Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

A to nie jest poniedziałek ostatniego pełnego tygodnia stycznia? To by byłoby wówczas za tydzień (na stronach zagramanicznych widzę i jedną, i drugą wersję)
Ang. wiki

Blue Monday is a name given to a day in January (typically the third Monday of the month)

Polska wiki

Blue Monday – wprowadzone przez Cliffa Arnalla określenie najbardziej depresyjnego dnia w roku, przypadającego jakoby w poniedziałek ostatniego pełnego tygodnia stycznia.

Nie wiem kiedy legalnie mogę usiąść i poużalać się nad sobą 😂
A jak się czujecie?

Miałam taki skiepszczony weekend, że dzisiejszy poniedziałek na wstępie i tak jest dużo lepszym dniem. I oby tak się utrzymało i oby to była "wróżba" na cały tydzień.

Miłego dnia, blue czy innego koloru. 😉
Mogę "narzeknąć"? W kwestii koniowej co prawda, ale z cyklu "nic mi nie wychodzi". No, bo ja się dopiero uczę. No, bo ten kUń mnie tak straszy przy czyszczeniu. No, bo nie mam na tyle pewności siebie przy koniach jeszcze, że nie do końca wiem jak przeleźć z jednej strony stwora na drugą jak ten stoi przyklejony bokiem do ściany, a przecież nie mogę do wyczyścić tylko w połowie. No, bo się cykam przejść od d... strony. No!
A! I jeszcze- no, bo za pierona nie ogarniam ćwiczebnego i mogłabym tyłkiem orzechy rozgniatać wtedy.
P.S. Nie śmiejcie się za głośno, please...

To co mówicie o tym blue Monday? 😎
"Narzeknęłam" to teraz wracam do roboty. Dziękuję za uwagę.

A na planowanie zakupów polecam tworzenie listy tygodniowej pt.co będzie na obiad. Łatwiej wtedy nie oszaleć przy półkach sklepowych i kupić coś z wyprzedzeniem, ale potrzebnego.
Mrowak, Jeździectwo jest dla cierpliwych 🙂 Trzeba mieć naprawdę anielską cierpliwość momentami... ale to dobrze 🙂
Z okazji blue monday wysylam Wam troche slonca  🤣
Nie wiem, czy dzisiaj blue, czy nie blue, ale kurort wymarły, puste parkingi, a na kolacji byliśmy zupełnie sami. Szok normalnie, dawno nie widziałam takich pustek, nawet poza sezonem.
Dla mnie na pewno nie był to blue monday. Takiej motywacji i chęci do działania, szczególnie do nauki, nie miałam od września, jak nie jeszcze dłużej. Mam nadzieję, że ten stan się utrzyma, bo miło wreszcie mieć tyle energii.
Mrowak, będzie dobrze, każdy przecież kiedyś zaczynał  😉 Najważniejsze, żebyś chciała pracować, korygować błędy i jeszcze czerpała z tego radość 🙂
kaszmirowa, mam radochę z tego, że wreszcie zabrałam się za naukę jazdy konnej. Chciałam to rozpocząć od....zawsze. A straszenie uszami, "przyklejony" koń do ściany i dochodzenie do ładu co z czym zapiąć żeby konia na kokardę nie zawiązać to takie moje narzekania "po drodze". Jako że nie mam pod ręką nikogo jeżdżącego, komu bym mogła pomarudzić to padło na forum 😁
Dodatkowo będąc osobnikiem o dość niskim stopni pewności siebie, obcowanie z końmi daje mi okazję do testowania ile mogę z siebie dać. Taka zawoalowana psychoanaliza 😉

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 stycznia 2016 13:26
Ang. wiki

Blue Monday is a name given to a day in January (typically the third Monday of the month)

Polska wiki

Blue Monday – wprowadzone przez Cliffa Arnalla określenie najbardziej depresyjnego dnia w roku, przypadającego jakoby w poniedziałek ostatniego pełnego tygodnia stycznia.

Nie wiem kiedy legalnie mogę usiąść i poużalać się nad sobą 😂


Na polskiej wiki niżej jest wyjaśnienie, że on zmienił zdanie i teraz jest w 3 tygodniu  🙂 Czyli wczoraj, w przyszły poniedziałek już można być w dobrym humorze  😁

Mrowak a marudź tu do woli, bylebyś przy koniu była pewna bo on to wyczuje  😉
smarcik, to właśnie jest trudne. Tak się "przełączyć" z trybu codziennego na taki "a właśnie, że tu wlezę mimo, że jesteś dużo większy i dużo, dużo, dużo cięższy i silniejszy ode mnie". Ostatnio to właśnie mi nie wyszło raczej. Filmy sobie kręcę w głowie i potem sama jestem zakręcona 😎
Chryzantema   Sięgamy dna, po to by się od niego odbić.
19 stycznia 2016 20:07
Dobja, dobija mnie to ze ludzie nie rozumieją co to marzenie i nie rozumieją co to praca na nie, dzisiaj między innymi usłyszałam "Całe życie chcesz charowac na konia? Znajdź sobie hobby."  😵
Chryzantema, przecież zbieranie znaczków jest takie fascynujące :p
Chryzantema, Totalnie od czapy ta "rada". Przecież konie mogą być świetnym hobby.  Czy zmierzasz wiązać się z końmi zawodowo? Chyba niczego takiego nie powiedziałaś...?
(A nawet jeśli, to co komu do tego?! )
Jestem w stanie zrozumieć nieproszoną radę typu "Jeśli konie są Twoim hobby, to zdobądź zawód rokujący na wysokie zarobki..." Ale ma to taki sam sens jak odradzanie osobom, które ciągnie do nurkowania,  wycieczek wysokogórskich, czy golfa... "Nie! Nie rób tego, bo to drogie!" 😁
Olej! :kwiatek:
Mrowak jak kon jest dobrze wychowany i nie zaskoczysz go wyskakujac nagle za zadem to nic sie nie powinno dziac. Wystarczy ze stoisz obok zadu, potem mozesz sie cala przesunac za zad i polozyc reke po drugiej stronie zadu i delikatnie pchnąć. Od tego dystretnego sygnalu powinien zrobic ci miejsce od strony sciany. W naturze konia nie lezy atakowanie, o ile nie ma narowow i nie czuje sie zagrozony 🙂
Kon powinien pozwolic podejsc z kazdej mozliwej strony. Jak masz watpliwosci czy cie widzi to z bezpiecznej odleglosci spraw by cie uslyszal 😀
Mrowak, Poproś o asystę przy naziemnej obsłudze konia. Możesz?
W dobrej stajni nie zostawia się uczniów sam na sam z koniem, jeśli ktoś nie czuje się pewnie.
Wybij sobie z głowy, że to z Tobą coś jest nie tak. Prędzej obstawiam, że "to" nie powinno być tak - że jesteś "zmuszona" sama czyścić, mimo że się boisz.
Mogę Ci tylko poradzić, że nie patrz koniowi prosto w oczy, tylko wlep wzrok w ziemię zbliżając się do niego, przyklej się do jego łopatki i jesteś bezpieczna. Przy tym najlepiej oddychać głęboko i/lub nucić coś pod nosem.
No, ale to Ci powinien pokazać instruktor, a nie że się dowiadujesz na forum. 😉
Jakbyś potrzebowała więcej wsparcia, to śmiało pisz mi PW.
kajpo, przetestuję przy najbliższej okazji, dzięki wielkie!

Julie, przygarnij mnie w wakacje. Dziecko "oddam" na Wasze półkolonie, a sama będę ćwiczyć nie-patrzenie w oczy i przyklejanie do łopatki, please.
Odnośnie asysty to ostatnim razem właśnie przywołałam instruktora (który jest jedyną osobą kręcącą się po stajni właściwie) i w jego obecności faktycznie było już inaczej- bez niego wycofałabym się przynajmniej raz. Powiedziałam zresztą, że poproszę o przynajmniej trzy powtórki takiej asysty i dodałam w żartach, że mogę mu nawet krzesełko podstawić. Ale generalnie inaczej czułam się wiedząc, że gdzieś tam czuwa mimo, że poza boksem.
To jak, przygarniesz mnie?  🤣
Od powietrza, głodu,
Ognia, wojny
remontów i przeprowadzek
.....
ogurek, nie strasz... też mnie to za chwilę czeka i staram się nie popadać w panikę, ale... nie wychodzi 😉
ogurek, Remont...?
My też w trakcie. Końca nie widać. 😵 😉

Mrowak, Masz na myśli gospodarstwo agro mojej teściowej? W prawdzie nie jest pewne, czy ja tam będę się w nadchodzącym sezonie udzielać, ale jasne, zmówmy się wiosną. 🙂
Julie, pozwoliłam sobie napisać PW. (nie narzekające 😉)
To ja wpadnę trochę ponarzekać. Ogólnie wszystko jest beznadziejne, nie mogę się jakoś ogarnąć i to od długiego czasu   😡
Przez ostatnich parę miesięcy, ze złych sytuacji wychodzę i...pakuje się w jeszcze gorsze sytuacje.
Mieszkam w mieście, którego nienawidzę z całego serca, nie dogaduję się z ludźmi z którymi studiuję, nie mam totalnie kasy, w dość dramatyczny sposób rozstałam się z końmi i nie widzę na razie żadnych perspektyw na wrócenie do jeździectwa. Do tego facet mnie rzucił, z rozmowy nie wynikło w sumie nic, poza tym, że jestem za bardzo popieprzona, żeby podołał  😡 Ja po prostu nie wiem co mam zrobić, mam wrażenie ciągłego marnowania czasu, nie jestem w stanie się niczym zainteresować, to chyba dlatego
Frania odpowiedz sobie na jedno zasadnicze pytanie: co chcesz robić w życiu? I idz to robic 😉 pieprzyć wszystko inne  😉
Problem jest wtedy kiedy nie wiesz co chcesz robić w życiu. I to nie wiesz od dłuższego czasu, a im bardziej starasz się dowiedzieć, tym gorzej się czujesz i kółko się zamyka.
Rzucić monetą i spróbować pierwszej z brzegu opcji. Zawsze można się wycofać, jak nie będzie pasowało.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
23 stycznia 2016 11:40
Muszę sobie pomarudzić... 😡
Dołuje mnie, że póki co nie widać kompletnie żadnych efektów ćwiczeń. Wiem, że nie mogę się spodziewać za wiele po raptem... [s]3? 4 miesiącach?[/s] policzyłam- jednak po 6-ciu. Ale dopada mnie myśl, że... nawet po 10 latach nie będzie dużej różnicy. Boję się tego. Bo śpiewam od zawsze... i nic to nie daje. Nie przestanę ćwiczyć, nie przestanę śpiewać, nie przestanę się starać... ale czasami taki dół mnie łapie, że tracę wiarę w to, że to ma sens 🙁 Czytam masę artykułów, codziennie staram się choć chwilę poćwiczyć, próbuję wprowadzić w czyn to o czym czytam... ale jest ciężko.
Są dni, kiedy jest lepiej, kiedy śpiewa mi się luźno, fajnie i kiedy to brzmi. Ale właśnie- są dni kiedy jest lepiej... a nie kiedy jest gorzej. Chyba powinno być na odwrót...
Chciałabym tak bardzo, tak silnie to we mnie siedzi że chwilami chce mi się wyć jak odsłuchuję swoje nagrania. Bardzo mnie to dołuje.
Ech... trzeba wziąć dupę w troki i ćwiczyć.
To może zabrzmieć banalnie, ale ja jak wybierałam co będę w życiu robić to zadałam sobie takie samo pytanie jakie zadała Losia - co lubię robić... i to robię. Ma to różne konsekwencje, jak każdy wybór, ale po prostu się z tym liczę i tyle. Ja akurat stwierdziłam, że lubię konie, ale jakbym np stwierdziła, że lubię komputery to bym się zajmowała komputerami  😁 
Wiadomo - są pewne ograniczenia, jak wykształcenie, umiejętności, rynek pracy (czasem wredny), ale to zawsze można nabyć i coś dla siebie w danej przestrzeni znaleźć.
Ostatnio się zastanawiałam co bym robiła, gdybym nie pracowała z końmi (ot takie rozmyślania w obliczu problemów zdrowotnych, bo niestety może taki dzień kiedyś nadejść), i szłam takim samym tokiem myślenia - co lubię robić, co uważam za wartościowe. I ze zdumieniem odkryłam, że jest duużo fajnych rzeczy które mogłabym robić 🙂 Ale póki mogę to wolę ogony.

CzarownicaSa - ćwiczysz sama, czy masz też jakieś lekcje z kimś?
Losia być ambasadorem Polski na Jamajce 😉
Jakiś plan mam ogólnie na przyszłość(a nawet kilka 😉) i staram się go trzymać. Gorzej jest z uwierzeniem, że cokolwiek mi się uda, ale to już kompletnie inna sprawa.
Problem polega bardziej na tym, że , nie bardzo wiem co mam teraz ze sobą zrobić. Niby proste- znaleźć hobby, ale wpadłam w taki marazm, że nie jestem w stanie się niczym zainteresować, nawet książek, których kiedyś wciągałam mnóstwo już nie czytam  😵
Mam doła jak stąd do Szczecina, nie mogę pozbierać się po uśpieniu szynszyli 🙁 do tego miałam naprawdę ciężkie 10 dni w pracy, co paradoksalnie pomogło na zajęcie myśli, ale totalnie przemieliło mnie fizycznie. Teraz mam upragniony urlop, jestem w domu i czuję tę przejmującą pustkę... Schodzi ze mnie całe napięcie magazynowe od tygodnia.
Jestem rozbita na milion kawałków, wieczorami wtulam się w TŻ i kota, jest mi tak strasznie źle  😕
Jak do Szczecina to tulam bo siegne! Sciskam, sciskam, sciskam.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się