jutro.
17 grudnia 2015 08:11
estena u nas raczej też jak cały dzień się nie widzimy to kilka telefonów, kilka smsów, podsyłanie różnych linków. Czasem jak się (zwykle ja do niego  👀 ) nie odzywamy no to maks. jeden dzień. No i mieszkamy razem, w weekendy jesteśmy osobno, ale zwykle kilka telefonów jest.
estena,
My czasem dwa dni potrafimy nie rozmawiać.
I nic się nie dzieje, ja jestem mega zajechana wiecznie, a mój jest mega introwertykiem i czasem potrzebuje czasu dla siebie więc nie cierpi jesli nie ma kontaktu.
Może nie lubi po prostu rozmawiać przez telefon, pisać?
Wyjechałam ostatnio z pracy na 5 dni, mój mąż pisał kilka smsów w ciągu dnia, ja w wolnej chwili dzwoniłam zapytać co w domu ( mąż po raz pierwszy na dłużej niż dwa dni został sam z psami). Zawsze było tak, że gdy któreś z nas wyjeżdżało to byliśmy w kontakcie i oboje tego chcemy. Natomiast moja koleżanka z pracy która była razem ze mną była bardzo zdziwiona że tak często rozmawiamy, piszmy do siebie itp- Ona z mężem podczas tych pięciu dni poza domem rozmawiała 2 razy i to przez chwilkę. Oni tak mają i w moich oczach są na prawdę fajną parą, więc myślę że z tymi smsami i telefonami to co kto lubi.
estena   Wariat nad wariaty.
17 grudnia 2015 10:43
Ja to rozumiem Bulana tylko problem w tym,  że ja tego kontaktu potrzebuje,  a on chyba nie stąd moje pytanie do was.  Dla mnie brak kontaktu = brak zainteresowania, wiec cały czas mam myślenie czy to wgl ma jeszcze sens i czy nie skończyć tego i przestać się męczyć.
estena, a rozmawiałaś z nim o tym? Bo jak widzisz, nie każdy tego kontaktu potrzebuje, a jeśli on o tym nie wie to nie domyśli się sam z siebie że potrzebujesz mieć z nim codziennie kontakt 😉
estena brak kontaktu nie ma nic wspólnego z brakiem zainteresowania. Ludzie mają zróżnicowaną potrzebę kontaktu, jedni potrzebują go ciągle, inni muszą mieć czas dla siebie, nawet w najbardziej udanym związku. Jeżeli u was jest tak, że Ty tego kontaktu potrzebujesz, a dostajesz go za mało - to po prostu może to powiedz? Czasem trudno zrozumieć, że ktoś może mieć w tym zakresie inne potrzeby, ale jeżeli dostanie się jasny komunikat, można się starać coś zmienić, żeby druga strona nie czuła się zaniedbywana.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 grudnia 2015 10:56
Z drugiej strony - na czym polega brak kontaktu jeśli mieszka się razem? Przychodzenie do domu i udawanie, że tej drugiej osoby tam nie ma?
smarcik, niekoniecznie. Dla mnie to rozmowy wyłącznie o podstawach tego wspólnego mieszkania, czyli na zasadzie "co na obiad?", "kupiłeś chleb?", itp.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 grudnia 2015 11:08
Dlatego właśnie jestem ciekawa co autorka ma na myśli  😀 Bo dla mnie przy wspólnym mieszkaniu brak kontaktu poza nim, ale wszystko ok wieczorami i rano to jest coś normalnego. Nie lubię dzwonienia, pisania i tak dalej od tak o, bez powodu. Załatwienie sprawy, podzielenie się ważną dla nas informacją czy rozterką - jak najbardziej. Ale smsy typu "tęsknię" nic dla mnie nie wnoszą. Ale podkreślam chodzi mi tylko o mnie i o przypadek, kiedy we wspólnym mieszkaniu jest wszystko ok  😉 Na etapie nie mieszkania ze sobą i widywania się co jakiś czas tego typu smsy jak najbardziej ok. Dla mnie, podkreślam, bo pewnie zostanę zjedzona  🙂
"Brak kontaktu, jak się mieszka razem" polega choćby na tym, że ktoś sobie siada w drugim pokoju i czyta książkę, totalnie odcinając się od świata. Albo bierze psa i idzie na dłuuugi spacer. Albo siada do komputera, zakłada słuchawki i ogląda film. Itp., itd. Jest wiele sposobów, na jakie można wygospodarować czas dla siebie, mimo że się z kimś mieszka.
Przy czym mówię o udanym związku, w którym po prostu jedna strona potrzebuje trochę pobyć sama ze sobą.
smarcik, doskonale Cię rozumiem. 🙂 Kiedyś pewien facet próbował mnie przekonać, że sto smsów na minutę to normalny objaw miłości - wrrrrrr... nigdy więcej! 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 grudnia 2015 11:16
No właśnie ja między innymi dlatego zakończyłam związek po roku wspólnego mieszkania - dla mnie ciągłe smsy "kiedy wrócisz?" "czemu cię jeszcze nie ma? tęsknię" i takie tam były po prostu atakiem na moją wolność i czułam się z tym źle. Wolność, której nie miałam wtedy wcale, bo wychodziłam z domu tylko na uczelnię, albo z nim. Na uczelnię jego autem, bo swojego nie miałam, a dojazd komunikacją miejską trwał godzinę dłużej i on tej godziny nie mógł na mnie czekać!

Ale ja jestem osobą mocno niezależną i potrzebuję takiej właśnie drugiej osoby, za to rozumiem (widzę to po większości koleżanek), że dla dużej ilości kobiet dzwonienie kilka razy dziennie czy pisanie smsów może być wyrazem miłości/tęsknoty itp.
Ja lubię, gdy mój M. do mnie zadzwoni, gdy np. spędzamy weekend osobno. Ale wie, że jeśli ma dzwonić bez konkretnego powodu i rozmowa ma być typowym pitu-pitu, to lepiej, żeby nie dzwonił. 😀 Jedyną okazją do dzwonienia do siebie bez powodu jest jazda samochodem gdzieś na dłuższej trasie - wtedy gadamy o głupotach, często milczymy, ot tak, żeby się nie nudzić. 😁

Oboje lubimy swoje samotnie, ale oczywiście nie kłócimy się, gdy już jedno z nas zadzwoni bez powodu czy wyśle smsa, że tęskni. 😉
estena powiem Ci że kilka dni bez kontaktu to nawet dla mnie szok  😲 A ja jestem znowu w odwrotnej sytuacji ,ja jestem w ciągłym locie ,2 prace,stajnia jak nie na koniu to na telefonie w biurze...Mój M potrzebuje średnio co 2-3 godziny kontaktu ze mną, krótki sms,szybki telefon .Bardzo się interesuje jak mi mija dzień jak się czuję i co robie(nawet jak powiem mu wcześniej że wieczór spędzam w domu z koleżanką  😉 ) Kiedyś mnie to irytowało bo ja mimo że bardzo go kocham i interesuję się nim i jego życiem(ale wole rozmowę na żywo) wystarczyło by kontakt średnio 2 razy dziennie i ewentualnie gdy się nie widzimy dłuższa rozmowa wieczorem przed snem.Po 6 latach razem i rozmowach o naszych potrzebach ja nauczyłam się że co by się nie działo odbieram telefon od M bo wiem że się martwi,potrzebuje akurat się ze mną skontaktować ,a on ograniczył wypisywanie mi sms co chwilę na takie naprawdę ważne, no i w końcu nie pisze co 30min jak spotykam się z koleżankami (co mnie doprowadzało do....) Także polecam porozmawiać szczerze ,powiedzieć kto co potrzebuje ,bo każdy człowiek jest inny i jeśli jest się razem to moim zdaniem da sie to jakoś fajnie rozwiązać żeby żadna ze stron nie czuła się pokrzywdzona  🙂
estena   Wariat nad wariaty.
17 grudnia 2015 11:35
Queridiculomas oczywiście,  że o tym mówiłam mu wiele razy,  praktycznie cały czas nasz problem i kłótnie są z tego powodu wiec rozmawiamy o tym non stop.

smarcik ale my nie mieszkamy razem.

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 grudnia 2015 11:38
Tzn chodzi mi o to czy często w ciągu dnia do siebie piszecie, dzwonicie? Pomijając oczywiście mieszkanie razem. Czy tylko ja się wkurzam jak nie ma kontaktu w związku przez kilka dni? Biorąc pod uwagę to, że jesteśmy zaręczeni...


Aaaa to przepraszam, źle zrozumiałam tę powyższą wypowiedź  😡  😉
estena może trzeba wypracować jakiś kompromis? Coś, co dla Ciebie będzie do zaakceptowania, a on nie będzie czuł się zmuszany do działań wbrew sobie?
estena   Wariat nad wariaty.
17 grudnia 2015 12:03
Sęk w tym,  że ja nie wiem czy jeszcze mam na to ochotę skoro przez trzy lata rozmów nic do niego nie dotarło.  Problemem tez jest praca P bo jest kurierem więc w ciągu dnia nie ma czasu na telefon czy jakiś sms,  a po pracy wiecznie jest zmęczony... i tak w kółko. Ja to wszystko doskonale rozumiem,  ale mimo wszystko jak nie ma się kontaktu z drugą osobą to masz myślenie co ta osoba robi etc.  Teraz np nie mamy kontaktu juz od ponad tygodnia.  Sama już nie wiem czy to ja tak panikuje i coś sobie wkręcam czy faktycznie mam rację. . 😵
Hmmm to faktycznie chyba ciężka sprawa. Ja osobiście jestem z tych mało kontaktowych, ale ponad tydzień milczenia ze strony narzeczonego to już nawet mnie by mocno zaniepokoił.
A nie próbowałaś sama dzwonić i pisać, skoro on tego nie robi?
estena   Wariat nad wariaty.
17 grudnia 2015 12:36
Oczywiście, że próbowałam,  ale tarrozmowa wygląda na zasadzie przekazania czegoś z mojej strony do niego,  a z jego przyjęcie do wiadomości i pytanie czy coś jeszcze bo nie ma czasu
A z innej beczki - jakbyś się teraz dalej nie odzywała, to po jakim czasie sam by się odezwał? I to by według niego było w porządku?
Dla mnie taka sytuacja byłaby już niepokojąca, zwłaszcza jeśli nie widzisz chęci pracy nad tym, żeby to funkcjonowało lepiej.
Rozmawialiście o tym, jak sobie wyobrażacie wspólne mieszkanie razem? Bo nie bardzo wyobrażam sobie mieszkania z kimś, kogo da się przez tak długie okresy lekceważyć... Jakie on ma zdanie na ten temat?
Dlatego właśnie jestem ciekawa co autorka ma na myśli  😀 Bo dla mnie przy wspólnym mieszkaniu brak kontaktu poza nim, ale wszystko ok wieczorami i rano to jest coś normalnego. Nie lubię dzwonienia, pisania i tak dalej od tak o, bez powodu. Załatwienie sprawy, podzielenie się ważną dla nas informacją czy rozterką - jak najbardziej. Ale smsy typu "tęsknię" nic dla mnie nie wnoszą. Ale podkreślam chodzi mi tylko o mnie i o przypadek, kiedy we wspólnym mieszkaniu jest wszystko ok  😉 Na etapie nie mieszkania ze sobą i widywania się co jakiś czas tego typu smsy jak najbardziej ok. Dla mnie, podkreślam, bo pewnie zostanę zjedzona  🙂


polać jej! Mnie wkurza takie pisanie/dzwonienie bez powodu co chwilę. Zwłaszcza jak mąż wie, że jestem np. u koleżanki, z którą widuję się raz w roku i chcę 2-3h poplotkować a dzwoni zapytać się "do robisz". No wkurza mnie to!
Jak wyjeżdżam gdzieś to po to by odpocząć od niego kilka dni, dla mnie max 1 telefon w ciągu dnia by wystarczył. Podzielić się informacjami czy wszystko ok (jak konie? 😉 ) i dziecko. I finito.

estena taką ma pracę i tyle. Mnie też wkurzałaby laska, która dzwoni bo się nudzi gdy ja pracuję.
bera7 no ale bez przesady, tydzień milczenia? Rozumiem dzień, dwa, nawet trzy, zwłaszcza jak człowiek zapracowany i zmęczony, ale tydzień? I to jeszcze wobec kobiety, z którą jest się zaręczonym i która w związku z tym powinna być dla niego ważna?
Murat-Gazon, im bardziej człowiek czuje się osaczony ciągłymi telefonami i sms, tym chętniej będzie długo odpoczywał od osaczającego. Jak ja się CIESZYŁAM z tygodnia poza PL, bez roamingu wówczas jeszcze!
Mój mąż już po latach nauczył się, trochę mniej dzwonić a ja przestałam już mieć taką alergię na telefon. Ja bym się nie odzywała i zobaczyła kiedy on zatęskni. Związek wg mnie zawsze potrzebuje trochę odpoczynku, podgrzania atmosfery, tęsknoty. Inaczej robi się mdło i nawet nie ma o czym gadać.
bera7 podgrzania atmosfery i tęsknoty tak, ale nie samotności i braku pewności, czy drugiej stronie w ogóle zależy. A z tego, co pisze estena, wyłania się raczej to drugie.
Trzymanie kogoś na dystans to może być strategia na przyciągnięcie zainteresowania faceta na początku znajomości, ale nie kobiety, z którą zamierza się spędzić resztę życia. Moim zdaniem.
bera7myślę, że inaczej w małżeństwie, a inaczej w narzeczeństwie. Zdecydowanie. Wysłanie jednego sms nawet jeśli z natury nie jest się rozmownym, jest się zmęczonym itp to nie jest wielka rzecz, zwłaszcza że powinni jeszcze mieć niedosyt siebie tym bardziej, że razem nie mieszkają
Poza tym to nie jest taka wielka rzecz wysłać sms-a czy zadzwonić i pięć minut pogadać o pierdołach, jeżeli się wie, że druga osoba tego potrzebuje. Owszem, można się umówić, że np. dzwoni się albo pisze co drugi dzień, chociaż samemu chciałoby się co trzeci, a partner/ka codziennie - ale na tym polega kompromis. Postępowanie "nie lubię, to nie będę i kropka" w przypadkach wymagających w gruncie rzeczy tak niewiele wysiłku moim zdaniem nie bardzo ma jakiekolwiek usprawiedliwienie.
A mówię z punktu widzenia introwertyka potrzebującego "schować się w jaskini". Ale gdybym związała się z facetem potrzebującym ciągłego bycia w kontakcie, to bym szukała sposobu na znalezienie złotego środka.
Murat-Gazon, a może ten narzeczony pod wpływem osaczenia zastanawia się czy to jest ta jedyna? Z mojego doświadczenia wynika, ze nie każdy da radę żyć z bluszczem. A jak widać koleżanka ma skrajnie inne potrzeby niż narzeczony.

nika77, dla mnie ślub w relacjach nic nie zmienił.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
17 grudnia 2015 14:01
bera7myślę, że inaczej w małżeństwie, a inaczej w narzeczeństwie. Zdecydowanie. Wysłanie jednego sms nawet jeśli z natury nie jest się rozmownym, jest się zmęczonym itp to nie jest wielka rzecz, zwłaszcza że powinni jeszcze mieć niedosyt siebie tym bardziej, że razem nie mieszkają


A dlaczego powinni?  Bo Ty byś miała?  No właśnie o to chodzi, że każdy jest inny i po prostu nie da się oceniać czyjejś relacji przez pryzmat własnych potrzeb 😉

Do sytuacji esteny nie odnoszę się bo nie znam jej ani jej chłopaka i nie mam pojęcia co może być powodem ich problemów. Piszę tu zupełnie ogólnie, bez adresata.
bera7 możliwe, ale wtedy uczciwie byłoby porozmawiać i powiedzieć, że ma się wątpliwości i z jakiego powodu, a nie unikać kontaktu. Poza tym - tak ogólnie, a nie do konkretnego przypadku esteny - "ludzie-bluszcze" są tacy zawsze, to nie jest zachowanie pojawiające się z czasem. Żeby się z kimś zaręczyć, trzeba raczej spędzić z tą osobą trochę czasu i coś o niej wiedzieć, więc fakt, że to tego typu osoba, nie jest tajemnicą wyskakującą nagle. Takie zachowanie nie zaczyna denerwować po jakimś czasie, tylko denerwuje od początku. Zaręczanie się z osobą, co do której ma się wątpliwości, jest hmmm... wątpliwe etycznie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się