PSY

Cariotka   płomienna pasja
07 stycznia 2016 14:02
Tak wiem ze ciśnienie tez tam jest ok ponieważ też mnie to zastanawiało..źle się wyraziłam z tym lukiem bagażowym...my mistake
ushia   It's a kind o'magic
07 stycznia 2016 14:36
pogmerałam trochę - do 8kg wraz z klatką mozna wziąc na pokład - powyżej - musza jechac w luku bagazowym
jest klimatyzacja, ale nie ma wygłuszenia, wbrew temu co mi sie wydawalo zwierzęta często padają z przegrzania - klima nie działa podczas oczekiwania na start

źródło może nie jakies wybitne, ale mniej więcej pokazuje co i jak:
http://natemat.pl/32603,supermodelka-oskarza-linie-lotnicze-o-smierc-jej-psa-stres-podczas-lotu-moze-byc-dla-zwierzecia-zbyt-duzy

http://www.lot.com/pl/pl/przewoz-zwierzat
http://www.lufthansa.com/pl/pl/Zwierzeta
http://www.esky.pl/porady-dla-podroznych/loty/zwierzeta/jakie-zwierzeta-mozna-przewozic-samolotem

Na tym blogu jest opine trochę o podróżach z psem, głównie do Indii ale o sam fakt lotu samolotem na pewno możnaby podpytać -> http://www.3wilki.pl/z-psem-do-indii-formalnosci/
Wojenka emigrujesz na stałe?

Dziewczyny, wrócę jeszcze do tematu szczekania. Bo mi to jednak wlazło w głowę. Nie chcę konfliktów, nie chcę żeby Werna była postrzegana jako problem. U sąsiadki byłam, rozmawiałam. Ona ogólnie z tych ludzi, co zasadniczo uważają, że pies to nie do bloku tylko na podwórek. Ale ogólnie rozmowa była całkiem ok. Pani w końcu nawet przyznała się, że właściwie nie była pewna do tej pory, że pod nią mieszka pies. Czyli tak naprawdę Werna nie jest upierdliwa. Rzeczywiście mogła być bardziej słyszalna między świętami a Sylwestrem bo robiłam mebel i drzwi były pół otwarte na korytarz. No i później ta sytuacja w Nowy Rok. Sąsiadka na zakończenie powiedziała "niech pani sobie ma i 10 psów, mi właściwie to nie przeszkadza, jak czasem szczeknie to też nic strasznego, ale jak będzie szczekać dłużej..." - nie wiem co to "dłużej" i co wtedy, ale powiedzmy, że zabrzmiało to w miarę ugodowo.
No ale mam teraz uraz, że jednak kobita będzie przychodzić w najmniej odpowiednich momentach. Więc dobrze by było jak najlepiej panować nad tematem szczekania.

Tylko to jest masakrycznie trudne dla mnie, nie umiem się rozdwoić. Zasadniczo widzę, że na Wer działa komenda "cisza". W dodatku ona naprawdę nie jest zbytnio szczekliwa. Ale to takie proste sytuacje - ktoś się zakręci na klatce, piesa szczeknie, powiem cisza i jest po temacie. Odsyłanie na miejsce też pięknie działa "na sucho" - biegnie na posłanko jak po sznurku, wytrzymuje tam coraz dłużej. Chociaż przyznaję, że tak normalnie jak siedzimy sobie we dwie to przecież nie mam powodu jej trzymać na dystans. Po to mam psa, żeby był przy mnie.

Ale tak jak dzisiaj kurier dostarczał mi gabarytową przesyłkę. Zadzwonił domofon - Werna zaszczekała "kilka razy", ale zaraz się uspokoiła, tylko zaczęła krążyć przy drzwiach. Odesłałam ją na miejsce - poszła. Ale widać, że jest czujna. No i teraz tak... co robić? Zrobiłam to, co się robi na ogół, żeby kogoś nie stresować, nie stwarzać potencjalnie niebezpiecznej sytuacji czyli zamknęłam drzwi do kuchni. Na logikę to nie jest dobre, bo wprowadza atmosferę podniecenia, pies nie widzi co się dzieje, więc się nakręca. Nie wiem czy Werna by ugryzła, wydaje mi się że raczej nie. No ale pewności nie mam. A mam tylko dwie ręce i jedną parę oczu. Nie jestem w stanie odbierać paczki i asekurować zachowanie psa. Oczywiście suka za drzwiami kuchni się rozszczekała. I pomimo mojego rzucanego z przedpokoju "cisza" jednak szczekała, poszczekiwała. Facet wyszedł, otworzyłam drzwi i suka się uspokoiła w moment.
No i jak postępować? Tu był kurier 5minut, ale co jak przyjdą znajomi, których to suczydło będzie się bać?
Najkorzystniej by było być w dwóch osobach - jedna ja wita się z gośćmi pokazując Wernie, że to "swoi" ludzie i nie należy się ich obawiać, druga ja powinna asekurować gdyby suka miała wykazywać agresję. Tylko jak to zrobić jak się jest pojedynczo? Zaryzykować i zostawić otwartą kuchnię, a witać się z gośćmi "jakby nigdy nic"? Zamknąć w kuchni na pierwsze 5 minut i wypuścić Wer jak goście usiądą? Później jest jeszcze obawa, że może szczekać jeśli goście będę wstawać, wychodzić do toalety - chyba silniej do działa w przypadku mężczyzn...
Czytałam na dogomanii o patencie ze spryskiwaczem...

W sobotę znowu będę mieć gości - ona i on, oboje psiolubni i mający owczarka niemieckiego. Jakbyście postąpiły? Bo ja się zamotałam chyba w tym temacie...
Ascaia, bardzo tymczasowe rozwiązanie na przyjęcie gości w sobotę - spotkajcie się na spacerze z psem i przyjdźcie razem do domu, w takiej sytuacji pies raczej nie będzie szczekał  🙂. No, ale to wyjście awaryjne\tymczasowe, bo jednak problemu nie rozwiązuje.
Pomysł dobry, ale właśnie Ci ludzie co teraz będą są fajnie psio-ogarnięci, więc chciałabym ich znajomość tematu i "odwagę" wykorzystać i przejść sytuację w jak najnormalniejszych warunkach.
To jak są psio-ogarnięci i się nie boją, to trzeba ich wykorzystać 😉. Może ktoś mądrzejszy coś jeszcze podpowie  :kwiatek:.
delta   Truth begins in lies.
07 stycznia 2016 19:08
Ascaia, weź psa na smycz jeśli boisz się jej reakcji, będziesz ją miała w razie W pod ręką i odpowiednio zareagujesz, tym bardziej, że zamykanie to najgorsza z możliwych rzeczy - w ten sposób nauczysz psa pilnowania swojego terenu, bo będzie kojarzył "o przyszli obcy, mnie zamknęli = zmniejszyli terytorium, więc muszę pilnować aby obcy nie wchodzili", moja niedoświadczona znajoma w ten sposób wychowała sobie malamuta-"morderce" - nikt poza nią ani jej synem nie mógł być w pobliżu, bo pies się rzucał.
Druga sprawa, że zamykając ją przy kurierze, listonoszu itp. dajesz jej do zrozumienia, że ma szczekać - przychodzi ktoś na chwilę, ty zamykasz, w kuchni, ona szczeka, ktoś wychodzi, a Werna myśli, że odniosła sukces, bo szczekaniem odstraszyła intruza - efekt będzie taki, że będzie szczekać coraz więcej.
Więc tak samo jak z gośćmi, weź ją na smycz, skoro nie wiesz jak zareaguje, niech zobaczy, że niema czemu szczekać bo nikomu krzywda się nie dzieje 🙂
Bee.   przewodnicząca chaos serce ma przebite strzałą.
07 stycznia 2016 19:57
nie chcę się wtrącać w dyskusję.. ale pomóżcie  :kwiatek: jakiś wspomagacz do diety na wypadającą sierść? włosy sierściucha wszędzie..  🤔wirek:
delta, tak jak pisałam, mi też się zamykanie nie podoba. Rozumiem jak widzi to pies. Ale... no nie rozdwoję się. Tu tkwi dla mnie diabeł pogrzebany.
Już myślałam o tym, żeby ją przyszpilić do nogi kuchennego stołu. Przynajmniej by widziała co się dzieje, że dla mnie ta sytuacja jest w porządku. W przypadku kuriera / pana z gazowni/ etc na okres ich pobytu. W przypadku gości na pierwszy moment witania się, rozbierania z okryć wierzchnich, itd. No zobaczymy jaki to będzie miało wpływ na szczekanie.
Cariotka Jeszcze co do poprzedniego nie odpisałam, tak Dex bawi się choc też nie zawsze, ale jak jest spokojny, niezestresowany to zdecydowanie to lubi i raczej do tego muszę dązyć by niefajne emocje też na zabwkę dać radę przekirować. Choć teraz z doświadczenia widze, że dużo łatwiej niezabawkowego psa nauczyć pracy na zabawkę niż niejedzącego na smaki.. bo jednak praktyczniejsze jest nagradzanie i uczenie na jedzenie początkowo a on obecnie bardzo możliwe, że z racji leków ma okresy mniejszego apetytu. Wtedy nie jestem w stanie zrobić z nim nic, no bo jak.. proste rzeczy zrobi ale jak odmawia wzięcia jedzenia to prezcież mu nie wpechnę, a zabawkę zawsze mogę jakoś ożywić, nauczyć się bawić, ale fakt, ze różne nagrody są najlepsze i bardzo przydatne.

Derek jest hm jakos 40 kilka cm długości, z tego co pamiętam jak mierzyłam to chyba 43 mi wyszło ale głowy nie dam.

Coo do leków jest różnie, daję im jeszcze czas i potem będe konsultować dawkę ewentualnie zmianę. Generalnie dostaje fluoksetynę, która jest najwolniej działającym lekiem tego typu tzn najmniejsze są skutki uboczne po odstawieniu ale też najdłużej trzeba czekać zanim zacznie działać. Przez pierwsze kilka dni miałam dziwne wrażenie nagłego działania bo zrobił sie spokojniejszy z dnia na dzień, więcej leżał i odpoczywał pewnie to był tylko skutek uboczny bo niemożliwe by lek tak szybko zadziałał. teraz minął drugi tydzień i zaś zrobił sie bardziej drażliwy, ma częstsze ‘napady warczenia na duchy’ i próbę gonienia ogona, ale też wyczytałam, że faktycznie 2-3 tydzień może być zwiększona nerwowość bo lek już mobilizuje do działania i pobudza a jeszcze nie działa na receproty serotoninowe więc jeszcze nie ma działania zwiększenia ilości serotoniny i hamoania układu nerwowego. To tak w skrócie, jeszcze trochę a żaden temat z medycyny behawioralnej nie będzie mi obcy;d ileż jeden pies moze nauczyć. A przechodząć do sedna to na pełne działanie zależnie od osobnika czeka się nawet do 6 tygodni więć póki co cierpliwie obserwuję, zapisuję i potem będę analizować.

Dex też uwielbia zimę, sweterek ubieram profilaktycznie jak się mniej rusza albo jest sam w ogrodzie, uwielbia kopać w śniegu i mieć cały pysk w białym puchu. Wieczorem nieźle mnie wystraszył puściłam go samego i po jakichś 10 minutach wołam a tu nic, cisza psa nie ma. Pierwszy odruch patrzę czy brama zamknieta - no zamknięta, poszłąm po kurtkę i idę go wołać a ten wychodzi spod krzaków cały w śniegu zadowolony;d

Cuddle Ness wygląda w tych obrożach z warsaw doga widziałam na fb też inne zdjęcia i jestem zakochana, na pewno będzie to kolejny zakup🙂


Bee. Gammolen, wiele osób poleca i podobno zmniejsza znacząco ilość sierści, ja dawałam ale z racji innych składników dzialających na układ nerowwy więc ciężko mi określić bo Dex się i tak nie  sypie.



Ascaia Tak po krótcc bo i tak napisałam już wystarczajaco przydługo. A Werna myślisz, że szczeka na ludzi w sensie broni terenu, boi się ich czy reaguje tak na dzwonek? J aprzyznam, że z Denisem też tak robiłam zostawiałam go w kuchni a ja szłam otwierać drzwi, on szczekał głownie jak widział, że ktoś wchodzi na teren ogrodu potem zwykle biegł do drzwi sprawdzić czy intruza nie ma i był spokój, ale u nas to byłona tyle sporadyczne i nikomu nie przeszkadzająće, ze nie pracoawłam nad tym specjalnie.
Gdyby okazało się, że ona reaguje już na dzwonek do drzwi bo wie, że to oznacza gości mogłabyś spróbować odczulić reakcję na ten dźwięk. Teoretycznie trudne bo potrzebny pomocnik do dzwonienia ale mogłabys np nagrać dzonek i puszczać początkowo ciszej żeby nie nadużywać cierpliwości sąsiadki. Możnaby się też pokusić o to żeby dzwonek był komendą do pójścia na swoje miejsce tak to uwarunkować, że dzwonek dzwoni a ona biegnie do siebie i czeka do odwołania. Zdaję sobie z tego sprawę, że jest to trudne do zrobienia a i możliwe, że przy obcym nie zadziała, ale gdyby ileś razy poćwiczyć i ileś razy by po tym dzwonku nikt nie przyszedł to może miałby dla niej mniejsze znaczenie i szczekanie byłoby krótsze/cichsze?
Inna opcja to faktycznie po pierwsze odwrażliwić dzwonek by na niego nie szczekała a drugie pracować nad praca przy ludiach i doprowadzic do tego żeby była w stanie tak się na tobie skupić i ignorować innych początkowo na zewnątrz, gdy ktoś podaje ci rękę, wita się a ona np siedzi przy nodze bo takie ma zadnie, potem stopniowo próbowałabym to przenosic do domu.

Wiem, że to trochę pracy zależy jak bardzo CI na tym zależy i ile chcesz na to poświęcić, ale skupiłabym sie na tym by na takie krótkotrwałe wizyty doprowadzic do tego by dać jej jakieś zadanie i by była na tyle na tym skupiona by nie mogła szczekać, bo na takie krótkie odwiedziny nie ma co jej do tego człowieka przyzwyczajać potrwa to dłużej niż będzie trwała wizyta, więc dążyłabym do ignorowania przez  nią gościa.

Each i znowu wyszło długo🙁
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
07 stycznia 2016 23:49
Pies na smyczy w domu, bo goscie przyszli? 😉
A nie lepiej po prostu nauczyc psa zostawania na miejscu? 🙂
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
08 stycznia 2016 07:43
Ja zrobilam kiedys blad z zamykaniem ( i kilka innych powaznych) i w efekcie wychowalam dobermana-morderce, ktory uroil sobie, ze jak ja jestem sama w domu to nikt procz najblizszej rodziny nie ma prawa wstepu, a na spacerze kazdy kto przechodzi mniej niz 1,5m ode mnie to wrog.
Jak ktos przychodzil do mnie to pies byl w kagancu i na krotkim pejczu i najchetniej lezal mi na kolanach zjezony i warczal na kazdy ruch goscia. Tak jej sie zrobilo jak skonczyla 2 lata (ja mialam wowczas 12-13). Masakra to byla.
delta   Truth begins in lies.
08 stycznia 2016 07:45
JARA, ja mówię tylko o pierwszym momencie, bo Ascaia, piszę, że nawet nie wie jak Werna zareaguje, jasne, że najlepiej nauczyć odsyłania na miejsce i zostawania tam, ale na to trzeba czasu i komendy opanowanej na 100%, aby działała nawet w sytuacji, która do tej pory nie miała miejsca. 
Cariotka   płomienna pasja
08 stycznia 2016 07:49
Jara dobrze gada 🙂 Może póki co najlepiej skupić się nie na Tym że pies szczeka tylko to gdzie się znajduję...czyli komendy zostań i miejsce 🙂 Moje ulubione.

W Krakowie razem ze znajomymi ćwiczymy raz lub dwa w tygodniu z innymi psami w różnych miejscach typu rynek w Krakowie lub parking Lidla. Bardzo Nam to z Ness pomaga w pracy nad skupieniem. Każdy też z Nas ćwiczy osobno samodzielnie lub na szkoleniach. Wymieniamy się spostrzeżeniami i sobie pomagamy wzajemnie. Fajna sprawa 🙂



Ness jest najmniejsza :P
u mnie wizyta gości równa się z koszmarem. Robi dostaje szału dosłownie, można mu mięso pod nos podstawić i nic sobie z tego nie zrobi. Cel jest jeden: zabić gości.
Wygląda to tak: sierść najeżona na maxa, pies obszczekuje i skacze do dłoni lub niby chwyta nogawki. Skacząc do dłoni czasami je delikatnie łapie - nie gryzie. Jednak cały widok jest na prawdę bardzo nieprzyjemny i można się przestraszyć.
Nie jest w stanie wtedy zostać na miejscu - nie ma szans. Oddzielony będzie szczekał tak długo aż goście są w domu. Próbowałam dawanie mu czegoś do żucia na jego miejscu w obecności gości, działa aż do momentu skończenia jedzenia. Dlatego najczęściej biore go na smycz i wtedy mam większą kontrolę żeby został w jakimś miejscu, w tym czasie jeśli goście sie zgodzą to rzucają mu coś do jedzenia. Jednak trochę ludzi prosi o zabranie go gdzieś bo po prostu się boją  🙁
Myślałam jeszcze o opcji zakładania kagańca i zostawiania go na zasadzie: niech się dzieje co chce, przynajmniej teraz nie ugryzie. ale nie wiem czy to taki dobry pomysł
Cariotka   płomienna pasja
08 stycznia 2016 08:14
ale Robi to przypadek specjalny 😉
Oj baby...
A Werna nie jest "specjalnym przypadkiem"... wcale...  🙄

Najlepiej by było, żeby zostawała na miejscu...

Najlepiej gdyby wchodziła sama do windy. Najlepiej gdyby była w pełni skupiona na mnie gdy przejeżdża obok hulajnoga. Najlepiej gdyby nie bała się grup ludzi. Najlepiej gdyby nie ciągnęła do wąwozu. Najlepiej gdyby nie bała się poprawiania koca i lampki na biurku....
Najlepiej jakbym znalazła w lesie psa zadbanego i dobrze ułożonego...

Jeszcze raz
Na 90% jestem przekonana, że Werna nie ugryzie. Ona nie rzuca się na ludzi, nie w tym sprawa.
Sprawa w tym, że moooooże szczeka nieco dłużej niż by wypadało. To co było ostatnio i tak jest trudne do przeanalizowania skoro sąsiadka z gory sama rozdrażniała sukę co raz pukając i dzwoniąc do drzwi.

Rzeczywiście gdybym miała osiągnąć ideał w moim mniemaniu to chciałabym by wyglądało to tak:
Niech zaszczeka na domofon, pukanie czy dzwonek do drzwi - od tego jest psem, żeby dawać znać, że idzie ktoś obcy i też niech ktoś zupełnie obcy wie, że tutaj jest stróż. Niech zaszczeka dwa razy jak ktoś wejdzie do domu. A później jak powiem lub pokażę sobą, że jest w porządku, to niech idzie albo na legowisko i spać albo niech nawet próbuje się miziać, witać i przynosić zabawki.
To jest scenariusz, który mi odpowiada, który miałam/mam z małymi sukami.

Werna się boi. Nie leci do ludzi ich gryźć, ale szczeka. Chowa się za obręb drzwi pokoju/łazienki/kuchni, podejdzie dwa kroki i znowu ucieka, i na sztywnych nogach, z ogonem między nogami chwilę szczeka. Może ta chwila jest nieco za długa. Sama mam wrażliwe ucho, więc mi też to przeszkadza. Trudniej się witać z gośćmi czy ustalić coś z kurierem kiedy ta hałasuje. Dobrze by było ten moment szczekania ze strachu skrócić.

Tak jak pisałam już - mało miałam dłuższych wizyt odkąd jest Werna. Tylko kilka razy była moja przyjaciółka. Nawet wczoraj ją spytałam czy pamięta pierwsze spotkanie z Werną. Stwierdziła, że nie odczuła, żeby Wer ją długo oszczekiwała. Jak siadłyśmy to suka się uciszyła. Nie pamiętam czy od razu do nas przyszła czy właśnie sama z siebie została na swoim posłanku. A teraz jak już M. jest "gościem oswojonym" to szczeknie, schowa się do kuchni na moment, a później przychodzi i się pakuje na kanapę lub kładzie się przy naszych nogach na dywanie. M. może ją głaskać, miziać, itd.
Więc nie jest tak, że Werna jest jakaś "nie do życia" w temacie odwiedzin gości. 1 stycznia było jak było. Mój błąd, że jednak zamknęłam Wer na początku w kuchni - po pierwsze rzeczywiście się tym mogła podkręcić, po drugie w kuchni bardziej słuchać odgłosy z mieszkania do mieszkania. 😉 Więc to jest na pewno niewłaściwe rozwiązanie. Szukam innego, żeby szybciej opanowywać jej lęk.
A jak będzie z panią sąsiadką, czy da nam szansę to przepracować, to czas pokaże...


Inna sprawa to ludzie, którzy przychodzą. Jako gospodyni chcę im zapewnić komfort. A chyba możecie sobie przełożyć jak wygląda dla kogoś "ujadający" owczarek belgijski, ze zjeżonym karkiem i na sztywnych nogach... kto będzie patrzył, że ona ma ogon między nogami i analizował, że jej reakcja to strach?
I co z tego, że będzie stać nad swoim posłankiem skoro to jest aż 2,5 metra od drzwi wejściowych? 😉 Werna robi wrażenie strasznej. Ludź się napina, suka to czuje i się robi kółeczko złych zachowań.
Wchodzi sobie taki kurier, na moją prośbę, bo mi się uwidziało rozpakować przy nim paczkę. Ja zajęta rozcinaniem opakowania, chłopak stoi, a suka by była luzem... nawet jak powiedziane na swoim posłanku czyli 2 metry od kuriera... duży, groźnie wyglądający, szczekający pies luzem. A bądźmy szczere, że  100% gwarancji co do agresji nie mam. Nie mam też 100% wykonalności komend kiedy Wer się boi. Nie mam prawa straszyć niewinnego kuriera / pana z gazowni / księdza po kolędzie / sąsiada pożyczającego wiertarkę... Stąd pomysł, żeby na takie momenty ją przysmyczyć do stołu - żeby Wer widziała co się dzieje, a ludź jednak miał poczucie bezpieczeństwa.

Jeszcze inna sprawa to wizyta mojego kuzyna z jego rodziną, w tym 4-letnich synkiem... Tu to w ogóle mam mnóstwo obaw przy tak silnym lęku Werny wobec dzieci. I póki co odłożyliśmy zapoznanie ich na cieplejsze dni. Spróbujemy zacząć od wspólnego spaceru.


PS. Na Wernę jedzenie nie działa, zabawki w momencie tak silnego bodźca lękowego też średnio. Może gdybym wyciągnęła piłeczkę, ale... co później? dam piłeczkę i zaraz zabiorę, bo w domu się piłeczkami przecież nie bawimy.
ushia   It's a kind o'magic
08 stycznia 2016 09:23
To moze ubieraj kaganiec jak sie boisz ze jednak ugryzie?
bo przysmyczenie belga do stołu - no chyba ze masz przykrecony do podlogi...

widzialam kiedys oduczanie wyskakiwania na gwaltownie wchodzacych do pomieszczenia ludzi - psica została dwa razy przyglebiona i przestała


edit:
z serii dziwne krzyżówki:
https://www.facebook.com/martyna.pietrzyk.77/posts/1031904850208802?__mref=message_bubble
ushia, to właściwie taki blat przymontowany do ściany, stojący na szafce z jednej strony i z jedną nogą od strony wejścia 😉 Poza tym ona nie szarpie się do ludzi, tylko jak już ucieka od ludzi. Uwiązana miałaby w zasięgu swoje posłanko, a jednak byłoby asekuracyjnie.
Przetestuję jutro. Na pierwsze 5 minut rozbierania się gości. A później spuszczę i zobaczymy. 😉
Byleby po tych 5 minutach nie przyleciała sąsiadka... 😉
Ascaia chwilowo nie mam czasu przeglądnąć wszystkich Twoich postów z tego wątku,  żeby się upewnić, ale wydaje mi się,  że z nikim nie pracujesz- dlaczego nie skorzystasz z pomocy behawiorysty? Często widzę posty o Waszych problemach, jasne- od tego jest forum, żeby coś doradzić,  ale skoro jest tyle rzeczy,  z którymi sama sobie nie radzisz i pytasz na forum (a przez internet wiadomo,  jaka to pomoc- tak jak powszechne "zdiagnozujcie mi kulawego konia na revolcie"😉, to czemu nie pracujesz z behawiorystą?
(Jeśli jednak pracujesz,  to nie było pytania,  chocisz wtedy zdziwiłabym się,  że pytasz o tyle rzeczy tutaj)
Zora90, nie, nie pracujemy z behawiorystą.
Primo - w Lublinie posucha, wiem o dwóch osobach i obie mają sporo niepochlebnych opinii.
Secudno - to kosztuje. 😉
Tertio - przyznaję się, że chyba jestem nieco zarozumiała w tym temacie i wydaje mi się, że dam radę.

A, że piszę. Taki mam styl, wiadomo nie od dzisiaj. Piszę dużo, jest to moja forma "myślenia na głos". Jak rozmawiam z kimś o temacie to go lepiej przetwarzam. Co nie znaczy, że nie mam sama w głowie już gotowych odpowiedzi. Można powiedzieć, że "sprawdzam się" o słowa innych.

Inna sprawa, że jak rozmawiałam z jedną czy drugą właścicielką hoteliku dla psów (obie to też hodowczyni i szkoleniowcy) to padło, że Werna po prostu zawsze już będzie psem lękliwym. Czy ma tak "z natury", czy tak ją ograniczono w bodźcach czy ją skrzywdzono. No takiego po prostu mam psa.

PS. Jakie "tyle rzeczy, z którymi sobie nie radzisz"? Tak z ciekawości? 😉
De facto z jedną rzeczą sobie rzeczywiście nie radzę - Werna się boi.

Ascaia teraz na topie jest nie radzenie sobie ze szczekającym psem i pytanie o sposoby na oduczenie, reszta- aktualnie nie mam czasu przekopywać Twoich wiadomości w tym wątku z ostatnich kilku miesięcy.
No, ale kto pyta nie błądzi, także powodzenia w pracy z suką.

Spytałam po prostu z ciekawości, dzięki za odpowiedź 😉
ushia   It's a kind o'magic
08 stycznia 2016 09:58
Ascaia - ja osobiscie mam alergie na "behawiorystow", uznaje tylko "zwyklych" szkoleniowcow - ale niestety ta "jedna rzecz" to powazna rzecz - lekliwosc u psa, zwlaszcza duzego psa, ktorego fizycznie ludzie moga sie bac (a co za tym prowokowac) i ktorego ciezko jest spacyfikowac w razie czego na sile to duzy problem

ale niekoniecznie juz jej tak musi zostac - widzialam psa ktory bal sie doslownie wszystkiego, w tym podobnie jak Twoja Wer dzieci - wyprowadzona suka tak, ze w zyciu bys nie zgadla

rozumiem kwestie kosztowe, ale postawa "bo ja dam rade sama"
ech, moze i dasz - w koncu
i np bedzie mozna spokojnie zaprosic gosci po trzech latach
a pod okiem szkoleniowca zajeloby to trzy miesiace

to jak z zajezdzaniem koni przez ludzi ktorzy "juz całe trzy lata" jezdzili w rekre - no jest szansa ze bedzie ok, ale mozna szybciej, sprawniej, bez uczenia sie na bledach 😉

aczkolwiek mnie sie wydaje ze chyba wiecej wynika z Twojego pisania, niz faktycznie "sie dzieje", w sensie ze po prostu rozlozenie problemu na skladowe sprawia wrazenie ze jest taaaaki wielki, wiec nie twierdze tez ze absolutnie musisz bo inaczej pies Cie zje pod oslona nocy 😉
Ascaia Czyli patrząc na genezę problemu rozwiązanie jest jedno - nauczyc ja, że ludzie nie są straszni i z nimi zsocjalizować. Wieeem, że się łatwo mówi bo tak jak wspominałam Denis też tak miał ale zdaję sobię sprawę, że co innego mały sznaucer szczekający w kącie a co innego belg. Czy na zewnątrz na ludzi, którzy witają sie z Tobą też szceka? w sensie na spacerze? Jeśli nie to może by od tego zacząć, iść na spacer z  kimś tam zaaranżować parę sytuacji kiedy to witasz się, rozmawiasz z kimś, a Werna jest nagradzana za spokój. Potem idziecie razem do mieszkania nagroda tam za spokój a ostatecznie ta osoba wychodzi, dzwoni do drzwi i zcahowuje się jak potencjalny gość. Wydaje mi sie, ze innej rady nie ma niż stopniować to, w momencie gdy przychodzi ktos do domu ona jest w za silnym (tak mi się wydaje z opisu) strachu by kontaktować więć tzebaby przećwiczyc podobną sytuację ale w mniejszych emocjach, a niezależnie od tego pokazywać jej, ze ludzie są fajni.
To co opisujesz z poprzednimi psami dwa szczekniecia i koniec ma szansę być tylko wtedy kiedy pies faktycznie szczeka ostrzegawczo, żde ktoś przyszedł po czym wdziąc, że ty sie witasz przestaje bo nie ma po co szcekać, a jak Werna się boi to szczekać będzie dopóki zagrożenie w jej oczach nie minie.

A co do behawiorysty to nie wiem kogo znasz, ale mi znajoma wet (z Wrocławia;d) gdy rozmawiałyśmy poleciła tą osobę -> klik poleconą prezz jeszcze inną znajomą;d gdy myślała, że mam Dexa w Lublinie.
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
08 stycznia 2016 10:35
kochane może ktoś widział gdzieś jakiegoś bezpiecznego "kija" do rzucania dla psa. Moja dziewczynka uwielbia kijeczki. Niestety ma przypadłość, ze przy okazji zabaw czasem wciągnie co nie co do paszczy.

edit: znałazłam takie coś http://www.zooplus.pl/shop/psy/zabawki_szkolenie_psa/kong_dla_psa/rozne/372000
mam nadzieje ze przypasuje. No chyba ze psina lofcia patyczki, bo można je obgryzać i jeść. 😵
cranberry Własnie tego konga miałam podlinkować podobno godny polecenia. A u nas nasypało jeszcze więcej śniegu i zaraz wybieramy się na prawdziwie zimowy spacer🙂
Dex uwielbia pluszaki, szarpaki, piłki mniej ale chcę go w koncu nauczyć trzymania w pysku podanej mu rzeczey a potem przynoszenia. Póki co doszliśmy do etapu, że otwiera pysk ale jeszcze nie trzyma, choć to i tak postęp bo z Denisem pamietam, że strasznie długo trwało zanim zaczął używać pyska zamiast łap.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
08 stycznia 2016 11:11
Tertio - przyznaję się, że chyba jestem nieco zarozumiała w tym temacie i wydaje mi się, że dam radę.

Śmiem stwierdzić, że jesteś.
Piszesz w tym wątku mnóstwo długich postów: pies sika, pies szczeka, pies nie zostaje na miejscu, pies jest zazdrosny, pies boi się dzieci, pies boi się mężczyzn, pies nie chce oddawać aportu, nieprawidłowo aportuje przy innych psach itd.

Przychodzisz tu z jakimś problemem, dostajesz rady. Gorsze, lepsze, od szkoleniowców, od osób bez doświadczenia. I jak jest 5 etapów umierania, Ty masz swoje etapy
1. Przychodzisz z problemem
2. Odrzucasz pomoc
3. Gniew, bo nikt nie rozumie, każdy źle odczytuje Twoje posty, wcale nie to miałaś na myśli
4. Zaprzeczenie problemu
5. Odchodzisz urażona i nadal stosujesz swoje średnio trafne pomysły

Twoim problemem według mnie nie jest problematyczny pies, bo uwierz mi nie masz problematycznego psa. Twoim problemem jest to, że nie potrafisz zaakceptować psiej natury i zrozumieć, że jej nie zmienisz. Masz jakieś despotyczne podejście do tego psa, że ma być taki jaki Ty chcesz i koniec. Nie uznajesz, że pies to osobna jednostka, którą rządzą instynkt i natura, pies ma być maszyną, która ma działać według Twoich preferencji i rozkazów. Udowodniłaś to kiedy przyszłaś tu i dostałaś rady: nie głaskaj psów przy swoim psie, osłabiasz psa pozycję i swoją w oczach własnego psa. Powiedziałaś, że będziesz głaskać psy kiedy Ty będziesz chciała, a nie, bo Twój pies "ma inne zdanie na ten temat".
To samo było z aportem. Nie ma aportów przy innych psa, zwłaszcza jak się ma psa nakręconego i niestabilnego zwierzaka. Nakręca się tym tylko rywalizację, zmusza psa do pilnowania zasobów (co będzie miało pośredni wpływ na pilnowanie Ciebie przy innych psach czy Twojego mieszkania), konflikty między psie itd.
Wiecznie porównujesz Wernę do jamnika, wybacz, mają ze sobą tyle wspólnego co wata do węgla krystalicznego z meteorytu. Masz dużo szczęście, że trafiłaś na takiego owczarka, bo w innych przypadkach byś został wprowadzony terror kończący się uśpieniem psa.

I z całą sympatią do Ciebie, ale jak nie zmienisz podejścia do psa, szkolenia to sukcesów nie odniesiesz.

cranberry, mam tego "sejfti-stika" i jest bardzo spoko, oprócz tego, że wygląda jak dildo 😁
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
08 stycznia 2016 11:18

cranberry, mam tego "sejfti-stika" i jest bardzo spoko, oprócz tego, że wygląda jak dildo 😁


no fakt wygląda heheh a jaki rozmiar masz?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
08 stycznia 2016 11:32
M albo L 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się