Potrzebna pomoc. Nowy źrebak. Szetland

[quote author=horse_art link=topic=99290.msg2511390#msg2511390 date=1457701997]
Kaprioleczka, tak, masz rację - ale to znajdziemy w rodowodach koni raczej sportowych, hodowlanych. bo u takich kucyków "do kochania, paczenia, mienia 😉" - to gdzie znajdziemy? przecież tego w paszporcie nie ma, informacji w sieci też raczej nie znajdziemy (jesli to nie są jakieś "rasowe" profi, do hodowli...). i po co właściwie jeśli nie mamy zamiary ich rozmnażać? mówię o takiej sytuacji. a chyba to większość przy takich kucykach takiej wartości i przeznaczenia.
[/quote]

internety są wielkie, jest tu wszystko, a poza tym jak znasz rodziców i hodowlę z której pochodzą to też zawsze można zadzwonić i podpytać.

i nie chodzi o zamiary sportowe czy hodowlane, po prostu chociażby z wnętrem się trudno żyje, koszty są duże, koń bywa niebezpieczny - jakbym wiedziala, że będzie wnętrem to bym się 10 razy zastanowiła zanim go kupiłam, ale do głowy mi to nie przyszło 😉 pomijam już chore ścięgna, ślepoty, choroby serca, nowotwory czy inne dziwaczne choroby dziedziczne. No chyba, że kucyków "do kochania" w razie choroby się nie leczy 😉
chodzi mi po prostu o to, że jak wiesz, to możesz się po prostu przygotować i zdecydować czy jesteś w stanie przyjąć na siebie większe prawdopodobieństwo takiej ewentualności. To po prostu możliwość poszerzenia wiedzy na temat posiadanego zwierzaka.

jeśli zaś chodzi o niezbędność rodowodów, to sportowcom też nie jest niezbędny, wszyscy dobrze wiemy, że papier nie skacze 😉


co do postępowania, Luna napisała już wszystko.
Kaprioleczka, nie podejrzewałam, ze o kucykach dla funu zza stodoły można takie rzeczy znaleźć, że ktoś się przyznaje itd... bo i takim różne rzeczy często nie wychodzą - bo nie są użytkowane jak pracujące. oczywiście, jeśli planuje się hodowle, czy użytkowanie to taka analiza jest b. ważna. ale też jeśli ktoś nie "sypnie" albo sprawa nei jest oficjalna, to hodowcy się nie chcą przyznawać - bo obniża to wartość i źrebiąt i stanówki ... (to wiem od hodowców, sama nigdy tak nie szukałam, ani nie hoduje).
sam papier nie skacze, dlatego nie walczylam o papier dla swojego (a byłby to b. trudne w ówczesnej sytuacji i czasie) - choć rodzice znani i zacni. ja tez ich znalam. i tak miałam go plan wyciąć, wiec papier byłby tylko dla...ozdoby? 😉. ale kupując planowo i obcego mi konia do sportu - tez bede sie starać znaleźć każde info nawet do kilku pokoleń wstecz...
ale nie tylko hodowcy, też obserwatorzy, właściciele rodzeństwa, itp 😉 jasne, że nie WSZYSTKO da się (łatwo) znaleźć, ale jednak łatwiej szukać info o przykładowo "Łatce po Karusiu, babci mojego szetlanda (od Łąki, po Łopianie)" niż o babci NN po NN od NN i po NN  😁 sama przyznasz.

ja zawsze wychodzę z założenia, że lepiej wiedzieć więcej niż mniej, choć jasne, że nie wszystkie info są niezbędne do życia  :kwiatek:
Kaprioleczka jedyne choroby z jakimi spotkałam sie przez 18 lat hodowli i kupna-sprzedaży kucy szetlandopodbnych to ochwat i COPD, obie zafundowal im człowiek i żadna nie jest dziedziczna 🙂
oczywiście nie namawiam nikogo do ,,dzikiej,, hodowli ,ale paszporty dla tej rasy w naszym kraju to raczej tylko formalność nic nie wnosżąca dla potencjalnego kupca .
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się