Sprawy sercowe...

halo jelenia, hehe 🙂 No jak uwazasz 🙂

monia nie kazdy jest "starym zgredem" za mlodu i umiera ze strachu co zrobi jak bedzie na emeryturze. A moze wcale nie dozyjesz tego czasu, i co, warto jest zadreczac sie o jakies nieistniejace kiedys? Moze Ty tak lubisz, ale nie rob z dziewczyny potwora bo ma marzenia i nie boi sie zycia...  🙄

yengua dlaczego nie? I tu i tu moze cos sie stac, ryzyko jest i podejmuje sie je swiadomie. Moze dla kogos "niegorskiego" jest to rzeczywiscie nieporownywalne ale dla gorolazow jest to to samo co inne ryzykowne "dzialalnosci" 🙂
ja zauważyłam naprawdę jedną prawidłowość:

- dziewczyna mająca pasje, hobby zainteresowania - nagle jak sie wiąże - rezygnuje z ich i dostosowuje do faceta i przejmuje jego zainteresowania
- facet raczej nie rezygnuje

i pytanie - czy u niej były to powierzchowne zainteresowania - i wypełnienie pustki, którą wypełnił chłopak - czy się dostosowała bo miłość i pierdu-pierdu?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
28 stycznia 2016 08:00
monia nie kazdy jest "starym zgredem" za mlodu i umiera ze strachu co zrobi jak bedzie na emeryturze. A moze wcale nie dozyjesz tego czasu, i co, warto jest zadreczac sie o jakies nieistniejace kiedys? Moze Ty tak lubisz, ale nie rob z dziewczyny potwora bo ma marzenia i nie boi sie zycia...  🙄


Mądrze gada, polać jej!  🏇 Soku, żeby nie było  😉


Wcześniej padły słowa, że mamy wybór bezpieczeństwo lub wolność, bo nie da się mieć wszystkiego. Jeśli jesteśmy dopasowani z partnerem to przecież możemy być wolni.. będąc w związku. Przez wolność rozumiem możliwość robienia tego, co chce się robić, bez poczucia ograniczenia. Są takie związki, są tacy ludzie i wiem, że się da, trzeba tylko dobrze trafić a nie tkwić w takim "ograniczającym związku". Okej, pewnie zaraz padnie argument seksu, że będąc w związku nie da się chodzić do łóżka z kim się chce.. chodzi mi o to, że będąc w związku NIE CHCĘ chodzić do łóżka z innymi, więc nie ogranicza to w żaden sposób mojej wolności  😉 To tylko taki przykład ale wydaje mi się najbardziej oczywisty bo naprawdę można znaleźć człowieka, któremu nie będzie przeszkadzać, że robimy te wszystkie rzeczy, które chcemy i jednocześnie sprawi, że niektórych rzeczy już nie będziemy chcieć  🙂
Teraz napiszę coś niepopularnego w dzisiejszych czasach. Ale wydaje mi się, że dla sporej części kobiet nadal posiadanie rodziny i/lub macierzyństwo jest tym, co w ostatecznym rozrachunku sprawia największą satysfakcję. Z tego powodu zmieniają się priorytety, kiedy już tę rodzinę i/lub dzieci mają.
Poza tym moim zdaniem jest różnica między posiadaniem zainteresowań czy hobby a posiadaniem pasji. Z pierwszego i drugiego można zrezygnować, ograniczyć albo zastąpić innym, ale pasja - to styl życia, coś definiującego w jakimś stopniu człowieka.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
28 stycznia 2016 08:16
ja zauważyłam naprawdę jedną prawidłowość:

- dziewczyna mająca pasje, hobby zainteresowania - nagle jak sie wiąże - rezygnuje z ich i dostosowuje do faceta i przejmuje jego zainteresowania
- facet raczej nie rezygnuje

i pytanie - czy u niej były to powierzchowne zainteresowania - i wypełnienie pustki, którą wypełnił chłopak - czy się dostosowała bo miłość i pierdu-pierdu?



Dodo, dobrze prawisz 😉 tez to zauważyłam w wielu przypadkach. A jak już dziewczyna po założeniu rodziny itd, chce wrócić do pasji czy ogólnie nieco do poprzedniego stylu życia to tez się zaczynają problemy. I mówię tu o sytuacji, w której ona nie zaniedbuje rodziny, nie robi czegoś kosztem dzieci. Po prostu chce się rozwijać. Mam koleżankę która ma męża i dziecko, mąż może chodzić wszędzie i robić co chce, a ona nie ma prawa się odezwać.  Za to jak ona zaczęła prawo jazdy, wróciła do życia,  to była awantura za awanturą. Może skrajny przypadek,  ale dobrze ukazuje to o czym była mowa 😉 Ja osobiście czegoś takiego sobie nie wyobrażam

EDIT: Odnośnie kobiet z pradziwą pasją to wśród moich znajomych zauważyłam, że albo kobiety były przez jakiś czas same i trafiał się w końcu partner który szanował ich pasje i to co robią, albo ówcześni partnerzy w końcu "odpuszczali " i pogodzili się z pasją partnerki sami też się rozwijali, co nie stanęło na drodze do założenia rodziny 😉
Tak was czytam i doceniam coraz bardziej swojego męża. Albo się tak świetnie dopasowaliśmy, że nikt nie ma poczucia ograniczania przez tą drugą osobę albo oboje mamy tak silną potrzebę wolności, że ta druga osoba nawet nie próbuje nic mówić, bo wie jak by się to skończyło.

Jak czytam tekst do osoby kochającej szalone podróże, że przecież raz do roku możesz gdzieś pojechać i ci wyjdzie 30 wyjazdów (może jeszcze z Rainbow Travel do Egiptu 😉 ), to śmiać mi się chce - to jak powiedzieć osobie kochającej jazdę konną i marzącą o swoim koniu do startów, że przecież może raz na tydzień pójść do szkółki i wyjdzie na to samo 😁

Tak naprawdę  to, że kobiety rezygnują ze swoich pasji na rzecz nudnych facetów (i vice versa oczywiście) to tylko i wyłącznie ich sprawa i jak chcą na kogoś narzekać to mogą tylko na siebie.
Miałam bezpiecznego, idealnego na męża i ojca dzieci faceta przez ponad 3 lata. Zamieniłam na zupełnie nieidealnego, niekonwencjonalnego. I to z nim mam dziecko i naprawdę nie tęsknię za tamtymi ciepłymi kapciami.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
28 stycznia 2016 08:35
Dzionka no właśnie! I czujesz, że to w jakikolwiek sposób wpływa na Twoją wolność? Że musisz wybierać między wolnością a bezpieczeństwem? Nie, prawda?  :kwiatek:

Dlatego nie rozumiem tego wmawiania, że nie można mieć jednego i drugiego jednocześnie.. że nie można mieć ciastka i zjeść ciastka.. raczej wydaje mi się, że problem tkwi w tym, że faktycznie można mieć ciastko teraz, albo całą paczkę ciastek później, a ludzie decydują się na "przyzwoity" związek zamiast czekać na ten najlepszy.
smarcik, no właśnie, myślę że zostanie z tamtym facetem byłoby świetną inwestycją na przyszłość. Od lat pracuje w tym samym banku, awansuje, marzył już w LO o mieszkaniu ze mną i swobodnie mówił, że chce mieć dzieci. A mój W? Niebieski ptak, nie nadążam czy on teraz pracuje, studiuje czy idzie na jakiś staż 😉 No i w planach mieszkanie za granią ze względu na jego praco-pasję, więc też żadna tam stabilizacja. Tylko że ja się na to godzę, bo wiem jakie to straszne, jak ktoś ci mówi "nie rób tego czy tamtego, bo dorosłość/odpowiedzialność/przyszłość". Tak więc, so far, dla mnie wolność i bezpieczeństwo idą w parze. Pewnie nie jesteśmy zbyt ekstremalni, ale Agniecha też o niczym takim nie pisała. Podróże, jeździectwo - to nie są jakieś od czapy rzeczy.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
28 stycznia 2016 08:41
Dzionka no właśnie! I czujesz, że to w jakikolwiek sposób wpływa na Twoją wolność? Że musisz wybierać między wolnością a bezpieczeństwem? Nie, prawda?  :kwiatek:

Dlatego nie rozumiem tego wmawiania, że nie można mieć jednego i drugiego jednocześnie.. że nie można mieć ciastka i zjeść ciastka..


Amen 😉
raczej wydaje mi się, że problem tkwi w tym, że faktycznie można mieć ciastko teraz, albo całą paczkę ciastek później, a ludzie decydują się na "przyzwoity" związek zamiast czekać na ten najlepszy.


Oj tak! smarcik bardzo trafna uwaga. Często mam wrażenie, że ludzie idą w związki "no takie prawie całkiem dobre", bo się boją czy to nie jest ich ostatnia szansa.
Ascaia ale znowuż takie myślenie może się wymknąć spod kontroli i doprowadzić do nieumiejętności stworzenia stałego związku - bo zawsze z kimś innym może być przecież lepiej. Tego nie wiemy. Tą metodą można rozwalić najlepszy związek.
No niestety.

Jednym zdaniem - i tak źle, i tak niedobrze.
😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
28 stycznia 2016 08:55
Murat bo to chyba kwestia umiejętności rozgraniczenia rzeczy najważniejszych (np czy jest dobrym człowiekiem, czy jest dla nas oparciem) od rzeczy błahych (bo mógłby być ciut wyższy, bo "za brunet"😉  😉
Chyba trzeba sprawdzić na ile godzenie się na coś w związkach nam służy, a na ile jest destrukcyjne. Jeśli przez wieczne zmiany partnerów lądujemy w sytuacji, gdzie czujemy się nieszczęśliwe (to samo w byciu wiecznym singlem) to warto poszukać co się dzieje, że tak robimy. I czasem okazuje się, że to wcale nie nasz dojrzały przemyślany wybór tylko jakiś automat sprawia, że nie mamy tego czego potrzebujemy. To samo z decyzją o zostaniu w "nieidealnym" związku - czy wolimy to od niepewności jutra (a często wolimy) i czy to nasza decyzja i tylko trochę marudzimy, bo on taki nieambitny, a tak naprawdę jest fajnie i nie zamieniłybyśmy tego na niestabilnego, ale ciekawego kolesia.
smarcik to na pewno, i jeszcze dochodzi to, o czym wielokrotnie pisała halo - że trzeba mieć świadomość, co naprawdę jest dla nas najważniejsze, a w stosunku do czego tylko nam się tak wydaje albo sobie wmawiamy z takiego czy innego powodu.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
28 stycznia 2016 09:00
bo wiem jakie to straszne, jak ktoś ci mówi "nie rób tego czy tamtego, bo dorosłość/odpowiedzialność/przyszłość".


Fajnie brzmi, ale cóż- wypowiem się jako osoba "po drugiej stronie barykady" 😉
Mojemu mężczyźnie marzy się podróżowanie po świecie. Ale nie na zasadzie wycieczek, tylko mieszkania- chce tu spędzić trochę czasu, później jechać do Anglii, później spędzić rok-dwa w Ameryce, potem pomieszkać w Nowej Zelandii, w Australii, w Chinach, w Indiach...
Plan zacny, fajny, dla mnie bardzo odważny itd.- ale według mnie nie możemy sobie na to pozwolić właśnie dlatego, że "dorosłość/odpowiedzialność". Mamy małe dziecko, które wymaga pewnej stabilności i względnie stałego miejsca zamieszkania dopóki nie skończ szkoły. I dla mnie wizja tego, że co X czasu zmieniam miejsce zamieszkania, nie mam nic stałego i nie wiem, co będę robić i gdzie wyląduję za parę miesięcy- jest bardzo stresująca i w sumie przerażająca.
I co zrobić? Godzę się na to trochę wbrew sobie, bo wiem, że jeśli postawię na swoim i usadzę go w miejscu to coś w nim może "pęknąć" i nie będzie już tym samym pełnym pasji, marzeń i planów człowiekiem. A że ja jestem osobą bardziej ugodową- to łatwiej będzie mi się przestawić na tryb "podróżujemy, fajnie!" niż jemu na "jestem statecznym ojcem i mężem".
Jedyne ultimatum, jakie postawiłam to warunek, że realizujemy to kiedy już dziecko będzie starsze i na tyle dojrzałe, żeby sobie z takimi przeprowadzkami poradzić.
Dzionka, a jako psycholog, nie masz wrażenia, że wiele osób współcześnie nie umie (?) / nie chce (?) rozmawiać samemu ze sobą?
Ascaia, no mam mam. Bo naprawdę łatwiej osiąść w tym automacie i jakimś obrazie siebie niż pokopać głębiej i zobaczyć, że jednak okazuje się, że nie jestem wcale taka twarda/samodzielna i mam wszystkich w dupie, tylko naprawdę chciałabym być kochana i przytulana, ale nie umiem sobie tego zapewnić. Dziwisz się takim osobom, że nie gadają same ze sobą?

CzarownicaSa, wow, od kiedy Konrada tak ruszyło? Bo pamiętam jak pisałaś o jego wcześniejszym podejściu do życia i nooo... nie poznaję pana 😀 Tylko widzisz, u was na poziomie teoretycznym przynajmniej, realizujecie właśnie pięknie mieć ciastko i zjeść ciastko. On będzie miał swoje podróże a Ty poczucie, że nie robisz dziecku sieczki z mózgu, tylko czekasz na dogodny moment w rozwoju Rajki z tymi zmianami miejsca pobytu. To jest właśnie to o czym mówię, że warto być z kimś, z kim da się takie rzeczy dogadać. A nie, że nie bo nie, chyba Ci odbiło z tym podróżowaniem - i koniec tematu.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
28 stycznia 2016 09:22
Dzionka oj zmienił zmienił 😉 Dalej jest nieodpowiedzialny i dziecinny, ale jednak w mniejszym stopniu niż te 5 lat temu 😁 Tylko to też nie jest tak, że ja podejście "damy radę" mam od początku- trzeba mi było tych kilku lat żeby dojrzeć i zrozumieć, że nie chcę go zatrzymywać i stopować.
Inna sprawa, że tutaj to ja pisałam kiedy było źle i niefajnie, dzieliłam się głównie tymi negatywnymi rzeczami, a jak było dobrze i fajnie to nie czułam takiej potrzeby, bo skupiałam się na tym że jest dobrze i fajnie 😉 Więc można było odnieść wrażenie, że jest tylko źle i beznadziejnie 😁
Teraz nie wyobrażam sobie, żebym mogła być z kimś innym, choć trafiają się momenty, kiedy mam dosyć. Ale zwyczajnie sobie tego wyobrazić nie umiem. I nie wiem, czy to możliwe, ale kocham chyba zdecydowanie bardziej niż na początku.
nika77, źle mnie zrozumiałaś. Byłabym wdzięczna za niedopisywanie czegoś, czego nie ma w moich postach.
Pierwszy wpis do agniecha930 zaczęłam od: "żeby szczęście samo do nas przyszło trzeba trafić w czas".
Naprawdę każdy jest wolny. Może dokonywać dowolnych wyborów. Po prostu każdy wybór wiąże się z konsekwencjami.
Każdy. Pozostanie w związku, zerwanie. Kontynuacja relacji "jak jest", takie zmiany, śmakie zmiany - wszystko ma swoje konsekwencje. A próba oceny "co będzie dobre" wymagałaby wróżenia z fusów.



Halo, zauważ że właśnie nie dopisałam co wg mnie autor ma na myśli, a zapytałam ciebie jak mam rozumieć twoją wypowiedź :kwiatek:
smarcik, nie jestem w stanie wypisać wszystkich niuansów. Widzę rzecz tak, że przeciwieństwa da się pogodzić. Można pogodzić wolność i bezpieczeństwo, ale nie w sytuacji konfliktu i bez kompromisu. A coś takiego opisała agniecha930.
W dodatku wolność i bezpieczeństwo to pojemne pojęcia. Każde pojęcie jest pojemne 🙂 Ktoś będzie pojmował wolność tak, że jestem wolny wtedy, gdy jedynie sam się ograniczam, ktoś tak, że jeśli Nic nie ogranicza, ktoś tak, że ograniczam się sam i wymogi życia... Jest sporo interpretacji.
A może być i taka: Wolność do podróżowania. Brazylia. Młode małżeństwo planujące potomstwo. Da się pogodzić wolność i bezpieczeństwo?
Wczoraj zaczęłam rozmowę, on wyszedł, ja zostawiłam 3 stronnicowe wyjaśnienie czcionką 11 Times New Roman.. 😉
Dałam noc na przemyślenie i po pracy jadę na Wielką Rozmowę 😲 Uff.. nie wiem czy nie popełniam największego błędu w życiu.. a przy tym jestem jakaś wyjątkowo spokojna.

Żal mi d.. ściska ale to chyba jednak nie jesteśmy dla siebie stworzeni.
Wczoraj zaczęłam rozmowę, on wyszedł, ja zostawiłam 3 stronnicowe wyjaśnienie czcionką 11 Times New Roman.. 😉
Dałam noc na przemyślenie i po pracy jadę na Wielką Rozmowę 😲 Uff.. nie wiem czy nie popełniam największego błędu w życiu.. a przy tym jestem jakaś wyjątkowo spokojna.

Żal mi d.. ściska ale to chyba jednak nie jesteśmy dla siebie stworzeni.

jak jesteś spokojna, to będzie dobrze 🙂
desire   Druhu nieoceniony...
28 stycznia 2016 10:52
agniecha930, mi sie osobiście wydaje, że już dawno byś to zrobiła gdybyś się nie bała jego reakcji (opisywałaś tu, że poprzednie rozstanie bardzo przeżył i że się tego boisz)..
I na Twoim miejscu pojechałabym do tej Afryki, szkoda że już po ptokach..
Miałam kiedyś faceta, który chciał żebym zrezygnowała z siebie dla niego - nigdy w życiu. 🤣 i popełniłam ten sam błąd co Ty - za długo z nim byłam. Może i brzmi brutalnie, ale taka prawda.
Teraz mam męża, który może i konno nie jeździ ale pomaga przy koniach i wspiera moje pasje, ja dla niego nauczyłam się wędkować i nawet mi się spodobało ! (ale on musi mi zakładać robaki i ściągać rybę :hihi🙂.
Dzionka, nie dziwię. Strach, obawa przed bólem bardzo blokują.
Ale dodatkowo wydaje mi się, że rozmawianiu ze sobą nie sprzyjają tendencje społeczne - pośpiech, więc nieumiejętność wyciszenia się; refleksyjność pojmowana jako rodzaj... słabości?
Patrzy się na rozstające się pary i często wychodzi, że ludzie nie znają samych siebie, nie wiedzą czego chcą i dopiero jakby przez negację zaczynają to dookreślać.
Wczoraj zaczęłam rozmowę, on wyszedł, ja zostawiłam 3 stronnicowe wyjaśnienie czcionką 11 Times New Roman.. 😉
Dałam noc na przemyślenie i po pracy jadę na Wielką Rozmowę 😲 Uff.. nie wiem czy nie popełniam największego błędu w życiu.. a przy tym jestem jakaś wyjątkowo spokojna.

Żal mi d.. ściska ale to chyba jednak nie jesteśmy dla siebie stworzeni.

Dobrze, że powiedzialaś co myślisz. Jeśli jest dobrym człowiekiem, to zrozumie że masz swoje potrzeby i musisz je realizować. Jak ci da więcej swobody, ty daj mu szansę. Jak jej nie da, to chyba nie warto zawracać sobie nim głowy. Tylko nie da się złapac w pułapkę obietnic bez pokrycia  :kwiatek: powodzenia
  szafirowa lejesz miod na me serce  :kwiatek: my o tym rozmyslamy juz ladnych pare lat ale ze wzgledow finansowych dopiero w tym roku jest to do zrealizowania. A 6h zazdroszcze z calego serca 😉
Narazie doszlo miedzy nami do porozumienia , nawet potencjalni kupcy na mieszkanie sie dzisiaj znalezli 😀
Nie mam czasu teraz przeczytać co pisaliście .Sory  :kwiatek:

Dam wam przykład z mojej młodości . Stara jestem  😂
My zawsze oszczędzaliśmy i myśleliśmy o przyszłości. Naprawdę bardzo wiele sobie odmawialiśmy . Za to teraz po prawie 20 latach małżeństwa mogę sobie pozwolić z czystym sumieniem na wariacje .

Za to nasi znajomi, rodzeństwo itd. balowali, imprezowali i bawili się . Jako już prawie dorośli mogli brać kredyty i żyć lekko ręką . No a teraz sory, to nie nasza wina, że komornik komornikiem pogania. Nie mają nic bo swoją szansę zmarnowali na samym starcie .
Nawet dwóch znajomych skończyło ze sobą bo nie widzieli sensu życia.

Więc każdy ma wybór .
popadasz w skrajnosci - ja wybieram miec komfort i teraz, i w przyszlosci 🙂 i kazdy ma wybor, czy ciulac na "kiedys" czy nie.
super, jak się ma to "kiedyś". Ja jestem bardzo oszczędna, bojąca o jutro, ale czasem muszę, bo się uduszę. Bo co jak jutra nie ma? Więc w granicach rozsądku. Konia nie mam, miałam parę akcji zakupowych, ale nie. Nie oznacza to, że nie jeżdżę, ani też, że jeżdżę raz w roku w szkółce.
Monia z drugiej strony szacun, bo nie ważne, że skrajnie, ale RAZEM, to była wasza decyzja i pięknie, że potrafiliście.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się