KOTY

joakul powinnas zadzwonic do tego pana i z nim pogadac. Moze on powiadomil fundacje Co do fundacji to ktora to fundacja? Sa fundacje i Fundacje. Co do sprawdzenia warunkow to kazda fundacja sprawdza warunki, biorac zwierze ze schroniska rowniez preprowadzony jest wywiad. Masa pytan, czesto sprawdzenie mieszkania. Biurokracja biurokracja ale sprawdzenie warunkow i wczesniejszy wywiad daje jakies minimum pewnosci, ze zainteresowany jest zainteresowany kotem, ze mu zalezy na kocie, ma go gdzie trzymac i za co utrzymac. Daje minimum wiedzy o wlascicielu i minimum pewnosci, ze kot nie wyladuje za tydzien znowu na ulicy. Z ym, ze schroniska sa gorsze... bo tam jak masz od nich jednego psa czy kota to wziecie kolejnego graniczy z cudem... , lub niebianskim humorem pani wydajacej zwierzulce- co tez graniczy z cudem...
Umowe adopcyjna zas wydaja fundacje, schroniska, domy tymczasowe- to swego rodzaju dokument, ktory mowi Ci czego z kotem zrobic nie mozesz- np. sprzedac go, czy rozmnazac.
zelka2303 gdybym chciała wziąć kota z fundacji czy schroniska wcale nie zdziwiłabym się, że chcą mnie sprawdzić skoro kotem się już zaopiekowali, poleczyli, zsocjalizowali , wydali na niego fundacyjne pieniądze i poświęcili mu czas.

Sęk w tym, że w całej akcji ratunkowej fundacja uroszczyła sobie prawo do tego zwierzęcia nie wiadomo na jakiej podstawie. Na siłę babka chciała wcisnąć kota pod opiekę fundacji a przecież snalazła się już osoba potencjalnie zainteresowana.
Tak jakby tylko wybrańcy ( czyt. wolontariusze fundacyjni) mieli monopol na pomaganie. Nie mówiąc już o tym, że w rozmowie telefonicznej pani próbowała mnie pouczać na temat opieki nad kotami (a z tymi mam kontakt od dziecka, bo w domu zawsze były koty, sąi będą) więc prawienie mi morałów było zupełnie bezzasadne, szczególnie w zaistniałej sytuacji.
Facet bardzo namieszał ale nie mam za bardzo ochoty dochodzić, skąd w całej historii wzięła się ta cała fundacja.
Czuję się po prostu na maksa sfrajerowana i trochę zniesmaczona fanatyzmem wolontariuszki jaki mi przez telefon zaprezentowała . I nie mogę zrozumieć dlaczego fundacyjne DT tak zawzięcie walczą o te umowy. Tak jakby to było ważniejsze od dobra zwierzęcia.
Nie każda fundacja sprawdza warunki domowe, ale jest to sprawa mocno indywidualna. Znam przynajmniej jedną, która działa w nieco inny sposób niż opisany wyżej. Nie mniej, sytuacja dla mnie dość dziwna. O ile rozumiem chęć sprawdzenia możliwości opiekuna to niekoniecznie podoba mi się podejście do niego jak do głupca. Wszelakie wywody mające na celu zademonstrowanie wiedzy są irytujące, wszak wolontariusz zaraz nam zasugeruje, że guzik wiemy.
Z osobą o podobnym charakterze miałam do czynienia i nie polecam, zazwyczaj to ktoś to nie akceptuje nic poza ideałem. Trudno podołać takim wymaganiom, skoro czasem coś zwyczajnie nie wychodzi. I nie każdy zjadł wszystkie rozumy...

Ale niestety znam też sytuację, gdy fundacja nachalnie chce dane zwierzę i wymusza jego oddanie pod opiekę, aby później czerpać z tego profity. Być może pan był podstawiony pod ścianą...
Ale niestety znam też sytuację, gdy fundacja nachalnie chce dane zwierzę i wymusza jego oddanie pod opiekę, aby później czerpać z tego profity. Być może pan był podstawiony pod ścianą...

No właśnie: o jakie profity może chodzić? Każda podpisana umowa równa się dokumentowi poświadczającemu działalność fundacji , która to ( możliwe)  jest wspomagana przez budżet miasta, prywatnych przedsiębiorców itd.?  Czy o coś innego? Ja nie potrafię sobie tego inaczej wytłumaczyć.
Byc moze cos kreca, byc moze trafilas na wolontariuszke, ktora przejela sie za bardzo obowiazkami albo jest nowa albo po prostu chciala sie powymadrzac. Zdradz jaka to fundacja byla?
Zelka2303 wysyłam pw bo nie chciałabym kwasić się potem z kimkolwiek z tej fundacji w internecie. Tym bardziej, że może faktycznie ta konkretna wolontariuszka jest 'specyficzna'.
[quote author=maluda link=topic=12.msg2476299#msg2476299 date=1452080136]
Ale niestety znam też sytuację, gdy fundacja nachalnie chce dane zwierzę i wymusza jego oddanie pod opiekę, aby później czerpać z tego profity. Być może pan był podstawiony pod ścianą...

No właśnie: o jakie profity może chodzić? Każda podpisana umowa równa się dokumentowi poświadczającemu działalność fundacji , która to ( możliwe)  jest wspomagana przez budżet miasta, prywatnych przedsiębiorców itd.?  Czy o coś innego? Ja nie potrafię sobie tego inaczej wytłumaczyć.
[/quote]
To zależy od umowy jaką dane stowarzyszenie/fundacja ma podpisane z gminą itd.
Osobiście znam sytuację że zbiórką funduszy na "porzuconego" zwierzaka.
Za jasno


Łapkowe łapy
Mój kot zaczął jeść sałatę  😂

Dałam mu na odczepnego, bo żebrał, a ten wziął i zjadł i chciał więcej  😂
Mi dzis przyszlo zamowienie z zooplusa. W koncu! Bo przed swietami mnie wystawili i wkurzyli, koniec koncow musisalam skladac nowe zamowienie. Dzis wszystko zamawialam pierwszy raz. Cosma, ferninga, smilla, zoolove. Do tego nowe kocie kielbaski i jako przysmak mala paczka applaws- tu tylko do treningow z clickerem, bo suchym sie nie karmimy. Mam nadzieje, ze bedzie to zjadliwe
Ja w końcu kupiłam kotom puszki Power of Nature, jutro powinny być
Ja też dziś złożyłam zamówienie w zooplusie. Te same puszki co ostatnio, tylko wybrałam same zestawy mieszane. Moja Pusia lubi mieć często odmiany. I nadal ma dni żarcia jak wariatka i dni jedzenia tyle aby żyć.  😉
Tak więc zelka2303- oficjalne dzięki za uświadomienie w kwestii karm.  :kwiatek:
tunrida ciesze sie, ze wzielas sobie do serca to co napisalam 🙂  Ja ostatnio znalazlam fajne gotowe suplementy do barfa. Musze tylko konto na stronie tamtego sklepu zrobic, zamowic i poczekac az mrozy przejda, bo w taka pogode jechac pol miasta po mieso mi sie nie bardzo chce.  Ale jak mrozy mina to zaczniemy konkretny barf na pol z puchami, jak wypali taka kombinacja to po czasie przejdziemy calkiem na barf. Ehhh musze na sterylke sie umowic z wetem 😀  Ogarnia mnie panika z miliona powodow. Maly diabel juz mi sie snilo, ze biegala i porozrywala szwy. A to mi sie snilo, ze zmienil sie jej charakter i stala sie " meblem", ktory je i spi.  Jestem "przezywaczem"...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 stycznia 2016 21:07
Kot brytyjski, a dokładnie kotka (nie wiem czy rodowodowa czy nie) szuka domu we Wrocławiu.
Raczej jako jedynaczka. Nie macie jakiegoś zaufanego domu?
hej kociary 😉 potrzebuję konsultacji i porady 🙁
przedwczoraj podczas spaceru z psem przywlokłam do domu kota ze śmietnika. Kot błąka się po okolicy od wczesnej wiosny (ja mieszkam tu od roku dopiero), ale myślałam, że to cudzy wychodzący (pomimo, że to na styku 2 bardzo ruchliwych ulic 🤔). Dopiero jak nastały mrozy okazało się że kot jest niczyj. Z bliska okazł sie być brudny, chudy (wcześniej nie dawał do siebie podejść) i kaszlący.
1. Czy iść z nim do weterynarza od razu (nie ma żadnego wysięku z nosa czy oczu, żadnych ran kwalifikujących się do natychmiastowego leczenia - tylko kaszel ok. 3 razy w ciągu dnia kaszlnął kilkakrotnie). Chodzi o to, że wczorajszy dzień był dla niego bardzo stresujący i nie wiem czy dokładać mu kolejnych czy poczekać kilka dni aż sie uspokoi.
2. Jest strasznie brudny i j.w. wykąpać go żeby miał już stres z głowy czy poczekać aż się uspokoi.
3. To dorosły jajeczny kocur, i nie wiem jak wygląda znaczenie terenu? mam sie obawiać, że zasika mi cały dom? a razie wysikał się raz do miski z ziemią do storczyków (wczoraj święto więc zrobiłam prowizoryczną kuwetę :P ) czy to dobry znak?
4. Czy kot, który najprawdopodobniej całe życie był bezdomny (położony na kocyku chodził po nim jak po łóżku wodnym - śpi i leży tylko na twardym) da rade chcieć mieszkać w niewychodzącym domu?

Mam zamiar go podleczyć pewnie wykastrować i nie wiem co dalej  🤔
Rozmawiałam z sąsiadem podobno ktoś z lokatorów dokarmia koty, wiosna i latem kręciło sie stadko 6-7 szt. ten "mój" zawsze trzymał sie z dala od nich, teaz okienko, w którym mieszkały jest zamknięte a koty znikneły. Sąsiad radził żeby wypuścić kota: "skoro nie dał sie rozjechać i ktoś go karmi i pewnie mieszka gdzieś w piwnicy, to po co go brać do domu". I teraz nie wiem jak poznać czy on wolałby być domowy czy wolnożyjący :/
azzawa,
masz w domu psa, więc ja bym bezzwłocznie zabrała kota do weta. Dla dobra jednego i drugiego. Nie wiesz co tam w nim/na nim siedzi,a kaszel to zdecydowanie nie jest coś normalnego 😉
Co do zasikiwania terenu to pewnie ryzyko jest spore, więc i jajek pozbawiłabym go najszybciej jak to będzie możliwe  🙂 Jeśli nie masz warunków w domu na dodatkowego zwierza, to spróbuj go trochę ogarnąć i poszukać nowego właściciela. Myślę, że szybko da się namówić na leżenie w ciepełku  😀

Ja mam pytanie jeszcze o karmienie mięsem: w jakich kawałkach podajecie je kotom? Dałam kilka dni temu trochę kurczaka i indyka surowego pokrojonego w małą kostkę, polałam trochę sosem z saszetki na zachęte. Kot pożarł ochoczo, bez gryzienia. 40 sekund później wszystko wylądowało z powrotem na zewnątrz  🙄 jak kawałki są sporo większe to też nie chce jeść, bo ZA DUŻE i nie chce jej się męczyć. Wzięłam ją jak miała dwa lata, nie była wcześniej karmiona mięsem w ogóle, tylko animonda Carny i chyba przez to taka z niej rozpieszczona pierdoła  🙄
Do weta musisz isc. Odrobaczenie tak czy inaczej lepiej od razu zrobic kotu. Trzeba go zbadac zobaczyc czy nie ma pchel kociego kataru itp. Co do kastracji to jak wet go obejrzy to powie co i jak. Jak odrobaczysz kota i generalnie bedzie zdrowy to mozna kastrowac, jak bedzie chory to z kastracja trzeba bedzie odczekac. Co do kapieli to spokojnie z tym.  Najpierw zbadaj kota, czy nie jest chory o podrapanie przy kapieli czy ugryzienie nie jest ciezko.

Co do miesa.  tu zalezy od kota. Moje dostaje raz zmielone, raz w duzych, raz w malych kawalkach, innym razem daje im cale skrzydelko kurze. Nie dawaj do miesa sosu, dawaj mniej miesa ale czesciej lub rzucaj na podloge pojedynczo. ( u nie koty poluja na mieso 😀) Jak wczesniej nie dawalas kotu miesa to moze mu smakuje i rzuca sie jak glupi. Mozesz dac mu tez mokra karme- mniej niz zawsze, jak zje dorzucic kilka kawalkow miesa.  Kot moze wymiotowac po miesie jak wczesniej dalas kotu sucha karme i nie zachowalas odstepu czasowego- sucha karma ma inne ph niz koci zoladek i trzeba zachowac 4-6 godzin czasu pomiedzy daniem suchego i pozniej mokrego/ miesa.  Albo najzwyczajniej tak mu smakowalo, ze rzucil sie jakby tydzien nie jadl 🙂
Suchej nie jadła co najmniej kilka godz przed mięsem 🙂 to ze,mu tak bardzo smakuje, tez raczej odpada, bo zwykle jak jej cos rzucę to powącha, po czym sie ostentacyjnie odwraca i idzie gdzies:P będę kombinować dalej🙂
Normalnie od razu poszlabym do weta ale znalazlam go w nocy a nas. dnia bylo swieto wiec odlozylam to na dziś, tylko w miedzy czasie okazalo sie, ze chyba nigdy nie byl w mieszkaniu, bo ze wszystkiego, jedyna rzecza jakisj sie nie bal to pies, a do wieczora uspomoil nie na tyle ze nawet zaczal chodzic po mieszkaniu i nie wilalam sie upewnic czy wskazane bedzie mu fundowac mu taka huśtawke emocjonalną. (Idziemy wiec wieczorem do weta). Dorwalam dzis rano babke, ktora karmi koty. "Moj" ma 3 lata i od urodzenia mieszka w blokowej piwnicy. Babka stwierdila ze mam go wypuścić bo on bedzie sie meczyl w domu, a w piwnicy ona mu daje jesc i ma cieplo i  wiecej mu do szczescia nie potrzebne. Nak powiedzialam ze kaszle to babka poprosila zebym go wyleczyla i nanlepiej wykastrowala i dopiero wtedy wypuscila ale o zadnym szukaniu domu (jak planowalam) nie ma mowy bo "tu jest jego dom" :/. Nie chce sie wpychac miedzy wodke a zakaske, ale cos musi byc nie tak skoro przy -16 siedzi pod wejsciem do klatki schodowej (z reszta prawie zawsze tak siedzi, dlatego myslalam ze jest czyjs) zamiast w cieplej piwnicy.
Kurde nie wiem co robić :/
może poszukaj mu domu z "wychodnym"? gdzie miałby i opiekę, i wolność, ale nie koniecznie przy skrzyżowaniu dwóch ruchliwych ulic...
a pani sąsiadka (jakkolwiek pięknie, że dokarmia koty!) niech może nie decyduje, co z kotem będzie, jak już TY zorganizujesz i zapłacisz za leczenie i kastrację...
Jeśli kot się przymila i dobrze się czuje w domu, to ja bym szukała mu domu. Na ulicy nawet jak ma karmicielkę to nigdy nie wiadomo co się stanie, czy jakiś kretyn nie otruje czy inne atrakcje.
przepraszam za byki i literówki w poprzednim poście - pierwszy raz pisałam z tel. i okazało się to być bardziej upierdliwe niż się spodziewałam :/

kot okazał się mieć (poza standardowo robalami) zapalenie oczu, uszu i gardła, tak więc musimy kursować na zastrzyki, zakraplać uszy i oczy i (najgorzej znoszone) podawać tabletki - wszystko to kilka razy dziennie. W związku z tym (i nic w tym chyba dziwnego) kot zmienił zachowanie: przestał wychodzić zza kanapy i reagować na wołanie, ucieka przed nami a na podawanie leków i wizyty wet. trzeba go niemal siłą wyciągać 🙁. Martwię się, że na stałe się do nas uprzedzi, za to, że się nad nim "znęcamy", już teraz jest dużo bardziej bojaźliwy niż na początku, przestał chodzić do kuwety i bardzo mało jje - czy mogę coś zrobić żeby było lepiej? zostawić go w spokoju i wyciągać tylko na podawanie leków, czy może poza tym też starać sie go wyciągać tylko na pogłaskanie etc. żeby zobaczył, że ludzkie ręce nie służą tylko do "robienia krzywdy"  🤔 Leczenie ma wstępnie potrwać do piątku, mam nadzieje, że do tego czasu nie zacznie nas atakować ze strachu 🙁
Możesz gdzieś kupić feliway do kontaktu? Powinien trochę kota wyluzować 🙂
Wistra, fajna sprawa, nawet nie wiedzialam, ze cos takiego istnieje 🙂 ,  niestety za drogo na moj bezrobotny budżet 🙁
A w sprayu? Może będzie łatwiej dogadać się z portfelem? 🙂

Kiedyś jeszcze był Pet Remedy, tańszy. Słyszalam opinie, że świetnie działa, ale wg mnie zbyt śmierdział walieraną.

Jeżeli nie, to po prostu musicie mu dać czas, nie sądzę, żeby miał potem uraz do końca życia  😉
Azzawa, ja zawsze licze na to, ze koty sa madre  😎 😎 to co teraz dzieje sie kotu jest dla niego nowe i dosc nieprzyjemne, wiec ucieka i boi sie biedak. Ale wyleczony byc musi. A jak juz bedzie zdrowy, powoli zacznie zauwazac, ze jest nie tak zle jak to wygladalo na poczatku ;-), daja jesc, jest cieplo, nikt nie robi krzywdy, chca miziac i piescic. Ja bym dala kotu czas. Moze tylko wydziel mu jakis ciemny kacik gdzie bedzie sie czul bezpieczny (i bedzie mial swoja kuwete) i sobie przetrwa czas leczenia.  👍 za serce okazane biedakowi  :kwiatek:
to a może pokaże mojego kota o roboczym kreatywnym imieniu "Kot" 😉


swój kącik ma, tylko i tak musimy mu robić wtargnięcia żeby podać mu leki więc taki bezpieczny to on nie jest :/

Przed chwilą eksperymentalnie nie wypuściłam go po podaniu leków tylko uspokajałam go aż przestanie się wydzierać i szarpać, a potem podstawiliśmy go przed miseczką z surowym mięsem (tak na otarcie łez), i chyba napychając brzuch zapomniał czego się wściekał, wiec może na dłuższą metę przekupstwo jedzeniowe zadziała (a przynajmniej do póki będzie głodny)
Ladny kot i nie wyglada na totalnie spanikowanego  😎 Za chwilke bedzie Ci sie pchal do lozka  😎
To kwestia niezamierzonego oslepienia lampa blyskowa ;P
No to trzyman kciuki aby wyluzowal chlopak, bo on chyba jeszcze nie wie ze wlasnie wygral troskliwy domek na loterii zycia, ale za chwilke sie o tym ptrzekona  :kwiatek: Jak dogaduja sie z psem?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się