Emigracja - czyli re-voltowicze i voltopiry rozsiani po świecie.

Czy ktoś ma pomysł gdzie mógłby wyjechać fizjoterapeuta?
Mój główny problem to znajomość jedynie angielskiego.
W Polsce pracowałam w hospicjum - chętnie tego bym się podjęła.
Ktoś coś słyszał?  :kwiatek:
Ja też jestem fizjo i wyjechałam do niemiec, ale sprawa tutaj wyglada tak, że każdy fizjo musi zatwierdzić swój dyplom przez niemiecką instytucję. Najpierw sprawdzają szkoły czy jest ten sam poziom nauczania co tutaj, później wysyłają papiery do zatwierdzenia trwa to okolo 6 tyg i kosztuje 350euro. Także jesli ma ktoś czas i chce czekać to pracy dla fizjo jest sporo.
Tylko wszędzie widzę znajomość niemieckiego wymaganą a ja nie znam.  😵
Euphorycznie
A jak chcesz prowadzic fizjoterapie za granica, nie znajac jezyka danego kraju?  Spoko jak pracujesz na magazynie, to mozesz nie znac albo dukac, ale jak pracujesz z pacjentem to raczej slabo...
No właśnie po to to napisałam - żeby dać do zrozumienia, że kraje gdzie nie wystarczy angielski odpadają.  🙄
Wiem, że sytuacja w Niemczech taka, że potrzebują ale, że Niemieckiego nie znam to średni dla mnie odnośnik.
Wiem też, że jakiś czas temu na przykład do Skandynawii można było wyjechać znając angielski i tam nauczyć się języka.
Domyślam się, że z samym angielskim do Niemiec słabo się wybrać.  🤣
Euphorycznie
Ja sie wybralam do niemiec, bez znajomosci niemieckiego. Ale wybralam prace w miedzynarodowej ekipie, gdzie podstawa byla angielski ktory znam biegle. Jak mnie przeniesli to wystarcza mi polski, ale zaczelam tez uzywac niemieckiego i mysle ze sie w niedlugim czasie naucze.
Czyli jechac bez jezyka mozna, ale do zawodu do ktorego ten jezyk nie jest niezbedny. A w fizjo... watpie ze gdziekolwiek nie jest niezbedny.
anil22
Uczelnię i kursy robiłaś w Polsce? Też jestem na etapie zatwierdzania moich dyplomów, wysyłałam dyplom uczelni i legitymację instruktora sportu do odpowiednich instytucji (skany oryginału + tłumaczenie przysięgłe)
Niestety w docelowej instytucji która miała już wyrobić właściwy (niemiecki) dokument zażądali planu zajęć (cyt. "Lehrgangsplan, das heißt, eine kurze Aufstellung über die Inhalte"😉
I teraz się zastanawiam czy ma być to suplement do dyplomu? Ma 8 stron. Jak tłumaczenie przysięgłe 8 stron to to będzie majątek 🙂
Czy może wystarczą tabelki z nazwami zajęć, ilością godzin i oceną... No i pytanie czy wystarczy zwykłe czy też musi być przysięgłe.
Jak to wyglądało u Ciebie?
kajpo Niestety zażądali przetłumaczonych stron przez tłumacza. Muszę cały praktycznie suplement tłumaczyć. Miałam prztłumaczone dyplomy i część suplementu, ale  nie pomyslałam, że trzeba każdy przedmiot, ile godzinprzedmiotu, ile godzin praktyk itd. :/  Oraz dowiedziałam sie że język musze znać na poziomie B2 najlepiej potwierdzonego egzaminem..
Przepraszam, że wetnę się. Jest ktoś może z revoltowiczów w Norwegii? Miałabym kilka pytań :kwiatek:
Ja jestem w Norwegii 🙂
O panie jezu, niech mnie ktos przytuli...
Wiedzialam, ze bedzie roznie. Na pewno nie rozowo i bajecznie caly czas.
W koncu jam wybyla na inny kontynent, do innej rzeczywistosci. Do innej kultury(choc zdecydownie bardziej mi odpowiadajacej niz ma ojczysta).
Szlag mnie tylko trafia nieziemski, jak musze kopac sie z koniem w kazdej, nawet najbardziej banalnej papierkologii  👿 😵


anilkajpo Z mega opoznieniem, bo dawno tu nie wlazilam, ale jesli potrzebujecie, to mam kontakt do b. fajnej tlumaczki tutaj z Niemiec (o polskich korzeniach), ktora bierze nie za linijke, tylko za caly dokument. Tez mialam mnostwo do tlumaczenia, jak szlam na studia, wiec wiem, o co kaman  😉 Babka ma biuro online i jest mega szybka. Co do tlumaczen przysieglych, to musicie pytac w instytucjach. Czesto wystarczy faktycznie tylko takie bez pieczatki "tlum. przysiegle".

anil B2, to nie koniec swiata. Skoro znasz angielski, czyli nauczylas sie po drodze, w jaki sposob uczyc sie jezykow obcych 😉, to gladko ci pojdzie. Trzeba troche samozaparcia, ale perspektywy sa zacne. Kolezanka z Wrocka wyjechala do Essen i dziala jako fizjo- nie narzeka 🙂
Tak myslę, że nie będę narzekać..po prostu nie lubię czekać 😉
A ktos mnie oswieci jak wygląda w Niemczech sprawa samochodu na polskich blachach?
I ewentualne przeresjtrowanie?
buyaka, gdzie jesteś? Nie jestem na bieżąco :kwiatek:
anil Hmm.. pewnie bedziesz musiala zrobic TÜV i Abgasuntersuchung, musisz miec wybrana niemiecka firme ubezpieczeniowa (ale zabierz zaswiadczenie o znizkach z PL, to ci je uznaja! My jestesmy w HUK Coburg i nie bylo zadnego problemu), no i udac sie do urzedu komunikacji. Ale moze poszukaj na forach typowo migracyjnych. My najpierw mielismy samochod na polskich blachach, potem go zmienilismy i zarejstrowalismy juz normalnie tutaj.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
31 marca 2016 21:01
Na polskich blachach można teoretycznie jeździć przez 6 miesięcy, później należy go przerejestrować. Ponoć furtką jest jeżdżenie samochodem teścia/taty/mamy - kogokolwiek, kto mieszka w PL. Ale to też do czasu. Ja jeździłam polskim autem długo i nikt się nie przyczepił, może w dużym mieście mniej się rzuca w oczy - to trochę zależy też od szczęścia.
A mnie z autem zlapal ZOLL na autostradzie. I nikt mi nie kazal auta przerejestrowac. Natomiast za diesla musialam zaplacic az 700euro podatku drogowego... . To oplata za rok ofc.
delta   Truth begins in lies.
01 kwietnia 2016 06:08
KaNie, może to opłata za diesla ale polskiego? my diesla, silnik 2.2 płacimy 120 e rocznnie podatku drogowego. Chociaż też już słyszałam taką kwotę ok 800 e za podatek od Polaków.
Lotnaa My jezdzilismy dobre 2 lata na polskich blachach. Tylko, ze samochod byl zarejstrowany czesciowo na mojego tescia. Szczerze, to nigdy sie do nas nie przyczepili, a Kassel w porownaniu z Monachium do raczej male jest.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
01 kwietnia 2016 10:14
delta, wysokość podatku zależy chyba też od emisji spalin. Czyli diesel z Euro 3 będzie kosztował o wiele więcej niż nawet więkasza pojemność z Euro 5. Ja płacę ok. 150 euro rocznie za diesla 1.6 z Euro 5 (chociaż to Seat z oszukańczym oprogramowaniem, więc pytanie, jakie to Euro faktycznie powinno być).

Pandurska, ja jeździłam najpierw 11 miesięcy we Francji, następnie pół roku w Niemczech (w małym miasteczku), później 9 miesięcy w Austrii, i  kolejne 7 miechów w DE. I nikt mnie nawet do kontroli nie zatrzymał. Ale znam też historie, gdzie ludzie są zatrzymywani notorycznie i później płacą mandaty, jeśli przekroczą to 6 miesięcy na rejestrację. Zazwyczaj wynikało to z nadgorliwości policjantów i/lub życzliwych sąsiadów. Mój polski samochód miał wpisanego ojca jako współwłaściciele i w razie w zamierzałam się na to powoływać.
Własnie nie , znajoma jeździła autem na tatę zarejestrowanym 15 lat i ją złapali i do sądu sprawa, a kara taka że hoho. Nie można jeździć nawet czyimś autem jeśli jesteś tu zameldowany. Ale właśnie kupiłam nowe auto i nie wiem jak dlugo moge nim tu jeździć i kiedy powinnam przrejestrowac?
Ja jeździłam na polskich tablicach przez 10 miesięcy i raz mnie zatrzymali, ale wtedy trochę pooszukiwałam i przeszło. Spisali moje dane, ale nigdy więcej na ich temat nie nie usłyszałam. A widzieli mnie często, bo mieszkam pod komisariatem 🙂
A to dlaczego nie mozna jezdzic pozyczonym autem? Jesli jade z Polski np do Hiszpanii, przez Niemcy oczywiscie, to co wtedy? Nie moge? 😉  Albo pozyczam auto  od rodzicow na weekend, bo chce cos  zalatwic, a swojego nie mam. Tez nie moge?
Lotnaa ma racje, do niedawna mozna bylo 6 miesiecy od zameldowania jezdzic na polskich blachach, chyba ze cos sie zmienilo.
Jezdze 2 lata i jeszcze nie mialam nawet zadnej kontroli. Oczywiscie , moze to byc do czasu...
Lotnaa   I'm lovin it! :)
01 kwietnia 2016 22:04
Bez przesady, jesteśmy przecież w UE, nie można tak po prostu karać za jeżdżenie polskim autem po Europie 🤔wirek:
15 lat to inna bajka, Niemcy nie lubią, kiedy nagina się ich przepisy. Zazwyczaj zaczynają od pouczenia, ale jeśli się ktoś do niego nie zastosuje, mogą się wkurzyć.
/bo jesli tu mieszkasz to musisz miec tutaj auto zarejestrowane. Bo tu użytkujesz, jedzisz po drogach, dodajesz spalin a nie płacisz im żadnego podatku. Można jeździć  czyimś autem jesli ta osoba ma wykupione ubezpieczenia dodatkowe na drugiego kierowcę.
vissenna   Turecki niewolnik
02 kwietnia 2016 17:14
Ale te przepisy są właściwe dla całej UE. Jak mieszkałam w Danii też trzeba było szybko przerejestrowywać samochody. To jest zwyczajnie fair. Z resztą w Turcji to samo i to nie tylko jeśli chodzi o samochody. W zeszłym roku płaciłam prawie 200 lirów za zarejestrowanie mojej komórki w sieciach tureckich.  😵
Współczuję. Ja tutaj musiałam zarejestrować numer ale bez płacenia. Za to jestem w szoku, że od wypłaty odchodzi mi 600euro na podatek, kosciół, socjal... 🙇  Strasznie duzo tu wszelkich opłat, z którymi nie spotkałam się w Polsce. A podatek od deszczu mnie rozwalił totalnie haha
Oczywiscie, jesli tu mieszkasz, zarabiasz, jezdzisz autem i uzytkujesz tutejsze drogi to powinienes miec tu auto zarejstrowane i placic podatek drogowy.
Ale, ze wlasciciel musi miec wykupione jakies dodatkowe ubezpieczenia na drugiego kierowce, kiedy pozycza komus auto, pierwsze slysze. Jak sie to dokladnie nazywa? Moze ubezpieczenie OC w Niemczech jest tylko na jedna osobe?
Nie wiem, bo "moje" w Polsce zerejstrowane, a OC jest na auto i obojetnie kto nim jezdzi.

O padatku od deszczu tez pierwsze slysze. Czego to nie wymysla 😉

Podatki i inne oplaty zabieraja w Niemczech duza czesc pensji, to prawda. Szczegolnie jesli ktos jest samotny tzn. kawalerowie i panny placa najwiecej.
Co do padatku na kosciol, on jest dobrowolny. Trzeba tylko to wczesniej zaznaczyc (chyba przy podejmowaniu pierwszej pracy).
delta   Truth begins in lies.
02 kwietnia 2016 19:53
Ale, ze wlasciciel musi miec wykupione jakies dodatkowe ubezpieczenia na drugiego kierowce, kiedy pozycza komus auto, pierwsze slysze. Jak sie to dokladnie nazywa? Moze ubezpieczenie OC w Niemczech jest tylko na jedna osobe?
Nie wiem, bo "moje" w Polsce zerejstrowane, a OC jest na auto i obojetnie kto nim jezdzi.


W Niemczech przy podpisywaniu OC mówisz, kto będzie autem jeździł, gdzie będzie stało auto i gdzie pracujesz i to ma wpływ na wysokość składki OC. Jeśli masz ubezpieczone tylko na siebie, a wypadek czy choćby zarysowanie spowoduje ktoś inny, nawet jeśli to ktoś z rodziny to płacisz z własnej kieszeni, a opłaty za szkody są duże, oj duże - dla przykładu, lekkie zarysowanie w aucie ok. 2cm na klapie bagażnika, gdzie ja nie jestem w stanie tego zobaczyć, ale jest, zostało wycenione na 3500 e. i ubezpieczyciel słowem nie wspomniał i wypłacił w ciągu 2 dni od wyceny.

Podatki i inne oplaty zabieraja w Niemczech duza czesc pensji, to prawda. Szczegolnie jesli ktos jest samotny tzn. kawalerowie i panny placa najwiecej.
Co do padatku na kosciol, on jest dobrowolny. Trzeba tylko to wczesniej zaznaczyc (chyba przy podejmowaniu pierwszej pracy).


Tylko jeśli masz dobrego księgowego to po rozliczeniu się około 60-70% tego podatku odzyskasz, bo odliczać możesz bardzo dużo, łącznie z wyjazdami do Polski. Ale niestety 1/3 zarobionych pieniędzy trafia do Państwa.
O Kościele mówisz w momencie pierwszego meldunku i nawet jeśli życzliwa Pani zaznaczy Ci, mimo, że mówisz że nie należysz to zawsze możesz iść do Rathausu i w późniejszym czasie zmienić. Ale tutaj też jest kwestia, że ja 80% podatku kościelnego odzyskałam z powrotem.
A w jaki sposób odzyskałaś ten podatek? Nie wiem co należy zbierać, zapisywać aby móc odpisac potem 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się