Pensjonaty we Wrocławiu

Ja jestem strasznie zła ze nie mogłam byc, czekałam na to, ale niestety bym was tylko pozarazala a siebie konkretniej doprawiła🙁 no nic, za miesiąc będę.

Magda Pawlowicz, Spokojnie możesz pisać dokładniej. Ja też chętnie poczytam o wrażeniach z zewnątrz bo, że my zachwycone to wiadomo.  😀
Dzień dobry, zapytam tutaj bo tu zagląda najwięcej wrocławskich koniarzy (broń boże nie jest to reklama).
Czy mamy we Wrocławiu jakieś miejsce ( giełda, pchli targ itp.) gdzie stacjonarnie można sprzedać większe ilości używanego sprzętu jeździeckiego? Właśnie sprzątam garaż i ilości końskiego szpeju, który muszę sprzedać przerażają mnie 😉 chętnie bym to wpakowała do auta i wystawiła na jakimś targu.
Kiedyś coś mi się o uszy obiło, że na placu pod Młynem Sołkowice są organizowane jakieś " końskie weekendy". Może ktoś z was wie więcej na ten temat  ❓
MATRIX69 może nie końskie te weekendy, ale możesz tam sprzedać różne szpargały. Całe miejsce kosztuje 40 zł.
O! cztery dychy to nie dużo, jak za całe miejsce....tylko niech się pogoda poprawi...
Dziękuję bardzo za informację 🙂
to napiszę tu tu i tak wszyscy wiedzą, że to szkolenie było

pierwszy koń bardzo mi się podobał ruchowo :-) i kapitalny dosiad jeźdźca, chyba najlepszy dosiad szkolenia wliczając w to Marcina ale ciężko ładnie siedzieć jak się toczy bój z koniem :-)

Bardzo otwarte podejście trenera, to jest chyba to co mi się najbardziej podobało. Podkreślanie konieczności indywidualnego podejścia i taka elastyczność, dobór ćwiczeń dla konkretnej pary i szukanie rozwiązań na dany moment dla danej osoby. Zwracanie uwagi na lekkość konia ogólnie na dobrą reakcję na pomoce. Zwracanie uwagi na grzbiet konia i elastyczność. Zwracanie uwagi na zbyt mocny kontakt i wiszenie na wodzach. To są takie ogólne aspekty których często brak we wsþólczesnym ujeżdżeniu. No i atmosfera: to tez jest częsta bolaczka środowiska ujeżdżeniowego: zadęcie ogólne, syndrom mistrzów świata i okolic. A tu jeździec realnie jeżdżący wysokie konkursy a zachowuje się jak normalny człowiek! A jeszcze do osoby trenera: fajny sposób mówienie, jasne tłumaczenie (te dziewczyny które ze mną były to jedna jest 16 letnia juniorka jeżdżąca osttatnio skoki, robiła trochę chodów bocznych no i umie zmiany) a druga, ta starsza, która wyprodukowała ciasto 😀 to się do brazowej odznaki przygotowuje. Tyle że robimy chody boczne w stępie, bo koń się rehabilitował i miał pracować tylko w stępie więc tłukłyśmy te chody boczne żeby nie paść trupem z nudów. No i zmierzam do konkluzji: obie przez większość czasu wiedziały o co chodzi, rozumiały o czym się mówi i co jeździec ma zrobić, czasem tylko musiałam użyć swojego terminu (np ja mówię przeciwzgięcie a nie zgięcie na zewnątrz, tego typu drobiazgi)

no i podejście do problemów emocjonalnych jeźdźca też kapitalne, mnóstwo cierpliwości, ja w tym wieku byłam dramatycznym cholerykiem, nie umiała bym tak spokojnie podejść za nic w świecie! Do dziś mi trudno zachować spokój jak ktos popełnia błędy na których koń cierpi, typu złapanie za ryj nie wtedy kiedy trzeba!

Bardzo mi się podobało jak została przepracowana obawa zmian: danie trudniejszego ćwiczenia (które nie wyszło) spowodowało, że potem łatwiejsze ćwiczenie stało się łątwe i wyszło bez problemu-na to bym nie wpadła :-) Ja zawsze raczej starałam się robić takie ćwiczenie, które oceniam że jeżdziec jest w stanie zrobić. Z tu dano zadanie wg mnie zbyt trudne na ten moment (które faktycznie nie wyszło) ale w efekcie to trochę łatwiejsze nagle stało się jasne i proste. Kapitalne to było.

A jeszcze: bardzo duże wyczucie kiedy konia pochwalić, kiedy oddać rękę i wysłać do przodu. Ja z reguły widziałam to samo ale chwilę (dłuższą lub krótszą) później niż trener.

Praca z tym zepsutym koniem też fajna ja bym troszkę inaczej podeszła, z innego końca ale w sumie i diagnoza problemu i wnioski podobały mi się bardzo.

Jedyne co mi się trochę nie podobało to rozprężenie koni: ja dłużej rozprężam albo na całkiem luźnej wodzy albo w żuciu, dopiero potem jeżdżę normalnie w ręku.

Podsumowując: jak będę mieć jeźdzća albo konia który miałby być typowo do ujeżdżenia to na pewno to jest trener z którym warto pojechać na szkolenie z koniem, zresztą spróbuję namówić swoją córkę na przyjazd z koniem. Na razie się namówiła na słuchacza :-)

W ogóle słuchaczy chętnych (przynajmniej w deklaracjach) nagle mi mocno przybyło, bo jak mi się podobało to teraz wszyscy chcą jechać :-)
Magda Pawlowicz, ja dodam (ponieważ problemy z pracą nad lotnymi były moje), że jak widać głównie nad głową trzeba pracować - bo w głowie siedzą demony  - reszta się zrobi 😉.

A co do rozprężenia - też kiedyś byłam zwolennikiem rozprężenia na długiej wodzy czy tam w żuciu - niestety patrząc po wielu koniach i praktykując na swoim wiem, że to do niczego nie prowadzi - tzn prowadzi, głównie do przewalenia konia na przód. Najpierw trzeba w roboczym ustawieniu uruchomić zad, żeby ten koń miał potem możliwość zrobić to żucie czy tam pracę na długich wodzach poprawnie a nie z ciężarem na przodzie. W chwili obecnej żucie robię przynajmniej po galopach i na końcu jazdy. Wcześniej ustawienie robocze. Albo inaczej - rozprężenie w takim ustawieniu, które dla konia jest komfortowe i może w nim poprawnie pracować od początku. Niestety 95% koni, które ludzie wypuszczają na długie wodze na początku jazdy jest zazwyczaj pięknie przewalonych na przód, co potem trudno odmotać. Ale to oczywiście tylko moja opinia.
Magda Pawlowicz ja też dodam coś od siebie bo byliśmy z Karym pierwszą parą na szkoleniu  🙂 Mój obecny dosiad to też zasługa Marcina. Jeszcze 4 miesiące temu siedziałam dużo gorzej, siłowo, zakleszczona. Zaczęłam inaczej rozkładać ciężar ciała, odnalazłam swoją równowagę i koń też to poczuł. Co nie zmienia faktu, że jeszcze ogrom pracy przed nami  🙂

Co do kwestii rozprężenia. Tutaj nam Marcin dość dużą dowolność pozostawia. Ja mam dużego konia z COPD, który potrzebuje zdecydowanie więcej luzu na początku. I tak też go rozprężam  🙂
Co do kwestii rozprężenia. Tutaj nam Marcin dość dużą dowolność pozostawia. Ja mam dużego konia z COPD, który potrzebuje zdecydowanie więcej luzu na początku. I tak też go rozprężam  🙂


To jest też to, czego nas Marcin uczy - nie ma idealnych, jednakowych, książkowych koni - jednemu będzie służyć to, innemu coś innego. Ja np. robię bardzo mało kłusa w rozprężeniu - 2-3 koła. Jak widzę, że choć trochę jest "nie halo" to przechodzę na galop w roboczym ustawieniu - w przypadku mojego szpatowca to spoooro lepiej działa, obywa się bez większej walki a koń dużo szybciej jest gotowy do pracy. Od czasu jak wprowadziłam taką metodę sporo problemów poszło w niepamięć.
epk w sumie ciekawe jest to co napisałaś. Ja swojego tez rozprężam głownie w żuciu bo łatwiej mi jest go w ten sposób rozluźnić ale z drugiej strony idzie wtedy uwalony na przodzie i po zebraniu wodzy dość długo musze go przestawiać. Żucie na koniec jazdy lub w trakcie jest juz zupełnie inne. Wtedy aż czuć jak kon idzie usadzony na tyle. 😉
I jeszcze wracając do Twojego sposobu rozprężenia. Po jakim czasie rozpoczynasz galop? U nas te pierwsze klusy na prawdę nic nie wnoszą bo konia jestem dopiero w stanie ogarnąć sobie w galopie ale każdy mi wmawia, że do galopu musze najpierw konia odpowiednio rozgrzać. Stepujesz wtedy dłużej czy jak?  🙄
Sonkowa, biorąc pod uwagę, że mi głównie weci polecali rozgrzewkę w galopie (bez kłusa) - dobrą zarówno dla szpatowców jak i przy problemach z kręgosłupem to nie bardzo zmieniam cokolwiek - stępuje ok. 10-15 min. Szczerze mówiąc różnie, jak go ściągam z padoku to mniej, po boksie więcej. Mi zresztą mój koń świetnie pokazuje co jest dla niego lepsze i jak pracować - nie mam konkretnego planu, że zawsze wygląda tak samo. Dopasowuję to do formy konia w dany dzień.

Zresztą nawet w przypadku rehabilitacji kręgosłupa robisz przez długi czas stęp i galop - właśnie bez kłusa 😉.
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
26 stycznia 2016 12:17
Z tym klusem na poczatku to ja tez nie dokonca sie zgadzam, mam wazenie ze tak nas nauczono, przyzwyczajono i tak robimy. Mialam pare koni z problemami grzbietowymi/miednicowymi i zawsze zalecenia byly step i galop dopiero pozniej klus, zreszta klus jest najmniej (ciezko mi znalezc slowo) "naturalnym" chodem wiec mysle ze to podejscie step/klus/galop nie do konca sie sprawdza. Sporo koni ktore mialy problem z rozluznieniem jezdzilam na zasadzie step,galop i tylko troche pracy w klusie i przyznam ze dzialalo to cuda.
Gerd Heuschmann kazał rozprężać tak, że zrobic dosłownie po parę kroków kłusa i zagalopować i potem już jeździć galopem do rozluźnienia grzbietu (też w zależności od konia)
ja tez dostosowuję się do konia. KOń na którym w tej chwili pracuję ujzeżðzeniowo dobrze mi się rzopręża w żuciu i nie mam potem problemów z przyjeściem do ręki. Jak jest podniecona albo mało posłuszna (typu nowe miejsce, dziwna sytuacja) to rozprężam w żuciu do uspokojenia. Jeśli jest to długo (zależy jak koń chodzi, jak szybko się odstresuje bo czasem to dosłownie parę kroków jest) w kłusach to galop robię na luźnej wodzy ale bez kontaktu wtedy i koń galopuje dość wysoko ustawiając się sam z siebie, ja się skupiam na jechaniu do przodu (koń ma mało obszerny galop) I potem już nie robię galopu w żuciu tylko od razu w ręku. A jeśli koń jest spokojny to całe rozprężenie robię bez kontaktu a potem jeżdżę od razu w ręku, żucie wtedy wplatam w pracę. Przy czym ten koń ostatnio schował mi się, więc praca w żuciu miała równiez na celu powrót do wędzidła, poprawę kontaktu.
Magda Pawlowicz, zaczynamy tu robić off top, ale dla mnie rozprężenie bez kontaktu nie ma sensu. Zresztą ta dyskusja już była i nie wniosła chyba nic odkrywczego.
Dzięki wielkie za wyjaśnienie! 🙂
Ja z moim tez miałam okres, w ktorym z powodu problemów z kręgosłupem poruszaliśmy sie tylko stepem i galopem. Ale wtedy najpierw porządnie go rozstępowywałam (tak z 30min), pózniej same przejścia step-galop dalej z dużą ilością stępa i na koniec dopiero porządna praca. Na pewno poszukam jakis informacji na temat tego kłusa ale to pewnie dopiero po sesji.  😀 Na pewno zmiana sposobu jazdy na duzo wcześniejszy galop ułatwiłaby nam życie. 😉  Przepaszam za ten  🚫  🤬
Witajcie,
Przepraszam, że może nie do końca wybrałam "słuszny" wątek, ale nic lepszego nie przyszło mi do głowy. Czy ktoś może mi pomóc i wskazać o ile są takie miejsca w okolicach Wrocławia?... Szukam stajni/pensjonatu/ w okolicach Wrocławia, gdzie jest restauracja lub inne zaplecze gastronomiczne i można zorganizować kameralne przyjęcie ( do 30 osób) z  dobrym jedzeniem  (obiad, deser, zimne przekąski) i z końmi "w tle"?  Idealnie, 👿 gdyby była możliwość jazdy konnej ma miejscu lub w niedalekiej okolicy- dla koniarzy🙂 Jedyne, co udało mi się znaleźć przez google- to Zajazd Banderoza w Skałce ( jakieś opinie?)  i Pałac w Samotworze- ale nie wiem, czy tam jeszcze są jakieś konie?

Może jakaś stajnia albo pensjonat w którym stoicie  organizuje przyjęcia okolicznościowe? Ktoś, coś?...😉

Dziękuję i pozdrawiam.
a w Wielkiej Lipie?
i w Golejewku na pewno tylko ze to dalej
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
31 stycznia 2016 16:28
wiem, że Durok coś kiedyś organizował, mają dość fajne klimatyczne miejsce, ale czy teraz organizują to nie mam pojęcia.
Ewa - priv 🙂
na Rakowie (WKS) jest hotel, w którym można zorganizować przyjęcie jakiekolwiek, są miejsca noclegowe i oczywiście obok stajnia. wszystko trzeba uzgadniać wcześniej telefonicznie, na jazdę nie uda się umówić z marszu. kawałek dalej od hotelu za parkiem jest duża drewniana wiata gdzie też można urządzać imprezy, ja osobiście robiłam wesele 😉
ewamloda, kj osadkowski :-)
:kwiatek: bardzo Wam dziękuję za odzew !
ewamloda, w Wielkiej Lipie jest ładnie, ale nie wiem jak z jedzeniem. No i u Osadkowskich jest czadowo, najładniejsze końskie miejsce w Polsce, i jedzenie pyszne.  😍
W Wielkiej Lipie poza klubem, gdzie organizowane są przyjęcia (przylega do hali) jest też hotel z restauracją - i tam też są przyjęcia organizowane, jest sala konferencyjna. Jedzenie bardzo dobre.
ewamloda Strzemienna w Groblicach
Również polecam KJ Osadkowski, piękne miejsce  🙂
A ja polecę Wielką Lipę 🙂
Dziękuję Wam bardzo. Do Osadkowskiego trochę za daleko, ale miejsce urokliwe, bywałam często na zawodach.
Biorę pod uwagę wszystkie Wasze sugestie. Jestem bardzo wdzięczna !
Słyszał ktoś coś o stajni Invicti w Brzegu Dolnym?
ktos stoi/jezdzi w Stragonie albo Zolkiewce? Nie wiem czy jest jakis osobny temat na dolny slask.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się