Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

[...] nie jestem takim człowiekiem, poprostu jak czuje odrzucenie, i negatyw nie potrafię wyciągnąć reki, i rozmawiac. Bo jest jeszce gorzej.
No właśnie, pewnie tu jest problem i pewnie moje "rady" można w Twoim przypadku o kant d.... rozbić. 😵
Ja jestem cholernie dominującą zołzą i w pale mi się takie sytuacje nie mieszczą.
Gdyby moja matka, albo teściowa próbowały się wtryniać w moją ciążę, dziecko, życie... to natychmiast bym im zakomunikowała, że albo szanują fakt, że to JA*) decyduję (mając niby na uwadze ich rady), albo w życiu wnusia nie zobaczą.  😀iabeł:

*) JA to znaczy MY. Głos obojga rodziców MUSI być jednomyślny. Przynajmniej w momencie rozmowy z ich rodzicami/teściami. 😉
Najpierw trzeba ustalić plany, założenia i zasady z osobą, która ma 50% udziałów w życiu małego człowieka.
Ja mam niestety jedną prostą radę - wyprowadzić się 😉 Z facetem, oczywiście. Wiem wiem, nie zawsze możliwe i w ogóle, no ale czasem warte zachodu.
Mogłabym ale jeszce chce pochodzić do pracy, moj dom jest 40 km od mojej pracy i w tym momencie sie wynajmuje, nie chce tracić pieniędzy z wynajmu wiec musze jakos zdzierżyć to.


niestety nie wiem czy to pomoze na problem buntowania chłopa, wydaje mi sie ze on bedzie jeszce bardziej dążył do kontaktu , co moze obrócić sie , dlaczego ja nie chce do jego mamusi.

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 stycznia 2016 22:07
Kot  współczuję, bo znam sytuację z autopsji. Tylko u mnie wszystko było pod przykrywką "nie chcę Ci nic narzucać, ale powinnaś... bo ja wychowałam i WIEM, że... bo MOJE dzieci nigdy tak nie miały więc to co mówisz NIE MOŻE być prawdą..." itd. Takie "bo ja chcę dobrze, a Ty zła mnie nie słuchasz". I też byłam fantastyczną synową dopóki się dziecko nie urodziło... Doszło to niestety do tego stopnia, że aktualnie zerwaliśmy całkowicie kontakty.
Tylko ja na szczęście/nieszczęście mam za sobą mojego chłopa, który też nie zniósł toksyczności swoich rodziców.
CzarownicaSa, Szczęście.
Masakra jest jak synuś nie ma odciętej pępowiny i nie chce jej odciąć. 😉
>Masakra jest jak synuś nie ma odciętej pępowiny i nie chce jej odciąć. 😉

pół żartem pół serio, ciekawe czy tak samo będziemy myślały za te dajmy na to 20 lat  😁
Kocham swoją mamę najbardziej na świecie i uważam, że jest cudowną osobą ( 😉 ) ale nie wyobrażam sobie z nią mieszkać z moim partnerem i w niedalekiej przyszłości dzieckiem - zresztą ona sama zawsze twierdziła, że to byłby niekomfortowy układ dla obu stron i młodzi powinni mieszkać sami. A co dopiero gdyby przyszło mi mieszkać z per teściową  😵
I jeszcze tak a propo musowego dogadania się - pamiętam jak mi mama opowiadała o przebojach ze swoją teściową i zawsze swoje wspomnienia kończyła: 'ale pamiętaj - pokorne cielę dwie matki ssie' i rzeczywiście, w ostatecznym rozrachunku b. dobrze na tym wyszła a i  teściową zawsze miała po swojej stronie. Oczywiście, czasem jest mega ciężko się do tego dostosować, tym bardziej jak druga strona za bardzo wykorzystuje gest 'posłuszeństwa/odpuszczenia' - wtedy efekt może być odwrotny od zamierzonego. Ale jak sama Kot napisałaś, w styczniu teściowa wyjeżdża - Ty odetchniesz, a i może Ona coś przemyśli przez ten czas i Ci odpuści.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
04 stycznia 2016 07:51
Julie nie wiem czy "szczęście", bo to są jednak rodzice. I nie chciałabym zabraniać mu kontaktu z nimi czy ograniczać go. Bo jacy by nie byli, czego by nie zrobili- to dalej rodzice...

Kiedyś od kogoś, już nie pamiętam od kogo, słyszałam chyba dosyć znany slogan- nie wychowujmy synów, tylko przyszłych mężów.
I mi to hasło pasuje. Teściowa wychowuje drugiego syna- chłopak 18 lat, nie posprząta sam w pokoju, nie zrobi sobie obiadu, śmieci nie wyniesie, w domu nie pomoże... bo wszystko zrobią za niego. Dla mnie to jest po prostu szok, żeby chłopak 18-letni nie umiał sobie nic sam ugotować... kiedyś teściowa rzuciła, że musi lecieć do domu zrobić mu obiad. Spytałam- "ale w sumie dlaczego? On ma 16-lat, nie zrobi sobie sam?" Nie, bo jak ona mu nie zrobi... to on nic nie zje. Albo sobie coś zamówi. Więc ona MUSI jechać i mu zrobić obiad.
Serio...?
Ale od mojego chłopa słyszałam, że ojciec ma podobnie. Jeśli nie ma czystych naczyń i nie daj Bóg trzeba umyć talerzyk, rzeczy coś zjeść- pakuje się w samochód i jedzie do restauracji 😲 A przynajmniej tak to mój chłop przedstawiał.
Mam też z kolei sąsiadkę, która wychowuje dwóch- już pełnoletnich- chłopaków. I u niej nigdy nie było tak, że ona coś robi a oni siedzą "bo to mama". Nie. Chłopaki od najmłodszych lat czynnie brali udział w życiu domu- sprzątali, zmywali, wynosili śmieci, uczyła ich gotowania, prania, wszystkiego co się robi normalnie w domu, nie odsuwała ich od niczego "bo to chłopcy". I oni wiedzą, że w domu wszyscy sprzątają, piorą i gotują- bo to należy do wszystkich, nie tylko go kobiety. I mają do płci przeciwnej duży szacunek. A gotują tak, że... no ślinka cieknie 😍 😁

Tylko wiecie, że to działa w obie strony? 😉 Bo ja wychowuję(a przynajmniej próbuję 😁 ) córkę. I jak ją nauczyć, że nie musi wszystkiego robić za faceta? Że on też powinien w domu pomagać? Jak to zrobić? Żeby nie była przekonana, że jej rolą jest być idealną panią domu i gospodynią? Że jak ma ambicję to może być spawaczem(to nie jest wydumany przykład, sama uwielbiam spawać i chętnie robiłabym to zawodowo 😍 ) czy operatorem koparki? Skoro MI rola kury domowej pasuje?
Jak nauczyć tego córkę, jeśli samemu się w sumie tego nie umie? 😉

W ogóle to całe wychowanie jest przereklamowane 😵

edit: wrzucam fajny tekst znaleziony dziś na fb:
http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/892103,nasze-dzieci-to-najwieksze-pierdoly-na-swiecie-hodujemy-zombi-ktore-nie-wiedza-kim-sa.html
W ogóle życie dorosłe jest przereklamowane. Samą siebie ciężko ogarnąć, a co dopiero dziecko. 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
04 stycznia 2016 09:44
Nie? Czemu tego nie mówią na WDŻ? 😁
W sumie jak jesteś w ciąży to wszyscy Cię straszą- bo choroby, bo kupki, bo ślinienie, bo jak zacznie chodzić to dopiero będzie masakra...!
Ale tak naprawdę to wszystko jest niczym przy uświadomieniu sobie, co naprawdę nas czeka kiedy dziecko będzie już starsze, logicznie myślące i rozumiejące coraz więcej... wtedy dopiero się zaczyna.
Mazia   wolność przede wszystkim
04 stycznia 2016 09:56
Moja teściowa również mnie irytuje, ale ona nie poucza tylko jest taka , hmm... do dziecka pieści się " i co malutka zgubila sie zabawecka, moze posukamy?" czy "no co, lubis swojom babcie? a das buziacka?" masakra  😵
Drogie Mamy obecne i przyszłe...wszystkiego co najpiękniejsze w tym Nowym Roku. :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:

Mój Olcio skończył w Sylwestra 3 lata...nie pytajcie kiedy to zleciało..wczoraj impreza w domu, dzis tort z Buzzem Astralem zanieśliśmy do Przedszkola😉
Strój Buzza, który kupiłam na bal do przedszkola ,nosi juz od tygodnia...nie wiem czy dotrwa do 14 stycznia😉

Pozdrawiamy cieplutko, u nas zima!
najlepszego!
a teraz serio pytam, jak to jest, że jakieś dziecko ma ciąg na przebieranki, wielbi jakiegoś bohatera bajki, a inne nie? skąd się to bierze?
Mój syn olewa bajki, przebierać jakby się miał, to raczej za naszego kota, jego też czasem udaje. Nie wiem, jak się ustosunkować 🙂
Dziekujemy😉
Nie mam pojecia skąd sie to bierze. Zaczęło sie od Buzza Astrala, który Mąz mu przywiózl z USA(przygoda jego zycia..nie wiem czy kiedykolwiek uda mu sie jeszcze tam pojechac heh), potem kupilismy Chudego i tak Olek sie wciągnął w TOY STORY(mamy wszystkie częsci). Nie mieliśmy  problemu w tym roku z Mikolajem, Gwiazdka i urodzinami--zabawki  w tej serii sa drogie( od 120 zl do 200 zl za sztukę) wiec było podzielone kto co kupi. Mamy juz Buzza, Chudgo, Jessi, Cieńkiego, Pani i Pana Bulwę( nie ma ich no fotce), Zurga, Mustanga i Rexa. Jeszcze zostałą nam swinka-skarbonka i te małe zielone ufoludki. Zabawki sa w uzyciu codziennie, albo odgrywa scenki albo je wozi swoim jeździkiem czy motorkiem.
\Jak podliczyc ile to wszystko kosztuej to mozna sie za głowę złapac, ale będzie na następne pokolenie heh, a jak każdy ma kupic pierdołe,  którą  nie będę wiedziałą gdzie upchac, to podzielilismy sie i jak zobaczyli radośc Olka (i to, ze naprawde sie tym bawi), każdy gratulował pomysłu😉
Dużo zdrówka dla Mamuś i pociech w 2016 roku!
nika77 - Żorż ma jedną bajkę jaką ogląda i jest to dla niego 10 minut dziennie wyczekiwane i potem przeżywane i opowiadane - z tej bajki zna bohaterów i o nich mówi (bo On nie mówi tylko kiedy śpi) - więcej bohaterów ma z książek i jak pewne rzeczy robi to mówi, że np. będę jeździł teraz na rowerze jak myszka Tupcio Chrupcio. Jurek lubi bawić się (od około miesiąca) w "coś" - rozkłada autka, zwierzątka, pociągi czy cokolwiek i animuje ich zabawy tj. mówi, że np. "a teraz autko citroen jedzie na wiadukt a za nim jedzie autobus itp." Ogólnie stopień rozwoju mowy oceniam na hmmm...mocno zaawansowany:P
Mazia   wolność przede wszystkim
04 stycznia 2016 11:31
a co Wasze dzieci w wieku niecałych dwóch lat lubiły oglądać na kompie? Bo moja niby chce oglądać a co nie włączę to krzyczy "nie ce", czy piosenki czy jakieś proste bajki typu peppa, krecik, reksio, bonifacy, czasem jakaś piosenka ją zainteresuje a na drugi dzień już krzyczy, że nie chce.....
Lotnaa   I'm lovin it! :)
04 stycznia 2016 11:54
Mazia, może po prostu masz mądrą córeczkę? Tzn wiem, jakie to jest kuszące, kupić choć kilka minut spokoju. Ale z drugiej strony to może też być równia pochyła, jeśli dziecko za bardzo się wkręci...
Moja siostrzenica bardzo lubiła w tym wieku Peppę i jakieś piosenki różne. Krecik też rządził  😁
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
04 stycznia 2016 11:57
Mazia szczerze...? Ciesz się, że nie lubi 😉 Ja wpadłam w pułapkę własnej głupoty i lenistwa- więc teraz mamy totalny odwyk od bajek.
Mazia   wolność przede wszystkim
04 stycznia 2016 12:03
tak tak, wiem, tylko nie daje nam siedzieć na laptopie bo od razu włazi na kolana i niby coś chce tylko co nie włączę to nie podoba się...
Olesniczanka, 100 lat dla synka!
Mazia nasza też nam nie daje korzystać z laptopów, albo musi się nią druga osoba zajmować konkretnie, albo trzeba wyjść do innego pomieszczenia. Hitem jest bezładne klikanie w klawiaturę w ramach psoty, zaczaja się i bach. Nie korzystamy przy niej w większości, czasem z tabletu. Bajek nie ogląda, ja myślę, że to za wcześnie. Widzę jak przeżywa niektóre pierdoły z książek, takie bardzo wydawało by się niewinne. Na wyjątkowe sytuacje mamy ściągnięte kilka filmów o kotach takich zwyczajnych typu kot wskakuje do pudełka, bawi się. Hela je uwielbia i mogła by oglądać w kółko, także dozujemy bardzo i tylko w razie jakiejś sytuacji kryzysowej puszczamy. Myślę, że Krecik by się u nas przyjął bo ma książeczkę i lubi, Peppa pewnie też. Synek znajomych w Helci wieku ogląda Klub Myszki Miki.
Olesniczanka, Wszystkiego najlepszego dla Olcia! :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Ale przystojniaczek z niego. 🙂

U nas na topie jest straż pożarna i wozy strażackie. Mamy wóz i helikopter ratowniczy Playmobil. Rewelacja. Gabryś kilka razy dziennie odbiera wyimaginowany telefon ze zgłoszeniem o pożarze i wyrusza na akcje ratunkowe. Czasem wzywa też mnie do pomocy "STRAŻAJKO mamo, ruszamy na akcję!!!" 😁
Oprócz tego na topie są znaki drogowe, światła na skrzyżowaniach i kierowanie ruchem. Wszędzie widzi jakieś znaki.
Wczoraj rano, jak otworzył oczy i zobaczył na ścianie odbite od lustra światło na ścianie, w kształcie trójkąta, to stwierdził:
Mamo! Spójrz. To jest znak i oznacza "Uwaga, nie wolno już spać, bo jest poranek".  😀
no to Michał jeździ autem, jak kierowca, albo mamusia, albo tatuś, fakt że on słabo mówi chyba nie ma znaczenia, bo nie wkręcił się w żadną bajkę.
Odpowiadając na pytanie, co lubi/ł oglądać, to "
koła autobusu kręcą się w wersji ang. ze względu na melodię i na scenki w autobusie
Misia Uszatka, ale odcinek "choinka" to typowe dla tego etapu, że czuje się panem sytuacji mając przewidywalny plan, więc setny raz ten sam odcinek- zaden problem
Przez chwilę piosenkę "ramiona, kolana, piety...coś tam", bo razem tańczyliśmy
Sąsiadów Pat i Mat, najchętniej "odkurzacz", milion pięć razy...
filmiki o koniach
Pepa - nuda, Maja- nuda,
chwilę oglądał "Auta" , jakieś pojedyncze odcinki, Stacyjkowo
Kot Filemon był też chwilę, bardziej ze względu na podobieństwo bohatera do naszego kota 🙂
Fakt, że ani ja, ani mąż, nigdy nie byliśmy fanami, nie mieliśmy idola. Zupełnie nie ogarniam fanklubów, to co robi Bisha jest dla mnie jakimś kosmosem 🙂 Może idzie w nasze ślady?
U nas za to wolne mam jak dam lego, auto zdalnie sterowane, Buckaroo, bujaną żabę i takie śmieszne ludziki i zwierzęta i klocki "kratki"

Za to polecam Wam, Julie już też wspominała, książki z obrazkami
Jestem oczarowana serią Ulica Czereśniowa oraz Opowiem Ci Mamo.
Mamoko mi nie siadło, bo ja chyba jednak zbyt racjonalizuję i miasto zwierzątek jak ludzi mi nie leży, Ulica Czereśniowa uczy realnego życia. Dla kogoś kto nie umie opowiadać bajek z głowy, to dodatkowy atut, że tu opowieść z karty na kartę snuje się sama🙂 Do tego uczy spostrzegawczości.

wracając do bajek i TV ogolnie to kilka razy przeżywał mocno to co widział w bajce. Zawsze dozowałam kilkanaście minut max i zawsze siedzielismy razem. Są dni, że zupełnie nie ma ochoty, są że prosi o "odkurzacz", czy o "Koła autobusu", czasem o Misia. Bardzo mi to pasuje, ja się boję o oczy i o mózg.
Oleśniczanka, sto lat dla młodego 🙂 Czas zasuwa :O

Dziewczyny, czy takie noworodki się przewija w nocy też co karmienie? Bo w dzień to rozumiem, że często i idzie tych pieluch od cholery, a czy w nocy warto rozbudzać dziecko za każdym razem jak je karmię czy jak strasznie się nie ob...ło to mogę zostawić do rana?
Dzionka, po objętości pieluchy poznasz czy musisz czy nie. Moja jedząc początkowo co około 2h nawet nocą pozostawiona bez przewijania przesikiwała się. Więc minimum 1 czasem 2 przewijania w nocy. Z czasem mniej jadła i jakoś jak doszła do jednego karmienia nocą to spokojnie można do rana wytrwać.
Dzionka, z regoly jest tak że co karmienie to i niespodzianka w pieluszce ( jeżeli chodzi o kp )
Spoko dojdziesz do wprawy i będziesz przewijac dziecko z zamkniętymi oczami.

Dzionka, Nie ma reguły. My w nocy raczej nie przewijaliśmy, bo nie było potrzeby.
Przy okazji przypomniała mi się zarąbista sytuacja, którą jedna z nas jakiś czas temu tu opisała.
Mąż został wysłany do sklepu po pieluszki, pierwszy raz w życiu i myślał, że oznaczenia na opakowaniach 2-5 kg, 3-6 kg... to pojemność pieluszki, w sensie tego co ma się w niej znaleźć, nie wagi dziecka! 😁
To chyba sobie w nogach łóżeczka zrobię mini kącik do przewijania żeby nie wstawać  nocy, skoro już mam łóżeczko dostawne 😉 Będzie taki turystyczny pit stop nocny 🙂
Dzionka, Wzruszają mnie Twoje "wielkie przygotowania". :kwiatek:
Wiesz co Ci powiem? I tak wszystko będzie inaczej niż sobie wyobrażasz. 😉 😉 😉
Wspominam samą siebie, też tak miałam, że chciałam się przygotować najlepiej jak mogę, na każdą ewentualność.
A potem... (już kilka razy o tym pisałam) okazało się, że te rzeczy których spodziewałam się jako problemu, wcale go nie stanowiło. A to, czego w ogóle w kategorii problemu nie rozważałam, jak na złość się nim okazało. 😁 😉
Julie, no co ja poradzę, że to takie przyjemne 😁
Dzionkazobaczysz sama. Ja bym kupy nie zostawiła. Przewijałam co karmienie. Zwyczajnie pielucha była "pełna", pampersy są niby suche, ale tak serio nie są. Sama zobaczysz. Z wielorazowymi nie mam doświadczenia.
U nas to była akcja szybka i bez konsekwencji, co 3-4 godziny karmienie i pielucha. Tyłka nigdy nie miał odparzonego.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się