Podsumowanie roku 2015

Czy w domu o takim stanie nie można Twoim zdaniem mieszkać? Wiesz ile ludzi mieszka w takich domach?
Dziewczyny, przeniescie moze pomoc (i cos czuje, ze dyskusje) do innego watku, o ile figaro sobie tego w ogole zyczy! Ten watek ma specificzna forme i tak to ninprzypial ni wypial.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
02 stycznia 2016 18:42
W ubiegłym roku miałam kilka minusów:
Minusy:
- nie podjęłam próby powrotu na studia (zootechnika- musiałabym zaczynać od I-ego roku);
- nie miałam odwagi skontaktować się z osobą, która kupiła ode mnie konia (być może tego konia już dawno nie ma na świecie);
- straciłam dziadka tuż przed świętami;


A 2015 rok? Co mi przyniósł?
Plusy:
- zaręczyłam się (w Wigilię);
- wróciłam na studia, zootechnikę, ale na zaoczne;
- spędziłam cały miesiąc za granicą ze swoim chłopakiem (już narzeczonym) na trochę przymusowym urlopie, dzięki temu pierwszy raz leciałam samolotem;
- odwiedziłam rodzinne strony mego faceta i jego rodzinę- pierwszy raz pokonałam tak daleką podróż samochodem jako kierowca (około 530km za jednym zamachem);
- RAZ wybrałam się na trening sportowy, na którym przekonałam się, że taka beznadziejna nie jestem;
- byłam w kinie po kilkuletniej przerwie;
- miałam baaardzo dużo klientów w pracy- w zeszłym roku było ich bardzo mało;

Minusy:
- wywaliłam sporo kasy na nasienie i inseminację klaczy- nie poszczęściło mi się... W tej cenie mogłam kupić sobie konia;
- wywaliłam kasę na mechanika i po ostatniej naprawie (amortyzatory przednie i tarcze) nie mogę odbić się finansowo;
- nie udało mi się pojechać na jakiekolwiek zawody, a miałam takie ambitne plany... W sezonie miałam dużo klientów i nie miałam czasu na poćwiczenie na koniu, ani na wyjazd na zawody;
- nadal nie skontaktowałam się z osobą, która odkupiła ode mnie konia. Jedynie dwa razy przejechałam przez miejscowość, gdzie miał pojechać.

W sumie 2015r jest na plus.
Dzięki dziewczyny 🙂. Nie ma co zakładac wątku. Ten faktycznie zaśmieciłam  :kwiatek:. Już uciekam na pv 🙂.
ps
Część tego dworku  ( innego właściciela) faktycznie popadła w ruine , i na to niestety nie mieliśmy wpływu 🙁... Nasza była zadbana , i remontowana w ostatnim  czasie . Na zewnątrz nie bardzo można było coś zrobić ... Kto ma zabytek ten wie dlaczego.
5 lat temu kiedy przeniosłam się za końmi na wieś , priorytetem była obora dla krów mlecznych zgodna ze standartami unijnymi.  Dworek miał być rozwiązaniem tymczasowym... Niestety  życie ułożyło się inaczej . .
1/ Przygarnęła się do mnie Werna. (właśnie jest ze mną w pracy i grzecznie śpi przy nogach)
2/ Dostałam dofinansowanie z MKiDN, dzięki czemu udało mi się zrealizować autorski projekt bajkowy, który chyba mogę zaliczyć jako sukces. Oznaczało to naprawdę sporo pracy, co w połączeniu ze standardowymi obowiązkami dało dziki natłok spraw do ogarnięcia. Ale mam sporo satysfakcji.
3/ Zrobiłam samodzielnie ławę ze schowkami na balkon.
4/ Na dzień dzisiejszy.. tfu, tfu... czuję się dość stabilnie finansowo. Wymieniam jako plus, bo do tej pory bywało mocno różnie.

Takie plusy.
Minusów nie piszę. Bo nie 😉 


2015 rok już w pełni zakończony, to jeszcze uzupełnię.

Ostatnie dwa tygodnie roku okazały się zbawienne dla mojego samopoczucia. Luz pracy, teraz długi urlop. Pozytywniej patrzę na świat.
Do ławy na balkonie dołączyła zrobiona własnoręcznie szafka, kończona w Sylwestra o godz. 20 😉 Jestem naprawdę dumna z siebie i utwierdziłam się w tym, że stolarstwo jest fantastycznym hobby.
Zawodowo ten rok był niesamowity, ale jednak ciężki. Widzę plusy i minusy tej sytuacji.
Werna nie jest łatwym psem i pewnie będą jeszcze nadal momenty braku sił i zwątpienia, ale jest już przecież moją kochaną dziewczynką. 🙂

Bardzo kiepsko wygląda podsumowanie roku jeśli chodzi o życie towarzyskie i takie osobiste. Poświęciłam się pracy tak bardzo, że nie starczało mnie dla siebie samej. Odbiło się to na różnych relacjach, ale też je zweryfikowało. Przeżyłam ogromny zawód, który kosztuje mnie ranę w serduchu, no ale i tak bywa.

Niestety posypałam się zdrowotnie. Trochę to wynik wypadku z 2014r., trochę zaniedbań z mojej strony.

Konie to temat porażka. 🙁


Co mi się marzy w 2016 i jakie mam postanowienia?

Przede wszystkim znaleźć równowagę pomiędzy zaangażowaniem w pracę, którą naprawdę lubię a życiem prywatnym. Dbanie o siebie, czasem wręcz na granicy rozpieszczania. 😉 I mieć życie towarzyskie.
Zrobić porządek ze zdrowiem i wyglądem.
Wrócić do życia stajennego.
Skończyć urządzanie mieszkania.
To chyba najważniejsze sprawy.

Patrząc na wróżbę "jak Nowy Rok taki cały rok" to zapowiada się bardzo, bardzo dobrze, bo wczorajszy dzień spędziłam spokojnie, bardzo przyjemnie, również towarzysko i z aktywnością. 😉



Miałam tu już nic nie dopisywać, ale jednak od poprzedniego wpisu się pozmieniało co nieco 🙂 ostatnie dwa tygodnie były super, bo M zjechał na święta, co prawda niedługo znowu zostanę słomianą wdową, ale już jako Narzeczona 🙂 miejmy nadzieję, że pozostałe sprawy się ułożą i ten rok będzie cały tak samo dobry jak jego początek 🙂
wasia   Goniąc marzenia!
03 stycznia 2016 08:06
Pierwszy raz podsumowuję, ale rok 2015 był zdecydowanie najbardziej przełomowym rokiem mojego życia!
W kwietniu na świecie pojawiła się Małgorzata. Wywróciła wszystko, co tylko się dało, do góry nogami i totalnie pozmieniała priorytety.
Potem równia pochyła. Spore problemy mieszkaniowe, brak prywatności, brak życia jako mąż i żona. Katastrofa, kiła i mogiła, myśli o wyprowadzce, słowem równia pochyła.
I stał się cud, zdecydowaliśmy się ratować siebie i skoczyć na główkę do basenu- kupiliśmy dom. Odżyliśmy jako małżeństwo i zaczęliśmy czuć się przede wszystkim jak rodzina.
Spełniłam swoje mini marzenie o pięknej, jasnej kuchni i przytulnych wnętrzach oraz o tarasie, na którym z pewnością nie jedna poranna kawka zostanie wyżłopana jak tylko temperatura pozwoli 😉
Kolejne spełnione marzenie to przygarnięcie psa ze schroniska. W październiku dołączył do nas Ryszard, pies w typie husky. Ryszard jest głuchy. Prawdopodobnie spędziłby resztę swoich dni za kratami.
Małgorzata rośnie jak na drożdżach, lada moment będzie łazić na dwóch.
Do naszej rodziny dołączyła wczoraj Julia. Zaledwie 0,5kg piesek, mieszanka jorka i ratlerka.

Z minusów? Jeździectwo leży i płacze. Jak się uda raz w tygodniu z koniem spotkać to jest już ok.
Zdecydowany plan na 2016 rok to zadbać żeby koń nie zapomniał jak wyglądam.
I oby ten rok był po prostu spokojny. Tyle mi wystarczy.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 stycznia 2016 14:56
To był ciekawy rok, wiele się wydarzyło, i to w kategoriach rzeczy ważnych.

Pierwsze kilka miesięcy mocno jeździeckie, choć wszystko w ramach pracy. Jeździłam dużo fajnych koni, zdałam sobię też ostatecznie sprawę, że ogólnie nie mam talentu i już chyba zawsze będę co najwyżej bardzo przeciętnym jeźdźcem.
W maju kupiłam samochód, i szczęśliwie udało się sprzedać poprzedni, co było sporą ulgą.
W maju dowiedziałam się też, że jestem w ciąży 🙂 Niby lekko planowanej, ale raczej na jesień, więc szok był spory. Zdecydowaliśmy się przyspieszyć nasz ślub, zorganizowaliśmy go w jakieś 7 tygodni, trochę na wariata, ale wyszło dość cudownie, z końmi w tle.
Udało nam się spędzić kilka cudownych dni wędrując z plecakami po Dolomitach, przeżyliśmy kilka ciekawych przygód na ferratach. Później byliśmy na wakacjach w Polsce i w końcu zasmakowałam nieco żeglarstwa.
W sierpniu po raz drugi zostałam ciocią 🙂
Pod koniec lipca zamknęłam swoją działalność i powoli minimalizowałam pracę z końmi. Do listopada wciąż jeszcze lonżowałam i ostrzygłam kilkanaście zwierzaków.
Od września w końcu trafiłam na intensywny kurs niemieckiego, poznałam fajnych ludzi i trochę się rozgadałam.

Z minusów - dużo czasu przeleciało mi przez palce, wiem, że mogłabym go lepiej wykorzystać.

Plany na 2016? Urodzić zdrową Dzidzię, odnaleźć się w nowej sytuacji i nie zwariować. Znaleźć czas i siłę, bo robić też małe rzeczy dla siebie. Wrócić do formy, móc się dalej uczyć i rozwijać. Kochać i być kochana.
Czyli niby mało, a tak wiele 🙂

Czy w domu o takim stanie nie można Twoim zdaniem mieszkać? Wiesz ile ludzi mieszka w takich domach?
pytalam z ciekawosci , bo myslalam , ze moze link mi sie otwiera zly. Moim zdaniem nie mozna zamieszkac w ruinie, ktora sie wali, bo to proszenie sie o klopoty. Nie dotyczy sie to jednak figaro, bo teraz wyjasnila , ze jej czesc byla wremonotwana. Ogromnie Ci figaro wspolczuje  :kwiatek:
Lotna - Bycie matką to marzenie każdej kobiety , życzę ci żeby się spełniło , tylko to też trochę wyrzeczeń .
Ta babka jest fajna warto ją pooglądać 
Averis   Czarny charakter
03 stycznia 2016 17:24
Smok10, błagam, a bycie ojcem, to marzenie każdego mężczyzny?
Lotna - Bycie matką to marzenie każdej kobiety


Naprawde kazdej?  😲
Scottie   Cicha obserwatorka
03 stycznia 2016 18:53
sanna, nie wiedziałaś?! To już wiesz. Jak nie masz takiego marzenia, to nie jesteś kobietą 😉
Scottie, i obawiam sie, ze wiecej nas tu takich 🤔  z calym szacunkiem i zrozumieniem dla tych dla ktorych posiadanie dziecka jest marzeniem no 1. Bez wzgledu na czas, okolicznosci i cala reszte.
wasia, jak te Twój koń miał na imię, bo mnie męczy, ale skleroza wygrywa 😀 Pamiętam, że coś na S chyba i krótkiego, ale ni cholery nie pamiętam!!

Smok10, wygrał wątek 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 stycznia 2016 21:46
Lotna - Bycie matką to marzenie każdej kobiety , życzę ci żeby się spełniło , tylko to też trochę wyrzeczeń .


Wow, Smok wygrał nie tylko wątek, ale wręcz cały internet.
Gratuluję znajomości nie tylko kobiet, ale wręcz marzeń "każdej kobiety"  🤔
wasia   Goniąc marzenia!
04 stycznia 2016 06:38
Dzionka
Jak tak dalej pójdzie to i ja chyba zapomnę  😜
Promise  😉
To i ja podsumuję. Poprzedni rok:
- emocjonalnie wypruł mnie na lewą stronę, przemielił i odebrał mi chyba kilkanaście lat życia z powodu stresów. Jeszcze nie miałam takiego roku. Masakra
- praca spoko
- młody- jego nauka ani lepiej ani gorzej, ale cudów nie oczekiwałam, więc w sumie ok
- koń- czasami powoziłam tyłek i ustaliłam sama ze sobą, że koniec walki o zbyt wiele. Odpuszczam i grzecznie zajmę się jazdą rekreacyjną, bez nadmiernych spin. I tak nie mam na niego czasu, więc nie będę się głupio oszukiwać w tym temacie
- rozrywki- fajne wakacje, motocyklami do Rumunii nad Morze Czarne, potem niespodziewana Teneryfa- gdzie z mężem spędziliśmy cudowne 7 dni
- odchudzanie- raz lepiej raz gorzej, czyli jak zwykle. Ale utrzymuję zadowalającą wagę i wygląd już kilka lat, więc w sumie sukces. Minusem są co chwila pojawiające się kontuzje. Np. powięź w przedramieniu, która wykluczyła mnie z ćwiczeń na 4  m-ce
Postanowienia na rok kolejny. Nie mam postanowień poza takim, by być szczęśliwą i żeby starać się we wszystkich zakresach, by było jak najlepiej. I tyle.
Czekam na 2015, już wiem, że zacznie się dla mnie...ambitnie 😉 Mam szalone plany. Mam tylko nadzieję, że przewalczę lenistwo i dam radę przejść przez sesję 😉


I zaczął się ambitnie 🙂 To był rok wyzwań i podróżowania.

Pierwszy raz podróżowałem autostopem, skoczyłem na bungee, odwiedziłem 10 krajów (Hiszpania, Belgia, Holandia, Dania, Szwecja, Niemcy, Czechy, Słowacja, Węgry, Ukraina), ukończyłem maraton (42km 195m), koordynowałem międzynarodowy projekt, poznałem jeszcze więcej ludzi z zagranicy i jeszcze więcej przyjaciół na lata, chodziłem do filharmonii i teatru, jeździłem na nartach, chodziłem po górach, byłem na Woodstocku, stałem na jednej scenie z Jaśkiem Melą i Rafałem Brzoską. Nie bez problemów, ale zdałem obie sesje 🙂 Obym zdał i najbliższą.

Niestety, ten rok nie miał NIC wspólnego z końmi. Jeździłem może ze 3 razy. Sprzedaje oficerki, bo zrobił się zbyt małe w łydce 🙁

Nie wiem do końca co chcę robić ze swoim życiem. Skończyły mi się oszczędności, muszę znaleźć pracę.


Ten rok znów będzie przełomowy. Planujemy ze znajomymi spory projekt podróżniczy (info soon 😉 ). Oby wszystko się udało.
ceffyl   Niektórzy ludzie są taktowni. Inni mówią prawdę.
20 stycznia 2016 23:38
Długo milczałam bo w sumie nie wiedziałam co i gdzie napisać. Wypowiem się więc tutaj bo rok 2015 był rokiem wyzwań i trudnych decyzji.
Kiepski finansowo, konfliktowy rodzinnie, zamieszkała "na co dzień"z nami córka mojego partnera (nastolatka, dotąd bywająca weekendowo) więc wyzwań nie ma końca 😉 ,  jeździecko "po..bany" dał dużo doświadczeń i wiedzy. Decyzją przemyślaną, po próbach wielu - tak mentalnych jak i fizycznych - siwy pojechał do nowego domu.
W nowy rok weszłam z pustką wewnętrzną i nie potrafię posadzić dupy w siodło na żadnego innego konia  🙁  Niezaprzeczalnie "nieposiadanie" konia ma swoje plusy, choćby finansowe i z pewnością pozwoliło mi to wejść w Nowy Rok  inaczej niż dotąd, mimo wszystko jeździecko mnie nie ma  😕

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
21 stycznia 2016 07:51
Niech 2016 się już skończy ... 😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się