Kto/co mnie wkurza na re-Volcie? Reaktywacja ;)

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
14 stycznia 2016 05:13
[quote author=Sivens link=topic=785.msg2480200#msg2480200 date=1452673844]
[quote author=smarcik link=topic=785.msg2480147#msg2480147 date=1452663308]
Wydaje mi się, że z tym strzałem w "łeb" to właśnie tak próbują robić  👀 [...]


A to nie jest tak, że jednak celują gdzieś indziej, żeby głowy nie uszkodzić? Przecież głowy idą na trofea, a dziurawa ma kiepską prezencję.
[/quote]

Od razu widać, że nie mamy w Polsce wychowania na strzelnicy 😀. W łeb po prostu trudnej strzelić niż w tułów, zwłaszcza gdy zwierzę jest w ruchu i mierzysz z daleka - dlatego wątpię w strzelanie w łeb tak na co dzień, niezależnie od trofeów albo ich braku 😉
Idź kiedyś na strzelnicę i spróbuj trafić w środek tarczy z odległości stu metrów... nawet na leżąco jest trudno. Pomnóż to przez 10, bo tarcza to przecież nieruchomy cel i masz ją w stałej odległości 👍
[/quote]

To do mnie? Bo jeśli tak, to wybitnie nietrafione porównanie  😜

Kto strzela sarnie w łeb, żeby zdechła od razu, a jak nie w łeb, to chociaż w serce, żeby zdechła po krótkiej chwili?

Specjalnie wzięłam słowo łeb w cudzysłów w poprzedniej wypowiedzi, bo odnosząc się do cytowanego pytania miałam na myśli, że myśliwi starają się strzelić tak, by zwierzę zdechło możliwie najszybciej a nie strzelić mu akurat w głowę. Nie jestem pewna czy w ogóle głowa byłaby dobrym pomysłem biorąc pod uwagę fakt, jak często zdarza się nawet przy postrzeleniu człowieka w głowę, że kula przechodzi obok mózgu i ten człowiek dalej żyje, czasem nawet bez większego uszczerbku na zdrowiu.
Facella   Dawna re-volto wróć!
14 stycznia 2016 07:23
Przepraszam, ale czy holenderskie manipulacje i sposób odławiania dziczyzny wkurzają was na re-volcie?
busch   Mad god's blessing.
14 stycznia 2016 07:38
smarcik, nie, to było do Sivens, ale zacytowałam też jej cytat, żeby był wiadomy kontekst 😉. Po prostu rozśmieszyło mnie trochę dopatrywanie się w tym tego, że ktoś chce mieć trofeum, kiedy rzeczywista przyczyna braku headshotów jest dużo mniej romantyczna 🤣
[quote author=Sivens link=topic=785.msg2480200#msg2480200 date=1452673844]
[quote author=smarcik link=topic=785.msg2480147#msg2480147 date=1452663308]
Wydaje mi się, że z tym strzałem w "łeb" to właśnie tak próbują robić  👀 [...]


A to nie jest tak, że jednak celują gdzieś indziej, żeby głowy nie uszkodzić? Przecież głowy idą na trofea, a dziurawa ma kiepską prezencję.
[/quote]

Od razu widać, że nie mamy w Polsce wychowania na strzelnicy 😀. W łeb po prostu trudnej strzelić niż w tułów, zwłaszcza gdy zwierzę jest w ruchu i mierzysz z daleka - dlatego wątpię w strzelanie w łeb tak na co dzień, niezależnie od trofeów albo ich braku 😉
Idź kiedyś na strzelnicę i spróbuj trafić w środek tarczy z odległości stu metrów... nawet na leżąco jest trudno. Pomnóż to przez 10, bo tarcza to przecież nieruchomy cel i masz ją w stałej odległości 👍
[/quote]

Głowy nie idą na trofea. Kawałek czaszki rogacza czy byka wraz z porożem ma się nijak do strzelanych dzików, drapieżników czy samic zwierzyny płowej. Strzał w głowę do dużego (wysokiego) jelenia nie jest dobrym pomysłem - w momencie pudła i braku wystarczającego kulochwytu pocisk może sobie polecieć kilka kilometrów i narobić szkód. Dobrze wystawione cele, np. dzik z ambony (strzał pod kątem do ziemi) strzela się w łeb - tzw. królewski strzał - za uchem. Wtedy całe mięso jest całe - nadające się do konsumpcji. Najczęściej na polowaniach indywidualnych, gdzie oddajemy strzały do 200 m do NIERUCHOMEGO celu, strzela się na komorę (3 żebro). Zwierzę zostaje w ogniu a i strat w mięsie nie ma zbyt dużych.
Na strzelnicy w pozycji stój ze sztucera na 100 m strzelam same "10". Na polowaniu ze 100 m nie strzela się do celu w ruchu.
Na polowaniach zbiorowych cel jest w ruchu, dlatego strzela się do 40 m. Najczęściej zwierzyna jest napędzana na myśliwego lub przebiega równolegle do linii myśliwych - w pierwszym przypadku strzał w łeb jest mocno prawdopodobny, w drugim celuje się na komorę.
Myśliwy zawsze strzela tak, żeby zabić skutecznie i szybko. Postrzałki zdarzają się rzadko. Jest obowiązek dochodzenia postrzałka z psem. Ja poluję od ponad 4 lat. Nigdy nie byłam świadkiem takiej sytuacji, że ranione jest zwierzę i trzeba je dochodzić.
smarcik, nie, to było do Sivens, ale zacytowałam też jej cytat, żeby był wiadomy kontekst 😉. Po prostu rozśmieszyło mnie trochę dopatrywanie się w tym tego, że ktoś chce mieć trofeum, kiedy rzeczywista przyczyna braku headshotów jest dużo mniej romantyczna 🤣


Ależ ja nie mam o tym pojęcia stąd pytanie. Byłam w leśniczówce i tam cała ściana głów wisiała, dlatego tak mi się skojarzyło, a nie mam pojęcia gdzie myśliwi celują i jak długo zwierzę umiera.
Sivens pewnie chodzi Ci o medalion, taki jak tu:

W środku nie ma czaszki a dziura po kuli jest mała i łatwo ją zatuszować. Wytrawny trofeista sobie poradzi, żeby nie było jej widać, nawet jeśli zwierzę dostało na twarz 😉
espana dokładnie coś takiego. Nie wiedziałam, że da się je załatać.
Zapytam jako 3 osoba  😵

Czy to Was wkurza na RV?
Wkurza mnie argument "Przeciez napisal na forum, wiec niech będzie gotowy na krytykę i roztrząsanie postu przez następne trzy strony pomimo próśb o poszanowanie prywatności."
A wcale nie uważam żeby pisanie na forum było jednocześnie wyrażeniem zgody na zesranie się komuś na łeb i zaakceptowanie tego.
kajpo, wkurzaj się, ale przynajmniej przytaczaj chronologię zgodnie z rzeczywistością. Dopiero teraz padła prośba o zakończenie tematu ze strony osoby, która sama go zaczęła i jeszcze kilka dni temu o tym spokojnie rozmawiała. Trudno się domyślić, w którym momencie komuś po drugiej strony łączy zmienia się podejście, póki tego nie napisze.
Nikt nikomu się nie "zesrał na głowę" - nikt nie miał złych intencji, nie celował w oskarżanie kogokolwiek, nie pisał w sensie "prawdy objawionej" i nie stawiał diagnoz. Padła tylko luźna myśl w kontekście. Po co doszukiwać się w tym sensacji?
Ja nie napisałam o żadnej konkretnej sytuacji tylko o ogólnej tendencji, bo analogicznych sytuacji byla niezliczona ilość. A ten argument nieprzerwanie króluje jako ostateczny... 😉
kajpo, moim zdaniem argument jest jednak trafny. Pisząc na forum "publikujemy siebie" w sieci i wręcz zachęcamy do komentowania. Taka jest funkcja forum dyskusyjnego. Co innego własna strona, blog - tam rzeczywiście można pisać dla pisania i niejako dyktować reakcje. Chociaż jeśli ktoś już w innym miejscu skomentuje nasz wpis, no cóż... takie jego prawo.
 
Tak, ludzie maja prawo do wielu rzeczy i niestety skwapliwie z niego korzystają... 😉
Powiem szczerze, że nie rozumiem co "potępiasz". Przecież to jest normalne, ludzkie i logiczne.
Obserwujemy to co nas otacza, później to analizujemy, budujemy jakąś opinię na dany temat, myślimy o tym, mamy wątpliwości. I tym dzielimy się z innymi. Czyli rozmawiamy. Z postępem informatycznym to wszystko przeniosło się do sieci. To co sami zamieszczamy wystawiamy na publiczną obserwację, więc i ocenę, więc i komentarze. Prosta konsekwencja "życia" w internecie. A tym bardziej w miejscu nazwanym forum dyskusyjnym.
Może nawet źle to określiłam pojęciem "prawo" - to naturalna kolej rzeczy, ciąg przyczynowo - skutkowy.
busch   Mad god's blessing.
25 stycznia 2016 00:16
Ascaia, ja nie rozumiem, dlaczego nie umiesz pojąć, że to nie Ty decydujesz, czy kogoś zraniłaś czy nie. Jeśli ktoś czuje się źle czy niezręcznie z tym, co powiedziałaś, to Ty mu tłumaczysz że nie ma prawa się tak czuć, bo Ty uważasz że wszystko jest ok?

Nie kumam tego podejścia - przecież ono by spowodowałoby naturalne wymarcie słowa "przepraszam", bo za co przepraszać jak strona mówiąca/robiąca zawsze może stwierdzić, że strona "pokrzywdzona" zwyczajnie nie ma prawa/nie powinna się poczuć pokrzywdzona.
busch, ale o co Ci chodzi? Zraniłam kajpo czy jak? Komu adwokatujesz? Bo nie wiem do czego niby mam się odnieść.
Bo jeśli o faith i wątek sercowy to przeczytaj dobrze jaki napisałam wstęp przy pierwszym wpisie, co napisałam później do Niej i co Ona mi odpisała. Padło i kilka razy "przepraszam" i "nie czuję się urażona, nie jestem zła". Więc nie rób ze mnie tutaj nagle kogoś nieczułego, bo to jest względem mnie bardzo niesprawiedliwe.
A do dyskusji, że pisząc w internecie musimy mieć świadomość konsekwencji (publiczna ocena wypowiedzi, komentarze i rozmowa) Twój wpis nie bardzo się trzyma kontekstu...
Nigdzie nie napisałam o "braku PRAWA" do poczucia zranienia.
Aczkolwiek nie zgodzę się w pełni, że w sytuacji gdy ktoś pisze "zraniłeś mnie" nie warto o tym rozmawiać i wyjaśniać, bo może się okazać że zaistniała jakaś nadinterpretacja i osoba zraniona źle zrozumiała intencje bądź była przeczulona z innych względów. A po wyjaśnieniach jej odczucia mogą się zmienić.
busch, jak ty sobie to wyobrażasz? Np. napiszę: nie lubię rybek - ktoś poczuje się urażony, bo akurat lubi rybki - mam go przeprosić???
Słowo "przepraszam" wydaje mi się zarezerwowane dla sytuacji, gdy ponosimy jakąś winę, nawet niechcący. I gdy ta wina istnieje. Potrąciłam kogoś? Przepraszam.
Na re-volcie ludzie i tak przeginają, bo przepraszają na zapas.

To nie jest kwestia empatii, człowiek zdolny do empatii do wszystkich (czytelników) byłby chory psychicznie. Empatia nie działa też na przyszłość. Na przyszłość to możemy wiedzieć jak kto może zareagować, z dużym prawdopodobieństwem.
Duża część wychowania polega na opanowywaniu takiej wiedzy.
Dlatego nie napiszę faith ani słowa. Nie dlatego, że nie chcę urazić jej uczuć (bo chciałabym  😀iabeł:, i to bardzo, widocznie jestem mściwa). Ani dlatego, że sądzę, że to prywatna sprawa faith, bo nie jest prywatna, odkąd stała się publiczna (na skutek decyzji faith). Ani dlatego, że sądzę, że to by nic dobrego nie dało, dla faith. Nie napiszę nic faith bo Wiem, że by się wściekła. A nie mam ochoty użerać się z "zawściekniętą" faith. Dlatego wolę opcję "zero komunikacji".
Ascaia widocznie była na ten temat optymistką. Kamikadze, powiedziałabym.
Wielokrotnie na forum byłam optymistką: że zechce mnie zrozumieć ktoś, kto nie chce. Zrozumieć na tyle, żeby dało się rozmawiać. Z czasem straciłam wszelkie złudzenia.

Na forum funkcjonuje specyficzny sposób wartościowania: ja, ja, ja, ja (niewykluczone, że jedyny możliwy). Mnie by to uraziło. Mnie by to nie uraziło. Itd. Nie da się przewidzieć, co urazi kogoś, kto jest Inny. Bo jesteśmy różni. WylewaCIE z kąpielą najcenniejszą wartość forum: spotkanie Różnych ludzi. Prawie jak na fejsie: "bądź jak X". Nie zamierzam być jak X, czy Y, czy... Zupełnie wystarczy mi bycie sobą. Sądzę, że Ascaia też bardzo lubi być sobą. Faith też bardzo lubi być sobą. Ty też. Dalczego np. Ascaia miałaby być jak faith? Czy busch? Czy kajpo?
Dyskusja troche poszla swoim torem, bo w sumie miałam zupełnie co innego na mysli 🙂
Nie chodzi o to żeby zrezygnowac z jakiejkolwiek interakcji żeby nie unieszczesliwiac przypadkiem osób postronnych.
Może bardziej o to, zeby jednocześnie zdać sobie sprawę ze nie zawsze trzeba miec ostatnie slowo.

Troche niepotrzebnie odnosicie sie do sytuacji z sercowego, ale jesli macie taka potrzebę to nie przeszkadzam 😉

Jak będę miała chwile to znajdę kilka przykładów użycia zwrotu "to jest forum wiec niech liczy sie z krytyka"
I ta postawa to jest, jak wspomniała Ascaia, "naturalna kolej rzeczy". Ja sie z tym calkowicie zgadzam! Tylko argument stosowany nawet w trakcie dyskusji nad zasadnością ubierania kasztana w czerwone komplety zwyczajnie traci na wartości 😀
W 100% się z Tobą zgadzam! 🙂

Nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe.
     lubo też
Żyj tak, by nikt przez Ciebie nie płakał.
Ascaia, niemiłe 🙂
Rzecz w tym, że te dwie zasady się różnią. Efektem. Także stopniem zdrowia emocjonalnego. Druga jest niemożliwa.
Pamiętam, siadłyśmy sobie z przyjaciółką, wspominamy dzieciństwo. Zaczęłam opowiadać najwcześniejsze zapamiętane sny.
A przyjaciółka w bek. Co jest? W końcu wykrztusiła: "Ja nigdy nie miałam kolorowych snów!" 🙁
Z kolei pierwsza zasada za nic nie gwarantuje, że ktoś nie zareaguje w sposób (wg pierwszej osoby)  - od czapy.
Niestety, także ogólnie jest głupia, jeśli wziąć dosłownie "niemiłe". Bo skoro nie przepadałam w dzieciństwie za myciem zębów/chodzeniem wcześnie spać etc. to mam "nie czynić tego" dzieciom??? Skoro nie lubię, gdy ktoś mówi mi: robisz głupotę (bo kto lubi?) to mam nikomu nie mówić? Itd.
Byłabym za inną zasadą: Jeśli już wywołujesz gorycz (z dużym prawdopodobieństwem) to osłodź nieco - to na pewno nie zaszkodzi.
"Nie czyń drugiemu , co Tobie niemiłe" =  Złota Reguła = "Traktuj innych tak, jak Ty byś chciał być traktowany”

Kazanie na Górze :

"Co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie(...)"

Też .... głupie ?
halo, chodzi o metaforyczny przekaz tych powiedzeń. Chyba większość ludzi tę przenośnię wyłapie. 🙂
busch   Mad god's blessing.
25 stycznia 2016 18:40
halo, oczywiście, że od czasu do czasu znajdzie się ktoś tak bardzo przewrażliwiony, że nie sposób go przeprosić.
Tylko to jest mały procent wszystkich sytuacji, kiedy ktoś jest urażony - zazwyczaj jednak sprawa rozbija się o to, czy potrafisz ogarnąć, że to nie Ty decydujesz, że Twoje czyny nie obraziły drugiej strony.
Dam przykład. Przyjmijmy, że kolega z pracy powiedział mi, że jestem grubasem i powinnam schudnąć, bo mu niedobrze jak na mnie patrzy. Czy to on powinien decydować o tym, że powiedział coś obraźliwego, czy też sam fakt, że mnie osobiście to ubodło, jest już wystarczający? Po co w ogóle zwracać uwagę na to, co do kogo mówimy, skoro zawsze możemy się wykręcić stwierdzeniem "Ot tak się zastanowiłam czy to mógł być jakiś bodziec. Przecież nikogo o nic nie oskarżam. Niby czym kogo krzywdzę?  🤔
Oj kurteczka, nooo... Dajcie żyć, dajcie myśleć."

To ten hipotetyczny kolega z pracy może też mi powiedzieć "ojeeej, kurteczka, coś się tak mnie uczepiłaś kobieto? Powiedziałam, że jesteś tłuściochem, bo tak sobie głośno myślałem i co, będziesz moje prawo do wypowiedzi krępować?" 🤣
busch, a weź Ty się ode mnie odbuschuj, co?
faith napisała, że nie jest urażona, a Ty za nią przeżywasz i do mnie pompatycznie "nie umiesz pojąć"...   🙄
I porównujesz sytuacje kiedy ktoś specjalnie kieruje do innej osoby personalną opinię "bo jesteś taki a siaki i mi nie dobrze jak na Ciebie patrzę", a sytuację kiedy zastanowiłam się nad ogólnym mechanizmem relacji ludzkich. Jeśli ktoś nie czytał sercowego wątku to z Twoich wypowiedzi można wywnioskować jakbym siadła na dziewczynę i stwierdziła, że wszystko co się stało to przez nią. Po co takie przekręcanie faktów? Już kajpo wyjaśniła, już w sercowym dziewczyny rozmawiają dalej dookoła tematu, a Ty masz problem...
busch   Mad god's blessing.
25 stycznia 2016 19:38
Ascaia, ja nie mam żadnego problemu, ja po prostu nie rozumiem, że nie kumasz o co chodzi 🤣
Mnie tam w ogóle nie dziwi, że akurat Ascaia nie rozumie o co chodzi...
"Traktuj innych tak, jak Ty byś chciał być traktowany”
Kazanie na Górze :
"Co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie(...)"

Oznaczają mocno co innego niż "nie czyń drugiemu co tobie niemiłe".
Ale w żadnym razie traktowanie "Basi" jak chciałaby być traktowana "Kasia" nie gwarantuje, że "Basia" się nie wkurzy, nie poczuje obrażona itd.

busch,
zazwyczaj jednak sprawa rozbija się o to, czy potrafisz ogarnąć, że to nie Ty decydujesz, że Twoje czyny nie obraziły drugiej strony.

A kto??? Ktoś inny ma decydować o mojej(!) opinii o moim(!) postępowaniu??? Dorosłego, odpowiedzialnego człowieka?
Wolne żarty. Jeśli napotkam niespodziewaną reakcję mogę zweryfikować swoją opinię o swoim postępowaniu. Mogę, nie - muszę. Mogę przeprosić, że czegoś nie uwzględniłam, o czymś zapomniałam, że popełniłam błąd. Ja(!) popełniłam błąd. Za to mogę odpowiadać, to mogę ogarniać. Ogarnianie cudzego postępowania i cudzych reakcji jest poza moimi kompetencjami. To raczej paranoja. Odpowiadam za to, co robię, myślę, mówię, jak postępuję. Co JA robię. Nie odpowiadam za to, że ktoś "poczuł się obrażony". Tak się poczuł? Jego sprawa. Nie da się odpowiadać za cudze emocje. Jedynie za swoje działania, które, ewentualnie, dają chciany/niechciany efekt.

Jasne, że na ogół używamy wyobraźni, zdolności przewidywania, posiadanych informacji, w końcu konwencjonalnej etykiety, żeby nie wywoływać piramidalnych reakcji, żeby trafnie oszacować skutek danej akcji. Ale 100% trafność jest  niemożliwa. Nie wiem, może jesteś na tyle młoda, że jeszcze wydaje ci się, że ludzie są podobni. Nie są. Ani w realnych poglądach, ani w konwencjach dotyczących relacji, ani w uwarunkowaniach emocjonalnych.
Dlatego istnieją: psychologia, pedagogika, filozofia, socjologia, nauki polityczne, neurolingwistyka, antropologia kulturowa, etyka itd.

Przewidywalność cudzych reakcji jest możliwa tylko przy założeniu, że wszyscy jesteśmy jednacy, na kształt mrówek/planktonu 😉. Jasne, że są akcje, które wywołają pewne reakcje z 99,999(9) % skutecznością.  Jak napluć na grób czy powiedzieć matce, że ma brzydkie, nieudane dziecko, czy dziecku, że mamusia to k*. Pewne związki przyczyn i skutków, pewne uwarunkowania reakcji, są faktycznie dość uniwersalne. Inne - bynajmniej.

Jest jeszcze kwestia intencji. Jest jeszcze kwestia słusznego lub niesłusznego postępowania.
busch, rozumiem psychologiczne mechanizmy, zależności międzyludzkie i zasadę względności odczuć.
Jak czuje się osoba raniona, i to zraniona z premedytacją, niestety wiem, doświadczyłam.

Ale nie rozumiem dlaczego piszesz do mnie i o mnie w kontekście ranienia innych. Dlaczego moich wypowiedzi używasz w kontekście (hipotetycznej) sytuacji gdzie ktoś świadomie i ze złą wolą chce zranić. Porównujesz do sytuacji personalnego zwrócenia się do kogoś ze złym słowem, gdy ktoś o kimś MÓWI OBRAŹLIWIE.
Dlaczego próbujesz udowodnić mnie? sobie? innym?, manipulując moją wypowiedzią, że jestem... bezduszna? nieinteligentna? złośliwa?
Nie rozumiem dlaczego teraz Ty próbujesz mnie zranić? 
  
Ascaia, sorry, ale serio nie ogarniasz, że kobietę mąż zostawił bez słowa (więc normalne, że przeżywa, przejmuje się, jest w kiepskim stanie emocjonalnym zapewne), a Ty prowadzisz na jej przykładzie dywagacje, czy to może aby nie dlatego, że kolor włosów zmieniła. 🤔 No empatyczne to to nie jest, nie ważne jak sobie to dla siebie przedstawiasz. Czasami po prostu trzeba zamilknąć przez chwilę i nie myśleć na głos. Coś by się Ci się stało jakbyś wróciła do tych przemyśleń za tydzień i to bez używania przykładu z zupełnie innego wątku?
Alveaner, serio nie ogarniasz, co napisała faith po mojej wypowiedzi? Serio nie ogarniasz, że dodatkowo ją przeprosiłam? Serio nie ogarniasz, że bardziej "urażone" poczuły się inne dziewczyny niż sama faith (sądząc po jej wypowiedzi)? Serio nie ogarniasz, że nie prowadziłam i nie prowadzę żadnych dywagacji? Serio nie ogarniasz, że inne forumowiczki rozmawiają w sercowym dalej nawiązując również do tamtej mojej myśli i jakoś nie są oskarżane? Serio nie ogarniasz, że porównywanie mojej wypowiedzi do celowej chęci zranienia kogoś jest bardzo nie na miejscu? 

Jak się chce uderzyć, to kij się zawsze znajdzie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się