Co mnie wkurza w jeździectwie?

Fokusowa, we wspomnianym przejeździe widziałaś coś takiego?


Nie, nie, to taka ogólnikowa uwaga, nie dotyczy konkretnie tych zawodów 😉
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
03 kwietnia 2016 11:38
Przy poprzedniej dyskusji w tym temacie broniłam zawodniczki.
Tym razem tego nie zrobię. Bo zweryfikowałam swoje poglądy.

Znajomy, który był zawsze "dużym" facetem schudł ze 30 kg w niecałe pół roku. Zmienił się tak, że go nie poznałam, był facet, jest chłopak. A ponoć nie miał szans schudnąć, bo insulinooporność, "ten typ tak ma" itp.
No cóż, dowiedział się, że ma cukrzycę i grożą mu poważne problemy z ciśnieniem, z sercem, a tu małe dziecko, kredyt, no to się wziął za siebie, bo się zwyczajnie przestraszył.
Powiedział mi jedno: "My po prostu, za dużo żremy. Trzeba sobie w mózgu poprzestawiać, zmienić myślenie o jedzeniu, a nie z hasłem "i tak nie schudnę, bo mam -wstaw dowolne- nakładać sobie kolejną porcję kluch z tłustym sosem".

Żeby nie było, ja wiem, jak trudno schudnąć, gdy twój organizm robi wszystko, żeby przybrać. Gdy moja tarczyca wpada w nadczynność, to kg lecą, choć ja wp... jak małe pry. Gdy mam niedoczynność, to jem jak ptaszek, a to i tak nie przynosi pożądanych efektów. Ale to nie znaczy, że mam olać sprawę długim sikiem.

Ale zastanawia mnie jakby otyli jeźdźcy wyglądali, gdyby mieli taki tryb życia jak inni sportowy, na przykład jak lekkoatleci. Z rozpisana dieta, z fizjoterapeuta, z codziennymi treningami, OPRÓCZ jazdy konnej. Ciekawe czy dalej by tak wyglądali.

Ano właśnie. Tu tkwi sedno. Że w innych dyscyplinach, to jednak nasze ciało jest głównym sprzętem, więc musi być w formie i kondycji. Natomiast w jeździectwie tym sprzętem jest koń i to głównie on musi być w formie i kondycji.

Mnie nie przeszkadzają zawodniczki i zawodnicy otyli, jeśli tylko jeżdżą tak, że nie robią krzywdy koniowi (choć nie ukrywam, że przyjemniej ogląda się jeźdźców o sportowej sylwetce). Jednak na szacunek i "czapki z głów" zasługują ci, którzy mimo przeciwności walczą o swoje ciało, sylwetkę, zdrowie i wizerunek sportowca.
ElMadziarra, - to tak nie do końca jest super-kuper, że jeźdźcy nic nie robią, bo obciążenia kolan, kostek, bioder i kręgosłupa w jeździectwie są i to spore, a że da się jeździć mając ileś tam kg więcej to nie znaczy, że nie robi to zdrowotnej krzywdy organizmowi. Jest to też jakiś wysiłek, sama potrafie kończyć trening wołając "butle z tlenem!", znam kupe osób, które musiały zrezygnować z jazdy, bo kręgosłup/kolana, rzadziej inne stawy, mnie też czasami zaboli. Jeśli do tego dochodzi duża nadwaga, to szanse na zrobienie sobie "kuku" wzrastają.
Tylko człowiek to takie leniwe stworzenie, a że jeźdźcy niby nie muszą (nie wpływa to bezpośrednio na wyniki) pilnować diety i rozwoju ogólno-fizycznego, to się to pomija. A potem są kontuzje, naderwane więzadła i inne nie miłe rzeczy w organiźmie to już "nieistotne" 🤔
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 kwietnia 2016 12:09
keirashara, i nie wiedza albo nie chcą wiedzieć, ze mogą jeździć lepiej dzięki lepszej sprawności fizycznej. I ze wizyty na siłowni i inne sporty, dobrze dobrana dieta, pomaga osiągnąć lepsze wyniki. A nie tylko chodzić do rehabilitanta jak plecy siadają.
Gdybym każdego dnia nie wbijala zębów w parapet, toczyłabym się, jak piłka.

Obecnie moja waga w żaden sposób nie przekracza granic bezpieczeństwa dla konia, choć niestety pułapu ptaszka, zwłaszcza przy moim wzroście, nie osiągnę nigdy.

Otyłość (która sensu stricte jest chorobą i argument "a ja się nie zgadzam" jest jakby... Z sufitu, ja tam mogę się nie zgadzać, że cukrzyca jest chorobą... De facto gdyby cukrzycy pilnowali sposobu żywienia, a wiem coś o tym, bo mam ojca cukrzyka, stan ich zdrowia najczęściej byłby o niebo lepszy) jest wypadkową mega wielu paskudnych mechanizmów, również tego, że w obecnych czasach, żeby jeść zdrowo trzeba się ostro nakimbinowac, choćby z powodu cukru i pochodnych MASOWO wtrynianego do żywności, z szynkami i śledziem włączenie.

Ciekawy jest też argument, że jeździectwo obciąża stawy itd., więc dla grubych jest przeciwwskazaniem... Hmmm... Znaczy mają ćwiczyc, tylko nie bardzo wiadomo co, bo bodaj każdy sport pomagający spalić masę jest wysilkowy. Znaczy niech robią coś, idą gdzieś... Byle dalej.

Dziś na treningu podziękowałam kolejny raz mojej Trenerce za to, że we mnie wierzy (czasem bardziej niż ja sama) i że nie ma tak estetuczbych granic, jak niektórzy... Trzeba przyznać, że się zdziwiła 🙂

Palacze generują o wiele większe koszty leczenia, więc z tym argumentem to lipa, a na marginesie byłoby cudownie, gdyby nasz NFZ w ogóle chciał leczyć z otyłości... Tu wsparcia BRAK.
Hejt na "grubasow" jest krzywdzący, ale cóż... Z "mam to gdzieś" trudno dyskutować. I oczywiście nie spowoduje redukcji pandemii", ale zawsze można sobie ulżyć.

I to tyle z mojej strony.
jujkasek, - nie przeciwskazaniem, przeczytaj całość, nie wybiórczo 😉 Powtórzę - nie rozumiem jak jeżdżąc x lat sport na dość wysokim poziomie można ciągle być otyłym i nic z tym nie robić. Tego nie rozumiem i to mnie wkurza, a nie to, że ktoś jest grubszy. Nie rozumiem, jak można nie myśleć o tym, co się sobie robi. W czasie jak jeżdżę ważyłam w przedziale od 55kg do 72kg i przy tych 72 było mi bardzo źle i obecnym spadku na 67kg dalej jest mi ciężko jednak. Czuje, że jestem słabsza, że pewne rzeczy przychodzą mi z większym trudem.
Jasne, obciążenie trzeba dobrać, żeby schudnąć, ale kurczaki, to nie może być poklepanie tylko tyłka na koniu, do tego muszą pójść inne rodzaje aktywności żeby wzmocnić całe ciało. Obciążyć rozsądnie  i czasowo, żeby schudnąć - tak. Obciążanie cały czas będąc otyłm i nic z tym nie robiąc - nie. Ja tu widzę jednak różnice. I dieta, nie w postaci liczenia każdej kcal, ale pełnowartościowe posiłki, żeby dostarczyć organizmowi tego, co potrzebuje, a osoby, które jakkolwiek się ruszają - nawet tylko jeżdżą potrzebują innej diety, niż takie, które nic nie robią.
I nie chodzi mi, żeby zaraz wyglądać jak niektóre "pakerki" tutaj, które szczerze podziwiam :kwiatek: , tylko o to, żeby zachowywać jako-taką sprawność i norme, żeby starać się coś z tym zrobić. To nie musi być dojście do wagi piórkowej, to może być choć zejście na tą granice, która dzieli lekką nadwage od otyłości.
I jestem za głośnym mówieniem o tym, że otyłość w jeździectwie nie jest ok. I wkurza mnie, że o tym się milczy, że nie ma ogólnorozwojówki, nie myśli i nie mówi  się o diecie - i to nie tylko w temacie otyłości, ale także kontuzyjności osób szczupłych, bo one też są na to narażone.
keirashara, a teraz zgadzam się. Owszem, z otyłością można zarobić porządek. Ale jest to trudne, bardzo trudne, czasem niemal graniczy z możliwościami. Ale zgadzam się całkowicie! Paskudnie jest po prostu osiasc na laurach. I gros ludzi MOGŁABY, gdyby CHCIAŁA. Nie dotyczy to tylko otyłości, ale jest ogólnie dość powszechna zmorą. Mojego protestu nie wzbudza takie podejście do sprawy o jakim piszesz,  ale to zmniesmaczenie, że to taki piękny sport i taki paskudny grubas...
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
03 kwietnia 2016 14:36
ElMadziarra, - to tak nie do końca jest super-kuper, że jeźdźcy nic nie robią, bo obciążenia kolan, kostek, bioder i kręgosłupa w jeździectwie są i to spore, a że da się jeździć mając ileś tam kg więcej to nie znaczy, że nie robi to zdrowotnej krzywdy organizmowi.
...
Tylko człowiek to takie leniwe stworzenie, a że jeźdźcy niby nie muszą (nie wpływa to bezpośrednio na wyniki) pilnować diety i rozwoju ogólno-fizycznego, to się to pomija.

Ja się z tym w 100% zgadzam. Niestety koń bezdyskusyjnie musi mieć odpowiednią dietę i odpowiednio dobrany trening w tym ogólnorozwojowy i kondycyjny. Jeśli człowiek daje radę bez, to niektórym się wydaje, że nie musi. Tylko co dalej, jakie skutki na dłuższą metę?

jujkasek nie rwij szat. Dyskutujemy o wyczynowym sporcie i sylwetce było, nie było sportowca, a nie o tym, czy mając nadwagę można uprawiać rekreacyjnie jazdę konną. Odbiór wizualny i estetyka to temat zupełnie poboczny, przy tym mało ważny i indywidualny. O, odpisałaś, zanim wysłałam. Czyli się rozumiemy.
Co to jest HPP? Jestem mniejszością, bo nie wiem, o jaką zawodniczkę chodzi, ale kiedyś widzialam przejazd jednej mocno otyłej i wygladało to po prostu strasznie.

A propos otyłych Niemców. Niemcy to nic w porównaniu do Amerykanów.

Znałam kiedyś osobą, która też głosiła, że otyłość to choroba (wyglądała jak kula). Tyle że w domu miała co pól metra poustawianie miseczki z chipsami i innymi śmieciami, żeby nie musiała zbyt daleko się przemieszczać, żeby po nie sięgać. Związku wyraźnie nie widziała. 
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 kwietnia 2016 17:07
trusia, Halowy Puchar Polski.


Tak samo z roku na rok zmniejsza się sprawność dzieci.
Strzyga, dzięki. A może jeszcze ktoś by podrzucił linka do tej zawodniczki, co "większość wie, o kogo chodzi'?

Darcie szat przez jujkasek jest co najmniej dziwne i nie wiem, co ma udowodnić. Skoro udało jej się zgubić 57 kg, to znaczy, że można, jak ma się wystarczająco silną motywację. Ciężka walka, zgoda, ale co z tego? Powiedzmy sobie szczerze, są poważniejsze schorzenia (w sensie szans na wyleczenie) i ludzie też walczą. Bardziej współczuję choremu np. na stwardnienie rozsianie niż otylemu, nawet jeśli przyczyną obżarstwa jest coś głębszego.

Ta osoba, o której wspomniałam, uważała, że w samolocie powinny jej przysługiwać dwa miejsce, bo była chora, a w jednym fotelu się nie mieścila,
trusia, nie rozumiesz, bo...nie rozumiesz. Bo nie wiesz najwyraźniej, co to ostracyzm. Moja koleżanka jeździ na wózku i też usłyszała, że po cholerę pcha się do autobusu, skoro "pewnie ma rentę, to nie powinna zdrowym zabierać miejsca, zwłaszcza w godzinach pracy"  😲 Nie rozumiesz, bo nigdy nie poczułaś się poza marginesem. Ja tam byłam bardzo długo i naprawdę nie dlatego, że jestem smierdzacym leniem. O zwyczajnie boli mnie i wkurza takie... polskie zamiłowanie do hejtu. Alkoholizm też jest chorobą. I ma zadziwiająco duży wspólny margines z otyłością. A alkoholików w Polsce jest zagrażający odsetek...

Nikomu niczego nie zamierzam udowadniać, za stara jestem na naiwną wiarę, że to możliwe, zwłaszcza w necie, zwłaszcza w wątku zaczynającym się od "niesmaczne" oraz "ja w to nie wierzę". Nie mam oczekiwań i raczej mam świadomość, że mi się oberwie, ale nie umiem milczeć, tym bardziej, że temat przerabiam na własnej skórze. Zadziwia mnie taka internetowa jazda, w realu ludzie rzadko mają odwagę tak otwarcie jechać "a fuj". Mnie to zawsze zastanawia, że ktoś może czytać... Kogoś może to pieprznac w miękkie. No ale... Net to net, można sobie pojeździć po grubasach... Gejach... I kim tam jeszcze. To smutne, bo skutki są takie, że się grubasom każe ogarnąć, depresantom - wziąć w garść... Takie "otwarte" to nasze społeczeństwo.

Strzyga, współczuć nie musisz. Ale warto, żebys przynajmniej wiedziała, o czym mówisz. Przyczyna otyłości jest ZAWSZE głęboka. Nawet jeśli nie leży w metabolizmie, a dla Ciebie jest "porostawianiem misek co pół metra". O zaburzeniach żywienia słyszałaś?  A anorektycy? Też lenie i na własne życzenie się głodzą? Przeraża mnie taki brak refleksji.

A szaty mam na sobie, całkiem całe.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 kwietnia 2016 18:43
jujkasek, ürzeczytaj chociaż proszę do kogo piszesz
jujkasek Ja Ciebie doskonale rozumiem i nie uważam, że grubi ludzie zawsze żrą bez opamiętania.
Ludzie lubią od zawsze proste rozwiązania - jesteś gruby? Przestań jeść bo na pewno nic nie robisz tylko jesz.
Znam akurat kilkoro ludzi grubych (nie lubią, gdy się ich nazywa puszystymi) i możecie mi wierzyć lub nie,
ale oni w teorii żywienia są lepsi ode mnie! Powiem więcej - ja jem więcej niż oni, kiedy siadamy do stołu.
Otyłość to jest choroba, czy to się podoba czy nie i nie jest to choroba grubego ciała...
Bardzo placem obejrzeć, jeśli da się go znaleźć gdzieś, dokument "Gruba do łóżka, chuda na bal".
Ja grubych ludzi kocham ale sama nie jestem doskonała i sama, ze względu na swoją niepełnosprawność,
gdzieś i kiedyś komuś nie pasowałam bo tak - zaburzałam poczucie estetyki jak sądzę.
Są oczywiście różne przypadki ale - nawet jeśli ktoś dużo (bardzo dużo je) to nie dlatego, że lubi jeść...
Problem jest głębiej, często w dzieciństwie i nie chodzi tu bynajmniej o babcie podsuwającą dodatkowy obiad.
To nie jest temat prosty - zdaję sobie sprawę, że wielu osobom ciężko jest zaakceptować grubych.
Tylko, że serio, w większości oni sobie nie wybrali takiej opcji - nie są grubi bo usiedli i powiedzieli, że będą.
Polecam dokument bo w nim jest historia pani, która schudła bardzo dużo i powinna się czuć dobrze a wcale tak nie było.

O, jest:
Strzyga, przepraszam, faktycznie Pomieszanie nicki, dziubdziam z telefonu, to nie ułatwia mi sprawy.

Euphorycznie, Ewa Bem kiedyś bardzo mądrze powiedziała, że otyłość jest chorobą duszy. Zgadzam się z nią w pełni. I to prawda, że schudnąć nie oznacza zacząć siebie lubić. Ja dojechałam do takiej wagi, że zaczęły mi sterczeć kości i ludzie z mojego otoczenia sygnalizowali "przesadzasz, jesteś za chuda", a ja ciągle w lustrze widziałam otyłą osobę... Bo otyła jestem w głowie. Ale to długi temat i nie na publiczny lincz. I tak rozebrałam się przed Wami do bielizny 😉

Podskoczyłam, bo konie są dla mnie najważniejsze na świecie. I nie chciałabym dożyć dnia, w którym ktoś pojechałby mi, że nie powinnam jeździć, bo kogoś to kłuje w oczy. Obstawiam, że zawodniczka, o której mowa - choć ja osobiście nie wiem, która i nie ma to dla mnie znaczenia - ma takie kwiatki na co dzień... Jeszcze bardziej doceniam ludzi, z którymi się szkolę. Bo nie zawsze jestem wiotką trzcinką.
No i rozwiązanie jak zwykle jest proste jak kopnięcie budowli z klocków.
Myśleć o koniu. Czy jest się chudym jak słomka, czy ma się parę kilo, ludzie są różnego wzrostu, umięśnienia, i ważą najprzeróżniej. A jak ktoś mając niemal 2m wzrostu zechce pojeździć? Powiemy mu że "dla niego to już koni nie ma" i powinien odciąć nogi w kolanach?
xxagaxx, Fokusowa, Orzeszkowa, dzięki za poparcie. Nie będę wrzucać publicznie tu zdjęcia, które razi mnie najbardziej bo dziewczyna ma tylny łęk między pośladkami chyba, ale jak już mówiłam - nie mówię o tylko jednej zawodniczce. Wywołałam burzę i dobrze, bo z otyłością powinno się walczyć. Widzę że się off topic robi, więc nie ciągne tematu dalej.

jujkasek bronisz i utożsamiasz się z problemem skrytykowanej zawodniczki w każdej swojej wypowiedzi w tym wątku, jednak tak jak ktoś już tutaj wspominał, nie jeździsz sportu wyczynowo, zawodowo i nie takim poziomie jak owa zawodniczka, a koń na którym jeździsz nie jest poddawany tak ciężkim obciążeniom i treningowi na poziomie św. Jurka. Dziewczyny piszą, że w tym tkwi problem, a ty zdajesz się nie rozumieć.
jujkasek, tak nie rozumiem. Nie rozumiem, o co ci chodzi. Chcesz powiedzieć, że skoro przyczyna otyłości jest zawsze głęboka, to znaczy, że otyły nie powinien się starać, żeby schudnąć? Poza tym skąd wiesz, że jest zawsze głęboka? Zawsze jest tak samo głęboka czy może płytsze przypadki? Możę ktoś po prostu lubi jeść i nie lubi się ruszać? Uważasz, że nie ma takich ludzie?

Ja mówię o motywacji do walki z otyłością, a ty z gejami, alkoholizmem  i koleżanką na wózku wyjeżdżasz.  Najpierw piszesz, jak mocno sama schudłaś, a jak ja to podaję jako przyklad, że przy odpowiedniej motywacji można, to wyrzucasz z siebie szereg faktów, które nie wiem czemu slużą - chcesz udowodnoć, że jednak nie da się schudnąć?

Mnie też przeraża twój brak refleksji. Bo jak już wsiądziesz na jakiegoś konia, to pędzisz w szaleńczym cwale nie zważając, co się wokół dzieje. Chociażby teraz: Zaczęło się od otyłej zawodniczki. Chyba każdy wie, że sport wymaga poświęceń i wiąże się z walką ze słabościami. A ty piszesz,  że temat przerabiałaś na własnej skórze i że "konie są dla mnie najważniejsze na świecie. I nie chciałabym dożyć dnia, w którym ktoś pojechałby mi, że nie powinnam jeździć, bo kogoś to kłuje w oczy." Sama jesteś zawodniczką, że tak do sobie to wzięłaś? Super, że twoja trenerka ma takie a nie inne estetyczne granice (nie wiem jakie są te jej granice i za co jej właściwie dziękujesz), ale jeśli komuś nie podoba się otyła zawodniczka, nie oznacza to automatycznie hejtu na grubasów, jak to określiłaś.

Skoro wspomniałaś o alkoholikach
A alkoholików w Polsce jest zagrażający odsetek...
Czemu zagrażający?
Luna mam 180 cm wzrostu (w końcu to prawie 2m). Ważę 60 kg. Nie widzę tutaj żadnego problemu wagowego. Więc co do uwagi o wzroście się nie zgodzę. Mężczyźni mogą ważyć więcej przy wysokim wzroście ale jest to moim zdaniem nieporównywalne 100 kg np u wysokiego faceta a 130 u zapasionego, niskiego jeźdźca. Samo podejście się liczy. Jak ktoś jest spasiony i chce jeździć to niech się zapisze na siłkę i schudnie. Niech wymaga OD SIEBIE a nie tylko od konia. Jeśli ktoś jest otyły, ale z tym walczy to ok. Ale jeśli ktoś uważa, że skoro jeździ konno to już nic więcej nie musi robić, żeby być wysportowanym no to... ekhem.. sorka ale nie.
Dla mnie jest jeszcze jedna różnica - jeśli ktoś otyły startuje x lat na poziomie HPP to sory, ale jest poniekąd osobą publiczną i pokazuje, że otyłość w jeździectwie jest ok, można mieć na to wyrąbane. No kurde, nie można, to nie jest ok.
Co do konia... To odpowiedzcie mi - bardziej go obciąża trening UJ pod duża zawodniczką, czy jednak skoki na poziomie 150 cm wzwyż pod przeciętnym facetem -  ważącym umówmy się najczęściej więcej niż te 70 kg??? Naprawdę tak się martwimy o konie, czy jednak szukamy dziury w całym?

Zawodniczka jechała źle?  Kaleczyla dyscyplinę, czy jednak pod tym tłuszczem kryje się całkiem sprawny i wypracowany gorset mięśniowy, a jej wykonawstwa wielu mogłoby jej zazdrościć? No kurka, nie ma opcji, kobieta MUSI być sprawna, a więc wycwiczona. Przecież ujeżdżenie i ogólnie jeździectwo naprawdę daje w kość! Nie ma opcji, że zastały pączek wymiata na czworoboku...

Skąd wiecie, czy nie współistnieje u niej inna choroba, która uniemożliwia jej schudnięcie?

trusia, gejów, alkoholików powołałam jako przykład na zamiłowanie Polaków do piętnowania inności. Uzależnienie od alkoholu ma sporo wspólnego z otyłością, której przyczyną dość często jest uzależnienie od jedzenia..

Zagrażający - miał być przerażający, ale autokorekta wie lepiej 😉
Moon   #kulistyzajebisty
03 kwietnia 2016 21:41
jujkasek, ten temat był na volcie poruszany... Bo skoro ktoś jest CHORY (otyły, bo -wstaw dowolne- ) to w ogóle nie powinien startować, koniec kropka.
np przy depresji możne dojść do otyłości- i co zabronic takiej osobie startować?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 kwietnia 2016 21:56
jujkasek, a co z tym, ze sprawność dzieci spada, a rośnie ich otyłość. Gdzie te głębokie przyczyny? To zaniedbanie, to niechęć do ruszania się i zdrowego życia.
Ja nie rozumiem, serio, kulomioci, dyskobole, młociarze, oni wszyscy są potezni, ale wypchani mięśniami. Na nich tłuszczu za dużo nie uświadczysz, galareta sie nie trzęsie. Ale wszyscy CISNĄ i nie szukają wymówek. 

Ot, kulomiotki:
[img]https://scontent-ams3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xlp1/v/t1.0-9/11960038_933726053357762_558848389143644121_n.jpg?oh=da6297ae62b9b71178881de64d894d38&oe=577C9EDC[/img]
np przy depresji możne dojść do otyłości- i co zabronic takiej osobie startować?


sama sobie powinna zabronić kiedy kilogramów jest na tyle dużo że zaczyna być problem.

jujkasek, ja naprawdę jestem ciekawa ile jest takich osób które faktycznie, nie mają możliwości schudnąć. Bo ciężką pracą i stadem wyrzeczeń idzie zdziałać cuda. Pomimo choroby która powoduje otyłość. I sory, ale gdyby jazda konna wymagała tyle wysiłku i pracy to wszyscy bylibyśmy super wysportowanymi szczupłymi osobami.  Ja jeżdżę 2 konie dziennie. Oczywiście że jakąś kondycje mam, mieśnie na nogach. lLe gdybym nie zapierdzielała dodatkowo (bieganie, ćwiczenia w domu) oraz nie pilnowała się z jedzeniem byłabym na bank otyła. Bo mój metabolizm nie współpracuje ze mną. I nawet nie wiesz jak zazdroszczę innym, ze jedzą co chcą i są chudziutkie. No niestety, ja się muszę starać żeby mieć wagę w normie a i tak co jakiś czas pojawia się lekka nadwaga. Ale nie pozwalam sobie aby to zaszło dalej. Wymagam od konia pracy, sportowej sylwetki to i od siebie muszę.
ja naprawdę jestem ciekawa ile jest takich osób które faktycznie, nie mają możliwości schudnąć.

I dodatkowo jezdza konno 🙂
Moon   #kulistyzajebisty
03 kwietnia 2016 22:42
marysia550, no skoro ktoś jest chory (depresja to tez choroba przecież) to nie powinien startować.
No, kilka z tych kulomiotek wywołałoby hejt jako amazonki.

I to mnie wkurza. Totalne pomieszanie z poplątaniem.
Bo trzeba dorabiać argumenty, bo nie wypada powiedzieć "grube babsko mnie razi". A gdy jednak ktoś mówi, to... Dla mnie to nie jest argument, że "nie w moim guście", mówiąc delikatnie.
Tu się zawsze wiele rzeczy miesza:
- egocentryzm percepcji ("mnie to razi"😉 - a zawsze wchodzi, że razi tłuszcz na kobiecie, nic innego, a podobno o gustach się nie dyskutuje
- dobro konia, że duża waga (niby nie dotyczy ciężkich jak ołów facetów)
- przykład, że sportowiec powinien być fit - to najsensowniejszy argument (ale ta kulomiotka...)
- otyłość to choroba, sportowcy mają być zdrowi (uhm), dobra - cukrzyca też choroba, i z 3/4 re-volty jest na coś chore; chyba o możliwości jazdy sportowej decyduje lekarz sportowy, nie?
- dla zdrowia zawodniczki powinna być szczuplejsza (na pewno będzie jak nie będzie jeździć)
- i że dzieci żrą w Mc Donaldach
- i że otyły to na pewno rozlazła łajza, która pobłaża sobie, a taka bywalczyni siłowni z masą kontuzji, to Wcale nie jest uzależniona...
Wkurzają mnie te sprzeczności, hipokryzje, brak jakiejś... uczciwości wewnętrznej.
Przyznania, że "lepiej być młodym, pięknym, zdrowym i bogatym" (i szczupłym, jasne - koniecznie, najlepiej jak wieszak).

Prawda taka, że z jednej strony otyłe kobiety współcześnie budzą... niechęć (nawet obrzydzenie), a gdy już występują w show, stają się celebrytkami, mają czelność wygrywać..., a z drugiej strony jeźdźcowi o właściwych proporcjach jest o niebo łatwiej uzyskać z koniem harmonię.

Więc jedni będą mówić "fuj", inni podziwiać włożoną pracę, a większość miotać się pomiędzy.

Mnie osobiście bardziej rażą zdeformowane konie niż "zdeformowane" amazonki. Bo o to jest cały dym. Że otyła kobieta jest postrzegana jako "zdeformowana", jak "odrzut" czy "niedoróbka", a przecież jesteśmy Tacy Tolerancyjni i Wyrozumiali dla wszelkich odmienności.

Czy taki "destrukt" może coś z sobą zrobić? Pewnie tak. Musiałby: mieć w porządku metabolizm, nie być uzależnionym od jedzenia, nie być emocjonalnie uzależnionym od natychmiastowych gratyfikacji czy ratowanie się z dołów. I włożyć masę wysiłku (który można przeznaczyć na co innego). I musiałoby "mu" w ogóle zależeć, żeby "być jak wszyscy", a może mieć to gdzieś.

Jeśli ktoś jest otyły, ale z tym walczy to ok. Ale jeśli ktoś uważa, że skoro jeździ konno to już nic więcej nie musi robić, żeby być wysportowanym no to... ekhem.. sorka ale nie.

A to ciekawe. Czyli, jeśli ktoś chudy - to jeśli uważa, że "nic więcej nie musi robić" to jest wszystko ok?
Może chciałaś napiętnować Wszystkich, którzy "tylko jeżdżą", ale to byś musiała 90% intensywnie jeżdżących.
nie chcę mi się czytać tej dyskusji, ale gdyby tylko szczupłe osoby miały jeździć konno,to stajnie stałyby puste. To samo tyczy się innych rekreantów: bieganie, pływanie, kijki, itepe.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się