Aborcja - dyskusja

smarcik, poczekaj. Jeszcze "parę" lat. Moje koleżanki są tak pomysłowe, że przyprawiają mnie o zawrót głowy. JA się w pewnym momencie poczułam, jakbym znalazła drzwi do klubu, o istnieniu którego nie miałam pojęcia. Rzecz we tym, że wszystkie moje koleżanki - matki, żony i kochanki - już tam były  😁

Ale fakt. Nie ma co jechać po bandzie, ja niektórych rzeczy nie chciałabym wiedzieć jeszcze 10 lat temu. Myśmy miały forum zamknięte, dla starszyzny. Co tam się nie działo  😅

Murat, nie mówię, że wszystkie zasady Kościoła są złe. Byle z głową i nie jako przymus. Akurat rozwody to mnie bawią. Mam paru znajomych po tzw. unieważnieniu małżeństwa. Śmiech na sali, tyle.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
12 kwietnia 2016 10:01
[quote author=Murat-Gazon link=topic=60588.msg2527827#msg2527827 date=1460450890]
espana, ale to, że ty nie znasz, to nie znaczy, że tak nie jest 😉 jak również nie znaczy, że faktycznie nie znasz, może po prostu o tym nie wiesz 😉
[/quote]

Dokładnie  :kwiatek: Przejaskrawiając i pisząc żartobliwie - ja nie znam żadnego Amerykanina. Mogłabym stwierdzić, że Ameryka nie istnieje  😀


jujkasek głęboko wierzę, że mój obecny partner życiowy pozostanie nim na zawsze także mam nadzieję, że nigdy nie będzie mi dane otwierać drzwi do tego klubu  😡  😉
Ogólnie kościół nie powinien się kierować przymusem. Dlatego narzucanie zmian w ustawie jest złe. Sprawy wiary powinny pozostać sprawami wiary, a nie prawa, i stosowanie się do reguł wiary powinno być dobrowolne, a nie pod groźbą kary (doczesnej w każdym razie 😉 ).
I owszem, JA uważam, że aborcja jest zabiciem dziecka. Pozbawienie życia zawsze jest złe. Ale kim ja jestem, by oceniać osobę, którą Bóg postanowił doświadczyć sytuacją, w której musi podejmować takie decyzje, i kim jestem, by potępiać ją za podjętą decyzję? Mało tego - jeżeli osoba podejmująca tę decyzję uważa, że nie zabija dziecka, a jedynie usuwa zlepek komórek - to również znalazła się w miejscu swojego życia, w którym ma taki, a nie inny pogląd, nie bez boskiej wiedzy i woli. Kim jesteśmy, by mądrzyć się na temat boskiego planu? "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni". Jest taka zapomniana, a jakże ważna w rozwoju duchowym człowieka cecha - pokora.

jujkasek te unieważnienia rozdawane ponoć ostatnio przez kościół na prawo i lewo to jest jakiś zawoalowany sposób na poradzenie sobie z problemem "rozstania vs. zakaz rozwodów"  😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=60588.msg2527827#msg2527827 date=1460450890]
espana, ale to, że ty nie znasz, to nie znaczy, że tak nie jest 😉 jak również nie znaczy, że faktycznie nie znasz, może po prostu o tym nie wiesz 😉


Dokładnie  :kwiatek: Przejaskrawiając i pisząc żartobliwie - ja nie znam żadnego Amerykanina. Mogłabym stwierdzić, że Ameryka nie istnieje  😀


[/quote]

Może za duży skrót myślowy zastosowałam 😉 Ale pisząc na forum głównie sądzę po sobie, dlatego trochę zbiło mnie z pantałyku przypisanie masturbacji mężczyznom 😉
jujkasek głęboko wierzę, że mój obecny partner życiowy pozostanie nim na zawsze także mam nadzieję, że nigdy nie będzie mi dane otwierać drzwi do tego klubu  😡  😉


A nie, nie, smarciku, nie zrozumiałyśmy się 😀 Ja też. Partnera życiowego to i ja mam jednego i niezłomnie od 17 roku życia wierzę, że będzie tym jedynym 😉 Naprawdę, nie trzeba zmieniać partnera, ani też zdradzać, żeby wpaść na pomysły, które mocno zaskakują 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
12 kwietnia 2016 10:35
Wiem wiem, zrozumiałam co masz na myśli (tzn rozumiem, że nadal obracamy się wokół kwestii masturbacji?). Po prostu nawiązując do wcześniejszej dyskusji o różnicach w związku i w potrzebach, to w tym przypadku on jest na + a ja na -. Albo innymi słowy już by mi czasu na wymyślanie nie wystarczyło (choć nie zaprzeczam, nie wiem jak będzie za kilka czy kilkanaście lat  🙂 ). Natomiast w kwestiach wymyślania rzeczy, które robi się razem, to jakimś cudem dobraliśmy się idealnie, stosownie do wzajemnych potrzeb (dlatego jestem zagorzałą zwolenniczką teorii "żadnego ślubu przed seksem"  😉 ).
m.indira   508... kucyków
12 kwietnia 2016 10:48
Kiedys taka mądra kobieta, wykształcona podstawowe, powiedziała jakże prawdziwe zdanie ze małżeństwo to jeden wielki kompromis, a łóżko zawsze ma godzić nie dzielić. Dzisiaj po prawie 26 latach w tym samym związku człowiek docenia co ma pod nosem i szanuje zachcianki swoje na wzajem. I nie tylko po bożemu
Masturbacjo/kombinacji 😀 Rzeczy, które można testować samemu, można razem. Ogólnie, pomysłowości. Wcale nie będącej jakimś wielkim aj-waj (chciałam napisać halo, ale to chyba nie na miejscu  😁 ).

Oczywiście, że na przestrzeni lat, tak jak zmienia się człowiek, związek, tak i seks ulega zmianom. Byłoby dziwne, gdyby to było takie constans 😉

Dobra, bo piszę i kasuję. Piszę... i kasuję. No nie na to forum takie dyskusje, bo szusem żeśmy się znalazły w klubie i zaraz nas ktoś aresztuje  🤬
[quote author=Murat-Gazon link=topic=60588.msg2525996#msg2525996 date=1460121210]
Kiedyś czytałam statystyki dotyczące tego, jak wiele takich zarodków we wczesnej fazie rozwoju nie zagnieżdża się w macicy i zostaje wydalone z organizmu kobiety. Jest to kwalifikowane jako poronienie, owszem. Tyle że kobieta nawet o nim nie wie.
Ale takie poronienie wywołane siłami natury to raczej trochę co innego.
[/quote]

Odkopię post i rzucę procentami. Przed implantacja czestosc utraty ciazy wynosi. 50%. W okresie poimplantacyjnym zmniejsza sie do 12-24%, a przy widocznej w usg czynnosci serca plodu juz tylko (tylko i az) 3%.

Swoja droga ciekawe ile razy w ciagu swojego zycia przecietna kobieta jest w ciazy i nawet nie wie, ze poronila  👀 ile z nas spozony do tygodnia okres bierze za spozniony okres?
galopada_, tak też pisałam - ok 70% "poczętych" spływa do kanalizacji. To przeczytałam, że "niemożliwe".

jujkasek, już chyba wiem, czemu nie możemy się dogadać. Bo ja bym chciała ustalić solidne ABC. Jak JEST. Bez ściemniania. Co zrobić z różnymi konfliktami - dopiero później. Ty od razu przechodzisz do "co dalej V klaso???".
Nie pisałam, że aborcja jest MORDERSTWEM. Ale na bank jest "ostatecznym przerwaniem rozwoju życia", czyli zabiciem, gdy robi się to aktywnie, konkretną akcją. Nie chce być inaczej. Abortując kończymy życie śmiercią. Cudze życie. Zarodki są żywe, prawda? Zygoty też? Chyba, że masz jakiś inny pomysł, czym jest przerwanie życia jak nie śmiercią. A śmierć może być albo naturalna (czy na skutek wypadku itd.), albo spowodowana przez kogoś. Człowiek przerywający ciąże - zabija, terminuje życie. Co do tego nie ma chyba wątpliwości? Jeśli są - to jestem otwarta na przedstawienie innych możliwości, czym jest koniec życia jak nie śmiercią, a spowodowanie śmierci - czym jak nie zabiciem?

Dalej, to dopiero można rozmawiać. Czy życie ludzkie, na pewno? Czy jedynie życie "stadium kijanki o ludzkim DNA"? Czy na pewno zabijamy, czy jedynie "odmawiamy dalszego podtrzymywania życia", a takiej sytuacji śmierć następuje naturalnie? Czy ochrona ludzkiego życia powinna być Identyczna we wszystkich przypadkach i wszystkich stadiach? Jeśli nie, to jakie różnice? Jaki zakres ochrony? Jakie metody nacisku, żeby tę ochronę zapewniać lub jej sprzyjać? Jak rozwiązywać konflikty interesów, w tym ostateczne - dwojga ludzi? Itd. Nie zgadzam się na "moja macica, moja sprawa", bo nie tylko. Także sprawa "zawartości" macicy (żywotna). Także sprawa nas wszystkich, bo np. jakoś zakazujemy zabijania teściowych 😉, a nawet nakazujemy 50 km/h w słusznej (chyba sprawie).

Inna sprawa (a ew. niejasności podobne). Napisałaś: "Bo właśnie seks NIE JEST fizjologią, ale ważnym elementem w związku." No nie. W sposób oczywisty seks JEST fizjologią i(!) ważnym elementem w związku. Nie dasz rady wykazać, że seks NIE JEST fizjologią (chyba, że mistyczny jakiś 🙂😉. Niezależnie od najsłuszniejszych intencji, empatii, współczucia, wsparcia, miłości - jestem zwolenniczką dyscypliny myślenia Najpierw. Najpierw ustalić co jest co, potem błądzi się mniej.
halo powiem szczerze - nie spodziewalm sie po Tobie takich wywodów, Dla mnie zarodek nie jest dzieckiem , człowiekiem ponieważ nie jest zdolny do samodzielnej egzystencji ( w odróżnieniu od kijanki) zreszta nie dawno w mojej rodzinie dziewczyna poroniła , i to będąc juz w 6 czy w 7 miesiącu ciąży . Były to dwie dziewczynki , jedna urodziła sie martwa , o druga lekarze walczyli ponad 2 doby , niestety nie udało sie . Na pochówek tej co urodziła sie żywa ksiądz sie zgodzi , na pochowanie tej drugiej na cmentarzu ksiądz nie wyraził zgody tłumacząc , ze to tylko płód a nie człowiek . Wiec jak to w końcu jest ? O dlaczego kościół jest tak dwulicowy?
halo, ja tez jestem pod wrazeniem, ze jako osoba wierzaca* mozesz miec tak racjonalny stosunek do tej sprawy. Szok, ze zgadzam sie z 90% z tego co napisalas w ostatnim poscie, bo raczej nam zawsze nie po drodze z pogladami 😉

*mocno wierzaca wg moich obserwacji przez internet)
dwie dziewczynki , jedna urodziła sie martwa , o druga lekarze walczyli ponad 2 doby , niestety nie udało sie . Na pochówek tej co urodziła sie żywa ksiądz sie zgodzi , na pochowanie tej drugiej na cmentarzu ksiądz nie wyraził zgody tłumacząc , ze to tylko płód a nie człowiek

Czegoś takiego również nie ogarniam. Jak można z jednej strony walczyć do upadłego o to, żeby zabronić aborcji, a z drugiej nagle martwo urodzone dziecko to nie człowiek  🤔  "Tylko płód, a nie człowiek" - to zaprzecza wszelkim naukom kościelnym.
I właśnie z powodu takich różnych kwiatków z kościołem jako instytucją mi absolutnie nie po drodze.
Faza, ksiądz absolutnie nie miał racji! Co za masakra! Całkiem niedawno poroniła znajoma. W 8 tc.? Sam początek. I robiła pogrzeb. To prawo przeszło stosunkowo niedawno. A że Kościół jest dwulicowy, to żadna nowość! Jedna bliźniaczka nie przeżyła porodu, więc jest płodem, druga zmarła po, więc jest dzieckiem  😲 Nobel za dedukcję  🤔wirek:

halo, nie możemy się dogadać, bo mam wrażenie, że gubisz "do". W sensie takim, że pomijasz pytania, które niekoniecznie są Ci wygodne i nie bardzo potrafisz jednoznacznie się określić. Tak trochę, mam wrażenie, jakbyś stała w rozkroku. Niby że zarodek to nie człowiek, ale przyłożyłaś mi ostro pisząc "ty wybierasz śmierć". Przy tym dłubiesz i dzielisz włos na czworo. Odnoszę wrażenie, że jesteś osobą bardzo mocno procesującą, czyli tok myślowy czasem wręcz trudno ubrać w słowa. To NIE JEST krytyka. To moje obserwacje i powód, dla którego możemy rozmawiać w nieskończoność i tak naprawdę nie do końca będziemy wiedziały, do czego doszłyśmy. Niby nie piszesz, że aborcja jest MORDERSTWEM, ale cisnęłaś we mnie mocne oskarżenie "wybierasz śmierć" znaczy "zabijasz". Czyli... jesteś mordercą. No tak czy nie? Właśnie halo ja to mam wrażenie, że tak naprawdę to Ty nie bardzo możesz znaleźć to ABC. Ja je mam. Popieram zgodę na aborcję w takim kształcie, w jakim obecnie dopuszcza ją ustawa i jeśli KK nazwie mnie za to niewierną, trudno. Mam to gdzieś. Uważam, że TO JEST SŁUSZNE. A czytając Ciebie mam wrażenie, że patrzę na dwie osoby. Jedna, ta ludzka, rozumie i przyzwala. Druga, katolicka, strasznie się szarpie. Bardzo Cię proszę, nie przyjmuj moich słów jako krytyki. Po prostu usiłuję Cię zrozumieć. Przeczytałam Twój pierwszy post w tym wątku i mówię - ooooo, człowiekuuuu! No laska mocno wierząca, bardzo katolicka, a tu proszę bardzo! I nawet Ci napisałam wtedy - SZACUN. Potem jednak okazało się, że to wcale nie jest takie oczywiste. A tu niestety nie da się być pośrodku, bo Kościół i prolifowcy po środku za cholerę nie stoją....

Co zaś tyczy się fizjologii... to ona jest czymś, co koniecznie trzeba zaspokoić. Znaczy, jak chcesz siku, musisz się wysikać. Co innego też 😉 Jak jesteś głodna, musisz zjeść, bo w końcu padniesz. Natomiast seks owszem, tu masz rację, należy do podstawowych potrzeb, ale możesz nad nim panować i go nie uprawiać, jeśli masz w tym ideolo. To siku, kupy, jedzenia, spania ideolo trudno dorobić. To są czynności, które robisz codziennie. Z seksem jest nieco inaczej. Gdyby było odwrotnie... powiedzmy, że życie mogłoby wyglądać dość kolorowo 😉 Zresztą... wystarczy pojechać na taką Kanarię i zobaczyć w klubach ludzi, którzy faktycznie seks uprawiają fizjologicznie 😉 Myślę, że tu akurat możemy mówić o tym samym, kwestia nazewnictwa.
Na pochówek tej co urodziła sie żywa ksiądz sie zgodzi , na pochowanie tej drugiej na cmentarzu ksiądz nie wyraził zgody tłumacząc , ze to tylko płód a nie człowiek .


Tutaj halo masz wyraźną odpowiedź Twojego kościoła kiedy zaczyna się człowiek. W momencie urodzenia. Ilu z nas zna takie przypowieści o niemożliwości pochowania poronionego, urodzonego martwego dziecka?
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
13 kwietnia 2016 09:57
czytam sobie tylko tutaj, nie zabieram głosu, ale nie wytrzymałam już
Halo w myśl twojej teorii jak mi amputują rękę, to też jest morderstwo? Przecież ta ręka składa się z żywych komórek, tak jak zarodek. Też nie przeżyje sama poza moim organizmem, ale jest zbiorem komórek, które niewątpliwie są żywe. A jak mi wytną nowotwór mózgu, to też jest "ostateczne przerwanie rozwoju życia", przecież ten nowotwór miał szanse rozwijać się nadal beztrosko, więc jakim prawem świadomie, z premedytacją lekarze podejmują decyzję o jego usunięciu? Podejmują decyzję które życie ważniejsze, moje czy nowotwora, który -tak jak zarodek- jest zbiorem nieokreślonych komórek powstałych z mojego organizmu.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
13 kwietnia 2016 10:01
Ta, a dziecko z cesarskiego cięcia też nie jest dzieckiem, bo nie jest urodzone, tylko wyjęte na siłę.

Rudzik pojechałaś po bandzie.
Raczej bym obstawiała "chrzczalność". Czyli życie. Plus (niespodzianka!) odczucia subiektywne (bo inaczej można by chrzcić zygoty w laboratoriach).
Zazwyczaj nie zabieram głosu w tego typu tematach bo od dawna jestem zdania, że o ile nie szkodzi się innym, za życiowe wybory odpowiedzialna jest jednostka, której to dana sytuacja dotyczy. Ona to bowiem będzie ponosiła ewentualne konsekwencje danej decyzji, nie rząd, nie parlament, nie kościół. Przy aborcji jest tyle zmiennych (od konstruktu psychicznego danej osoby, po uwarunkowania zdrowotne, społeczne...), że jak niby ustawodawca miałby wiedzieć co jest lepsze lub co gorsza odgórnie narzucać swoją wolę.

Dajmy na luz i zajmijmy się swoimi sprawami. Podobne zdanie mam odnośnie miękkich narkotyków, eutanazji itp.

Najbardziej chyba mnie drażni jak w kwestii aborcji wypowiadają się osoby, których to nie dotyczy (kobiety w podeszłym wieku, księża, mężczyźni, którzy w większości biorą nogi za pas gdy przydarzy się dziecku niepełnosprawność). Ok. mamy ustrój demokratyczny (jeden z gorszych ustrojów), ale mamy też państwo świeckie.

Przeraża mnie tempo, zakres i nieudolność wprowadzanych ustaw przez nowy rząd. Chyba jak dotąd za wszystko, co się wzięli to spartolili, od ustawy rolnej, przez projekt aborcyjnej, przez tzw. "dobrą zmianę", wymianę prezesów, dyrektorów po nadleśniczych, zgodę na wycinkę puszczy, ubój rytualny... i tak można wymieniać, wymieniać. Coraz bardziej cieszę się z faktu przeprowadzki na wieś zabitą dechami, bez tv i wielkiej polityki. Trzeba to po prostu przeczekać licząc, że za bardzo nie namieszają w moim życiu.
nada mam takie samo stanowisko, tylko....dlaczego mam się nie wypowiadac. Mnie naprawdę juz ten problem nie dotyczy ale byc może będzie dotyczył mojej corki, siostrzenicy itp. Jestem kobieta i w pełni solidaryzuje sie z kobietami i uważam ,że jest to sprawa dnaej kobiety. I nikt i nic nie powinien wchodzic w jej zycie. Jej decyzja i ona będzie musiała z tą decyzją życ.
Świetna rozmowa z neonatolog prof. Ewą Helwich - m.in. o płaczącym dziecku z terminowanej ciąży http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/934597,aborcja-ustawa-antyaborcyjna-pis-terlikowski-dziecko-ze-sw-rodziny.html
nada mam takie samo stanowisko, tylko....dlaczego mam się nie wypowiadac. Mnie naprawdę juz ten problem nie dotyczy ale byc może będzie dotyczył mojej corki, siostrzenicy itp. Jestem kobieta i w pełni solidaryzuje sie z kobietami i uważam ,że jest to sprawa dnaej kobiety. I nikt i nic nie powinien wchodzic w jej zycie. Jej decyzja i ona będzie musiała z tą decyzją życ.


Widzę sprzeczność w rozumowaniu, z jednej strony piszesz, że Cię problem nie dotyczy, z drugiej, że chciałabyś opowiadać się w imieniu innych kobiet, a następnie "nikt nie powinien wchodzić w [kobiety] życie. Jej decyzja i ona będzie musiała z tą decyzją żyć".

Na chwilę obecną mamy ustawę, może nie idealną, nie liberalną, ale powstała ona w wyniku konsultacji, kompromisu. Jeszcze nie okrzepła, a już niektórzy chcą jej zmiany. Może tak trochę stabilizacji?

Niech rząd i parlament zajmą się kolejnymi głupstwami typu pińset +, likwidacją, a następnie zostawianiem gimnazjów itp. 😉 Pomysłów to oni mają 😉
Myślę, że fazie chodzi obawia to, że mogłaby machnąć ręką i powiedzieć "a mam to gdzieś, to już poza mną", ale walczy, bo inne kobiety też są dla niej ważne. Bo nie umie siedzieć cicho i stosować tumiwisizmu. Mam podobnie.
Myślę, że fazie chodzi obawia to, że mogłaby machnąć ręką i powiedzieć "a mam to gdzieś, to już poza mną", ale walczy, bo inne kobiety też są dla niej ważne. Bo nie umie siedzieć cicho i stosować tumiwisizmu. Mam podobnie.

brakuje mi na re-volcie przycisku "lubię". Tez myślę, że Fazie o to chodzi, a co więcej myślę tak samo jak ona.
Możliwe, że nie odczytałam intencji fazy. O ile chodzi o wywalczenie swobody i dania wolnej ręki kobietom w sprawie aborcji to jestem za wypowiadaniem się, walczeniem itp. Później wszystko zależy od konkretnej kobiety, sytuacji...

Ok, znikam już z wątku bo szkoda czasu, nie zmienimy stanu rzeczy klikaniem... może jednak otworzy się jakiś umysł, oby.
jujkasek, sprawdź sobie definicję morderstwa, a definicję zabójstwa. A jeszcze można zabić nieumyślnie, spowodować uszczerbek na zdrowiu prowadzący do śmierci itd. Pomyliłaś też fizjologię z potrzebami fizjologicznymi.

Czwarty(!) raz piszę, że nie należy ruszać obecnej ustawy, bo jest kompromisem, w bólach ustalonym przez ludzi o różnych poglądach. Natomiast nie dziwię się "zygotarianom", że ich dręczy, i uparcie chcą poruszać sprawę na forum publicznym i ustawodawczym. Środowiskom "pro choice" też się nie dziwię.

Nie rozmawiam teraz z punktu widzenia teologii, ani z punktu widzenia personalizmu katolickiego. To oddzielna kwestia. Wiary, Ducha, nieśmiertelnego Życia, grzechu, nagrody w życiu wiecznym za męczeństwo itd. Rozmawiam z punktu widzenia wykształconego człowieka (akurat płci żeńskiej) w XXI wieku. Ale mogę napisać, że o ile w wiele Wierzę, to w bezwzględną "ochronę od poczęcia do śmierci" - Nie Wierzę. Bo to jest ściema. Bo to jest nieprawda 🙁. Bo nadal są kapelani wojskowi. Bo kościoły (nie tylko katolicki) Dopuszczają zabijanie! A i karę śmierci długo popierały. Powiedzmy, że argumentacja może być tego rodzaju: wrogów można, a nawet trzeba zabijać, w obronie najbliższych, bliskich i pewnych wartości. A co, jeśli matka uważa rozwijające się w niej życie za wroga??? Bo ten wróg faktycznie może zniszczyć Wszystko, co jest jej drogie? Swoją drogą jestem ciekawa - na wojnie nie bywa, że dobija się beznadziejnie rannych? Itd.

o ile nie szkodzi się innym, za życiowe wybory odpowiedzialna jest jednostka, której to dana sytuacja dotyczy.

Problem taki, że w oczywisty sposób Szkodzi się Innemu. Własnemu dziecku/potencjalnemu dziecku (zależy kto jak uważa). Przerywając jego rozwój, pozbawiając życia/szansy na życie (zależy, jak kto uważa). Ale "komuś" szkodzi się na bank. Sprowadzając śmierć.

Pozwolę sobie jeszcze dodać, że problem aborcji nadal dotyczy mnie osobiście. Raz, że mam córkę - i synów(!) (a widziałam już niejedną tragedię ojców, bo matka zdecydowała "nope", i żądne błagania nie pomogły). Dwa, że w okresie pre-menopauzy niejedno może się zdarzyć. I musiałam sobie ten problem przedstawić, stawić mu czoło: czy podjęłabym się urodzenia (co z wychowaniem?) dziecka po 50-tce?



I musiałam sobie ten problem przedstawić, stawić mu czoło: czy podjęłabym się urodzenia (co z wychowaniem?) dziecka po 50-tce

no i?
halo- Ja się akurat w temacie aborcji nie wypowiadam , bo dla mnie nawet to prawo które było do tej pory ( niby jeszcze jest ) było zbyt restrykcyjne , ale ja w innej sprawie. Czy ty nie masz wrażenia że pomimo iż wg , wyników głosowania stanowisz większość , to realnie jesteś w olbrzymiej mniejszości ???  😲 Prezentujesz poglądy których nawet nie umiesz uzasadnić i nijak nie da się ich obronć . Zadawaliśmy ci konkretne pytania w temacie wybory 2015 i zero odpowiedzi. Wasze hasła to ,, dobra zmiana czyli stosując politykę spalonej ziemi niszczymy wszystko i wszystkich ''. Ideały sięgają bruku .  😵
halo, zamiast odpowiedzi, kolejny włos i na czworo... Masz w ogóle świadomość tego, jaki ciężar gatunkowy ma Twoje oskarżenie w moim kierunku?  "Wybierasz śmierć".  Poza tym powiem Ci, że tak po kościelnemu to mi nie styka... To popierasz dopuszczalność aborcji (ustawa), a masturbację uznajesz za ZUO?...  Zadziwiające.

Smok, mnie się w tym wszystkim nie podoba jedynie szczucie ludzi. Mam teraz wrażenie, że jest nagonka totalna na zwolenników pisu. Strach się bać po prostu. U mnie w pracy jakas masakra. "Jak tam ten twój mały Hitlerek" zagaduje jeden kolega drugiego. I leci ciężka artyleria, w której w tyglu miesza się Bóg, honor i ojczyzna, cudze gacie (to o aborcji), bachory patologiczne (to o +500), homoseksualiści, księża i pedofile... Nawet kot Jarosława się miesza. Obaj panowie są bardzo wykształceni, obaj na wysokich stanowiskach, obaj się lubią... Chrzanic dobra zmianę, ale nie polujmy może na czarownice?
halo Miałam się już nie odzywać, ale skoro wywołujesz mnie do tablicy to odpiszę.

Z Twojego punktu widzenia szkodzi to innym *zygotom", tylko czemu uogólniamy? Co z ciążami zagrażającymi życiu matki, co z sytuacjami, gdy matka ma np. 3 dzieci i jest z 4 w ciąży....to już za tą trójkę wcześniejszą nie odpowiada i ma się poświęcić? Czy bardziej nie szkodzimy doprowadzając do donoszenia ciąży upośledzonej z góry skazanej na niepełnosprawność? O gwałtach i innych sytuacjach nie mówię nawet.

Rozumiem, że dla osoby wierzącej zarodek w 4 t.c może być już święty, ale żyjemy w państwie świeckim więc nie narzucajmy katolickiego punktu widzenia reszcie społeczeństwa. Skoro dla katolika aborcja jest zakazana to niech jej nie dokonuje, ale też niech nie zmusza innych by zeszli do podziemia. Czemu katolicy chcą wszystkim narzucić swoją ideologię? Czy mają na nią wyłączność? A może moja racja jest "mojsza"?

Mam małego synka, jestem obecnie w ciąży i nie wiem czy kiedykolwiek zdecydowałabym się na aborcję. Po prostu, po ludzku nie wiem, ale wolę mieć wybór niż narzuconą z góry wolę obecnej, przeszłej czy przyszłej większości.

Pamiętam rysunek Mleczki odnośnie demokracji. Przedstawiał rodzinę ostrzącą noże na kota, którego chcieli zjeść. W rogu stała mała, płacząca córeczka.... czy rzeczywiście większość zawsze ma rację?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się