"Nie ogarniam jak..."

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
09 kwietnia 2016 20:21
Quadowcy i motocrossowcy wylegli, jeżdżą jak debile i jak było pięknie, cicho i spokojnie, tak teraz ciągle słychać piłowanie.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
10 kwietnia 2016 05:57
Julie, raz z posesji wypadł pies, z drugiej drugi, następnie chwyciły się za zęby i wpadły pod nogi koniowi,  na którym siedziała moja córka :/ Ale i tak największy hardcore miałyśmy nad morzem, wracalysmy lasem tuż przed zmrokiem, kiedy wypadło na nas dwóch debili na quadach. Jak zareagowali widząc ludzi na koniach?!  Światła na full i klakson!  Do dziś uważam, że jechałyśmy na ŚWIĘTYCH koniach, bo żaden nie spierniczył. Nie ogarniam, really, jak można być takim debilem!


Czy Wam nigdy, ale to nigdy nie przyszło do głowy, że jeśli ktoś w życiu nie miał do czynienia z żadnymi zwierzętami to po prostu nie wie jak powinien się zachować?
Ja o tym wiem doskonale, prowadziłam rajdy kilka lat. Ludzie mają prawo nie wiedzieć nic o koniach. Bywa, że zatrąbią i pomachają żeby pozdrowić. 😁
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
10 kwietnia 2016 07:51
Julie dokładnie  :kwiatek:

Jasne, że zdarzają się osoby, które straszą konie specjalnie. Ale wśród koniarzy też chamów nie brakuje. A wyzwanie kogoś od debili tylko dlatego że nie ma pojęcia o zwierzętach jest bardzo słabe i IMO świadczy tylko o poziomie wyzywającego.
Smarcik, dwóch gości w lesie wypadło na nas quadami. Jak zareagowali? Ruszyli z rykiem, trabili, świecili światłami. Pojechali blisko, instruktorka rzuciła w ich kierunku "serdeczne pozdrowienia", a że konie skulily się, ale nie uciekaly, odjechali w swoją stronę żegnani "co za skurw.iele" prowadzącej. Jasne, biedni panowie nie znający się na zwierzątkach :/
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
10 kwietnia 2016 08:17
jujkasek eeee?  🤔 Nic z tego co napisałaś nie sugeruje że oni zrobili coś umyślnie na złość. Za to sugeruje, że masz agresywną instruktorkę.
Nie, oczywiście... Nie zrobili specjalnie. Wyjechali zza zakrętu, zobaczyli nas, więc dzida, światła klaksony i hajda na nas! Pojechali i dalej mrygać światłami, trąbić i drzeć dzioby. Bardzo niechcący, naprawdę. Smarcik, to nie byli ludzie, którzy wyjechali i mijając się z nami nas "pozdrowili" w nieudolny sposób. Oni mieli bekę z tego, że pogonią nas do lasu. A tu już naprawdę nie trzeba nic więcej, poza minimum myślenia, żeby wiedzieć, że to stwarza niebezpieczeństwo.

A instruktorka była absolutnie fajna. Jednorazowo niestety, bo to nad morzem było. Ale wciąż pozostaję pod wrażeniem gościa, właściciela stajni, zwanego zaklinaczem koni 🙂
Ja przez motocyklistów w lesie straciłabym życie.
Ja pędziłam galopem, a oni wyjechali naprzeciw mnie.
Jeden po mnie przejechał ( wpadłam mu wprost pod koła, wcześniej robiąc lot koszący z konia )
Bylo ich 3. I ŻADEN nie zarzymał się, i nie sprawdził czy żyje.
Okazało się potem że nawet prawka nie mieli  ( a średnia wieku to 15 lat )
Na szczęscie oprócz wstrząsnienia mózgu, i paru większych krwiaków i ran, nic wiecej mi się nie stało.


Tak swoją drogą to ja w tereny niekoniecznie lubię jeździć. Muszę mieć sprawdzone miejsce i CZŁOWIEKA, żeby chcieć wyjechać w teren. U nas w stajni są dwie dziewczyny po poważnych wypadkach. Obie - wakacyjne przygody w terenie :/ Zasadniczo mam dreszcze, jak słyszę o wyścigach w lesie, skakaniu kłód itd. Z ludźmi, których ma się pierwszy raz na ogonie - w ogóle nie skomentuję. A tak się dzieje niestety. Ja już stary wróbel jestem, miłe mi życie. Życie mojego jeżdżącego dziecka - tym bardziej.
Yyy przepraszam bardzo, ale jak się nazwie debila debilem, to świadczy to o poziomie nazywającego? Czasem trzeba nazwać rzeczy po imieniu! Jeśli ktoś specjalnie ruszył w stronę konia to nie wiedział, że nie można?  😁 Nie trzeba się znać na zwierzętach, to są elementarne podstawy myślenia.
Wszystko jest fajnie, ą ę przez bibułkę, póki coś nas bezpośrednio nie dotyczy. Póki to nie nasza głowa będzie miała szansę być potencjalnie rozbita na leśnym drzewie przez jakiegoś debila. Każdemu w tej sytuacji puściłyby nerwy.
No sorry, mi kiedyś facet na quadzie, przejechał z rykiem dosłownie kilkanaście centymetrów od konia którego prowadziłam,  na koniu siedziało dziecko. Poszłam z dzieciakiem na spacer do lasu, usłyszałam warkot, zatrzymałam konia i patrzyłam co jedzie jechał facet na quadzie, dawałam znak ręką, żeby odrobinę zwolnił, bo nie było gdzie się usunąć ( rowy). Facet dosyć że wyszczerzył zęby, dodał gazu, to jeszcze pokazał środkowy palec. Klęłam przez kilka minut, w faceta miałam ochotę rzucać kamieniami.  No rzeczywiście biedactwa, przecież wystarczyło żeby quadem rzuciło w bok, bo droga nie równa, to zmiótł by mi konia. 
O to że nie wie jak się zachować to może swiadczyc sytuacja ze sie zatrzymuje gasi silnik i odpala jak obok niego przejedziesz - no cóż trudno, konia trzeba oswajać etc, ale przejeżdżanie na pełnej pi* to sory smarcik ale nie jest NIEWIEDZA. U nas w lasku pełna kulturka, crossy zwalniaja albo przystają na poboczu jak widzą konie ewentualnie szaleją gdzieś w oddali, przez rok nie zdarzyla mi się niebezpieczna sytuacja z quadowcami/crossowcami mimo ze widzialam bądź słyszałam ich kilkanascie razy, a życia bez terenowania sobie nie wyobrażam. A sytuacja z Panem ktory się zatrzymał i zgasił silnik była dosyć sympatyczna bo ewidentnie się prawie wystraszył jak zobaczył konia i wmurowany stanął i jeszcze pomachał.

Ba co lepsze - jak jeździmy po drogach w okolicznych wsiach to jak słysze zasuwajace auto z niedozwoloną predkoscia to sie szybko usuwam na bok a tu szok z 5/6 razy w momencie gdy tylko bylam dla nich widoczna to auta zwalniały i przejezdzaly spokojnie, nie ważne czy to było BMW czy Golf czy jakaś terenowa..
To ja mam chyba jakieś wielkie szczęści do quadowców i crossowców. Ogromna większość zjeżdża nam z drogi, zatrzymują się tak żebyśmy mieli możliwość spokojnego przejazdu obok, jeśli widzą że koń się mocno denerwuje to wyłączają silniki. Raz w życiu miałam nieprzyjemną sytuację z facetem na quadzie który jeździł w kółko kilka metr od konia i miał fun że zwierze staje dęba.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
10 kwietnia 2016 11:06
Noooo uwielbiam to forum za wybiórcze czytanie i interpretację tego na co ma się ochotę 😉 Zaraz zostanę zwyrodnialcem rozjeżdżającym Bogu ducha winne konie quadem  🏇 Bo zaznaczyłam, że NIE ZAWSZE nieodpowiednie zachowanie kierowców wynika ze złej woli. Ale nie, każdy musi być ekspertem od koni, nawet jeśli widzi je tylko na obrazach.
Bo to nie jest tak że wszyscy quadowcy i crossowcy to zło. Ale można trafić na niestety ale określenie adekwatne, debila, gdzie w ciągu chwili nasze życie robi fikołka.
Ja przez motocyklistów w lesie straciłabym życie.
Ja pędziłam galopem, a oni wyjechali naprzeciw mnie.
Jeden po mnie przejechał ( wpadłam mu wprost pod koła, wcześniej robiąc lot koszący z konia )
Bylo ich 3. I ŻADEN nie zarzymał się, i nie sprawdził czy żyje.
Okazało się potem że nawet prawka nie mieli  ( a średnia wieku to 15 lat )
Na szczęscie oprócz wstrząsnienia mózgu, i paru większych krwiaków i ran, nic wiecej mi się nie stało.




Zapewne sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby siedzieli na motorach faceci, a nie jakieś dzieci.

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
10 kwietnia 2016 11:25
Watrusia bo właśnie 🙂 Tak naprawdę sytuacje wynikające ze złej woli bywają, ale są rzadkie.

Quad czy cross zawsze są głośne. Ludzie nie wiedzą, że konie się tego boją. Nie mówię o celowym wjeżdżaniu w kogokolwiek.

Naturalsi jesteś debilem? Jeśli nie to dlaczego jeździsz koniem po lesie? Przecież na ścieżce może być dziecko i nie wyhamujesz, a na pewno nie tak szybko jak quadem.

Ot co, nie ogarniam uważania własnego punktu widzenia za jedyny słuszny w każdej sytuacji.
Woow smarcik, ale się postarałaś wymyślić przykład  👍. Taki życiowy, że aż mi się nigdy nie przytrafił przez tyle lat  👍. Nigdy nie mijałam się galopem z ludźmi w lesie, ani nigdy nie hamowałam żeby nie rozjechać dziecka w lesie, bo go nie było.  😂
Myśl dalej!  😎 Wciąż uważam swój punkt widzenia w sprawie celowego płoszenia zwierząt za jedyny słuszny.  😀iabeł:
Ale to i na pieszego turystę z piekła rodem lub fajerwerkami w kieszeni można trafić. Również człowieka z agresywnym psem, albo niedzielnego rodzica puszczającego dziecko wprost pod końskie kopyta. Nie potrzeba quada, ścigacza, czy nisko przelatującego helikoptera. Więc po stronie jeźdźca leży spora część odpowiedzialności. Pomijając już rozprawki na temat galopowania w nieznanym terenie - łatwiej jest jeźdźcowi usłyszeń motor, niż motocykliście konia. I odejść z koniem na bok. A jeśli koń na dźwięk silnika, widok quada lub szczekanie psa staje dęba - to nie jest to koń w teren.
smarcik nie rozumiem jak można wybiórczo przeczytać twoją odpowiedź do jujkaska, szczególnie że z opisu sytuacji EWIDENTNIE widac że mieli niepokolei w głowie
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
10 kwietnia 2016 12:15
Woow smarcik, ale się postarałaś wymyślić przykład  👍. Taki życiowy, że aż mi się nigdy nie przytrafił przez tyle lat  👍. Nigdy nie mijałam się galopem z ludźmi w lesie, ani nigdy nie hamowałam żeby nie rozjechać dziecka w lesie, bo go nie było.  😂
Myśl dalej!  😎 Wciąż uważam swój punkt widzenia w sprawie celowego płoszenia zwierząt za jedyny słuszny.  😀iabeł:


Celowego owszem, w pełni się zgadzam. Dlatego pisałam o nieumyślnym. Mój "przykład"  nie jest przykładem tylko analogią, czymś się dla Ciebie różni? Naprawdę nie wiem skąd taka kultura wypowiedzi u osoby, która jeszcze nie skończyła liceum.

Edit. Jeśli nigdy nie zdarzyło Ci się spotkać człowieka na swojej drodze w lesie to bardzo dobrze, co nie znaczy, że ludzie po lasach nie chadzają. Przykro nie mieć tej świadomości bo to stanowi ogromne zagrożenie.
Łoo teraz mi pojechałaś, ale nie trafiłaś z tym liceum  😁. Zabrakło argumentów? To, że nie mijałam się z ludźmi galopem, nie oznacza, że nie mijałam się z nimi w ogóle. Znów pudło, smarcik.
Przykład opisany przez jujkasek jest ewidentnym, celowym płoszeniem zwierząt. Już się przyzwyczaiłam, że zawsze na volcie znajdzie się ktoś kto nawet coś oczywistego odbierze inaczej, tylko po to by się przyczepić. Odpuść sobie, naprawdę, bo nie masz racji i czepiasz się instruktorki jujkasek tylko po to, by się czepiać. Czasami naprawdę pewne sytuacje są czarno-białe i nie trzeba się doszukiwać na siłę drugiego dna.
I naprawdę mam już dość pisania wszystkiego ą ę przez bibułkę, byleby przypadkiem nie urazić czyjegoś  poczucia forumowej estetyki  😁.

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 kwietnia 2016 12:28
smarcik, nam jeżdżą tuż przy ogrodzeniu stajni, przy padokach, przy placu, przy naszych lakach. I wcale a wcale nie starają sie zachować kultury.
Pomijając juz, ze płoszą nie tylko konie, ale i zwierzęta w lesie, ptaki, sarny, wszystko 🙁
No i co z tego, robią to niechcący i z niewiedzy  😂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
10 kwietnia 2016 12:33
Strzyga wiem, mam tego świadomość i nie popieram w żadnym wypadku 🙁 Niestety ludzie są różni.


Naturalsi nie jesteś dla mnie partnerką do rozmowy bo rozmawiać nie umiesz. Paa kochanie.
Naturalsi nie jesteś dla mnie partnerką do rozmowy bo rozmawiać nie umiesz. Paa kochanie.

I tak się właśnie kończy szukanie dziury w całym, personalne wycieczki i brak argumentów.  👍
Ale nie, to ja nie umiem rozmawiać...

Zacytowałam, bo to bardzo ciekawe zjawisko i dość typowe na volcie. Może ktoś jeszcze ubawi się tą wymianą zdań równie mocno jak ja  😀. Nie ogarniam, więc to nie off topic  😁.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 kwietnia 2016 12:42
Powinni mieć zakaz wstępu do lasu, bo sie nie umieją zachować.
Miałam w życiu pecha tylko raz trafić podczas wyjazdu w teren na nieprzyjemną sytuację, już chyba ją tu opisywałam. Podczas wyjazdu na spacer na terenie jeszcze zabudowanym pan spacerował z rottwailerem. Bez smyczy i kagańca. Sytuacja trwała ułamki sekund - pies podbiegł i jednym zwinnym ruchem podskoczył do gardła! Mój koń zdążył się wspiąć i szybkim ruchem zagarnął psa pod siebie drugą nogą celując w głowe i po psie. Być możne gdyby to nie był ogier, który walkę ma w genach skończyłoby się to tragicznie dla nas a tak to ktoś stracił ukochanego psa ( z czym wcale nie czułam się dobrze) a Marcel do dziś na widok czworonoga atakuje, czego nie robił wcześniej. Sprawa otarła się o sąd.
Przykre, bo tak naprawdę ucierpieli wszyscy, a wystarczyło tylko mieć psa na smyczy... i w kagańcu.  🙁
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
10 kwietnia 2016 13:43
Strzyga ale przeciez wszelkiego rodzaju pojazdy motorowe tak jak samochody maja zakaz wjazdu do lasu. Z reszta konie poza wyznaczonymi szlakami tez.

Co do kultury i wyobrazni to jak wszedzie, znajda sie normalni iszurnieci.

Sama jedzilam konno a teraz jezdze na quadzie i zdaje sobie sprawe z roznych zagrozen. Zdrowego rozsadku nic nie zastapi. Nie wjezdzam do lasu, bo mam pod nosem tor motocrossowy, na fragmencie ktorego o zgrozo wyznaczono odcinek szlaku konnego. Komus zabraklo wyobrazni, bo zagrozenie jest dla dwoch stron. Na szczescie konie rzadko sie pojawiaja.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się