Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...

KaNie, Pracowałam w hotelu w Irlandii z taką obrzydliwie, sztucznie miłą australijką. Z tego hotelu pamiętam też kilka fajnych, wesołych osób z Czech.
Za to pracując w Rumunii mieliśmy raz na rajdzie starsze małżeństwo amerykanów. Cudowni ludzie, pod każdym względem, absolutnie nie byli sztucznie mili.
A o rumunach też mam bardzo dobre zdanie, są uśmiechnięci, życzliwi i uczynni, w sposób naturalny, zupełnie niewymuszony.
Oczywiście wiadomo, nie można generalizować, bo ludzie i parapety są wszędzie. 😉

Czy chociażby samym patrzeniem na innych wydedukowaliby, że ich styl jazdy chyba nie do końca wygląda tak jak powinien...  🤔 To mnie cały czas zadziwia, że ludzie nie potrafią wyciągnąć wniosków na podstawie tego, co widzą...
Niestety, to tak nie działa. Oni autentycznie nie widzą.

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
10 stycznia 2016 14:50
Cytat: fanelia Dzisiaj o 10😲7:27
[quote]Czy chociażby samym patrzeniem na innych wydedukowaliby, że ich styl jazdy chyba nie do końca wygląda tak jak powinien...  🤔 To mnie cały czas zadziwia, że ludzie nie potrafią wyciągnąć wniosków na podstawie tego, co widzą...

Niestety, to tak nie działa. Oni autentycznie nie widzą.[/quote]

Co najgorsze tacy ludzie nie chcą się nawet oglądać ani na zdjęciach ani na filmikach.
Wszystko prawda... raz zrobiłam tak jak KaNie - żal mi było jednego faceta, który u mnie jeździ, a który mimo że przesympatyczny robi okropne błędy... akurat prowadziłam komuś jazdę i bardzo głośno komentowałam wszystko, co robiłam z tą osobą + wybrałam bardzo uważnie ćwiczenia, żeby temu facetowi jakby podpowiedzieć wszystko, co on robił źle. Generalnie to, co mówiłam, było BARDZO oczywiste i mogłoby się wydawac, że to jemu prowadzę jazdę, a nie mojej dziewczynce😉 a ten facet do tego słuchał, bo co jakiś czas nawet coś komentował. Cóż, od tamtej sytuacji minęło parę miesięcy, a pan jeździ tak jak jeździł  😵 Ręce opadają. Nie wiem, czy to, że za granicą jest podobnie jest pocieszające, czy nie - bo jednak mówi się, że "za granicą to dopiero świat" - a tu jednak... no nie tak różowo.
fanelia, Też kilka razy w życiu próbowałam "zbawić świat" w dokładnie taki sam sposób, czyli głośno mówić (niby do mojego jeźdźca, ale upewniając się, że ta osoba na swoim koniu słyszy) o tym dlaczego noga/ręka ma być tak, a nie tak, jakie ćwiczenia zrobić, jak się samodzielnie upewnić czy siedzimy w równowadze... lub wsiadałam i pokazywałam kiedy jak i dlaczego koń się rusza lepiej, kiedy gorzej, co zrobić, żeby to uzyskać itd. No ale również nic to nie dało.
Wyleczyłam się ze zbawiania świata już dawno. Z wyjątkiem sytuacji, w których ktoś ewidentnie znęca się nad koniem (jakieś baty, czy szarpanie za pysk w złości) to nie mam skrupułów się wtrącić.
I to wszystko ma niewiele wspólnego z częścią świata. Dobre i złe stajnie, oraz dobrzy i źli ludzie są wszędzie.
vissenna   Turecki niewolnik
10 stycznia 2016 19:26
Mam tak samo jak KaNie, już dawno nauczyłam się trzymać język za zębami, choć czasem swędzi strasznie. U mnie jakieś 90% jeźdźców z siodłami ujeżdżeniowymi jeździ z za długimi strzemionami, klepiąc tyłkiem o tylny łęk.  Ale mnie czasem korci, by ten "detal" podpowiedzieć w dobrej wierze... No ale cóż, są osoby, które ze mną trenują i jeżdżą usadzone poprawnie, a na resztę muszę mieć wywalone, mimo że koni żal...  🙁
vissenna, Zaobserwowałam, że jazda na za długich puśliskach jest częstą przypadłością niemców. Że tak niby bardzo dresażowo. 😉 + dłonie za nisko i za blisko siebie, niemal na kłębie konia... i za długie wodze.
A trochę się na niemieckich jeźdźców napatrzyłam przez łącznie cztery lata prowadzenia rajdów. Dla mnie bardzo typowe.
Ale są w tym plusy, bo nie spotkałam się chyba z niemcem, który by wisiał koniowi na ryju, szarpał, czy cokolwiek robił siłowo.
Spotkałam się też wiele razy z jak najbardziej pozytywnym zjawiskiem. A mianowicie takim, że nawet początkujący niemieccy jeźdźcy są nauczeni prawidłowego siodłania, ze szczególnym uwzględnieniem tego, czy siodło nie leży koniowi na łopatkach.
Nie raz musiałam tłumaczyć, że siodłamy bardziej po skokowemu (czyli siodło dużo bardziej na przodzie, niż gdybyśmy się ubierali na godzinkę jazdy na maneżu) bo i tak po wjechaniu na pierwszą górkę (a w Rumunii były same górki) siodło się samo zsunie do tyłu, we właściwe miejsce i tam zostanie przez następne kilka godzin.
Jak mi się zdarzyło nieprzypilnować i pozwolić osiodłać "po niemiecku" (czyli na jazdę maneżową właściwie), to po pierwszym podjeździe trzeba było cały rajd zatrzymywać i przesiodływać konia, bo siodło zjeżdżało na nerki.
Ja zas przestalam sie odzywac, bo zrozumialam ze jak ktos sie chce uczyc, korygowac, trenowac i ciagle progresowac, to bedzie korzystal z wszystkiego i bedzie szukal kazdej drogi by to osiagnac. A ludzie ktorzy sa przeswiadczeni o tym ze jezdza super, nigdy nie beda pytali, ani prosili o pomoc. A to oznacza ze moje wtracnie sie nie bedzie odebrane pozytywnie.
A na dokladke, im wiecej jezdze, im wiecej potrafie i wiem, tym wiecej mam w sobie pokory.
Ot np.  w ostatnich kilku miesiacach udalo mi sie wyeliminowac gniew. Choleryczka jestem i przekladalo sie to czasem na moja prace z koniem. A aktualnie mam totalny chill... i zycie stalo sie latwiejsze, a efektow jest wiecej niz sie spodziewalam.

W temacie niemieckiej szkoly jazdy. To tutaj zauwazylam normalne jest trzymanie rak tak by byly oparte na szyji. Mnie tez sie probuje to troche wcisnac 😉 tylko jeszcze z tym walcze. Mozliwe ze przestane za jakis czas.
A w temacie siodlania to zgadzam sie z Julie. Wszyscy tu siodlaja konia bardzo dobrze. I w sumie nie widzialam tez zle zakladanych tranzelek ( nachrapnikow za nisko, wedzidel za wysoko itp ).
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
11 stycznia 2016 03:55
U mnie w stajni jak jedna babka założyła wędzidło koniowi tył na przód i druga jej zwróciła na to uwagę, to ta na jej na to: "A co za różnica jak będzie tył na przód?" 🙄

Siostry, które się Negocjacją opiekowały jak mnie nie było opowiadały, że na stajennej imprezie świątecznej był właściciel stajni z żoną, oboje wiekowi trochę, ale ludzie na poziomie, ona jest rzeźbiarką nawet jakieś ma wystawy na Mahattanie.

Jak zobaczyli Negocjację - bo taka tradycja jest że każdy koń ze stajni podchodzi do choinki wystawionej przed stajnią na której zamiast bombek są marchewki i jabłka i zjada po tej marchewce i jabłku - to się bardzo zachwycali co to za ładny koń i się dopytywali sióstr co to za koń.

Siostry im całą historię opowiedziały, że to koń z Polski i że przyleciał samolotem na lotnisko Kennedyego. To ich jeszcze bardziej zainteresowało i zadziwiło, że jak to koń przyleciał samolotem. No to ile miejsc trzeba dla takiego konia wykupić. Na co siostry musiały im wyjaśnić, że to są specjalne samoloty cargo, że konie w takich specjalnych kontenerach podróżują. Ci przez dłuższy czas nie mogli wyjść z podziwu jak to konie latają po świecie.

Choinka stajenna


vissenna   Turecki niewolnik
11 stycznia 2016 08:39
że jak to koń przyleciał samolotem. No to ile miejsc trzeba dla takiego konia wykupić.


😂 👍
Zrobiłaś mi dzień.

A dziewczyny mają rację co do tych rąk. Ja już swoje ludki odzwyczajam od tego grzebania przy kłębie, ale jak mi się zapomną albo w jakiejś nieprzewidzianej sytuacji mają się zachować... I ręka znowu opada ciasno na kłąb, zapada im się klatka piersiowa a okrągłe plecy cisną tyłek na tylni łęk  😵
Z wczorajszych ciekawostek: Pani Eskadron Premium jeździła wczoraj swoją czarną szkapę na munsztuku. Pani Eskadron Premium jest na etapie uczenia się pojedynczej lotnej...  😎
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
11 stycznia 2016 15:49
No ale w muńsztuku zawsze to bardziej profi wygląda 😂
ElaPe, Świetne są te Twoje amerykańskie historie. 😁

vissenna, Ale ona sobie tak sama wymyśla i decyduje, że będzie jeździć na munsztuku, czy jeździ pod okiem jakiegoś trenera?
W stajni w Oldenburgu wszystkie konie z rekreacji miały zakladane takie male, grube pady westowe pod siodlo jako czaprak i podkladke. Nawet to siodla ujezdzeniowego. A jak "mój" kon obtarl sie od oglowia od razu dostal zestaw futerek na naczółek, paski policzkowe(znajdę zdjęcie to wstawie) i wygladal komicznie. Ale ważne, że pomoglo. mnie osobiście zdziwilo siodlanie tutaj koni.
Z moich obserwacji w większości Brytyjczycy podchodzą do koni duzo bardziej "praktyczniej" i mniej przywiazują się emocjonalnie niż my. Koń ma działać i już.
Jutro zostanie uśpiony koń z naszej stajni. Młody, 9 letni.  Posypały się u niego trzeszczki, nie nadaje się do jazdy całkowicie. Chodzi sobie jedynie po padoku. Koń wymaga ciągłego podawania leków, a kwota na leczenie, którą obejmuje ubezpieczenie skończyła się. Właściciele (majętni ludzie) nawet nie chcieli w ciągu ostatnich paru ładnych tygodni wydać pieniędzy na kowala. Kupili natomiast dziecku (dziewczynie blisko 20letniej) nowego konia za dobrych kilka tysięcy funtów.
Dziewczyna, na dwa dni przed terminem uśpienia swojego pierwszego konia, wstawiła na portal społecznościowy zdjęcie siebie, usmiechnietej i szczęsliwej właścicielki trzymającej obydwa zwierzaki z podpisem "My babies". Już mogłaby sobie to foto darować. Niestety w takich wypadkach Brytyjczycy wolą zwierzę uśpić i mieć z głowy, niż wstawić dożywotnio na łąkę i ponosić koszty za zwierzę nienadające się do uzytkowania...

Mam młodego, bo niespełna 6 letniego konia w PL. Zakupiliśmy ją jako młodziaka, projekt na przyszłość. Niestety okazało się, że póki co raczej nic z tego nie będzie, bo zwierzę ma problemy zdrowotne. W stajni w UK zapytano się nas, czy jej sprzedaż kiedykolwiek pokryje koszty jakie za nią ponieśliśmy i poniesiemy? No cóz...wiadomo, że nie. Poza tym koń jest kulawy i nadaje się do leczenia, a nie sprzedaży.
Od razu padło pytanie dlaczego to robimy, dlaczego ją leczymy...przecież to się nie opłaca. Padły dwie propozycje: oddać za darmo jakiemuś frajerowi albo uśpić 🤔. Nie mogli zrozumieć dlaczego te dwie opcje nie wchodzą w rachubę, dlaczego chcemy ponosić kolejne koszty za zwierzę nienadające się do uzytkowania pod siodłem. Widać frajerzy jesteśmy 🙂.
Patrzyli na nas z niedowierzaniem i jak na wariatów gdy opowiadalismy ostatnio, że koń jest obecnie na długiej terapii w szpitalu i że szczęśliwie wiadomo już, że będzie sobie mogła komfortowo żyć na pastwisku, a cała resztę ewentualnych (w przyszłości) możliwości użytkowych bedziemy traktowali w tej sytuacji jako szczęśliwe bonusy.
vissenna   Turecki niewolnik
11 stycznia 2016 19:53
Julie trenerkę ma, ale tego dnia jeździła sama. Koń do trudnych nie należy, ona niczego poza pracą w trzech chodach i na drążkach nie robi...

No i historyjka z dziś. Byłam na chwilę w stajni w innej części miasta (na Grunewald) - zero padoków, boksy małe i ciemne, za to niezła infrastruktura. Tylko jedna rzecz mnie zastanowiła, stajnia z jednej strony graniczy z autostradą / drogą szybkiego ruchu. I jakieś 10 metrów od tej drogi stoi sobie bieżnia dla koni..  🤔 Chciałam zdjęcie zrobić, ale już za ciemno było. Się zapytałam dlaczemu tak ją postawili "bo nigdzie indziej miejsca nie było". Tak się w DE hoduje bomboodporne konie. Albo się przyzwyczai, albo padnie na zawał.  😎

czeggra1 Nie tylko w UK tak jest. Gdy pracowałam w Danii, słyszałam o przypadkach usypiania koni całkiem zdrowych. Usypiano z jednej przyczyny - niejezdny, trudny, niewspółpracujący z człowiekiem. Z jednej strony to mnie przeraża, z drugiej można to uznać za selekcję rasy. Osobniki słabe, chore lub z kiepską głową są wykluczane z populacji.
Obecnie pracując w DE widzę odwrotną tendencję - tutaj koń na emeryturze to nic niezwykłego. Są nawet specjalne Hoff'y, specjalizujące się w końskiej geriatrii. U nas w stajni jest też kilka "dziadków", regularnie leczonych i trzymanych z poczucia przyzwoitości właścicieli. Mam też konia, który przez pół roku będzie stał z nogą w gipsie. Po operacji nakostniaka złamał sobie inną nogę przy wybudzaniu. I właścicielka nawet przez chwilę nie pomyślała o kosztach (ogromne) - ratowała swojego przyjaciela. Mam do niej duży szacunek.  👍
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 stycznia 2016 02:16
Gdy pracowałam w Danii, słyszałam o przypadkach usypiania koni całkiem zdrowych. Usypiano z jednej przyczyny - niejezdny, trudny, niewspółpracujący z człowiekiem. Z jednej strony to mnie przeraża, z drugiej można to uznać za selekcję rasy. Osobniki słabe, chore lub z kiepską głową są wykluczane z populacji.

Moja Julka mi opowiadała jak jej trener WKKW uśpił swojego 19-letniego konia, po karierze WKKW, zupełnie zdrowego, tylko z tego powodu że już na nim nie mógł startować, a na utrzymywanie konia-emeryta nie stać go czy też nie chciał marnować kasy, a komuś sprzedać czy oddać  nie chciał żeby już ten koń nie był przez nikogo męczony bo nigdy nie wiadomo w jakie ręce się dostanie.

Poza tym w Danii ludzie mają na konie powykupywanie ubezpieczenia nie tylko na okoliczność jego padnięcia. Ubezpieczenie takowe obejmuje też brak możliwości dalszego użytkowania konia w danej dyscyplinie. Wtedy takiego konia można uśpić i ubezpieczalnia też płaci odszkodowanie.
mila   głęboka rekreacja
12 stycznia 2016 05:41
Nie spotkałam się z trzymaniem rąk na kłębie. Ale znam tylko 3 stajnie z okolic Bremen. Po drążeniu tematu. Podobno pomaga wyczuć konia i rozluźnia go. Nie wnikałam, tym bardziej że każdy mój nauczyciel kazał trzymać łapy normalnie.

Faktycznie - trójkąty rządzą. Adept dopóki nie opanuje niezależnej ręki musi jeździć na wypinaczach. Jeśli kon jest luźny i na kontakcie - możesz zdjąć 😅. Sama osobiście jechałam naszą L na owych trójkątach (przepisy pozwalają).

We wszystkich stajniach, z jakimi miałam styczność stoją emeryci końscy. I nikt ich nie myśli usypiać. Co do ubezpieczenia. To jest obowiązkowe i są różne warianty. Muszę w marcu przedłużyć to się zorientuję. Aktualne zapewnia mi miedzy innymi pokrycie kosztów leczenia powyżej 500 euro.
A jakie są stawki ubezpieczenia konia od "NNW" ?
Moj trener kupił 19-letnią klacz zabiedzoną i wychudzoną, konia odkarmili itd. Teraz owa klacz pracuje w rekreacji. Czasem mam wrażenie, że tutaj ludzie traktują konie bardziej emocjonalnie niż niektórzy moi polscy znajomi swoje rumaki.
mila   głęboka rekreacja
12 stycznia 2016 16:56
A jakie są stawki ubezpieczenia konia od "NNW" ?

Ok 60 euro rocznie.
Ja wczoraj widzialam pokaz niemieckiego "dresazu". I nawet mi sie nie chce tego opisywac, bo mi smutno na sama mysl o tym. Ale zawsze mi sie wydawalo ze piaff to klus... i ze robi sie go w momencie kiedy kon jest zebrany, na pomocach, z zaangazowany  zadem itp. Myle sie?  ( o ujezdzeniu wiem tyle co o westernie 😉 ) . Bo wczoraj widzialam piaff robiony po cwiczeniach z cofania ( czyt. Zlapania za ryj i ciagniecia do tylu ), i z ogromna pomoca bata, za to bez pomocy lydki. Kon sie wsciekal, oddawal kopami na bata, grzbiet mial zapadniety, a dupe po 2 stronie hali. Ale staral sie deptac ta kapuste... na prawde sie staral 🙁
Dla Pani ja i "moj" kon to pewnie bylismy beznadziejni, bo kon sobie w dole chodzil i jedyne cwiczenia jakie wczoraj wykonywal, to wolty w klusie i galopie 😉  ale przyznaje sie szczerze ze gdybym miala wybierac czy do konca zycia jezdzic konika tylko w 3 chodach,ale luznego i zadowolonego, czy "umiec" elementy z "wyzszej" polki i doprowadzac konia do takiego psychicznego stanu jak ten wczoraj, to zostalabym dupoklepem bez ambicji.
No jedyny plus byl taki ze kon mial w ryju normalne wedzidlo a nie munsztuk, ale pani w ujezdzeniowce , ze strzemionami 3 dziurki za dlugimi, wazyla chyba polowe tego co kon... :/
Ja po przyjeździe do Niemiec spotkałam się z równie praktycznym  i niesentymentalnym podejściem, o jakim piszecie w kontekście Danii np. uśpienie kuca po ochwacie, bo "trzy razy dziennie trzeba mu podawać leki, to takie męczące" i konia z rekreacji, bo nie opłacało się go leczyć.
A jakie są stawki ubezpieczenia konia od "NNW" ?

My płacimy £23 za OC I NNW (pokrywa szkody do £1mln funtów) + polisa również pokrywa tzw szkody od utraty, śmierci konia do £5000.
W naszej umowie o pensjonat dla koni jest zawarty podpunkt mówiący o konieczności ubezpieczenia konia typu OC i NNW.
Moje konisko już skorzystało z ubezpieczenia, bo ponad rok temu zwiewając tyłem z myjki wpakował się w tygodniowego Audi i zrobił wgniecenie. Całe szczęście koń wyszedł z tego cało.

Edit. literówki i autokorekta - piszę z komórki


Ja po przyjeździe do Niemiec spotkałam się z równie praktycznym  i niesentymentalnym podejściem, o jakim piszecie w kontekście Danii np. uśpienie kuca po ochwacie, bo "trzy razy dziennie trzeba mu podawać leki, to takie męczące" i konia z rekreacji, bo nie opłacało się go leczyć.



i tak dobrze, że uśpienie. U nas takie rekreanty często kończą w rzeźni, bo jeszcze zarobić można.
Lub tez bez leczenia pracują dalej póki nie padną :/
Jak pojechałam z moją Rudą do kliniki w Danii i wet zobaczył zdjęcia RTG kości kopytowej to też zalecił ją uśpić bo "dziwne, że w ogole jeszcze chodzi". Ogólnie postawili na nią krzyżyk i najlepiej jakbym sobie nowego konika kupiła. (Koń delikatnie kulał w kłusie, w stepie była czysta, miala dobry humor i na pastwisku jej generlanie nic nie przeszkadzało). Zobaczyli, że ma strome kopyto i wywnioskowali, że to od tego koń jest kulawy i nawet nie szukali przyczyny kulawizny w innym miejscu.

W Niemczech natomiast leczyli ją różnymi sposobami i próbowali ją ratowac za wszelką cene. Sprawdzali całego konia i znaleźli przyczynę kulawizny w szyji.
na marginesie to Ruda znowu chodzi pod siodłem, jeździ, bryka i nic jej nie przeszkadzają owe zmiany w kości kopytowej 😉
Juz tak nie gadajcie na te stajnie rekreacyjne... Gdyby we większości konie były zle traktowane i słabo karmione to by wlasciciele nie wyrabiali z kupnem nowych koni. Normalny właściciel stajni tez sie jakos do nich przywiązuje i wcale nie ma ich w dupie.
Haha, wygląda na to, że moje szefowe się starzeją...
Tytułem wstępu: pracuję w Niemczech dla dwóch sióstr- babki około pięćdziesiątki. Ładne, zadbane, zawsze ze zrobionymi włosami i twarzami, ciuszki tip top, pod kolor, stajnia i konie wypieszczone. One- panie- przesympatyczne i przekochane, żadnej pracy się nie boją, dużo robią same, np. wszystko ogarniają w czasie naszego urlopu, łącznie boksami. I, wiedząc o tym, że one są we wszystkim takie akuratne i staranne... oto jak ogolonego konia zastałam (że niby było ciemno 😁




😂
vissenna   Turecki niewolnik
13 stycznia 2016 19:19
paa  😲 Oj to chyba nie było ciemno, to były egipskie ciemności  😂

A dziś Mamusie Od Konika Polskiego przeszły same siebie... W weekend w stajni niespodziewanie zagościł dość znany trener skokowy, więc mój jeździec i druga zawodniczka z mojej stajni skorzystali z sytuacji. Oczywiście, w połowie treningu na hale weszły Mamusie z córeczką siedzącą na koniku na oklep. Patrzyły się krzywo bo onen to są (a przynajmniej lubią myśleć że są) oczywiście nurt naturalsowo ujeżdżeniowy.
Innym razem się pluły jak powadziłam trening na krzyżaku 60 cm. To nawet skoki nie były...  🙄
Okazało się, że zbulwersowane Mamusie zadzwoniły z pretensjami, że my tu sobie skaczemy, a dwa dni wcześniej tego nie było w grafiku treningów... Efekt jest taki, że od dziś na grafiku jest dopisek właścicielki: "Treningi skokowe mogą być organizowane po 19".  😵
Czyli jeśli normalnie kończę pracę o 16-17, to teraz żeby móc mojej podopiecznej poprowadzić trening skokowy musimy czekać do 19?! Muszę pogadać z właścicielką, bo przecież nie będę siedzieć co trzeci dzień w stajni do 21...  🤔 👿
Czy ktoś z niemieckich revoltowiczów kojarzy takie nazwisko Werner Girrulat ?Ponoć prowadzi treningi ujeżdzeniowe.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się