Sprawy sercowe...

Wszystkie piszą pozytywnie to i ja 🙂 Razem ponad 4 lata, za 1,5 roku miesiąc przed 7mą rocznicą ślub 🙂 było burzliwie nieco zarówno na samym początku znajomości jak i w trakcie już związku, ale mieszkaliśmy razem i pracowaliśmy (24 h na dobę 7 dni w tygodniu razem  😁 ) rok i było 😍 teraz od ponad roku już on jeździ w delegacje po całej Polsce a nawet i za granicę jak trzeba, więc widujemy się bardzo rzadko...Ale dalej jest  😍 Teraz planujemy ślub - tzn głównie pierdołami zajmuję się ja, bo mam więcej czasu i energii 😉 ale jak wysyłam mu propozycje i pomysły to zawsze wybiera to co i mi się najbardziej  💘 to tak chyba w kwestii podobnego myślenia i dopasowania się 🙂 czasem potrafimy powiedzieć (czy napisać) jednocześnie to samo, albo nie raz słyszę "no właśnie miałem to samo powiedzieć/zrobić!" 😀 ostatnio usłyszałam, że jak tak gadamy i wszystkim i planujemy to wszystko to on czuje, że to była najlepsza decyzja jaką podjął 🙂 i dalej potrafimy przegadać o pierdołach do 4tej rano 🙂  😍
Ja moich ważnych mężczyzn kochałam od pierwszego wejrzenia, zwyczajnie -spojrzałam i wiedziałam, że COŚ się wydarza. Takie WOW! choć kolejna myśl, wcale nie była pozytywna. Obecny mąż, wszedł do mojego i koleżanki pokoju, jednego z pierwszych moich dni w pracy, otaksował mnie i zapytał "to co Zosiu, zadowolna będziesz?", czy coś w tę mańkę. Pomyślałam " o żesz gnojek, o mnie przy mnie?!", ale siedział mi w głowie cały czas. Tak mnie ciągnęło, korciło, szukałam sposobności aż znalazłam skutecznie 🤣 Takiej gimnastyki nie miałam w życiu, takiej huśtawki emocjonalnej, o masakra. I niestety tak zostało 🙂 straszna huśtawka, mord i sielanka 🙂
A nas połączyła nasza kobyłka, kórej mój obecny mąż sarkoida usuwał... Trwało to trochę czasu, bo dziad odrastał. Najśmieszniejsze jest to, że jak zaczeliśmy być razem to sarkoid nie odrósł więcej. To się nazywa przeznaczenie? 😉
My 3 tygodnie temu mieliśmy 3cią rocznicę, za chwilę będzie 3 lata jak mieszkamy razem. Zamieszkaliśmy razem tak szybko, z myślą, że jak ma nie wyjść, to przynajmniej nie będziemy tracić czasu i szybko się rozstaniemy. Jakoś nie wychodzi nam to rozstawanie się od 3 lat.  😁 Czasem bywa gorąco, bo oboje jesteśmy wybuchowi, ale kocham tego faceta bardzo. Wiem, że zawszę mogę na niego liczyć w sprawach naprawdę ważnych, jak i w codziennych drobnostkach.

U nas zdecydowanie to nie była miłość od pierwszego wejrzenia, wręcz przeciwnie. 😉 Moje pierwsze wrażenie po poznaniu T. było delikatni mówiąc złe. Odebrałam go jako nudnego, monotematycznego faceta, z którym na pewno nie mam o czym rozmawiać. Z resztą T. też nie miał o mnie dobrego zdania. Cóż, los różne historie pisze 😉
Ewuś, ja uwielbiam Twojego T. 😀 Serio, super facet - nie puszczaj go 😉 :kwiatek:
ewuś, przy pierwszym spotkaniu ja stwierdziłam, że Ł. to gbur, a On że ja jestem wscibska.

Ostatnio minęły nam 2lata razem, 1,5 roku po ślubie i rok we własnym mieszkaniu.
Podziwiam go za te ze pomimo mojej ciężkiej choroby, jest przy mnie i wspiera mnie każdego dnia.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
10 lutego 2016 11:54
Nam w tym roku 6 lat stuknie... 😲 Nie mam pojęcia kiedy to zleciało.
A ja swojego pierwszy raz ujrzalam prawie 16lat temu. Byl chlopakiem mojej kolezanki i przyszla do mnie z nim gdy wyszedl na przepustke i byl akurat w mundurze 💘 oczy mi wyszly na wierzch na jego widok, bo w mundurze wygladal oblednie. Zwiazek jego i kolezanki nie przetwal dwoch miesiecy , rozstali sie i niedlugo pozniej zaczal sie kolo mnie krecic,bo okazalo sie , ze ja jemu tez wpadlam w oko. Mielismy kupe kryzysow , kupe uniesien, przezylismy naprawde sporo. Czasem mam mu ochote okrecic glowe, czasem mam wrazenie, ze mieszkam z rozwydrzonych bachorem ale kochamy sie bardzo i jedno za drugim skoczyloby w ogien. Oboje mamy sporo wad i raczej jestesmy skrajnymi ludzmi ale nie wyobrazam sobie zycia bez niego.
Też należę do grupy, która liczy od 14 lutego. Wtedy się poznaliśmy (8 lat temu), a że trudno określić, kiedy dwoje singli przestało nimi być, to tak zostało.
To była znajomość internetowa. Całkiem chyba dobrze się opisałam, bo właściwa osoba mnie tam odnalazła (mimo że geografia nie ta, że niezakładana różnica wieku). Zrobił przeszuk sieciowy, połączył fakty i zagadał na gg (rany, jak czas leci!). Była jakaś rozmowa, kolejna, bo dobrze szło, potem się usłyszeliśmy via Skype. I jak mnie trafiło! Jedni się zakochują od pierwszego wejrzenia, u innych widać od usłyszenia. Potem jeszcze trochę minęło do pierwszego spotkania. Ale już przed miałam jakąś prekognicję, że to będzie całkiem poważne razem.
Dobraliśmy się rzeczywiście jak w korcu maku. Dwa dziki. Nie wiem, czy ktokolwiek inny łyknąłby nasz układ. Mieszkaliśmy razem, osobno, rozstawaliśmy się (ale już obydwoje wiemy, że to żadne rozwiązanie, bo bez siebie jest nie do przyjęcia), schodziliśmy. Pod pewnymi względami jesteśmy do siebie podobni, inne nas różnią. Tak samo z zainteresowaniami - łączą nas „literki” i rowery, ja mam zdjęcia i konie, on ma operę i swoje „graty”. On poczeka, aż zrobię tysięczne zdjęcie, do konia czasem pojedzie, ja się dam przeciągnąć 700 km na 4 godziny muzyki.
Tak sobie myślę, że siłę daje to, że mimo tych różnych przejść - i nawet rozstań sztuk trzy - nigdy nie zrobiliśmy sobie krzywdy. Nigdy nie było świństw. Dokopywania drugiej osobie. Ufamy też sobie nieodmiennie, zresztą jak inaczej, kiedy odległość 1600+? Akceptujemy swoje odmienności. Nie wszystko łatwe. Dużo jest niełatwe. Ale na pewno się do pewnego pozmienialiśmy, tzn. każdy sam siebie. Praca nad komunikacją nie jest łatwa, zwłaszcza jak trafią na siebie takie egzemplarze. Coraz bardziej mam wrażenie, jakbyśmy się jakąś nierzeczywistą częścią zrośli. I takie odczucie, że nawet jak jakiejś emocji nie czuję w danym momencie, to wiem, że ona jest.

PS I coraz bardziej rozumiem to, co mi w domu wpojono: w związku trzeba się też po prostu lubić.
Teodora on mieszka za granica?
Tak, aktywnie wspieramy transport Warszawa-Londyn. Ja nie bardzo nadaję się na emigrację (mimo że Londyn bardzo lubię, to więdłam tam), a po ponad 20 latach też niełatwo wrócić. W związku z tym dziki się trochę męczą, trochę im dobrze z ich dziczą niezależnością, jest w tym element stabilnej nierównowagi 😉 Może taka karma.
A co wam najbardziej zaimponowało w drugiej połówce? Zaciekawiło, zaimponowało, zaskoczyło - jakaś cecha charakteru, która wyszła z czasem albo wydarzenia z życia?
Mnie zaimponowało i zaskoczyło to, że mój M jest takim samym 'człowiekiem lasu' jak ja,a nie wyglądał 🙂 Lubi spędzać czas na łonie natury, chętnie zbiera grzyby/jagody/żurawiny, łowi ryby 😉 Umie zrobić coś z niczego,  jest bardzo rodzinny i uwielbia dzieci, a z drugiej strony był w wojsku, chodzi na boks i wychował się w pewnym sensie na osiedlu (chociaż nie jest typowym Sebkiem na szczęście 😉). I świetnie gotuje 🙂
Hehe, u mnie to było to, że Jacol przyszedł na imprezę, na której się poznaliśmy, z kieszeniami bojówek wypchanymi książkami; do tego potem już w rozmowie wyszło, że nie dość, że mamy bardzo zbliżone poczucie humoru, to można się z nim przerzucać cytatami z filmów Barei i Monty Pythona - no i tak przesiedzieliśmy rozmawiając do rana, następnego dnia znowu przyszedł i tak już zostało 😉
Mi troche imponuje a troche mnie przeraza tzw. Asperger mojego W 😉 To, ze pare dni temu zrobil "ekstremalny quiz z map" Gazety Wyborczej na 15/15 na przyklad, gdzie ja pierwszy raz widzialam te nazwy panstw, a co dopiero wiedziec gdzie one sa na mapie . Albo to, ze pytam go czy widzi jaka sexy pani tam idzie po chodniku, a on odpowiada: pani nie widze, ale jaki super stary neon! To musi byc cos tam z ktoregos tam roku, widzisz?! No po prostu jest troszke dziwny 😉

Dzionka! piona! ja mam podobnie z moim Matem, dotychczas było tak, że to ja zaskakiwałam wiedzą niecodzienną (jakieś genomowe zagadnienia i takie tam nowinki) a teraz mój M wyskakuje na jakimś filmie historycznym z ciągiem dalszym historii, danymi technicznymi czołgu.. Na spacerach to styl taki, taki i taki, ale w sumie to on woli taki i taki. Pomijam wiedzę z chirurgii i czytania zdj rtg, bo ja tu czuje się jak kiepski student...Na ten rok postanowiliśmy zrobić kulinarne wyprawy po kuchniach świata w Wawie i teraz przed każdą wyprawą dokładnie wiem co będziemy jeść, z czego się to składa, skąd pochodzi i takie tam. W niedziele jedziemy na zawody-przeczytał propozycję i przepis, wie, który konkurs jak sędziujemy 😵 Po relacji z Cavaliady zrobił listę pytań czemu tu były przeliczane sekundy itp. 😜
We wrześniu minie nam drugi rok, ponad 14 miesięcy wspólnego mieszkania. Mój koń Go lubi (poprzedniego nie za bardzo akceptowała), mój pies Go uwielbia. Debaty z moim Ojcem prowadzą nie tylko z weterynarii do wczesnych godzin rannych. A ja mam wreszcie spokój, żadnych wahań, niepewności, problemów osób trzecich i dziwnego życia życiem kogoś innego. W wakacje (jak develo nie nawali) przenosimy się do większego gniazdka, kupujemy kolejnego psa i być może konia🙂
Nie sądziłam, że stabilny, spokojny związek to to w czym tak dobrze się będę czuła.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
10 lutego 2016 15:24
Ciężko stwierdzić w sumie  🤣 Na pewno, to o czym już pisałam, że potrafimy milczeć razem, szaleć i razem płakać. Imponuje mi na pewno, że jako płeć z założenia silniejsza nie boi się okazywać mi uczuć tak skrajnych jak radość i smutek. Oraz to, że tak cholernie o mnie dba, mimo iż jestem z tych co radzą sobie zazwyczaj same. Czuję się bezpieczna jak nigdy z nikim i przy nikim 😉 I cenię go za jego szaleństwo mimo wykonywanego zawodu oraz za dystans do siebie 😉 Ciekawa jestem za co on mnie ceni  😎

PS.: jestem inwigilowana, bo mój M, to także użytkownik forum  😎

EDIT: Taka mnie myśl naszła, że w sumie ciężko to wszystko pisać w kilku zdaniach 😉 Każda z nas ma historię godną powieści, która byłaby jednocześnie wyjątkowa, a tak bardzo podobna do innych 😉 Wychodzi trochę cukierkowo to nasze pisanie tutaj, ale to też jest element tej całej "magii" 🙂
robakt   Liczy się jutro.
10 lutego 2016 15:31
Mnie imponuje cierpliwość i opieka, jaką Kuba ma dla mnie. Mam dosyć trudny charakter, łatwo się obrażam, jestem nerwusem, często też mam dni, kiedy jest mi smutno, bo tak. Zawsze jakoś tak się do mnie uśmiechnie, przytuli, próbuje rozśmieszyć albo proponuje film, którego nie lubi, ale wie, że ja tak, że od razu mi lepiej.
My w grudniu mieliśmy 3 rocznicę, aktualnie siedzimy sobie w hotelu w górach i czekamy aż przetrawimy "lunch", żeby iść na obiadokolację 🤣
Powiem Wam, że mimo tego, że jest w naszym związku sporo rzeczy na które patrzymy inaczej a różowe okulary spadły mi już dawno temu i parę rzeczy w K mnie denerwuje to jednak wiem, że mam wielkie szczęście mając kogoś takiego "dla siebie". Po prostu go uwielbiam. Na dodatek widzę jak wiele dobrego wprowadził do mojego życia, jak bardzo mnie rozwinął, pokazał życiowe nowości i możliwości. Zanim go poznałam byłam typowym szarym studentem, na dodatek często robiłam głupawe rzeczy. Teraz jestem aktywna naukowo, zawodowo, samorządowo i w wielu innych sferach. Chociażby takie podróżowanie: wcześniej jedyny raz jak byłam za granicą to było w czasie wymiany uczniowskiej w Liceum. Od kiedy jesteśmy razem byliśmy już w Grecji, Włoszech, Czechach, Niemczech... O Polsce nie wspominając. Co więcej, pieniądze na te "szaleństwa" również mam dzięki nigmu bo zmotywował mnie do pracy. Ba, po prostu pokazał mi, że można i warto. Można powiedzieć, że aktywował mnie życiowo.
Od zawsze mam jego maksymalne wsparcie w każdym działaniu i ogólnie rzecz biorąc z mojej strony działa to dokładnie tak samo 🙂 Widzę jak on się zmienił, na lepsze, dzięki naszemu związkowi.
Całość troszkę przypomina sytuację opisaną przez robakt.
😀 😀 😀

Czyli jednak w codzienności naszego pokolenia jest nadal miejsca na proste, pozytywne emocje i uczucia. Na ciepło, miękkość, delikatność i "zapatrzenie". Na zdrową dawkę romantyzmu, który nie musi oznaczać "upośledzenia i słabości".
Nie ma co deprecjonować tych wypowiedzi, mówiąc że się zrobiło cukierkowo czy słiitaśnie. 😉 Przecież to jest piękna... najpiękniejsza strona życia każdego człowieka.  😀
Dobrze to wiedzieć. Naprawdę.  😀  Tak przyjemnie to czytać, że aż się same usta do uśmiechu układają.  😀
Lotnaa   I'm lovin it! :)
10 lutego 2016 17:03
amnestia, ahh, te schroniskowe klimaty  😉

Hm, skoro już tak się uzewnętrzniamy... 🙂
My historię dla wnuków mamy ciekawą, co najwyżej będzie ją trzeba trochę ocenzurować  😀iabeł:
Poznaliśmy się przez jakiś głupkowaty portal randkowy dla emigrantów. Wkurzał mnie już strasznie i już miałam skasować swój profil. Byłam wówczas w zadupiu Francji, w moich okolicach nie było nikogo sensownego, żeby chociażby kawę wypić. Zrobiłam ostatni search, wg wszystkich kryteriów oprócz terytorialnych. I wyskoczył taki Tomek, patrze, czytam, myślę sobie: fajny koleś, tylko to Monachium to jakiś koniec świata. I poszłam spać. A on się odezwał. Jakiś suchar w stylu: "widzę, że oboje lubimy góry, tylko Ty wędrujesz po Pirenejach, a ja po Alpach. To gdzie wypijemy tą kawę?" I tak się zaczęło, wymieniliśmy kilka wiadomości i on ciągle twierdził, że naprawdę chce tą kawę wypić. I przyleciał, tak po prostu. Z założenia na 3-dniową wycieczkę po Pirenejach. Wiedziała o tym tylko jedna moja znajoma i pukała się w czoło - przecież on Ci może zrobić krzywdę, w co Ty się pakujesz?! itd  😁 Wycieczka udała się średnio, była tragiczna majowa pogoda, full mokrego śniegu i ulewny deszcz. Mieliśmy ze sobą namiot, ale - ku mojemu zdziwieniu - udało nam się znaleźć otwarte schronisko. I już nam się więcej łazić nie chciało  🤣
Po tych 3 dniach wpadliśmy po uszy, spotkaliśmy się jeszcze raz dwa tyg później pod Paryżem, i oboje zaczeliśmy myśleć, co dalej. Miałam super fajną pracę, Niemcy mnie odpychały, ale zdecydowałam się na przeprowadzkę. Różowo nie było, rodzina uznała, że zwariowałam, ale ja jakoś wiedziałam, że to jest to. Szybko nam to poszło. Znamy się niecałe 3 lata, w lipcu wzięliśmy ślub, w styczniu urodziła się Hania. Być może kiedy człowiek jest starszy, to już bardziej wie czego chce.
Nie jest nam łatwo, Tomek ma jeszcze inne zobowiązania, ale wiem, że to jest facet, z którym chcę spędzić resztę życia. Czasem doprowadza mnie to szału, ale przez większość część czasu jest nam po prostu ze sobą dobrze. Jak para starych przyjaciół. Strasznie się cieszę, że równoważy moją pesymistyczną naturę i cokolwiek by się nie działo, patrzy pogodnie na życie.

Karla🙂, Dzionka , może przedstawimy sobie naszych cyborgów? Mam nieraz wrażenie, że T ma pamięć absolutną, choć niestety z reguły dotyczy to głównie nieistotnych rzeczy (z tymi istotnymi, tj "kup pieluchy", jest już gorzej 😵 ). Przyznam, że czuję się czasem mocno ograniczona - on potrafi niemal cytować jakiś naukowy artykuł o dowolnej tematyce, który przeczytał x lat temu. Ja zapominam większość po kilku godzinach. I w ogóle ma niebanalną wiedzę, chociaż może to juz rodzinne...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
10 lutego 2016 17:52
Tak czytam i dochodzę do wniosku, że nie mam pojęcia, czym mnie mój chłop uwiódł. Nie potrafię tego zdefiniować. No zobaczyłam go... i to było takie "zing!". Do tego stopnia, że żeby zobaczyć go drugi raz w życiu pojechałam w środku nocy gdzieś na Warszawskie Włochy, do kolesia którego widziałam raz w życiu, o którym nie wiedziałam nic(dziś dopiero uświadamiam sobie, jak "mądre" to było) i... już zostałam. Do domu wróciłam tylko po ubrania 😁
Choć jedna z rzeczy, jaka mnie zafascynowała- był rycerzem 😍 Dopiero po jakimś czasie wyszło szydło z worka, że rycerzem to on jest tylko z przypadku i bardziej chodzi o imprezy niż rekonstrukcję, ale w sumie pierwsze wrażenie zrobił 😁
I do tej pory tak jest. Bywają bardzo złe okresy(łącznie z momentem, kiedy chciałam to wszystko po prostu skończyć...), nie jest łatwo bo oboje mamy cięty i egoistyczny charakter... ale do tej pory mam dni, kiedy przechodzę przez pokój, spojrzę na niego i czuję, jak mi brakuje tchu i wszystko we mnie skacze.
Fajnie i smutno za razem ech 😉
Piękne historie, miłość jest super 😉
Milosc jest super, ale tych historyjek to ja nie moge czytac. Jakos mnie mdli 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
10 lutego 2016 21:00
Milosc jest super, ale tych historyjek to ja nie moge czytac. Jakos mnie mdli 😉


A potem wszyscy narzekają, że wątek smutny i każdy tylko się żali  😂
Milosc jest super, ale tych historyjek to ja nie moge czytac. Jakos mnie mdli 😉

Oj tak, zrobilo sie przegiecie paly  😁
E tam mdłe, brzmi mega normalnie, czyt. mega dobrze. Fajnie się to czyta 😉
busch   Mad god's blessing.
10 lutego 2016 21:11
Cricetidae, mnie w pierwszej chwili zaimponowała niebywała inteligencja i erudycja mojego chłopaka 😀. Żeby było zabawniej, to "poznaliśmy się" na re-volcie właśnie, czy nawet wcześniej na voltahorse, zawsze czytałam jego długie wypowiedzi na różne tematy, tak zwane ściany tekstu i wyobrażałam sobie że pewnie pisze je jakiś facet 40+, pewnie nauczyciel akademicki czy coś w tym stylu, więc nawet mi nie przyszło do głowy żeby pierwszej zagadać 🤣

Potem się przenieśliśmy na gadu-gadu i pisaliśmy ze sobą całymi godzinami na tematy chyba wszystkie możliwe, w międzyczasie okazało się, że ma poczucie humoru, które potrafi doprowadzić mnie do prawdziwego ataku śmiechu nawet poprzez to pisanie na gg 😀. No i ogólnie okazało się, że mamy sporo podobnych poglądów i naprawdę nie potrafimy się nagadać 🙂

No a potem on zaproponował spotkanie, a ponieważ byliśmy 250km od siebie, to przyjechał pociągiem tylko po to, żeby spędzić ze mną te kilka godzin... które też w całości przegadaliśmy, poruszając tematy wesołe, smutne, poważne i całkiem głupie. Chyba w sumie jakieś minimum 6 godzin gadaliśmy. No i totalnie zwalił mnie z nóg tym, że przyniósł ogromną torbę moich najulubieńszych cukierków, bo zapamiętał że kiedyś tam raz wspominałam, że je tak lubię - kiedy nawet ja nie pamiętałam, że mu coś takiego powiedziałam  😀

Także tego, droga do mojego serca to białe michałki i posty na re-volcie  😁

Potem się okazało, że na dłuższą metę też się świetnie dogadujemy, więc jakoś szedł ten związek na odległość. Ja się zakochałam strasznie - aż mi się nasuwa cytat z Sapkowskiego o miłości:
Z miłością jest jak z kolką nerkową. Dopóki cię nie chwyci atak, nawet sobie nie wyobrażasz, co to takiego. A gdy Ci o tym opowiadają, nie wierzysz.
Serio? Zdradzisz kto to taki?  🙂
busch   Mad god's blessing.
10 lutego 2016 21:27
rosek0, teraz to chyba i tak bez znaczenia bo usunął konto kiedy to było jeszcze możliwe, czyli dość dawno temu 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się