"Nie ogarniam jak..."

demon, znowu z doskoku...
Chodzi o to, że moim zdaniem wcale się aż tak nie różnimy w podejściu. Dzieli nas w dużej mierze dobór słów to raz.

A dwa... kurteczka... nie umiem tego ubrać w słowa. Tak bardzo łopatologicznie, więc pewnie znowu wyjdzie nieprecyzyjnie.
I od razu uprzedzam zaimek Ty będzie tu trochę naciągnięty, bo będzie się odnosił ogólnie do adwersarzy anty-klapsowych, ale nie mam teraz siły i czasu szukać kto dokładnie, w którym momencie słowa użył... Albo ok, będę używać podwójnej formy Ty/Wy...

W moim odczuciu to Ty/Wy zacinasz/zacinacie się w chęci choć minimalnego zrozumienia tego, że można odróżniać bicie - przemoc - dać z liścia - klaps - pstryczek - pacnięcie, itd... A Ty/Wy przecież w swoim mniemaniu trzymasz/trzymacie się po prostu tego co według Ciebie/Was słuszne. Trzymasz/trzymacie się tych teorii, które do Ciebie/Was przemówiły i które przyjęłaś jako swoje/wasze metody. Czyli jeśli tak by spojrzeć, jak Ty na mnie, to również jesteś/jesteście zamknięta/te na dyskusję i nie masz/macie chęci refleksji. Czyż nie? To działa w dwie strony.
Ty/Wy przeczytałaś/-ście takie-a-takie artykuły i materiały z seminariów. Ja czytałam siakie-a-siakie. A może nawet czytałyśmy te same, ale ja stwierdziłam "nie, nie zgadzam się z tym", a Ty/Wy "super! przyjmuję to" . Ty/Wy kierujesz/-cie się tym, że dzieci wychowuje się bez systemu nagród i kar (nie mam na myśli konkretu pod tytułem kara fizyczna, tylko ogólnie hasło kara jako przeciwieństwo nagrody). Ja uważam, że cały świat podlega systemowi kary i nagrody, więc nie widzę sensu w tym by dziecko wychowywać w oderwaniu od tego.
Ty/Wy "nie uznajesz/-cie", odbierasz/-cie znaczenie (nie wiem jak to precyzyjnie ująć) słowom ostateczność - ewentualność - możliwość, dla mnie one niosą konkretne przesłanie i nie są tożsame z faktem "na pewno zostanie użyte".

Ale do mnie były tu kierowane BARDZO! nieprzyjemne słowa, czasem wręcz niekulturalne, insynuacje, zwroty typu "dziecko drogie", itd... Mi się zdarzyło chyba raz przyironizować osobowo do jujkasek. Poza tym... nikogo tutaj nie obrażam. Nie twierdzę, że skoro masz takie poglądy to jesteś taka albo inna - nienormalna, mało inteligentna, leniwa, zamknięta na dyskusję, malkontent, niedokształcona, itp, itd...
Ile się tego nasłuchałam przy okazji tej dyskusji? To jest fair? To jest zgodnie z zasadami poszanowania drugiej osoby i kultury dyskusji? Ani razu nie napisałam, że mi Twoje poglądy przeszkadzają, że są złe, niesłuszne czy cokolwiek negatywnego. Tylko z kilku względów nie zgodzę się z całością Twojego przekazu i swoich dzieci nie chciałabym tak wychowywać.
W ogóle nie pisałam co sądzę o poglądach innych czy innych, tylko broniłam swojego podejścia. A jak napisałam skrótowo i zamotałam to przyznałam sie do błędu, przeprosiłam i skorygowałam. Ale to ja ponoć jestem "ta zła" i to mnie się jeszcze na koniec "analizuje" z ewidentnie negatywnymi nastawieniem.
A dodatkowo zaraz wpadnie espana, yegua albo inna z "fanklubu" i skomentuje, że skoro napisałam ten wpis to jestem jakaś tam... 😉
Tylko, że to co napisałam powyżej to zwyczajnie fakty czarno na białym.  A dla mnie napisanie tego nie łączy się z wielkimi emocjami, przeżywaniem "bo na forum" i płakaniem w poduszkę. 😉 Dla mnie to po prostu dalsza rozmowa, takim akurat stylem pisania. 😉


Dziewczyny, na początku pisałyście fajnie i ciekawie się czytało. Ale teraz już chyba obie ze stron wyłożyły wszystkie swoje argumenty. No starczyyyyyyy  :kwiatek:
dea   primum non nocere
01 kwietnia 2016 20:14
Co mnie dało do myślenia:
Doświadczenie z rysowaniem. Dwie grupy dzieciaków. Jedna rysująca dla rysowania, druga rysująca w ramach konkursu na najlepszy rysunek. Dzieci z drugiej grupy wcześniej przerwały nagradzaną aktywność (w oczekiwaniu na ocenę) i nie wracały do niej same z siebie chętnie - statystycznie istotna różnica. Wnioski? Rysowanie jako takie spodobało się i dawało radochę tym, którzy nie mieli perspektywy oceny (również nagrody! uzyskany w konkursie wynik, z tego co pamiętam, nie wiązał się z chęcią na malowanie). Ogólniejszy wniosek: takie podejście sprzyja temu, żeby żyć z radością z każdej wykonywanej czynności, nie - cierpieć, bo tyle świat od nas wymaga, takie jest życie. Że to działa, widzę po sobie. Rodzice, głównie ojciec, wiele rzeczy robili ze mną, pokazywali jakie to fajne. To mi zostało. Wyrywam się do łamigłówek logicznych, a więc praca to dla mnie przyjemność, nie kierat. Cieszę się, jak kran mi strzeli, bo sobie mogę baterię wymienić i to fajne jest. Lubię rysować, siostrze robiłam przebrania na bale i mam nadzieję i córce takowe robić (razem z nią)...

To trochę obok klapsów, w temacie bardziej ogólnie ocen, nagród też. Mnie to dało do myślenia. Klaps lub jego brak to tylko element tej układanki, która ma być odpowiedzią na pytanie - czy chcemy tylko wychować człowieka dostosowanego do społeczeństwa i niewadzącego nikomu, czy również cieszącego się życiem i aktywnością/nauką? Perspektywa zewnętrzna (społeczeństwo) czy również wewnętrzna (dziecko i człowiek, który z niego wyrośnie)? Jeśli tę motywację bierzemy pod uwagę, to wiele pytań odpowiada na siebie samo.

Absolutnie nie należy tego stawiać w opozycji - tzn. ktoś kto jest wychowany w taki sposób nie musi być ciężarem dla społeczeństwa. Przeciwnie, będzie chętny do pomocy, nie oczekując w zamian laurów.

Za to system marchewek i kija generuje nam konia, który działa tylko na marchewki i doskonale wie, dokąd kij sięga 😉 Jeśli nie rozbudzi się w nim zaciekawienia samą aktywnością, to wiecznie tego nagradzania i karania będzie potrzebować (żeby nie było, że to tylko o dzieciach :p ) Z końmi trudniej tak pracować, z dzieckiem jednak można rozmawiać - choć, czytając Was, mam póki co wrażenie, że wyjątkowo lightowy egzemplarz trafiłam... współpraca 90% 😉 Ale też i wsłuchiwałam się w nią od pierwszych dni, može to jakieś znaczenie ma. Nie wiem, bo czasu nie cofnę i nie zrobię inaczej. Nawet gdybym czas cofnęła... nie umiałabym inaczej. Teraz ino nie wychować pępka świata  😎

To takie streszczenie ogólnej filozofii, može kogoś zachęci do poszperania (z "wychowania bez nagród i kar"😉.
Dobra bobek prościej nie potrafię w kilku słowach, a na więcej dzieci mi nie pozwalają. Także chyba nie mam szans przekonać Cie ze jednak warto propagować ( nie narzucać ) wśród rodziców i pedagogów dokształcenie się ( z ogólnego rozwoju dziecka, a nie jakiejś konkretnej metody wychowawczej) zamiast wychodzenia do drugiego pokoju, walenia głową w ścianę z bezsilności i liczenia do stu. Że warto bacznie obserwować potomka, a jak sobie nie dajemy rade to nie strzelamy piwka dla relaksu i rzucamy tekst- przecież ludzkość do tej pory nie wyginęła to i my przeżyjemy,   tylko udajemy sie do specjalisty (jeżeli to możliwe) który albo nas uspokoi , że to normalne zachowanie na tym etapie rozwoju, albo jednak drobna dysfunkcja którą dzięki odpowiedniemu traktowaniu możemy mieć szanse zneutralizować. Do tego żaden talent nie jest potrzebny, wystarcza chęci i odrobina czasu. Czasami wystarczy jedna wizyta, żeby rozwiązać problem, który gnębił nas od dłuższego czasu.

Nie droczę się i wydaje mi się, że czytam to co napisane. Do niczego z tego powyżej nie musisz mnie przekonywać bo do wszystkiego jestem przekonana, no może do specjalisty nie na 100% (jakiego specjalistę masz na myśli). Mogę ci powiedzieć jak ja rozumiem twoją wcześniejszą kampanię tutaj bo pewnie gdzieś się nie rozumiemy: Pomijając hardcorowe przypadki uważasz, że wystarczy zdobyć wiedzę i ruszyć głową, że zrozumienie procesu zachodzącego w głowie potomka bankowo przełoży się na wyniki. No bo jak nie, to rodzic leń, egocentryk itp. Ja twierdzę, że tak nie jest bo gdyby było to wszyscy psycholodzy, neurolodzy i inne fachury mieliby gwarantowane sukcesy wychowacze.

Z innej mańki, z najmłodszym też rozmawiasz dużo, tak że zdzierasz gardło?
Nie ogarniam, dlaczego bardzo jasne blondynki malują sobie czarne brwi... 😵
Brwi! Brwi od szklanki, brwi plemniki, w opozycji monobrwi, brwi kwadratowe, brak brwi. Nie rozumiem, czemu ludzie się tak krzywdzą  😁. Brwi z niedobranym pudrem, brwi narysowane. To jest prawdziwy temat do aktualnej i społecznie potrzebnej dyskusji!  😁
Albo namalowane jak farbą. Włosków nie widać, tylko taka długa, często przesadzona, za ciemna krecha.

Ostatnio pani profesor do znajomej : "Kasiu, brwi dzisiaj krzywo namalowałaś. Nie obraź się dziecko, ja tylko dbam o twój wizerunek.  "  😁

Swoją drogą, dobór wypełniacza do brwi, kiedy ma się farbowane włosy w totalnie innym odcieniu niż naturalny, to dopiero wyzwanie.
O brwiach to można książki pisać! U mnie w szkole widzę prawie każde możliwe kombinacje, nie ma tylko zgolonych i na to tatuażu 🤣 Nie rozumiem też jak można je golić/wycinać (sic!). Wtedy kropki odrastają, fu.
Jak mnie cieszy, że mam pełne, kształtne brwi i muszę wyrwać tylko kilka włosków od spodu 😁

Ostatnio pani profesor do znajomej : "Kasiu, brwi dzisiaj krzywo namalowałaś. Nie obraź się dziecko, ja tylko dbam o twój wizerunek.  "  😁

Padłam! 😂
dziewczyny, nic do Was nie mam, ale idźcie stąd sobie z tą dyskusją  :kwiatek:
Bardzo chcemy iść, ja też uważam, że to nie miejsce na takie rozmowy.
Zgłoszone do moderacji o przeniesienie. 🙂

dea, Ja znam trochę inną wersję (prowadzącą do tych samych wniosków):

Jednej grupie przedszkolaków zaproponowano rysowanie. A drugiej rysowanie w zamian za nagrody.
Po kilku dniach drugiej grupie odebrano nagrody za rysowanie i oczywiście już nie chciały rysować.
A pierwsza grupa dalej chciała, bo to fun sam w sobie.

Nagroda (np. w postaci gratyfikacji finansowej) zabija też kreatywność u dorosłych! http://happyhr.pl/co-ma-swieca-do-motywacji
busch   Mad god's blessing.
01 kwietnia 2016 22:08
Dziewczyny, z tymi brwiami pytanko - same macie problem z brwiami i musicie malować? 😉 Bo odnoszę wrażenie, że jak ktoś sam próbuje sobie poprawić brwi, które mu z natury nie rosną, to od razu ogarnia, dlaczego jest tyle dziwolągów. Dlaczego? Bo namalowanie sobie dwóch prawie takich samych w kształcie i kolorze brwi jest po prostu trudne. Zwłaszcza jak rano przy kiepskim świetle masz na to max 10 minut bo spóźnisz się na zajęcia 😉

Ja sama niestety naturalne brwi mam bardzo liche i domalowuję sobie, co jest - przyznam szczerze - moją taką małą obsesją, bo co jakiś czas mam schizy że sobie źle dziś namalowałam brwi i ludzie się na mnie gapiooo...  😵

Np. to namalowanie jak farbą - Karino1998, przyszła Ci do głowy taka ewentualność, że nie widać włosków, bo ich tam po prostu nie ma?  😁 I to nie dlatego, że ktoś je sobie wyrwał, tylko po prostu mu dziady nie rosną  😎

Sam dobór koloru, kształtu u mnie trwał naprawdę całymi miesiącami jak nie latami, zwłaszcza że zdolności plastycznych za grosz nie mam  🤣 - i zrobiłoby mi się potwornie przykro, gdyby mi profesor wytknęła przy wszystkich krzywo namalowane brwi. Mam dreszcze na samą myśl, że coś takiego mogłoby mi się przydarzyć.
Ascaia juz chyba naprawde po raz ostatni  😉. Nie z niechęci, z braku czasu.

Rozumiem te różnice klaps, pacniecie ….
Chce Ci min przekazać, że jak dajesz klapsa może nie musi wywołać traumę- już pisałam ,ze jak dojdą dodatkowe okoliczności, jeżeli z jego perspektywy to będzie niesprawiedliwe bo- chciał tylko zwrócić na siebie uwagę wybiegając na ulice ( uwagę która należy mu się jak psu buda), bo zobaczył kotka z drugiej strony ulicy, a przecież kładziesz mu do głowy, że zwierzątka trzeba kochać no to chciał go właśnie pogłaskać itp.

Jak pacniesz po paluszkach gdy dziecko z czystej ciekawości gmera przy garnkach czyli doświadcza co u małego dziecka jest czymś naturalnym to dajesz mu sygnał NIE WOLNO CI DOŚWIADCZAĆ ! NIE WOLNO CI PRÓBOWAĆ NOWOŚCI ! Zamykasz go. Ja rozumiem, ze robisz to z dobrej woli, ale możesz mu dać doświadczać chroniąc go.
Tak jak pisała np El Madziar- daj dotknąć gorącego piekarnika w bezpiecznym miejscu, ale takim by doświadczyło gorąca, albo tego właśnie gorącego garnka w kontrolowany sposób z gorąca woda , nie z tłuszczem.
Jeżeli nie będzie kumulować doświadczeń w odpowiednim na to wieku( tak jak to zaprogramowała natura) to albo zamknie się na to co nowe, albo może zrobić sobie poważną krzywdę w przyszłości ( bo jego mózg ( tak juz bardzo prosto) nie zapisze odpowiedniego bagażu doświadczeń).

To było na przykład.

Dlaczego moim zdaniem Ci się dostało kilka nieprzyjemnych słów?  Dlatego,  że w ogóle nie chcesz tego przyjąć do wiadomości, dlatego, że jako pół- pedagog powinnaś to wiedzieć - TO SĄ PODSTAWY ! Dlatego ,ze mylisz  jednostki chorobowe, których opis można w Wikipedii znaleźć. OK przeprosiłaś, ze Ci sie pogmatwało, ale dopiero wtedy jak oberwałaś epitetami typu- "Dziecko drogie "



Bobek,  nie odpiszę na to co powyżej napisałaś bo  musiałbym elaborat naskrobać. No nie da się jak widzę w dwóch słowach,  a już czasu nie mam.
No i dlaczego miałabym długo i namiętnie nie rozmawiać z 2 latkiem. On wszystko rozumie tyle, że powiedzieć jeszcze nie potrafi, ale przekazać co myśli jak najbardziej.
Religioznawstwa jeszcze z nim nie przerabiałam, ale inne rzeczy czemu nie.
Zdzieram gardło bo mam ich trójkę, pewnie gdyby był jeden gardło miałoby czas odpocząć

Obie nie mamy czasu, a tu by wypadało jednak dokończyć. 😉

Z dwoma pierwszymi akapitami się z Tobą zgadzam. Wychodzi na to, że po prostu nie zrozumiałaś moich intencji we wcześniejszych wpisach. I chyba zaczynam rozumieć z czego to wynika. (ale o tym później albo kiedy indziej albo na PW)

1/ Ponieważ to czy będzie trauma czy nie zależy od konkretnego dziecka to... zależy od konkretnej sytuacji. To już tylko sytuacja 1:1 wyjaśni. Jak przyznawałam - nie pracuję z dziećmi, ale z dziećmi kontakt mam przecież chociażby rodzinnymi. I nigdy nie miałam potrzeby użycia kary fizycznej. Najwyżej musiałam przeczekać bunty na takiej zasadzie jak było wspominane - przytrzymania, przeczekania, przytulenia. Więc NIE ZAKŁADAM (na życie, na wychowanie własnych dzieci), ŻE MUSZĘ używać kary, w tym kary fizycznej do jakiegokolwiek dziecka. Ja nie mam ochoty karać fizycznie. Mam ogromną, ogromną nadzieję, że nigdy nie będę miała potrzeby karać fizycznie. Czyli, że nigdy nie będę miała do czynienia z sytuacją, którą określam jako ostateczną, bo...

2/ Rozmowa, tłumaczenie, uczenie, doświadczanie, pokazywanie - czyli to wszystko o czym piszesz. To jest PODSTAWA. Wzmacnianie pozytywne też jest podstawą, bo jest kilkukrotnie skuteczniejsze niż karanie. Karanie to ostateczność, karanie fizycznie czyli klaps (tylko i wyłącznie klaps w tyłek, żadne z liścia, żadne pasem, nic innego) to ostateczność ostateczności. Coś czego mam nadzieję nie doświadczyć.

3/ Jak już pisałam do Julie - nie wyobrażam sobie dania klapsa maluchowi, który odkrywa świat, a jeszcze mało kojarzy, nie myśli logicznie, nie łączy ciągów przyczynowo-skutkowych. Dlatego nie wyobrażam sobie dania klapsa w sytuacji ze stajnią czy jak teraz pisze wybiegnięciem w kierunku kotka. I dlatego żadnemu dziecku nie odbiorę odkrywania. Za cudowne jest to zjawisko. Za ciekawe. Co więcej, ja jestem dość... naturalistyczna 😉 (znowu może być "nie to" słowo) - to znaczy, że dla mnie nie ma problemu, że dziecko się ubrudzi, że zmoknie, itd. Wszystko w granicach zdrowia oczywiście, ale niech się tapla w błocie, niech pomaga robić "ciastka" nawet jeśli to ma oznaczać więcej do sprzątania, niech uczy się używać noża i nożyczek, itd.

4/ Kuchenka - pisałam, że właśnie to pokazanie co ciepło, co zimno o którym napisała jako pierwsza Julie jest tym właśnie dobrym rozwiązaniem. Przecież nie o to chodzi by "daniem po paluszkach" uczyć. Chodzi tylko i wyłącznie o sytuację kiedy dziecko już wie, które już taką lekcję ciepło-zimno odbyło w życiu. A mimo to i POMIMO PRÓŚB I ZAKAZÓW nadal robi co robi czyli sięga do tej rączki tego rondelka z tym wrzątkiem. Bo jednak uważam, że kiedy rodzic mówi "nie wolno" to dziecko ma bezwzględnie posłuchać. A oczywiście naszych zadaniem jest by to nie wolno pojawiało się tylko w uzasadnionych przypadkach.

A teraz biorąc pod uwagę, że się zgadzam z tymi dwoma akapitami to trzeci traci sens logiczny. Bo ja to czego według Ciebie nie wiem - wiem. 😉
Co do tematu ADHD a autyzm... nie zmieniam swojej opinii. Jak przy wielu chorobach, zjawiskach, odkryciach, itd teorii jest kilka, ja znam między innymi taką jaką przedstawiłam, której argumenty to mnie przemawiają i dlatego się nią posługuje. I Twoje "dziecko drogie" nie miało dla tego poglądu żadnego znaczenia, a dla tej dyskusji tylko tyle, że okazałaś mi kompletny brak szacunku.
bush Nie, mam totalnie odwrotnie. Ale przypadki rysowania brwi na siłę widzę nawet na normalnych brwiach i tego nie ogarniam. Za ciemnym pudrem, za grubo, dziwny kształt. Jakaś dziwna moda.
To co ciągle wyrywam mogę oddawać potrzebującym na peruki brwi w razie czego.  😁 Starczy dla każdego, to nieustanna walka.  😁
Naturalsi, Ja bym chętnie była biorcą od Ciebie. 😁
Beznadziejnie narysowane brwi to pikuś.
Teraz jest plaga beznadziejnie zrobionych permanentnych.
Niom... Granacik jako dolna kreska... Masakra.

Za to brwi permanentne... Mega!
demon, jeszcze dopiszę, a jutro jak się spóźnię do pracy to powiem, że Twoja wina. 😉

Jeszcze o ADHD. W pełni się zgadzam z tym jak mówisz, że się nie zgadzasz z tą teorią. Rzeczywiście to musi być coś niszowego, skoro tak od ręki nie można znaleźć materiałów. Ale jak widać gdzieś to krąży skoro na tej podanej przez Dzionkę stronie też się znalazło. Bardzo mi się nie podoba pisanie "ale bzdura" - nie lubię tego słowa, jest brzydkie, niesie dużo negatywnych emocji. Brrr, bleee, nie używam, może mi się żartem kilka razy zdarzyło, ale to dosłownie kilka. To, że nie znasz jakiejś teorii nie powinnaś komentować od razu w taki sposób. Tak jak mówię - z taką teorią się spotkałam. Wtedy byłam na bieżąco z przemyśleniami, z rozmowami z osobami pracującymi z takimi dziećmi. I ta teoria była bardzo składna i logiczna. Dlatego ją przyjęłam. Od tamtego czasu nie miałam powodu wracać do tej wiedzy, więc nie przytoczę jej fachowymi słowami.

Druga sprawa - gdzie może tkwić źródło tych "aferek". I chyba wiem... (to mi z resztą jedna z bliskich mi osób od pewnego czasu wskazuje).
Mam takie złudne poczucie pisząc na forum, że piszę do znajomych. A dokładniej - do osób, które mnie znają. Jakoś tak mi się wydaje, tak przyjmuję z automatu. No skoro tyle lat tutaj się "mijamy", itd. Więc piszę coś... co mi się wydaje konkretem, sytuacją specyficzną i zapominam o tle. Zaczyna się dyskusja, a ja mam ochotę co wypowiedź napisać "no jak możesz myśleć, że ja to=lub-tamto, przecież mnie znasz..." A to przecież g... prawda. Nie znasz. I nie wiesz, że jestem pozytywną osobą i w życiu głosu na dziecko nie podniosłam. I skoro piszę "sytuacja ekstremalna" to naprawdę musi być ekstremalna. I nie wiesz, że jestem prawie stale uśmiechnięta, a jak czasem mnie coś wkurzy to przyjdę na forum to z siebie wyrzucić. Więc wychodzi jakbym "stale coś nie tak".
Przeceniam chyba to, że skoro piszę w psim temacie to osoby odpowiadające mi w nie ogarniam wiedzą, że suka jest znajdą, która przeszła jakieś traumy i nie była socjalizowana, więc nie jest niegrzecznym psem, tylko psem z problemem bojaźliwości i nie jeśli chcę ją zsocjalizować to nie mogę unikać dzieci i miejsc z większą ilością ludzi bo jej nigdy nie nauczę. Bo wydaje mi się, że każdy wie jakie mam poglądy religijne czy na jakieś inne sprawy, bo przecież "kiedyś to już pisałam".
I piszę wypowiedzi bez tego wstępu, bez tej otoczki, bez tła. Wtedy po pierwsze wychodzi jak wychodzi (że biłabym dzieci pasem po twarzy), a po drugie jak zaczynam pisać dokładniej to jest "że się motam i jestem niekonsekwentna".   
To takie rozważania na marginesie. Także do Ciebie, Julie. 😉
Ale że co? Nie ogarniam, oglądam teraz małe mrówkojady i inne małe zwierzątka na daily squee. Też sobie pooglądaj, polecam.
A na forum pisz jak jesteś wypoczęta i masz czas, też polecam. 😀
jujkasek, no popatrz, jaka zgodność między nami:
nie podobają Ci się treści zamieszczanych przeze mnie wypowiedzi, nie podobają Ci się moje poglądy, no dobra. Mnie Twoje poglądy też nie leżą, ale na tym polega komunikacja, że dyskutuję właśnie z nimi (z tymi poglądami), a nie z Tobą jako z człowiekiem. I z nimi się nie zgadzam, co zupełnie nie przeszkadza mi szanować Cię i przyglądać się jak sobie radzisz jako nowicjusz. Nie lubię ludzi przekonanych o swej arcy_zajebistości i jedynie słusznej prawdzie, którą posiedli, no ale mogę się mylić w obserwacjach, zawsze biorę to pod uwagę.

Ja się formy nie czepiałam, to demon sugerowała, że twoja forma jest niewłaściwa.

dea,
Absolutnie nie należy tego stawiać w opozycji - tzn. ktoś kto jest wychowany w taki sposób nie musi być ciężarem dla społeczeństwa. Przeciwnie, będzie chętny do pomocy, nie oczekując w zamian laurów.

Kto tu stosuje opozycję? Ktoś wychowany w ten sposób nie musi być ciężarem dla społeczeństwa, ale może  😀iabeł: I nie ma Żadnej pewności, że będzie chętny do pomocy.
Prawie pominięto arcyciekawe zdanie Teodory: na ile jesteśmy wewnątrz-zewnątrz sterowni, i na ile jest to Wrodzone.
Widzisz, od zawsze fascynowały mnie źródła ludzkiej kreatywności i związki między kreatywnością a procesami motywacyjnymi. Sporo na ten temat wiem i nie łykam publikacji, które są tendencyjne i niespójne. Bo życie wygląda inaczej, a ludzie to nie tylko samo motywujące się AI.

Ascaia, widzę, że próbujesz dołączyć do "optymistek"?  😁 Tym razem jako optymistka, że może coś wyjaśnisz. Zapomnij! Jesteś maruda i zgred. Już "ustalono". Bo myślenie i dociekanie boli, bolą próby zrozumienie przeciwstawnej postawy, boli dociekanie w co w zasadzie wierzę (np. demon jest konkretny "believer", przez niektórych nazywany fundamentalistą - konkretnych wierzeń) a ból - jak wiadomo, jest przykry. No kara, wręcz fizyczna. A co przykre jest Złe. Pogaduszki o makijażu są miłe. Czyli dobre.
A jakie wychowanie daje 100% pewności, że wychowanek ciężarem dla społeczeństwa nie będzie? No, chyba że ktoś trzyma swoje dziecko w najwyższej wieży, w najwyższej komnacie (bez drzwi), w  zamku na skale otoczonym lawą, i tam, bez kontaktu z zewnętrznymi bodźcami, kładzie mu do głowy. Choć to raczej byłby przepis na stworzenie życiowej sierotki.
Julie, ale czego nie ogarniasz? 🙂

halo, eee tam. 😉 Do nikogo nie mam potrzeby dołączać.
Mam tylko marzenie, że jak napiszę "Ala ma kota", to nie będzie, że Ala ma chomika. A właściwie to nie dziewczynka Ala a chłopiec Alan. I ma trzy chomiki. A skoro Alan ma trzy chomiki to ja jestem głupi malkontent. 😉
Optymistką nie jestem. Ani pesymistką. To czy szklanka jest do połowy pełna czy do połowy pusta zależy od tego jak bardzo chce mi się w danej chwili pić. 😉
Never mind. :kwiatek:
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
02 kwietnia 2016 11:03
Od dłuższego już czasu nie ogarniam tej dyskusji  👀

Padło między wierszami kilka ciekawych stwierdzeń, które próbuję przetrawić, ale ogólnie to tak, jakby dyskusja toczyła się dla samej dyskusji.

Dlatego przestałam się odzywać.
Zresztą i tak wyszło, że za karę kopie dziecko w piszczel. "Chodź Marcelku, mamusia cię kopnie."  😁
Luna_s20, no właśnie żadne wychowanie nie daje gwarancji. Zawsze mi się przypomina baśń o Roszpunce. Część osób myśli, że ta "wieża" to jedynie zakazy. Że jak będzie wolność, to nie będzie wieży, ani absurdów. A jakaś wieża jest zawsze. Mit rodzicielstwa bliskości itd. jest takim samym ograniczającym mitem jak każdy, ograniczającym inaczej niż zamordyzm, ale też.
dea   primum non nocere
02 kwietnia 2016 16:51
halo Kto jak kto, ale ja tam w wieżach mitów nie mieszkam raczej 😉 Nie bywam zakładnikiem idei żadnych. Mam cel ogólny: wychować dziecko cieszące się życiem ORAZ dobrze integrujące się w społeczeństwo (współpracujące, ale też umiejące się bronić). Reszta to wiedza - z różnych stron (może polecisz jakąś ciekawą lekturę?), instynkt, obserwacja i... niech się dzieje wola Nieba  😎

Ale do mnie były tu kierowane BARDZO! nieprzyjemne słowa, czasem wręcz niekulturalne, insynuacje, zwroty typu "dziecko drogie"



Wiedzialam, ze juz to gdzies czytalam 😎

madmaddie, dziecko drogie


Nie ogarniam Ascai 😎 😎 😎 Hehehe, Ascaia to sobie moze rzucac co jej sie podoba, ale jak juz ktos odpowie tym samym, to jest larum, ze sie forum uwzielo 😎 Masakra.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
02 kwietnia 2016 17:40
Zmien8ie temat, ale mnie trafia. Nie ogarniam i szlak mnie jasny trafia. Wydawac by sie moglo, ze zakup kucyka szetlandzkiego to nie jest jakas mega filozofia. Szczegolnie jesli nie ma sie szczegolnych wymagan odnosnie wieku, plci, umiejetnosci. Ot zadbany zaby byl i ogarniety w o obejsciu. I... jasne. 1/10 ma w ogole robione kopyta. 2/10 bywaja odrobaczane. Nie spotkalam ani jednego szczepionego. Jeden mial paszport. JEDEN byl wypuszczany w sezonie zimowym, reszta w stajni przestala (wiekszosc miedzy krowami). Zaden oglaszany ogier stanowiacy nie mial licencji (paszportu oczywiscie tez nie).
Ze wzgledu na logistyke i ograniczenia czasowe szukam po okolicy. Ale chyba koze sobie kupie jak tak dalej pojdzie...
dea, otóż to.
Do mnie przemówiła filozofia zawarta w dwóch książkach, które warto przeczytać, nawet gdy nie urzekną, i które są takie... obserwujące, ironicznie komentujące, nie podają recept. "Żyć w rodzinie i przetrwać" i "Żyć w tym świecie i przetrwać".
John Cleese współautorem? Muszę to przeczytać! Dzięki halo 😀
Dziewczyny, z tymi brwiami pytanko - same macie problem z brwiami i musicie malować? 😉 Bo odnoszę wrażenie, że jak ktoś sam próbuje sobie poprawić brwi, które mu z natury nie rosną, to od razu ogarnia, dlaczego jest tyle dziwolągów. Dlaczego? Bo namalowanie sobie dwóch prawie takich samych w kształcie i kolorze brwi jest po prostu trudne. Zwłaszcza jak rano przy kiepskim świetle masz na to max 10 minut bo spóźnisz się na zajęcia 😉

Ja sama niestety naturalne brwi mam bardzo liche i domalowuję sobie, co jest - przyznam szczerze - moją taką małą obsesją, bo co jakiś czas mam schizy że sobie źle dziś namalowałam brwi i ludzie się na mnie gapiooo...  😵

Np. to namalowanie jak farbą - Karino1998, przyszła Ci do głowy taka ewentualność, że nie widać włosków, bo ich tam po prostu nie ma?  😁 I to nie dlatego, że ktoś je sobie wyrwał, tylko po prostu mu dziady nie rosną  😎

Sam dobór koloru, kształtu u mnie trwał naprawdę całymi miesiącami jak nie latami, zwłaszcza że zdolności plastycznych za grosz nie mam  🤣 - i zrobiłoby mi się potwornie przykro, gdyby mi profesor wytknęła przy wszystkich krzywo namalowane brwi. Mam dreszcze na samą myśl, że coś takiego mogłoby mi się przydarzyć.


O rany ja mam to samo!! Mam jasne i rzadkie brwi, szczególnie po zewnętrznej stronie. Naprawdę 3 włosy na krzyż. Reguluję sama. Niestety najczęściej jedna minimalnie różni się od drugiej. Ale nie wyrównuję tak na maksa, bo u mnie czasem wyrwanie 1 włoska za dużo, skutkuje dziurą w brwi haha. I często też mam kłopot czy za mocno nie umalowałam i czy jak się spojrzy na twarz to nie widać na niej tylko BRWI. 😀
Scottie   Cicha obserwatorka
02 kwietnia 2016 20:48
Też mam ten problem z brwiami 😉 Kiedyś sobie takie brwi machnęłam... Szkoda nawet to opisywać... Jeszcze na nieszczęście w pracy mieliśmy wtedy TV i jak się później w wiadomościach zobaczyłam, to myślałam, ze się spalę ze wstydu 😉
Jednak tego problemu nie ogarną laski z ciemnymi i gęstymi brwiami, które teoretycznie nie muszą niczego poprawiać. Chociaż wychodzę z założenia, że każde brwi da się ulepszyć 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się