Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Mysle, ze lepiej spedzic to pol h czy h z dzieckiem mniej, ale majac naladowane baterie i bedac zadowolonym ze swego zycia, niz siedziec "bohatersko" przy dziecku i byc nieszczesliwym, ze wszystko sie dla niego poswieciło...
[b]

AMEN
Matki też ludzie serio.
Nie roboty , które maja spędzać czas 24 na dobę z własnym przychówkiem.
Zaraz pewnie się posypia teksty to po co dziecko.
Ano po to żeby nasz gatunek nie wyginał :P


A ja nie rozumiem napadu na Mazię. Jak ktoś pisze, że da się pracować na pełen etat i jeździć prawie codziennie konno to czemu się dziwić, że ktoś inny policzył ile godzin trzeba być poza domem? To chyba naturalne. Każdy rodzic jak chce wyrwać coś czasu dla siebie i poczuć się nie tylko rodzicem oblicza ile potrzeba mu na to godzin poza domem...  I uważam, że bardzo istotne jest dodanie, że stajnia jest pod domem, praca też lub inne czynniki które to ułatwiają. Albo, że robimy to o nietypowych godzinach. Bo np mnie by się w życiu nie chciało o 6 rano czy 22 lecieć do stajni. Nie ma co  bez pomocy czy sprzyjających warunków nie wszystko się da. A potem jak się taka matka co to pomocy nie ma, konia daleko itd przyzna, że musiała odpuścić jeździectwo dla dziecka to tylko słyszy "zatracasz siebie, poświęciłaś się dziecku, na pewno jesteś sfrustrowana i nieszczęśliwa z życia"  🤔 blablabla
ash   Sukces jest koloru blond....
10 marca 2016 14:31
Wizja, ja myśle ze taki wydźwięk miał Twój post, a nie ze Mazia chciała Ci coś zarzucić.
Ja tez pomyslałam "jak ona to niby robi?"
Ja pracowałam 8-17, dojazd 30minut w 1 stronę. Czyli wychodziłbym rano a wracałabym chwile przed kolacja, kąpaniem i spaniem. Nie wiem kiedy miałabym wsiąść na konia, nawet jak miałabym go pod domem.
Masz farta i tylko trzeba sie cieszyć.
Ja zrezygnowałam z powrotu do pracy tez dlatego żeby sobie wsiadać na konia 🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
10 marca 2016 14:32
A potem jak się taka matka co to pomocy nie ma, konia daleko itd przyzna, że musiała odpuścić jeździectwo dla dziecka to tylko słyszy "zatracasz siebie, poświęciłaś się dziecku, na pewno jesteś sfrustrowana i nieszczęśliwa z życia"  🤔 blablabla

No właśnie chodzi o to, żeby nie używać jakiś skrajnych ocen i określeń. Ja zawsze powtarzam - pozwólny innym być szczęśliwym według własnego uznania  🙂

Zaraz pewnie się posypia teksty to po co dziecko.
Ano po to żeby nasz gatunek nie wyginał :P


😂 a ja myślałam, że żeby "pińcet" dostać  🤣
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
10 marca 2016 14:33
Ja tam nikogo nie oceniam. A jesli ktos chce oceniać mnie, to niech najpierw zapyta o kilka kluczowych informacji, o ktorych napisała Idrilla, a potem to robi. A nie ocenia mając własna wizje na moje zycie. Dla mnie jak ktos ma taka misje to moze siedziec w domu z dzieckiem do 6 roku zycia zanim do szkoły nie pojdzie. Ale bądźmy szczęśliwe i dajmy byc innym.

ash - moze i taki był wydźwięk. Musze o niego zadbać  😎 tylko widzicie. Dla mnie jeżdżenie o 5 czy 22 to nie problem, bo ja CHCE to robic i tego potrzebuje. Takze moze tez dlatego mi łatwiej. No i mam cudownego faceta, ktory uwielbia spędzać czas z corka. I my sie tym czasem dzielimy.
A odpowiadając na pytanie, które wywołało tą dyskusję to dużo też zależy od tego jakie ma się dziecko. Moje jeździectwo umarło z kilku powodów, pomijając finanse, odległość dom-stajnia, brak auta na wyłączność, brak pomocy babć/cioć to zwyczajnie mój niemowlak był absolutnie przyklejony do mnie. KP co 2h, zasypiał wyłącznie przy piersi, wózka nie tolerował do 1 roku życia, smoczka/butli nie miał itd. Z domu mogłam wyskoczył długo na max godzinę bo później zaczynała się jazda. I co mogłam zrobić? No nic taki typ niemowlaka. Pewno miał jakiś wpływ fakt, że mąż pracuje bardzo dużo i to ja byłam non stop w obrazku dziecka. Ale to są te sprawy, których się nie przeskoczy. Można jedynie przeczekać 😉 Przeczekałam, teraz młody zostanie nawet z moją koleżanką i nie jestem mu potrzebna. Wcale nie wyrósł na mami synka 😉
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
10 marca 2016 14:51
To fakt. To bardzo ważna sprawa jakie niemowlę sie trafi 😉 moja była bezproblemowa i była na mm a nie na cycku.
Dziewczeta...rowerek nam trzeba. Olek jeździł na biegowce, dziadek wyczarowal mu pięknego bmx' a z bocznymi kółkami( chyba 16'😉  i jest za duży,dziecko ledwo wlazl, a już nie wspomnę, że nie ma siły kręcić pedalami. pytanie jest następujące - jaki kupić,ile cali?  Pojedziemy do decathlonu,aby wsiadł, ale nie wiem czy 12 czy 14 cali( wiem,że 12 są na pewno.Koleżanka kupila synkowi starszemu od Olka o 1 dzień heh,wagowe i wzrostowo tacy sami i sobie chwali,ale za rok planuje kupic większy).  kurcze,400zl na rok płacić to sporo,będzie dla Malej, no ale jednak...
Jaki miałyście?  Ile wasze dzieci na nich jeździły? Ten b' twin'a najmniejszy niby od 98-122 cm wiec myślę,że na dww lata starczy. Dobrze kalkuluje?  Olek ma 3 lata,3 mce,waży 14,3, wzrost 100 cm,ubranka 104.
Z góry dziękuję. Pisze z tel..
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
10 marca 2016 17:07
Podzielę się inwestycją roku- kupiłam młodej Kinetic Sand, nie ma dziecka 😍 Jeśli ktoś ma odkurzacz i panele czy kafelki to problem ze sprzątaniem zerowy 😜 (my w ogóle poszliśmy na łatwiznę i rozkładam młodej worek na śmieci 😁 )I nie wkleja się tak w podłogę czy ubranie jak Playdoh 😀 Fajne to to! Trochę mniej fascynujące niż Skwooshi, ale też spoko 😜
CzarownicaSa, to jeszcze zrob ciecz nieniutonowska.
Ja piasek kinetyczny robie w wersji diy
Oleśniczanka, ja kupiłam puky 12' za 150zł w super stanie na olx.
Wątpię żeby wystarczył mi tylko na rok.
Ponieważ zostałam wspomniana a propos jeżdżenia przy dzieciach, to się odezwę 😉 Do koni wróciłam wtedy, kiedy lekarz pozwolił po porodzie sn. Teraz moje dzieci mają 4 lata i 7,5, jestem w stajni z reguły 6 razy w tygodniu, chociaż są takie tygodnie, że tylko 4 razy. Raz/dwa razy w tygodniu bywam w stajni dopiero po 20 (stajnia otwarta do 21.30, więc wtedy tylko lonża). Mogę sobie na tak częste jeżdżenie pozwolić, bo z reguły kończę pracę ok 15. Kiedy jestem w stajni, dziećmi zajmuje się mój mąż. 5 razy w tygodniu wozimy Milenę na zajęcia gimnastyki (późne popołudnia) i raz w niedzielę na basen.  Najciężej jest kiedy mam zawody, muszę zorganizować opiekę dla dzieci na weekend (wtedy np babcia wozi Milę na gimnastykę) żeby mąż jakoś to przeżył. I wtedy poniedziałek i następny weekend jest dla dzieci. Często w weekendy jadę do stajni przed 7, więc wracam do domu i mam cały dzień dla rodziny (dodam, że stajnię mam 10km od domu). Czasem i tak mam dość, bo nie mam czasu na nic innego, ale generalnie chyba nikt jakoś strasznie nie narzeka. Nie mam problemu, żeby w ferie zimowe zostawić konie pod opieką i wyjechać, to samo w wakacje.
Moje szkraby:
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
10 marca 2016 18:17
Aszhar ooo, jak robisz oba? 👀
.
CzarownicaSa,
przepis na ciecz nieniutonowską

a piasek kinetyczny najprościej jak się da:
czyli maka i olej lub oliwka dla dzieci
druga wersja
Piasek ( ja wzięłam z piaskownicy i oczyściłam przez sitko )
Skrobia kukurydziana (ja dałam skrobie ziemniaczana )
Płyn do mycia naczyń ( rozrabiamy z woda mieszamy az powstanie piana )
Woda
Pierwszy jest bardziej piaskiem księżycowym drugi to typowo kinetyczny

a tu młody walczy z ciecza nieniutonowska


masa zabawy 😀
figura - trzymam za Was kciuki! Musi się udać.
U nas też nie jest zbyt różowo, teraz każdy dzień jest na wagę złota. Moim marzeniem jest 34 tc ale będzie ciężko. Na razie jestem jeszcze w domu więc to jakiś plus. Maluchy maja już niezłą wagę, dostałam celestone ale to jednak dopiero 31 tc..
aszhar - przepis jest mega, wypróbujemy jak będę bardziej mobilna.
A ja tydzień przed porodem dowiedziałam się, że jednak będzie córka  🤔 😵  😜
Gdybym mogła pić, to bym flaszke zrobiła  🥂
Nie mogę sobie w głowie poukładać na razie.
W każdym razie nie Adaś, a Eliza 😉
21go mam zaplanowana cesarkę, no chyba, że ciśnienie mi znowu uderzy jak w zeszła ciążę to od razu.
Tajnaa dajesz mi nadzieję  🤣  🤣 🤣
A sama poczekaj jeszcze ten tydzień i zobaczysz 😉
Ja im tam nie wierzę 😀iabeł:
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
10 marca 2016 19:37
CzarownicaSa, ja mam kupny i schowalam na szafe. Ostatnio Jasiek zostawiony z nim sam na sam na jakies 10 minut (wczesniej zawsze bawil sie grzecznie w wielkiej misce i okolicach :P ) rozpitolil ten piasek wszedzie- po dywanie, trampolinie, garazu na samochody... od tamtej pory nie lubie tego wynalazku.

Ehhh ulubiona ciecza mojego dziecka jest... bloto, duzo blota.
W tamacie glownym- ja zrezygnowalam z jezdziectwa na 3 lata mimo tego, ze bylo i moim zawodem i praca i hobby i w ogole sensem zycia. Nie udalo sie, dziecko non stop wylo, wylacznie na cycu, nie tolerowalo nikogo poza mna i ojcem wlasnym ewentualnie, a samochod w domu jeden i meza ciagle brak. Szarpalam sie chwile i odpuscilam, ale tak calkowicie. W zeszle lato wrocilam pelna para i teraz rozgladam sie za drugim koniem, ale juz do postawienia pod domem.
Tajnaa dajesz mi nadzieję  🤣  🤣 🤣
A sama poczekaj jeszcze ten tydzień i zobaczysz 😉
Ja im tam nie wierzę 😀iabeł:

Noooo, powiedział, że na 99% baba. Wolałam chłopca drugiego, bo już doświadczenie i ubranka i zabawki, poza tym nie rajcują mnie wróżki, różowe kucyki i kiteczki 🙁
Ja znów po prośbie.
Dostałam zalecenie podawania kaszki Młodemu, polecone przez lekarza to Sinlac lub Bebilon Alerlac.
Jak zobaczyłam składy to stwierdziłam, że to chyba karalne powinno być począwszy od oleju palmowego na dosładzaniu maltodekstryny cukrem i syropie glukozowym kończąc.
Poszukuję więc kaszki do robienia na wodzie,bezmlecznej i bez glutenu. Mam kilka typów, jednak chętnie pozbieram opinie.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
10 marca 2016 19:46
bera 7 niestety nie ma szans by Milenka ze mną była w stajni. Bo zamiast czyścić konia ganiałabym za nią cały czas, usiłowała wyrwać z jej ręki końskiego kloca co by go nie pożarła  🤣 , albo co by nie dotknęła pastucha itp . Mam własną małą stajenkę. Nie ma tam warunków na przebywanie Mili. Nie widzę jej biegającej między moimi dzikusami. Ona nie posiedzi w miejscu minutę więc naprawdę bez szans by siadła i np patrzyła co robię. Gdyby nie mój mąż wszystko by się posypało.

Idrilla zdecydowanie masz rację z tym, że dużo zależy od tego, jakie się ma dziecko.

Podziwiam szczerze dziewczyny regularnie jeżdżące. Dwa razy w tygodniu wychodzę z domu o 7.00 i wracam o 16 (z dojazdami). Raz wychodzę o 6 wracam o 13. Dwa razy mam popołudniówkę. Jadę o 10.00 wracam o 17. 00. I tak mam lepiej niż niejedna z was. Mamy z mężem różne zmiany. Najczęściej się wymieniamy. Kiedy nas nie ma zajmują się Mili rodzice. Tak więc przed pracą i po niej muszę się nią zająć. Teraz np. siadłam na kompa. Mili poszła spać (dziś miała fazę nie zasnę bez ciebie mamo, co chwilę się budziła sprawdzić czy jestem). Mąż ma 2gą zmianę. Wraca o 22.30. Rodzice są już w słusznym wieku więc odpoczywają. Już w piżamach leżą. I nie wyobrażam sobie teraz jechać do koni. Raz że ciemno a z oświetleniem ciężko. Dwa że padam na ryjek po dniu z przedszkolakami/Mili. O 5 rano tez nie ma szans bo zaczynamy z Milenką dzień. Jedzenie, mycie itd.  W sobotę ciężko bo mąż ma to i owo do zrobienia w domu, koło niego, w stajni itd. W niedziel może by się udało.  Trzeba też ogarnąć choć minimalnie dom, pojechać czasem coś kupić (dodam że prawka nie mam) itd.

Tak naprawdę wiem, że dla chcącego nie ma nic trudnego. Może to zmęczenie fizyczne i psychiczne przyczynia się do tego że mi się normalnie nie chce.

jedno jest pewne - to jest na pewno kwestia masy czynników u każdej z nas.
Ja znów po prośbie.
Dostałam zalecenie podawania kaszki Młodemu, polecone przez lekarza to Sinlac lub Bebilon Alerlac.
Jak zobaczyłam składy to stwierdziłam, że to chyba karalne powinno być począwszy od oleju palmowego na dosładzaniu maltodekstryny cukrem i syropie glukozowym kończąc.
Poszukuję więc kaszki do robienia na wodzie,bezmlecznej i bez glutenu. Mam kilka typów, jednak chętnie pozbieram opinie.


może zmień lekarza? na mniej przekupnego?🙂🙂
Kleik kukurydziany  nestle, holle, baby sun, nominal, używam tylko takich. Super się mieszają i są wydajne. I wbrew obiegowej opinii nie są drogie. Zamawiam je przez internet z galerii bobasa, z mlekolandia, z apteki melissa- w zależności od ceny i dostępności.
tajna nie strasz, ja miałam jedno USG w 20 tygodniu i tekst że to powinna być dziewczynka. To mój mały koszmar że pokroja mnie i wyciągna sisiaka 😉
dea   primum non nocere
10 marca 2016 20:30
[quote author=RaDag link=topic=74.msg2510832#msg2510832 date=1457638657]
Tajnaa dajesz mi nadzieję  🤣  🤣 🤣
A sama poczekaj jeszcze ten tydzień i zobaczysz 😉
Ja im tam nie wierzę 😀iabeł:

Noooo, powiedział, że na 99% baba. Wolałam chłopca drugiego, bo już doświadczenie i ubranka i zabawki, poza tym nie rajcują mnie wróżki, różowe kucyki i kiteczki 🙁
[/quote]

Luz, baby mogą być fajne 🙂 Moja ma wywrotkę i ładowarkę oraz jakiś pierdyliard piłek różnych, które uwielbia. Do tego klocki, puzzle. Jakaś jedna smutna lala od kogoś jest, to czasem ją ponosi chwilę albo się podzieli obserwacją ("pupa. goła."😉. Ciuszki czarne wielbię, bo nawet od mojej mamy nie wracają upieprzone bananem i gruchą. Ulubiony pajac jest granatowy w zielone potwory. Kombinezon upolowany chłopięcy, błękitno-zielony... itp. 😉 Nosiła też sporo po kuzynie ciuszków z samochodzikami, a ostatnio pokłócili się o betoniarę :p Dziecko jest dziecko, nie musisz hodować różowej królewny. W drugą stronę gorzej. Kumpela miała same róże i fiolety a tu cyk, chłopaczek 😉
Tylko zgrzytałam zębami jak pojechałam spinek poszukać. Róż i brokat się biły 😉 ale też coś fajnego znalazłam.
Trzymam kciuki za Jaskółeczkę wiosenną i jej dzielną Mamę! 🙂
Mazia   wolność przede wszystkim
10 marca 2016 20:48
Ja znów po prośbie.
Dostałam zalecenie podawania kaszki Młodemu, polecone przez lekarza to Sinlac lub Bebilon Alerlac.
Jak zobaczyłam składy to stwierdziłam, że to chyba karalne powinno być począwszy od oleju palmowego na dosładzaniu maltodekstryny cukrem i syropie glukozowym kończąc.
Poszukuję więc kaszki do robienia na wodzie,bezmlecznej i bez glutenu. Mam kilka typów, jednak chętnie pozbieram opinie.


Niestety mi lekarz też kiedyś polecił sinlac, chyba ktoś im za to płaci... drogie to cholerstwo i straszny szit. Po co tyle cukrów? Ja robiłam kaszki holle, nominal lub baby sun (te najbardziej lubiłam) do kupienia w necie lub sklepach ze zdrową żywnością
Dzięki dziewczyny. Tak czy siak na 100% okaże się 21go co będzie 🙂 Trzymajcie kciuki, by obeszło się bez komplikacji.
Galantova, ty to nawet nie myśl jeszcze aby " uwolnić " się z " trojpaku "( chyba poprawnie gramatycznie heh).
Figura,dziekuje za pamięć.Nieciekawie u was kochana... U mnie dalej nakaz lezenia,zero dzwigania, ale szyjka się nie skraca i dalej nie rozchodzi ,tylko ze biorę 3 x duphaston i no spe plus luteine raz dziennie dopochwowo. dziś byłam na kontrola na lux med i gdybym nie zwróciła uwagi na ta szyjke i nie pokazała usg od innego lekarza, to ten kazalby mi odstawić leki!  Patrzyłam jak na wariata,bo brzuch się dalej stawia i dzięki dodatkowym leków jakoś się to trzyma.Za tydzień idę do mojego lekarza,który nie widział we mnie historyczki,że mnie ten brzuch tak boli i zobaczę co powie.Potraktował moje bóle,mimo brania leków.poważnie i się okazało,że szyjka się rozchodzi.Czułam to dwa dni- bóle pleców i pachwin,takie trudne do nazwania.Ten na lux med kazał odstawić no spe( nie wzielam popołudniowej dawki i to.czuje)  i luteine, mój lekarz w Olesnicy odszedł ze szpitala i nie ma.podpisanej umowy z NFZ wiec za luteine place 55 zlxbo bez zniżki.No nie nic,zobaczymy co powie,wezmę recepte,pojde do internisty i poproszę o jej przepisanie.Paranoja!  Nie wiem komu wierzyć.Od nastep mca zmieniam lekarza na lux med,wezmę jakiegoś w Olesnicy,bo podróże do Wrocka juz nie dla mnie.Leki dalej biorę wg starych wytycznych. Ominęłam jedna dawkę i właśnie leżę i stekam...

Odnośnie płci...każe sobie sprawdzić jeszcze raz w środe,bo cholerka mam już połowę wyprawki cudnie różowej ,bialej,w kokardki itp.Sukieneczki,leginsy...bez takich proszę
Ja tam nikomu już nie wierzę. Widziałam jajka i siurka i łeb dawałam uciąć, że to chłop. Poza tym pierwsze badanie pod kątem płci, tak by było w mirę pewne miałam robione bodajże w 5 czy 6 miesiącu, więc powinno być wiarygodne. Dzisiaj byłam u innego lekarza, z lepszym sprzętem i większym pojęciem i ... jajka wsiąkły 😀
Mazia, Moim skromnym zdaniem po pierwsze niesłusznie, a po drugie za ostro napisałaś.
Gdyby to było poprzedzone pytaniami o szczegóły, to jeszcze rozumiem. Ale nie wiedząc co i jak dokładnie Wizja ma zorganizowane...

Wizja, Nie przejmuj się. :kwiatek:

Kombinuję czy damy radę z lonżowaniem, ale trochę się cykam. Na plac brać dziecko i ryzykować? Niby konie spokojne, ale to tylko zwierzęta. Poprosić ją żeby siedziała obok i patrzyła? Obawiam się, że po 5 minutach się znudzi i nie będę wiedziała czy puszczać konia i łapać dziecko. Ehhh, jak siedziała grzecznie w wózku i patrzyła to było dużo prostsze.

Ku przestrodze:

Kilka lat temu, w stajni w której prowadziłam szkółkę, byłam świadkiem koszmarnego wypadku.
W barze pracowała ukrainka, która też pomagała w drobnych pracach stajennych, typu dościelanie i wprowadzanie koni do boksów jak wracały z padoków.
Jej 4-ro letnia córeczka była najbardziej pilnowanym, zadbanym i dobrze wychowanym dzieckiem na świecie. Była nauczona, że nie wolno jej się zbliżać do koni więcej niż na odległość 10 metrów i w życiu się nie zbliżała.
Pewnego dnia, gdy stajenny sprowadzał konie, ona na polecenie mamy "schowała się" na pustym maneżu i bawiła się grzecznie w piaseczku.
Nikomu do głowy nie przyszło, że coś jej może grozić, skoro ona kucała sobie na maneżu, a od prowadzonych wzdłuż niego koni oddzielało ją ogrodzenie. (Solidne barierki, z górnym i dolnym szczeblem.)
Niestety, kucała blisko ogrodzenia i w momencie w którym po drugiej jego stronie przechodził stajenny z końmi, nagle wstała z kucków.
No i oberwała kopa w głowę.
Gdyby koń trafił kilka cm wyżej, to byłaby to skroń.
Na szczęście trafił w kość policzkową. Krew, wrzask, panika matki (i nas wszystkich), kilka dni w szpitalu...
Nic się nie stało, miała tylko rozciętą skórę i kilka szwów, prawdopodobnie teraz może nawet nie ma po tym śladu... ale chyba nie muszę tłumaczyć jak to się mogło skończyć...
Tak więc miejcie na uwadze, że nawet dziecko będące za płotem wcale nie jest do końca bezpieczne.
:kwiatek:

Inna sytuacja:
Luzakowaliśmy w stajni sportowej we Włoszech. Raz na zawodach  nasza szefowa postawiła na korytarzu stajni wózek swojego kilkumiesięcznego synka. Z boku, pod boksem.
Konie w zamkniętych boksach, pusty, szeroki korytarz. Niby spoko.
Aż tu nagle do stajni wyparował  koń, który komuś spierniczył. W prawdzie "tylko" lekko trącił wózek i dziecko było w tym momencie na rękach, a nie w wózku... Ale co się mogło stać, chyba nie trudno sobie wyobrazić.

No.
To sobie pomoralizowałam.
Stajnia to nie jest miejsce dla małych dzieci!  😤

Jeszcze mogę dodać opowieść o tym jak nasza kobyła przegalopowała na pełnym gazie metr od mojego Gabrysia, ale już mi się nie chce.
Od tej pory nie prowadzę jazdy, nawet rodzinie i znajomym, z dzieckiem u nogi.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się