"Nie ogarniam jak..."

To jest porównanie dziecka do psa w kontekście rozmowy o klapsach?
Ach, no to ok. To już rozumiem skąd takie Twoje pisanie. Czyli jesteś w stanie wywnioskować cokolwiek z jakiegokolwiek wypowiedzi.  
W ramach złośliwości... Mam nadzieję, że nie jesteś aktywną polonistką...
Polecam wszystkim artykuł: http://dziecisawazne.pl/jak-w-zgodzie-ze-soba-zatrzymywac-agresje-fizyczna-i-werbalna-dziecka/
I w ogóle całą tą stronę. 😀
Julie, chciałam zapytać... z czystej ciekawości, chęci wymiany poglądów, bez żadnych złych intencji...
Napisałaś, że jesteś przeciwniczką jakichkolwiek kar. A co z nakazami i zakazami w takim razie?
To jest temat na książkę. 🙂

Odpowiedź jest w linku który wstawiłam powyżej, tu: http://dziecisawazne.pl/wychowanie-bez-nagrod-i-kar-fragment-ksiazki-alfie-kohna/
i tu:  http://dziecisawazne.pl/mowie-nie-gdy-mysle-i-czuje-nie-czyli-sztuka-odmawiania-dzieciom/

Ja mam jeszcze za małe dziecko i tylko jedno, żeby być w 100% pewną, że to się sprawdzi. Na razie tak działam, bo tak czuję i (odpukać) żadnych problemów z dzieckiem nie mam. (Poważniejszych problemów. Oczywiście problemiki się zdarzają 😉 )
Więcej może powiedzieć np. demon, która wychowuje trzech chłopaków, w tym dwóch już całkiem dużych, w duchu rodzicielstwa bliskości.  😀
Wiecie jaki pozytywny skutek ma ta rozmowa? Że mi się bardzo zachciało odwiedzić moje dzieci czyli moją kuzynkę i jej maleństwa.
Jak pisałam gdzieś tam kilka stron temu - moja siostra jest dla mnie wzorową mamą, a moja chrześnica i jej braciszek są bardzo sympatycznymi dziećmi.
Julie przeczytałam oba artykuły. W pierwszym jest takie sformułowanie: "W ten sposób dzieci wyrastają w przekonaniu, że to one ponoszą konsekwencje własnego zachowania, co oczywiście bardzo się różni od wychowywania dziecka tak, aby zastanawiało się, czy to, co robi, dotyka innych ludzi i jak bardzo." Mogłabyś może to jakoś rozwinąć, jak to należy interpretować? Drugą część zdania rozumiem, ale nie podoba mi się sugestia, że w wychowaniu dziecka w przeświadczeniu, że będzie ponosić konsekwencje własnego zachowania, jest coś złego. Bo przecież dokładnie tak właśnie będzie, przez całe życie.  👀
Murat-Gazon, Też mi coś tu nie gra. To zdanie nie pasuje do całej reszty. Może to jakiś błąd, a może trzeba by zapytać autora co miał ma myśli. 😉
Na razie na szybko przeczytałam pierwszy link. Zgadzam się z nim całkowicie. Ale tam też jest jednak użycie siły rodzica względem dziecka - przytrzymanie. Mocne przytrzymanie szarpiącego się dziecka sprawia mu ból, jest element dyskomfortu fizycznego. Co więcej, z moich obserwacji, a chętnie się dowiem jak jest z waszego doświadczenia - zatrzymanie dziecka, które np. kogoś kopie, nie działa tak idealnie, że przytrzymasz nóżkę i dziecko magicznie zaprzestaje prób. Nie raz widziałam jak w takim dziecku następuje eskalacja ekspresji emocji. I to przytrzymanie ze strony rodzica musi być faktycznie silne. Takie przytrzymanie dziecko na pewno odczuje fizycznie.
[quote author=Ascaia link=topic=95120.msg2519746#msg2519746 date=1459202235]
wolę dać pstryczka po paluszka


smyranie po paluszkach raczej da niewiele.

Ascaia, bicie malutkiego dziecka po rączkach jest MEGA błędem.

To weźcie się w końcu zdecydujcie...

[/quote]

Ależ Ascaia ja jestem zdecydowana, nie gram w żadnej drużynie i nie biorę odpowiedzialności za czyjeś słowa nawet jeżeli z całością przekazu tej osoby się zgadzam.



Taka wymiana postów naprawdę nie ma sensu.
Wybiórcze czytanie, pomijanie pytań drugiej strony, odpływanie w nadinterpretacje...

To nie jest rozmowa tylko polowanie na czarownice. I to nie za czyny, a za poglądy. Zdążyłyście oskarżyć, osądzić i wydać wyrok.
"Oskarżona jest winna, dowód się zawsze znajdzie".
Co tym chcecie osiągnąć? Mam paść na kolana i błagać o wybaczenie?



Jeżeli to także do mnie to wydaje mi się, że nigdzie nie odpływam i moje  analizy Twoich wypowiedzi  sa dosyć zwięzłe.

Jeżeli to nie było skierowane do mnie to dlaczego wpadasz w ton o polowaniu na czarownice, a nie odpowiadasz na moje posty np



Ad 1.  Aha, czyli nie musi zrozumieć, ma sie jedynie bać następnego klapsa ? Czyli jak będzie pewne, że nie możesz go  sprawdzić to zrobi to ponownie.



Tak to widzisz czy może inaczej?  Dla mnie to bardzo ważna kwestią , a ją  pominęłaś i zajęłaś się czarownicami. Ważna dlatego, że to czy dziecko za młodu zrozumie przekaz, a nie tylko przyjmie do wiadomości  co wynika z

Ad1. Nie ma emocji, jest neutralny. Tak nie jest przekazem na poziomie psychicznym. Jest bodźcem fizycznym jak wspomniałam.

,
będzie miało w przyszłości przekład na jego zachowanie. Mogę sie  np. spodziewać, ze dziecko, które zrozumiało dlaczego kota męczyć nie można, kota nie będzie męczyć.
Dlatego, że to rozumie, a nie boi sie kary.




Pewnie nie ma jakiejś jednej, skutecznej metody, ale może są jakieś wytyczne postępowania?  👀


Julie, chciałam zapytać.
Napisałaś, że jesteś przeciwniczką jakichkolwiek kar. A co z nakazami i zakazami w takim razie?


Dużo może wyjaśnić w tej kwestii lektura Alfie Kohn’a „Wychowanie bez nagród i kar.
demon, ale zauważ, że cała rozmowa dotyczy klapsów jako ostateczności. Czyli nie chodzi o "nie dręcz kota, bo dostaniesz klapsa", tylko o sytuację, kiedy mimo dziesiątek tłumaczeń, zakazów, nakazów, rozmów dziecko i tak widząc kota babci biegnie szarpać go za ogon - bo tak, bo ono ma na to ochotę i już, mimo że wie, dlaczego tego nie może robić, bo mu wyjaśniałaś sto razy.
Murat-Gazon, Jest wiele innych wyjść z sytuacji. Można wynieść dziecko, można wynieść kota, można nie chodzić do babci, można chodzić do babci bez dziecka, można celowo dopuścić do tego, żeby kot udrapnął dziecko...
Dostawałaś klapsy jako dziecko? Ja tak. I nigdy nie przestanę moich rodziców za to nienawidzić. 😀
Wg mnie mozna przytrzymac nie zadajac bolu. To tak jak trzymac malego, delikatnego ptaszka w zamknietej garsci. Nie wypuscic, ale i nie polamac. Da sie.
Sama kilkukrotnie przy ataku histerii trzymalam dziecko az sie uspokoilo.
Ja od zawsze jestem czlowiekiem odczuwajacym wszelkie pstyczki, szturchniecia, klepniecia za ingerencje w moja strefe i upokorzenie. Odkad pamietam. Na szczecie rodzice mnie nie bili, bo zapewne w moim przypadku zlamaloby mi to zycie.
Tym samym kieruje sie w wychowaniu moich dzieci- mowie jak do ludzi, a nie jak do debili, rozszerzam i zawezam przywileje. Bardzo skuteczne.
Ludzie sa rozni, jedni sie przejma, drudzy maja w nosie. Nigdy nie wiemy kto jaki jest w srodku.

"W ten sposób dzieci wyrastają w przekonaniu, że to one ponoszą konsekwencje własnego zachowania, co oczywiście bardzo się różni od wychowywania dziecka tak, aby zastanawiało się, czy to, co robi, dotyka innych ludzi i jak bardzo."

Może chodzi o dwa różne sposoby rozumowania:
- jakie będą konsekwencje DLA MNIE
- jakie będą konsekwencje DLA INNYCH?
Czyli: czy nie biję kotka, bo mnie mama skrzyczy, da klapsa, wyrazi swoją dezaprobatę, czy dlatego, że kota bicie boli.

Ale fakt, że lepiej byłoby spojrzeć do oryginału, bo tłumacze potrafią niezłe namącić.
demon, kurteczka! No uciekło mi gdzieś jedno pytanie, jestem tylko człowiekiem.
Nie, drugi cytat nie jest do Ciebie. I jak widzisz nie rozmawiam tylko z Tobą, więc mam trochę tego odpisywania, można jedną wypowiedź gdzieś zgubić.

Co do pytania o banie się klapsa. W przykładzie o kuchence nie ma się bać klapsa, bo klapsa nie dostało, tylko pstryczka po palcach, który ma mu dać większą świadomość czym może być ból. 
A jeśli chodzi o kota i starsze dziecko to tak jak napisałam wcześniej - moje dziecko w wieku np. 8 lat by pewnie 1000 razy usłyszało, że nie wolno znęcać się nad zwierzętami i dlaczego. Dlatego nie jest tak, że nie rozumie. Rozumie, a mimo to wystąpiło przeciwko, bo np. uległo presji kolegów. I dlatego ewentualnie w zależności od jego postawy, od żałowania, tzw. skruchy być może nastąpiłaby kara fizyczna czyli jednorazowe uderzenie.

Ech... jeszcze raz zapytam (tylko mi to jakoś nikt na pytania nie odpowiada, chociaż do mnie takie naciski...)
czy sformułanie "ewentualne" "nie wkluczam" "w ostateczności" nic wam nie mówią? Nic Tobie demon to nie mówi o tym gdzie w procesie wychowania, gdzie w kontaktach z dzieckiem szereguję użycie takiej formy?
Odpowiedz mi - czy myślisz, że ja mam zamiar na każdy tzw. problem z dzieckiem go szturchać, uderzać, szczypać, itd? Czy myślisz, że nie mam zamiaru mu świata tłumaczyć, rozmawiać z nim? Właśnie w takim tonie jak jest opisane w pierwszym i trzecim linku podanym przez Julie. Dla mnie to podstawa! Taka właśnie jestem wobec wszystkich znajomych dzieci. I pewnie dlatego się do mnie garną, a jednocześnie często mam większy posłuch niż rodzice (a tym bardziej rozpieszczające babcie). 

PS. I bardzo proszę, żeby teraz nie czepiać się słówek, bo jestem w pracy i odpisuję na szybko, nie mogę cyzelować zdań.
Teodora, Geniuszu mój! :kwiatek:
Świetne podsumowanie: Nie biję kotka, bo mnie mama skrzyczy, da klapsa, wyrazi swoją dezaprobatę, czy dlatego, że kota bicie boli.
Julie "dostawałam" to może złe słowo, "dostałam" prędzej. Kilka razy, jak ewidentnie zachowałam się na złość rodzicom, świetnie wiedząc, co robię i że mi tego nie wolno. Najlepiej pamiętam jeden jedyny raz, kiedy dostałam klapsa za nic, bo ojciec myślał, że coś zrobiłam, czego mi wcześniej trzy razy zabronił, a ja tego akurat czwarty raz nie zrobiłam. Tu miałam urazę długo, ale nie o samego klapsa, tylko o niesprawiedliwość. Ale nie nienawidzę rodziców, bo miałam poczucie, że zasłużyłam - mogłam nie testować, wiedziałam, że dostanę, bo uczciwie ostrzegali.
W sytuacji z kotem pewnie bym zastosowała którąś z metod, jakie wymieniłaś.

Teodora a możliwe, że tłumacz namącił. Jak dla mnie jedno i drugie jest równie ważne. Wręcz powiedziałabym, że dla wielu osób to, jak będą odbierane robiąc coś, może być skuteczniejszą motywacją do nierobienia tego niż fakt, że przez to ktoś się czuje jakoś.

Ja napisze krótko . Gdybym była świadkiem znęcania się nad zwierzetami czy to przez dziecko czy przez dorosłego to skopalabym tyłek,bez względu na konsekwencje. I mam to gdzieś gdzie mnie zakwalikujecie.
BASZNIA   mleczna i deserowa
29 marca 2016 12:07
Dostawałaś klapsy jako dziecko? Ja tak. I nigdy nie przestanę moich rodziców za to nienawidzić. 😀

No właśnie co ciekawe całe tabuny ludzi znam, którzy klapsa dostali w życiu. Poza Tobą nikt tego nie odbiera negatywnie, niewielu pamięta, choć wieść głosi, że dostali.
Może Ty nie dostawałaś klapsów, tylko byłaś lana?
Bez złośliwości, bo Julie wie, że ją kocham 🙂. Tylko tak się zastanawiam, czy ja po prostu jestem nieświadoma swojej traumy z dziecinstwa, czy czeka mnie jeszcze jakiś problem psychiczny z tym, czy jak to jest.
Ja też pamiętam niesprawiedliwość. Sytuację ze słowami, i to nawet nie skierowanymi do mnie! Sprawiedliwy klaps zupełnie mi się nie wrył....
Naboo, jasne, że takie jest założenie. Może to być nawet też takie przytrzymanie jak przytulenie. Ale widziałam nie raz dzieci z bardzo dużą agresją i autoagresją i NA PEWNO tym jak bardzo się szarpały sprawiały sobie ból.
Oczywiście tu jest kwestia jak to dziecko było wychowywane wcześniej. Może jemu rzeczywiście nic wcześniej nie tłumaczono.
Kurcze, nie wiem. Wiem jak jest z "moimi" rodzinnymi dziećmi. Wiem jakie bunty odstawiał mój bratanek i wiem, że potrafił się tak miotać, że było wyjście albo konsekwentnie go trzymać pomimo tego, że sprawiał sobie ból "o dorosłego", albo odpuścić i dać mu się złościć dalej.

Ja jak Murat-Gazon, nie byłam bita. Ale klapsa dostałam. Trzy albo cztery razy. Bo zasłużyłam. Bo z premedytacją zrobiłam to, co było mi ewidentnie zabronione. Bo wiedziałam, że robię źle, że narażam się na niebezpieczeństwa. I byłam uprzedzona, że za takie wykroczenie będzie kara. I dostałam w tyłek. I wiem, że moi rodzice to ciężko przeżywali. I więcej tego samego nie zrobiłam. Dlatego, że nie chciałam dostać i dlatego, że nie chciałam ranić rodziców.

Teodora, Geniuszu mój! :kwiatek:
Świetne podsumowanie: Nie biję kotka, bo mnie mama skrzyczy, da klapsa, wyrazi swoją dezaprobatę, czy dlatego, że kota bicie boli.

No to chyba logiczne, że cały czas chodzi o to by dziecko miało świadomości tego drugiego. To co Murat też już podkreśliła - tu chodzi o sytuację kiedy dziecko uderzy kota POMIMO licznych rozmów i tłumaczenia.
BASZNIA, I love you too. :kwiatek: Nie, raczej nie nazwałabym tego "lana". I traumy też nie mam z tego powodu, nie wyryło mnie to, tylko zdecydowanie oddaliło emocjonalnie od rodziców. Przestałam im ufać, przestałam z nimi rozmawiać i tyle.
W każdym razie zdecydowanie potępiam jakiekolwiek klapsy.
Julie, ale napisałaś bardzo mocne słowa "nienawidzę rodziców"?
BASZNIA   mleczna i deserowa
29 marca 2016 12:27
No ale nienawidzisz, to mocne słowo...
Chyba przyjmę, że to kwestia wrażliwości. I nie będę oczekiwać, że mi to gdzieś wylezie. Może miałam szczęście i po mnie spłynęło bardziej.
Nienawidzę za to. Za niektóre rzeczy jestem nawet wdzięczna, niektóre w nich lubię.
Dla mnie "nienawidzę" to BARDZO, BARDZO mocne słowa. Szczególnie powiedziane o człowieku. Byłabym bardzo nieszczęśliwa gdybym kiedykolwiek o kimś tak powiedziała.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=95120.msg2519952#msg2519952 date=1459249180]Teodora a możliwe, że tłumacz namącił. Jak dla mnie jedno i drugie jest równie ważne. Wręcz powiedziałabym, że dla wielu osób to, jak będą odbierane robiąc coś, może być skutecznieLjszą motywacją do nierobienia tego niż fakt, że przez to ktoś się czuje jakoś.[/quote]
To by trzeba wiedzieć, na ile wewnątrzsterowność i zewnątrzsterowność są wrodzone, na ile nabyte.
Jeśli wrodzone, to trzeba by iść za danym egzemplarzem. Jeśli nabyte - to wybory rodzica miałyby większe znaczenie...
Mam sasiadke. Jest bita dosc regularnie. Wyzywana tez. Kiedys z nia probowalam zagadac, bo mamy dzieci w tym samym wieku, w tej samej szkole, w rownoleglych klasach. Ona dosc bezposrednio mowi o tym, ze maz jej daje z liscia czasem, czesto wrzeszczy. I dla niej to jest ok. Sprawia wrazenie, ze po niej to jakos splywa 😲 Takie..no..uderzyl, no i wielkie mi mecyje., zebow nie wybil, sladu po chwili nie ma. I czy to tez jest sluszna postawa meza, bo skoro zonie to zwisa, to znaczy, ze moze ja sobie od czasu do czasu smagnac po twarzy..? Znam tez dzieci uodpornione na bicie, ot, ojciec czy matka daja w dupe, tak ma byc.. Moze to wlasnie takie przyzwolenie na klapsa, bo..no bo co to tam.

Od razu dodam, ze 10 latek znecajacy sie nad zwierzetami kwalifikuje sie na terapie, bo cos z emocjami nie teges na pewno. A moze bite w domu po prostu? Takim klapsem dla zasady, to sobie tego klapsa odreaguje na slabszym, w tym przypadku na zwierzaku.

I nie kazda kobieta idaca z wozkiem z nosem w telefonie to matka.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
29 marca 2016 13:07
Mam sasiadke. Jest bita dosc regularnie. Wyzywana tez. Kiedys z nia probowalam zagadac, bo mamy dzieci w tym samym wieku, w tej samej szkole, w rownoleglych klasach. Ona dosc bezposrednio mowi o tym, ze maz jej daje z liscia czasem, czesto wrzeszczy. I dla niej to jest ok.

No, niedaleko moich rodziców też tak było - w sąsiednim bloku, balkon wychodzi na nasze okna więc dużo widać i słychać. Aż znaleźli babkę martwą na klatce schodowej, z poderżniętym gardłem.

Co kieruje takimi ludźmi, dlaczego nie chcą odejść z patologii? Jeśli nie dla siebie, to dlaczego nie zrobią tego z uwagi na dziecko?
madmaddie   Życie to jednak strata jest
29 marca 2016 13:10
Dla mnie "nienawidzę" to BARDZO, BARDZO mocne słowa. Szczególnie powiedziane o człowieku. Byłabym bardzo nieszczęśliwa gdybym kiedykolwiek o kimś tak powiedziała.

czemu?

to chyba całkiem zdrowe. nienawidzę kogoś, bo mnie np. skrzywdził. więc się od niego odgradzam. czyli dobrze dla mnie.

edit: abstrahuję od Julie 🙂
Przepraszam, że tak nie na temat, ale masz świetny podpis smarcik. 😁
Jakies uzaleznienie, nie wiem..oni maja dwojke dzieci. I co niedziele przykladnie do kosciola ida, to w ogole dla mnie masakra. Jak go widze jak przystepuje do komunii, to...to serio mam ochote wstac w tym kosciele i spytac na glos, kto mu dal rozgrzeszenie za pranie zony. Ale moze to takie katolickie, bo nie on jeden uzywa przemocy, a uwaza sie za katolika.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się