PSY

kolebka, a kiedy zaczęłaś podawać tabletki?
Drastyczne w tym filmie jest tylko to co robi ta dziewczyna.

Właśnie chciałam powiedzieć że zbliżanie twarzy do pyska psa w tym wypadku (i tak ogólnie) to chyba najdurniejszy pomysł na jaki można wpaść.


My znaleźliśmy górę w lesie, niezły hektar od najbliższych miejscowości. Daleko od miast i z przy okazji niezły widok. O 18-19 było pusto ale gdy wróciliśmy o 23.30... Cała chmara ludzi. W dodatku odpalali petardy w tłumie, pies siedział z zawiniętym szalikiem na łbie i owinięty kocami. Na zmianę z mężem trzymaliśmy go za łeb bo wtedy leżał grzecznie. Gorzej że jakiś idiota źle przymocował petardę i wybuchła jakiś metr od nas  🙄 Totalna kaszana. Dobrze, że był lekko przyćpany, widać było różnicę w zachowaniu ale nie jakąś spektakularną.
Bischa   TAFC Polska :)
01 stycznia 2016 22:13
Dla psa, owszem, jest drastyczne, nie przecze, dla czlowieka watpie, co nie znaczy ze popieram, to co robi.
Ludzie sa bardziej i mniej wrazliwi, mnie malo co rusza, mam mocne nerwy, tu nie dalam rady. Dzwieki wydawane przez tego biednego psiaka moga byc drastyczne dla wrazliwszych.
Mój pies ma głęboko w poważaniu fajerwerki, cieszę się niezmiernie 😁 Co mi się rzuciło w oczy na filmiku to nie tyle zbliżanie twarzy do psa, ale właśnie głaskanie go po głowie i w okolicach oczu. Niemniej, reakcja psa jest w filmiku najważniejsza - "robi wrażenie"...
Drastyczne w tym filmie jest tylko to co robi ta dziewczyna.

Zora, Jara, a może mi powiedzcie co wy widzicie w tym filmie złego? Ja rozumie, że to w schronisku jest kręcone, że trafił tam pies bity, że cała ta sytuacja jest dla niego okropna, ale w końcu jakoś trzeba psa przyzwyczaic do kontaktu z człowiekiem i do głaskania. Poza tym wg mnie ta kobieta jest spokojna i robi to co musi, czyli przyzwyczaja psa do kontaktu z człowiekiem. Nie robi nic na sile, nie ma w tym żadnej siły fizycznej, tylko takie opanowanie i spokój. A że głaszcze psa, pomimo ze ten wciąż wyje? No to jak ma go inaczej przyzwyczaić do kontaktu z człowiekiem? Powiedzcie mi, jeśli się mylę.
Cariotka Jaki Ness ma rozmiar szelek Hurtty tak z ciekawosci? Fajne są tre obroże z WarsawDoga? Przydałaby nam sie jakaś na zmianę i myślę o takiej granatowej🙂 Jak przetrwała Ness wczorajszą noc?

kolebka współczuję, Denis się bał i to były najgorsze momenty nie móć mu pomóc tylko patrzeć jaki jest przerażony. Z Dexiem nie wiedziałam jak bnędzie, pojedyncze strzały ignorował, wieczór spędził śpiąc obok mnie z radiem puszczonym w tle by nie zwracał uwagi na odgłosy. O pólnocy nieco bardziej się zainteresował, na tyle, że chciał wstać, zaczał nasłuchiwać ale zajęłam go zabawą i w sumie bez większych stresó∑ przetrwaliśmy noc, myślałam, ze będzie gorzej na spacerze huki ignorował a przejeżdżający samochó∂ wprawia go w szaleństwo, więc tego psa raczej się logicznie nie zrozumie.

Ascaia Sposobów na uspokojenie mam mnóśtw zależnie od sytuacji ale dlatego, że Dex jest mocno specyficzny na oszczekiwanie chyba najłatwiej dać jej jakieś zadanie, trochę skupić na sobie przynajmniej ta robiłam z Denisem, który też oszczekiwał najbardziej w momencie gdy ktoś przychodził, potem jak goście sie rozsiedli i był spokój to on też nawet podchodziuł bliżej.


To teraz w telegraficznym skrócie co u nas, a no lepiej ale.. nie wiem czemu;d Tzn w końcu zgadałam się ponownie z wetem co do leków i od jakichś 10 dni Dex dostaje fluoksetynę (bioxetik), która jest inhibitorem zwrotnego wychwytu serotoniny, więc w efekcje ma być jej więcej. Oczywiście efektu jeszcze wręćz nie powinno być bo to najwcześniej po kilku tygodniach stosowania ale.. od pewnego czasu jest dużo lepiej. Pewnie może być to sprawa postępowania i tej pracy, którą jednak cały czas z nim robię, ale wydaje mi się, że jakiś chociażby skutek uboczny w postaci senności od leku też jest bo no dziwne żeby tak nagle zaczął w ciągu dnia odpoczywać, dać się głaskać i w ogóle domagać tego.
Nie jest przymulony, na spacerach zachowuje się jak zwykle miewa nadal swoje dziwne lęki, zatrzymania z niewiadomych powodów ale generalnie jest w porządku, w domu zaś gdy nikt się nim nie zajmuje potrafi sam z siebie położyć się na ulubionym fotelu i tak sobie odpoczywać, gdy chodzi i snuje się a zachęcę go do wskoczenia obok mnie na łóżko nie protestuje, ugłaskany po chwili całkiem się wyluzowywuje i potrafi tak przeleżeć godzinę czy dwie. Wcześniej było to nie do pomyślenia, bo albo musiał mieć jakieś zadanie, albo zaczepiał albo burczał i powarkiwał gdy chciało się go za długo w jednej pozycji przytrzymać i pomóc wyciszyć, wiec to na pewno na ogromny plus. Zobaczymy jak będzie za jakiś czas czy uda się jeszcze te niektó®e fiksacje wytłumić albo chociaż zminimalizować do tego stopnia by dał się odwołać gdy zaczyna się kręcić. Głównie jest to po zabawie lub czymś co spowoduje, że nie radzi sobie z emocjami.

Fajnie też się z nim pracuje, da się go już nagradząć zabawą bo nie traci przez to mózgu, jest w stanie poczekać, wykonać parę komend w przerwach między zabawą. Jedyne co jeszcze mi się nie podoba to hm.. nie wiem nawet jak to nazwać brak apetytu czy niechęć do poejmowania smaczków czasami. Posiłki zjada normalnie, a są momenty w ciagu dnia, że mogę mu machać karmą pod nosem i nie zje. Nie mogę rozgryźć czy to wina tego, że jest zbyt najedzony (ale wczesniej jednak były rzadziej takie sytuacje) czy też stresu i z tego powodu odmawia jedzenia. Zwykle jest to gddy o dziwo jest spokojny… zastyga w bezruchu jakby odmawiał współpracy, ale np gdy wyciagnę zabawkę, rozbawię go to ożywa jest wszystko ok i potem z regułī już za jedzenie też pracuje. Co ciekawe nie ma tego problemu w godzinach posiłków jakby wiedział, że to ten czas. Najchętniej spaliłabym mu miskę i sprawdziła czy to pomoże ale nie chcę mu za bardzo zmieniać bo jak ja pojadę do Lublina to rodzice nie będą z nim ćwiczyc na tyle by wszystko dostawał z ręki wiec jednak niech ma te stałe godziny posiłków. Póki co jedynym rarytasem lepszym niż karma jest.. suchy chleb, też tego trochę nie ogarniam wczesniej miałam psa który jadł wszystko zawsze i wszędzie it o jest dla mnie nowa i dziwna sytuacja. Jak pies moze wąchać ser żółty i się odsuwać.. to samo z szynką, tuńczykiem i innymi przysmakami.. trochę to utrudnia sprawę. Chyba, ze to skutek uboczny leków mniejszy apetyt więc narazie będę obserować i zobaczę jak się sytuacja rozwinie, teoretycznie z upływem czasu skutków ubocznych powinno byc mniej i w mniejszym natężęniu.

Koniec marudzenia, mam obiecane zdjęcia, caballowa przeciwdeszczówka:


a tutaj padnięty pies po wigilijnej kolacji🙂


i kolejny odpoczywający pies podczas wieczornego oglądnia filmów:


nowa milość piłka ażurowa, małych piłeczek nie lubi nie wie co z nimi zrobić (nad aportem dalej pracujemy), a z ażurkiem biega, zaczepia go łapą, przeciąga się ze mną wieć jest fun!


ogrodowe szalenstwa:


i poważny, dorosły pies:


Co do tego filmu faktycznie zachowanie tej dziewczyny mocno nieodpowiednie, ale nakłonił mnie do refleksji, ciekawa jestem czy Dex w swoim krórtkim życiu zanim do nas trafił czy czasem nie był bity, on się momentami właśnie tak (nie aż tak jak na filmie) zachowuje  a u nas nikt na niego ręki nie podniósł. Gdy na początku podnosiłam zaawkę do góry, nad jego głowę kuilł się i odchodził, złapany (lekko) za obrożę potrafi pisnąć i od razu zastyka, jak się zapomni to jest jak normalny pies, a ma właśnie takie momenty gdy wychodzi z niego ta druga natura i wygląda jak obraz nędzy i rozpaczy. Stopniwo mam nadzieję będzie tego coraz mniej.

Ostatnia juz sprawa! Czy daawała któraś z Was psu probiotyki? tak się zastaawiam czy profilaktycznie nie dawać, jest szansa, że to by mu poprawiło apetyt, zwiększyło smak czy nie łudzić się? Zaszkodzić nie zaszkodzi, ale nie wiem czy nie cuduję za bardzo, jakie najlepsze?

E. Co do filmu to owszem niech głaszcze, ale ja bym robiła to delikatniej, może z przerwami na uspokojenie się psa i od przodu szyi, na klatce piersiowej, pod spodem pyska. A na filmie pies jest głaskany po głowie, po grzbiecie, dziewczyna jest frontem do niego, jest gdzies na fb film jak wlasnie prawidłowo zachęcić psa do kontaktu przez mniejsze ingerowanie, nie wiem czy uda mi sie go znaleźć. Widać jak mężczyzna siedzi bokiem do psa nie patrząc na niego zachęca, delikatnie i w efekcie pies bojący się człowieka ląduje mu na kolanach.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
01 stycznia 2016 23:16
[quote author=JARA link=topic=32.msg2473720#msg2473720 date=1451683945]
Drastyczne w tym filmie jest tylko to co robi ta dziewczyna.

Zora, Jara, a może mi powiedzcie co wy widzicie w tym filmie złego? Ja rozumie, że to w schronisku jest kręcone, że trafił tam pies bity, że cała ta sytuacja jest dla niego okropna, ale w końcu jakoś trzeba psa przyzwyczaic do kontaktu z człowiekiem i do głaskania. Poza tym wg mnie ta kobieta jest spokojna i robi to co musi, czyli przyzwyczaja psa do kontaktu z człowiekiem. Nie robi nic na sile, nie ma w tym żadnej siły fizycznej, tylko takie opanowanie i spokój. A że głaszcze psa, pomimo ze ten wciąż wyje? No to jak ma go inaczej przyzwyczaić do kontaktu z człowiekiem? Powiedzcie mi, jeśli się mylę.
[/quote]

Cały ten film jest zły. Zamykanie psa w klatce i zmuszanie go siłą do dotyku, gdzie pies wyje, trzęsie się, a ogon ma wciśnięty pod brzuch. Gdzie kobieta pochyla się nad psem, swoim ciałem na niego napierając, dotykając psa po głowie, po oczach, zbliżając do niego swoją twarz.
Rozumiem, że one chciały na tym filmie przedstawić traumę psa, ale tak się psów nie resocjalizuje. Ona go nie przyzwyczaja do dotyku człowieka tylko zmusza żeby zaakceptował ten dotyk. W psim świecie nie wystepuje nic takiego jak dotyk, głaskanie czy przytulanie. To jest widzi mi się ludzi. Sa psy i to mnóstwo, które lubią dotyk i same czasem po niego przychodzą, natomiast psy okazują sobie bliskość po prostu będąc obok siebie.
Ona go nie przyzwyczaja do dotyku człowieka tylko zmusza żeby zaakceptował ten dotyk.

A czym wg Ciebie rożni się przyzwyczajenie od akceptacji?
inną kwestia, jest zamknięcie w klatce. ok, jak rozumiem nie jest to najlepsze w możliwych wyjść, ale chyba nie do ominięcia w schroniskach? kojce, klatki, budy, jak byśmy tego nie nazwały, jakoś te psy przetrzymywać trzeba. Chyba, że znacie lepsze inne schroniska, gdzie inaczej to funkcjonuje? Bo ja się spotykałam tylko z kojcami w postaci klatek i wiem że dla psa to nie najlepsze rozwiazanie, ale ze względu na możlwiości chyba inaczej się nie da? Czy da się?
JARA, Magdzior, dziękuje za pobieżne wyjaśnienia  :kwiatek:  i czekam na obiecane filmiki i opisy jak poprawnie i prawidłowo głaskać i podchodzic do psa, żeby go zachęcić do kontaktu. Jak do tej pory wydawało mi się, że sam spokój i opanowanie wystarczy. Widać jest coś wiecej, czego nie wiedziałam (bo ja na szczęście takich problemów nie mam).
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
01 stycznia 2016 23:38
Tak, w schroniskach psy są przetrzymywane w kojcach. Ale praktykuje się zupełnie inne metody, począwszy od prawidłowego podchodzenia do psa poprzez zdobywanie jego zaufania.


A czym wg Ciebie rożni się przyzwyczajenie od akceptacji?
Tym czym lubienie szpinaku od jedzenia go tylko dlatego, że mama kazała.
Magdzior, trudno zajmować czymś psa i siebie psem jeśli otwierasz gościom albo przyjmujesz kuriera, itd. Nie opanowałam jeszcze rozdwojenia. 😉
Ogólnie komenda "spokój" niby istnieje, ale... Chyba pojedyncze psy tylko są takie, że kompletnie nie reagują kiedy ktoś "obcy" wchodzi do domu. Kurcze, pies to pies, ćwierkać lub miauczeć nie będzie. 😉
W sumie nie widzę powodu, żeby Werna nie miała dawać znać kiedy ktoś idzie. Taka funkcja psa, tym bardziej, że mieszkam sama.
Sytuacja z wczoraj dla mnie była kuriozalna. Ogólnie moi sąsiedzi często się śmieją, że nie są pewni czy ja mieszkam i czy pies nadal jest bo tak cicho i spokojnie. Wczoraj ta babka sama prowokowała sytuację, więc kompletnie nie widzę w tym naszej winy czy jakiejś upierdliwości-szczekliwości Werny.
Ascaia A no to fakt, miałam na myśli sytuację gdy ktoś przychodzi na dłużej, ktoś znajomy a nie kurier itd.  Denis też szczekał, ale ja na szczęście mieszkam w domu i nikomu to nie przeszkadzało, a gdy schodziłam otwierać drzwi jego zamykałam w kuchni czy pokoju żeby nie szedł ze mną obszczekać obcego. Zaś Dexter nie szczeka w takich przypadkach co mnie w sumie cieszy bo ma szereg innych problemów więc chociaż tu jest bezproblemowy, na dzwonek nie reaguje szczekaniem zupełnie go ignoruje - pewnie dlatego, że nie zawsze oznacza, że idzie ktos obcy, często otwieramy bramę jak już widać, że ktoś idzie więc dzwonienie nie jest tak częste żeby mu się uwarunkowało.

Podbijam pytanie dot probiotyków - dawał ktos? Warto, które? Albo cokolwiek zwiększajace apetyt? Ech to ostatnio nasz główny problem, śniadanie zjadł bo zjadł ale już potem nie chciał nic ode mnie wziąć, za zabawkę pracuje super, ale ciężko się tak robi prezyyjne rzeczy albo uczy nowych bo nie ma jak naprowadzić itd. Wyczytałam, że faktycznie leki SSRI mogą początkowo powodować zmniejsozny apetyt więć trzeba to przeczekać, ale gdyby ktoś znał sposób na zminimalizowanie tego to byłoby pięknie.

A u nas dzisiaj zimno, wieje ale jest odrobina śniegu! Maluch jest w siódmym niebie, biega po ogrodzie rozdmuchując sobie puszek spod łap i ma niezłą frajdę z tego.
Akurat tak się złożyło, że odkąd jest Werna miałam czas mocno ograniczonych kontaktów towarzyskich (praca). Ze względu na sukę może i źle, że od razu nie miała kontaktu z takimi sytuacjami, no ale co zrobić - życie.
Ale zasadniczo jak przychodzi moja przyjaciółka to poszczeka na nią no nie wiem... 5 minut? max 10? i albo idzie na swoje legowisko w kuchni, albo kładzie się koło nas w saloniku. Jak był kilka dni temu ksiądz po kolędzie, zamknęłam ją w kuchni, poszczekała chwilę jak wchodził, później była cicho i szczeknęła jak otwierał drzwi wychodząc. No nie patrzę na zegarek ile trwa to wyciszanie się, no ale na pewno nie jest to jakieś uporczywie szczekanie. Wczoraj było podobnie. No ale jak kobita przychodziła co 10 minut i waliła w drzwi to rzeczywiście ostatecznie można powiedzieć, że Werna ujadała przez godzinę. Moi znajomi uznali, że jakaś wariatka, nawet kolega chciał jej otworzyć i z nią podyskutować. 
Ascaia, a ona się nie uspokaja jak widzi, że ty tego obcego wpuściłaś i z nim rozmawiasz? W zdecydowanej większości psy które znam, jak widzą, że pan wpuszcza gości to przestają szczekać. Co dla mnie jest logiczne - niebezpieczeństwa nie ma, skoro pan wpuścił i akceptuje.

Ja mam za to pytanie - mój szczenior właśnie wrócił ze spaceru 20-minutowego z mężem. Wrócili, bo mimo, że szczeniak chciał biegać jeszcze to ewidentnie zaczął się trząść i podnosić tylne łapy na zmianę. Obmacałam go, nie wydawał się być specjalnie chłodny i zmarznięty - tylko łapy lodowate. Na dworze mamy pewnie coś koło -5, i wszędzie ubity lub przylodzony śnieg.
Chciałam go zabrać do stajni, ale teraz to mam trochę obawy. Szczeniak to prawie 14-tygodniowy Flat Retriever - jeszcze ma szczenięcy puch, dość gruby. Raczej nie przewidywałam derek dla niego - pytanie, czy nie będą jednak konieczne...
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
02 stycznia 2016 11:10
Sylwester? Luuuzik.
Staruszek już przygłuchy i okazało się, że nie trzeba było go nawet w kamizelkę antystresową pakować, bo i tak niewiele z wystrzałów słyszał.
A młody - osłuchany ze strzałami w lesie - wykazał się ogromnym entuzjazmem w myśl idei: gdzie strzelają, tam zwierzyna biega... i skupił się wyłącznie na wypatrywaniu ruchomych celów. Za to na ukruszonym lodzie podciął sobie palucha i teraz biega przymusowo w butach.
Psi bilans sylwestrowy mamy zamknięty na plusie.

epk, ja też zakładałam, że mój pies z podszerstkiem nie będzie derkowany. Niespodzianka. Nie dość, że model chyba mało udany mi się trafił i po wymianie szczenięcego futra podszerstek to wyszedł nam ten... tego... jakiś szczątkowy 😉 to jeszcze jako właścicielka niedobra nie pozwalam mu koni na hali ganiać i uziemione przy kawaletce dupsko zaczyna po kwadransie marznąć.
Z derek po moim poprzednim psie wyrósł, teraz czekam na dostawę zimowego egzemplarza w rozmiarze XXXL  😵
Alvika, nasz mały wczoraj zobaczył fajerwerki, najpierw usiadł i patrzył krzywiąc głowę raz na jedną raz na drugą a potem ruuuura w ich kierunku, bo tam jest na bank fajna zabawa....
Alvika opowiesz trochę o swoim polaku? ciekawi mnie charakter charta. trochę poczytałam w necie ale nie znalazłam informacji jak one reagują na inne psy, obcych ludzi? czy mocno są związane z właścicielem i podporządkowane mu, czy są raczej bardzo niezależne? w mieście odnajduje się dobrze taki pies, czy to raczej "wsiowy burek"?

w temacie sylwestra u nas młoda raczej nie reaguje na hałas, a starsza na hydroksyzynie leżała w łazience w wannie jak co roku. ale nie trzęsła się i nie piszczała więc było nie najgorzej. teraz niestety też od czasu do czasu coś huknie więc dalej najchętniej siedzi w łazience. czekam aż wróci do normalności.
U nas Sylwester jakoś minął. Figa na hydroksyzynie była już od tygodnia i była poprawa na szczęście. Tosia seniorka troszkę się potrzęsła a Robi poszczekał  😉 Oprócz tego Predator przez całą przerwę świąteczną się socjalizował - zwiedzał Rynek i ogólnie łaziliśmy po mieście i po kawiarniach.
Od połowy lutego będę rozglądać się za pokojem do wynajęcia i jestem przerażona...kto zaakceptuje mi psa który przez pierwszy tydzień lub dwa będzie chciał zabić innych współlokatorów..?

Cariotka Wolf of Wilderness oczywiście zasmakował predatorowi ale o dziwo duże biegunki miał, kupiłam potem od razu 6 kg Taste of The Wild i już go na tym zostawie  🙂

pozdrowienia od trójki i szczęśliwego nowego roku 🙂


btw. filmik straszny  🤔

Ascaia, już abstrahując od sąsiadki, moim zdaniem pies powinien reagować w 100% na komendę "spokój" albo "cisza". Te 5-10 minut obszczekiwania gości nie musi się każdemu podobać i kiepsko, że nie masz nad tym kontroli. Z moim psem łatwo poszło na zasadzie nauczenia "daj głos" i potem "cicho"- szybko zaczaiła i nie wiązała komendy "cicho" z moim podniesionym i już zdenerwowanym głosem, tylko komenda jak każda inna.
I jednak 5-10 minut to bardzo długo... Rozumiem jak pies zaszczeka słysząc domofon czy dzwonek a potem jak się drzwi otworzą i na tym koniec, albo tak jak mój, raz czy dwa jak stoi na balkonie i zobaczy innego psa. Nie wyobrażam sobie jazgotu przez kilka minut, nawet jako domownik a co dopiero żeby sąsiedzi musieli to znosić.
U nas Sylwester o wiele lepiej niż rok temu. Borys na byle grzmot przy burzy czy pojedynczy strzał zwykle reagował dość histerycznie. Strzelał zębami, leżał skulony, trząsł się cały. W tym roku mama dała mu jakiś preparat (nie wiem jaki, coś ustaliła z jego weterynarzem). Strzelania o północy oczywiście się bał ale wcześniej normalnie chodził, jadł, przytulał się, bawił, na pojedyncze strzały zdarzało mu się szczeknąć i ożywić się zamiast wrosnąć w dywan, spacery były na maksa błyskawiczne ale w ogóle udało się go wyciągnąć z klatki schodowej... 🙂
ushia   It's a kind o'magic
02 stycznia 2016 14:35
[quote author=JARA link=topic=32.msg2473758#msg2473758 date=1451690192]
Ona go nie przyzwyczaja do dotyku człowieka tylko zmusza żeby zaakceptował ten dotyk.

A czym wg Ciebie rożni się przyzwyczajenie od akceptacji?
inną kwestia, jest zamknięcie w klatce. ok, jak rozumiem nie jest to najlepsze w możliwych wyjść, ale chyba nie do ominięcia w schroniskach? kojce, klatki, budy, jak byśmy tego nie nazwały, jakoś te psy przetrzymywać trzeba. Chyba, że znacie lepsze inne schroniska, gdzie inaczej to funkcjonuje? Bo ja się spotykałam tylko z kojcami w postaci klatek i wiem że dla psa to nie najlepsze rozwiazanie, ale ze względu na możlwiości chyba inaczej się nie da? Czy da się?
JARA, Magdzior, dziękuje za pobieżne wyjaśnienia  :kwiatek:  i czekam na obiecane filmiki i opisy jak poprawnie i prawidłowo głaskać i podchodzic do psa, żeby go zachęcić do kontaktu. Jak do tej pory wydawało mi się, że sam spokój i opanowanie wystarczy. Widać jest coś wiecej, czego nie wiedziałam (bo ja na szczęście takich problemów nie mam).
[/quote]

E. przyzwyczajenie wymaga czasu, cierpliwosci i pozostawienia inicjatywy po stronie psa
zwykle zaczynasz od karmienia psa z odleglosci, potem stopniowo, jak przestaje sie bac z reki czy blisko reki
potem, jak juz wie ze nie bijesz siedzisz w poblizu - nie górując NAD psem, nie pchając się z łapami, nie patrzac na niego
czekasz
az pies podejdzie, powacha
az on uzna ze chce przebywac z czlowiekiem i czuje sie na tyle komfortowo, zeby zaakceptowac dotyk

ja wiem, ze czlowiekowi wydaje sie ze glaskanie jest mile i robi biednemu pieskowi dobrze
ale tak nie jest

to co ta kobieta robi to zmuszenie psa zeby uznał że ona go "taaaaak kocha i taaaaaka jest fajna bo z miłością go głaszcze" o to zwierzatko zwyczajnie bylo przerazone - ta kobieta :/
jej szczescei ze psina mocno zdominowana i ulegla, bo mocniejszy pies by ja po prostu pogryzl
Cariotka   płomienna pasja
02 stycznia 2016 15:36
Magdzior no my mieliśmy też ten model ale były na moje psy za duże te derki, więc nie wiem czy ja źle pomierzyłam 🙁 Ale fajne kolorki- pasują mu!
Moja póki co się zbytnio nie bawi- to nasz największy problem. Jak się bawi to 2 minuty i koniec, woli głaskanie lub ewentualnie kość alfa spirit.
Sylwester kiepsko jeżeli chodzi o Ness...od 13 do 3 w nocy nie wyszła na pole bo psychicznie nie dała rady  😵 Tak to łaziła za mną krok w krok i była ciągle wtulona...nie głaskałam jej ale wyjątkowo mogła spać na łóżku i być przylepą. A Onyks...no cóż ten pies nigdy niczego się nie bał 😁
Co do obróżek z Warsaw Dog- rewelacja!!! Bardzo porządne wykonanie..smycz podobnie :kocham Bardzo szybka przesyłka i świetna obsługa. Ja jeszcze splash będę zamawiać, półzacisk. Brakuje mi tylko szerokości 2 cm 🙂 Zdecydowałam się na 1,5 cm. Hurtty mamy 60 cm. Jestem z Nich bardzo zadowolona. Co do tej niebieskiej z WD dla mnie śliczny kolor 🙂
dumkowa no my z Ness na Acanie Ranchlands, bo po Alfie ma straszną biegunkę...miałam nadzieję że obydwa psy przestawie na jedną karmę ale niestety.
Taste of the Wild ma dla Ness za duże granulki...a szkoda bo cena i skład fajny. Byłam pozytywnie zaskoczona że chce jeść tą Acane.

Co do uspokajania psa i gości w domu wszystko ma swoje granice. Onyks był bardzo szczekliwy, Ness powarkuje, ale wiedzą że mogą zaszczekać raz i basta. Ness mówię miejsce, Onyksowi do siebie i ich nie ma. Niesamowicie wkurzają mnie szczekające psy jak idę do kogoś w gości.

Mam jeszcze dylemat czy Orijen jest o wiele lepszą karmą niż Acana?
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
02 stycznia 2016 17:02
kurczak_wtw, najlepiej żeby jeszcze Cervus opowiedziała coś o swojej polskiej suczy, bo chociaż młodsza, to o niebo bardziej "polska" w zachowaniu. Aaaaaaale że mi dziecko na kolanach zaległo i jestem uziemiona, to zaraz będzie cała epopeja  😂

W przeważającej mierze są to psy mocno dominujące. Mam wrażenie, że spora część właścicieli polaków i ich miksów daje sobie zbyt łatwo wejść na głowę, a one tylko na to czekają. Jak obserwuję te układy, to często mam wrażenie, że wystarczyłoby jedno stanowcze 'nie', a piesul pokazałby właścicielowi zęby, serio. Zresztą, sama też pozwalam Foce na zbyt wiele i pewnie niedługo zbiorę plony swojej pobłażliwości (jak na razie nie mieliśmy żadnej konfrontacji, ale mój pies to mentalny błazen na poziomie półrocznego szczeniaka). Polaki mają niesamowite zapędy do stróżowania, co zawsze mnie zaskakuje. W tym temacie Fokson milczy łaskawie i nie odstawia scen, ale pozostałe polaki zawzięcie pilnują tego, co ich. Ich kocyk, ich fotel, ich mieszkanie, ich samochód... i jak uznają, że granica została przekroczona, to nie ostrzegają nawet, tylko od razu frontalny atak - zęby idą w ruch.
To psy niesamowicie czułe i wrażliwe. To takie bluszcze potrzebujące człowieka jak tyczki. Mizianie, drapanie, klepanko, rozmowa - wydaje mi się, że na tym polu mają wymagania wyższe niż psi standard. Jednocześnie to nie jest pies-cień, który będzie się włóczył za człowiekiem po całym mieszkaniu; z chęcią uwali się na kanapie obok ciebie i dopiero wtedy "odpłynie". Bardzo ciężko jest mi odesłać psa na odpoczynek z dala ode mnie, a w zasadzie chyba nie ogarnęliśmy tego typu odsyłania. Pocieszam się, że to nie tylko mój charci problem 😉 Niby na posłanie lub do kenelówki pójdzie bez szemrania, ale o wyciszeniu nie ma mowy. Jest wtedy na czujnym stand-by, żeby jak najszybciej móc wrócić do stada. Tfu, do ukochanego właściciela. Stosunek wobec dzieci, obcych, innych zwierząt itp. zależy u polaków mocno od ich wczesnej socjalizacji. Cokolwiek zaniedbasz - jako dojrzały pies będzie podchodził z mocną rezerwą i podejściem "jesteś obcy: ugniesz się albo zginiesz". Z rzadka dorosłe psy nie otrzaskane wcześniej z dziećmi tolerują ich jazgot i ruchliwość. Dominacja wobec gości - szczególnie przy braku właściciela, który pokaże psu miejsce w hierarchii - to chyba standard. Czasem próbują nawet dominować TŻ swojego właściciela. Tutaj mogę rozpływać się nad moim osobistym polskim egzemplarzem, który wobec obcych ma rezerwę, ale zapędy w kierunku dominacji są bardzo ukrócone. To przyjaciel wszystkich i wszystkiego, sędziowie na każdej wystawie podkreślają jego pozytywne nastawienie i zerową agresję, a handlerzy z uśmiechem biorą jego ringówkę - będzie bez mruknięcia pracować z każdym.
Z kwestii uciążliwych wartych wspomnienia: moja jednostka jest wybitnie niszcząca w ramach lęku separacyjnego, niestety, chociaż reszta rodzeństwa też zalicza jeszcze takie demolki (albo hodowca mnie tylko tak pociesza, hahaha). Ogólnie, wymaga rozrywkowego życia - a kong, mrożonki, zabawki i kości nie zawsze są rozrywką wystarczającą. Nas ratuje nieco obecność drugiego psa i stada własnych kotów w mieszkaniu.
Polaki w mieście odnajdują się świetnie 🙂  ale to są inteligentne patyczaki, wszędzie znajdą sobie rozrywkę. Od biedy zawsze można zorganizować polowanie na liście noszone wiatrem, na przelatujący nad domem samolot, na cokolwiek. I w tym tkwi chyba problem z posiadaniem charta: jako wsiowe burki (takie zostawione same sobie) z braku rozrywek mogą zająć się wyjątkowo głupimi zabawami pt. polowanie na kury, wypady do lasu na zająca itp. A w mieście, niewybiegane, nadrabiają w nieciekawej zabawie z pobratymcami urządzając na nie polowanie. A charta trzeba zmęczyć. Po kontuzji kolana musiałam ułatwić sobie robotę w kwestii ruchu psa i mocno wkręciłam swojego polaka w aportowanie - ja męczę się przy tym niewiele, a pies wyrabia kondycję plus koordynację w nagłych zwrotach, same plusy. Do tego wybitnie szybko męczy się umysłowo. Wybieganie charta nie jest trudne, chociaż bywa kłopotliwe ze względu na popęd łowiecki. Odwołanie charta z pogoni... to temat-rzeka.
Jako "człowiek po owczarkach" miałam wielokrotnie ochotę walić głową w ścianę w kwestii podatności charta na naukę. I wciąż tą ochotę miewam 😉 To szalenie bystre i inteligentne psy, ALE użytkowo nie miały współpracować z człowiekiem w takim zakresie, jak większość pozostałych psów myśliwskich - miały być samodzielne. No i są. Wiedziałam o tym zanim zdecydowałam się na polaka, ale czasem nerwy i tak mi puszczają, jak po raz enty motywacja do pracy leży i kwiczy, a pies co 4 minuty zalicza reset mózgu i całą pracę zaczynasz od nowa. Hasło "indywidualne podejście" nabiera tu nowego wymiaru, bo standardowe metody nauki dają bardzo często zerowy efekt. I tu chylę czoła p. Dagmarze Kierul, która swojego polaka przygotowała do pozytywnie zaliczonego egzaminu PTT. PEŁEN SZACUNEK! Dla porównania, tak w temacie pracy węchowej: szukając "zagubionej" piłeczki mój pies potrafi przejść obok swojego aportu 5-6 razy i nie zauważyć, tzn. nie wywęszyć go. Będąc 10-15 cm od niego. Serio. Dwa razy zaliczył poślizg stawiając łapę na piłce... i szedł szukając dalej. Genialny wzrokowiec, węchowo totalnie do luftu.


EDIT:
Mąż stwierdził, że się nie będzie wydurniał i nie założy psu butów na spacer. Wrócili z kolejną pociętą łapą. Tja.
Do nas przyszła zima, jest śnieg, nowa piłeczka i szaleństwa ☺ Pozdrawiamy noworocznie i życzymy wszystkiego dobrego na następne 12 miesięcy  😅




Oj, dziewczyny, dziewczyny. Jest takie sformułowanie "5-10 minut", że coś trwa krótko. Myślicie, że stoję z zegarkiem i mierzę. 😉
Owszem nie mamy jeszcze tego, że "spokój" czy "cicho", które skutkuje w punkt. Co nie oznacza, że nie będziemy nad tym nadal pracować. Np. sposobem, który poddała Dzią. Biorąc pod uwagę różne problemy Werny to nie oczekujmy cudów. U niej niektóre szczekanie to oznaka strachu, więc..

A tak poza tym, nieco ironizując, to pies nie robot. Pilota w zestawie nie ma.
Może i przydałyby się piloty do psów, do kanarków, do ząbkujących niemowląt, staruszków nie słyszących radia i telewizji... A gdzie tam, do dorosłych też, bo jedni za głośno uprawiają seks, a inni majsterkują. A młodzież słucha muzyki i robi imprezy. 😉 Wyciszyć, wyłączyć, schować do szafy. Wtedy życie w bloku byłoby takie idealne, takie wygodne. 😉 Mi już szczerze mówiąc to ciągłe szukanie komfortu i lekkiego, przyjemnego życia u wszystkich już obrzydło. Życie ma cienie i blaski, tak to wygląda i już. Ja słyszę jak sąsiadka (chyba właśnie ta od wczorajszej akcji) gada przez telefon praktycznie codziennie i w każdą niedzielę jak się zbiera do kościoła o 8 rano to tupie obcasami po całym mieszkaniu 😉 Też nie jest to komfortowe, ale co zrobię? Trudno się mówi i żyje się dalej. 
Jak Werna raz na kilka tygodni chwilę poszczekała to chyba się nikomu świat nie zawalił. Bez przesady. Jak już pisałam, większość sąsiadów jest zachwycona jaka suka grzeczna i jak w ogóle nas nie słychać.
Ale pies czasem szczeka - miauczeć nie będzie. 😉
 
Co do filmu - Robi dumkowej tez nie lubi dotyku, generalnie nic nie lubi jesli chodzi o obcych ludzi. Nie chcialabym patrzec na scene, kiedy ta pani stosuje taka metode na nim, bo by zostal w nagrode pozbawiony zycia. Ale najpierw Pani pozegnalaby wlasne dlonie.
Ascaia, dlatego ja napisałam "abstrahując od sąsiadki", bo u mnie w bloku to i wyjące/szczekające psy i stary głuchy Rychu rzucający mięsem za ściany i za chwilę mój własny ryczący niemowlak 😉 Bardziej myślę o tym, że 99% skuteczność w "cicho" się przydaje - wiem po moim ex psie, który potrafił "drzeć japę" w najmniej pożądanych momentach i ta komenda ratowała mi życie. Ale nie zawsze używałam, bo tak jak piszesz, piec nie robot i niech se szczeka czasem.
Dziękuje Ushia  :kwiatek:
czekam dziewczyny na obiecane zdjecia, filmiki, albo po prostu linki do ciekawych stron o wychowywaniu 🙂 ufff, jak to dobrze, że mój nie musiał być socjalizowany
w zasadzie to chyba bardziej on zsocjalizowal sobie mnie  😉 
Trochę się obawiam komendy "daj głos" ze względu na Werny tendencje do ekscytacji. Większość naszej codzienności skupia się raczej na wyciszaniu, uspokajaniu, opanowaniu, itd. Nie wiem czy dawanie jej "furtki" na szczekanie prowokowane jest w tym momencie dobre.
Cariotka   płomienna pasja
02 stycznia 2016 20:37
Ascaia przerobicie to...i tak już jest niebo lepiej. Nie ma co ukrywać jest to pies wymagający jeśli chodzi o wiedzę właściciela- ale dajesz radę. Ja odkryłam że Ness warczy na przybyszy bo mnie broni i uważa że ktoś na pewno chce mi coś zrobić i po jakiego kija on przychodzi. Pomogło zachowanie się jak suka  😁 Czyli ,,Jestem pewna że nic mi nie jest, jeżeli jesteś w fazie ekscytacji idź do siebie...już!'' no i wszyscy faceci dawali jej przysmaki, bo się bała mężczyzn. Teraz najbardziej się cieszy jak widzi moich braci i mojego kolegę...jedzonko przyszło. Ale jak mój brat ostatnio przestawiał magnesy na lodówce w kuchni to warczała przez 3 minuty...rodzina się śmiała że na pewno chce ukraść.
Sytuacja Werny pokazuje jak bardzo ważne są jednak pierwsze miesiące życia psa i pokazanie mu świata. Jestem pewna, że to czego doświadczamy teraz to właśnie tego typu zaniedbania.

Hmmm... Cariotka, tak po cichu mówiąc to ja się sama zastanawiam co to by było / będzie jeśli w moim życiu pojawiłby się mężczyzna no i... przyjemności z tym związane. 😉 Jak Wer będzie na kogoś w domu i na jego bliskość przy mnie reagować. 😉

Na nią jedzenie nie działa. Najlepszym sposobem na ludzi jest to by jej nie zaczepiać. Jeśli tylko ktoś zrobi "no Werna, no chodź" to jest po temacie, nie podejdzie, będzie się cofać i właśnie zacznie powarkiwać i poszczekiwać. Raczej by pewnie działała piłeczka czy inna zabawka... no właśnie można by tego spróbować, chociaż rozbawianie tego sierściucha w domu bywa ryzykowne. 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się